Przyszłość
Rozmawiamy z politykami i liderami opinii o europejskiej Ukrainie, wolnej Europie i bezpiecznej, demokratycznej Polsce

Leszek Balcerowicz: Ukraina powinna pójść polską drogą reform gospodarczych
Maria Górska: Znaczną część swojego zawodowego życia poświęcił Pan ekonomicznej walce ze skutkami komunizmu. Co czuje Pan dziś, gdy w Ukrainie trwa wojna, a przed Polską stoją nowe wyzwania?
Leszek Balcerowicz: Ta wojna to zbrodnia Putina, inwazja na niepodległy kraj. Podziwiam niesamowitą odwagę i zorganizowanie społeczeństwa ukraińskiego, dzięki którym przywódca Kremla, który liczył na zajęcie Kijowa w trzy dni, przeliczył się i nie osiągnął swoich celów. My - mówię o zdecydowanej większości społeczeństwa obywatelskiego w Polsce - jesteśmy wielkimi zwolennikami silnej, niepodległej Ukrainy. Ukraińcy sprawdzili się jako obrońcy całej Europy. A większość Polaków popiera przystąpienie Ukrainy do UE - proces, który wkrótce się rozpocznie. To jest najważniejsze.
Wojna w Ukrainie wywróciła do góry nogami powojenny porządek świata. Dlaczego Putin potrzebuje Ukrainy?
Jest imperialistą. Zakładam, że jego ambicją jest terytorialna rekonstrukcja byłego Związku Radzieckiego. Każdy autokrata jest po części psychopatą. Przywódca Kremla zniszczył elementy demokracji, które istniały w Rosji za rządów Jelcyna.
Putin osiągnął dominację polityczną w Rosji i stał się de facto dyktatorem, a teraz, jak większość dyktatorów, próbuje utrzymać i zwiększyć swoją popularność poprzez agresję zewnętrzną
Na szczęście Ukraina powstała i broni nie tylko siebie, ale także zachodni świat. To niezwykle ważna misja. Dlatego Zachód powinien wspierać Ukrainę tak bardzo, jak to możliwe.
Zachód przygotowuje się na ewentualny atak Putina na jeden z krajów UE. Polska również buduje Tarczę Wschodnią, aby chronić swoją granicę i wschodnią flankę NATO. Jakie są ostateczne cele Putina i czy Europa robi wystarczająco dużo, aby się chronić?
Jest już jasne, że Putin ma złe zamiary wobec Zachodu. Każdy jego sukces na Ukrainie byłby zachętą do dalszej agresji. Dlatego teraz skuteczna obrona terytorium Ukrainy jest najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, aby chronić Europę i Polskę.
Podczas gdy Europa szuka sposobów na ochronę swojego bezpieczeństwa, Rosja zacieśnia więzi z Koreą Północną, Iranem, Chinami i innymi partnerami z tzw. osi zła. Jakie są perspektywy?
Powiedziałbym, że przed 1989 rokiem świat był znacznie bardziej spolaryzowany niż obecnie. Wtedy istniał ogromny blok sowiecki, socjalistyczny Związek Radziecki, a wraz z nim maoistowskie Chiny. Od tego czasu polaryzacja znacznie się zmniejszyła na rzecz demokracji i rządów prawa, co oznacza, że Zachód zwiększył swoje wpływy. Oczywiście nadal istnieją enklawy dyktatury i imperializmu, ale są też różnice, ponieważ na przykład Chiny osiągnęły sukces gospodarczy nie dlatego, że zachowały socjalizm, ale raczej dlatego, że porzuciły go w radykalny sposób.
Pekin wprowadził wolność gospodarczą i nie jest wasalem Putina. Wręcz przeciwnie
Chiny, jako kraj niezależny, choć z dyktaturą, prowadzą aktywną politykę zagraniczną, są głównym eksporterem i zależą od stosunków z Zachodem. I ten fakt wyraźnie nie gra na korzyść Kremla.
Jak możemy zaangażować kraje globalnego Południa w partnerstwo, aby wydostały się spod wpływu Rosji i wyraźnie wsparły Ukrainę? Jak ważne są te kraje w dzisiejszych negocjacjach pokojowych?

Przede wszystkim musimy wywrzeć większą presję na Chiny i to jest najważniejsze, ponieważ gospodarczo są one większe niż cała Afryka razem wzięta. Nie wiem, czy możliwe jest zwiększenie presji na Koreę Północną, która dostarcza Rosji rakiety, ale jest to zdecydowanie możliwe w przypadku Pekinu, który ma poważne interesy na Zachodzie i jest de facto głównym sojusznikiem Rosji, choć twierdzi, że jest neutralny. Obecnie importuje ropę naftową z Rosji, wspierając Putina. Trzeba to powstrzymać.
Musimy również wywierać presję na Indie, które w przeciwieństwie do Chin są krajem demokratycznym, więc można na nie wpływać za pośrednictwem mediów oraz poprzez nawiązywanie kontaktów i dialogu z rządem Modiego
Gdybym była na miejscu zachodnich liderów, skupiłabym się na zmianie ich nastawienia do Rosji
Niestety, Moskwa ma silną pozycję w Afryce, ponieważ jest militarnie obecna w niektórych zapalnych punktach. I tutaj powinniśmy pomyśleć o tym, co Zachód może zrobić, aby walczyć, ponieważ wpływy gospodarcze Rosji raczej nie wzrosną z powodu ich wewnętrznych problemów.
Na koniec weźmy Amerykę Łacińską. Jej największym krajem jest Brazylia, kierowana przez prezydenta da Silvę, który jest wyjątkowo mało wyrazisty i neutralny. W rzeczywistości ten brak krytycyzmu wobec Rosji oznacza tolerancję. Jeśli uważa się za demokratę, nie powinien kwestionować, że Rosja to imperializm i dyktatura. Jego pewność doprowadziłaby innych do naśladowania. Powiedziałbym więc zachodnim i ukraińskim politykom - skupcie się na Chinach, Indiach i Brazylii. To ważne.
Jak wybory w USA wpłyną na poparcie dla Ukrainy na świecie?
Nie mamy własnej magicznej kuli, aby przewidzieć wynik wyborów w USA. Mam jednak wrażenie, że niezależnie od tego, kto wygra, zdecydowana większość amerykańskiego społeczeństwa opowie się za skutecznym odparciem agresji Putina.
Mówiąc o tym, jak długo Rosja może przetrwać pod zachodnimi sankcjami, jak ocenia Pan dzisiejszy stan rosyjskiej gospodarki?
Z analiz, które czytam, widzę, że kurczy się, choć niezbyt szybko. Dobre jednak i to, bo dzięki temu kurczy się przestrzeń dla populistycznej polityki Putina. Jeśli jednak przypomnimy sobie czasy II wojny światowej, to Rosja trzymała się bardzo długo, pomimo lat wojny. Oczywiście dla Rosjan było oczywiste, że to agresja, śmiertelne zagrożenie, a Stalin zmobilizował społeczeństwo brutalnymi represjami. Teraz, gdy "czystość" tej wojny nie jest dla Rosjan oczywista, popularność reżimu będzie nadal spadać w obliczu kurczącej się gospodarki i emigracji.
Wszyscy rosyjscy dyktatorzy mają na to ten sam przepis - wewnętrzne represje wobec Rosjan.
Co może sprawić, że Rosja przegra?
Po pierwsze, izolacja od Zachodu. Jedynym przyjacielem pozostały Chiny, ale nie wszyscy Rosjanie są zadowoleni z faktu, że są ich wasalami. Po drugie, system wewnętrzny, który uniemożliwia Rosji rozwój i prowadzi do regresji - ograniczona konkurencja wewnętrzna, korupcja i powiązania oligarchiczne. Upadek gospodarczy ogranicza pole manewru dla rosyjskiego ekspansjonizmu.
Bardzo ważne jest utrzymanie obecnych sankcji i ich wzmocnienie. Jednak głównym warunkiem porażki Rosji jest odparcie agresji w Ukrainie. W dużej mierze przyszłość samej Rosji zależy od tego, czy Putin zostanie pokonany w wojnie
Zwycięstwo Ukrainy będzie miało wpływ zarówno na Europę, jak i na Rosję.
A co pomoże Ukraińcom wygrać?
Kluczem do zakończenia wojny jest powstrzymanie agresji, a jej nazwa to Patriot. Broń przeciwlotnicza jest bardzo ważna. Zachód musi zapewnić dostawy rakiet Patriot w odpowiedniej ilości, aby Putin nie mógł dalej niszczyć ukraińskiej infrastruktury. A dzięki ochronie już teraz Ukraina mogłaby rozpocząć odbudowę zniszczonych części kraju. Dlatego broń przeciwlotnicza, na czele z rakietami Patriot, jest kluczowa.
Według analizy Banku Światowego, Ukraina potrzebuje 486 miliardów dolarów w ciągu 10 lat na odbudowę.
Jeżeli, co konieczne, Ukraina z pomocą Zachodu odeprze agresję Putina i wzmocni wewnętrzne reformy, to odbudowa będzie szybko następować.

Skąd wziąć tak ogromne środki na odbudowę? I jak widzi Pan odbudowę gospodarki po wojnie, zwłaszcza jej zniszczonego przemysłu?
Wprowadzenie liberalnego systemu gospodarczego w Ukrainie przyciągnie kapitał zagraniczny, a to będzie istotna część odbudowy. Oczywiście wsparcie Zachodu jest ważne i będzie nadchodziło, ale to nie wszystko, czego potrzeba. Ukraina musi zasadniczo różnić się od Rosji pod względem systemu, w tym systemu gospodarczego. Wojna nie powinna spowolnić tych zmian. Dlatego reformy są drugim kluczem do zwycięstwa Ukrainy.
Do końca roku Ukraina otrzyma 50 miliardów pomocy z Zachodu, która będzie pochodzić z wpływów z rosyjskich aktywów zamrożonych w Europie. W jakim stopniu te zamrożone środki mogą być rozwiązaniem dla Zachodu w finansowaniu zwycięstwa Ukrainy?
Uważam, że nie tylko odsetki od tych 300 miliardów, ale całe 300 miliardów powinno zostać jak najszybciej przekazane Ukrainie -jako wsparcie wojskowe i gospodarcze. Aby tak się stało, potrzebna jest ciągła praca dyplomatyczna i informacyjna na rzecz odpowiednich decyzji zachodnich przywódców, w tym Stanów Zjednoczonych.
Od lutego 2022 r. ukraiński budżet otrzymał pomoc finansową od partnerów w wysokości 83,7 mld USD, a Ukraina potrzebuje około 3 mld USD finansowania zewnętrznego każdego miesiąca. Jak można utrzymać to wsparcie i jak gospodarczo przetrwać wojnę?
Tak, Ukraina jest celem agresji Putina, ale jednocześnie musi stale reformować swoją gospodarkę.
Przede wszystkim państwo nie powinno ingerować w przedsiębiorczość. Zamiast tego musi rozszerzyć wolność gospodarczą, usunąć niepotrzebne ograniczenia i obciążenia dla małych i średnich przedsiębiorstw. Mówimy tu o nadmiernych regulacjach - zasadach, które są przedstawiane ludziom jako korzystne, takich jak ograniczenia na rynku pracy, nadmierne obciążenia społeczne itp.
Wojna nie powinna być powodem do zwiększania obciążeń regulacyjnych lub fiskalnych, ale raczej powodem do ich zmniejszania, aby gospodarka mogła oddychać i rozwijać się. To jest najważniejsze.
Jeśli chodzi o zachęty finansowe, doświadczenie pokazuje, że wolność gospodarcza chroniona przez rządy prawa jest znacznie ważniejsza niż różne dotacje
Subsydia są zawsze zachętą dla populistów, którzy zyskują większe wpływy. Musimy skupić się na poszerzaniu wolności gospodarczej i jej ochronie za pomocą niezależnego, nieskorumpowanego wymiaru sprawiedliwości. W interesie Ukrainy i jej sąsiadów leży zapewnienie wolnorynkowego systemu gospodarczego z wysokim poziomem praworządności i minimalizacją korupcji, ponieważ uczyni to kraj atrakcyjnym zarówno dla ukraińskich przedsiębiorców, jak i kapitału zagranicznego. W takich warunkach Ukraina, podobnie jak kiedyś Polska, stanie się bardzo atrakcyjnym miejscem do inwestowania.
Jeśli wojna zakończyłaby się w 2025 roku, jak wykorzystałby Pan kapitał, który Ukraina zdobyła na szybkie reformy?
W Ukrainie jest wielu doskonałych ekonomistów, którzy wiedzą, co robić. Po pierwsze, potrzebujemy diagnozy, aby zrozumieć, jaki jest obecny stan systemu politycznego i gospodarczego w porównaniu z tym, który najbardziej sprzyja rozwojowi. Analiza porównawcza powinna zaowocować reformami. Co możemy powiedzieć na ten temat teraz? Przede wszystkim trzeba dokończyć prywatyzację. Po drugie, trzeba wprowadzić konkurencję tam, gdzie jest to konieczne - coś, co nie wydarzyło się w latach 90-tych. I oczywiście musimy przyjrzeć się stanowi finansów publicznych. Im niższe koszty, tym lepiej. Podatki są niskie tylko wtedy, gdy wydatki są niskie. Zawsze powinniśmy patrzeć na wydatki tam, gdzie można je ograniczyć, aby utrzymać podatki na niskim poziomie. Są to rzeczy, które wydają się dość oczywiste, ale zawsze warto je powtarzać: całkowita prywatyzacja, usunięcie źródeł korupcji i wyeliminowanie monopoli, aby we wszystkich sektorach istniała konkurencja.
Dlaczego Ukraina pozostaje tak daleko w tyle za Polską w reformach gospodarczych i na drodze do UE od czasu uzyskania niepodległości?
Od samego początku wiele nas różniło - w obu krajach była prywatyzacja, ale w Polsce pod koniec lat 90. od razu mieliśmy konkurencję, podczas gdy w Ukrainie mieliście oligarchów. Bez konkurencji nawet sektor prywatny funkcjonuje słabo. Bardzo ważna była też demonopolizacja, a także otwarcie na świat, czyli konkurencja z zewnątrz. Myślę, że to są główne powody, dla których wyniki gospodarcze pierwszych dziesięciu lat w Polsce i w Ukrainie były bardzo różne.
Faktem jest, że oligarchowie nie znikną po wojnie, nadal będą mieli swoje wpływy. Co powinniśmy z tym zrobić?
Powinna istnieć kontrola i presja ze strony społeczeństwa obywatelskiego. W kraju mogą być duzi przedsiębiorcy, ale nie powinni być monopolistami. W Polsce też mamy dużych przedsiębiorców, ale żaden z nich, o ile wiem, nie jest monopolistą.
Jakich rad udzieliłby Pan Ukrainie biorąc pod uwagę polskie doświadczenia przełomowych reform w latach 80. i 90.ubiegłego wieku?
Po wojnie Ukraina potrzebuje rządu profesjonalistów. Profesjonalistów, a nie polityków. Powinni to być ludzie, którym zależy na poprawie i reformowaniu kraju, a nie na polityce
Dlatego bardzo ważne jest, kto będzie u władzy, aby odbudować Ukrainę. To kwestia zasad, bo władza populistów, którzy przekupują społeczeństwo wydatkami budżetowymi, odbiera krajowi szanse na przyspieszenie rozwoju.
Najważniejsze jest więc wybranie odpowiedniego rządu, który przywróci wzrost gospodarczy po wojnie
Jak Ukraina może i powinna wykorzystać doświadczenia Polski w integracji z UE?
Uczcie się na naszych błędach. Poza tym są doświadczeni ludzie, tacy jak obecny szef Rady Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal, którzy przeszli przez te negocjacje. Mogą doradzić, pomóc, wykorzystać doświadczenie, które zdobyli w Polsce.
Jakich polskich błędów radziłby Pan nie powtarzać?
Myślę, że błędem było przejęcie pieniędzy zgromadzonych w funduszach emerytalnych (OFE) - byłem wobec tego bardzo krytyczny. Po drugie, myślę, że byłoby lepiej dla Polski, gdyby prywatyzacja przebiegała szybciej niż to miało miejsce. Polska jest dużym krajem, mamy największy procent PKB zaraz po Turcji. I mogę powiedzieć, że sektor publiczny zawsze jest źródłem nieefektywności. Nawet w małych dawkach socjalizm nie tylko nie działa na korzyść państwa, ale jest też źródłem korupcji. Zawsze łatwiej jest okraść państwo niż biznes, ponieważ ten drugi nie pozwala ci kraść tak dużo we własnym interesie. A politycy są różni, ale generalnie niezbyt zainteresowani walką z korupcją.
25 czerwca Ukraina rozpoczyna negocjacje w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej. Co wydarzy się podczas tych negocjacji? Na co powinny przygotować się ukraińskie firmy?
Proszę spojrzeć na doświadczenie Polski - warunki i wymagania Unii Europejskiej będą bardzo podobne: rządy prawa i gospodarka rynkowa. Uważam, że te wymagania w przypadku Polski i innych krajów były prawidłowe. Ich spełnienie przyczyniło się do poprawy systemu politycznego i warunków życia w Polsce. Wszystko, co było złe w polskiej polityce, było rodzimej produkcji. A wszystko, co pochodziło z UE, było generalnie dobre dla rozwoju Polski. Ta droga czeka również Ukrainę. Przyspieszone reformy w kierunku rządów prawa i gospodarki rynkowej.
Co sądzi Pan o kryzysowych momentach między Polską a Ukrainą w ciągu ostatnich trzech lat? Jesteśmy świadkami walki o rynek europejski w różnych obszarach - transport, produkty rolne - a to dopiero początek. Jak konkurenci mogą stać się partnerami i czy możliwy jest scenariusz wspólnego cudu gospodarczego dla Ukrainy i Polski?
Jestem zdecydowanym krytykiem blokady granicy - uważam ją za moralne i polityczne zło. Duża część opinii publicznej w Polsce również jest wobec tego krytyczna. Rolnicy nie powinni być świętymi krowami, oni też ponoszą moralną odpowiedzialność
Poza tym było to nieefektywne. Wreszcie, kiedy Polska ubiegała się o członkostwo w UE, wzbudziło to również obawy, na przykład we Francji, dotyczące polskiego rolnictwa. Musieliśmy też pokonać różne przeszkody ze strony UE. Nie rozumiem, dlaczego teraz musimy podnosić kwestię, że kiedy my wstępowaliśmy do UE, to było dobrze, a kiedy wstępowała Ukraina, to było źle. Nie można zachowywać się jak pies ogrodnika. Musimy ciągle powtarzać, że nie wolno być egoistami.
Musimy wzmocnić zrozumienie w polskim społeczeństwie, że Ukraina zbliżająca się do UE i ostatecznie stająca się jej członkiem wzmocni Europę w naszym interesie, a nie ją osłabi.
Jakie są zalety Ukrainy i Polski w UE i co jest naszą wspólną siłą?
Przede wszystkim jest to nasze wspólne bezpieczeństwo - Ukrainy, Polski i Unii Europejskiej. Jesteśmy sobie bliscy kulturowo. Ukraińcy są największą grupą obcokrajowców, z którą Polacy mają kontakt. I choć są różne napięcia, to mam wrażenie, że generalnie wszystko idzie dobrze. I to jest bardzo ważne. Ukraina będzie bardzo ważnym krajem dla Europy i dla Polski. Nie tylko dla bezpieczeństwa, ale także dla rozwoju. Ukraina, która stanie się silniejsza gospodarczo, będzie niezwykle korzystna dla Polski. Otworzą się nowe możliwości wzajemnego eksportu, bo rynek jest oparty na wzajemności. To bardzo ważna cecha wolnego rynku. Wzajemne korzyści. Dla Europy korzystne jest również to, że wśród jej członków znajduje się tak duży kraj jak Ukraina. Akty założycielskie Unii Europejskiej mówią, że powinna się ona rozszerzać i tak na pewno się stanie.
Co powiedziałby Pan polskim politykom na temat wspierania Ukrainy?
Chociaż istnieją duże różnice między polskimi politykami, na szczęście nie widzę dużych różnic pod względem poparcia dla Ukrainy i stosunku do Rosji. I to jest bardzo dobre. Zarówno PiS, jak i PO są generalnie proukraińskie. Bo wiedzą, że Putin jest absolutnym złem i zagrożeniem. To jest bardzo ważne.
Jakich reform potrzebuje dziś Polska i jak ocenia Pan stan polskiej gospodarki po ośmiu latach populistycznych rządów?
Niestety, przez 8 lat nie poczyniliśmy żadnych postępów w reformowaniu gospodarki. Co więcej, nastąpiły cofnięcia, takie jak nacjonalizacja dużej części banków i wzrost wydatków, zwłaszcza socjalnych, kosztem deficytu. I mimo wszystko polska gospodarka rosła przez 8 lat. Mogło to stworzyć iluzję, że taka polityka nie szkodzi, ale tak nie jest. Od wdrożenia polityki do jej efektów mija zwykle kilka lat, a te lata właśnie nadchodzą. Dlatego potrzebujemy natychmiast nowej rundy reform. Jakich reform? Po pierwsze, prywatyzacja, ponieważ mamy zbyt dużo własności państwowej, która zawsze stanowi obciążenie i zachęca do kradzieży. Po drugie, mamy zbyt duży deficyt budżetowy, ponieważ pomimo wysokich podatków mamy zbyt wiele wydatków socjalnych, takich jak obniżenie wieku emerytalnego w czasie, gdy na szczęście zarówno kobiety, jak i mężczyźni żyją dłużej. To czysty populizm. Tak więc w Polsce też mamy coś do zrobienia.
Czy wierzy Pan, że nowy rząd w Polsce będzie w stanie sobie poradzić?
Jestem osobą niewierzącą w politykę. Staram się wpływać na polityków poprzez opinię publiczną. I tutaj nie mam żadnych preferencji. Patrzę na to, co robią zarówno rządzący, jak i opozycja. Wszyscy mają wiele do zrobienia.
Z analizy Banku Światowego wynika, że Ukrainę opuściło ponad 6,4 mln osób. Jak wpłynie to na przyszłość kraju? I czy ukraińskie kobiety i ich dzieci wrócą do domu z Europy?
Ukraińskie społeczeństwo wykazuje się wielką odwagą w obliczu tej agresji. Rozumiem też emigrację. To całkowicie naturalna ludzka tendencja do szukania bezpieczeństwa. Ale jeśli agresja Putina zostanie odparta przy odpowiednim wsparciu i mobilizacji Zachodu, to ludzie wrócą.
Jest taki paradoks, że znaczna część wzrostu gospodarczego w Polsce w ostatnich latach wynika z napływu Ukraińców do pracy tutaj. To jest gdzieś około 7% dodatkowego wzrostu
Ale chciałbym, żeby wynik odparcia rosyjskiej agresji był taki, żeby Ukraińcy wracali z własnej woli. To będzie plus dla Ukrainy, a Polska będzie musiała sobie z tym jakoś poradzić, żeby zrekompensować straty
W jakim świecie będziemy żyć za 10 lat?
Ukraina skutecznie odpierająca rosyjską agresję i reformująca się, Polska przyspieszająca reformy, bo mamy dużo do zrobienia. Unia Europejska, która rozszerza się kosztem Ukrainy, a także Mołdawii i Gruzji, i staje się coraz silniejsza. To jest mój pozytywny scenariusz i chciałbym, żeby się spełnił.
%20(1).avif)

Pozwólmy Rosjanom kupować Rolls-Royce’y
Do końca 2024 r. Ukrainie będzie dostępna pożyczka w wysokości 50 mld USD, które zostaną spłacone kosztem rosyjskich aktywów zamrożonych w krajach zachodnich. Jest to stwierdzone w deklaracji G7. Spotkanie liderów grupy odbyło się w dniach 13-15 czerwca. Oprócz pożyczki dla Ukrainy dyskutowano tam również o wzmocnieniu sankcji wobec Rosji. O tym, jakie ograniczenia można wprowadzić i jak zwiększyć ich skuteczność, o warunkach pożyczki dla Ukrainy i gdzie te pieniądze zostaną wydane - Sestry rozmawiał z doktorem nauk ekonomicznych, profesorem Oleksandrem Sawczenką.
Ekaterina Trifonenko: Kraje G7 zgodził sięPrzyznać Ukrainie kredyt w wysokości 50 miliardów dolarów. Jaka jest istota porozumienia i co oznacza dla Kijowa?
Aleksander Sawczenko: Istnieją trzy sposoby wykorzystania tych aktywów. Unia Europejska nalegała na pierwsze. Chodziło o płacenie Ukrainie rocznie odsetek od zamrożonych rosyjskich aktywów — kwota ta wynosi około 3 miliardów. Była bardziej radykalna opcja, na którą nalegała Partia Republikańska i najwyraźniej Ukraina — wspólnie skonfiskować zamrożone aktywa i przenieść je do Kijowa za pomocą różnych mechanizmów. I była trzecia opcja, którą zaproponowała Wielka Brytania: zorganizować pożyczkę na podstawie zamrożonych aktywów i spłacić ją po odsetkach.
Dla wszystkich jest oczywiste, i powiedzieli to na Wielkiej Siódemce, że Rosja musi zapłacić za całe zniszczenie, jakie ma na Ukrainie
Teraz, według szacunków Banku Światowego, jest to około 500 miliardów dolarów. Liczba ta oczywiście rośnie z każdym dniem. Tak więc G7 wpadło na pomysł, że zacznijmy od pożyczki w wysokości 50 miliardów, a te odsetki byłyby jako zabezpieczenie, a gdyby nie wystarczały, kraje proporcjonalnie do ich PKB pokryłyby tę pożyczkę. Oznacza to, że nie będą żądać tych pieniędzy od Ukrainy.

Jaka może być reakcja Rosjan na tę decyzję G7?
Ale nie czekaj na nic nowego. Nie uwolnili nawet Miedwiediewa. Ale to w rzeczywistości jest bardzo ważne, ponieważ jestem w 100% pewien, że te fundusze zagwarantują Ukrainie trwałość dostaw broni i pomocy finansowej na przyszły rok. Kwestia pomocy Stanom Zjednoczonym będzie pod znakiem pytania, nie wiadomo, jaką politykę będzie prowadził Trump. Gdyby te fundusze nie były dostępne, istniałoby duże ryzyko, ponieważ pieniądze Unii Europejskiej zarówno na broń, jak i na finansowanie deficytu budżetowego nie wystarczą. A teraz uważam, że przyszły rok pod względem finansów, broni i budżetu na pewno nie będzie gorszy, a może lepszy niż obecny.
12 czerwca Stany Zjednoczone wprowadzonynowe sankcje wobec Rosji, do listy dodano ponad 300 osób fizycznych i prawnych. Wszystko wygląda całkiem duże. Jak poważne są te ograniczenia w praktyce i jak szybko odczuje je rosyjska gospodarka?

W rzeczywistości sankcje te dotyczą jednej firmy — Moskiewskiej Giełdy Walut. Sankcje te nie będą miały żadnego realnego wpływu na rosyjską gospodarkę. Ale oczywiście doprowadziły do takiej paniki, ponieważ ludzie nie rozumieli, jaka to wymiana. Jest to platforma, na której dolary i euro wymieniane są na ruble. Giełda Moskiewska pokryła tylko połowę operacji wymiany walut, resztę przejęły banki, międzybankowy rynek walutowy. Nawiasem mówiąc, na Ukrainie o giełdzie papierów wartościowych jako archaicznym narzędziu do operacji wymiany walut zapomniano 20 lat temu. Mamy tylko międzybankowy i działa doskonale: każdy, w każdej chwili w warunkach rynkowych, może kupić dolary lub euro lub je sprzedać.
Moim zdaniem te sankcje w najlepszej formie są ostrzeżeniem dla Rosji
Ponieważ naprawdę niektóre banki przestraszyły się, przede wszystkim Sberbank i VTB Bank. Są to dwie najbardziej wpływowe i duże instytucje finansowe. Gdyby odebrali te funkcje, zamknęli konta bankowe i zamrożili euro i dolary przechowywane na ich kontach, byłby to już kryzys bankowy. A wymiana... Może stracił kapitalizację i będzie teraz handlować tylko juanami lub innymi egzotycznymi walutami, ale w rzeczywistości nie wpływa to w żaden sposób na gospodarkę. Ale chciałbym wierzyć, że jest to ostrzeżenie dla prawdziwych graczy w sferze bankowej i finansowej Rosji.
Wraz z nałożeniem pakietu restrykcji wobec Rosji, Stany Zjednoczone ostrzegały również przed konsekwencjami, jakie chińskie i tureckie instytucje pomagają Rosjanom obejść zachodnie sankcje. Czy Waszyngton zrealizuje swoje ostrzeżenia i czy wpłynie to na tych samych Chińczyków?
To już dość potężne ostrzeżenie. System Rezerwy Federalnej, Europejski Bank Centralny może uzyskać dostęp do każdej instytucji finansowej, nawet jeśli nie przeprowadza transakcji w euro i dolarach. Do tak zwanych „małych banków” w Chinach, Turcji, Kazachstanie, Uzbekistanie, które w pełni pomagają Rosji obejść sankcje, mogą wyciągnąć rękę i naprawdę doprowadzić ich do bankructwa, naprawdę dobrze. Mechanizmy tego są wszystkie. Stany swoich czasów, kiedy aktywnie walczyły z praniem brudnych pieniędzy, ukarały Deutsche Bank, BNP Paribas, ich banki i banki szwajcarskie miliardami dolarów. Przez cały ten czas czekałem, aż przynajmniej jeden bank zostanie ukarany za prawdziwą kwotę. Tym razem na ostateczne ostrzeżenie wybrali Moskiewską Giełdę Papierów Wartościowych.
Ale jest to realne zagrożenie, po którym chińskie banki w zasadzie boją się przeprowadzać jakiekolwiek operacje z Rosją
A kiedy ktoś inny zostanie ukarany, niekoniecznie chiński, może bank turecki lub kazachski, to myślę, że 99% przestanie obsługiwać i operować nie tylko w dolarach i euro, ale także w innych walutach. Jest to prawdziwa dźwignia wpływów, której państwa jeszcze nie uruchomiły, grożąc.
A dlaczego nie uruchomić go, jeśli jest to tak skuteczne narzędzie?
Widzisz, oprócz ograniczenia cen ropy naftowej, a są one słabo kontrolowane, nie widzieliśmy prawdziwych sankcji wobec Rosji. Nazywam to łagodnymi sankcjami. Nie mają na celu zadawania namacalnego ciosu gospodarczego rosyjskiej gospodarce i jej kompleksowi wojskowo-przemysłowym. Tak, istnieją ograniczenia technologiczne, ale trwają one długo, a aby zakończyć wojnę, potrzebne są uderzenia szokowe. Stany Zjednoczone nie odważyły się jeszcze zaatakować przynajmniej jednego. Na przykład złamanie eksportu z Rosji jest bardzo proste i opłacalne dla wszystkich: nałożyć 30-procentowe cło na cały rosyjski eksport do krajów cywilizowanych. Spośród tych 30% połowa jest wysyłana na przykład na Ukrainę. Doprowadziłoby to do tego, że towary z Rosji będą o 30% droższe niż towary konkurencji — a to byłby ogromny cios. Zamiast tego jakie sankcje obowiązują? Przy imporcie - Rosjanie nie mają prawa sprzedawać dóbr luksusowych. Dlaczego zakaz? Pozwól im kupować.
Więcej diamentów Cartiera lub Rolls-Royce'a zostanie kupionych — mniej pieniędzy na broń
Trzeba to rozumieć przy liczeniu PKB — co kraj produkuje dla siebie, aby konsumować i inwestować. Plus eksport, minus import. I musimy zwiększyć ten minus. A sankcje mają na celu działanie na odwrót. Potrzebujemy, aby import do Rosji był duży, a eksport minimalny, aby Putin nie miał pieniędzy na wojnę. I takie błędy koncepcyjne zostały popełnione ze szkodą i korzyścią dla Chin.
Podczas ostatniego spotkania kraje G7 zgodziły się również walczyć z flotą cienia wykorzystywaną przez Rosję do obejścia sankcji naftowych. Czy można zatrzymać tę flotę i co należy w tym celu zrobić?

Można to zrobić, ale musimy podjąć ryzyko tego, co Stany Zjednoczone nazywają eskalacją. Musimy zatrzymać i sprawdzić te statki, zażądać wszystkich dokumentów, aresztować je, aresztować załogi, kapitanów za nielegalną działalność, aukcji statki i sprzedać je. Ale widzisz, dopóki się nie odważy. Powinny to zrobić północne kraje Europy, ale oczywiste jest, że wymagana jest zgoda Stanów Zjednoczonych.
Istnieją również narzędzia wpływające - aby zapobiec przedostawaniu się tych statków do jakichkolwiek portów. A jeśli gdzieś wejdą, należy zastosować wtórne sankcje - i dzięki temu mechanizmowi, nawet bez zatrzymania statków, cel można osiągnąć
Oznacza to jednak, że indyjscy partnerzy, Chińczycy, powinni zostać ukarani. Musimy działać zdecydowanie. Wielokrotnie pisałem do naszych partnerów decyzyjnych, zrób trzy kolumny: samą sankcję, organ, który powinien monitorować i regulować wdrażanie sankcji, oraz trzecia kolumna - kara za nieprzestrzeganie przepisów na poziomie organizacji, przedsiębiorstw, a następnie - zarządzanie nimi, na poziomie krajów, w których statki są zarejestrowane. Taki system, wraz z dodatkowymi sankcjami, może uczynić ten proces znacznie bardziej wydajnym. Teraz szacuję skuteczność sankcji nie wyższą niż 25%, ale można je zwiększyć do 80-90%. Do 100% jest oczywiście niemożliwe, zawsze można znaleźć jakieś luki, ale trzykrotne podniesienie jest całkiem możliwe.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji





Ukraina w drodze do UE: początek negocjacji akcesyjnych
<add-big-frame>25 czerwca UE rozpocznie rozmowy akcesyjne z Mołdawią i Ukrainą. Poinformowało o tym na swoim oficjalnym koncie przedstawicielstwo Belgii, która obecnie sprawuje prezydencję w UE. Wcześniej, 7 czerwca, Komisja Europejska ogłosiła, że oba kraje spełniły niezbędne wymagania. Jedynymi, którzy kwestionowali ocenę Komisji, byli Węgrzy. Jak wyjaśnił węgierski minister spraw zagranicznych, ostatecznie zgodzili się oni na rozpoczęcie negocjacji z Ukrainą, ponieważ zostali zapewnieni, że ramy negocjacyjne zawierają wszystkie żądania Budapesztu dotyczące poszanowania praw mniejszości narodowych. Niemniej Węgry wciąż mają wiele narzędzi, aby utrudnić Kijowowi dalsze negocjacje, jeśli tylko będą tego chciały. Jak UE może wpłynąć na Budapeszt? Co stanie się po rozpoczęciu negocjacji? Jakie są szanse Ukrainy na przystąpienie do UE w dającej się przewidzieć przyszłości? Sestry rozmawiały o tym z dyplomatami i ekspertami. <add-big-frame>
Zielone światło Brukseli - czerwone Orbana
Komisja Europejska zaleciła rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą do końca czerwca. Jeśli 25 czerwca Rada do Spraw Ogólnych da zielone światło, rozpoczęcie negocjacji wydaje się bardzo prawdopodobne przed 1 lipca, czyli początkiem węgierskiej prezydencji w UE, mówi Serafine Dinkel, naukowczyni i ekspertka UE w Niemieckiej Radzie Stosunków Zagranicznych (DGAP):
– Dwanaście państw członkowskich podpisało list popierający ten cel, osobno zadeklarowała swoje poparcie Francja. Co więcej, rozpoczęcie negocjacji z Ukrainą byłoby przyjemnym sukcesem dla Ursuli von der Leyen, która kończy swoją obecną kadencję, ponieważ osobiście wspierała przystąpienie Ukrainy do UE nawet wtedy, gdy eksperci uważali to za mało prawdopodobne ze względu na powolne tempo tego procesu.

Dziś Ukraina jest zdeterminowana przejść od rozmów do działania. Wszystkie warunki wstępne zostały spełnione, co podkreślił Wołodymyr Zełenski podczas berlińskiej konferencji na temat odbudowy Ukrainy:
– W czerwcu tego roku powinny zostać zatwierdzone ramy negocjacyjne i rozpoczną się negocjacje. Dlaczego jest to konieczne?
Bo to spełnienie obietnic złożonych przez Europę i dowód na to, że Europy nie można złamać presją, sztucznymi wątpliwościami lub manipulacjami
Jedynym krajem UE, który do samego końca opierał się rozpoczęciu negocjacji z Ukrainą, były Węgry. W końcu jednak ustąpiły. „Po zaciekłych dyskusjach na prośbę Budapesztu UE ustaliła w ramach negocjacji, że Ukraina musi zwrócić Węgrom z Zakarpacia prawa odebrane im w ostatnich latach” – napisał szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto.
Mamy jednego wielkiego „przyjaciela” w Unii Europejskiej i NATO. Nazywa się Viktor Orban, mówi Wołodymyr Ohryzko, minister spraw zagranicznych Ukrainy w latach 2007-2009:
– NATO zdołało jednak znaleźć formułę, by nie wchodzić mu w drogę. Wydaje mi się, że Unia Europejska znajdzie podobną formułę. Dlatego pozostaję optymistą.
Myślę, że w odpowiednim momencie pan Orban wyjdzie umyć ręce i napić się kawy

Według Serafine Dinkel istnieje ryzyko, że węgierska prezydencja w UE może spowolnić procesy związane z Ukrainą:
– Nie zmieni to jednak wiele w obecnej sytuacji, ponieważ Węgry są już w stanie podważać agendę rozszerzenia, kiedy tylko uznają to za stosowne – czy to poprzez swoje weta lub groźby weta w Radzie UE, czy też pośrednio, poprzez komisarza ds. rozszerzenia Olivera Varhelyi, bliskiego sojusznika Viktora Orbana. Jest prawdopodobne, że następna Komisja, która rozpocznie pracę jesienią tego roku, będzie miała komisarza odpowiedzialnego za rozszerzenie spoza Węgier. Może to osłabić pozycję Węgier.
Myślę, że państwa członkowskie doskonale zdają sobie sprawę z ryzyka związanego z węgierską prezydencją i podejmą odpowiednie działania
Najpierw najprostsze rozdziały
Po wyborach do Parlamentu Europejskiego zawieszone do tej pory negocjacje prawdopodobnie zostaną wznowione, przewiduje Tomasz Grzegorz Grosse, profesor z Uniwersytetu Warszawskiego. Najpierw jednak musi ukonstytuować się nowy skład Komisji Europejskiej, a to może potrwać kilka miesięcy. Jeśli chodzi o dalszy algorytm procesu negocjacyjnego, to będzie on przebiegał w kilku etapach:
– Komisja Europejska zacznie od najprostszych rozdziałów, a te najtrudniejsze, jak rolnictwo, zostawi na koniec.
Komisja przywiązuje dużą wagę do praworządności i walki z korupcją w Ukrainie, więc prawdopodobnie będzie to jeden z pierwszych tematów do omówienia
Wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, mimo pewnego wzrostu poparcia dla sił skrajnie prawicowych, nadal napawają optymizmem co do proukraińskiego charakteru przyszłego składu Komisji, ocenia Ihor Havrylyuk, ekspert ds. stosunków międzynarodowych w Fundacji Kazimierza Pułaskiego. Niemniej warto skupić się na średnio- i długoterminowych wyzwaniach, wśród których są rządy prawa i walka z korupcją, choć nie tylko:
– W Unii Europejskiej toczy się debata na temat potrzeby zmian, w tym podejmowania decyzji większością kwalifikowaną w niektórych dziedzinach, takich jak wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwo. Zwolennicy tego pomysłu argumentują, że usprawniłoby to podejmowanie decyzji i uniemożliwiłoby państwom takim jak Węgry samodzielne blokowanie ważnych decyzji. Przeciwnicy reformy w tej formie, w tym Polska, obawiają się, że może ona ograniczyć ich suwerenność w ważnych dla nich sprawach.
Innym czynnikiem, który będzie miał znaczący wpływ na członkostwo Ukrainy w UE, jest rozwiązanie istniejących i potencjalnych sprzeczności w stosunkach dwustronnych z sąsiadami. Bardzo wymownym przykładem jest konflikt z Polską, Słowacją i Węgrami dotyczący eksportu produktów rolnych, który pokazał, jak kraje o silnych sektorach rolnych obawiają się konkurencji ze strony ukraińskich producentów. Problem dotyczy zresztą nie tylko sektora rolnego, ale także transportu i kwestii praw mniejszości. Bez kompleksowego rozwiązania tych wyzwań postęp Ukrainy w kierunku UE będzie bardzo trudny, podsumowuje Ihor Havrylyuk:
– Ostatnim, ale nie najmniej ważnym czynnikiem jest trwająca wojna z Rosją i niepewność co do zakończenia tego konfliktu. Być może nie będzie to przeszkodą w samych negocjacjach akcesyjnych, ale kraje UE, których rządy są pod silnym wpływem Rosji, takie jak Węgry czy Austria, mogą wykorzystać ten argument przeciwko Ukrainie.
Ponadto Rosja każdego dnia powoduje ogromne straty w ukraińskiej gospodarce, co jest bardzo niepokojące dla tych państw UE, które nadal są beneficjentami Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W przypadku przystąpienia Ukrainy do UE fundusz ten pozwoli Kijowowi otrzymywać pieniądze na różne projekty
<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/666806e424a5df3498371a31_EN_01622830_0011.webp">Triumf skrajnie prawicowych partii w Parlamencie Europejskim i przyszłość poparcia dla Ukrainy: czego się spodziewać?</span>
Kiedy akcesja?
W kwestii przystąpienia Ukrainy do UE Wołodymyr Ohryzko ma następującą prognozę:
– Wydaje mi się, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w następnych wyborach do Parlamentu Europejskiego będziemy też wybierać europosłów z Ukrainy. Więcej – powinniśmy być tego pewni.
Ukraina pracuje nad tym, by negocjacje z UE nabrały tempa – uważa ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba. Oczekuje on, że po faktycznym rozpoczęciu negocjacji, na początku lipca rozpocznie się ocena dostosowania ukraińskiego ustawodawstwa do europejskiego. Chodzi o 33 rozdziały negocjacyjne, które są podzielone na 6 bloków tematycznych. Na podstawie wyników tego przeglądu Komisja Europejska przedstawi raport, w oparciu o który Rada UE podejmie decyzję dotyczącą rozpoczęcia kolejnego etapu negocjacji.

Jak twierdzi prof. Tomasz Grzegorz Grosse, wojna na pełną skalę jest poważnym czynnikiem, który wpłynie na czas integracji europejskiej Ukrainy:
– Przed przystąpieniem Ukrainy do UE powinno nastąpić przynajmniej zawieszenie broni z Rosją lub inne, bardziej trwałe pokojowe rozwiązanie.
Oczywiście część Ukrainy kontrolowana przez Moskwę nie przystąpi do Unii Europejskiej
Serafine Dinkel podkreśla, że przykład Cypru dowodzi niezdecydowania Unii w kwestii przyjmowania do swojego grona krajów będących w stanie wojny:
– Unia będzie musiała zająć się tą kwestią nie tylko w odniesieniu do krajów, które prowadzą wojnę, ale także tych, których integralność terytorialna jest kwestionowana – czy jest to Gruzja z de facto okupowaną Osetią Południową i Abchazją, czy Mołdawia z Naddniestrzem, czy jeśli chodzi o spór między Serbią a Kosowem bądź status Bośni i Hercegowiny.
Ihor Havrylyuk zaznacza, że należy wziąć pod uwagę kilka innych czynników, które zależą nie tylko od Ukrainy, ale także od procesów zachodzących w samej Unii:
– Wszelkie oświadczenia o rychłym przystąpieniu Ukrainy do UE należy przyjmować z ostrożnością, ponieważ jest to proces, który może potrwać co najmniej 5, a nawet 10 lat. Niemniej ważne jest, by Ukraina wdrożyła acquis communautaire [dorobek prawny Unii Europejskiej – aut.] w celu poprawienia jakości istniejących już instytucji demokratycznych i przyciągnięcia jak największej liczby inwestycji zagranicznych.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji





Paweł Kowal: Europa stoi w obliczu nowej fali uchodźców z Ukrainy – „uchodźców energetycznych”
Maria Górska: Spotykamy się na konferencji Recovery w Berlinie, wydarzeniu międzynarodowym niezwykle ważnym dla Ukrainy, Polski i całego świata.
Paweł Kowal: Czasami zastanawiam się, jak prezydent Zełenski fizycznie to wszystko wytrzymuje – obchody w Normandii, potem Konferencja na rzecz Odbudowy Ukrainy (URC) w Berlinie, wielkie forum, w którym odegrał kluczową rolę. Następnie podróż do Arabii Saudyjskiej, szczyt G7 i wreszcie Szwajcaria, globalny szczyt pokojowy. Jeśli w polityce istnieje termin ofensywa dyplomatyczna, to właśnie będzie opisywany w podręcznikach.
Celem trzeciej już Konferencji na rzecz Odbudowy Ukrainy jest szukanie funduszy, możliwości i inwestycji mających pomóc w zaradzeniu konsekwencjom wojny w Ukrainie. Na ile możliwa jest odbudowa w czasach wojny?
To bardzo duża doroczna konferencja, kontynuacja konferencji w Lugano, a następnie w Londynie. W przyszłym roku będą to Włochy. To najważniejsza konferencja na temat odbudowy Ukrainy, z udziałem kluczowych polityków i decydentów, a także biznesu, samorządów itp. To był sukces. Ukraina pokazała swoje zaangażowanie, padły ważne deklaracje. Wymiar polityczny konferencji skoncentrował się w szczególności na wystąpieniu Ursuli von der Leyen szefowej Komisji Europejskiej.
Rosyjskie pieniądze zostaną wykorzystane na odbudowę Ukrainy i na jej uzbrojenie
25 czerwca rozpoczną się negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE – i to jest już fakt, mimo wcześniejszych przeszkód rzucanych przez Węgry.
Tak więc konferencja miała silny ładunek polityczny, a obecność dużej polskiej delegacji, która zademonstrowała wysoki poziom zaangażowania naszego kraju, odegrała w tym ważną rolę. Jako przewodniczący Rady Współpracy z Ukrainą działałem w imieniu premiera Donalda Tuska i starałem się zorganizować jak najwięcej wydarzeń równolegle do oficjalnego programu. Były to m.in. polsko-francuskie śniadanie na rzecz pomocy Ukrainie, gdzie zadeklarowaliśmy wspólne działania, było też spotkanie z wicepremierem Słowacji, było polsko-niemieckie spotkanie samorządowców i bardzo solidne rozmowy ze stroną amerykańską. Odbyło się też kilka rozmów plenarnych ze stroną japońską. To mocny desant polityczny z naszej strony.

Jednym z najważniejszych tematów konferencji w Berlinie, która odbyła się w dniach 11-12 czerwca 2024 r., była odbudowa ukraińskiej energetyki. Atak Putina na infrastrukturę Ukrainy spowodował kryzys w sektorze energetycznym. Nie wiadomo jeszcze, jak ciężka może być sytuacja w zimie i jak kraj ją przetrwa. Główne postulaty przedstawione w Berlinie brzmiały: Ukraina potrzebuje inwestorów, zachodnich pożyczek i gwarancji ubezpieczeniowych. Jak szybko można to zrealizować?
Wszyscy już zrozumieli, że może się okazać, że Ukraina będzie miała poważne problemy z dostawami energii tej zimy. Rosjanie ponownie skupiają się na atakowaniu sektora energetycznego i źródeł produkcji energii. Sytuacja sprzed dwóch lat może się powtórzyć, ale na większą skalę stopniu. Mówimy o problemach z dostawami ciepła do ukraińskich domów. Pytanie brzmi, co możemy teraz z tym zrobić w sensie taktycznym. Zachód widzi, że ten problem trzeba rozwiązać, bo jeśli się to nie uda, będziemy zagrożeni napływem kolejnej fali migrantów, którzy po prostu pojadą na Zachód po ciepło i prąd. Nikt tego nie chce.
To byłaby katastrofa. To jeszcze bardziej osłabiłoby Ukrainę i Zachód, ponieważ musielibyśmy po prostu przyjąć następne rzesze uchodźców, których należałoby nazwać „uchodźcami energetycznymi z powodu wojny”
Każdy kraj UE oczywiście chce tego uniknąć. W przeddzień konferencji w Berlinie odbyła się jeszcze jedna, wewnętrzna konferencja państw G7 i ich partnerów na temat odbudowy Ukrainy. Zabrałem głos w imieniu Polski i poinformowałem, że moglibyśmy więcej inwestować w Europejską Wspólnotę Energetyczną. Jest ona w stanie szybko i sprawnie kupować odpowiednie generatory i sprzęt.
Po drugie, zbieramy kolejne pieniądze od polskich firm, które mogłyby wesprzeć Ukrainę w kryzysie energetycznym.
I po trzecie, przygotowujemy plan wsparcia Charkowa, jeśli sytuacja w mieście się pogorszy, zwłaszcza w kontekście energii i ogrzewania. To kwestia taktyczna, ale każdy kraj coś obiecał. W kontekście energetycznym ważne jest również spojrzenie długoterminowe. Chodzi o to, że Ukraina przebudowuje swój system energetyczny na inny. To nie jest tylko powtórka tego, co działo się przed bombardowaniami. Moim zdaniem Ukraina stanie się bardzo nowoczesnym krajem pod względem energetycznym, ponieważ wszystko, co dzieje się dzisiaj, opiera się na nowoczesnych technologiach i zielonej energii. Wiem, że dziś brzmi to trochę dziwnie, bo trwa wojna, ale kraj zmierza w tym kierunku. A po wojnie będzie to taka wartość dodana. Oczywiście podczas ataków rakietowych to niewielka pociecha, ale sprawa jest ważna i korzystna dla Ukrainy.

Czy to oznacza, że istnieje konkretny plan na tę zimę?
W Berlinie rozmawialiśmy o konkretnym planie. Często krytykuję instytucje międzynarodowe, ale widziałem instytucje międzynarodowe, które rozumieją, że jesteśmy blisko kryzysu, musimy mieć plan – i jest taki plan.
Ochrona infrastruktury to także ochrona ukraińskiego nieba. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział w Berlinie, że Niemcy wkrótce dostarczą Ukrainie trzeci system obrony powietrznej Patriot, systemy IRIS-T i Gepard, pociski rakietowe i amunicję. Jak Pan sądzi, kiedy Ukraina otrzyma rakiety Taurus? I co należy zrobić, aby uniemożliwić Putinowi wyparcie Ukraińców z ich ziemi za pomocą ataków rakietowych?
Jednym z faktów politycznych, który wydaje mi się bardzo ważny, jest wynik wyborów europejskich we Francji. Może się wydawać, że ma to niewiele wspólnego z Ukrainą, ale ma. Wybory pokazały duże poparcie dla Marine Le Pen i jej partii „Putintern” – jak ją nazywam. W rezultacie prezydent Macron rozpisał wybory do parlamentu. Zobaczymy, kto ostatecznie wygra – centrolewica czy partie związane z Le Pen. Będziemy z zapartym tchem obserwować, co wydarzy się we Francji. Jest to ściśle związane z ogólną sytuacją w Europie, ponieważ niedawno prezydent Francji Macron wywarł presję na kanclerza Scholza, a także na cały Zachód, aby zapewnić Ukrainie broń dalekiego zasięgu. Kanclerz uzyskał bardzo zły wynik w wyborach europejskich, ale nadal nie zdecydował się na przekazanie Taurusów.
Wierzę jednak, że tak się stanie, ponieważ jest pod międzynarodową presją i w końcu dokona właściwego wyboru

13 i 14 czerwca odbył się we Włoszech odbędzie się szczyt G7. Głównym tematem była wojna w Ukrainie i nowe sankcje wobec Rosji, a także decyzje w sprawie zamrożonych rosyjskich aktywów. Jak bolesne są to wiadomości dla Rosji?
Rosja zasługuje teraz tylko na złe wiadomości. Zachód jest zmobilizowany, jak nigdy dotąd. Czy Zachód jest wystarczająco zdeterminowany? Spójrzmy na sekwencję wydarzeń. Normandia wydarzyła się bez Putina. Wciąż pamiętamy, jak w latach 2013-2014 Putin odwiedził Normandię z okazji podobnych uroczystości. Konferencja w Berlinie była wielkim sukcesem od strony politycznej. Padły mocne polityczne deklaracje, które pokazują, że Putin nie ma poparcia w Europie. Następny krok: G7 we Włoszech – decyzja o przekazaniu Ukrainie 50 miliardów dolarów z zamrożonych aktywów Rosji to kolejna zła wiadomość dla Putina. I wreszcie szczyt pokojowy w Szwajcarii – następna zła wiadomość dla Putina.
Podsumowując, przywódca Kremla miał zły tydzień pod względem dyplomatycznym. Potwierdziło się, że jest izolowany i nie ma wpływu na decyzje.
Nie ma też siły, by podbić Charków. Oczywiście Rosjanie wywierają presję, ale nie na taką skalę, jakiej chciałby Putin

Jak długo może potrwać wojna?
Najgorsze w tej historii jest to, że każdego dnia wszystko zależy od konkretnej sytuacji na froncie a ta zależy od tego, jak mocno Rosjanie są w stanie atakować i jak mocno Zachód jest w stanie wesprzeć Ukrainę militarnie i politycznie. Generalnie uważam, że jest to jedna całość: wsparcie wojskowe oznacza również wsparcie polityczne, a wsparcie polityczne to wsparcie wojskowe. I Ukraina ma to wsparcie.
Komisja Europejska proponuje przedłużenie tymczasowej ochrony ukraińskich uchodźców w UE do 4 marca 2026 roku. Chodzi o to, że z powodu ataków Putina na ukraińską infrastrukturę Europa uznaje, że nie jest to właściwy czas na powrót do domu ukraińskich kobiet z dziećmi, które mają tymczasowe schronienie w Europie. Kiedy może nadejść ten czas?
W głównych miastach Ukrainy codziennie występują przerwy w dostawie prądu, a zimą może być zimno. Gdyby dziś była zima, domy nie byłyby ogrzewane. Gdyby dziś była zima, w wielu miastach nie można by zagotować wody przez wiele godzin, nie mówiąc już o dostarczeniu ludziom ciepła. Dlatego oczywiste jest, że ci, którzy przenieśli się na Zachód, zdecydowanie powinni mieć możliwość pozostania. Nie ma innej opcji.
W dniach 15-16 czerwca w Szwajcarii odbył się globalny szczyt pokojowy. Spośród 160 zaproszonych krajów tylko około 100 państw wzięło w nim udział, kilku kluczowych graczy politycznych było nieobecnych, a sam szczyt nie zakończył się pokojem. Jaki był cel tego wydarzenia?
Szczyt ten nazywany był szczytem pokojowym, ponieważ dotyczył warunków, na jakich pokój zostanie ustanowiony, kiedy będzie to możliwe i sprawiedliwe. Nie były to jednak rozmowy pokojowe. A jednak moim zdaniem to bardzo dobrze, że Ukraina, po pierwsze, rozmawia o pokoju, po drugie, angażuje w tę dyskusję innych, a po trzecie, wśród tych innych są kraje, które są trudnymi partnerami w tej dyskusji – bo choć nie są wrogami Ukrainy, często po prostu nie czują jej problemów. Mówimy o krajach tzw. globalnego Południa. Ukraina potrzebuje – bo tak działa dyplomacja, porządek międzynarodowy i tradycje dyplomatyczne – nowych środków, które zwrócą uwagę na istniejące problemy.
Ważne jest, aby prowadzić rozmowy z krajami, które mają inną perspektywę, tj. nie wspierają Rosji, ale jednocześnie nie wspierają bezpośrednio Ukrainy, ponieważ albo nie wiedzą, co robić, albo prowadzą podwójną grę
Możemy rozmawiać z Indiami, niektórymi krajami afrykańskimi, krajami Bliskiego Wschodu, z RPA itd. Są kraje, które potrzebują argumentów, muszą codziennie otrzymywać od nas przekonujące sygnały. Naszą rolą jest powiedzieć: jesteśmy przeciwko polityce Rosji – i aktywnie to zademonstrować, podając powody. Z tego punktu widzenia jestem przekonany, że ten szczyt miał duży sens.
%20(1).avif)

Ihor Semywołos: Wielu irańskich polityków nie lubi Rosji i jej nie ufa
Rekordowa liczba 80 kandydatów zarejestrowała się do startu w przedterminowych wyborach prezydenckich w Iranie. Liczba nazwisk na kartach do głosowania będzie jednak znacznie mniejsza, bo Rada Strażników Konstytucji zatwierdziła tylko sześć nazwisk. Głosowanie odbędzie się 28 czerwca – półtora miesiąca po katastrofie helikoptera, w której zginął prezydent Iranu Ibrahim Raisi. Kto skorzystał na jego śmierci i co będzie ona oznaczać dla przyszłości Iranu i współpracy tego kraju z Rosją? Na te i inne pytania odpowiedział w wywiadzie dla serwisu Sestry Igor Semywołos, dyrektor Centrum Studiów Bliskowschodnich.
Maryna Stepanenko: 28 czerwca w Iranie odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie. Czego się Pan po nich spodziewa?
Ihor Semywołos: Niczego nadzwyczajnego. Najprawdopodobniej wygra jeden z konserwatystów, chyba że w obozie konserwatywnym dojdzie do zamieszania związanego z tym, kto będzie następcą Najwyższego Przywódcy Alego Chamenei po jego śmierci. Ale jako że najprawdopodobniej nie stanie się to jutro, nowo wybrany prezydent będzie musiał zmierzyć się z tymi samymi problemami, które pozostawił po sobie Raisi: inflacją, bezrobociem, suszą i trudną sytuacją wokół Iranu. Ogólnie rzecz biorąc, zmieni się niewiele. Ja osobiście nie mam nadziei na zmiany.
Oczywiście może pojawić się jakiś „czarny łabędź”, tyle że nie wiem, skąd miałby się wziąć. Wszystkie „łabędzie”, które mogły przylecieć, już przyleciały
Osiemdziesięciu kandydatów zadeklarowało zamiar startu w wyborach – w tym Mahmud Ahmadineżad, który piastował stanowisko prezydenta w latach 2005-2013. To chyba jedyny irański polityk, który otwarcie potępił wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, nazywając Putina „narcystycznym tyranem”. Jednak jego nazwisko nie pojawi się na karcie do głosowania. Dlaczego?
Ali Chamenei za nim nie tęsknił. Mają skomplikowane relacje. O ile wiem, Chamenei go nie lubi. Ahmadineżad próbował kandydować w 2021 r., lecz Rada Strażników Konstytucji mu na to nie pozwoliła. Więc nie ma szans.
Z jednej strony, na początku wojny pisał tweety wspierające Ukrainę. Z drugiej należy do antyzachodnich irańskich polityków, ma też misjonarskie spojrzenie na świat i swoją misję.

Ahmadineżad nie lubi Moskwy, ponieważ w przeszłości Rosja wraz z Wielką Brytanią przez długi czas po prostu dzieliła Iran i toczyła przeciwko niemu wojny
Znaczna część irańskich polityków nie lubi Rosji i nie ufa jej. Ahmadineżad jest jednym z nich, chociaż jest także antyamerykański, być może nawet bardziej niż był Raisi.
Władza absolutna w Iranie należy do Najwyższego Przywódcy Alego Chamenei i Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Czy więc demokratyczna ścieżka dla tego kraju jest fikcją, czy realną możliwością?
Problem polega na tym, że irańska forma rządów praktycznie uniemożliwia bezpośrednie wybory prezydenckie. Prezydent jest raczej władzą wykonawczą, a kluczowe decyzje są podejmowane przez Najwyższego Przywódcę.
Można sobie wyobrazić, że jest to forma monarchii religijnej, w której monarcha jest wybierany i pozostaje na stanowisku do końca życia. Innymi słowy, nie ma dziedziczności, ale to monarcha określa kluczowe zasady, w ten sposób demonstrując stabilność struktury państwa.
Prezydent i inni politycy są wybierani w bezpośrednim głosowaniu spośród tych kandydatów, którzy przeszli przez bardzo drobne sito. Istnieją nie tylko wymagania kwalifikacyjne, ale także ideologiczne. W tym sensie irańskie sito jest bardzo podobne do sita Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.
Do 2009 r. wybory w Iranie miały jeszcze jakiś sens. Ludzie chodzili na nie i próbowali coś zmienić. W 2009 roku Mahmud Ahmadineżad doszedł do władzy za sprawą poważnych naruszeń zasad wyborczych, oszustw i fałszerstw. Ludzie byli w większości rozczarowani. Natomiast ostatnie wybory były najmniej reprezentatywne.
Ludzie są generalnie rozczarowani tym instrumentem i głosują mniej. Trudno więc powiedzieć, że najbliższe wybory mogą zmienić sytuację, przynajmniej na razie
Raisi zmarł 19 maja. Oficjalnie zaprzeczono, że katastrofa helikoptera była spowodowana przez celową eksplozję. Kto jednak skorzystał na śmierci irańskiego prezydenta?
Z jednej strony destabilizacja sytuacji i zmiany w tym bagnie dają pewną nadzieję i stwarzają nowe możliwości. W tym sensie śmierć Raisiego jest prawdopodobnie korzystna dla wszystkich tych, którzy oczekują zmian w Iranie. Z drugiej strony nie wiadomo, kto go zastąpi. Być może do władzy dojdzie jeszcze bardziej radykalny polityk, przy którym Raisi wyda się dobrym wujkiem.
Zmarły prezydent był wygodny dla Chameneiego, wszyscy o tym piszą.
To jasne, że Chamenei będzie szukał prezydenta, który będzie mu posłuszny. Dlatego nie dopuści do startu w wyborach tych, którzy mają własne poglądy, własną misję, własną wizję, różniącą się od Najwyższego Przywódcy

Istnieje pogląd, że śmierć Raisiego jest korzystna dla Izraela i Stanów Zjednoczonych. Ale ja nie jestem tego taki pewien. Iran i Izrael są bezpośrednimi wrogami i oczywiście każda destabilizacja w Teheranie jest korzystna dla Tel Awiwu. Ale jeśli chodzi o Amerykanów, to mieli oni już profil psychologiczny Raisiego i wiedzieli, jak z nim pracować. Opracowali już pewne podejścia, a teraz muszą zaczynać od zera.
Krótko mówiąc, śmierć Raisiego utrudnia życie wielu ludziom, stwarza problemy.
Po śmierci Raisiego okazało się, że Iran wysłał do Rosji swoje najnowsze bomby kierowane Qaem-5, które trafiły na wyposażenie armii irańskiej w 2019 roku. Jakie są Pana przewidywania dotyczące dalszej współpracy wojskowej między Iranem a Rosją?
Nic się nie zmieni, ponieważ decyzje te zostały podjęte nie przez Raisiego, ale przez Chameneiego, Najwyższego Przywódcę.
Co śmierć Raisiego oznacza dla tak zwanej osi zła, która obejmuje również Rosję, Chiny i Koreę Północną?
Gdyby zapytała mnie pani o śmierć Chameneiego, powiedziałbym, że tak, to mógłby być szok. Ale w tym przypadku zmarł jeden wysoki rangą urzędnik – i przyjdzie nowy. Co za różnica? Nie widzę żadnych przesłanek, które sugerowałyby, że w klasie politycznej szykują się jakieś poważne spory.
Być może na tle tych wyborów, na tle narastających wzajemnych pretensji (bo pretensje są) w końcu doczekamy się jakichś zmian. Raczej ich nie zobaczymy – poczujemy je. Ale nie nastąpi to teraz.
Chiński przywódca poparł ostatnio roszczenia Zjednoczonych Emiratów Arabskich do trzech wysp w Zatoce Perskiej, które Iran uważa za swoje. Teheran zaprotestował, powołując się na integralność terytorialną i suwerenność. Czy nie uważa Pan argumentów za szczególnie cyniczne, biorąc pod uwagę to, że Teheran obecnie wspiera agresję Rosji na Ukrainę?
Te wyspy to odwieczna historia i wielki wrzód, bo ich przynależność do Iranu sięga czasów konfrontacji z Imperium Brytyjskim. Jest to również kwestia polityczna, która rozgrywa się w ramach stosunków między krajami Zatoki Perskiej a krajem, który chce robić z nimi interesy.
Chińczycy próbują teraz wywierać większą presję na kraje Zatoki Perskiej, aby zwiększyć swoje wpływy w regionie kosztem Ameryki
Zełenski powiedział, że Chiny próbują wywierać presję na inne kraje, by nie uczestniczyły w ukraińskiej konferencji pokojowej w Szwajcarii. Miał na myśli Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej próbuje uzyskać większy dostęp do obiektów nuklearnych w Iranie, który zwiększa swoje zapasy wzbogaconego uranu. Czy możliwe będzie osiągnięcie porozumienia z przyszłymi przywódcami Iranu?
Chamenei przynajmniej publicznie oświadcza, że Iran nie chce rozwijać broni jądrowej, więc osiągnięcie porozumienia może być możliwe. Ważne jest, aby Teheran targował się wokół tej kwestii, aby wycisnąć pewne ustępstwa z Amerykanów.
Bo jeśli w końcu Irańczycy opracują broń nuklearną, to co będzie dalej? Znajdą się w sytuacji, w której naruszą obowiązujące porozumienie [15 lipca 2015 r. Iran, Wielka Brytania, Chiny, Francja, Niemcy, Rosja i Stany Zjednoczone podpisały w Wiedniu wspólny plan działań, w którym Iran zobowiązał się do ograniczenia swego programu nuklearnego w zamian za stopniowe zniesienie sankcji – red.]. To porozumienie zostało odrzucone tylko przez Amerykanów [Stany Zjednoczone wycofały się z niego w 2018 r., za prezydentury Donalda Trumpa, a dziś negocjują powrót do niego, ale nie osiągnęły jeszcze postępów – red.].
Oznacza to, że rozwinięcie broni nuklearnej byłoby poważnym naruszeniem porozumienia. Nie sądzę więc, by Iran na to poszedł. Nikt nie chce doprowadzić do bezpośredniego i oczywistego zagrożenia
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji





Szczyt pokojowy: oczekiwania i rzeczywistość
Szczyt powinien wypracować wspólną definicję mapy drogowej dla zaangażowania Rosji i Ukrainy w przyszły proces pokojowy – tak szwajcarski minister spraw zagranicznych Ignazio Cassis definiuje kluczowe oczekiwania wobec rozmów. Kilka dni przed wydarzeniem agencja Bloomberg napisała, powołując się na wstępny projekt ostatecznej decyzji, że szczyt otwiera drzwi do przyszłych negocjacji z Rosją. 15 i 16 czerwca uczestnicy skupią się na trzech punktach formuły pokojowej: bezpieczeństwie nuklearnym, żywnościowym oraz powrocie uprowadzonych ukraińskich dzieci do kraju. Politycy i eksperci, z którymi rozmawiały Sestry, twierdzą jednak, że nie należy mieć nadmiernych oczekiwań, bo szczyt na pewno nie zakończy wojny. Nie należy go też jednak lekceważyć.
Konsolidacja wolnego świata
Szczyt jest ważny, ponieważ powinien skonsolidować i utrzymać na odpowiednim poziomie wysiłki wolnego świata, który zapewnia Ukrainie broń, pomoc gospodarczą i nakłada sankcje na Rosję, ocenia Ołeksandr Chara, dyplomata i ekspert Centrum Strategii Obronnych:
– Jeśli uznamy to wsparcie za pewnik, ryzykujemy, że z czasem znacznie je osłabimy. Kwestia wsparcia dla Ukrainy powinna być stale w centrum uwagi. Po drugie, musimy zaangażować tak zwane Globalne Południe. Do tej pory większość należących do niego krajów siedziała okrakiem na płocie i przyglądała się, nie chcąc angażować się z różnych powodów. Teraz próbujemy je zaangażować. Jeśli zgodzą się poprzeć przynajmniej jeden z punktów, będziemy mieli moralne i dyplomatyczne prawo do wywierania presji.
Dlatego bardzo ważna jest dla nas zarówno liczba osób, które przyjadą do Szwajcarii, jak i poziom reprezentacji
Spośród krajów, których delegacje pojawią się w Szwajcarii, około będzie reprezentowanych na najwyższym szczeblu – przez głowy państw i rządów. Aż 90 państw i organizacji międzynarodowych potwierdziło swój udział, powiedziała prezydent Szwajcarii Viola Amgerd na konferencji prasowej 10 czerwca.

To dobry początek dla Ukrainy, ponieważ wielu partnerów pyta, co oznacza ukraińskie zwycięstwo, mówi Elina Beketowa, ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA):
– W ukraińskiej formule pokojowej wszystko zostało określone. Kluczem jest uzyskanie poparcia, a następnie znalezienie mechanizmów wywierania wpływu na Rosję.
Im bardziej bezpieczna militarnie będzie Ukraina, tym większe będzie miała szanse na wywarcie wpływu na Kreml
Jak donosi Bloomberg, prezydent USA Joe Biden zamiast uczestniczyć w szczycie pokojowym, uda się do Kalifornii, by zbierać pieniądze na swoją kampanię wyborczą z gwiazdami Hollywood. Kamala Harris będzie reprezentować Stany Zjednoczone w towarzystwie doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'a Sullivana. Prezydent Francji Emmanuel Macron, szefowie rządów Niemiec i Japonii, Olaf Scholz i Fumio Kishida, wezmą udział w szczycie osobiście.
Rosja chciałaby zakłócić to spotkanie i nie można jej na to pozwolić, podkreślił ukraiński prezydent. Podczas wspólnej konferencji prasowej z Emmanuelem Macronem Wołodymyr Zełenski nazwał szwajcarski szczyt pierwszym krokiem w kierunku zakończenia wojny i wezwał światowych przywódców do pomocy w jego ułatwieniu, podkreślając, że ci, którzy mają duże wpływy polityczne, powinni pomóc zaangażować tych, którzy wciąż balansują między Ukrainą a Rosją.
Bez nadmiernych oczekiwań
W przemówieniu wygłoszonym na specjalnym posiedzeniu Bundestagu Wołodymyr Zełenski podkreśli, że Ukraina oferuje zasadniczo inny format, aby nikt nie mógł manipulować i zakłócać porozumień, jak to wielokrotnie czyniła Rosja:
– Wszyscy mamy wspólny cel: krok po kroku przywracać bezpieczeństwo i zmierzać w kierunku prawdziwego pokoju, krok po kroku przywracać skuteczność Karty Narodów Zjednoczonych i podstawowych norm prawa międzynarodowego, które gwarantują suwerenność, integralność terytorialną państw i prawa człowieka.
Chcemy dać szansę dyplomacji i w tym celu zebraliśmy około stu państw. Ukraina nigdy nie polegała wyłącznie na sile broni

Ukraina przedstawiła swoją formułę pokojową w 2022 roku. Plan składa się z 10 punktów, obejmujących bezpieczeństwo jądrowe, żywnościowe i energetyczne, uwolnienie wszystkich jeńców, przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy i wycofanie wojsk rosyjskich. Innymi słowy, ukraińska inicjatywa przewiduje ustanowienie trwałego i sprawiedliwego pokoju w Ukrainie i Europie w oparciu o Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe. Tymczasem to Rosja, która jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, stale i demonstracyjnie to wszystko lekceważy, mówi Roderich Kiesewetter, poseł do Bundestagu z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej:
– Zdecydowanie nie powinniśmy oczekiwać, że ta konferencja nagle doprowadzi do wycofania rosyjskich wojsk z Ukrainy, a tym samym do rozpoczęcia konkretnych negocjacji. Priorytetem jest promowanie idei ukraińskiej i koncepcji sprawiedliwego pokoju. Musimy politycznie wspierać Ukrainę i sprzeciwiać się sojuszowi CRINK (Chiny, Rosja, Iran, Korea Północna), który dąży do wyeliminowania wszystkich podstawowych zasad międzynarodowych i opowiada się za imperialnym podejściem oraz tworzeniem stref wpływów. Konferencja ta powinna być postrzegana w kontekście konfliktu systemowego. Ważne jest, by przeciwstawić się fałszywemu pokojowi lub żądaniom natychmiastowego zawieszenia broni albo zamrożenia konfliktu, do czego wzywają prawicowi i lewicowi populiści oraz aktorzy bliscy Rosji.
To niebezpieczne, ponieważ de facto uznaje zmiany granic za pomocą wojska z naruszeniem prawa międzynarodowego i zastosowaniem ludobójstwa
Spośród dziesięciu ukraińskich kwestii trzy zostały wybrane jako tematy szczytu: bezpieczeństwo nuklearne, żywnościowe oraz powrót deportowanych ukraińskich dzieci i jeńców wojennych.
Wybrano te trzy pozycje, ponieważ łatwiej jest uzyskać poparcie innych krajów, wyjaśnia Elina Beketowa:
– W końcu wiele krajów, takich jak Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska, pomaga Ukrainie zwrócić dzieci nielegalnie uprowadzone przez Rosję. Bezpieczeństwo nuklearne i żywnościowe dotyczy wielu państw, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem konsensusu. Kluczowym pytaniem jest, jak skłonić Rosję do zaakceptowania i wdrożenia przynajmniej części ustaleń szczytu pokojowego. I tutaj najlepszym negocjatorem są Siły Obronne Ukrainy, które muszą otrzymać wystarczające wsparcie od partnerów, aby nie tylko utrzymać front, ale także odzyskać tymczasowo okupowane ukraińskie terytoria.
Histeria w Rosji
Celem Ukrainy jest wdrożenie wszystkich punktów formuły pokojowej, powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba w wywiadzie dla Ukrinform. Jednak obecnie nie ma konsensusu, a Kijów potrzebuje jak najszerszego wsparcia ze strony światowej większości. Według ukraińskiego ministra spraw zagranicznych nawet kraj taki jak Rosja nie będzie w stanie zignorować stanowiska większości, a w przyszłości Moskwie będzie znacznie trudniej grać w swoje geopolityczne gierki. Minister uważa, że już same przygotowania do szczytu wytworzyły histeryczną atmosferę w Rosji:
– Oni rozumieją, że stawką jest rosyjski mit podziału świata na Europę i Amerykę, które wspierają Ukrainę, oraz resztę świata, która wspiera Rosję. W rzeczywistości większość świata popiera Kartę Narodów Zjednoczonych i prawo międzynarodowe.
W końcu nikt nie chce żyć w świecie, w którym agresorzy mogą atakować swoich sąsiadów, popełniać okrucieństwa i przejmować kawałki terytorium innych ludzi. Szczyt pokojowy to wyjaśni
Rosja nazwała szczyt stratą czasu i faktycznie odmówiła udziału w jakichkolwiek negocjacjach, dopóki negocjatorzy nie wezmą pod uwagę sytuacji na polu bitwy i nie uznają za rosyjskie terytoriów Ukrainy okupowanych przez Rosję.
Zwiększona presja dyplomatyczna na Rosję powinna być jednym z rezultatów szwajcarskiej konferencji, mówi Ołeksandr Chara:
– Będzie to oznaczać, że Ukraina ma realny plan. Czy realny do wdrożenia – to oczywiście jest kwestia względna, ale w każdym razie plan zapisany na papierze. Plan ten jest absolutnie akceptowany przez zdecydowaną większość krajów, ponieważ odnosi się do norm i zasad prawa międzynarodowego.
Jeśli Rosja utrzyma pod swoją kontrolą cokolwiek, co zajęła, jeśli nie zostanie ukarana za swoje zbrodnie, będzie to sygnał dla małych dyktatorów w innych częściach świata, by rozpoczęli agresję przeciwko swoim sąsiadom
Jednak prędzej czy później Rosja będzie musiała zostać zaproszona do platform negocjacyjnych, mówi minister Ignazio Cassis:
– Idealnie byłoby, gdyby Rosja była zaangażowana w ten proces od samego początku. To jest to, co chcielibyśmy zrobić. Ale to zajmie tygodnie, miesiące. Na to, jak ten proces się zakończy, czy sukcesem, będziemy musieli poczekać. Tak czy inaczej, aby proces pokojowy posuwał się naprzód, potrzebujemy udziału Rosji.

Szczyt pokojowy w Szwajcarii będzie okazją do omówienia zasad sprawiedliwego pokoju, a jeśli Putin chce wziąć udział w takich rozmowach, musi najpierw wycofać swoje wojska z terytorium Ukrainy, powiedział Olaf Scholz. Jednocześnie niemiecki kanclerz zapewnił, że tylko Ukraina zdecyduje, kiedy nadejdzie czas na negocjacje, a do tego czasu może liczyć na swoich partnerów:
– Tak długo, jak Putin będzie trzymał się swoich celów w tej wojnie, nasze przesłanie będzie takie, że nie osłabimy naszego wsparcia dla Ukrainy, że nadal stoimy zdecydowanie po stronie Ukraińców.
Czynnik chiński
Wołodymyr Zełenski publicznie zaprosił chińskiego prezydenta Xi Jinpinga na szwajcarski szczyt, mówiąc, by nie stał z boku i pokazał przywództwo w ustanowieniu pokoju. Pekin ociągał się z odpowiedzią. Ostatecznie chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że nie wyśle delegacji na szczyt pokojowy, ponieważ Rosjanie nie zostali zaproszeni.
Według źródeł :Financial Times” podczas wizyty w Chinach Władimir Putin poprosił Xi o zignorowanie szczytu.

Chińska odmowa udziału w tej międzynarodowej platformie jest najbardziej kontrproduktywnym stanowiskiem – uważa Tereza Novotná, badaczka z Freie Universität Berlin i ekspertka ds. Azji:
– To stanowisko kontrproduktywne nie tylko z ukraińskiego, ale także z chińskiego punktu widzenia. Argument Chińczyków brzmi: „Nie ma tam Rosji, więc tam nie pojedziemy”. Ale to nie działa w ten sposób. Podczas II wojny światowej na konferencjach nie było Hitlera. Tak samo teraz nie ma sensu zapraszać Rosji. Nie ma też sensu wykorzystywać nieobecności Rosji jako wymówki dla nieuczestniczenia w konferencji. Uważam, że z chińskiego punktu widzenia przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ Chiny próbowały przedstawić się jako niezależna strona, która chce osiągnąć pokój.
Chiny miały szansę pokazać, w jaki sposób chcą odegrać swoją rolę. Tymczasem Pekin odmawia, a to tylko wzmocni wrażenie na Zachodzie, że Chiny są sojusznikiem Rosji
Chiny nie tylko nie jadą, ale także przekonują innych, by nie uczestniczyli w szczycie pokojowym – oburzał się Zełenski podczas azjatyckiego szczytu bezpieczeństwa Shangri-La Dialogue. W jego opinii w rzeczywistości Pekin stał się narzędziem w rękach Putina:
– Możecie nie uczestniczyć w szczycie pokojowym, możecie nie pomagać Ukrainie i cywilizowanemu światu zakończyć wojnę. Ale wydaje mi się, że zakłócanie szczytu pokojowego, podejmowanie kroków w celu osłabienia poziomu obecności przywódców, obecności państw, robienie wszystkiego, by uniemożliwić niektórym przywódcom udział w szczycie pokojowym, wywieranie na nich presji – to z pewnością nie przybliża pokoju.
W rezultacie w szwajcarskim szczycie nie wezmą udziału delegacje z Brazylii, Arabii Saudyjskiej, RPA i Pakistanu. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres odmówił udziału w nim bez żadnego jasnego wyjaśnienia
Tereza Novotná uważa, że Chiny chcą powrócić do podziału świata na dwa obozy, tak jak to miało miejsce podczas zimnej wojny. Działania Pekinu, w tym jego wsparcie dla Rosji, wpisują się w tę logikę: z politycznego punktu widzenia dla Pekinu korzystne jest, by Moskwa nie tylko była jego sojusznikiem, ale też słabszym sojusznikiem. Istnieje również element ekonomiczny, ponieważ sytuacja chińskiej gospodarki nie jest tak dobra, jak chcieliby chińscy przywódcy. Możliwość posiadania słabszego, bardziej zależnego partnera jest więc korzystna dla Chin. Jednocześnie ostatnie miesiące bardzo uwypukliły problemy istniejące między Pekinem a Brukselą:
– Europejscy przywódcy – zarówno Macron, jak Scholz – bardzo chcieli, by Chiny wzięły udział w szczycie. Osobiście próbowali przekonać Xi Jinpinga do przyjazdu do Szwajcarii. Nie udało się. Myślę, że jest to również znak, że relacje między Europą a Chinami pogarszają się. Europejscy przywódcy powinni zrozumieć, że Pekin nie robi tego, czego chcieliby Europejczycy, przynajmniej jeśli chodzi o Ukrainę.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji





Co sukces skrajnie prawicowych partii w Parlamencie Europejskim oznacza dla Ukrainy
Wybory europejskie dobiegły końca. Głosy zostały policzone już niemal wszędzie, a wyniki były dość przewidywalne. W 27 krajach UE do głosowania było uprawnionych ponad 360 milionów ludzi. Skrajnie prawicowe partie europejskie osiągnęły znaczące zyski, zajmując pierwsze miejsce we Włoszech, Belgii, Austrii, na Węgrzech i we Francji. Partia Emmanuela Macrona pozostała tak daleko w tyle za zwycięzcami, że prezydent Francji został zmuszony do rozwiązania parlamentu i rozpisania przedterminowych wyborów. Co dalej z francuską pomocą i jak teraz będą podejmowane decyzje w sprawie Ukrainy? Rozmawiamy o tym z Louise Souverby, młodszą pracowniczką naukową w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) w Paryżu.

Maryna Stepanenko: Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego po zwycięstwie skrajnie prawicowej partii Marine Le Pen w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jakie zmiany przewiduje Pani w samej Francji?
Louise Souverby: Decyzja Macrona była pewnym szokiem. Teraz wszystko będzie zależeć od wyników przedterminowych wyborów, które odbędą się pod koniec czerwca. We Francji polityka zagraniczna, a zwłaszcza polityka obronna, jest w dużej mierze prowadzona przez prezydenta. Wewnętrzne ryzyko polega na tym, że rząd będzie oczywiście bardzo zaniepokojony nadchodzącymi wyborami i skupi się na nich.
Retoryka Macrona w sprawie Ukrainy zmieniła się w ostatnich miesiącach, co ma pewien wpływ na wewnętrzną sytuację polityczną. Chciał wyznaczyć granicę między swoją partią a skrajnymi partiami lewicowymi i prawicowymi, które były, delikatnie mówiąc, mniej chętne wspieraniu Ukrainy. Prezydent Francji chciał więc zagrać na tym rozróżnieniu.

Teraz o wynikach wyborów. Nie wiem, czy będą miały duży wpływ na stanowisko Francji w sprawie Ukrainy, ponieważ, jak widzieliśmy, zostało ono określone głównie przez prezydenta Republiki, a Macron pozostanie prezydentem bez względu na to, co stanie się w następnych wyborach parlamentarnych.
Partie skrajnie prawicowe wygrały nie tylko we Francji. Ich triumf był również widoczny w Austrii i Belgii. Co to oznacza dla dalszego wsparcia Europy dla Ukrainy?
W Parlamencie Europejskim główną siłą polityczną pozostanie Europejska Partia Ludowa (EPL) Ursuli von der Leyen, potem są socjaldemokraci i Renew Europe. Te główne ugrupowania nadal opowiadają się za wspieraniem Ukrainy.
Ale oczywiście skrajna prawica zdobyła wiele mandatów. Istnieje różnica między dwiema głównymi skrajnie prawicowymi grupami politycznymi w Parlamencie Europejskim. Są Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR), do których należą np. Bracia Włosi Giorgii Meloni czy polskie Prawo i Sprawiedliwość. Zrzeszone tu prawicowe partie są niebezpieczne dla konsensusu i demokracji w Europie, ale jeśli chodzi o Ukrainę, to popierają ją – w przeciwieństwie do skrajnie prawicowych partii należących do grupy Tożsamość i Demokracja (ID).
Nie jestem pewna, czy wzmocnienie skrajnej prawicy będzie miało znaczący wpływ na politykę obronną. Ale jeśli chodzi o rozszerzenie UE, zwłaszcza o Ukrainę, to sytuacja naprawdę może się skomplikować
Krajobraz polityczny w Brukseli i Strasburgu uległ zmianie, a przyszłe koalicje będą inne. Kilka tygodni temu Ursula von der Leyen powiedziała, że jest gotowa utworzyć koalicję z ECR. Nie jestem pewna, czy utworzenie koalicji ze skrajną prawicą jest właściwym krokiem, ale von der Leyen poddała tę kwestię pod dyskusję.
Po niedawnym spotkaniu z ukraińskim prezydentem w Paryżu Emmanuel Macron ogłosił dostawę myśliwców Mirage 2000-5 do Kijowa. Biorąc pod uwagę fakt, że Francja ma tylko 26 tych samolotów w służbie, ile z nich może otrzymać Ukraina?

To jedno z głównych pytań. Nie ogłoszono żadnych liczb. Macron nie powiedział nic na ten temat. Powiedział tylko, że obecnie buduje koalicję, więc chce poczekać, aż zostanie ona utworzona. Innym krajem, który używa tego typu samolotów, jest Grecja. Mają podobną jak Francuzi liczbę Mirage 2000-5.
Jeśli chodzi o Francję, niektórzy eksperci sił powietrznych przewidują transfer od 6 do 12 samolotów, ponieważ mniejsza liczba byłaby dla Ukrainy nieistotna. Ale nie więcej niż 12, ponieważ zbytnio osłabiłoby to francuskie siły powietrzne
Francja ma w pełni przejść na myśliwce Rafale w 2035 roku, więc Mirage 2000-5 musiałby zostać usunięty wcześniej czy później, ale nie teraz. A luka między chwilą obecną a rokiem 2030 [oczekuje się, że modernizacja francuskiej floty myśliwców zostanie faktycznie zakończona na początku 2030 r. - red.] jest dość duża, co mogłoby doprowadzi do analogicznej luki we francuskich siłach zbrojnych.
Eksperci uważają, że Francja przekaże taką liczbę myśliwców, by wyglądała na wystarczająco dużą. Dlatego Macron tworzy koalicję.
Poza Francją i Grecją są też inne kraje na świecie, które używają Mirage, ale nie widzę sposobu, w jaki mogłyby dołączyć do koalicji z Francją. Na przykład Tajwan raczej nie zrezygnuje ze swoich samolotów. Natomiast Katar ma kilka samolotów tego typu i może je odsprzedać Francji.
Pozostaje też kwestia tego, kto będzie płacił rachunki. Jeśli powstanie koalicja z Grecją, to czy samoloty zostaną Ukrainie dane, czy sprzedane? Na razie nie ma odpowiedzi na to pytanie
Jeśli tylko Francja jest gotowa dostarczyć 6-12 samolotów, to czy to wystarczy, by wpłynąć na sytuację na froncie? I jak skuteczne jest użycie myśliwców Mirage w tandemie z F-16?
Francja może dostarczyć 6-12 myśliwców Mirage 2000-5, Grecja być może także tuzin. Ale to tylko hipoteza. Aby zmienić zasady gry, liczba samolotów musiałaby być odpowiednia.
Mirage 2000-5 nie jest jak F-16 – to samolot przechwytujący. Dobrze nadaje się do obrony powietrznej. Francuzi używają go do obrony nieba za pomocą pocisków powietrze-powietrze, a nie bomb powietrze-ziemia.
Zaletą Mirage 2000-5 jest większa mobilność niż w przypadku obrony przeciwlotniczej ziemia-powietrze. Może więc być używany jako uzupełnienie F-16
Samoloty Mirage 2000-5 są używane na wschodniej flance NATO. Zostały rozmieszczone w krajach bałtyckich w celu wzmocnienia policyjnych misji powietrznych. Są więc obecnie w służbie. I są również wykorzystywane przez Francję w Dżibuti.
Greckie Mirage są wyposażone w pociski SCALP-EG/Storm Shadow [angielsko-francuskie pociski manewrujące dalekiego zasięgu wystrzeliwane z powietrza – red.] Musimy więc zobaczyć, jak zostaną one wykorzystane na polu bitwy w Ukrainie. Możemy jednak założyć, że będą bardzo przydatne do ochrony samolotów F-16, a także do przechwytywania pocisków balistycznych, dronów i ogólnie do ochrony nieba.
Należy również pamiętać, że do utrzymania tych samolotów potrzebny będzie „łańcuch logistyczny”. Zaledwie kilka miesięcy temu francuski minister obrony wykluczył możliwość dostarczenia Ukrainie myśliwców Mirage ze względu na to, że ich utrzymanie byłoby zbyt skomplikowane. Ten problem nie zniknął i będzie musiał zostać rozwiązany.
Emmanuel Macron powiedział również, że Francja planuje stworzyć koalicję w celu wysłania zachodnich instruktorów do Ukrainy w celu szkolenia ukraińskiego wojska. Według francuskiego prezydenta wielu partnerów już wyraziło na to zgodę. Są jednak również tacy, którzy kategorycznie się temu sprzeciwiają, jak Niemcy i Stany Zjednoczone. Dlaczego tak się dzieje? Co mogłoby przekonać partnerów, którzy nie zgadzają się z inicjatywą Paryża?

Macron powiedział, że ukraińska potrzeba szkolenia na ukraińskiej ziemi jest „uzasadnioną prośbą”. Uważa, że to nie jest eskalacja – i to podkreślił, ponieważ rozmieszczenie instruktorów nie będzie miało miejsca na linii frontu. Będą to tylko misje szkoleniowe i/lub wspierające.
Macron stwierdził też, że ukraińska ziemia jest suwerenna i nie ma mowy o wysłaniu francuskich instruktorów do strefy działań wojennych w celu przeprowadzenia szkolenia. Oczywiście dla niektórych krajów są to swego rodzaju „czerwone linie”.
W rzeczywistości kwestia wysłania instruktorów do Ukrainy była omawiana podczas dyskusji na temat europejskiej misji szkoleniowej, ale okazała się niemożliwa do realizacji ze względu na brak konsensusu w tej sprawie. Inicjatywa ta została odrzucona przez wiele państw, w tym Niemcy, Włochy, Hiszpanię czy kraje neutralne. W związku z tym powinna być realizowana dwustronnie i/lub w ramach koalicji, ale nie w ramach UE.
Oczywiście istnieją obawy przed eskalacją ze strony krajów, które nie chcą wysyłać instruktorów do Ukrainy i wolą prowadzić szkolenia w na terenie Unii
Wreszcie pojawia się pytanie, co się stanie, jeśli jeden z instruktorów zginie. Kraje Unii Europejskiej nie chcą być wciągnięte w wojnę, choć jednocześnie naprawdę chcą utrzymać swój status krajów wspierających Ukrainę.
Nie wiem więc, czy Niemcy dadzą się przekonać. Berlin uważa, że już robi to, co do niego należy. I to jest prawda. Pomoc, która przychodzi z Niemiec, przynosi efekty. To już jest dość duża zmiana w polityce obronnej i zagranicznej tego kraju. Wysyłanie instruktorów może być dla nich zbyt dużym krokiem.
Dla Stanów Zjednoczonych zasada: „żadnej obecności wojskowej w Ukrainie” od samego początku była „czerwoną linią”. USA już teraz przyczyniają się do obrony wschodniej flanki NATO. Prawdopodobnie Francja będzie musiała zbudować koalicję z innymi partnerami.
Podczas wizyty Zełenskiego w Paryżu francusko-niemiecka firma zbrojeniowa KNDS podpisała umowę o otwarciu oddziału w Ukrainie. Ten holding produkuje między innymi systemy artyleryjskie, czołgi bojowe i samobieżne systemy artyleryjskie CAESAR, które Francja dostarcza ukraińskim siłom zbrojnym. Kiedy Pani zdaniem możemy spodziewać się uruchomienia produkcji i co KNDS będzie produkować w Ukrainie w pierwszej kolejności?
Współpraca przemysłowa w dziedzinie obronności jest obecnie ważną częścią europejskiego wsparcia dla Ukrainy. Podpisano trzy różne dokumenty między KNDS a ukraińskimi firmami. KNDS zrzesza firmy niemieckie i francuskie. Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, jakie będą ramy czasowe, ponieważ takie projekty zwykle zajmują dużo czasu. Widzieliśmy jednak, jak krajom udaje się zrobić coś w krótszym czasie w kontekście wojny w Ukrainie. Podpisaliśmy kontrakt nie na budowę fabryki, ale na produkcję pocisków 155 mm w ukraińskim zakładzie.
Zawarliśmy również umowę między KNDS a inną ukraińską firmą na otwarcie zakładu konserwacji i napraw haubic CAESAR, aby ułatwić konserwację tego sprzętu. Obejmie to na przykład produkcję części zamiennych.
Trzecim dokumentem jest list intencyjny w sprawie utworzenia spółki zależnej KNDS w Ukrainie. Docelowo będzie ona miała na celu produkować części zamienne, amunicję, a ostatecznie być może cały sprzęt wojskowy – choć to już w bardziej odległej przyszłości. Cel ten został nawet określony w dwustronnej umowie o bezpieczeństwie w celu wzmocnienia współpracy przemysłowej. Europejskie firmy zbrojeniowe są zainteresowane otwarciem fabryk i linii produkcyjnych w Ukrainie.
Francja z pewnością nie jest pierwszą, która to zrobi. Czesi mają już podpisane umowy, podobnie jak Niemcy. Wiele firm z różnych krajów wykazało zainteresowanie tym tematem.
Ministerstwo Obrony Ukrainy zamówiło drugi system radarowy Control Master 200 od francuskiej firmy Thales, aby wzmocnić swoją obronę powietrzną. Jeden mamy już w służbie. Co czyni go wyjątkowym? I ile takich systemów jest potrzebnych do pokrycia całej granicy z Rosją i Białorusią?
To bardzo potężny sprzęt, który jest regularnie zamawiany przez różne kraje. Trudno jednak powiedzieć, ile takich systemów będzie potrzebnych do pokrycia całej granicy.
W Paryżu Macron spotkał się również z prezydentem USA Joe Bidenem i poparł wykorzystanie zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz pomocy Ukrainie. Główny posiadacz zamrożonych rosyjskich aktywów, belgijski fundusz inwestycyjny Euroclear, jest temu przeciwny. Powołuje się na ryzyko dla europejskiego systemu finansowego. O co dokładnie chodzi?

Myślę, że to kwestia zaufania ze strony innych inwestorów. Jeśli wyślesz sygnał, że UE może faktycznie przejąć kontrolę nad zamrożonymi aktywami, może to przestraszyć inwestorów z innych krajów i negatywnie wpłynąć na reputację europejskich rynków finansowych.
Wśród krajów europejskich nie ma zgody co do tego, jak wykorzystać zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów. W szczególności nie ma zgody co do sposobu finansowania europejskiej obrony. Pojawiła się propozycja zwiększenia w tym celu wspólnego długu. Obecnie chyba tylko Francja i Estonia popierają to rozwiązanie.
Tak więc kwestia finansowania – albo wsparcia dla Ukrainy, albo ogólnie europejskiej obrony – jest jedną z głównych, które będą musiały zostać poruszone, w szczególności podczas następnej sesji Parlamentu Europejskiego
Ukraiński szczyt pokojowy odbędzie się w Szwajcarii w dniach 15-16 czerwca. Macron powiedział, że Francja wspiera inicjatywy dyplomatyczne Ukrainy. Czego osobiście spodziewa się Pani po szczycie i jaki wpływ na niego będzie miała nieobecność amerykańskiego przywódcy?
Kilku ważnych uczestników będzie nieobecnych. Nie będzie reprezentacji Rosji, nie będzie reprezentacji Chin, ale to normalne. Oczywiście nie są to negocjacje, więc trudno powiedzieć, czy ten szczyt będzie miał bardzo duży wpływ.
Myślę, że Putin będzie zadowolony, że nie będzie tam Bidena, ponieważ zmniejsza to symboliczne znaczenie szczytu. Jeśli chodzi o stanowisko Francji, dwustronna umowa o bezpieczeństwie stanowi, że Paryż wspiera suwerenność Ukrainy w jej granicach. Macron powiedział, że oczekuje, iż sprawiedliwy pokój zostanie zbudowany zgodnie z prawem międzynarodowym.
Chodzi również o odbudowę i modernizację Ukrainy. Może więc nastąpić postęp w wypełnianiu zobowiązań odnośnie do pomocy w odbudowie Ukrainy – i mogą zostać zawarte porozumienia w tej dziedzinie. Poważne przełomy są jednak mało prawdopodobne.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji





Ursula von der Leyen: - Ukraina spełniła wszystkie wymogi i jest gotowa do rozmów akcesyjnych z UE
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zauważyła, że Ukraina niedawno zatwierdziła plan reform, który jest warunkiem udzielenia wielomiliardowej jej pomocy makrofinansowej UE w nadchodzących latach.
Podkreśliła, że Ukraina zasługuje na to, by być braną pod uwagę w negocjacjach akcesyjnych z UE.
– Ukraina spełniła wszystkie określone przez nas kroki. Dlatego uważamy, że UE powinna rozpocząć rozmowy akcesyjne z Ukrainą do końca tego miesiąca – powiedziała von der Leyen.
Według serwisu Zmina.info jednym z aspektów, który wymagał znaczącej rewizji legislacyjnej, była ochrona praw mniejszości narodowych. Po uzyskaniu statusu kandydata do UE Ukraina zaktualizowała swoje ramy prawne dotyczące mniejszości narodowych i obecnie spełniają one międzynarodowe standardy praw człowieka.
W ciągu ostatniego roku Rada Najwyższa przyjęła trzy ustawy dotyczące polityki mniejszości narodowych i 10 rozporządzeń wykonawczych do tych ustaw
Powołano również Radę Stowarzyszeń Społecznych Wspólnot Narodowych Ukrainy, która stała się „głosem” 18 mniejszości narodowych zamieszkujących Ukrainę.
Ale kwestia równych praw dla mniejszości narodowych nie jest jedynym warunkiem integracji europejskiej. Komisja Europejska będzie również nalegać na zapewnienie równości społeczności LGBT w dialogu politycznym i wspierać działania mające na celu zwalczanie przemocy, nienawiści i dyskryminacji w krajach kandydujących do UE.
7 czerwca Komisja Europejska potwierdziła, że wydała pozytywną ustną ocenę postępu reform związanych z integracją europejską w Ukrainie i w Mołdawii, zgodnie z listopadowym raportem na temat rozszerzenia UE – donosi „Europejska Prawda”.
Jednocześnie stałym przedstawicielom państw członkowskich UE ponownie nie udało się podjąć decyzji w sprawie zaleceń Komisji Europejskiej dotyczących rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą na ostatnim posiedzeniu – bo Węgry zgłosiły sprzeciw.


Jeśli Zachód będzie się trzymał swoich wartości, Ukraina sobie poradzi
Julia Malejewa: Ukraina potrzebuje 486 miliardów dolarów na odbudowę. Takie są wyniki trzeciej oceny szkód i potrzeb odbudowy (RDNA3), którą ukraiński rząd przeprowadził wspólnie z Bankiem Światowym. Skąd Ukraina powinna wziąć pieniądze na odbudowę?

Pawło Szeremeta: Istnieją dwa główne źródła: oszczędności krajowe i pomoc międzynarodowa. Ukraina wybrała teraz drugą drogę: prosić świat o pieniądze. I pieniądze płyną dzięki hojności demokratycznej części świata oraz ukraińskiej wytrwałości i umiejętności proszenia. Z drugiej strony krajowe oszczędności są źródłem, które nie było wystarczająco zadbane, ale prędzej czy później będzie musiało zostać wykorzystane.
Jeśli spojrzeć na statystyki gospodarcze, świat oszczędza około 25-27% PKB, a Chiny 45%. Kiedy więc ludzie mówią mi o polityce przemysłowej, parkach przemysłowych jako tajemnicy sukcesu i stabilności Chin, po prostu się uśmiecham. Bo taki sukces jest możliwy, gdy ma się biliony. A oni mają stopę oszczędności na poziomie 42-45%.
Ukraińskie dane są inne: przed wojną mieliśmy 13% oszczędności i 12% inwestycji. Ten drugi wskaźnik nieznacznie wzrósł w zeszłym roku w wyniku inwestycji w przemysł obronny i faktu, że zagraniczne firmy nie mogą wypłacać dywidend z Ukrainy. Wciąż jest to jednak około 16% – znacznie poniżej średniej światowej i trzy razy mniej niż w Chinach.
Nie oszczędzamy wystarczająco dużo, a musimy co najmniej podwoić nasze oszczędności, aby osiągnąć średnią światową. Dlaczego nie oszczędzamy wystarczająco dużo? Moja odpowiedź będzie niepopularna: Większość mieszkańców kraju wciąż czeka na emeryturę od państwa. Kiedy mówię, że musimy oszczędzać na własne emerytury, w kraju robi się dużo szumu z osobistymi atakami na mnie włącznie: „Jak to, pracowaliśmy całe życie, dlaczego państwo nie da nam państwowej emerytury?”. Wyjaśniam więc: Nie pracowaliście dla państwa, tylko dla siebie.
Wciąż ponosimy konsekwencje socjalistycznej traumy: oczekujemy państwowej emerytury, oczekujemy bezpłatnej edukacji, oczekujemy bezpłatnej opieki zdrowotnej. W konsekwencji Ukraińcy uważają, że nie muszą oszczędzać – i tracą ogromną część zasobów.
Musimy podwoić naszą stopę oszczędności, aby osiągnąć przynajmniej średnią światową. W Polsce wynosi ona około 23%, czyli o 10% więcej niż w Ukrainie
Mój przyjaciel i kolega, były wicepremier Słowacji Ivan Mikloš, powiedział, że dzięki wdrożeniu prawdziwej reformy emerytalnej, przejściu z systemu solidarnościowego na prywatne konta emerytalne, stopa oszczędności w kraju podwoiła się. My tego nie zrobiliśmy. I nawet młodzi ludzie wciąż mnie besztają za mówienie o prywatnych emeryturach.
.jpg)
Jaka powinna być rola przedsiębiorczości w odbudowie? I gdzie jest nasz „punkt wzrostu”?
Moim zdaniem przedsiębiorczość ma do odegrania pierwszorzędną rolę. Żyjemy w prywatnej gospodarce kapitalistycznej. Wszyscy widzieli, że państwowa gospodarka komunistyczna przynosi gorsze rezultaty. Wystarczy spojrzeć na Koreę Północną, Kubę, Wenezuelę, by to zrozumieć. Potrzebujemy więc prywatnej przedsiębiorczości. To prywatni przedsiębiorcy zbierają najwięcej pieniędzy na świecie. Nie państwo, nie rząd, ale oni. A my oczekujemy, że Zełenski i ministrowie udadzą się do G7 i tam zdobędą pieniądze. Tyle że, jak bardzo trafnie powiedziała Margaret Thatcher, nie ma czegoś takiego jak budżet państwa. Są pieniądze od prywatnych podatników.
Z jakiegoś powodu wyobrażamy sobie, że Scholz, Macron, Biden, Ursula von der Leyen mają jakąś torbę z publicznymi pieniędzmi i jeśli ich ładnie poprosić, dadzą je Ukrainie
A to są pieniądze Johna, Stephena, Anny – prywatnych podatników, którzy nie kupili swoim dzieciom dodatkowej zabawki, lecz zapłacili podatki i pomogli Ukrainie.
To prywatni przedsiębiorcy, zbierając fundusze na swoje plany biznesowe, przyciągają na całym świecie znacznie więcej pieniędzy niż rząd. Ta siła też jest jednak słabo rozwinięta w Ukrainie.
Państwo ukraińskie nadal ma drapieżne podejście do przedsiębiorczości, które można opisać zwrotem „skubanie gęsi” [to okropne sformułowanie pochodzące z wywiadu udzielonego przez Danyło Hetmancewa, przewodniczącego parlamentarnej komisji finansów, polityki podatkowej i celnej: „Czym jest właściwe opodatkowanie? To sztuka oskubania gęsi tak, żeby nie robiła hałasu” – aut.].
Chciałbym powtórzyć, że przedsiębiorstwo odgrywa ogromną rolę w odbudowie i pozyskiwaniu funduszy, ponieważ oszczędności to nie tylko środki prywatne, ale także korporacyjne. Bo nie kupujesz Lexusa czy Mercedesa, tylko Opla, tak jak w Polsce, a resztę inwestujesz w biznes.
Gospodarka również potrzebuje inwestycji. Jak Ukraina może przyciągnąć inwestycje zagraniczne? I czy może dziś dać inwestorom jakieś gwarancje?
Nie ma jeszcze żadnych gwarancji. I nie może ich być, dopóki wojna nie zostanie wygrana. A to oczywiście bardzo utrudnia klimat inwestycyjny. Ale wracam do mojej tezy, że prywatna przedsiębiorczość przyciąga najwięcej inwestycji na świecie, co było tłumione w Ukrainie przez długi czas. Nawet przed wojną nasz kraj był najmniej wolny gospodarczo. Wojna jeszcze pogorszyła tę sytuację i teraz nie jesteśmy nawet w rankingu. Oczywiste jest, że w czasie wojny nie może być wolności gospodarczej, ale przed wojną powinna być, a jej nie było. Bo przedsiębiorcy byli postrzegani jako gęsi do skubania.
Jak możemy to zmienić? Jakich reform potrzebujemy?
Wciąż jesteśmy demokracją parlamentarną. Pracowałem w rządzie, więc dość dobrze rozumiem, jak działa ten system. Musimy mieć prorynkową koalicję w parlamencie, tak jak jest w Polsce od 30 lat. Wraz ze zmianą władzy zmieniały się akcenty, ale wszyscy byli jednakowo prorynkowi, a nie antyrynkowi. Nie słyszałem, żeby któryś z przewodniczących sejmowej komisji finansów mówił, że trzeba „skubać przedsiębiorców jak gęsi”. Za to zawsze mówią o rozwoju przedsiębiorczości, niezależnie od tego, która partia jest w koalicji.
Pierwszą rzeczą, którą muszą zrobić rodzimi przedsiębiorcy, jest zorganizowanie się i zebranie sił, które stworzą prorynkową, proprzedsiębiorczą, prorozwojową koalicję rządzącą w Ukrainie
Bez tego nie wierzę, że cokolwiek da się zrobić. Jeśli nie będzie stabilnej koalicji prorynkowej, to będzie powrót do autorytaryzmu i feudalizmu – ciągła presja, a nie rozwój. Drugim zadaniem jest zapewnienie Ukraińcom wolności gospodarczej, takiej jak w Estonii, która jest jedną z dziesięciu najbardziej wolnych gospodarek na świecie. Są też inne przykłady. Malezja, która była w pierwszej dziesiątce, teraz jest w pierwszej dwudziestce, a Singapur jest numerem 1 na świecie pod względem wolności gospodarczej. Ale to wymaga zupełnie innego spojrzenia na przedsiębiorczość ze strony państwa: że jest ona motorem wzrostu gospodarczego, głównym magnesem przyciągającym inwestycje i musi być wspierana na wszystkich poziomach - od rządu po dzielnicę i społeczność.
W kwietniu Polska powołała Radę ds. Współpracy z Ukrainą, która zajmie się m.in. kwestią odbudowy. Czego oczekujemy od Warszawy?
Kiedy jeszcze w 2014 roku pytano mnie, czego oczekujemy od Europy i świata, moi rozmówcy myśleli, że powiem: „Dajcie nam 10 miliardów”. Ku zaskoczeniu słuchaczy powiedziałem jednak coś innego – a potem podszedł do mnie senator John McCain i podziękował. Powiedziałem: „Proszę, trzymajcie się swoich wartości”.
A teraz powtórzę: Jeśli wybraliście drogę integracji europejskiej i wspólnego wolnego rynku, powiedzieliście, że Ukraina jest członkiem stowarzyszonym, to proszę, trzymajcie się tych wartości i dotrzymajcie zobowiązań. Nie potrzebujemy więcej. Musimy sami na siebie zapracować, ale jeśli różne kraje będą stawiać przed nami przeszkody wbrew naszym umowom, wbrew swoim wartościom wolnego handlu, to trudno nam będzie cokolwiek zrobić. Tak jak trudno byłoby Polsce na początku lat 90., gdyby Europa nie powiedziała Polakom: „Przyłączcie się do nas, gwarantujemy wam wspólny rynek i wolny handel”.
Wszyscy mieli okazję obserwować gwałtowny wzrost przedsiębiorczości i eksportu w Polsce. Ale było to możliwe, bo niemieccy rolnicy nie stali na granicy. Mówili: „Ciężko nam konkurować, ale będziemy konkurować, co zrobić”.

Przedsiębiorczość, konkurencja i innowacje są motorem wzrostu gospodarczego. Jeśli polscy rolnicy zajmą niszę taniego zboża, to będziemy wprowadzać innowacje. Musimy to robić, a nie zamykać granice. Bo zamknięcie granic jest całkowicie sprzeczne z duchem i literą naszych umów.
Obecnie miliony Ukraińców przebywają za granicą. Jak ważne jest dla Ukrainy sprowadzenie ich z powrotem do kraju. Jak to zrobić? Czy to w ogóle możliwe?
Tu nie chodzi o ściąganie tych ludzi z powrotem pod przymusem – nie jesteśmy dyktaturą, ale demokracją z gospodarką wolnorynkową. Ukraina konkuruje o tych ludzi i musimy stworzyć warunki do ich powrotu. Oczywiście jest czynnik patriotyzmu, który na przykład był ważny dla mojej żony i najmłodszej córki, które wróciły do Kijowa z Polski. Chciałbym również podziękować Polsce za bezpieczeństwo i pomoc, bo moja rodzina przebywała tam przez około roku.
Ten czynnik patriotyzmu jest ważny dla wielu innych milionów Ukraińców, ale niejedyny. Kolejnym jest oczywiście bezpieczeństwo
Oczywiście będzie dużo ciężkiej pracy, krwi, łez i potu. Drugą rzeczą, która jest potrzebna, jest wolność gospodarcza dla przedsiębiorczości, korzystne warunki, które istnieją w innych krajach świata. I tego musimy się jeszcze nauczyć. Bo mamy traumę – 100 lat socjalizmu i komunizmu, i to komunizmu wojennego. Musimy sobie z tym poradzić. Gwarantowano nam stabilność od porodówki po cmentarz. A świat wolnego rynku opiera się na niestabilności i nigdy nie wiadomo, jakie dochody będziemy mieli za kilka miesięcy czy lat. Powoduje to wzrost stresu i niepokoju. Wielu Ukraińców jeszcze się do tego nie przyzwyczaiło, wciąż uczą się z tym żyć. To rodzaj wewnętrznej pracy, którą musimy wykonać. Ponadto oszczędności, o których wspomniałem, są potrzebne, aby mieć inwestycje potrzebne do rozwoju Ukrainy, by przekształcić ją w magnes przyciągający własnych obywateli, którzy wyjechali.
Od czego powinniśmy zacząć odbudowę? I właściwie kiedy zacząć: teraz czy czekać na zwycięstwo?
Wojna wciąż trwa. Przede wszystkim musimy ją wygrać, a przynajmniej przetrwać, co w rzeczywistości będzie naszym zwycięstwem, ponieważ mamy przeciwko sobie ogromnego, znacznie większego wroga, który chce, abyśmy zniknęli i zostali pokonani. Jeśli po prostu przetrwamy, uznam to za zwycięstwo.
Jednocześnie, jeśli mówimy o odbudowie, musimy odbudować energetykę i ją chronić
Bo skoro już teraz mamy do czynienia z przerwami w dostawach prądu, to boję się pomyśleć, co stanie się w lutym. Te dwa zadania są już wystarczające w agendzie państwa. A mówienie o rozwoju biznesu i wolności gospodarczej w czasach wojny to pyszny deser, bo nadal jesteśmy w obozie wojskowym. Musimy więc zrobić pierwszą i drugą rzecz. I to wystarczy.

Jak powinna wyglądać nasza umowa społeczna?
Mam cały artykuł na ten temat, który napisałem dla „Aspen Instytut Kijów”. W skrócie: taka umowa sprowadza się do tego, że rolą państwa jest organizowanie obrony Ukrainy. Zarówno ze strony sił zbrojnych, jak koalicji międzynarodowej, ponieważ wciąż jesteśmy stosunkowo małą gospodarką, a nasze zasoby nie są wystarczające przeciwko znacznie większej gospodarce.
Rolą państwa jest także zapewnienie wolności gospodarczej i konkurencji
To właśnie sprawia, że przedsiębiorcy są produktywni, zarabiają więcej, są bardziej innowacyjni, a tym samym napełniają gospodarkę kraju, budżet państwa i finansują wydatki wojskowe. Jednocześnie obywatele powinni zadbać o swoje emerytury, bo to nie jest rola państwa. Państwo może zająć się wspieraniem niepełnosprawnych – to jego rola.
Emerytury, dożywotnia edukacja, opieka zdrowotna będą sprawą prywatnych obywateli – pod warunkiem, że państwo zapewni obronę i wolność gospodarczą.


Professor Anastasia Fedyk: Americans want to invest in new technologies developed in Ukraine
Panels of experts discussed the technological innovations developed in Ukraine at the "Berkeley - Ukraine: Innovative Startup Hub"; conference at the University of California.
Technologies that will be useful during the war, as well as after it ends. No country has had a similar experience in building a special hub where scientists and entrepreneurs come together to create new technologies in a war-torn country. Thanks to the collaboration between the University of California, the Bakar BioEnginuity Hub (BBH), and scientists and economists from the National University of Kyiv-Mohyla Academy (NaUKMA), Ukraine has had this opportunity.
Anastasia Fedyk, one of the initiators of this project, Professor of Finance at the Haas School of Business at the University of California, Berkeley, Chief Economist of the AI for Good Foundation, and co-founder of the charitable foundation Economists for Ukraine, talked with Sestry about the prospects for an innovative hub to grow in Ukraine and what impact it will have on the development of science and modern technologies.
When Scientists and Businesspeople Collaborate
— This initiative started last year when the National University of Kyiv-Mohyla Academy signed a cooperation agreement with the University of California to carry out joint projects. At this year's meeting, other scientists and entrepreneurs from Ukraine joined the initiative, explains Anastasia Fedyk.
Mr. Serhiy Kvit, the NaUKMA President attended the meeting, as well as, Mr.Tymofiy Mylovanov, President of the Kyiv School of Economics. The University of California was represented by the newly appointed Chancellor Mr. Richard Lyons, Professor of Economics Yuriy Gorodnichenko, and myself. From the American side, Ms. Janet Napolitano, former President of the University of California, Berkeley, and now a member of the Advisory Board for Intelligence under the President of the USA, was also present.

There were founders of startups and operating businesses among the guests as well. For example, a British entrepreneur developing gliders (a type of hypersonic weapon) that can play a vital role in the war in Ukraine.
In Ukraine, we want more innovations like gliders to appear
Is this hub a place for collaboration among scientists from different countries? A scientific laboratory? A technological innovation center?
It's about the collaboration between scientists and businesses. It's no coincidence that our conference began with an introductory tour of the BBH, as this center operates on the principle of such cooperation. In our case, scientists develop a concept needed by businesses so it is easily commercialized, and thus, not only ready for implementation but practically immediately implemented. At BBH, this works as follows: a professor with a group of scientists develops a technology, which receives funding from a private company. It still is academic work, as they know how their technology will be used. It is not theoretical science (which without practical application does not have much impact), it is a readily available technology.
The ownership of intellectual property rights is clearly defined — what specifically belongs to the university and what to the company.
In BBH, this collaboration between business and science works like this. In Ukraine—given the circumstances—it might look a bit different, but there is a strong interest in creating an innovation center with this principle of operation. At BBH, the focus is on biotechnology, pharmaceuticals, and neurotechnology.
In Ukraine the focus could be on the development of military or digital technologies.
Will the innovative hub in Ukraine only conduct scientific and business activities? Are there any other options for the development of science and technology?
— At the conference, there was a panel where Mr.Yuriy Gorodnichenko, Mr.James Hodson, founder of the AI for Good Foundation, and I discussed what the activities of the Innovative Hub might look like. We also identified three levels of its operations.
The first is what we mentioned earlier: the collaboration between scientists and businesspeople to create and implement new technologies needed in the country. Such collaboration is possible in the center that will be set up in Kyiv, and perhaps later in Lviv and Kharkiv.
The second level is programs: courses, training, seminars, workshops, and events where people can meet. We practice this in Berkeley: meetings of scientists from different universities with business representatives.
The third direction is business-oriented activities. These are investments in Ukrainian startups aggregated in this hub. If, for example, American investors want to invest in demining (a relevant topic in Ukraine now), then developing new methods such as using robots is the way to go. In the future, this might become of interest to other countries as well.
Are foreign investors interested in Ukrainian startups?
We have ready solutions for this type of collaboration, that’s why we can act as managers of these processes. Our reputation encourages and attracts foreign investors to Ukraine. Some investors might want to invest in Ukrainian companies or ideas but don't know how to do it or where to start.

If we take a centralized approach and, for example, they invest in us as they do in Berkeley, taking into consideration our experience working with Ukraine, we can propose investments in the joint hub—this will be both convenient and interesting for them.
Can we already be certain that American investors are willing to operate in Ukraine?
Yes.
At our conference, there was an investor who admitted he was interested in opening a fund and investing in Ukraine.
I would like to mention that hubs flourish due to cooperation between investment and business. That is also level three of the hub’s operations. How was it with BBH? They first opened the hub. They received grants and facilities. Currently, there are 35 partner companies (since these are neuro- and biotechnologies, these are mainly laboratories). And there is already investor interest in putting funds into these companies. They are indeed cherry-picked. They cooperate with scientists, and businesspeople want to invest in them.
In my opinion, this combination works best: having infrastructure, programs that help businesses grow and expand, and the ability to invest in this business—it is the definition of sustainable.
As for investors, we plan to involve the International Monetary Fund, USAID, the European Bank for Reconstruction and Development, and the Center for Private Enterprise in this hub because their representatives expressed high interest in the entire initiative.
We want to provide Ukraine with as many resources as possible
Should the investments come mostly during or after the war?
Why should we wait for the war to end? Innovations are needed now. For example, what startups in the USA come up with in the field of mine clearance is not cutting edge anymore. Someone has already come up with something better in Mykolaiv.
Demining and drones are developing best in eastern Ukraine. I think that within a year, such a hub will appear in Kyiv.
You have been researching this for years. Are there enough scientists now to develop and implement such innovations? How severely has the war impacted this sector of science?
We are keen to support Ukrainian scientists. During the conference, we talked about the scholarships that Ukrainian researchers have received. The way I see it, inviting Ukrainian scientists to the USA for a year or more is not very effective. First, they fall out of their environment, and second, they often decide to stay here to work and live. Our goal is to help Ukrainian scientists develop in Ukraine and make scientific discoveries for Ukraine. We aim to provide your country with as many resources as possible. Various kinds.
Many scientists have left Ukraine: they found remote jobs or moved within the country, from Kharkiv to Kyiv or Lviv. But those who stayed are working very effectively. Compared to how the system usually works—in times of peace, when
everyone feels pretty comfortable and calm, and innovation might come at slower paces—now that need is quite dire. For example, the destruction of the energy system in Ukraine. It's not just a matter of rebuilding;—it can potentially lead to creating new, state-of-the-art, energy-saving, eco-friendly technologies.
There are such people in Ukraine—a select few for now, but they are effective and impressive in what they do
If Ukrainians want to win this war, they need to start doing things they have never done before...
We noticed this in the first months of the war when everyone was already working on something and had lots of ideas.
Isn’t it how the Economists for Ukraine Fund was created? You raised $1.6 million for various aid programs in Ukraine over the past two years.
Yes. My friends, my husband, and I couldn't just read the news about what was happening in Ukraine—we have relatives, acquaintances, and friends there, so we had to start this initiative, which is now growing. We are still finding new areas where we could do something more.
Your fund is involved in a wide variety of activities....
We couldn't choose just one type. We can help people in many different ways.
For example, the LifeForce platform, which brought together the efforts of many people with a wide spectrum of capabilities to meet real-time needs: food, shelter, medicine, and transportation. People fled from bombings, arrived in cities where they didn't know anyone, had never been before, and had to organize their lives and secure their basic needs. And someone living in that city knows where to rent a room or an apartment, find food for children, or even deliver medical equipment—and on our platform, these people met, exchanged necessary items, and helped each other.

Then financial donors appeared, who paid for the delivery of medicine to the elderly or disabled, single mothers, bought necessary items, and distributed them through a network of volunteers.
Let’s not forget about Svidok.org. This platform preserves the living memories of Ukrainians about the war. Anyone can go online and leave their story—anonymously or not. It is important to preserve these stories for the future, for historians, psychologists, and researchers who will work with the materials from this war. The stories of people from occupied territories are particularly moving. It is pain, horror, and at the same time, courage to talk about it.
This is a unique experience. For example, participants and survivors of WWII were mostly written after the war. But on Svidok.org, anyone can write in real time. Our feelings and memories change. Over time, they either become less intense, embellished, or entirely fade away. We want to preserve these impressions as they are now.
Photo: Tetiana Rudenko


Na Zachodzie trochę zmian, czyli jak bardzo Ukraina może się bronić
Kijów prosi swoich zachodnich partnerów o egzekwowanie strefy zakazu lotów i zamknięcie nieba przed rosyjskimi rakietami od pierwszych godzin wojny na pełną skalę. Ale co teraz, gdy kraje NATO obawiają się eskalacji ze strony Rosji? W wywiadzie dla agencji Reuters Wołodymyr Zełenski zauważył, że podczas zmasowanych ataków Polska regularnie podnosi samoloty, które jednak nie zestrzeliwują rosyjskich rakiet. „Czy mogą to zrobić. Jestem pewien, że mogą. Czy jest to atak krajów NATO, ich zaangażowanie? Nie” – powiedział ukraiński prezydent. Sestry zapytały polityków i ekspertów o wahania innych krajów NATO w obronie ukraińskiego nieba i kto jest gotów dostarczyć broń do uderzenia w cele w Rosji.
Koalicja "zamkniętego" nieba
Podczas niedawnego telemaratonu [ujednolicony, kontrolowany przez władze Ukrainy blok informacyjny dotyczący wojny i sytuacji w państwie – red.] Ilia Jewłasz, rzecznik ukraińskich sił powietrznych, powiedział, że technicznie rzecz biorąc, Polska jest w stanie zamknąć niebo nad zachodnimi regionami Ukrainy, ponieważ posiada Patrioty. Ale by wdrożyć taki plan, potrzeba woli politycznej – i oczywiście konsensusu między wszystkimi sojusznikami. Dyskusja na temat tego, czy NATO mogłoby zamknąć niebo nad częścią Ukrainy, została zainicjowana przez Polskę, która rozważa możliwość utworzenia koalicji w celu wzmocnienia ukraińskiej obrony powietrznej z terytorium Sojuszu. Poinformował o tym niemiecki „Bild”.
Realizacja tego pomysłu jest całkiem możliwa, ponieważ aktywa obrony powietrznej są dostępne w Europie Wschodniej. Pytanie brzmi jednak, czy są one wystarczające do ochrony zachodniej części Ukrainy i powstrzymania ewentualnego rosyjskiego ataku na państwo członkowskie NATO – uważa Julia Kazdobina, starsza badaczka w programie studiów nad bezpieczeństwem „Ukraiński Pryzmat”:
– Pomimo sankcji Rosja zachowała zdolność do produkcji pocisków manewrujących dalekiego zasięgu i już grozi atakiem na kraje, które pomagają Ukrainie. Jako że istnieją wątpliwości co do zdolności obrony przed takim atakiem, trudno będzie podjąć taką decyzję politycznie.
Istnieje również polityka NATO polegająca na unikaniu bezpośredniej konfrontacji z Rosją. I raczej nie ulegnie ona zmianie, dopóki Sojusz nie poczuje się wystarczająco bezpiecznie
Wszystko zależy od tego, co nazywamy zamkniętym niebem – zastrzega Roderich Kiesewetter, poseł do Bundestagu z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Kraje zachodnie jak dotąd odrzucały pomysł wprowadzenia strefy zakazu lotów nad Ukrainą, ale mogą być rozważane inne opcje:
– Byłoby technicznie i politycznie wykonalne, by sąsiednie państwa, takie jak Polska czy Rumunia, rozszerzyły swoją obronę powietrzną na zachodnią Ukrainę w koalicji z innymi państwami i przechwytywały pociski rakietowe i drony nad terytorium Ukrainy. Inne państwa mogłyby dostarczyć systemy obrony powietrznej lub zakupić systemy Patriot bezpośrednio od Stanów Zjednoczonych. Mogłoby to stworzyć bezpieczny korytarz o długości od 60 do 100 km w zachodniej Ukrainie. Odciążyłoby to ukraińską obronę powietrzną w zachodniej części kraju i pozwoliłoby siłom zbrojnym na rozmieszczenie systemów obrony powietrznej dalej, we wschodniej Ukrainie. Jest to zgodne z prawem międzynarodowym, artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych, i zwiększyłoby skuteczność wojskową kraju. Są państwa, które już o tym myślą.
Mam wielką nadzieję, że sojusznicy znajdą sposób na przynajmniej częściowe zamknięcie nieba nad zachodnią Ukrainą poprzez rozbudowę własnych systemów obrony powietrznej
Stany Zjednoczone zazwyczaj zajmują bardzo ostrożne stanowisko w sprawie zwiększenia pomocy dla Kijowa. Jednak według źródeł „The Washington Post” Ukraina nie ma żadnych ograniczeń w używaniu amerykańskich systemów obrony powietrznej do zestrzeliwania rosyjskich rakiet lub myśliwców nad terytorium Rosji, jeśli stanowią one dla niej zagrożenie.
Za czerwonymi liniami obrony
Ukraina chce mieć możliwość atakowania rosyjskich celów wojskowych przy użyciu zachodniej broni. Z uwagi na to, że nie jest to ofensywa, ale działanie obronne, Wołodymyr Zełenskij stwierdził, że może to służyć jako ostrzeżenie dla Rosji.
To wezwanie jest warte poparcia, podkreśla Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu:
– Zdecydowanie popieram tę inicjatywę jako oczywisty sposób wywarcia presji na Rosję i powstrzymania ataków lotniczych na Ukrainę, a przede wszystkim jako naturalną formę obrony.
Uważam, że zgoda NATO na użycie zachodniej broni przeciwko Rosji, jest nieunikniona
Niedawno sekretarz generalny NATO powiedział, że zakaz użycia zachodniej broni na terytorium Rosji utrudnia obronę Ukrainy i że prawdopodobnie nadszedł czas, aby go ponownie rozważyć. Pogląd ten podzielają przywódcy wielu krajów zachodnich, w tym Wielkiej Brytanii, Danii, Czech i Francji. Polski wiceminister obrony Cezary Tomczyk powiedział, że na polską broń, którą Warszawa przekazuje Kijowowi, nie nałożono ograniczeń dotyczących uderzeń na cele wojskowe w Rosji. Finlandia i Kanada wydały podobne oświadczenia. Francja również nie ograniczyła użycia przez Ukrainę pocisków manewrujących Storm Shadow.

Nawet Berlin zmienił swoje stanowisko. Według rzecznika niemieckiego rządu Steffena Gebestreita, Ukraina może użyć broni dostarczonej przez Niemcy do wyzwolenia swojego terytorium i obrony.
Stanowisko Waszyngtonu również powoli się zmienia. Podczas niedawnej wizyty w Mołdawii amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken zasugerował, że Stany Zjednoczone mogą dostosować i skorygować swoje stanowisko w sprawie zezwolenia Ukrainie na atakowanie celów w Rosji za pomocą amerykańskiej broni. Kilka dni później kilka mediów doniosło, że administracja Bidena zezwoliła Ukrainie na atakowanie terytorium Rosji amerykańską bronią, ale tylko w pobliżu regionu Charkowa.
31 maja, podczas konferencji prasowej w Pradze, sekretarz Blinken potwierdził, że prezydent Joe Biden udzielił Ukrainie pozwolenia na użycie amerykańskiej broni do ataku na terytorium Rosji:
– W ostatnich kilku tygodniach Ukraina przyszła do nas i poprosiła o pozwolenie na użycie broni, którą dostarczamy do obrony przed tą agresją, w tym przeciwko siłom rosyjskim, które koncentrują się po rosyjskiej stronie granicy, a następnie atakują Ukrainę. Jest to prawo prezydenta i jak słyszeliście, zatwierdził on użycie naszej broni w tym celu.
Jednak Waszyngton nie udzielił jeszcze Ukrainie pozwolenia na użycie w Rosji pocisków ATACMS, o dalszym zasięgu.
Pułapka pseudonegocjacji
Władimir Putin wydaje się być gotowy do zaprzestania działań wojennych i rozpoczęcia negocjacji pod warunkiem, że Rosja zachowa ukraińskie terytoria, które do tej pory zajęła. Poinformował o tym Reuters, powołując się na cztery źródła w Rosji. W przeciwnym razie, według rozmówców agencji, Putin może walczyć tak długo, jak będzie tego potrzebował.
To wszystko jest częścią gry ze strony Rosji, która dziś nie jest zainteresowana prawdziwymi negocjacjami, uważa Grzegorz Małecki:
–Putinowi chodzi, przynajmniej na tym etapie, o zamrożenie konfliktu i poczekanie, aż pojawią się warunki do jego wznowienia dla osiągnięcia celów, które pozwolą mu uważać się za zwycięzcę.
„Putin jest chory, ale nie szalony. Jest niebezpieczny i nie zatrzyma się” – powiedział Wołodymyr Zełenskij w wywiadzie dla „The Guardian”. Rozmowy o porozumieniach pokojowych lub negocjacjach są zdaniem ukraińskiego prezydenta pułapką. Działania Rosji porównał do tych z czasów II wojny światowej, mówiąc, że metodologia Putina jest taka sama jak w nazistowskich Niemczech – z masowymi egzekucjami i przemocą.
Rosja zamienia negocjacje w broń, podobnie jak wiele innych czysto pokojowych instrumentów, twierdzi z kolei Julia Kazdobina:
– Ważne jest, aby nie zapominać, że Rosja oferuje negocjacje, jednocześnie mobilizując się, zwiększając produkcję broni, szukając sposobów na obejście sankcji i kupując broń od krajów, które są nam wrogie. Najprawdopodobniej celem nie jest pokój, ale zmuszenie nas do kapitulacji.
Jeśli to się nie uda i dojdzie do negocjacji, powinniśmy zrobić sobie przerwę, by przygotować się na kolejny etap agresji. Ale jeśli nie pójdziemy na negocjacje, oskarżą nas o chęć kontynuowania wojny
Warunek zwycięstwa
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg uważa, że Ukraina wciąż może wygrać wojnę z Rosją – ale tylko wtedy, gdy będzie otrzymywać aktywne wsparcie od swoich sojuszników. Według niego na lipcowym szczycie w Waszyngtonie wsparcie dla Kijowa zostanie wzmocnione poprzez zwiększenie roli NATO w koordynowaniu pomocy w zakresie bezpieczeństwa i wieloletnie zobowiązanie finansowe.

Jednocześnie według „The Telegraph” Wołodymyr Zełenski został ostrzeżony, aby w tym roku nie domagał się poparcia dla członkostwa Ukrainy w Sojuszu. Źródła brytyjskiej gazety twierdzą, że Niemcy i Stany Zjednoczone są bardzo sceptycznie nastawione do dalszych postępów Ukrainy w kierunku pełnego członkostwa w NATO w tym roku.
Najlepszym rozwiązaniem dla NATO i Ukrainy byłoby formalne zaproszenie Ukrainy do przystąpienia do Sojuszu na szczycie w lipcu i uzgodnienie konkretnego harmonogramu. Szkoda tylko, zaznacza Roderich Kiesewetter, że niemiecki rząd jest przeciwny takiej decyzji:
– Mogliśmy znaleźć sformułowanie w rodzaju „przyjęcie powinno nastąpić tak szybko, jak pozwolą na to warunki bezpieczeństwa”. Dałoby to Ukrainie jasną perspektywę, a NATO mogłoby już teraz rozpocząć jeszcze ściślejszą współpracę i uczyć się od Ukrainy, w szczególności w dziedzinie obrony przed wojną hybrydową i nowoczesnymi działaniami wojennymi.
Byłoby to bardzo ważne wsparcie polityczne, ponieważ tylko członkostwo w NATO jest wiarygodną gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji


Rosyjskie lądowanie w Normandii
Joe Biden przyjedzie do Francji, aby uczcić rocznicę Normandii. Zaproszenia dla Rosjan, którego Biały Dom nie zaaprobował, ale z pewnością nie będzie ingerował w protokół dyplomatyczny Pałacu Elizejskiego. Co więcej, Stany Zjednoczone generalnie z zadowoleniem przyjmują wysiłki Macrona na rzecz utrzymania stosunków dyplomatycznych z Moskwą.
Ale czy, jeśli chodzi o Rosjan, zachodnia dyplomacja rzeczywiście działa? Dlaczego francuski ambasador udał się na inaugurację Putina? Dlaczego rosyjscy artyści nadal są mile widziani w Cannes. I czy Europa zdaje sobie sprawę, że rosyjskie zagrożenie ma nie tylko charakter militarny? O tym wszystkim Sestry rozmawiały z ukraińskimi i europejskimi ekspertami..
Putin osobno, Rosjanie osobno
Na poziomie dyplomatycznym Francja wraz z wieloma innymi krajami europejskimi wyraźnie odróżnia konfrontację z Putinem i jego reżimem od utrzymywania stosunków z narodem rosyjskim, wyjaśnia Joris van Bladel, starszy pracownik naukowy w Egmont-Royal Institute of International Relations (Bruksela):
– Jak mówią, Francja jest przeciwko prezydentowi, a nie przeciwko narodowi rosyjskiemu. Stąd zaproszenie dla rosyjskiej delegacji, lecz nie dla prezydenta.
Oczywiście te „zaawansowane technologicznie” konstrukcje dyplomatyczne mogą być łatwo przez Rosjan wykorzystane
Spora w tym zasługa rosyjskiej tak zwanej liberalnej opozycji i niektórych postaci opozycji kulturalnej, które promują narrację o tak zwanych dobrych Rosjanach, rzekomo będących przeciwko Putinowi, i mówią, że „to wszystko armia Putina, agresja Putina, rakiety Putina” – i tak dalej. W ten sposób próbują zdystansować się od wojny przeciwko Ukrainie i uniknąć zbiorowej odpowiedzialności, mówi międzynarodowy politolog Maxim Neswitałow:
– Do pewnego stopnia działa to na ich korzyść, a Rosja podsyca to narracjami o „wielkiej rosyjskiej kulturze”. W innych miejscach, np. w Niemczech, gra na poczuciu winy. Rosjanom udało się bardzo skutecznie zrzucić na Niemców winę za niemal całą II wojnę światową, a z siebie uczynić największą ofiarę.
Chociaż podczas tej wojny Rosja jako kraj ucierpiała znacznie mniej niż Ukraina
To wygląda jak bluźnierstwo

6 czerwca 1944 r. zachodni alianci rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę lądowanie w Normandii. Operacja ta, znana również jako D-Day, jest uważana za jeden z punktów zwrotnych II wojny światowej i jednocześnie jedna z najkrwawszych dla aliantów. Upamiętnienie rocznicy desantu w Normandii ma ogromne znaczenie symboliczne. Chociaż wojska radzieckie nie brały udziału w tej operacji, Francja zaprosiła rosyjską delegację z prezydentem Putinem na obchody jej 60. i 70. rocznicy. Jednak na tle agresywnej wojny, którą Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie już trzeci rok, zaproszenie Rosjan wygląda jak bluźnierstwo, uważa Nicolas Tenzer, francuski pisarz i profesor w Paryskim Instytucie Studiów Politycznych (SciencePo):
– Osobiście jestem kategorycznie przeciwny obecności rosyjskiej delegacji. Można to było zorganizować inaczej, były dwie opcje: albo pozostawić puste krzesło i powiedzieć: „Kiedy Rosja uzna swoje zbrodnie popełnione w Ukrainie, w Syrii itp., będzie mogła wrócić na swoje miejsce obok innych” – albo, na przykład, w imprezie mogłaby wziąć udział Jewgienija Kara-Murza, żona Władimira Kara-Murzy, więzionego przez Putina rosyjskiego dysydenta. Kara-Murza zawsze uznawał bowiem zbrodnie popełnione przez Rosję, także zbrodnie popełnione w Ukrainie. Ta rodzina reprezentuje uczciwą, a nie przestępczą twarz rosyjskiego państwa.
Zaproszenie kogokolwiek z obecnego rosyjskiego rządu jest nie do przyjęcia
Zdaniem Tenzera równie niedopuszczalny był też udział francuskiego ambasadora w inauguracji Putina. Francuskie MSZ nazwało to gestem dyplomatycznym, mającym na celu zapobiec spaleniu wszystkich mostów w komunikacji. Jednocześnie źródła Suspilne [najpopularniejsza stacja radiowa w Ukrainie – red.] wśród francuskich dyplomatów twierdzą, że nie oznaczało to uznania przez Francję wyborów Putina za legalne – choć wyników głosowania ten kraj nie może zignorować. Te dyplomatyczne gierki, które odbywają się na tle dość radykalnych wypowiedzi Emmanuela Macrona na temat porażki Rosji jako gwarancji bezpieczeństwa dla Francji i całej Europy oraz prawdopodobieństwa wysłania w przyszłości francuskich wojsk na Ukrainę, wskazują na pewną niespójność na poziomie instytucjonalnym, ocenia Joris van Bladel:
– Ta zmiana, tj. ruch Macrona w kierunku twardszego stanowiska wobec Rosji, niekoniecznie jest w pełni popierana przez korpus dyplomatyczny i personel wojskowy francuskiego ministerstwa obrony. Jednocześnie oświadczenia francuskiego prezydenta oznaczają znaczącą historyczną zmianę stanowiska Francji wobec Rosji. Zmianę, której nie powinniśmy lekceważyć i którą powinniśmy uważnie monitorować zarówno we Francji, jak w całej Europie".
Ukraiński rezonans i rosyjska wrzutka
Ukraiński prezydent przyjedzie do Francji na obchody 80. rocznicy lądowania w Normandii. Politico pisze o planach Wołodymyra Zełenskiego, zauważając, że Ukraina potrzebuje wsparcia i globalnej uwagi, a ta podróż otwiera możliwości komunikowania się ze światowymi przywódcami, w tym z prezydentem USA Joe Bidenem.
Obecność ukraińskiego prezydenta na francuskich uroczystościach będzie miała ogromny symboliczny rezonans, stwierdza Politico.
Tymczasem na festiwalu filmowym w Cannes publiczność zgotowała 10-minutową owację na stojąco filmowi rosyjskiego reżysera Kiriłła Serebrennikowa „Limonow: Ballada o Ediczce”. Eduard Limonow, rosyjski polityk i pisarz, który zmarł w 2020 roku, przewodził ruchowi Inna Rosja, był znany ze swoich ukrainofobicznych, szowinistycznych i ksenofobicznych wypowiedzi, a w 1999 roku, po wezwaniu do przeniesienia „rosyjskiego miasta Sewastopol” do Rosji, został uznany w Ukrainie za persona non grata. Serebrennikow jest uważany w Europie za dysydenta i artystę, który sprzeciwia się Putinowi.
„Oderwany od rzeczywistości, powiązany z rosyjskimi pieniędzmi” – to byłoby właściwe motto dla tego festiwalu, zareagowała na rosyjską projekcję ukraińska filmowiec Maryna Stepanska.
Więcej mówić o zbrodniach
Ci, którzy nie zajmują się kwestiami bezpieczeństwa i obrony, często nie rozumieją, w jaki sposób Rosja prowadzi wojnę poznawczą, by manipulować ludźmi. I myślą, że nic strasznego się nie dzieje, bo sami są bezpieczni, mówi Joris van Bladel. Osobną grupę stanowią osoby, które od lat studiują rosyjską kulturę:
– Nastąpiła zmiana w postrzeganiu Rosji, ale ci, którzy zawodowo studiują rosyjską kulturę na uniwersytetach lub w rosyjskich projektach kulturalnych, mają skłonność do argumentacji, że szkoda kancelować rosyjską kulturę z powodu wojny, którą rozpętał Putin. Można z tym polemizować, lecz żyją oni w idealnym świecie, w którym ich zdaniem nie są wykorzystywani przez rosyjski reżim, a jego operacje psychologiczne nie mają na nich wpływu.
Nawiasem mówiąc, ukraińska diaspora pomaga szerzyć ideę, że świat słowiański nie ogranicza się do kultury rosyjskiej
W dyplomacji Ukraina przegrywa z Federacją Rosyjską na wiele sposobów, a jest ku temu wiele powodów zarówno obiektywnych, jak mniej obiektywnych, ocenia międzynarodowy politolog Maksym Neswitałow. Z jednej strony zasoby państwowe Ukrainy i Rosji są nieporównywalne, z drugiej Kijów czasami zwalnia tam, gdzie mógłby przyspieszyć swoje działania:
– Zanim gen. Walerij Załużny został mianowany na to stanowisko, przez prawie 8 miesięcy nie było ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii, co nie jest zbyt dobre. Albo taki rosyjski ambasador w Watykanie, który ma silny wpływ na opinię papieża. A potem zastanawiamy się, dlaczego papież ma tak prorosyjskie stanowisko. Ma, ponieważ Rosja forsuje swoją narrację. A co my z tym robimy? Chociaż w rzeczywistości nie jest tak źle. Najważniejszą rzeczą, którą teraz widzimy, jest to, że poparcie dla Ukrainy nie maleje, ale raczej rośnie.
Bez względu na to, co ktoś mówi, jeśli spojrzymy na liczby, ilość pieniędzy i broni, które Ukraina otrzyma w 2024 roku – mamy ogromną pozytywną różnicę
Transformacja postaw zachodzi powoli i istnieje zrozumienie, że Rosja jest zagrożeniem, o czym świadczą badania socjologiczne, mówi Nicolas Tenzer. Zaznacza jednak, że Europejczykom brakuje świadomości skali tego zagrożenia:
– Nie jestem pewien, czy większość Francuzów, Niemców, Włochów, Hiszpanów, ludzi w większości Unii Europejskiej, z wyjątkiem być może Europy Środkowej i Wschodniej, zdaje sobie sprawę z tych ogromnych rosyjskich zbrodni – setek tysięcy ofiar w Ukrainie, a wcześniej w Syrii, Czeczenii i tak dalej. Myślę, że musimy więcej mówić o zbrodniach popełnionych nie tylko przez reżim Putina, ale przez Rosjan, z których większość popiera ten reżim. Bo nadal nie ma głębokiej świadomości, że Rosjanie są dziś tym, czym Niemcy byli za czasów Hitlera..


Wesprzyj Sestry
Zmiana nie zaczyna się kiedyś. Zaczyna się teraz – od Ciebie. Wspierając Sestry,
jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.