Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
PreferencjeOdrzućAkceptuj
Centrum preferencji prywatności
Pliki cookie pomagają witrynie internetowej zapamiętać informacje o wizytach użytkownika, dzięki czemu przy każdej wizycie witryna staje się wygodniejsza i bardziej użyteczna. Podczas odwiedzania witryn internetowych pliki cookie mogą przechowywać lub pobierać dane z przeglądarki. Jest to często konieczne do zapewnienia podstawowej funkcjonalności witryny. Przechowywanie może być wykorzystywane do celów reklamowych, analitycznych i personalizacji witryny, na przykład do przechowywania preferencji użytkownika. Twoja prywatność jest dla nas ważna, dlatego masz możliwość wyłączenia niektórych rodzajów plików cookie, które nie są niezbędne do podstawowego funkcjonowania witryny. Zablokowanie kategorii może mieć wpływ na korzystanie z witryny.
Odrzuć wszystkie pliki cookieZezwalaj na wszystkie pliki cookie
Zarządzanie zgodami według kategorii
Niezbędne
Zawsze aktywne
Te pliki cookie są niezbędne do zapewnienia podstawowej funkcjonalności strony internetowej. Zawierają one pliki cookie, które między innymi umożliwiają przełączanie się z jednej wersji językowej witryny na inną.
Marketing
Te pliki cookie służą do dostosowywania nośników reklamowych witryny do obszarów zainteresowań użytkownika oraz do pomiaru ich skuteczności. Reklamodawcy zazwyczaj umieszczają je za zgodą administratora witryny.
Analityka
Narzędzia te pomagają administratorowi witryny zrozumieć, jak działa jego witryna, jak odwiedzający wchodzą w interakcję z witryną i czy mogą występować problemy techniczne. Ten rodzaj plików cookie zazwyczaj nie gromadzi informacji umożliwiających identyfikację użytkownika.
Potwierdź moje preferencje i zamknij
Skip to main content
  • YouTube icon
Wesprzyj Sestry
Dołącz do newslettera
UA
PL
EN
Strona główna
Society
Historie
Wojna w Ukrainie
Przyszłość
Biznes
Opinie
O nas
Porady
Psychologia
Zdrowie
Świat
Edukacja
Kultura
Wesprzyj Sestry
Dołącz do newslettera
  • YouTube icon
UA
PL
EN
UA
PL
EN

Przyszłość

Rozmawiamy z politykami i liderami opinii o europejskiej Ukrainie, wolnej Europie i bezpiecznej, demokratycznej Polsce

Filtruj według
Wyszukiwanie w artykułach
Wyszukiwanie:
Autor:
Exclusive
Wybór redakcji
Tagi:
Wyczyść filtry
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Przyszłość

Materiały ogółem
0
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Serhij Rudenko: Dziś Zełenski i Putin są dwiema głównymi postaciami, od których zależy los świata

„Anatomia nienawiści” to tytuł nowej książki dziennikarza i publicysty Serhija Rudenki. Opisuje ona kolejne kroki Putina w kierunku wojny rosyjsko-ukraińskiej. I o tym, jak to się stało, że te kroki nie zostały zauważone. Książka będzie dostępna w Ukrainie pod koniec maja lub na początku czerwca.

– To nie jest moja fikcja ani wersja zdarzeń; praca opiera się na informacjach od osób zaangażowanych w kształtowanie ukraińskiej polityki przez lata niepodległości – mówi pisarz. – Na przykład od byłego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walentyna Naływajczenki i byłego ministra spraw zagranicznych Wołodymyr Ohryzki. Sam byłem świadkiem niektórych z tych wydarzeń.

Rok przed wybuchem wojny na pełną skalę w Ukrainie ukazała się książka Serhija Rudenki „Zełenski bez makijażu”. Nie jest to klasyczna biografia – osobowość Zełenskiego została pokazana przez pryzmat różnych wydarzeń i jego otoczenia. Kiedy wybuchła wielka wojna, Serhij dodał nowe rozdziały do swojej książki, po czym została ona opublikowana w 24 kolejnych krajach. W Niemczech, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii znalazła się na liście najlepszych dzieł non-fiction, a w blisko stu czołowych światowych mediach napisano jej recenzje. Była to pierwsza poważna praca o Zełenskim w Ukrainie i na świecie.

W 2022 roku Serhij Rudenko napisał także książkę „Bitwa o Kijów” – o obronie Kijowa w lutym-marcu 2022 roku. To historie dwunastu osób, które znalazły się w środku wojny – niektóre z nich już zginęły. Książka została wydana w Finlandii, a prawa do niej nabyły już Rumunia, Gruzja i Macedonia.

Oto nasza rozmowa z publicystą, który ma głęboką wiedzę na temat ukraińskiej i rosyjskiej polityki.

Okładka nowej książki „Anatomia nienawiści. Putin i Ukraina” Siergieja Rudenki, z rysunkiem Andrija Jermolenki

Ukraina na drodze do wojny

Maria Syrczyna: Opisując kroki podjęte przez ukraińskich i rosyjskich urzędników, przeanalizował Pan wydarzenia od pierwszych lat niepodległości do dnia dzisiejszego. Czy mieliśmy szansę uniknąć wojny rosyjsko-ukraińskiej?

Serhij Rudenko: Tak, mieliśmy: gdyby od momentu uzyskania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku Ukraińcy zrozumieli, że taka wojna nastąpi, i przygotowali się do niej. Ostrożnie, każdego dnia, zwiększając liczbę broni i militaryzując społeczeństwo. Silna Ukraina byłaby zbyt dużym wyzwaniem dla Putina.

Stało się jednak inaczej: Putin zrobił wszystko, by Ukraina została osłabiona, zdemilitaryzowana, zrusyfikowana, skorumpowana, a następnie zaatakowana

Głównym problemem było to, że w 1991 r., kiedy odzyskaliśmy niepodległość, nie udało nam się wymienić ukraińskich elit politycznych. Ukrainą nadal rządzili komuniści. I ta polityczna i ekonomiczna nomenklatura nie dała nam szansy na stworzenie silnego, solidnego, niezależnego państwa.

Mentalnie ci ludzie nie mogli oderwać się od Rosji i nie wierzyli, że państwo ukraińskie naprawdę może być od niej niezależne politycznie, finansowo i gospodarczo.

Bogaty w surowce kraj pozwolił sowieckiej nomenklaturze zarabiać pieniądze na terytorium Ukrainy poprzez ropę, gaz, wspólne przedsięwzięcia i sprzedaż broni do Rosji. Banalne powiązania, które istniały przed upadkiem ZSRR, zostały przekształcone w relacje biznesowe między elitami obu krajów. To w rzeczywistości nie pozwoliło nam zrobić tego, co zrobiły kraje bałtyckie. A kraje te, które również były częścią ZSRR, przeprowadziły lustrację, usunęły byłych przywódców partyjnych i oficerów KGB z kierownictwa swoich republik, zmieniły swoje systemy bezpieczeństwa i złożyły wniosek o przystąpienie do NATO.

Krótko mówiąc, partyjna nomenklatura, pomnożona przez korupcję stosowaną przez Federację Rosyjską, doprowadziła do tego, że nie mieliśmy szans na uniknięcie przejęcia władzy lub wojny.

Który z ukraińskich prezydentów najbardziej przyczynił się do wojny?

Wszyscy prezydenci, bez wyjątku, mieli okazję uczynić Ukrainę silniejszą. I każdy z nich miał okresy, kiedy próbował flirtować z Rosją, robić w jej stronę ukłony

Albo, jak Leonid Kuczma, oddać jej nasze bombowce strategiczne, które teraz bombardują ukraińskie miasta. Janukowycz był najbardziej skorumpowany. Juszczenko mógł zmniejszyć zależność energetyczną, ale tego nie zrobił. Tymoszenko była premierką dwukrotnie, ale jest osobą, która całą swoją karierę zbudowała na umowach gazowych z Rosją. To są ludzie, którzy w taki czy inny sposób dorastali dzięki pieniądzom z Rosji.

Nawet Zełenski, produkt rosyjskiego KVN [KVN to rosyjski, choć powstał jeszcze w czasach ZSRR, telewizyjny program komediowy – red.], przez długi czas postrzegał siebie jako osobę z przestrzeni postsowieckiej. Początkowo nie rozumiał sytuacji i wierzył, że wojnę można po prostu zatrzymać. Poroszenko również prowadził interesy w Rosji. Wszyscy próbowali zaangażować się w dialog z Rosją – i nie można tego nazwać błędem – ale wszyscy musieli zrozumieć, że Rosja nigdy nie będzie zadowolona ze statusu Ukrainy jako niezależnego państwa, które aspiruje do członkostwa w UE i NATO.

Prezydenci Ukrainy (od lewej): Petro Poroszenko, Wiktor Juszczenko, Leonid Kuczma, Leonid Krawczuk i Wołodymyr Zełenski. Kijów w 2019 roku. Zdjęcie: RadioSvoboda.org

Byli ludzie, którzy rozumieli, jak to się skończy, ale oni nie byli u steru państwa. I to jest największy problem: za każdym razem wybieraliśmy przywódcę kraju, mając nadzieję, że staniemy się silniejsi – i za każdym razem byliśmy rozczarowani, ponieważ widzieliśmy dryf w kierunku Rosji.

Mam nadzieję, że przynajmniej nasz następny prezydent nie będzie miał tych wszystkich złudzeń i chęci „spojrzenia Putinowi w oczy”. Zawsze musimy być gotowi do obrony przed Rosją. Antyukraińskie nastroje są obecnie podzielane przez większość Rosjan, a cała ta nienawiść pozostanie z nimi przez długi czas.

Ukraińcy zawsze byli dla Rosjan ratunkiem

Elita polityczna Federacji Rosyjskiej ma obsesję na punkcie idei, że Ukraina powinna należeć do nich. Dlaczego Ukraina jest tak ważna dla Rosji?

Rosja, którą widzimy dzisiaj, jest wynikiem pracy wielu pokoleń Ukraińców. Bez Ukraińców – pracowitych, kreatywnych, pełnych pasji – Rosja nie może istnieć. Potrzebują inteligentnej bazy ludzkiej, którą będą wykorzystywać. Tak jak za czasów Piotra Wielkiego wykorzystywali inżynierów z Europy Zachodniej. W końcu Rosjanie to naród niezdolny do kierowania własnym krajem i budowania go. To naród niszczycieli.

Widziała pani, co się stało podczas powodzi w Orsku i Orenburgu? Miasta zostały zalane, a państwo, które zarabia mnóstwo pieniędzy na energii i mogłoby zamienić wszystko w Dubaj, nie robi nic!

Dla swojej ludności przenoszą punkt ciężkości z biedy i dewastacji na podbój nowych ziem i przywrócenie tak zwanej „sprawiedliwości historycznej”.

To są historyczne chupa-chups, które Putin daje Rosjanom do ssania

Byłem w wielu miastach i wsiach w Rosji – rozpadające się chaty, ludzie pijani już rano, kraj żyjący w XIX wieku.

A Ukraińcy zawsze byli zbawieniem dla Rosjan. Pracowici, utalentowani, przywódcy, wynalazcy. Ukraińcy mają coś, czego Rosjanie nie mają: wiemy, jak zarządzać, tworzyć, uprawiać ziemię i rozwijać przestrzeń wokół nas. Oczywiście Rosjanie chcieliby mieć ten potencjał zasobów, bo byłby dla nich korzystny.

Czy zachodni politycy nie powtarzają teraz czasem naszych błędów, flirtując z Putinem?

Konflikt Putina ze światem jest nieunikniony, tak jak nieunikniony był jego konflikt z Ukrainą. Być może przywódcy państw zachodnich, świadomi tej nieuchronności, próbują przygotować się do wojny. Bez eskalacji, gromadząc broń. Podczas gdy świat się przygotowuje, Ukraina jest niszczona.

Dają nam wystarczającą ilość broni, byśmy nie upadli jako państwo. Ale ta broń nie wystarczy, by pokonać Rosję

Na świecie jest wystarczająco dużo sił, by powstrzymać Putina. I gdyby świat nie flirtował z nim na początku XXI wieku, podczas wojny w Czeczenii, nie byłoby wojny w Gruzji w 2008 roku, a potem nie byłoby wojny w Ukrainie. Ale prawie wszyscy zachodni przywódcy, w tym była kanclerz Niemiec Angela Merkel, robili przed Putinem ukłony. Wierzyli, że lepiej oswoić rosyjskiego niedźwiedzia, niż z nim walczyć. A to pozwoliło zaistnieć rosyjskiemu potworowi – i teraz ten potwór ma swoje macki na całym świecie.

Przywódcy państw i ich małżonki reagują na pojawienie się Władimira Putina. 2018 r., Paryż. Fot: BENOIT TESSIER / AFP/East News

Putin wychował się w zaułkach Petersburga i wyznaje zasadę, że „jeśli walka jest nieunikniona, musisz uderzyć pierwszy”. To logika gopnika [slangowe rosyjskie określenie chuligana – red.]. Rozumie tylko język siły i broni. I gardzi każdym, kto traktuje go z inteligencją i tolerancją.

Nasi zachodni partnerzy mówią, że nie chcą porażki Ukrainy, że do tego nie dopuszczą. Ale w tym przesłaniu brakuje jeszcze jednej części: „Zrobimy wszystko, by Rosja poniosła porażkę”. A tylko w takiej kombinacji ten świat ma przyszłość.

Mamy szansę wygrać?

Nie mamy wyboru. Sytuacja jest jasna: albo wygramy, albo nas nie będzie.

Co powinno się zmienić na świecie po śmierci Putina?

W Rosji muszą koniecznie zajść cztery procesy: demilitaryzacja, deputinizacja, denuklearyzacja i deraszyzacja. Teraz te rzeczy wydają się nierealne, ale muszą się wydarzyć

W przeciwnym razie wszyscy będziemy bez końca chodzić w kręgu wojen światowych inicjowanych przez Rosję. Rozszyfruję to.

Demilitaryzacja: Rosja musi przejść proces rozbrojenia. Denuklearyzacja: musimy stworzyć warunki, w których Rosja zostanie pozbawiona broni jądrowej. Deraszyzacja: Rosjanie muszą zdać sobie sprawę, że rasizm jest ideologią Putina i znakiem równości z nazizmem.

I główny punkt: deputinizacja Rosji. Cały kraj musi zdać sobie sprawę, że Putin jest dyktatorem. Morderca, uznany międzynarodowy przestępca, którego nazwisko widnieje obok Hitlera. Rosjanie powinni chodzić do kina i oglądać filmy na ten temat. I nie tylko oglądać, ale także zrozumieć, w jaką otchłań wprowadził ich Putin.

Jakiej reakcji zachodniej publiczności na swoją nową książkę by Pan oczekiwał?

Zrozumienia tego, co dzieje się na Ukrainie od dziesięcioleci, a nawet stuleci. Tego, jak Rosja nieustannie próbowała przywłaszczyć sobie to, co jest w Ukrainie i co należy do Ukraińców. I zrozumienia, na czym polega nienawistna polityki Putina wobec Ukrainy. W końcu cała jego kariera prezydencka miała na celu ujarzmienie Ukrainy lub jej zniszczenie. Postawił wszystko na tę kartę. Przegrana oznaczałaby dla niego uznanie siebie za politycznego przegranego.

Rozwój Zełenskiego

Jak dziś ocenia Pan postać Wołodymyra Zełenskiego? W tym roku na okładce magazynu „Time” pojawił się Andrij Jermak...

Zełenski był na okładce w poprzednich latach. Tegoroczna okładka pokazuje miejsce, jakie Jermak zajmuje przy prezydencie. Krajem rządzi polityczny duet Jermak – Zełenski. Kogo jeszcze można nazwać wpływowym? Generała Walerija Załużnego, ale on jest już w podróży służbowej do Wielkiej Brytanii.

Odkąd napisałem książkę „Zełenski bez makijażu”, a było to 5 lat temu, mogę powiedzieć, że widzieliśmy różne modyfikacje Zełenskiego. Polityczny nowicjusz, który przyszedł do polityki z innej dziedziny. Zełenski w okresie opanowywania zasobów: ludzkich, informacyjnych i finansowych. Spory z oligarchami o własność telewizji. W końcu ten, kto ją posiada, posiada wszystko.

Potem widzieliśmy Zełenskiego przed wojną, kiedy byliśmy uśpieni wiarą, że nic się nie wydarzy.

A potem zobaczyliśmy Zełenskiego, który pozostał w Kijowie od pierwszych dni wojny, mimo ostrzeżeń i ofert ewakuacji ze strony zachodnich partnerów.

Prezydent Wołodymyr Zełenski na Wyspie Węży, lipiec 2023 r. Fot: AFP/East News

W pierwszych dniach wojny przebywał w bunkrze na ulicy Bankowej w Kijowie. I jako postać historyczna odegrał dzięki temu bardzo ważną rolę. Rosji nie udało się zmiażdżyć Ukrainy w pierwszych dniach wojny. Ucieczka prezydenta bardzo zdemoralizowałaby Ukraińców.

Przez pierwsze dwa lata wojny Zełenski był oklaskiwany we wszystkich parlamentach i stał się popularną postacią na Zachodzie. Mało który przywódca na świecie może powiedzieć, że ma doświadczenie w obronie państwa podczas tak agresywnej wojny. Zełenski jest jak żaden inny prezydent na świecie. Stoi na czele kraju, którego obywatele bohatersko bronią się przed agresorem, a to również wymaga pewnych cech: odwagi, umiejętności współpracy z zachodnimi partnerami i przekonywania ich.

Zmienił coś w międzynarodowej praktyce dyplomatycznej. Widzieliśmy, jak rozmawiał z zagranicznymi politykami w ciągu ostatnich dwóch lat – bez dyplomatycznych subtelności, w najbardziej bezpośredni sposób. A to, jak ukraiński prezydent pojawił się w khaki na przyjęciach u prezydenta USA i króla Wielkiej Brytanii, oczywiście przejdzie do historii dyplomacji.

Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Pałacu Buckingham w lutym 2023 roku. Fot: Aaron Chown/AP/East News

Zełenski jest teraz jednym z przywódców świata, to oczywiste. Od poprawności jego działań i decyzji zależy nie tylko los Ukrainy.

Postać szekspirowska...

Tak! Teraz, mimo wszystkich moich skarg na niego, Zełenski jest po jasnej stronie, a Putin jest po ciemnej. To dwie główne postacie, od których zależy przyszłość Ukrainy i świata.

20
min
Maria Syrczyna
Wojna w Ukrainie
Dyplomacja kulturalna
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Dlaczego Niemcy wciąż nie chcą jednoznacznie odciąć się od Rosji

Zeitenwende [„punkt zwrotny] to po Blitzkrieg [„wojna błyskawiczna] czy Weltschmerz [„ból istnienia] jedno z niewielu niemieckich słów, które naprawdę weszły do międzynarodowego żargonu. Kanclerz Olaf Scholz użył go w swoim (imponującym) przemówieniu 27 lutego 2022 r. – trzy dni po rozpoczęciu pełnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Miał na myśli to, że Niemcy zasadniczo przemyślą swoje podejście do wszystkich kwestii wojskowych, odrzucą swój zwyczajowy pacyfizm i wreszcie zaczną poważnie przygotowywać się do obrony siebie i swoich sojuszników oraz do pomocy Ukrainie w walce z rosyjską napaścią. Ponad dwa lata później, gdy wojna wciąż trwa, a Ukraina jest w trudnej sytuacji, nadszedł czas, aby zapytać, co wynikło z deklaracji kanclerza Scholza.

Plus ça change...

Oczywiście, istnieją dowody na rzeczywistej zmiany: dzięki specjalnemu funduszowi rządowemu (opartemu na pożyczkach) niemieckie wydatki na obronność dziś i przez następne 2 lata przekroczą obiecane w 2022 roku 2% PKB – od dawna żądane przez sojuszników z NATO.

Olaf Scholz w Litwie, 6 maja 2024 r. Fot: Thomas Imo/Bundesregierung

Niemieckie dostawy wojskowe na Ukrainę zajmują obecnie drugie miejsce po amerykańskich i znacznie wyprzedzają brytyjskie, francuskie i polskie. Ministerstwo Obrony RFN przygotowuje się do wysłania do Litwy na stałe całej brygady w celu wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius (według sondaży najpopularniejszy polityk w kraju) mówi o potrzebie przygotowania Bundeswehry do wojny, przełamując tabu w niemieckiej terminologii politycznej.

Co najważniejsze, z politycznego punktu widzenia zniknęły wszelkie złudzenia, że możliwe będzie nawiązanie dialogu z Putinem i przekonanie go do zakończenia wojny, które istniały jeszcze w pierwszych miesiącach inwazji na pełną skalę. Ulotniła się także cała wcześniejsza optymistyczna retoryka o budowaniu bezpieczeństwa europejskiego z Rosją, a nie przeciwko niej.

Ale jest też wiele dowodów na coś przeciwnego: chociaż pod względem ilości i jakości niemiecka broń dostarczana Ukrainie przez Niemcy przeszła długą drogę od niesławnych 5000 hełmów dostarczonych na początku lutego 2022 r. – w oczach większości ekspertów wojskowych ogólny obraz pozostaje taki sam: za mało i za późno.

Od systemów obrony powietrznej po artylerię, od bojowych wozów piechoty po główne czołgi – niemiecki rząd początkowo odmówił dostaw, a następnie niechętnie, po stracie cennego czasu, ostatecznie godził się na dostawy, ale często w dawkach homeopatycznych

Jeśli chodzi o niemieckie pociski manewrujące Taurus, które byłyby wielką pomocą dla Ukrainy w obecnej krytycznej sytuacji, kanclerz Scholz złożył kategoryczne oświadczenie: nie zgodziłby się na ich dostawę na Ukrainę, ponieważ jego zdaniem nie można zagwarantować, że broń ta nie zostanie użyta przeciwko celom w samej Rosji (tylko na tymczasowo okupowanych terytoriach). Ponadto dostarczenie tych pocisków wymagałoby obecności niemieckich żołnierzy w Ukrainie, co Scholz zawsze odrzucał. Z politycznego punktu widzenia jego odmowa wezwania do doprowadzenie do zwycięstwa Ukrainy i porażki Rosji jest bardzo wymowna.

Źródło problemu

Powód tej niechęci do poparcia słów czynami jest tak złożony, jak wszystko inne w Niemczech. Znaczna część gospodarczego, społecznego i politycznego sukcesu Niemiec od czasu zjednoczenia w 1990 r. została zbudowana na szczególnym „modelu biznesowym”: tanie bezpieczeństwo z USA, tania energia z Rosji i nieograniczone rynki eksportowe, głównie w Chinach. Oznaczało to, że Niemcy mogły skupić się na wzroście gospodarczym i nie martwić się o geopolitykę i bezpieczeństwo międzynarodowe. Ale wszystkie trzy gałęzie tego modelu obecnie albo nie istnieją, albo przynajmniej są poważnie kwestionowane.

Niemieckiej elicie politycznej i biznesowej, która tak dobrze funkcjonowała przez trzy dekady, dostosowanie się do nowej rzeczywistości zajmie trochę czasu

Jest jeszcze Socjaldemokratyczna Partia Niemiec kanclerza Scholza, najsilniejszy partner w obecnej koalicji w Berlinie. Jedynym wkładem tej siły politycznej w politykę światową była „Ostpolitik” kanclerza Willy'ego Brandta sprzed prawie 60 lat (wszystkie inne ważne decyzje w historii Republiki Federalnej podejmowali kanclerze z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej – od Konrada Adenauera po Helmuta Kohla i Angelę Merkel).

Tak więc nawet dziś Partia Socjaldemokratyczna odczuwa „fantomowy ból Ostpolitik” i z nostalgią wspomina czasy, gdy była orędowniczką budowania mostów z Rosją. Obecna kampania wyborcza socjaldemokratów do Parlamentu Europejskiego opiera się na idei „partii pokoju”. Odmowa dostarczenia rakiet Taurus i wojsk NATO do Ukrainy, a także odmowa mówienia o koniecznej klęsce Rosji, są w dużej mierze częścią tej kampanii..

Na bardziej ogólnym poziomie Niemcy wyciągnęli błędne lekcje z agresji swoich dziadków podczas II wojny światowej: że siła militarna jest z natury zła

Tak jak idea, że siła militarna może być niezbędna do walki ze złem, była tylko częściowo obecna w niemieckim społeczeństwie podczas zimnej wojny i całkowicie zniknęła w ciągu 30 lat od jej zakończenia. Ponownie: potrzeba czasu, by to zmienić na szerokim poziomie społecznym.

Co powinno się stać

Co można zrobić, aby przyspieszyć zmiany w Niemczech? Wzmocnienie woli politycznej i przywództwa jest łatwiejsze do zapostulowania niż do zrobienia – ale sprawa sprowadza się do tego. Trzy rzeczy mogą pomóc w tym procesie.

Po pierwsze, niemieckie społeczeństwo obywatelskie musi stać się bardziej odważne. Partie polityczne, organizacje pozarządowe, ośrodki analityczne i sieci wolontariuszy powinny nieustannie przekazywać komunikat, że Niemcy muszą w pełni, a nie połowicznie, przyjąć zmianę swojego strategicznego podejścia – i że łatwe czasy się skończyły. Oznacza to znacznie bardziej krytyczną ocenę grzechów ostatnich trzech dekad.

Po drugie, przyjaciele i sojusznicy Niemiec muszą wysunąć się na pierwszy plan w mądrzejszy sposób. Słynne stwierdzenie Radka Sikorskiego z 2011 roku („Niemieckiej siły obawiam się mniej niż niemieckiej bezczynności”) było tego radykalnym przykładem. Publiczne wyrażanie obrzydzenia i podejrzeń, że Niemcy wciąż są w zmowie z Rosją, to zła droga. Znacznie lepszym podejściem jest budowanie oczekiwań opartych na sympatii.

Zdjęcie: Thomas Imo/Bundesregierung

Po trzecie, tylko nowy kanclerz może zakończyć Zeitenwende. Według sondaży, może nim być Friedrich Merz z chrześcijańskich demokratów – ale miejmy nadzieję, że na czele koalicji, która będzie miała większy konsensus w sprawie bezpieczeństwa niż obecnie.

Z niewielką pomocą niemieckich przyjaciół i społeczeństwa obywatelskiego niemiecka polityka w końcu dokona właściwego wyboru. A wtedy szklanka wreszcie będzie pełna po brzegi
20
min
Roland Freudenstein
Rosyjska agresja
Niemcy
Bezpieczeństwo
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Andrij Deszczyca: Nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy niż członkostwo w NATO

Negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej mają rozpocząć się w czerwcu tego roku. I Ukraina ma wszystko gotowe – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Nasz kraj wiąże swoją przyszłość także z członkostwem w NATO, ale nie wszystkie państwa członkowskie są gotowe nas zaprosić. Co mogłoby obecnie zastąpić przystąpienie Ukrainy do Sojuszu? Jak Polska może przyczynić się do obrony ukraińskich terytoriów? Odpowiedzi na te i wiele innych ważnych pytań udzielił nam w ekskluzywnym wywiadzie Andrij Deszczyca, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy w Polsce (2014-2022).

‍Maryna Stepanenko: W czerwcu tego roku Unia Europejska ma oficjalnie rozpocząć negocjacje w sprawie przystąpienia do niej Ukrainy. O jakich ramach czasowych rzeczywistej akcesji mówimy i od czego one zależą?

Andrij Deszczyca: Trudno przewidzieć, ile czasu zajmie Ukrainie przejście przez wszystkie etapy negocjacji z Unią Europejską. Jednak biorąc pod uwagę nadzwyczajne warunki, w jakich te negocjacje się odbywają, mam nadzieję, że będzie to kilka lat.

Oczywiście możemy podążać za przykładem innych krajów, które przystąpiły do UE, w tym Polski, w których przypadku negocjacje trwały prawie dekadę. Ale widzimy, że Ukraina przechodzi przez wszystkie te etapy znacznie szybciej, decyzje są podejmowane znacznie szybciej, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjską agresję, w obliczu której stoi Ukraina i Europa.

Dlatego uważam, że proces ten zajmie mniej czasu niż było to w przypadku innych krajów

‍W jaki sposób przystąpienie Ukrainy do UE przyczyni się do wzmocnienia stabilności i bezpieczeństwa w Europie Wschodniej?

Po pierwsze, Ukraina jest gwarancją bezpieczeństwa dla Unii Europejskiej. Oczywiście mówimy o kraju, który zakończy wojnę, który będzie państwem pokojowym. Po drugie, Ukraina jest dużym rynkiem dla Unii Europejskiej. Po trzecie, istnieje ważny czynnik geopolityczny, który przyczyni się do stabilności Unii Europejskiej. Ukraina jest również krajem, który zjednoczy i wzmocni wschodnią flankę UE.

Jeśli Ukraina stanie się członkiem Unii Europejskiej, będzie to zachęta dla innych krajów, które graniczą lub znajdują się w sąsiedztwie, do podążania naszą drogą, zmieniania swoich gospodarek i społeczeństw zgodnie z europejskimi wartościami i europejskimi standardami – a w dłuższej perspektywie także wejścia do Unii Europejskiej. Mam na myśli takie kraje jak Mołdawia, Białoruś i w pewnym stopniu kraje Kaukazu, w szczególności Gruzję.

W lipcu czeka nas rocznicowy szczyt NATO w Waszyngtonie. Jakie szanse i wyzwania wiążą się z aspiracjami Ukrainy do członkostwa w Sojuszu?

Przede wszystkim Ukraina dość jasno określa swój cel członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim, ponieważ nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa niż członkostwo w NATO. Potwierdzają to wydarzenia związane z rosyjską agresją. Tylko te kraje, które są członkami NATO, czują się znacznie bezpieczniej. Ukraina, która nie była członkiem Sojuszu, stała się ofiarą agresji. Dlatego lepiej być członkiem NATO.

Spotkanie prezydenta Ukrainy z sekretarzem generalnym NATO w Kijowie. 29 kwietnia 2024 roku. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENTA UKRAINY

Jakie wyzwania stoją przed członkostwem Ukrainy w Sojuszu w przededniu szczytu w Waszyngtonie? NATO raczej nie zaakceptuje Kijowa, gdy trwa wojna. Dlatego głównym wyzwaniem jest zakończenie działań wojennych. Jednak niewłaściwe byłoby zakończenie działań wojennych bez gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, ponieważ Rosja po prostu wykorzysta to do wznowienia agresji później i kontynuowania agresywnej polityki.

Nasze zadanie jest następujące: maksimum to uzyskanie zaproszenia do członkostwa Ukrainy w NATO. Jeśli to się nie uda, musimy uzyskać maksymalne gwarancje bezpieczeństwa – nawet podczas działań wojennych

Ukraina i Polska rozważają scenariusz ochrony zachodnich regionów Ukrainy za pomocą polskich systemów Patriot. Jak ocenia Pan tę możliwość i jakie potencjalne wyzwania lub przeszkody trzeba byłoby pokonać, aby wdrożyć tę inicjatywę?

Zbliżamy się do punktu, w którym warto rozważyć każdy scenariusz zdolny wpłynąć na obronę Ukrainy i odwrócić losy wojny. Nie wykluczam, że systemy Patriot rozmieszczone na terytorium Polski będą kiedyś w stanie chronić również terytorium Ukrainy. W końcu jest to również obrona Polski i krajów NATO, jako że rakiety wystrzeliwane z Rosji stanowią zagrożenie również dla bezpieczeństwa Polski. I oczywiście bardzo trudno jest przewidzieć, czy ta bądź inna rosyjska rakieta tylko czasowo znajdzie się na polskim niebie, a potem odleci – czy może spadnie na terytorium Polski.

Musimy być przygotowani na każdy scenariusz, w tym scenariusz obrony zarówno terytorium Polski, jak Ukrainy – na tyle, na ile technicznie pozwala na to system Patriot. Taka decyzja może być trudniejsza do podjęcia niż wcześniejsze decyzje o wsparciu Ukrainy, ale wcale jej nie wykluczam.

Trudno było sobie kiedyś wyobrazić, że Ukraina otrzyma czołgi. Trudno było sobie wyobrazić, że Ukraina otrzyma systemy artyleryjskie dalekiego zasięgu, że otrzymamy systemy Patriot czy pociski ATACMS. Trudno było sobie wyobrazić, że Ukraina otrzyma samoloty F-16. Ale to wszystko się wydarzyło. Tak, podjęcie tych decyzji zajęło sporo czasu, ale tak się stało. Dlatego nie wykluczam, że może zostać podjęta decyzja o wykorzystaniu systemów Patriot rozmieszczonych w Polsce do ochrony terytorium Ukrainy i Polski.

Jakiej reakcji ze strony Rosji powinniśmy się spodziewać, jeśli polskie Patrioty zestrzelą rakiety na przykład nad obwodem lwowskim?

Trudno mi powiedzieć, jaka reakcja Rosji mogłaby być gorsza niż to, co robi to państwo teraz. Rosyjska armia zabija cywilów, niszczy ukraińską infrastrukturę i osiedla, a na koniec prowokuje Polskę, wystrzeliwując w jej kierunku swoje rakiety. Trudno powiedzieć, jaka będzie reakcja Rosji, ale każdy kraj ma prawo się bronić. Dlatego absolutnie logiczne jest dążenie do ochrony przed rosyjskimi atakami. Zestrzelenie tych rakiet nie jest zniszczeniem ani rosyjskiego wojska, ani rosyjskiej własności.

Logiczne będzie, że Polska będzie się bronić wszystkim, czym dysponuje, w tym systemem Patriot

Prezydent Duda zadeklarował gotowość do przyjęcia amerykańskiej broni jądrowej na terytorium Polski. Co to przyniesie zarówno Polsce i Ukrainie?

Po pierwsze, poczekajmy na skonsolidowane stanowisko prezydenta i rządu, bo to ten ten drugi jest w głównej mierze odpowiedzialny za kwestie bezpieczeństwa. O ile wiem, Donald Tusk chce przeprowadzić konsultacje z Andrzejem Dudą, aby zrozumieć, o jakiej koncepcji rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce jest mowa. Jest więc trochę za wcześnie o tym mówić. Myślę, że musimy usłyszeć skonsolidowane stanowisko Polski, które obejmuje stanowisko prezydenta i rządu, a następnie zrozumieć, jaka broń zostanie rozmieszczona, na jaki okres i na jakich warunkach.

Co to da? Przede wszystkim pokaże, że jeśli Rosja ma broń jądrową, to inne kraje też mogą ją mieć. Jeśli Moskwa przekroczy granicę i zechce takiej broni użyć, Polska lub inne kraje NATO również będą miały się czym bronić

Ale tu nikt nie wygrywa. Rozumiem, że była kiedyś umowa, że broń jądrowa nie będzie rozmieszczana na terytorium nowych państw członkowskich NATO, w tym Polski. Ale było też kiedyś porozumienie, że granice w Europie nie zostaną zmienione. Rosja była jedną ze stron, które popierały niezmienność granic powojennej Europy. Mimo to zaatakowała Ukrainę, zmienia granice i prowadzi wojnę na terytorium Europy, naruszając wszystkie wcześniejsze porozumienia.

Rozmieszczenie broni jądrowej będzie sygnałem dla Rosji, że Zachód się jej nie boi
Duda: „Cały region NATO musi być niezawodnie chroniony przez broń jądrową. Dlatego program wymiany nuklearnej powinien zostać rozszerzony na kraje wschodniej flanki Sojuszu”. 26 kwietnia 2024 r. Fot: Przemysław Keler/KPRP

Co piąty ukraiński uchodźca w Polsce to mężczyzna. Jak Ukraina może ich sprowadzić z powrotem?

Nikt nie będzie tego robił na siłę. Oczywiście Ukraina wdroży swoje ustawodawstwo, które stanowi, że każdy mężczyzna w wieku od 18 do 60 lat musi być zarejestrowany w odpowiednim terytorialnym centrum rekrutacyjnym i musi aktualizować swoje dane w rejestrach wojskowych. Będzie to również dotyczyć tych mężczyzn, którzy przebywają za granicą, ponieważ generalnie dotyczy to wszystkich obywateli Ukrainy. Wreszcie – w dużej mierze to od samych mężczyzn będzie zależeć, czy będą chcieli wrócić na Ukrainę, by zaktualizować swoje dane i być gotowymi do mobilizacji.

Od 23 kwietnia wszystkie ukraińskie konsulaty za granicą zaprzestały świadczenia jakichkolwiek usług dla mężczyzn w wieku poborowym. Jedynym wyjątkiem są dokumenty dotyczące powrotu na Ukrainę. Jakiego efektu spodziewa się Pan po wydaniu tego zarządzenia?

To po prostu wdrożenie nowych warunków ustawy o mobilizacji, przyjętej niedawno przez Radę Najwyższą. Wchodzi ona w życie 18 maja, ale aby przygotować się do realizowania wymogów tego prawa, tymczasowo zawiesiliśmy świadczenie usług konsularnych. Głównym motywem jest przygotowanie urzędów konsularnych do wdrożenia nowej ustawy. Przewiduje ona, że wszyscy obywatele przebywający w Ukrainie lub za granicą muszą mieć zaktualizowane dane w ewidencji wojskowej i być zarejestrowani w centrach rekrutacji. Tylko wtedy będą mieli zapewnione odpowiednie usługi.

Jak ocenia Pan wpływ ukraińskich tymczasowych uchodźców w Polsce na jej gospodarkę?

Z tego co wiem ponad 80% Ukraińców zmuszonych do pozostania w Polsce znalazło pracę. Płacą podatki i pomagają polskiej gospodarce się rozwijać. Według znanych mi danych, kwota podatków płaconych przez Ukraińców do polskiego budżetu jest wyższa niż kwota przeznaczana przez państwo polskie na pomoc uchodźcom. To dość poważne wsparcie dla polskiej gospodarki.

Istnieją również dane dotyczące firm z ukraińskim kapitałem zarejestrowanych w Polsce –jest ich już ponad 20 tysięcy. To także nowe miejsca pracy i nowe wpływy do polskiego budżetu. Ukraina i Ukraińcy są bardzo wdzięczni Polakom za przyjęcie ich w czasie największej potrzeby, za udzielenie pomocy w warunkach nadzwyczajnych na początku inwazji. Za to jesteśmy bardzo wdzięczni. Ale mogę też powiedzieć, że Ukraińcy też się sprawdzili.

80% Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do przyjazdu do Polski, poszło do pracy i pomogło nie tylko sobie, ale także polskiej gospodarce
W Polsce mieszka około miliona Ukraińców. Fot: Sestry

Według danych ONZ w Polsce przebywa obecnie około miliona Ukraińców. Jak wpływa to na gospodarkę Ukrainy?

W rzeczywistości w Polsce przebywa około trzech milionów Ukraińców: tych, którzy są oficjalnie zarejestrowani, tych, którzy nie są oficjalnie zarejestrowani i tych, którzy byli w Polsce przed rozpoczęciem agresji na dużą skalę. Oczywiście to poważny cios dla ukraińskiej gospodarki. W sumie około 7 milionów Ukraińców opuściło Ukrainę od początku agresji na pełną skalę. To ludzie, których Ukraina potrzebuje.

Blokada granicy ukraińsko-polskiej dobiegła końca. Jakie były straty polskiej i ukraińskiej gospodarki. Kto na tym wszystkim najbardziej skorzystał?

Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że te blokady i protesty zadały poważny cios relacjom między Ukraińcami i Polakami. Polscy rolnicy mogą mieć swoje żądania, mogą bronić swoich interesów, mogą wyrażać te żądania w protestach. Ale te protesty przeciągały się, a potem stały się chaotyczne. Po pewnym czasie przestało być jasne, kto je organizował, kto je wspierał, kto je wykorzystywał. Przestały być formą protestu, a stały się narzędziem do zadania dość poważnego ciosu stosunkom i gospodarkom Ukrainy i Polski.

Nie mówię już o uderzeniu w bezpieczeństwo kraju, który jest w stanie wojny z Rosją

Myślę, że te działania trwały tak długo, ponieważ protestujący nie byli w pełni świadomi rzeczywistego stanu rzeczy w ukraińsko-polskiej współpracy handlowej i gospodarczej, w tym współpracy związanej z eksportem produktów rolnych. Jak mogą protestować przeciwko importowi, powiedzmy, pszenicy lub rzepaku, jeśli nie są one importowane od ponad roku? I potwierdzają to polscy urzędnicy. A jednak rolnicy przeciwko temu protestowali. Czyli zabrakło im informacji albo ktoś celowo zniekształcił te informacje.

I po trzecie, to Rosja jest zainteresowana destabilizacją stosunków ukraińsko-polskich, a tym samym osłabieniem zarówno Polski, jak Ukrainy..

Te protesty zostały wykorzystane przez stronę rosyjską do rozbicia solidarności i jedności Ukrainy i Polski, a także do skłócania polskiego społeczeństwa

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

20
min
Maryna Stepanenko
Rosyjska agresja
Unia Europejska
Integracja europejska
NATO
false
true
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Ursula von der Leyen: – Mamy nadzieję, że Chiny wykorzystają swój wpływ na Rosję, aby zakończyć wojnę

hiny i Unia Europejska mają wspólny interes w pokoju i bezpieczeństwie. 6 maja w Paryżu dyskutowano o tym podczas trójstronnego spotkania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i prezydentem Chin Xi Jinpingiem..

Von der Leyen, Macron i Xi. Paryż, 6 maja 2024 r. Fot: X / Emmanuel Macron

– Unia Europejska ma nadzieję, że Chiny wykorzystają swój wpływ na Kreml, aby zakończyć wojnę Rosji w Ukrainie – powiedziała Ursula von der Leyen na briefingu po trójstronnym spotkaniu:

– Pierwszym tematem, na który wymieniliśmy poglądy, była sytuacja geopolityczna – dodała. – W szczególności rozmawialiśmy o Ukrainie i konfliktach na Bliskim Wschodzie. Zgadzamy się, że Europa i Chiny mają wspólne interesy w zakresie pokoju i bezpieczeństwa. Oczekujemy, że Pekin wykorzysta cały swój wpływ na Rosję, aby położyć kres jej agresywnej wojnie przeciwko Ukrainie.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej zwróciła również uwagę na ważną rolę Xi Jinpinga w deeskalacji nieodpowiedzialnych gróźb nuklearnych Rosji.

– Jestem przekonana, że prezydent Xi będzie nadal to robił w kontekście ciągłych gróźb nuklearnych Rosji – stwierdziła.

Omówiono również zobowiązanie Chin do nieudzielania Moskwie żadnej pomocy w postaci śmiercionośnej broni.

Von der Leyen zaznaczyła, że konieczne są „dodatkowe wysiłki w celu ograniczenia dostaw towarów podwójnego zastosowania do Rosji, które trafiają na pole bitwy. Biorąc pod uwagę egzystencjalny charakter zagrożenia, jakie ta wojna stanowi zarówno dla Ukrainy, jak Europy, ma to wpływ na stosunki UE – Chiny”.

Macron i Jinping z żonami. Paryż, 6 maja 2024 r. Fot: Thibault Camus/Associated Press/East News

Przed spotkaniem Emmanuel Macron powiedział, że Europa i Chiny znajdują się w punkcie zwrotnym historii:

– Przyszłość naszego kontynentu będzie w oczywisty sposób zależeć również od naszej zdolności do rozwijania zrównoważonych relacji z Chinami.

Xi Jinping przybył do Paryża 5 maja. To jego pierwsza wizyta w Europie od 2019 roku. Chiński przywódca odwiedzi trzy kraje – oprócz Francji także Serbię i Węgry. Do Paryża przybył na zaproszenie Emmanuela Macrona.

– Mam wielką przyjemność odbyć moją trzecią wizytę państwową we Francji na zaproszenie prezydenta Emmanuela Macrona. Dla Chińczyków Francja ma wyjątkowy urok. To miejsce narodzin wielu wielkich filozofów, pisarzy i artystów, którzy zainspirowali ludzkość – stwierdził z kurtuazją chiński lider.

Xi Jinping przybywa do Paryża na zaproszenie Emmanuela Macrona. Fot: X / Emmanuel Macron

W artykule dla „Le Figaro” chiński prezydent wyraził nadzieję, że pokój i stabilność powrócą do Europy:

– Zamierzamy współpracować z Francją i całą społecznością międzynarodową, aby znaleźć właściwe rozwiązania kryzysu.

Xi podkreślił, że jest przywiązany do szeregu norm regulujących stosunki międzynarodowe. Obejmują one w szczególności wzajemne poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej, wzajemną nieagresję, wzajemną nieingerencję w sprawy wewnętrzne, równość i wzajemne korzyści oraz pokojowe współistnienie.

20
min
Sestry
Rosyjska agresja
Китай
Francja
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Zagraniczna rezerwa: Ukraińscy mężczyźni bez usług konsularnych – jak długo?

Podczas gdy Ukraina chce sprowadzić mężczyzn nadających się do służby wojskowej z zagranicy powrotem do kraju, działacze na rzecz praw człowieka, eksperci i sami wojskowi, którzy rozmawiali z serwisem Sestry, są przekonani, że takie środki nie pomogą zwiększyć zdolności obronnych kraju. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśla, że to krok tymczasowy. Jednocześnie szef resortu Dmytro Kułeba podkreśla, że przebywanie za granicą nie zwalnia z obowiązków wobec ojczyzny. Niektóre kraje europejskie przyznają, że mogą pomóc Ukrainie w sprowadzeniu jej obywateli.

Bez paszportów

23 kwietnia wszystkie ukraińskie konsulaty za granicą zawiesiły obsługę mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Ograniczenia te zostały określone w ustawie o mobilizacji, przyjętej przez Radę Najwyższą 11 kwietnia i podpisanej przez prezydenta 16 kwietnia. Zgodnie z dokumentem mężczyznom w wieku poborowym, którzy przebywają za granicą i nie zaktualizowali swoich danych w Wojskowym Biurze Rejestracji i Poboru (TCK), można odmówić usług konsularnych. Nowe prawo wejdzie jednak w życie dopiero 18 maja. Ponadto przepisy przewidują, że dane mogą być aktualizowane zaocznie, bez konieczności powrotu do Ukrainy, na przykład za pośrednictwem szafki elektronicznej. Obecnie nie ma jednak żadnego mechanizmu, który by to umożliwiał. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy obiecuje przedstawić dodatkowe wyjaśnienia w odpowiednim czasie, ale do tego momentu mężczyźni w wieku poborowym będą w rzeczywistości pozbawieni możliwości korzystania z usług konsularnych.

W wywiadzie dla Sestr ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz podkreśla, że to są środki tymczasowe, dodając, że ograniczenia dotyczą tylko przyjmowania wniosków od mężczyzn w wieku poborowym. Jeśli jednak obywatel Ukrainy wpadnie w jakieś kłopoty i będzie potrzebował wsparcia konsularnego, otrzyma taką pomoc, niezależnie od tego, czy jest w wieku wojskowym, czy nie. Ponadto według Zwarycza wszystkie wnioski złożone w urzędach konsularnych przed 23 kwietnia, w tym te dotyczące paszportów, są rozpatrywane i dokumenty zostaną wydane:

– Po 18 maja wnioski będą przyjmowane dla wszystkich kategorii mężczyzn. Będą jednak oczywiście pewne dodatkowe wymagania, które wnioskodawca zgodnie z prawem musi spełnić, aby otrzymać odpowiednią obsługę konsularną.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6630cb043a523937582b4682_%D0%9F%D0%BE%D1%81%D0%BE%D0%BB%202.09%20%D0%BA%D0%B0%D0%B1%D1%96%D0%BD%D0%B5%D1%82-5_1.jpg">Ambasador Ukrainy w Polsce Wasilij Zvarich: Wszyscy, którzy złożyli wniosek do agencji konsularnych przed 23 kwietnia, otrzymają paszporty</span>

Ukraiński rząd zakazał również przekazywania zagranicznych paszportów i paszportów obywatela Ukrainy za granicę. W związku z tym mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat mogą otrzymać swoje dokumenty tylko w Ukrainie. Zakaz ten miał być ograniczony do osób w wieku poborowym, które mają podstawy prawne do zwolnienia ze służby wojskowej. Wygląda jednak na to, że – przynajmniej na razie – dotyczy on wszystkich bez wyjątku.

Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powołuje się na społeczne zapotrzebowanie na sprawiedliwość jako argument przemawiający za takimi środkami.

– Obecnie wygląda to tak, że mężczyzna w wieku poborowym wyjechał za granicę, pokazał swojemu państwu, że nie dba o jego przetrwanie, a następnie wraca i chce otrzymywać usługi od tego państwa. To nie działa w ten sposób. W naszym kraju toczy się wojna – wyjaśnia minister Dmytro Kułeba.

Przypomina również, że obowiązek aktualizacji danych w terytorialnych centrach rekrutacyjnych istniał jeszcze przed przyjęciem nowej ustawy mobilizacyjnej, a pobyt za granicą nie zwalnia obywatela z jego obowiązków wobec ojczyzny.

Ukraiński MSZ: pobyt za granicą nie zwalnia obywatela z obowiązków wobec ojczyzny. Fot: Straż Graniczna

‍Kiedy jest wojna, nie ma dobrych rozwiązań‍

– Z pewnością istnieje zapotrzebowanie na sprawiedliwość, mówi emerytowany młodszy sierżant Sił Zbrojnych Ukrainy Jurij Gudymenko – zwłaszcza biorąc pod uwagę warunki, w jakich obecnie działa ukraińskie wojsko. Armia jest najbardziej pozbawioną praw i uciskaną częścią społeczeństwa. To fakt. Nawet więźniowie w Ukrainie mają więcej praw niż wojskowi. A poza tym w przeciwieństwie do wojskowych wiedzą, kiedy zostaną zwolnieni. Kiedy wojsko zaczęło zdawać sobie sprawę, że ktoś inny czuje się źle, przez jakiś czas działało to na rzecz podniesienia morale, przynajmniej w kręgu osób, z którymi rozmawiam. Brzmi to bardzo cynicznie, ale zadziałało, bo niestety teraz nie możemy zrobić wiele lepszego dla armii.

Jednocześnie zdaniem Gudymenki nie ma żadnych praktycznych korzyści z takich kroków. Tyle że nie ma alternatywy:

– Jeśli nazywamy ten krok nieskutecznym, to prawdopodobnie mamy na myśli to, że gdzieś są inne możliwości, które będą skuteczne w sprowadzaniu gotowych do walki ludzi z zagranicy do Ukrainy. Proszę, podpowiedz mi przynajmniej jedno rozwiązanie, jakiekolwiek rozwiązanie, które pozwoli nam sprowadzić do Ukrainy co najmniej dziesięć procent tych zdolnych do walki mężczyzn, którzy wyjechali do końca roku. I na tym rozmowa się kończy, bo takich rozwiązań po prostu nie ma. Wszyscy ci, którzy chcieli bronić Ukrainy, wrócili w 2022 i 2024 r., kiedy morale było takie, że gdybyśmy rozpoczęli kontrofensywę – wygralibyśmy. Teraz możemy mówić tylko o pojedynczych przypadkach. Spójrzmy na tę sytuację w następujący sposób: mieliśmy wypadek z całym krajem, w którym nasz samochód został potrącony przez ciężarówkę.

Kiedy toczy się wojna z największym krajem na świecie, nie ma dobrych rozwiązań dla wielu kwestii

Ołeksandr Pawliczenko, dyrektor wykonawczy Ukraińskiej Helsińskiej Unii Praw Człowieka, uważa, że pozbawienie ukraińskich mężczyzn za granicą usług konsularnych jest bardziej zemstą na tych, którzy wyjechali, choć przedstawia się to pod pozorem zwiększonej mobilizacji. Jego zdaniem kiedy państwo zaczyna odwoływać się do ustawy, która nawet jeszcze nie istnieje w sferze prawnej, jest to kiepska historia:

– Wizerunkowo to strata dla Ukrainy. Oczywiście, jeśli chodzi o uciekinierów, należy ich znaleźć i sprowadzić. Ale faktem jest, że nie jest to sposób na ich znalezienie i sprowadzenie. Jeśli już wyjechali, to wyjechali ze swoimi dokumentami, chyba że ktoś zgubił paszport, został mu on skradziony lub uszkodzony. Jednak nawet wtedy nie ma logicznego powodu, aby ktoś taki szedł po nowy paszport do konsulatu, wiedząc, że nie będzie mógł ponownie wyjechać z Ukrainy. To wyjątkowo nieprzemyślany krok.

‍Reakcja międzynarodowa

W komentarzu dla Radia Swoboda rzecznik Departamentu Stanu USA Daniel Sizek nazwał zawieszenie usług konsularnych dla ukraińskich mężczyzn skomplikowaną kwestią, zastrzegając, że jasne jest, że siły zbrojne potrzebują ludzi do obrony kraju, a rząd USA szanuje prawo ukraińskich władz do określania swojej polityki.

Z kolei według stacji Deutsche Welle decyzja Ukrainy o zawieszeniu usług konsularnych dla mężczyzn nie wpłynie na ich status uchodźcy w Niemczech.

Tymczasem prezydent Litwy Gitanas Naus?da i premier Ingrida Šimonite powiedzieli, że ich kraj może pomóc Ukrainie w sprowadzaniu mężczyzn w wieku wojskowym. Według Alvydasa Medalinskasa, analityka politycznego z Uniwersytetu Mykolasa Romerisa w Wilnie, to była „raczej impulsywna reakcja”:

– W ostatnich dniach zaczęli się z niej wycofywać. Podczas ostatniego wywiadu dla litewskiego radia państwowego zarówno prezydent, jak premierka powiedzieli, że zamierzają pomóc po konsultacjach z partnerami z UE i Ukrainy.

Musieli zdać sobie sprawę, że obecnie nie ma ku temu prawie żadnych podstaw prawnych ani środków technicznych

Ihor Hawryliuk, analityk stosunków polsko-ukraińskich w Warszawie, wyjaśnia, że w Polsce pomysł pomocy Ukrainie w sprowadzaniu mężczyzn w wieku wojskowym był ogólnie popierany, ale jest to niezwykle złożona kwestia i powinna być rozpatrywana w trzech wymiarach: prawnym, politycznym i ekonomicznym. Jednocześnie zaznacza, że polski minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński powiedział, iż dopóki nie zostaną podjęte inne decyzje w sprawie zasad pobytu Ukraińców w Polsce, obywatele Ukrainy, nawet ci z przeterminowanymi dokumentami, będą chronieni:

– Wicepremier i minister obrony w rządzie Tuska Władysław Kosiniak-Kamysz dość przychylnie zareagował na wprowadzenie ograniczeń w usługach konsularnych dla ukraińskich mężczyzn w wieku mobilizacyjnym, a nawet stwierdził, że Polska może pomóc im w powrocie do domu. Taką reakcję lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego można tłumaczyć chęcią pozyskania sympatii niektórych ugrupowań wyborczych przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w dniach 6-9 czerwca 2024 roku. Z jednej strony szef polskiego MSZ Radosław Sikorski wyraził zrozumienie dla potrzeby powrotu Ukraińców w wieku mobilizacyjnym.

Z drugiej strony podkreślił, że inicjatywa powinna wyjść od Ukrainy, biorąc pod uwagę jej niejednoznaczny charakter etyczny, przenosząc tym samym odpowiedzialność za pierwszy krok na Kijów

Tak więc, podsumowuje Ihor Hawryliuk, brak jasnego, wspólnego stanowiska najprawdopodobniej oznacza, że rząd Tuska nie ma jeszcze praktycznego rozwiązania, a załatwienie tych kwestii może zająć miesiące. Jest też inny ważny czynnik, który polskie władze muszą wziąć pod uwagę:

– Ukraińscy mężczyźni odgrywają ważną rolę w polskiej gospodarce, więc próby sprowadzenia ich z powrotem na Ukrainę mogą spowodować masowy exodus do krajów sąsiednich, takich jak Niemcy czy Czechy.

Czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavsky oświadczył jednak, że jego kraj nie wspiera ukraińskich mężczyzn próbujących ukryć się przed mobilizacją w Ukrainie, pozostając za granicą.

Obecnie w krajach UE przebywa 4,3 miliona Ukraińców. fot: Straż Graniczna

Obecnie w krajach UE mieszka około 4,3 mln Ukraińców, z czego około 860 tys. to dorośli mężczyźni. Olha Stefaniszyna, wicepremierka Ukrainy ds. integracji europejskiej, zapewniła, że nikt nie zostanie sprowadzony siłą. Według niej aktualizacja danych w TCK nie oznacza automatycznego wysłania na front – ukraińskie władze chcą przede wszystkim określić potencjał mobilizacyjny państwa.

Paradoksalnie jednak, efekt może być odwrotny. Według Ołeksandra Pawliczenki procedura uruchomiona przez państwo raczej ujawni problem braku rezerwy mobilizacyjnej i nieefektywności procesu i mobilizacji w ogóle:

– Wszystko zaczęło się od tego, że w 2023 r. zlikwidowano komisariaty wojskowe, a mobilizacja w zasadzie się nie powiodła. Wtedy państwo zaczęło szukać winnych i wskazywać ich palcem.

Obrońca praw człowieka podkreśla, że w żaden sposób nie usprawiedliwia osób uchylających się od obowiązków, ale obwinianie wszystkich jest złą praktyką:

– Mówimy o całej populacji mężczyzn w wieku powyżej 18 lat. Niektórzy z nich wyjechali z powodów prawnych. Nawiasem mówiąc, to właśnie ci, którzy wyjechali z fałszywymi zaświadczeniami, których teraz nie można sprawdzić, a także udawani rodzice z wieloma dziećmi i towarzyszące im osoby niepełnosprawne, zrobili z tego cały biznes. W tamtych czasach trzeba było zainstalować filtry, aby powstrzymać takie manipulacje.

Ci, którzy mają podstawy prawne do wyjazdu, mogą poddać się weryfikacji w TCK. Ale na pewno nie zostaną włączeni do rezerwy mobilizacyjnej
20
min
Kateryna Tryfonenko
Rosyjska agresja
Paszporty międzynarodowe
Pomoc dla wysiedleńców
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Ambasador Wasyl Zwarycz: Wszyscy, którzy zgłosili się do urzędów konsularnych do 23 kwietnia, otrzymają paszporty

Usługi konsularne nie dla wszystkich: tymczasowe rozwiązanie dla mężczyzn w wieku 18-60

Maria Górska: Usługi konsularne za granicą dla ukraińskich mężczyzn powyżej 18. roku życia nie są już świadczone. Jaki będzie efekt tej decyzji ukraińskiego MSZ? Czego możemy się spodziewać po 18 maja, kiedy wejdzie w życie ustawa mobilizacyjna?

Wasyl Zwarycz: To był konieczny krok – tymczasowe wstrzymanie przyjmowania wniosków, aby się nie kumulowały. Potrzebujemy trochę czasu, by przygotować się technicznie przed wejściem w życie ustawy mobilizacyjnej 18 maja. Trzeba usprawnić działanie systemów informatycznych, bo wnioski są przyjmowane i przetwarzane elektronicznie. Ministerstwa muszą opracować algorytm, który to usprawni, a my wznowimy wszystko bardzo szybko. Zawieszenie usług konsularnych można porównać do drogi, która została tymczasowo zamknięta w celu naprawy. Najpierw, że tak powiem, przepraszamy za niedogodności. A potem, gdy droga zostanie naprawiona, wszyscy będą mogli z niej korzystać.

Kto może teraz korzystać z usług konsularnych w urzędach konsularnych?

Najpierw zdefiniujmy, czym są usługi konsularne. Bo kiedy się mówi, że wszystkie usługi konsularne zostały tymczasowo zawieszone, to nie jest to prawdą. Takich usług jest wiele.

Tymczasowo zawieszono jedynie przyjmowanie wniosków od mężczyzn w wieku poborowym

Ale jeśli obywatel Ukrainy wpadnie w jakieś kłopoty i będzie potrzebował pomocy konsularnej, to oczywiście taką pomoc mu zapewnimy – niezależnie od tego, czy ten człowiek jest w wieku poborowym, czy nie. Zawieszenie przyjmowania wniosków jest bardziej procesem technicznym. Musieliśmy to zrobić, by wnioski się nie piętrzyły.

Czyli po 18 maja paszporty będą wydawane, ale nie dla wszystkich kategorii obywateli?

Wszystkie wnioski złożone w naszych urzędach konsularnych do 23 kwietnia, w tym te o paszporty, są rozpatrywane i paszporty zostaną wydane. Warto zauważyć, że wydawanie paszportów w urzędach konsularnych nie zostało wstrzymane. Spekulacje na ten temat są więc nieuzasadnione. Po drugie, konieczne jest wyraźne rozróżnienie między urzędami konsularnymi a oddziałami Przedsiębiorstwa Państwowego „Dokument”, które jest bezpośrednio podporządkowane Państwowej Służbie Migracyjnej Ukrainy i nie ma nic wspólnego z urzędami konsularnymi ani Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Dlatego gdy pokazują kolejki niezadowolonych obywateli, to nie są to kolejki w urzędach konsularnych, ale w oddziałach Państwowego Przedsiębiorstwa „Dokument”. Na szczęście nie było złych emocji.

Po 18 maja wnioski będą przyjmowane od wszystkich kategorii mężczyzn. Ale oczywiście będą pewne dodatkowe wymagania, które wnioskodawca, zgodnie z prawem, musi spełnić, aby otrzymać odpowiednią usługę konsularną
Tak wyglądała sytuacja w oddziale Przedsiębiorstwa Państwowego „Dokument” w Warszawie 23 kwietnia 2024 r. Fot: SERGEI GAPON/AFP/East News

Oznacza to, że wnioskodawca musi spełniać jeden z warunków niezbędnych do legalnego pobytu za granicą, pozwalających mu przy tym nie wstępować w szeregi Sił Zbrojnych – na przykład być ojcem wielu dzieci.

Prawo Ukrainy jest takie samo dla wszystkich – zarówno dla mężczyzn mieszkających w Ukrainie, jak dla obywateli Ukrainy mieszkających za granicą. Oczywiście każdy przypadek jest inny, są wyjątki wyraźnie przewidziane przez prawo. Ale przede wszystkim mówimy o zapewnieniu każdemu obywatelowi Ukrainy, mężczyźnie w wieku poborowym, możliwości weryfikacji swoich danych w rejestrach osób zobowiązanych do służby wojskowej. W rzeczywistości tworzony jest mechanizm, który sprawi, że każdy obywatel mieszkający za granicą będzie mógł to zrobić online, bez konieczności podróżowania do Ukrainy.

Równolegle do dyskusji w naszym kraju widzimy, jak na innowacje reagują nasi europejscy partnerzy i sąsiedzi, w szczególności Polska. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że jest gotowa pomóc w powrocie poborowych. Z kolei minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński mówi coś przeciwnego: podkreśla, że brak ważnego paszportu nie będzie podstawą do pozbawienia tymczasowej ochrony. Jakie jest stanowisko ukraińskiej dyplomacji i rządu? Czego tak naprawdę oczekujemy od naszych europejskich partnerów, w szczególności pd Polski, w kwestii ułatwienia mobilizacji w Ukrainie?

Przede wszystkim to jest nasza wewnętrzna sprawa. Nie podnosiliśmy jeszcze kwestii oczekiwań wobec naszych partnerów. Musimy wykonać naszą wewnętrzną pracę, stworzyć naszym obywatelom możliwości weryfikacji i aktualizacji danych w rejestrach. I wtedy zobaczymy, z iloma takimi obywatelami mamy do czynienia. Szczerze mówiąc, dziś nie mamy dokładnych danych na temat tego, ilu mężczyzn w wieku poborowym przebywa za granicą. Wszystkie dane, którymi dysponujemy, są mocno przybliżone.

Oficjalnie nie apelowaliśmy do strony polskiej ani do żadnego z naszych partnerów o jakąkolwiek pomoc w kwestii powrotu naszych obywateli do Ukrainy. Bo to jest naprawdę bardzo szczególna sprawa

Musimy skupić całą naszą uwagę na rzetelnym przygotowaniu się do wdrażania ustawy mobilizacyjnej, by każdy obywatel miał możliwość zweryfikowania swoich danych. Na podstawie zweryfikowanej liczby przebywających za granicą mężczyzn w wieku poborowym będziemy myśleć o kolejnych krokach. Nie chciałbym jednak, by ten temat został sprowadzony do kwestii jakiegoś przymusu czy niepopularnych działań.

Przede wszystkim musimy zrobić wszystko, by każdy obywatel zdawał sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności wobec ojczyzny, niezależnie od miejsca pobytu

Oczywiście rozumiemy wszystkie niuanse i okoliczności. Ale zasada sprawiedliwości jest ważna i musi być stosowana. Musimy myśleć przede wszystkim o naszych wojskowych, którzy są w okopach, narażając swoje życie w obronie ojczyzny. Musimy podążać za ich przykładem i starać się uświadomić naszym obywatelom, że opuszczenie Ukrainy nie oznacza, że przestałeś być Ukraińcem lub obywatelem Ukrainy. Można oczywiście przestać nim być. Jeśli takie jest twoje życzenie – twoje prawo. Ale jeśli pozostaniesz obywatelem Ukrainy, musisz zrozumieć, że oprócz swoich praw masz również pewne obowiązki.

Ambasador Zwarycz: Tylko wnioski mężczyzn w wieku poborowym zostały tymczasowo zawieszone. Fot: Rex Features/East News

Widzimy znaczne różnice w podejściu krajów Europy Zachodniej i Wschodniej do kwestii ułatwienia mobilizacji w Ukrainie. Na początku słyszeliśmy o możliwych instrumentach pomocy ze strony Polski i Litwy. Następnie usłyszeliśmy deklarację Niemiec, że będą akceptować nawet przeterminowane ukraińskie paszporty. Zarówno Polacy, jak Litwini zostali zmuszeni do powielenia tego podejścia, by Ukraińcy ubiegający się o azyl w tych krajach nie wyjeżdżali do Niemiec do pracy. Ale tu nie chodzi o pracę, chodzi o fakt, że stoimy w obliczu zagrożenia poważną wojną w Europie i rozumiemy, że nigdy nie było takiego konfliktu od czasów II wojny światowej. Musimy zareagować teraz, czasy się zmieniają, a Unia Europejska musi wypracować jednolite podejście. By to nie Niemcy czy Europa Zachodnia dyktowały innym pewne decyzje. By Europa Wschodnia, która bardziej odczuwa rosyjskie zagrożenie, również została wysłuchana. Jak Pana zdaniem powinniśmy tu działać?

Rozsądnie. Kraje Unii Europejskiej rozumieją, że najpierw musi być odpowiedni wniosek ze strony władz ukraińskich. Wszyscy teraz czekają, aż ukraiński rząd sformułuje stanowisko, i dopiero po jego sformułowaniu zareagują w określony sposób w ramach własnego ustawodawstwa i ustawodawstwa Unii Europejskiej. Wszyscy żyjemy w czasach wojny i rozumiemy, jak trudna jest ona dla Ukrainy. A to, co widzimy teraz, to otwartość naszych zagranicznych partnerów, którzy są gotowi nas wysłuchać i odpowiedzieć adekwatnie do naszych potrzeb.

Dlatego będziemy nadal bardzo wyraźnie artykułować nasze potrzeby, a nasi partnerzy będą odpowiednio reagować

Nie dramatyzujmy. Zamiast tego skupmy się na tym, jak wspierać nasze wojsko na froncie i jak zrobić wszystko, co w naszej mocy, by zachować państwo ukraińskie. Jeśli nie będzie państwa ukraińskiego, to jakiego kraju będą obywatelami wszyscy ci, którzy opuścili ten kraj? Takie pytanie powinniśmy sobie zadać, a nie szukać okazji do uchylenia się od odpowiedzialności.

Wracając do zawieszenia usług konsularnych dla mężczyzn w wieku 18+: kategoria ta obejmuje uczniów i studentów, którzy obecnie nie podlegają mobilizacji, czyli osoby w wieku 18 – 25 lat. Według polskiego ministra nauki Dariusza Wieczorka jest ich 50 tysięcy. Kiedy przyjechali do Polski, wszyscy mieli paszporty, wizy studenckie, zezwolenia na pobyt w Polsce itp. Co z ukraińskimi studentami w Polsce? Jakie jest stanowisko ukraińskich władz wobec nich?

Wyodrębnia Pani pewne kategorie obywateli z ogólnego kontekstu. Mówimy o wszystkich obywatelach i o stworzeniu im jeszcze większych możliwości uniknięcia naruszenia ustawy o mobilizacji. Nikt nie zobowiązuje teraz studentów do rzucenia wszystkiego i udania się na Ukrainę, aby otrzymać usługi, które są obecnie zawieszone w urzędach konsularnych. Chodzi o to, aby ten sam student mógł zweryfikować swoje dane w rejestrach osób podlegających obowiązkowi służby wojskowej.

Nasi studenci nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej w czasie mobilizacji i nikt nie zmusi ich do przerwania studiów za granicą tylko dlatego, że weszła w życie ustawa mobilizacyjna

To niektóre z narracji, które rosyjska propaganda może wykorzystać na swoją korzyść, ale które nie będą pomocne dla samych studentów. Po co wywoływać wśród nich panikę? Nikt nie chce pogorszyć sytuacji ukraińskich studentów. Prawo jest sformułowane w taki sposób, że musimy je tylko zrozumieć i zweryfikować dane. To obowiązek każdego obywatela Ukrainy. Nie ma tu żadnych problemów. Wszyscy przez to przejdziemy.

Nie powinniśmy dzielić ukraińskiego społeczeństwa na tych, którzy mieszkają w Ukrainie, i tych, którzy mieszkają za granicą. Prawo jest takie samo dla wszystkich. Dlatego każdy obywatel Ukrainy powinien szukać możliwości wdrożenia tego prawa

Jakie działania są podejmowane, aby młodzi Ukraińcy chcieli wrócić i wstąpić w szeregi ukraińskich sił obronnych?

To bardzo złożona kwestia. Jeszcze przed rozpoczęciem agresji na pełną skalę zaobserwowaliśmy trend, w którym niewielki odsetek obywateli, którzy wyjechali, chciał wrócić na Ukrainę. Teraz, w kontekście wojny, musimy podjąć jeszcze większe wysiłki, aby dotrzeć do umysłów tych ukraińskich obywateli. Musimy nie tylko wygrać wojnę, ale także odbudować ten kraj dla naszych dzieci i wnuków.

Wszyscy jesteśmy dorośli. A jeśli czyjaś świadomość jest ukształtowana w taki sposób, że ucieka od państwa ukraińskiego, to bez względu na to, jakie wysiłki podejmiesz, nie sprowadzisz go z powrotem. I może to dobrze

Musimy skupić naszą uwagę na tych, którzy wciąż marzą o powrocie do Ukrainy, i zachęcać ich do tego na wszelkie możliwe sposoby.

Wasyl Zwarycz: Każdy obywatel zdaje sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności wobec ojczyzny, niezależnie od miejsca zamieszkania. fot: Ambasada Ukrainy w Polsce

Ukraińskie dzieci w polskich szkołach: główne problemy

Redakcja serwisu Sestry rozpoczęła duży projekt poświęcony ukraińskim dzieciom w polskich szkołach – problemom, z którymi borykają się młodzi Ukraińcy, i sposobom ich rozwiązania. Jak służba konsularna reguluje kwestie związane z ukraińskimi dziećmi w polskich szkołach? Jak radzi sobie z informacjami o takich zjawiskach jak mobbing i brak wsparcia psychologicznego podczas adaptacji? Czy prowadzone są jakieś działania w tym zakresie?

Prawdziwym problemem jest nieobecność ukraińskich dzieci w jakimkolwiek systemie szkolnym. W polskich szkołach uczy się około 200 tysięcy ukraińskich dzieci. Względnie rzecz biorąc, są one objęte systemem edukacji. Istnieje jednak znaczna liczba dzieci – ich liczba nie jest znana – które albo uczą się online w ukraińskim systemie edukacji, albo nie uczą się nigdzie. Jest to kwestia, z którą staramy się jakoś sobie poradzić. Tak by na pierwszym miejscu postawić interes dziecka, a z drugiej strony – by rodzice tych dzieci czuli, że państwo jest dla nich, że ich dzieci nie stracą kontaktu z ukraińskim systemem edukacji, że będą się normalnie rozwijać w społeczeństwie dziecięcym, komunikując się z rówieśnikami. Inną opcją jest wysłanie dziecka do polskiej szkoły, a polskie szkoły powinny stwarzać takim dzieciom warunki do zachowania ich ukraińskiej tożsamości.

Ministerstwa edukacji obu krajów pracują obecnie nad zapewnieniem ukraińskim dzieciom możliwości nauki języka ukraińskiego i literatury ukraińskiej w polskich programach szkolnych

To bardzo ważne również dla dziecka, ponieważ nie będzie ono odizolowane od społeczeństwa, w którym żyje, i nie straci kontaktu z ukraińskim językiem, tradycjami i kulturą. Takie dziecko po powrocie do Ukrainy będzie lepiej przygotowane do nauki w ukraińskim systemie edukacji. Ponadto pracujemy nad rozszerzeniem geograficznej obecności i kompetencji Międzynarodowej Szkoły Ukraińskiej, która działa na zasadzie nauczania na odległość. Wierzę, że potencjał tej szkoły jest daleki od wyczerpania.

Czy realne jest wykorzystanie tych wszystkich programów już od września, kiedy ukraińskie dzieci, zgodnie z decyzją polskiego rządu, będą musiały uczęszczać do polskich szkół? Jakie miejsce w tym systemie zajmą ukraińskie szkoły w Polsce, do których obecnie uczęszcza znaczna liczba ukraińskich dzieci? Czy też będą zmuszone do zmiany szkoły?

Podstawową zasadą w tym procesie jest to, że każde dziecko powinno mieć możliwość korzystania z prawa do nauki. I jesteśmy bardzo wdzięczni ukraińskim szkołom, które powstały w Polsce, bo wzięły na siebie lwią część kształcenia naszych dzieci. Jestem przekonany, że ten format pozostanie, ponieważ nie możemy zgodzić się na żadne zmiany w tym kontekście, przede wszystkim, by nie traumatyzować naszych dzieci. Stworzymy każdemu dziecku szansę na naukę albo w ukraińskich szkołach, albo poprzez Międzynarodową Ukraińską Szkołę, pomagając mu wejść na polską platformę edukacyjną i korzystać z prawa do edukacji – albo poprzez polski system edukacji, ale z pewnym ukraińskim komponentem. Oczywiście to jest pewien proces. By polski system edukacji mógł się do tego dostosować, potrzebuje pewnych zasobów, potrzebuje ludzi, potrzebuje odpowiednich kryteriów, według których będzie mógł pracować i uczyć ukraińskie dzieci w swoich szkołach.

Jestem przekonany, że poprzez dialog między specjalistami i ministerstwami edukacji będziemy w stanie znaleźć mechanizm, który pozwoli każdemu dziecku korzystać z prawa do edukacji z korzyścią dla niego

Rozumiem, że teraz ministerstwo edukacji i rząd Ukrainy pracują nad tym, by od września ukraińskie dzieci miały możliwość nauki języka i literatury ukraińskiej w polskich szkołach?

Przynajmniej częściowo. Z polskiej strony słyszymy, że są pewne trudności techniczne i legislacyjne, ale jeśli będzie wola polityczna po obu stronach, to możemy osiągnąć jakiś rezultat już we wrześniu.

Jaki jest los ukraińskich imigrantów w Polsce?

Polska jest jednym z krajów, które przez długi czas nie udzieliły jasnej odpowiedzi na temat przyszłości ukraińskich uchodźców wewnętrznych. Czego mogą spodziewać się Ukraińcy objęci ochroną czasową po czerwcu, kiedy to ma nastąpić kolejna weryfikacja ich statusu uchodźców w Polsce?

Jest to częściowo spowodowane zmianą rządu w Polsce. Niemniej nikt z polskiej strony nie pozostawi obywateli Ukrainy bez opieki. Wiemy, że okres ochronny został przedłużony do 30 czerwca tego roku, ale są już poprawki do odpowiedniej ustawy, zgodnie z którymi okres ten zostanie przedłużony do 30 września 2025 roku. Ustawa ta jest obecnie na końcowym etapie prac.

Myślę, że zostanie przyjęta w najbliższych dniach i będziemy mieli jasność co najmniej do 30 września 2025 roku. A to moim zdaniem dość poważny termin

Blokada: kto wygrał?

Blokada na granicy polsko-ukraińskiej mocno uderzyła w nasze kraje i spowodowała znaczne straty. Kto wygrał w tej sytuacji? Jaką rolę w tej blokadzie odegrała Rosja i czego możemy się spodziewać?

Rosja zawsze wykorzystuje spory między Ukrainą a Polską, szerzy więcej propagandy, pokazuje, jak źle jest między Ukraińcami a Polakami. W rzeczywistości między Ukraińcami i Polakami nie jest tak źle.

Co więcej, być może nie ma dwóch bliższych sobie narodów niż Ukraińcy i Polacy, którzy doskonale się rozumieją. I ten fundament współpracy międzyludzkiej jest niezwykle potężny i trwały

To, co wydarzyło się na granicy, oczywiście spowodowało nie tylko szkody gospodarcze, ale także wizerunkowe. Świat zobaczył, że istnieją pewne spory między Ukrainą a Polską. W rzeczywistości dzisiaj rozmawiamy w sytuacji, gdy granica jest całkowicie odblokowana. Ani jeden punkt kontrolny nie jest blokowany przez protestujących. To też świadczy o mądrości naszych narodów. Dialog był bardzo skuteczny i jest kontynuowany na poziomie ministerstw rolnictwa. Ponadto z inicjatywy strony ukraińskiej włączyliśmy do tego dialogu ludzi, którzy na co dzień zajmują się rolnictwem – ukraińskie i polskie stowarzyszenia rolników z różnych sektorów. I to pokazuje, jak dobrze możemy się zrozumieć, kiedy mówimy językiem argumentów i liczb, a nie populistycznych narracji, które mogą być nam narzucane z zewnątrz.

To była dla nas, powiedzmy, kolejna próba sił. Ukraina i Polska, dwaj główni partnerzy strategiczni, przeszły przez nią pomyślnie

To była lekcja dla wszystkich, nawet tych, którzy protestowali i blokowali granice. Zrozumieli, że to droga donikąd, że blokadą niczego nie rozwiążemy, a wręcz przeciwnie: zaszkodzimy. Bo w sytuacji gdy Ukraina krwawi, a nasza infrastruktura i gospodarka są codziennie niszczone, nie wspominając o ludziach, blokowanie granicy jest niewłaściwe, nawet z moralnego punktu widzenia. Dobrze, że teraz rozumiemy, w jakim kierunku powinniśmy iść naprzód i jak powinniśmy kontynuować współpracę. A najważniejsze jest to, że znajdujemy siłę, by patrzeć na siebie nawzajem nie jak na zagrożenie, ale jak na strony o ogromnych możliwościach i potencjale współpracy.

Tak z lotu ptaka wyglądała kolejka ukraińskich ciężarówek na granicy. Luty 2024 roku. Fot: AA/ABACA/Abaca/East News

Droga do Unii

Niedawno rozpoczęła pracę Rada ds. Współpracy z Ukrainą, która zajmie się m.in. odbudową naszego kraju. Czy mógłby Pan powiedzieć coś więcej o pracach i projektach tego gremium?

Jestem wdzięczny polskiemu rządowi i premierowi Donaldowi Tuskowi za podjęcie tej decyzji. Rada Współpracy z Ukrainą to dość duża instytucja, na czele której stoi Paweł Kowal, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP. Struktura ta skupi się nie tylko na konkretnym temacie odbudowy, ale obejmie cały kompleks stosunków ukraińsko-polskich, nasze współdziałanie w różnych procesach globalnych, w tym działania państw grupy G7, oraz zaangażowanie sektora pozarządowego i biznesu. W skład tej rady wejdzie rada publiczna - przedstawiciele biznesu, środowisk eksperckich, organizacji pozarządowych i samorządów.

Wszyscy wiemy, jak ważne dla Ukrainy jest doświadczenie Polski w reformowaniu systemu samorządowego. Będzie to ogromny przełom w rozwoju współpracy na szczeblu samorządowym

Walka z wrogiem

W nocy 27 kwietnia rosyjska rakieta spadła piętnaście kilometrów od polskiej granicy. To nie pierwszy raz, kiedy polska przestrzeń powietrzna jest zagrożona przez Rosję. Jakie są możliwości reakcji polskich władz? Czy może to być na przykład częściowe zamknięcie nieba?

Nie możemy decydować za państwo polskie. Podkreślam tylko, że prawdziwa tarcza antyrakietowa znajduje się obecnie w Ukrainie. I nasi międzynarodowi partnerzy z Europy i świata powinni zrobić wszystko, aby ją maksymalnie wzmocnić. Dlatego zarówno prezydent, jak rząd Ukrainy bardzo aktywnie pracują nad wzmocnieniem ukraińskiego systemu obrony przeciwrakietowej i zwiększeniem liczby systemów Patriot do obrony powietrznej. To będzie obrona i ochrona nie tylko przestrzeni powietrznej Ukrainy, ale i Polski. Wierzę, że skuteczne działanie systemów Patriot w Ukrainie uniemożliwiłoby rosyjskiej rakiecie przedostanie się do polskiej przestrzeni powietrznej.

Ukraina otrzymała od Stanów Zjednoczonych długo oczekiwany pakiet pomocowy o wartości prawie 61 miliardów dolarów. Jaki był wkład polskiej dyplomacji w podjęcie tej decyzji przez Kongres?

Wszyscy byliśmy świadkami tego, jak aktywnie cały polski establishment był zaangażowany w lobbing na rzecz tej pomocy. Wszyscy byliśmy świadkami wspólnej wizyty Prezydenta i Premiera RP w Stanach Zjednoczonych. Do tego bardzo aktywny był tzw. desant polskich polityków, posłów i senatorów, którzy spędzali całe dnie i noce w Stanach Zjednoczonych, rozmawiali ze wszystkimi politykami z różnych obozów politycznych. I to też miało swój efekt. Waszyngton zobaczył, że to nie jest tylko sprawa Ukrainy, to jest sprawa całej Europy. Jesteśmy wdzięczni Stanom Zjednoczonym za to, że w końcu podjęły taką decyzję, a naszym polskim kolegom i przyjaciołom za aktywność.

W jednym ze swoich wystąpień prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że chciałby otrzymać zaproszenie Ukrainy do NATO podczas szczytu NATO w Waszyngtonie. Czy Polska i Ukraina będą w stanie współpracować po raz drugi, aby wygrać cud Waszyngtonu dla Ukrainy?

Niewątpliwie członkostwo Ukrainy w NATO leży również w interesie Polski, ponieważ jest to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego naszego regionu i całego obszaru euroatlantyckiego. Dlatego widzimy, że Polska również bardzo aktywnie lobbuje na naszą rzecz w tej sprawie.

Stawiamy sobie za zadanie otrzymanie zaproszenia do NATO już na lipcowym szczycie w Waszyngtonie. I myślę, że jest w pełni uzasadnione i całkiem realistyczne. Potrzebujemy do tego tylko woli politycznej wszystkich państw członkowskich NATO

Przede wszystkim powinna ona opierać się na pragmatyzmie i na tym, co już uważamy za fakt dokonany: z wojskowego punktu widzenia Ukraina już zachowuje się jak członek NATO. Opanowaliśmy zachodnie modele broni, pokazaliśmy, że wartości, na których powstało NATO, nie są dla nas pustym słowem, że nie tylko o nich mówimy, ale także jesteśmy gotowi ich bronić za cenę własnego życia. Członkostwo Ukrainy w Sojuszu tylko wzmocni tę strukturę i będzie dodatkową zachętą dla wielu innych sojuszników do wzmocnienia swoich zdolności wojskowych.

A co ze współpracą w dziedzinie bezpieczeństwa między Polską a Ukrainą? Jak znacząca jest pomoc udzielona Ukrainie przez Polskę w ciągu ostatnich dwóch lat, w tym pomoc wojskowa? Czy możemy spodziewać się utworzenia wspólnych przedsiębiorstw obronnych?

Polska była jednym z pierwszych krajów, które wyciągnęły pomocną dłoń do Ukrainy. Polska była jednym z pierwszych krajów, które zapewniły Ukrainie wsparcie wojskowe, długo oczekiwane czołgi Leopard, i uczestniczy w międzynarodowych koalicjach stworzonych w celu wzmocnienia ukraińskich zdolności obronnych. Rola Polski w ochronie państwa ukraińskiego przed rosyjskim agresorem jest ogromna.

Warszawa jest zainteresowana zwycięstwem Ukrainy, bo pełne i sprawiedliwe zwycięstwo Ukrainy, które będzie polegało na wyparciu wojsk rosyjskich z całego naszego terytorium, w tym z Krymu i Donbasu, to także dodatkowa gwarancja bezpieczeństwa dla Polski

Zdając sobie z tego sprawę, Polska deklaruje i robi wszystko, co możliwe, aby wzmocnić zdolności obronne Ukrainy. Nie tylko w słowach, ale także w praktycznych działaniach, a dostawy broni i amunicji są kontynuowane.

Duża umowa między Polską a Ukrainą: kiedy ten dokument może zostać podpisany?

Wszystkie nasze umowy między Ukrainą a Polską są duże. Nie mamy małych umów, ponieważ wszystkie są bardzo ważne. A jeśli mówimy o tej fundamentalnej umowie z 1992 roku, którą chcemy trochę zmodyfikować do obecnych realiów, to praca nad tym dokumentem jest bardzo żmudna i trwa. W tej chwili pracuje nad nim strona polska. Ale dużo uwagi poświęcamy też przygotowaniu umowy o gwarancjach bezpieczeństwa. Polska przystąpiła do deklaracji G7, przyjętej w ubiegłym roku podczas szczytu NATO w Wilnie. Jednym z zapisów tej deklaracji jest zawarcie dwustronnych umów o gwarancjach bezpieczeństwa. Wspólnie z Polską pracujemy nad taką umową, która jasno określi zadania i działania Polski i Ukrainy na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że prace nad tym dokumentem zakończą się jak najszybciej, bo jest to dokument o tym, co dotyczy nas wszystkich tu i teraz.

Wasyl Zwarycz i Maria Górska. Zdjęcie autorki
20
min
Maria Górska
Rosyjska agresja
Polska
Pomoc dla Ukrainy
Pomoc dla wysiedleńców
NATO
false
true
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Ekonomista rolnictwa: musimy przygotować się do konkurowania z Ukrainą na rynkach Unii

– Konkurencja ukraińskiego rolnictwa jest nieunikniona i trzeba się do niej dobrze przygotować. Sposobem na to nie jest blokowanie granicy – ocenił prof. Wawrzyniec Czubak.

Przewagi konkurencyjnej musimy szukać według niego w wyższej wartości dodanej dla surowców rolnych: rozwoju produkcji zwierzęcej w gospodarstwach indywidualnych, przetwórstwie rolno-spożywczym, budowaniu jakości i marki polskich produktów. Zdaniem prof. Czubaka obawy, że napływ ukraińskiego zboża zdemoluje polskie rolnictwo, są mocno przesadzone. Demonizowane są również konsekwencje przyszłej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej.

Jak wskazał, Ukraina eksportuje przede wszystkim surowce rolne, tj. zboża i kukurydzę. Jest też znaczącym światowym eksporterem oleju słonecznikowego.

– Europa nie jest jednak tradycyjnym kierunkiem dla ukraińskiego eksportu, który przed wojną trafiał przede wszystkim do Azji i krajów Afryki Północnej.

Jeśli uda się utrzymać szlaki czarnomorskie i eksport na te rynki, ograniczone zostanie ryzyko, że ukraińskie zboże będzie lokowane na rynkach europejskich, w tym w Polsce

Według Czubaka sytuacja ulegnie zmianie wraz z przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej, gdyż wtedy może nastąpić tzw. „efekt tworzenia nowej siły i ruchu rynkowego” w handlu zagranicznym — to znaczy, korzystając z udziału Ukrainy w jednolitym rynku europejskim, znaczna część ukraińskich produktów rolnych trafi do UE, w tym na rynek polski.

Zapewnił, że wbrew powszechnemu przekonaniu eksport ukraińskich zbóż nie będzie czynnikiem, który radykalnie zmieni równowagę sił i zniszczy rynek UE, chociaż jego wpływ będzie oczywiście namacalny:

— Ważne jest, aby być świadomym skali europejskiego rolnictwa. Obecnie UE produkuje 280 milionów ton zboża, a cały ukraiński eksport wynosi obecnie 20 milionów ton rocznie.

Szlaki czarnomorskie zmniejszą konkurencję dla ukraińskiego zboża na polskim rynku. fot: Shutterstock

Wejście Ukrainy do Unii Europejskiej jest w opinii profesora kwestią czasu. Zaznaczył jednak, że będzie ono poprzedzone procesem akcesyjnym, jaki zastosowano wobec wszystkich przyjętych wcześniej krajów, a jednym z kluczowych obszarów negocjacyjnych będzie rolnictwo. Ukraina będzie musiała spełnić wszystkie kryteria konwergencji.

– Zajmie to jeszcze wiele lat, więc możemy się do tego przygotować. Jeśli jednak ten czas prześpimy, zderzenie z rzeczywistością będzie bolesne, a konkurencyjność polskiego rolnictwa zostanie poważnie zachwiana – stwierdził.

Zdaniem Czubaka w Polsce od wielu lat brakuje długofalowej polityki rolnej. Zamiast tego są doraźne działania sterowane politycznie, czy wymuszane np. przez rolnicze protesty:

– Rolnicy wywalczyli odroczenie wejścia w życie Zielonego Ładu i wprowadzenie embarga na produkty z Ukrainy. Ale to nie zapewni mocnej pozycji konkurencyjnej polskiego rolnictwa w przyszłości.

Przykładem błędów w polityce rolnej jest też dystrybucja środków pomocowych:

– Zamiast skoncentrować się na proinwestycyjnych działania skierowanych do dużych, towarowych gospodarstwach, rozprasza się środki, na przykład przenosząc część z nich z funduszy restrukturyzacyjnych (tzw. II filaru Wspólnej Polityki Rolnej) na dopłaty bezpośrednie.

Ekspert jest przekonany, że polskie rolnictwo będzie mogło skutecznie konkurować z ukraińskim, o ilei skoncentruje się na tych segmentach produkcji, w których ma przewagę:

– Domeną ukraińskiego rolnictwa jest, jak wspomniałem, produkcja tzw. surowców pierwotnych: zbóż podstawowych, kukurydzy. Według różnych źródeł od jednej trzeciej nawet do połowy areału należy tam zaś do agroholdingów, czyli wielkoobszarowych kompleksów rolnych, gdzie efekt skali jest ogromny. To są olbrzymie przedsiębiorstwa, w których stosowane są nowoczesne technologie upraw, a zarządzają nimi wysoko wykwalifikowani menedżerowie.

Polscy rolnicy nie mają szans, by w tym segmencie produkcji z nimi konkurować

Czubak upatruje szans na rozwój polskiego rolnictwa w zwiększaniu produkcji zwierzęcej. Wskazał przy tym, że w Polsce jest ona znacznie większa niż w Ukrainie:

– Produkuje się u nas dwa razy więcej żywca wołowego, a w przypadku trzody chlewnej proporcje są jeszcze bardziej korzystne.

Konkurencja między polskimi i ukraińskimi rolnikami będzie silniejsza ze względu na przystąpienie Ukrainy do UE. fot: Shutterstock

W Polsce istnieje też przestrzeń do rozwoju chowu świń.

– W szczytowym momencie mieliśmy w kraju nawet 21 mln sztuk. Dziś mamy niewiele ponad 9 mln, co oznacza, że mamy możliwość zagospodarowania kilku milionów ton zbóż, które mogłoby być wykorzystane do karmienia zwierząt.

Kolejną ważną sprawą jest opracowanie przemyślanego programu rozwoju przemysłu rolno-spożywczego.

– Musimy zbudować drobne przetwórstwo z wartością dodaną na poziomie gospodarstwa rolnego – mówi prof. Czubak. – Oczywiście nie chodzi o to, żeby rolnik otwierał przy gospodarstwie piekarnię, czy masarnię.

Ale duzi producenci rolni mogliby zakładać grupy producenckie czy spółdzielnie, by wspólnie produkować pasze, mieć udziały w lokalnych młynach itp.

Niezbędne jest też wykreowanie polskich marek rolno-spożywczych na międzynarodowych rynkach, co wymaga nie tylko pracy, ale i nakładów finansowych.

– Obecnie nie mamy ani jednej. Powinniśmy brać przykład z Włoch, Szwajcarii czy Francji, gdzie koszty pracy są znacznie wyższe niż u nas, a mimo to dzięki rozpoznawalnym brandom tamtejsze produkty rolno-spożywcze, np. sery, sprzedawane są z dużą wartością dodaną – podkreślił naukowiec.

20
min
Polska Agencja Prasowa
Unia Europejska
Integracja europejska
true
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Paweł Kowal: Ukraina musi się zmobilizować. Nikt nie może w tym zastąpić ukraińskiego państwa

Maria Górska: 23 kwietnia 2024 roku Senat Stanów Zjednoczonych zagłosował za pakietem pomocy wojskowej i finansowej dla Ukrainy o wartości prawie 61 miliardów dolarów. 24 kwietnia Joe Biden podpisał ustawę, która to umożliwia. Jak ważne jest to wsparcie dla ukraińskiej armii i Ukrainy?

‍Paweł Kowal: Przede wszystkim ta pomoc ma znaczenie taktyczne, ponieważ jeśli broń zostanie dostarczona na Ukrainę na czas, mamy wielką nadzieję, że Putin nie posunie się naprzód, nie przełamie linii frontu i nie dojdzie do katastrofy.

Strategiczne znaczenie ma coś innego: ten pakiet pomocowy daje nam czas na wyprodukowanie większej ilości broni i przygotowanie się do wojny w drugiej połowie tego roku i w przyszłym. Musimy o tym myśleć. W zeszłym roku ktoś nie skalkulował i nie przygotowywał się po tej stronie frontu, choć jest ona bardzo dobrze przygotowana pod względem technologii informatycznych i innych aspektów. Sam to widziałem, gdy byłem na froncie i zrobiło to na mnie wrażenie.

Mam nadzieję, że nie będzie więcej problemów z amunicją. Teraz prawdopodobnie będziemy w stanie powstrzymać Putina

Rosja nie pójdzie dalej na Zachód, a Ukraińcy mają szansę utrzymać linię frontu. W międzyczasie dostarczamy Ukraińcom broń. Pierwszy element to obrona powietrzna, bardzo ważny element. Drugim jest sprzęt do rozminowywania. W zeszłym roku bardzo go brakowało. Mówię o trałowcach, które zapewnią bezpieczeństwo na Morzu Czarnym. Trzeci element to rakiety, które mogą uderzać w cele na terytorium Rosji kilkaset kilometrów od linii frontu..

‍Tydzień przed, ale też w trakcie podejmowania decyzji w Kongresie, a następnie w Senacie, był Pan w Waszyngtonie z wizytą dyplomatyczną. Jak to wszystko wyglądało od środka? Co było decydujące?

Na tę decyzję wpłynęły dwa, a może trzy główne elementy. Pierwszym moim zdaniem było napięcie wśród europejskich sojuszników Stanów Zjednoczonych. Nagle okazało się, że Stany Zjednoczone, które były przyzwyczajone do bycia pierwszymi we wszystkim, nie odgrywają najważniejszej roli w pomocy Ukrainie. Amerykańska pomoc wojskowa jest nadal porównywalna z tą dostarczaną przez europejskich sojuszników, ale pomoc humanitarna z Waszyngtonu jest znacznie mniejsza. Nagle wszyscy zobaczyli, że Stany Zjednoczone nie wykonują dobrej roboty w tym zakresie. Presja wywołana tweetem premiera Donalda Tuska zaczęła narastać. Nagle przyciągnął on Francuzów, Niemców, a następnie kraje nordyckie, Czesi również bardzo się zaangażowali. Wszyscy zaczęli wywierać presję na USA, mówiąc przewodniczącemu Izby Reprezentantów Mike’owi Johnsonowi: „Człowieku, możesz być Chamberlainem, ale możesz chcieć być Churchillem”. W końcu to Johnson mógł w mgnieniu oka wpuścić tego Putina – współczesnego Hitlera – do Europy.

Innym czynnikiem, jak sądzę, było sumienie. Rodzaj sumienia politycznego. Johnson uznał, że nie chce brać na siebie odpowiedzialności

Z pewnością tak było. I pojawił się następujący argument: „Ta broń i amunicja w ogóle będzie kupowana tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Dlatego, jeśli nie zagłosujesz za tym, osłabisz przemysł obronny, produkcję, na przykład, w Alabamie”.

I wreszcie: ważnym argumentem była informacja o poważnym ryzyku przełamania linii frontu. Mówiły o tym dane wywiadowcze, które do nas docierały. Było to szeroko dyskutowane w Stanach Zjednoczonych, w Waszyngtonie i ostatecznie zostało przekazane przywódcom Kongresu.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/66292dc1dc348a5aac74f086_EN_01617742_1590.jpg">Podpis Bidena brzmi: dostawy broni na Ukrainę rozpoczną się natychmiast</span>

‍Ukraina otrzyma od Stanów Zjednoczonych rakiety dalekiego zasięgu ATACMS. Czy będzie to wystarczający argument i przykład dla kanclerza Niemiec Olafa Scholza, aby ostatecznie dostarczyć Kijowowi pociski manewrujące Taurus?

Spójrzmy na dynamikę sytuacji. Dziś nie jest to możliwe, ale za dwa, trzy tygodnie prawdopodobnie przekonamy się, że już jest. Tak było z czołgami i tak jest teraz z amerykańskim pakietem pomocowym. W naturze wojny leży to, że kraje powoli podejmują decyzje, ale w końcu to robią. Jestem pewien, że Niemcy również się przyłączą.

‍W Bundestagu przypuszczają, że ten pakiet pomocowy od USA może być ostatnim dla Ukrainy w dającej się przewidzieć przyszłości. Eksperci twierdzą, że jest ważny, ale nie będzie przełomem, a sytuacja może się tylko pogorszyć. Co możemy powiedzieć krytykom i pesymistom?

A co możemy powiedzieć o przyszłości? Każdy pakiet może być ostatnim – albo pierwszym z wielu. Naprawdę nie wiem, dlaczego ludzie uważają ten pakiet za ostatni. Co mogę na to odpowiedzieć? Nie bądź pesymistą, działaj po swojemu. Jeśli są to politycy, publicyści, liderzy opinii, to niech każdy robi to, co ma teraz do zrobienia. Ta wojna to wyzwanie Putina dla całego Zachodu. My pomagamy Ukrainie, ale przede wszystkim pomagamy sobie.

Bronimy Zachodu, bronimy naszych wartości, naszej cywilizacji przed Putinem. To wystarczająco poważne argumenty

‍Ukraińscy eksperci wojskowi twierdzą, że mając wystarczającą ilość broni, Ukraina będzie w stanie rozpocząć kontrofensywę tego lata, by wyzwolić swoje terytoria od rosyjskich najeźdźców. Jednocześnie zachodni eksperci twierdzą, że jesienią, a być może już latem tego roku Putin będzie próbował przełamać front i zdobyć Charków. Według Amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną takie plany potwierdzają ostatnie wypowiedzi rosyjskiego ministra Ławrowa. Od czego zależy rozwój wydarzeń?

Od tego, kto jest lepiej przygotowany i jak zmotywowani są sojusznicy. Jeśli chodzi o Ukrainę, Kijów musi się zmobilizować. Nikt nie może w tym zastąpić państwa ukraińskiego. Nie ma wielu sposobów, aby pomóc. Są one minimalne. Zachód musi jednak dostarczyć amunicję na czas. Bez tego nie ma o czym mówić.

‍23 kwietnia ukraińskie placówki dyplomatyczne zaprzestały świadczenia usług konsularnych ukraińskim mężczyznom w wieku poborowym. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że Polska jest gotowa pomóc Ukrainie w powrocie poborowych. Nie sprecyzował jednak, jak to zrobi. Litewski minister obrony Laurinas Kasciunas wyjaśnia, że może to obejmować ograniczenia dotyczące świadczeń socjalnych, pozwoleń na pracę i innych dokumentów. Litwa czeka jednak na ruch Polski. Jak będzie wyglądać polska inicjatywa?

Niektóre rzeczy prawdopodobnie będziemy w stanie zrobić. Chciałbym jednak uniknąć jednego nieporozumienia. Kwestia mobilizacji jest zawsze sprawą konkretnego kraju, jego suwerenności. Dlatego inne kraje mogą pomóc, ale nie mogą przekroczyć pewnej granicy, za którą jest wszystko, co dotyczy samego państwa ukraińskiego. Powinny to robić przede wszystkim ukraińskie instytucje. I nie chciałbym, abyśmy przesunęli granice tak daleko, by powstało wrażenie, że to inne kraje są odpowiedzialne za mobilizację w Ukrainie.

Ukraiński rząd zdecydował, że mężczyźni w wieku poborowym będą mogli otrzymać paszport tylko na terytorium Ukrainy. Fot: Shutterstock

‍Zgadzam się z Panem, ale Ukraina podjęła już kluczowy krok i wprowadziła ograniczenia. Teraz mężczyźni w wieku 18-60 lat nie mogą otrzymać paszportu za granicą. Jakie symetryczne kroki może podjąć Polska, by pomóc Ukrainie sprowadzić dorosłych mężczyzn, którzy podlegają obowiązkowi służby wojskowej, do ochrony granic europejskich?

Być może powinny to być kroki związane z deklarowaniem ich statusu w obronie, udziału w obronie Ukrainy, w różnych procedurach. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale chcę, żeby to było jasne: to jest sprawa państwa ukraińskiego.

My możemy w tym trochę pomóc – i będziemy pomagać. Jednak nie możemy przekroczyć pewnej granicy choćby z powodów psychologicznych

‍Rosja atakuje infrastrukturę energetyczną Ukrainy, nie czekając na chłody. Politico pisze o perspektywach dla projektów zielonej energii w Ukrainie. Stwierdza, że to dla nas dobre rozwiązanie, ponieważ obiekty wykorzystujące energię słoneczną i wiatrową, ze względu na ich rozproszoną lokalizację i niewielkie rozmiary, są trudniejszymi celami dla rosyjskich rakiet.  Czy polska Rada ds. Współpracy z Ukrainą widzi tu na jakieś rozwiązania?

Kwestie energetyczne są jednym z kluczowych obszarów naszej pracy. Dotyczy to również dostosowania Ukrainy do wymagań UE. Oczywiście Zielony Ład jest dziś krytykowany, ale to nie tylko kwestia rolnictwa. To także kwestia energii i efektywności energetycznej w miastach. Wszystko to będzie omawiane podczas negocjacji akcesyjnych. I to wszystko będzie również związane z planem odbudowy, w którym nie mówimy o odbudowie jeden do jednego, aby przywrócić wszystko tak, jak było przed wojną. Jeśli mówimy o energetyce, to również o rozsądnej konsumpcji i wykorzystaniu zielonej energii. No i o niezależności od Rosji.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6626d94883dffb2e69082ceb_shutterstock_2223755535.jpg">Nowe przerwy w zasilaniu: czy po strajkach na TPP nastąpi kolejna fala ukraińskich uchodźców do Europy?</span>

‍Oczekujemy więc zarówno polskiego biznesu, jak polskich inwestorów w Ukrainie!

Nie tylko inwestorów, ale także inwestycji publicznych. To dużo pieniędzy, które przyjdą do was po wojnie i które będą częścią międzynarodowych struktur finansowych.

Najtrudniejszą rzeczą jest jednak to, że nie możemy czekać z odbudową do końca wojny.

Niektóre rzeczy można odbudować już teraz. Jeśli mówimy o odbudowie po wielkiej wojnie, to jest to twórczy proces, ponieważ na przykład zmienia się struktura populacji – większość ludzi mieszka teraz w zupełnie innych miejscach, przeprowadza się z powodu wojny i wielu z nich nie chce wracać do starych miejsc. Kraje nigdy nie są odbudowywane tak, by wyglądały, jak wcześniej. Dzielnice mieszkaniowe powinny być odbudowywane przy użyciu technologii, które zapewniają przyjazne dla środowiska podejście do energii.

‍I myślimy o takich decyzjach już teraz!

Są już konkretne założenia dotyczące, jak to będzie wyglądało po wojnie.

‍1 maja ma dojść do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z premierem Donaldem Tuskiem. Tematem rozmowy będzie rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce w ramach NATO-wskiego programu Nuclear Sharing. Podczas wizyty w Warszawie 23 kwietnia sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Sojusz nie planuje rozszerzenia strefy rozmieszczenia broni jądrowej. Czy Pana zdaniem Warszawa i Kijów potrzebują rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce?

Podczas wizyty w Warszawie sekretarz generalny NATO wykluczył rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce. 23 kwietnia 2024 r. Fot: Krystian Maj/KPRM

Mamy gorącą wewnętrzną debatę polityczną na ten temat. Prezydent ogłosił to publicznie bez konsultacji z rządem. Ten pomysł krąży oczywiście od dłuższego czasu wśród różnych ekspertów ds. bezpieczeństwa. Ma to sens, ale tylko pod pewnymi warunkami, w tym gotowości USA do podjęcia takiego kroku. Na razie reakcje są bardzo powściągliwe. Polski prezydent bardzo się pospieszył z tą propozycją, a teraz okazuje się, że został na lodzie, bo nie otrzymał wyraźnego poparcia Zachodu.

Nie oceniam teraz, czy był to dobry, czy zły pomysł. Po prostu musimy się zastanowić, jak i co komu komunikujemy. I nie biec z tymi pomysłami prosto do prasy

‍23 kwietnia Parlament Europejski poparł przedłużenie o rok umowy o bezcłowym handlu żywnością z Ukrainą, która zapewnia dodatkowe gwarancje ochrony europejskich rolników. Czy polscy rolnicy są zadowoleni z tej decyzji? I czy oznacza to, że nie będzie już blokad polskich dróg?

Omówiono pewne elementy, pewne rozwiązania związane z uprawą roli i nawozami oraz pewne ograniczenia w stosowaniu zasad Zielonego Ładu w rolnictwie. Ale nie wszystko. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że to za mało. Ale ogólnie rzecz biorąc, zmierzamy w kierunku wspólnej wizji w Europie. Istnieją interesy Hiszpanii, Portugalii, Francji, Włoch, nasze i wielu innych krajów. Musimy spojrzeć na to wszystko razem i zrozumieć, gdzie jest miejsce na kompromis. Mogę tylko zagwarantować, że będziemy chronić naszych producentów.

Ukraina również będzie chronić swoich producentów, gdy dołączy do UE. To jest alfabet europejskiej polityki. Nikt w UE nigdy nie postąpi inaczej, ponieważ natychmiast straciłby władzę w swoim kraju

‍22 kwietnia Parlament Europejski spotkał się po raz ostatni w tym składzie na sesji plenarnej przed zbliżającymi się wyborami w czerwcu. Jakie wnioski?

Przede wszystkim ten, że następne wybory do Parlamentu Europejskiego, za 5 lat, mogą odbyć się z udziałem ukraińskich kandydatów! Maksymalnie za 10 lat – wszystko zależy od tego, jak potoczą się negocjacje. Ukraina powinna mieć własne miejsca w Parlamencie Europejskim. Jestem również zwolennikiem podziału miejsc w różnych innych organach, takich jak Komitet Regionów. Myślę, że w niedalekiej przyszłości Parlament Europejski powinien mieć obserwatorów z Ukrainy. Polska miała kiedyś taką procedurę.

Mówiąc o roli Parlamentu Europejskiego w czasie wojny chciałbym podkreślić zasługi przewodniczącej Roberty Metsoli, która była bardzo zaangażowana w sprawę ukraińską. Władze europejskie obecnej kadencji były generalnie znakomite. Często z podziwem i sympatią patrzyłem na działania Ursuli von der Leyen, a także pani Metsoli.

Jeśli chodzi o sam Parlament Europejski, to jest to dobra instytucja w wyważaniu drzwi. To taran, awangarda polityki, która toruje Ukrainie drogę, jeśli chodzi o pomoc wojskową, rozszerzenie i negocjacje akcesyjne.

Wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowano na 6-9 czerwca 2024 r. Zdjęcie: Shutterstock

‍Czego Polska spodziewa się po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego?

Po polskiej stronie jest zespół dobrze przygotowanych kandydatów, silnych graczy – i to wygląda pozytywnie. Niepokojące są natomiast próby wpływania na wybory unijne przez Rosję. Sam sobie obiecuję, że będę kontrolował tę kampanię wyborczą i chronił ją przed trollami, botami i próbami dyskredytowania polityków, którzy krytykują Rosję. Najprawdopodobniej wkrótce będzie tego więcej i na pewno wyjdzie to na jaw.

Ale dobrze, że władze UE już to zauważyły i mówią: „Będziemy chronić się przed wpływaniem Rosji na wybory”

‍Na koniec parę słów o rosyjskich wpływach w kontekście wydarzeń w Gruzji. Gruzińskie reformy prezydenta Micheila Saakaszwilego były przykładem dla Ukrainy. Ale to, co dzieje się teraz, można nazwać przejściem od demokracji w objęcia Rosji. Co może Pan o tym powiedzieć?

Badania opinii publicznej pokazują, że Gruzja jest nadal jednym z najbardziej proeuropejskich społeczeństw. Społeczeństw, a nie państw, ponieważ gruziński rząd jest bardzo podzielony. W kraju zwycięża trend dokręcania śruby i przyjmowania rozwiązań stosowanych przez Putina. Przywódca Kremla obawia się, że Gruzja pójdzie w kierunku rewolucji, jakichś poważnych zmian politycznych, i wywiera presję na Iwaniszwilego i gruzińskie władze, by wywierały presję na społeczeństwo obywatelskie. Ale, jak wiadomo, im mocniej ktoś naciska, tym szybciej wywołuje to jakąś rewoltę. Więc jeśli nie teraz, to następnym razem Gruzja odniesie sukces.

20
min
Maria Górska
Broń jądrowa
NATO
false
true
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Prof. Sawczenko: Jak zakończyć wojnę? Zakomunikować Putinowi, że za każdy jej dzień miliard dolarów z aktywów Rosji trafi do Ukrainy

Amerykańscy ustawodawcy przyjęli ustawę dającą prezydentowi USA prawo do konfiskaty zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy. Tymczasem Unia Europejska przygotowała plan przekazania Kijowowi zysków z rosyjskich aktywów, które są zablokowane w UE. O tym, o jakie kwoty chodzi, kiedy Ukraina je otrzyma, na co może je wydać i dlaczego podejścia do obsługi rosyjskich funduszy w USA i Europie się różnią się Sestry rozmawiały z Ołeksandrem Sawczenką, ekonomistą.

‍Kateryna Trifonenko: Obie izby Kongresu USA poparły konfiskatę rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy. O jakich aktywach mówimy i jaki jest mechanizm konfiskaty?

Aleksander Sawczenko: Aresztowano część aktywów Banku Centralnego Rosji, w tym jej państwowego funduszu majątkowego o wartości około 300 miliardów dolarów. Mówimy o środkach głównie w trzech walutach: w dolarach amerykańskich – w bankach amerykańskich, w euro – głównie w bankach Unii Europejskiej (chociaż były tu też konta dolarowe, ale to stosunkowo niewielkie kwoty) oraz w dolarach, euro i funtach brytyjskich – w bankach Wielkiej Brytanii.

Decyzja Stanów Zjednoczonych o konfiskacie aktywów może dotyczyć wszystkich aktywów w dolarach, zarówno w bankach amerykańskich, jak europejskich (UE i Wielkiej Brytanii). Według różnych szacunków, kwota suwerennych aktywów dolarowych, w tym suwerennego funduszu majątkowego, wynosi nieco ponad pięć miliardów. To są pieniądze, o których teraz mówimy. Mechanizm konfiskaty w Stanach Zjednoczonych jest bardzo prosty: podejmowana jest decyzja, najprawdopodobniej przez Departament Sprawiedliwości, a środki są pobierane z rachunków bankowych, na których przechowywane są te pięć miliardów, na rzecz rządu USA..

Następnie Departament Sprawiedliwości może przekazać je Ukrainie różnymi kanałami – albo do budżetu, albo do specjalnych funduszy na zakup broni dla Ukrainy

‍Ostateczna decyzja w sprawie transferu aktywów pozostaje więc w gestii rządu USA. Jeśli Donald Trump powróci do władzy, to czy będzie w stanie odwrócić tę decyzję?

Jeśli Biden poinstruuje Departament Sprawiedliwości i będzie mógł to zrobić, Departament Sprawiedliwości natychmiast nakazuje bankom komercyjnym w Stanach Zjednoczonych odpisanie tych pieniędzy na rzecz budżetu USA. Oznacza to, że Biden podpisał ustawę, nad którą głosowały już dwie izby Kongresu, a już jutro fundusze te mogą zostać skonfiskowane. Wszystko, pociąg odszedł. Ani Trump, ani nikt inny nie będzie w stanie nic zrobić.

‍Gdzie można skierować te skonfiskowane rosyjskie fundusze?

Są dwie ścieżki. Pierwsza: Stany Zjednoczone mają dwa fundusze, z których finansują zakupy broni dla Ukrainy. Druga: środki mogą zostać przelane na konto Gabinetu Ministrów w Narodowym Banku Ukrainy. W tym przypadku pieniądze zostaną wykorzystane do sfinansowania deficytu budżetowego.

Myślę, że będzie to rozwiązanie łączone. Chociaż byłoby lepiej, gdyby te środki zostały wykorzystane na zakup broni na wniosek Sił Zbrojnych Ukrainy.

Czy Unia Europejska, która zamroziła znacznie więcej rosyjskich aktywów, pójdzie za amerykańskim przykładem?

Unia Europejska wybrała inną strategię, ponieważ sprawa jest dla niej trudniejsza. Stany Zjednoczone mają już precedensy w przejmowaniu pieniędzy od ich właścicieli na rzecz innych odbiorców – stało się tak w przypadku Iraku, Wenezueli, Iranu. W USA istnieje stosowne orzecznictwo, a rząd amerykański nie ma z tym problemu. I nikt, podkreślam, nikt nie będzie w stanie złożyć pozwu o nielegalność takiej decyzji. Nie ma na to absolutnie żadnych szans. Mam na myśli kraj lub firmę, które pozwałyby Stany Zjednoczone, ponieważ rozmowa tam jest bardzo krótka: nowe sankcje lub konfiskata.

Pamięta Pani Łazarenkę [Pawło Łazarenko, premier Ukrainy w latach 1996-1997, za korupcję skazany w 2006 r. na 108 miesięcy więzienia i 10 mln dolarów grzywny – red.], naszego byłego premiera? Cóż, jego konta w amerykańskich bankach zostały obciążone na rzecz budżetu USA. Podobnie było z pieniędzmi Kołomojskiego [Ihor Kołomojski, ukraiński oligarcha, oskarżony o korupcję w czasie piastowania stanowiska gubernatora obwodu dniepropetrowskiego w latach 2014–2015. W 2021 r. rząd USA wprowadził przeciw niemu sankcje – red]. Jego pieniądze zostały skonfiskowane i przekazane do budżetu USA. I proszę mi wierzyć: nikt nie pójdzie do sądu. To jest sprawa amerykańska.

Jeśli chodzi o Unię Europejską, to tam nie było takich precedensów. Ponadto nie jestem pewien, czy unijne prawodawstwo będzie po stronie rządów, które zamroziły te fundusze

Wydaje mi się, że kraje UE albo poprzez swoje parlamenty narodowe, albo poprzez Komisję Europejską i nowe dyrektywy powinny znacznie wzmocnić swoje stanowisko w sprawie tych funduszy. Dlatego Unia przyjęła inne podejście: opodatkowała zyski z lokowania tych zamrożonych aktywów i przekazała je Ukrainie.

Jednak Stany Zjednoczone przygotowują się do wywarcia presji na kraje UE – by poszły dalej i nie tylko znacjonalizowały, a następnie przetransferowały do Ukrainy zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów, ale przeszły do pełnej konfiskaty tych aktywów. Taka presja będzie.

Wyniki tej presji zostaną ostatecznie podsumowane na szczycie G7 w czerwcu. Ale powtarzam: Europejczykom jest znacznie trudniej niż Amerykanom, bo muszą jeszcze przejść przez procedury w parlamentach krajowych i Komisji Europejskiej.

I wreszcie stanowisko Wielkiej Brytanii. Elity finansowe i agencje rządowe tego kraju ogłosiły, że zamrożone aktywa w brytyjskich bankach, które są przechowywane w funtach, euro i dolarach, zostaną wykorzystane jako zabezpieczenie w celu udzielenia pożyczki Ukrainie. Argument jest prosty: prędzej czy później aktywa te znajdą się w rękach Kijowa, więc mogą być wykorzystane jako zabezpieczenie bez żadnych problemów, a Brytyjczycy mogą zacząć przelewać pieniądze już teraz. Chcą nawet otworzyć linię kredytową dla Ukrainy lub wyemitować papiery wartościowe pod te aktywa, a środki zostaną również przekierowane do Ukrainy.

Istnieją więc trzy opcje dotyczące tego, co zrobić z zamrożonymi rosyjskimi aktywami: Amerykanie je skonfiskują, Europejczycy przekażą zyski z aktywów, a Brytyjczycy wykorzystają je jako zabezpieczenie, by zorganizować nieoprocentowane pożyczki dla Ukrainy

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell powiedział, że Unia opracowała już plan wykorzystania dochodów z rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy. O jakiej kwocie mówimy i kiedy będziemy mogli ją otrzymać?

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell powiedział, że Unia opracowała już plan wykorzystania dochodów z rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy. O jakiej kwocie mówimy i kiedy będziemy mogli ją otrzymać?

To kwota około 200 miliardów dolarów, przechowywana w euro w depozycie Euroclear [belgijska firma świadcząca usługi finansowe, wyspecjalizowana w rozliczaniu i depozycie transakcji papierami wartościowymi, a także obsłudze tych papierów wartościowych – red.]. Nie są to wszystkie środki w euro, ale o tym na razie mówimy. Być może łatwiej jest sobie z nimi poradzić, ponieważ Euroclear to jeden podmiot w Belgii. Aktywa te wygenerowały tylko około trzech miliardów dolarów w ciągu roku. To bardzo niewiele, ponieważ obecnie rentowność obligacji amerykańskich i euroobligacji wynosi około czterech procent. Innymi słowy, teoretycznie powinniśmy byli otrzymać osiem miliardów – tyle że środki te po prostu leżą i nie są oprocentowane. Niektóre z nich znajdują się na rachunkach tranzytowych i dlatego generują niewielki dochód.

Oznacza to, że mówimy o trzech do trzech i pół miliarda z tendencją spadkową, ponieważ inflacja spada, a przychody też spadną w nadchodzących latach, chyba że coś się wydarzy. Pieniądze są zamrożone od dwóch lat i teoretycznie moglibyśmy otrzymać sześć miliardów. Teraz jednak mówimy o przekazaniu  miliarda na początku lata.

Około 200 miliardów dolarów jest przechowywanych w euro w depozycie firmy Euroclear. fot: Shutterstock

‍Serwis Politico poinformował, że UE nie przekaże Ukrainie 5 mld euro zysków z inwestycji zamrożonych rosyjskich aktywów w latach 2022-2023, bo pieniądze te pozostaną w Brukseli jako ubezpieczenie od rosyjskich pozwów. Ten sam serwis, powołując się na źródła w belgijskim rządzie, pisze, że Rosja złożyła już 94 pozwy przeciwko Euroclear. Jak skuteczne mogą być te pozwy?

Po pierwsze, 5 miliardów zabezpieczenia to za dużo. Po drugie, należy pilnie poprawić ustawodawstwo UE i ustawodawstwa krajów Unii w zakresie transferu zysków. Jeśli chodzi o roszczenia, kraje UE mają tutaj nienaganną pozycję: rosyjskie aktywa wygenerowały zyski, UE nałożyła podatek na te zyski, na przykład 90 procent. I to wszystko – są to już fundusze Unii, które zostały przekazane Ukrainie.

Jednak oczywiście są lobbyści z Rosji pracujący w krajach europejskich. Jest ich wielu wśród analityków, prawników – i oni będą się sądzić

Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego, powiedziała, że konfiskata zamrożonych rosyjskich aktywów naruszyłaby prawo międzynarodowe. Ponadto zachodnie media często wyrażają opinię, że taka konfiskata podważy zaufanie do europejskich instytucji finansowych ze strony innych głównych klientów, takich jak Chiny czy Arabia Saudyjska. A to może wywołać kryzys w strefie euro. Jak poważne są te argumenty?

To główny argument rosyjskich analityków: że trzymanie pieniędzy w euro i dolarach jest obecnie niebezpieczne. Mam pytanie do chińskiego banku centralnego i Saudyjczyków: W jakiej walucie powinniśmy trzymać nasze środki? Mamy następujące waluty rezerwowe: dolar amerykański, euro, jen japoński, funt, frank szwajcarski (możemy jeszcze do tego dodać dolara kanadyjskiego). Około dziesięciu lat temu do walut rezerwowych został dodany chiński juan. Ale lwia część – 80 procent – rezerw banków centralnych na całym świecie to dolary i euro. I jeśli Chiny zrobią coś niewłaściwego, Stany Zjednoczone wykluczą juana z puli walut rezerwowych.

Wtedy globalny system po prostu wypchnie nieuczciwe kraje, które nie zgodzą się na umieszczenie swoich rezerw w dozwolonych walutach.

Po drugie, agencje ratingowe nie będą uznawać rezerw banków centralnych w innych walutach niż rezerwowe, a ich ratingi spadną. To system zamknięty i nie można się z niego wydostać ani nawet go podważyć. Można tylko spalić samego siebie, czego Chiny nie zrobią. Arabia Saudyjska też nie.

Co jest potrzebne?

Oczywiście musimy wzmocnić pozycję krajów UE, aby ich rządy były przekonane, że prawo jest po ich stronie w 100, a nie w 99 procentach. Myślę, że właśnie nad tym pracują teraz prawodawcy i rządy tych krajów
Europejski Bank Centralny twierdzi, że konfiskata zamrożonych rosyjskich aktywów naruszyłaby prawo międzynarodowe. Zdjęcie: Shutterstock

W jakim stopniu zyski z rosyjskich aktywów pomogą Ukrainie?

Jeśli weźmiemy pod uwagę tę mało optymistyczną, choć też nie pesymistyczną, opcję, to w tym roku Ukraina może otrzymać około 10 miliardów dolarów. Wyobraźmy sobie, że wszystkie te pieniądze zostaną wykorzystane na zakup broni. To ogromna suma, to kilka baterii Patriot, to tysiące pocisków ATACMS, które mogą uderzać na odległości 300 kilometrów, to 100 F-16 z pełnym wyposażeniem. Jest to więc dużo pieniędzy i gdyby można je było wykorzystać na zakup broni, której potrzebuje Ukraina, i to broni ofensywnej, mogłoby to odwrócić losy wojny.

Od dawna mam pomysł, jak zakończyć wojnę w piękny sposób. Zaproponowałem konfiskatę tych aktywów – 300 miliardów – i następującą formułę: zakomunikować Putinowi i Kremlowi, że za każdy dzień wojny jeden miliard z aktywów Rosji zostanie przekazany Ukrainie na zakup wybranej przez nią broni. Broń ta mogłaby być używana przez ukraińskie siły zbrojne według ich uznania, a ukraińskie wojsko mogłoby uderzać także na cele wojskowe w Rosji.

Po drugie, za każdą rakietę wystrzeloną na Ukrainę należy również pobrać miliard dolarów. Dziesięć wystrzelonych rakiet – dziesięć miliardów dolarów. W ten sposób moglibyśmy stworzyć u Putina odruch warunkowy, jak u psa Pawłowa. Iwan Pawłow był wybitnym rosyjskim fizjologiem, który nienawidził ówczesnego rosyjskiego rządu komunistycznego, był bardzo krytyczny wobec narodu rosyjskiego w najgłębszym sensie. Przeprowadzał eksperymenty na psach i tworzył u nich odruchy warunkowe.

Myślę, że Putin nie jest głupszy od psa

Teraz Kreml i Rosja mają bezwarunkowy odruch niszczenia Ukrainy. Ale dzięki tej metodzie (dzień wojny – minus miliard, wystrzelona rakieta – minus miliard) w ciągu kilku tygodni możemy wyrobić w Putinie i całej Rosji odruch warunkowy, że wojna jest bardzo zła, boli i będą uderzenia odwetowe.

W ten sposób wojna mogłaby się dość szybko zakończyć.

20
min
Kateryna Tryfonenko
Rosyjska agresja
Pieniądze
USA
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Radosław Sikorski: Polska przeznaczyła 16 mld euro na pomoc humanitarną Ukrainie i jej uchodźcom

Siła i bezpieczeństwo Polski zależy nie tylko od tego, ile mamy dywizji i ile mają ich nasi sojusznicy oraz wrogowie- powiedział szef polskiego MSZ podczas czwartkowego expose w Sejmie. - Zależy także od roli, jaką nasz kraj odgrywa w społeczności międzynarodowej, od tego, czy Polska będzie postrzegana jako odpowiedzialny członek tej społeczności

Sikorski dodał, że wielkość polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej znacząco wzrosła od czasu rosyjskiej inwazji.

W ciągu ostatnich dwóch lat staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym - zaznaczył szef MSZ

Zwrócił uwagę, że środki na współpracę rozwojową w gestii MSZ są znacznie mniejsze.

- W 2023 roku wyniosły prawie 450 milionów złotych. W tym roku przeznaczymy na ten cel prawie 600 milionów złotych - zadeklarował.

Dodał, że udział Polski w finansowaniu Oficjalnej Pomocy Rozwojowej Unii Europejskiej za pośrednictwem składki członkowskiej do budżetu UE to prawie 800 milionów euro. A wpłata do Europejskiego Funduszu Rozwoju uiszczana przez MSZ wynosi ponad 30 milionów euro..

Na stronie KARTONtekst jest dostępny po ukraińskuw języku.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65f503c996558e6705bc0d6d_imgonline-com-ua-Resize-6Ef1jlBkJPkN-p-800.jpg">„Przeczytaj także: „Radosław Sikorsky: „Niech Putin zobaczy, że my też wiemy, jak robić niespodzianki”</span>

20
min
Polska Agencja Prasowa
Pomoc dla Ukrainy
Pomoc dla wysiedleńców
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Jest podpis Bidena: ruszają dostawy broni do Ukrainy

Do Ukrainy trafi pomoc wojskowa i gospodarcza warta prawie 61 miliardów dolarów.

– To dobry dzień dla Ameryki, Europy i pokoju na świecie. Właśnie podpisałem ustawę o pomocy obronnej. Dzięki temu Ameryka będzie bezpieczniejsza i świat stanie się bezpieczniejszy. Zapewnimy niezbędną pomoc naszym partnerom, by mogli bronić siebie i swoich suwerennych ziem – powiedział Joe Biden na briefingu po podpisaniu ustaw.

Wyślemy do Ukrainy sprzęt z naszych własnych, amerykańskich zapasów.

– Dopilnuję, aby dostawy rozpoczęły się już teraz. W ciągu najbliższych kilku godzin, zaledwie kilku godzin, zaczniemy wysyłać do Ukrainy sprzęt obrony powietrznej, artylerię, systemy rakietowe i pojazdy opancerzone. Wiecie, że te dostawy to dosłownie inwestycja. Nie tylko w bezpieczeństwo Ukrainy, ale także w bezpieczeństwo Europy – podkreślił prezydent USA. – Następnie zastąpimy te zapasy nowymi produktami, wytwarzanymi przez amerykańskie firmy tutaj, w Ameryce. Pociskami do wyrzutni Patriot, produkowanymi w Arizonie. Javelinami produkowanymi w Alabamie. Pociskami artyleryjskimi wyprodukowanymi w Ohio, Pensylwanii i Teksasie.

Innymi słowy, pomagamy Ukrainie i jednocześnie inwestujemy w naszą własną bazę przemysłową
Dostawy broni dla Ukrainy rozpoczną się natychmiast. fot: Evan Vucci/Associated Press/East News

Biden podkreślił, że należy zrobić wszystko, by wesprzeć Ukrainę w wojnie z Rosją:

– Jeśli Putin zaatakuje sojusznika z NATO, tak jak zaatakował Ukrainę, nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko przyjść na ratunek, tak jak nasi sojusznicy z NATO przyszli nam na ratunek po atakach 11 września.

Dlatego stoimy po stronie Ukrainy i wspieramy ją – aby zapobiec wciągnięciu w przyszłości przez Putina Stanów Zjednoczonych w wojnę w Europie

Nowy pakiet pomocy wojskowej

24 kwietnia Waszyngton ogłosił pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości miliarda dolarów. Poprzedni, nawiasem mówiąc, był wart 300 milionów dolarów.

„Po zatwierdzeniu dodatkowych funduszy na potrzeby bezpieczeństwa narodowego Stany Zjednoczone ogłaszają dziś nowy, znaczący pakiet broni i sprzętu dla Ukrainy, aby wesprzeć dzielny naród ukraiński w obronie swojego kraju i wolności przed rosyjską agresją” – poinformował Departament Stanu na swojej stronie internetowej.

Departament Obrony USA opublikował listę tego, co Ukraina otrzyma w ramach tego pakietu pomocy wojskowej:

  • <add-frame>pociski rakietowe przeciwlotnicze RIM-7 i AIM-9M; <add-frame>
  • pociski przeciwlotnicze Stinger;
  • broń strzelecka i dodatkowa amunicja do niej, w tym amunicja do zwalczania bezzałogowych systemów powietrznych;
  • dodatkowa amunicja do systemów HIMARS;
  • pociski artyleryjskie kalibru 155 mm i 105 mm, a także pociski moździerzowe kalibru 60 mm;
  • bojowe wozy piechoty Bradley;
  • wielozadaniowe pojazdy kołowe o dużej mobilności (HMMWV);
  • pojazdy taktyczne do holowania i transportu sprzętu;
  • systemy przeciwpancerne Javelin i AT-4;
  • amunicja przeciwpiechotna Claymore itp.

– Ten pakiet zwiększy podaż amunicji, broni i sprzętu, aby wesprzeć zdolność Ukrainy do obrony linii frontu, ochrony miast i przeciwstawienia się ciągłym atakom Rosji” - powiedział Departament Obrony USA w oficjalnym oświadczeniu.

Reakcja Ukrainy

Wołodymyr Zełenski podziękował prezydentowi Bidenowi, Kongresowi i wszystkim Amerykanom:

– Cała nasza współpraca – Ukrainy i Stanów Zjednoczonych – każdy przejaw wsparcia dla naszej obrony sprawia, że teraz zarówno nasze narody, jak wszyscy nasi partnerzy, cały świat, który stara się żyć zgodnie z zasadami, a nie w warunkach przemocy i chaosu, stają się silniejsi.

Dziękuję wszystkim Amerykanom w firmach zbrojeniowych, każdemu państwu, które produkuje broń, która teraz naprawdę chroni demokrację i nasz styl życia

Сьогодні Президент Байден підписав ухвалений Конгресом пакет підтримки – підтримки, зокрема, української. Шлях довжиною пів року подолали. Хтоб що не казав, але ми здобуваємо підтримку, якої потребуємо – потребуємо, щоб надалі захищати життя від російських ударів.

Цими днями вже…

— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) April 24, 2024

Zełenski podkreślił, że nowy pakiet pomocowy zawiera to, o co prosił Bidena podczas niedawnej rozmowy telefonicznej:

– Sześciomiesięczna podróż dobiegła końca. Bez względu na to, co ktoś mówi, otrzymujemy wsparcie, którego potrzebujemy – potrzebujemy go, aby nadal chronić życie przed rosyjskimi atakami. W tych dniach pracowaliśmy z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi na wszystkich poziomach, aby jak najszybciej wypełnić ten pakiet ze Stanów Zjednoczonych bronią, której potrzebują nasi żołnierze. Całkowita wartość pakietu wynosi miliard dolarów i obejmuje wszystko, o czym rozmawialiśmy z prezydentem Bidenem podczas naszej rozmowy telefonicznej – od ATACMS i artylerii, broni przeciwpancernej i pocisków dla HIMARSÓW – po niezbędny sprzęt obrony powietrznej.

Jak do tego doszło

20 kwietnia Izba Reprezentantów USA zatwierdziła ustawę o bezpieczeństwie narodowym, która zapewnia 95 miliardów dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy, Izraela i innych sojuszników USA.

23 kwietnia Senat USA zagłosował za pakietem pomocy wojskowej, który obejmuje ponad 60 miliardów dolarów dla Ukrainy, po tym jak Izba Reprezentantów poparła ten plan 20 kwietnia po sześciu miesiącach debaty.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/662837d295c97f11d4ba9557_senate%20usa.jpg">Senat USA zagłosował również za pakietem pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości prawie 61 mld dolarów</span>

20
min
Sestry
Rosyjska agresja
USA
Pomoc
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Ofensywa Rosji: gdzie są główne zagrożenia i jak pomoc Zachodu zmieni układ sił?

Według głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandra Syrskiego sytuacja na froncie wschodnim znacznie się pogorszyła się od początku kwietnia. Walki nasilą się jeszcze bardziej w maju i czerwcu – przewiduje z kolei szef wywiadu obronnego Ukrainy Kyryło Budanow. Podczas gdy Rosjanie intensyfikują swoje operacje ofensywne, ukraińskiemu wojsku poważnie brakuje broni, wynika z raportu Instytutu Studiów na Wojną.

Sestry przeanalizowały, jak na przebieg działań wojennych wpłynie amerykańska pomoc, czy ukraińskie siły zbrojne będą miały siłę do przeprowadzenia kolejnej kontrofensywy i gdzie Rosjanie przygotowują się do ataku w pierwszej kolejności.

‍Kilometr tu, 200 metrów tam

– Rosja chce zmobilizować 300 000 żołnierzy do 1 czerwca. Przygotowujemy się do tego. Do 9 maja Rosja spodziewa się zająć Czasiw Jar na wschodzie Ukrainy. Spodziewam się, że wytrzymamy, że broń dotrze na czas i będziemy w stanie odeprzeć wroga, a następnie złamać rosyjskie plany kontrofensywy na pełną skalę w czerwcu – powiedział Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla NBC News.

– Rosyjskie władze uwielbiają symboliczne daty, więc aby Putin miał się czym chwalić w dniu swojej piątej inauguracji 7 maja i w dniu zwycięstwa, czyli 9 maja, nie będą się liczyć z żadnymi stratami – mówi Graeme P. Herd, analityk z Europejskiego Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem George'a C. Marshalla (GCMC). Jednocześnie podkreśla, że Rosja nie przestała atakować:

– Rosyjska ofensywa trwa. Nie mówiłbym o jakimś nowym, nagłym ogłoszeniu ofensywy. Rosja zasadniczo prowadzi wojnę na wyniszczenie, stopniowo posuwając się o kilometr tu, pół kilometra tam, 200 metrów tu – i tak na większości odcinków frontu. Ale jeśli mówimy o ofensywie na inną skalę, w szczególności w regionie Doniecka, istnieje wiele bardzo dobrze ufortyfikowanych miast. Do 9 maja pozostały dwa tygodnie, a posuwanie się naprzód jest bardzo trudnym zadaniem z wojskowego punktu widzenia. Jednak polityka sprawia, że Rosjanie z ogromnymi stratami się nie liczą.

Na przykład chęć ponownego zdobycia Charkowa ma również aspekt polityczny, ponieważ Putin uważa to miasto za rosyjskie i wciąż nie może zrozumieć, dlaczego od 2022 roku stawia ono opór

Pod koniec marca Putin podpisał dekret o wiosennym poborze do wojska, zgodnie z którym do rosyjskiej armii ma zostać wcielonych 150 tysięcy osób. Na początku kwietnia rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że od stycznia armię zasiliło ponad 100 tysięcy nowych żołnierzy kontraktowych.

„Wczesnym latem Rosjanie mogą próbować zająć nowe terytoria, w szczególności w obwodach donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim” – pisze z kolei brytyjski dziennik  "Financial Times".

Wołodymyr Zełenski odwiedza jedno ze stanowisk dowodzenia 41. oddzielnej brygady zmechanizowanej broniącej Czasiw Jaru. 19 kwietnia 2024. Zdjęcie: APU

– Rosyjskie siły zbrojne w dużej mierze odbudowały swój personel poprzez pobór i wsparcie zagraniczne, zwłaszcza z Korei Północnej i Chin – mówi Davis Allison, analityk strategiczny z Centrum Studiów Strategicznych w Hadze. – Główny wysiłek wydają się koncentrować na wschodzie, by przejąć cały region Ługańska i zagrozić Charkowowi. Wysiłek drugorzędny , jak się zdaje, koncentrują na południu, w pobliżu Krymu, aby odciągnąć siły ukraińskie od głównej osi.

Najtrudniejszym obszarem jest i będzie region doniecki, mówi ekspert wojskowy i emerytowany pułkownik armii ukraińskiej Petro Czernyk:

– Putin jest bardzo pryncypialny w swoich celach. Już trzykrotnie udaremniliśmy jego plany zdobycia obwodu donieckiego. Ale żeby ofensywa zakończyła się sukcesem, muszą dodać tam co najmniej 40 tysięcy żołnierzy. Nie zastąpić, ale dodać. Jak dotąd nic nie wskazuje na to, by mieli już te 40 tysięcy. Ponadto te dodatkowe 40 tysięcy żołnierzy oznacza 800 dodatkowych czołgów, 2,5 tysiąca pojazdów opancerzonych i 1000 sztuk artylerii.

Nie Armagedon, ale będą problemy

Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow jest pierwszym rosyjskim urzędnikiem, który otwarcie wskazał Charków jako cel ofensywy. Zostało to odnotowane w raporcie Amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną: „19 kwietnia 2024 r. Ławrow powiedział podczas wywiadu radiowego z kilkoma prominentnymi rosyjskimi propagandystami państwowymi, że Charków »odgrywa ważną rolę« w pomyśle prezydenta Rosji Władimira Putina na stworzenie zdemilitaryzowanej »strefy sanitarnej« w Ukrainie w celu ochrony rosyjskich osad granicznych przed ukraińskimi atakami. Zapytany, dokąd udadzą się rosyjskie wojska po utworzeniu tej »strefy sanitarnej«, Ławrow powiedział, że rosyjskie władze są »w pełni przekonane«, że wojna z Ukrainą będzie kontynuowana”.

– Putin oczywiście chciał zająć Charków, ponieważ miasto to było jedną ze stolic Ukrainy i ma wielkie znaczenie symboliczne – powiedział Wołodymyr Zełenskij w wywiadzie dla niemieckiej gazety „Bild”. I podkreślił: – Ukraina zrobi wszystko, aby do tego nie doszło.

Pułkownik Petro Czernyk uważa, że tej chwili Rosjanie nie mają możliwości zaatakowania Charka, ale w nadchodzących miesiącach postarają się zebrać wystarczające do tego zasoby:

– Czy zwiększą współczynniki uderzeń rakietowych i sabotażowych? Tak. Ale by dostać się do Charkowa, nadal trzeba pokonać czterdzieści kilometrów trudnego terenu. W rejonie Bachmutu i Awdijiwki posuwają się o kilkadziesiąt metrów dziennie. By iść dalej, muszą zbudować korpus liczący co najmniej 150 tysięcy ludzi.

Nie budują go w szybkim tempie, ale postarają się osiągnąć takie liczby do jesieni. Rosyjskie cele i rzeczywistość to jednak nie to samo

Technicznie rzecz biorąc, Rosja chce przejąć jak najwięcej terytorium w regionach, które już częściowo zajęła. Aby ocenić skuteczność tej ofensywy, musimy odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: Co jest jej głównym celem? Stawia je Grzegorz Małecki, były szef polskiego wywiadu zagranicznego.

– Najprawdopodobniej Putin jest zainteresowany poprawą swojej pozycji negocjacyjnej poprzez zajęcie nowych terytoriów – mówi Małecki. – Terytoria te, choć na mniejszą skalę niż planowano dwa lata temu, pozwolą mu pokazać się jako zwycięzca, który osiągnął pewne cele. Jak jednak wiemy, jego polityka ma na celu nie tylko zajęcie konkretnego terytorium Ukrainy.

Według Małeckiego nie ma obecnie skutecznych międzynarodowych dźwigni wpływu, które zmusiłyby Rosję do porzucenia swoich planów wojskowych.

Ukraiński czołg ostrzeliwuje rosyjskie pozycje w Czasiw Jarze. Fot: Efrem Lukatsky/Associated Press/East News

– To oczywiste, że szaleństwo na Kremlu jest nadal silne, okupant będzie próbował zintensyfikować szturm i działania ofensywne. Odpowiemy na to – zapowiedział Wołodymyr Zełenskij po doniesieniach szefów wywiadu zagranicznego i wojskowego.

– Armagedon nie nastąpi, jak wielu zaczyna teraz mówić, ale od połowy maja pojawią się problemy – przewiduje Kyryło Budanow i podkreśla, że plany Rosjan są związane z wyborami w USA: chcą oni przejąć jak najwięcej ziemi przed inauguracją prezydencką.

‍Długo oczekiwana pomoc

W ostatnich miesiącach Rosjanie wystrzeliwali 5-6 razy więcej pocisków artyleryjskich niż ukraińskie wojsko, a za kilka tygodni dysproporcja ta mogłaby wynosić 10 do 1 na korzyść Rosji. Generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie, ostrzegł przed tym podczas przesłuchania w Izbie Reprezentantów:

– Bez ciągłego amerykańskiego wsparcia Ukrainie szybko zabraknie pocisków artyleryjskich i rakiet obrony powietrznej. Strona, która nie będzie w stanie odpowiedzieć, przegra.

W wywiadzie dla PBS Zełenski określił wprost swoje oczekiwania dotyczące amerykańskiej pomocy: „Mówię szczerze: bez tej pomocy nie będziemy mieli szans na zwycięstwo”.

20 kwietnia, po miesiącach blokowania, Izba Reprezentantów zatwierdziła ustawę o zapewnieniu Ukrainie pomocy w wysokości 60,8 mld USD do końca września 2025 roku. Ustawa przewiduje 13,8 mld USD dla Kijowa na zakup broni i sprzętu, kolejne 13,4 mld USD na wymianę i naprawę już przekazanej broni oraz szkolenie ukraińskiego wojska. Kolejne 23,2 mld USD z tej kwoty zostanie wykorzystane na sfinansowanie uzupełnienia amerykańskich arsenałów. Ponadto dokument wzywa prezydenta USA do jak najszybszego dostarczenia Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu ATACMS.

To dużo pieniędzy i silne wsparcie, ocenia Graeme P. Herd z GCMC:

– To oznacza dostarczenie broni, której potrzebuje Ukraina. Na poziomie taktycznym mogą to być pociski artyleryjskie i większa siła ognia, by zakłócić rosyjską logistykę. Może to być precyzyjna broń dalekiego zasięgu do atakowania stanowisk dowodzenia, składów amunicji i tym podobnych rzeczy. Ona zdegraduje taktyczne możliwości Rosji.

Natomiast w planie operacyjnym jeśli część z tych miliardów zostanie wydana na długo oczekiwane F-16 uzbrojone w precyzyjne bomby i pociski, uderzenie w rosyjskie siły w Ukrainie będzie jeszcze głębsze

To kłamstwo, Emmanuel o tym wie

Na czas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu prezydent Francji zaproponował ogłoszenie globalnego rozejmu, w szczególności w Ukrainie. W tej inicjatywie Emmanuel Macron ma nadzieję na wsparcie Chin: „Chiński przywódca przyjedzie do Paryża za kilka tygodni. Poprosiłem go o pomoc. W 2022 r. mieliśmy również podobne zadanie przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi, których gospodarzem były Chiny. Więc to może być dyplomatyczny moment dla pokoju”.

Grzegorz Małecki uważa jednak, że tak się nie stanie:

– Być może chodzi o to, że Macron próbuje zapobiec tej ofensywie, którą Rosja zaplanowała na maj i czerwiec, odwołując się do pewnej tradycji. Jednak mam w pamięci podobne sytuacje z przeszłości, takie jak wojna w Gruzji w 2008 roku, więc nie wydaje mi się to realistyczne.

Ponadto jest wątpliwe, czy byłoby to w interesie Ukrainy, ponieważ Rosja mogłaby wykorzystać rozejm do wzmocnienia się

Kreml nigdy nie dotrzymuje obietnic zawieszenia broni, podkreślił Wołodymyr Zełenski:

– Nie wierzę w żaden format rozejmu z Rosją. To kłamstwo, Emmanuel o tym wie, jest tego świadkiem. Byliśmy razem w formacie normandzkim, razem przeszliśmy przez proces miński. Francja, Niemcy, Ukraina – wszyscy jesteśmy żywymi świadkami tego, że nie ma czegoś takiego jak zamrożony konflikt z Rosją.

‍Ukraińska kontrofensywa‍

Po otrzymaniu amerykańskiej pomocy Ukraina może kontynuować walkę do 2025 roku. Głównym problemem Kijowa są zasoby ludzkie, mówi Graeme P. Herd:

– W przypadku Rosji sprawa wygląda tak, że z populacją czterokrotnie większą i gospodarką dziesięciokrotnie większą od ukraińskiej może grać w długą grę, w wojnę na wyniszczenie, choć ponosząc przy tym ogromne straty. Ale to sytuacja, w której tracą obie strony, tyle że jedna z nich ma głębsze kieszenie. Myślę, że taka jest rosyjska mentalność. Z pragmatycznej wojskowej perspektywy długoterminowej Rosjanie będą kontynuować walkę na całym froncie i starać się rozciągnąć siły ukraińskie tak, by żadna pozycja nie mogła być naprawdę dobrze broniona – i zapewnić sobie w ten sposób możliwość osiągania stopniowych postępów.

Przy wielu sprzyjających okolicznościach Ukraina mogłaby jeszcze w tym roku rozpocząć kontrofensywę; to absolutnie realistyczny scenariusz, uważa z kolei Petro Czernyk:

– W zeszłym roku byliśmy w trybie kontrofensywy – od maja do września byliśmy w ofensywie. Armia jest mniej liczna, mniej uzbrojona, ale udało nam się przeciąć przyczółek w Zaporożu, to fakt. Zrobiliśmy to, choć nie mieliśmy przewagi powietrznej. Wyobraźmy więc sobie, co będzie, gdy taką przewagę będziemy mieli.

Pokazaliśmy, że możemy wszystko, ale pod jednym warunkiem: potrzebujemy wystarczającej ilości broni
20
min
Kateryna Tryfonenko
Rosyjska agresja
USA
Pomoc dla Ukrainy
false
false
Poprzednie
1
Następne
12 / 20
Diana Balynska
Anastasija Bereza
Julia Boguslavska
Oksana Zabużko
Timothy Snyder
Sofia Czeliak
New Eastern Europe
Darka Gorowa
Ілонна Немцева
Олександр Гресь
Tereza Sajczuk
Iryna Desiatnikowa
Wachtang Kebuładze
Iwona Reichardt
Melania Krych
Tetiana Stakhiwska
Emma Poper
Aldona Hartwińska
Artem Czech
Hanna Hnatenko-Szabaldina
Maria Bruni
Natalia Buszkowska
Tim Mak
Lilia Kuzniecowa
Jędrzej Dudkiewicz
Jaryna Matwijiw
Wiktor Szlinczak
Dwutygodnik
Aleksandra Szyłło
Chrystyna Parubij
Natalia Karapata
Jędrzej Pawlicki
Roland Freudenstein
Project Syndicate
Marcin Terlik
Polska Agencja Prasowa
Zaborona
Sławomir Sierakowski
Oleg Katkow
Lesia Litwinowa
Iwan Kyryczewski
Irena Tymotiewycz
Odile Renaud-Basso
Kristalina Georgiewa
Nadia Calvino
Kaja Puto
Anna J. Dudek
Ołeksandr Hołubow
Jarosław Pidhora-Gwiazdowski
Hanna Malar
Paweł Bobolowicz
Nina Kuriata
Anna Ciomyk
Irena Grudzińska-Gross
Maria Cipciura
Tetiana Pastuszenko
Marina Daniluk-Jarmolajewa
Karolina Baca-Pogorzelska
Oksana Gonczaruk
Larysa Poprocka
Julia Szipunowa
Robert Siewiorek
Anastasija Nowicka
Śniżana Czerniuk
Maryna Stepanenko
Oleksandra Novosel
Tatusia Bo
Anastasija Żuk
Olena Bondarenko
Julia Malejewa
Tetiana Wygowska
Iryna Skosar
Larysa Krupina
Irena De Lusto
Anastazja Bobkowa
Paweł Klimkin
Iryna Kasjanowa
Anastazja Kanarska
Jewhen Magda
Kateryna Tryfonenko
Wira Biczuja
Joanna Mosiej
Natalia Delieva
Daria Górska
Iryna Rybińska
Anna Lisko
Anna Stachowiak
Maria Burmaka
Jerzy Wojcik
Oksana Bieliakowa
Ivanna Klympush-Tsintsadze
Anna Łodygina
Sofia Vorobei
Kateryna Kopanieva
Jewheniia Semeniuk
Maria Syrczyna
Mykoła Kniażycki
Oksana Litwinenko
Aleksandra Klich
Bianka Zalewska

Wesprzyj Sestry

Zmiana nie zaczyna się kiedyś. Zaczyna się teraz – od Ciebie. Wspierając Sestry,
jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Wpłać dotację
  • YouTube icon
Napisz do redakcji

[email protected]

Dołącz do newslettera

Otrzymuj najważniejsze informacje, czytaj inspirujące historie i bądź zawsze na bieżąco!

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
Ⓒ Media Liberation Fund 2022
Strona wykonana przez
Polityka prywatności• Polityka plików cookie • Preferencje dotyczące plików cookie