Exclusive
20
min

Ihor Semywołos: Wielu irańskich polityków nie lubi Rosji i jej nie ufa

– Ostatnie wybory były najmniej reprezentatywne. Ludzie są ogólnie rozczarowani tym instrumentem i głosują mniej – ocenia dyrektor Centrum Studiów Bliskowschodnich. W rozmowie z serwisem Sestry mówi o sytuacji w Iranie po śmierci prezydenta Raisiego i o tym, czy jest szansa, że ten kraj przestał wspierać Rosję przeciw Ukrainie

Maryna Stepanenko

Co zmieni się w Iranie po śmierci prezydenta Raisiego? Fot: ATA DADASHI/AFP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Rekordowa liczba 80 kandydatów zarejestrowała się do startu w przedterminowych wyborach prezydenckich w Iranie. Liczba nazwisk na kartach do głosowania będzie jednak znacznie mniejsza, bo Rada Strażników Konstytucji zatwierdziła tylko sześć nazwisk. Głosowanie odbędzie się 28 czerwca – półtora miesiąca po katastrofie helikoptera, w której zginął prezydent Iranu Ibrahim Raisi. Kto skorzystał na jego śmierci i co będzie ona oznaczać dla przyszłości Iranu i współpracy tego kraju z Rosją? Na te i inne pytania odpowiedział w wywiadzie dla serwisu Sestry Igor Semywołos, dyrektor Centrum Studiów Bliskowschodnich.

Maryna Stepanenko: 28 czerwca w Iranie odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie. Czego się Pan po nich spodziewa?

Ihor Semywołos: Niczego nadzwyczajnego. Najprawdopodobniej wygra jeden z konserwatystów, chyba że w obozie konserwatywnym dojdzie do zamieszania związanego z tym, kto będzie następcą Najwyższego Przywódcy Alego Chamenei po jego śmierci. Ale jako że najprawdopodobniej nie stanie się to jutro, nowo wybrany prezydent będzie musiał zmierzyć się z tymi samymi problemami, które pozostawił po sobie Raisi: inflacją, bezrobociem, suszą i trudną sytuacją wokół Iranu. Ogólnie rzecz biorąc, zmieni się niewiele. Ja osobiście nie mam nadziei na zmiany.

Oczywiście może pojawić się jakiś „czarny łabędź”, tyle że nie wiem, skąd miałby się wziąć. Wszystkie „łabędzie”, które mogły przylecieć, już przyleciały

Osiemdziesięciu kandydatów zadeklarowało zamiar startu w wyborach – w tym Mahmud Ahmadineżad, który piastował stanowisko prezydenta w latach 2005-2013. To chyba jedyny irański polityk, który otwarcie potępił wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, nazywając Putina „narcystycznym tyranem”. Jednak jego nazwisko nie pojawi się na karcie do głosowania. Dlaczego?

Ali Chamenei za nim nie tęsknił. Mają skomplikowane relacje. O ile wiem, Chamenei go nie lubi. Ahmadineżad próbował kandydować w 2021 r., lecz Rada Strażników Konstytucji mu na to nie pozwoliła. Więc nie ma szans.

Z jednej strony, na początku wojny pisał tweety wspierające Ukrainę. Z drugiej należy do antyzachodnich irańskich polityków, ma też misjonarskie spojrzenie na świat i swoją misję.

Były prezydent Mahmud Ahmadineżad chciał spróbować swoich sił w nowych wyborach prezydenckich. Fot: Vahid Salemi/Associated Press/East News
Ahmadineżad nie lubi Moskwy, ponieważ w przeszłości Rosja wraz z Wielką Brytanią przez długi czas po prostu dzieliła Iran i toczyła przeciwko niemu wojny

Znaczna część irańskich polityków nie lubi Rosji i nie ufa jej. Ahmadineżad jest jednym z nich, chociaż jest także antyamerykański, być może nawet bardziej niż był Raisi.

Władza absolutna w Iranie należy do Najwyższego Przywódcy Alego Chamenei i Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Czy więc demokratyczna ścieżka dla tego kraju jest fikcją, czy realną możliwością?

Problem polega na tym, że irańska forma rządów praktycznie uniemożliwia bezpośrednie wybory prezydenckie. Prezydent jest raczej władzą wykonawczą, a kluczowe decyzje są podejmowane przez Najwyższego Przywódcę.

Można sobie wyobrazić, że jest to forma monarchii religijnej, w której monarcha jest wybierany i pozostaje na stanowisku do końca życia. Innymi słowy, nie ma dziedziczności, ale to monarcha określa kluczowe zasady, w ten sposób demonstrując stabilność struktury państwa.

Prezydent i inni politycy są wybierani w bezpośrednim głosowaniu spośród tych kandydatów, którzy przeszli przez bardzo drobne sito. Istnieją nie tylko wymagania kwalifikacyjne, ale także ideologiczne. W tym sensie irańskie sito jest bardzo podobne do sita Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Do 2009 r. wybory w Iranie miały jeszcze jakiś sens. Ludzie chodzili na nie i próbowali coś zmienić. W 2009 roku Mahmud Ahmadineżad doszedł do władzy za sprawą poważnych naruszeń zasad wyborczych, oszustw i fałszerstw. Ludzie byli w większości rozczarowani. Natomiast ostatnie wybory były najmniej reprezentatywne.

Ludzie są generalnie rozczarowani tym instrumentem i głosują mniej. Trudno więc powiedzieć, że najbliższe wybory mogą zmienić sytuację, przynajmniej na razie

Raisi zmarł 19 maja. Oficjalnie zaprzeczono, że katastrofa helikoptera była spowodowana przez celową eksplozję. Kto jednak skorzystał na śmierci irańskiego prezydenta?

Z jednej strony destabilizacja sytuacji i zmiany w tym bagnie dają pewną nadzieję i stwarzają nowe możliwości. W tym sensie śmierć Raisiego jest prawdopodobnie korzystna dla wszystkich tych, którzy oczekują zmian w Iranie. Z drugiej strony nie wiadomo, kto go zastąpi. Być może do władzy dojdzie jeszcze bardziej radykalny polityk, przy którym Raisi wyda się dobrym wujkiem.

Zmarły prezydent był wygodny dla Chameneiego, wszyscy o tym piszą.

To jasne, że Chamenei będzie szukał prezydenta, który będzie mu posłuszny. Dlatego nie dopuści do startu w wyborach tych, którzy mają własne poglądy, własną misję, własną wizję, różniącą się od Najwyższego Przywódcy
Tłumy żegnają prezydenta Raisiego. Teheran, 22 maja 2024 r. Fot: ATTA KENARE/AFP/East News

Istnieje pogląd, że śmierć Raisiego jest korzystna dla Izraela i Stanów Zjednoczonych. Ale ja nie jestem tego taki pewien. Iran i Izrael są bezpośrednimi wrogami i oczywiście każda destabilizacja w Teheranie jest korzystna dla Tel Awiwu. Ale jeśli chodzi o Amerykanów, to mieli oni już profil psychologiczny Raisiego i wiedzieli, jak z nim pracować. Opracowali już pewne podejścia, a teraz muszą zaczynać od zera.

Krótko mówiąc, śmierć Raisiego utrudnia życie wielu ludziom, stwarza problemy.

Po śmierci Raisiego okazało się, że Iran wysłał do Rosji swoje najnowsze bomby kierowane Qaem-5, które trafiły na wyposażenie armii irańskiej w 2019 roku. Jakie są Pana przewidywania dotyczące dalszej współpracy wojskowej między Iranem a Rosją?

Nic się nie zmieni, ponieważ decyzje te zostały podjęte nie przez Raisiego, ale przez Chameneiego, Najwyższego Przywódcę.

Co śmierć Raisiego oznacza dla tak zwanej osi zła, która obejmuje również Rosję, Chiny i Koreę Północną?

Gdyby zapytała mnie pani o śmierć Chameneiego, powiedziałbym, że tak, to mógłby być szok. Ale w tym przypadku zmarł jeden wysoki rangą urzędnik – i przyjdzie nowy. Co za różnica? Nie widzę żadnych przesłanek, które sugerowałyby, że w klasie politycznej szykują się jakieś poważne spory.

Być może na tle tych wyborów, na tle narastających wzajemnych pretensji (bo pretensje są) w końcu doczekamy się jakichś zmian. Raczej ich nie zobaczymy – poczujemy je. Ale nie nastąpi to teraz.

Chiński przywódca poparł ostatnio roszczenia Zjednoczonych Emiratów Arabskich do trzech wysp w Zatoce Perskiej, które Iran uważa za swoje. Teheran zaprotestował, powołując się na integralność terytorialną i suwerenność. Czy nie uważa Pan argumentów za szczególnie cyniczne, biorąc pod uwagę to, że Teheran obecnie wspiera agresję Rosji na Ukrainę?

Te wyspy to odwieczna historia i wielki wrzód, bo ich przynależność do Iranu sięga czasów konfrontacji z Imperium Brytyjskim. Jest to również kwestia polityczna, która rozgrywa się w ramach stosunków między krajami Zatoki Perskiej a krajem, który chce robić z nimi interesy.

Chińczycy próbują teraz wywierać większą presję na kraje Zatoki Perskiej, aby zwiększyć swoje wpływy w regionie kosztem Ameryki

Zełenski powiedział, że Chiny próbują wywierać presję na inne kraje, by nie uczestniczyły w ukraińskiej konferencji pokojowej w Szwajcarii. Miał na myśli Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej próbuje uzyskać większy dostęp do obiektów nuklearnych w Iranie, który zwiększa swoje zapasy wzbogaconego uranu. Czy możliwe będzie osiągnięcie porozumienia z przyszłymi przywódcami Iranu?

Chamenei przynajmniej publicznie oświadcza, że Iran nie chce rozwijać broni jądrowej, więc osiągnięcie porozumienia może być możliwe. Ważne jest, aby Teheran targował się wokół tej kwestii, aby wycisnąć pewne ustępstwa z Amerykanów.

Bo jeśli w końcu Irańczycy opracują broń nuklearną, to co będzie dalej? Znajdą się w sytuacji, w której naruszą obowiązujące porozumienie [15 lipca 2015 r. Iran, Wielka Brytania, Chiny, Francja, Niemcy, Rosja i Stany Zjednoczone podpisały w Wiedniu wspólny plan działań, w którym Iran zobowiązał się do ograniczenia swego programu nuklearnego w zamian za stopniowe zniesienie sankcji – red.]. To porozumienie zostało odrzucone tylko przez Amerykanów [Stany Zjednoczone wycofały się z niego w 2018 r., za prezydentury Donalda Trumpa, a dziś negocjują powrót do niego, ale nie osiągnęły jeszcze postępów – red.].

Oznacza to, że rozwinięcie broni nuklearnej byłoby poważnym naruszeniem porozumienia. Nie sądzę więc, by Iran na to poszedł. Nikt nie chce doprowadzić do bezpośredniego i oczywistego zagrożenia

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała w ukraińskim wydaniu Radio France international. Była starszą redaktorką anglojęzycznego projektu Multimedialnej Platformy Transmisji Zagranicznych Ukrainy. Pełniła funkcję felietonistki międzynarodowego działu wiadomości na kanale Inter TV. W przeszłości zajmowała się także filmowaniem dokumentalnym. Obecnie prowadzi ukraińskojęzyczny projekt YouTube jako scenarzystka.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Польща активно інвестує в армію, плануючи досягти майже 4% ВВП на оборону у 2024 році з перспективою перевищення 5% ВВП до 2026 року. Це одні з найвищих показників у НАТО. Інвестиції включають закупівлю сучасного озброєння, зокрема літаків F-35, танків Abrams, систем HIMARS і батарей Patriot. Планується також збільшення чисельності армії до 300 тисяч військовослужбовців до 2033 року.

Попри ці амбітні плани, опитування, проведене у червні 2025 року виданням Defence24, виявило, що лише 8% поляків вважають підготовку країни до війни «доброю». Цілих 27% вважають Польщу «повністю неготовою». Так само критично оцінюється оснащення армії — лише 12% респондентів вважають його «достатнім». Експерти наголошують, що хоча інвестиції є ключовими, їхня ефективність залежить від розумного розподілу ресурсів і застосування технологій.

Зниження підтримки військової допомоги Україні

Від початку російського вторгнення Польща була одним з найактивніших союзників України, надаючи широку військову, фінансову й гуманітарну підтримку. Вона стала ключовим логістичним партнером, а доходи від постачання військового обладнання Україні у 2024 році досягли майже 10 мільярдів злотих.

Однак, останнє опитування Defence24 (червень 2025 року) вказує на зміну громадських настроїв. 46% респондентів вважають, що військову допомогу Україні слід скоротити або припинити, а 53% виступають проти подальших поставок озброєння. Явно помітна також неготовність до прямого військового втручання — 64% респондентів проти відправки польських солдатів в Україну, підтримують це лише 15%.

Попри ці зміни, 52% поляків вважають, що Польща повинна й надалі підтримувати Україну на дипломатичному рівні. Також поширеною є думка, що Україна не виявляє достатньої вдячності за надану допомогу — з цим твердженням погоджуються 62% опитаних.

Війна в Україні також має відчутний вплив на польську економіку. За оцінками, у 2023 році вона призвела до зниження ВВП Польщі на 2-3 відсотки. Разом з тим українські біженці позитивно вплинули на ринок праці й економіку, забезпечивши зростання польського ВВП на 2,7% у 2024 році.

За результатами опитування від IBRiS на замовлення Defence24 та ініціативи Stand With Ukraine, зросла також частка поляків-противників вступу України до ЄС і НАТО. 

За вступ України до ЄС висловилися 35% опитаних, до НАТО — 37%. При цьому проти — по 42% респондентів.  

Аргументами проти вступу України назвали побоювання щодо економічної конкуренції, проблем з корупцією в Україні та значної ескалації війни у разі прийняття України в НАТО. 

20
хв

Як змінилися настрої поляків щодо підтримки України? Опитування

Sestry

Przez ostatnie dwa lata głównym tematem szczytów NATO była wojna Rosji przeciwko Ukrainie. W 2023 roku w Wilnie przywódcy Sojuszu zgodzili się co do tego, że Ukraina może ominąć Plan Działania na Rzecz Członkostwa [Membership Action Plan; MAP – red.], a w zeszłym roku w Waszyngtonie oświadczyli, że kurs Ukrainy w kierunku NATO jest nieodwracalny.

W tym roku w Hadze na pierwszy plan wysunął się Donald Trump. Ze względu na niego maksymalnie skrócono oficjalną część szczytu, co sprawiło, że był to najdroższy szczyt w historii Sojuszu. Jak obliczyły holenderski serwis AD, każda minuta spotkania kosztowała milion euro.

Co jednak najważniejsze, członkowie NATO zgodzili się zwiększyć swe wydatki na obronność do 5% PKB. W tych 5% mają zostać uwzględnione również wydatki na pomoc dla Ukrainy. W końcowym komunikacie wszystkie kraje bloku uznały Rosję za długoterminowe zagrożenie i wyraziły „niezachwiane przywiązanie” do artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Na ile członkowie NATO są gotowi do rzeczywistego zwiększenia wydatków i jak wpłynie to na zdolność obronną Sojuszu? Czy sojusznicy planują wzmocnić wsparcie wojskowe dla Ukrainy? Czy Trump jest gotowy do produktywnej współpracy USA i NATO? I czy Zełenski zdołał przekonać amerykańskiego przywódcę do kontynuowania pomocy dla Ukrainy?

NATO najlepsze, ale trzeba zmian

Szczyt NATO w Hadze, pierwszy od powrotu Trumpa do Białego Domu, miał dwa główne cele. Pierwszy to uzgodnienie nowego podstawowego poziomu wydatków na obronność. Jak twierdzi Giuseppe Spatafora, analityk z Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Unii Europejskiej, umowa w sprawie wydatków jest kluczowym elementem polityki transatlantyckiej Trumpa. Jednak ważne jest nie tylko wydawanie większych środków, ale także zrozumienie, na co są one przeznaczane – czyli jakie siły i zdolności należy tworzyć.

– Ten podział środków jest drugim kluczowym wynikiem szczytu, choć niewiele o nim wiadomo ze względu na jego tajny charakter – mówi Spatafora. – Oczekuje się, że dla realizacji nowych regionalnych planów obronnych sojusznicy zgodzą się na zwiększenie ogólnego zakresu zadań o 30%.

Jednak wzrost ten będzie nierównomierny. Stany Zjednoczone zasygnalizowały bowiem ograniczenie swych zobowiązań w zakresie odstraszania w Europie. Główny ciężar spadnie na europejskich sojuszników i Kanadę

Obecnie kraje NATO powinny przeznaczać na obronność co najmniej 2% swojego PKB. W ubiegłym roku wskaźnik ten osiągnęło 23 z 32 krajów członkowskich. Liderem jest Polska, która w ubiegłym roku wydała 4,1%, a w tym roku zamierza osiągnąć pułap 4,7%. Stany Zjednoczone wydają 3,4% PKB.

Kraje NATO zatwierdziły zwiększenie wydatków na obronność do 5% PKB do 2035 roku. Zdjęcie: Matthias Schrader/Associated Press/East News

Wydaje się, że większość sojuszników jest gotowa zgodzić się z tym nowym celem – tylko Hiszpania zgłosiła sprzeciw. Tony Lawrence, kierownik programu polityki obronnej i strategii estońskiego Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa i Obrony (ICDS), zauważa, że niektórzy opowiedzieli się za dłuższym okresem wdrożenia, który miałby trwać dziesięć lat. Z drugiej strony krajowe plany wydatków ogłoszone przez inne kraje, w szczególności Wielką Brytanię, Francję i Niemcy, wskazują, że osiągnięcie nowego wskaźnika będzie dla nich trudne.

– Celem jest przeznaczenie 3,5% na podstawową obronę i kolejne 1,5% na szeroko pojęte bezpieczeństwo – mówi Lawrence. – Podstawowe wydatki na obronę wzrosną z obecnych około 500 mld do prawie 900 mld dolarów, co znacznie wzmocni potencjał NATO. Wcześniej planiści Sojuszu wskazali, że sojusznicy powinni wydawać 3-4% PKB, aby spełnić wymagania regionalnych planów obronnych uzgodnionych w Wilnie dwa lata temu.

Jeśli zwiększą wydatki do tego poziomu, będą gotowi stawić czoło wszelkim zagrożeniom pojawiającym się w obecnych warunkach

Tony Lawrence zastrzega, że choć NATO pozostaje najlepszym rozwiązaniem na przyszłość, musi się zmienić. Europejscy sojusznicy muszą wziąć na siebie większą część zadań i odpowiedzialności, a tym samym zwiększyć swój potencjał wojskowy.

Przekonanie, że Europa powinna przyspieszyć realizację tych planów, podziela m.in. prezydent Ukrainy. Według Wołodymyra Zełenskiego zwiększenie wydatków na obronność w ciągu 10 lat to bardzo powolne tempo, ponieważ w tym czasie Putin zdąży już stworzyć nową, dobrze wyszkoloną armię. Zełenski uważa też, że rosyjski przywódca planuje w ciągu najbliższych 5 lat przetestować artykuł 5 traktatu NATO.

Pokrzyżować plany Rosji

Zełenski do ostatniej chwili wahał się, czy wziąć udział w szczycie w Hadze, bo w ogłoszonym wcześniej porządku obrad Ukraina nie została wymieniona. Ponadto nie był jasny format jego ewentualnego spotkania z Donaldem Trumpem. Ostatecznie jednak prezydent Ukrainy odwiedził Hagę i miał dość napięty harmonogram: spotkał się m.in. z przywódcami UE i sekretarzem generalnym NATO, który ogłosił zwiększenie wsparcia dla Ukrainy: „W całym ubiegłym roku było to ponad 50 mld euro. Obecnie, do początku lipca, jest już 35 miliardów. Możemy więc śmiało założyć, że roczna kwota przekroczy ubiegłoroczną”.

Donald Trump przybył do Hagi wieczorem 24 czerwca, jako ostatni z przywódców krajów NATO. W drodze na szczyt, odpowiadając na pytania dziennikarzy na pokładzie swojego samolotu, oświadczył, że artykuł 5 traktatu NATO „można interpretować na różne sposoby”.

Jednak już podczas szczytu, widząc gotowość sojuszników do zwiększenia wydatków na obronę, zapewnił, że będzie z nimi „do końca”

Europa przez dziesięciolecia polegała na amerykańskim potencjale militarnym. Praktycznie nie było więc zainteresowania inwestowaniem w alternatywy, zauważa Giuseppe Spatafora. Tyle że administracja Trumpa jednoznacznie zadeklarowała radykalne ograniczenie amerykańskiego wkładu:

– Jeszcze bardziej niebezpieczny jest precedens polegający na tym, że na początku 2025 roku Stany Zjednoczone, by osiągnąć własne cele dyplomatyczne, wywierały presję na Ukrainę, grożąc ograniczeniem pomocy. To poddało w wątpliwość przekonanie, że Europa może całkowicie polegać na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.

Giorgia Meloni i Mark Rutte na szczycie NATO. Zdjęcie: OPU

Dla przywódców krajów NATO kluczowym zadaniem strategicznym jest zapobieżenie rozłamowi w bloku. Julia Osmołowska, dyrektorka kijowskiego biura GLOBSEC, zauważa, że drugim celem strategicznym Rosji, oprócz całkowitego zniszczenia Ukrainy, jest doprowadzenie do rozpadu Sojuszu. Dla Rosjan jest to ważne zarówno psychologicznie, jako akt zemsty zemsta, jak ze względów bardziej praktycznych – chodzi o geopolityczny podział kontynentu europejskiego. Dlatego nawet jeśli Trump miałby być katalizatorem zwiększenia finansowania obronności, będzie to miało pozytywny skutek dla Europy:

– Zrozumienie sytuacji bezpieczeństwa wynika również z geografii: kraje na wschodnim skrzydle NATO, które są bliżej teatru działań wojennych w Ukrainie, lepiej rozumieją konieczność tego przesunięcia finansowania. Natomiast Grecja, Portugalia czy Hiszpania mają zupełnie inne rozumienie tych zagrożeń.

Jednak dla wszystkich ważne jest, by Ameryka wraz z europejskim wkładem w finansowanie NATO zachowała swoją obecność w Europie

Trump – Zełenski: trzy kwadranse o wsparciu

Dla delegacji ukraińskiej kluczowym wydarzeniem szczytu w Hadze były rozmowy Zełenskiego z Trumpem. Tło dla nich nie było zbyt sprzyjające: proces negocjacyjny w sprawie zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej zakończył się fiaskiem, a prezydent USA odmawia wywierania presji na Rosję, choć ta eskaluje ataki i nasila presję na Ukrainę. Ponadto wciąż pozostaje wiele nierozstrzygniętych kwestii – od tego, czy Amerykanie dostarczą lub sprzedadzą Kijowowi broń, po to, co stanie się z umową o rzadkich surowcach mineralnych.

Przed spotkaniem Trumpa z Zełenskim światowe media obiegła wypowiedź prezydenta USA z zamkniętego spotkania przywódców NATO. Miał on powiedzieć, że z Ukrainą „trzeba coś zrobić”, ponieważ sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli. Rozmowa Trumpa z Zełenskim trwała 45 minut, wspólnego oświadczenia dla mediów nie było.

Amerykański prezydent nazwał tę rozmowę „wspaniałą”: „To wspaniały czas, by zakończyć wojnę. Jeśli będę mógł, porozmawiam z prezydentem Putinem o tym, czy możemy zakończyć wojnę”

Jednak na pytanie dziennikarzy, czy rozmawiał z prezydentem Ukrainy o zawieszeniu broni, Trump odpowiedział: „Nie. Chciałem się tylko dowiedzieć, jak się ma”. Trump zgodził się również z oceną, że ambicje Putina mogą wykroczyć poza granice Ukrainy. Jednak nadal uważa, że rosyjski przywódca się pogubił i chciałby wycofać się z wojny.

Reakcja Zełenskiego była dość powściągliwa, chociaż on również uważa, że spotkanie przebiegło dobrze. Rozmawiano przede wszystkim o zakupie amerykańskich systemów obrony powietrznej i ewentualnej wspólnej produkcji dronów. Wcześniej Zełenski oświadczył, że Ukraina zamierza kupić co najmniej 10 amerykańskich systemów Patriot. Na konferencji prasowej Trump powiedział, że będzie szukał możliwości sprzedaży tych systemów Ukrainie, zastrzegając: „Zobaczymy, czy uda się udostępnić część z nich. One są potrzebne również nam”.

Spotkanie Zełenskiego i Trumpa trwało 45 minut. Zdjęcie: OPU

W opinii Julii Ozmołowskiej z dyplomatycznego punktu widzenia już samo to, że doszło do spotkania prezydentów USA i Ukrainy, jest czymś pozytywnym. Ważne są dwa elementy. Po pierwsze, konieczne jest utrzymanie intensywnego dialogu z Amerykanami na wszystkich możliwych szczeblach decyzyjnych i na szczeblu prezydentów. Po drugie, należy brać pod uwagę kontekst kontaktów rosyjsko-amerykańskich, które obecnie jakby utknęły w martwym punkcie. Ważne jest także, by dodać do amerykańskiej wizji aspekty ważne dla Ukrainy:

– Jeśli mówimy o merytorycznej części tego spotkania, to dla Ukrainy ważne jest poruszanie kwestii, które uważa za priorytetowe. Chodzi o wzmocnienie ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej, o którym mówił prezydent Ukrainy, oraz o kwestię, którą Amerykanie są bardzo zainteresowani – wspólnej produkcja dronów. Bo Ukraina ma najlepsze doświadczenie we wdrażaniu innowacji związanych z dronami.

Poza tym spotkanie prezydentów jest okazją do zwrócenia uwagi na rzeczywisty stan rzeczy w Ukrainie, kontynuuje Julia Osmołowska:

– Rosyjskie narracje i dezinformacja, że Rosja kontroluje sytuację i faktycznie dominuje na polu bitwy, znajdują swoich, powiedzmy, odbiorców w Europie. Stwarza to niekorzystne tło dla zrozumienia rzeczywistej sytuacji i tego, w jakim stopniu pomoc dla Ukrainy może obecnie przyczynić się do jej przewagi w działaniach wojskowych.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Kateryna Tryfonenko

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress