Exclusive
20
min

Paweł Kowal: Problem korupcji w Ukrainie zostanie rozwiązany po jej przystąpieniu do UE

O specyfice akcesji Ukrainy do UE, przejęciu zamrożonych rosyjskich aktywów na jej rzecz, o wojnie i szansach na pokój rozmawiamy z Pawłem Kowalem, przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP i przewodniczącym Rady Współpracy z Ukrainą

Maria Górska

W czerwcu Unia planuje rozpocząć negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Wspólnoty. Fot: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Maria Górska: Rada UE zatwierdziła wykorzystanie wpływów z zamrożonych aktywów Centralnego Banku Rosji na rzecz Ukrainy. Obecnie mówimy o kwocie 2,5-3 mld euro. Jak ważna jest ta wiadomość dla Ukrainy?

Paweł Kowal: To kluczowa wiadomość, ponieważ, po pierwsze, otwiera drogę Rosji do uniemożliwienia wykorzystywania tych funduszy przez Rosję, a po drugie – do wykorzystania tych pieniędzy nie tylko na odbudowę, lecz także na obronę Ukrainy.

Najważniejsze jest, by Rosjanie dostali wiadomość, że Ukraińcy będą mogli wykorzystać te pieniądze do prowadzenia działań wojennych

I nie chodzi tylko o pieniądze pochodzące z odsetek, ale także o podstawowe zasoby finansowe, które rosyjski bank utrzymuje za granicą.

Bloomberg pisze, że intensywnie dyskutowana jest amerykańska propozycja wykorzystania na rzecz Ukrainy 280 miliardów dolarów aktywów rosyjskiego banku centralnego, przechowywanych w belgijskim depozycie EuroClear. Będzie to dominujący temat podczas spotkania G7, które wkrótce odbędzie się we Włoszech. Jakie są na to szanse?

Do wykorzystania na rzecz Ukrainy odsetek od zamrożonych rosyjskich aktywów zainspirowała UE analogiczna decyzja USA. Na razie dotyczy to tylko odsetek, ale później, mam nadzieję, będzie dotyczyć także podstawowych funduszy. Piłka jest teraz po stronie belgijskiego rządu. Musi on tylko wykonać krok, który do tej pory zachodni politycy uważali za niemożliwy. Myślę jednak, że nadszedł czas, aby nadać tej historii nową definicję prawną: jeśli państwo zachowuje się tak agresywnie i tak drastycznie narusza prawo międzynarodowe jak Rosja, musi zmierzyć się z sankcjami tego typu. To poważna sankcja, która nigdy wcześniej nie była stosowana na taką skalę. Ale myślę, że jest całkiem możliwa do wdrożenia.

Jednym z głównych tematów w ukraińskich i międzynarodowych mediach jest rozpoczęcie negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii. Brukselscy urzędnicy cytowani przez POLITICO twierdzą, że dyplomaci z UE i Kijowa pracują nad przekonaniem węgierskiego rządu do wyrażenia zgody na rozpoczęcie negocjacji. Czego powinniśmy się spodziewać?

Nastąpi formalne rozpoczęcie procesu negocjacyjnego. Potrzebujemy dobrej woli ze strony Węgier. Następna prezydencja w Radzie UE to prezydencja węgierska i mogą być pewne opóźnienia, ale na szczęście druga część roku jest zawsze krótsza, są wakacje, a potem będzie polska prezydencja. Mam nadzieję, że wtedy rozpoczną się negocjacje zarówno ukraińskie, jak mołdawskie. Ważne, żeby Belgowie je rozpoczęli.

Polska jest jedynym dużym krajem w UE, który faktycznie popiera rozszerzenie

O ile wiem, tylko Warszawa mówi wprost: „Tak, negocjacje i rozszerzenie!”. Inni zwykle mówią: „Tak, negocjacje i rozszerzenie” – ale dodają coś jeszcze jako warunek, na przykład zmianę traktatu UE. Wydaje się, że to nieistotny drobiazg, ale w rzeczywistości zmiana traktatu UE to kwestia kilku lat. I dzisiaj jest to właściwie niemożliwe, bo nie ma do tego warunków politycznych. W interesie Polski jest rozszerzenie, ale są kraje, które mówią, że wspierają negocjacje, choć tak naprawdę często je spowalniają. Wiele krajów zachodnich ma nadzieję, że to potrwa dłużej. Dziś nie mogą tego powiedzieć, ale słyszę, jak gdzieś po kątach szepczą: „Skorzystajmy z okazji, by zmienić traktat UE”. Do tego dochodzi stanowisko poszczególnych krajów, w tym Węgier, ale nie tylko.

Premier Węgier Viktor Orban na szczycie UE w sprawie nowego budżetu. Fot: JONAS ROOSENS/HOLLANDSE HOOGTE/East News

Podczas negocjacji z UE będą oni dodawać różne kwestie dwustronne z Ukrainą, ponieważ zobaczą, że aby przejść do następnego etapu negocjacji, Kijów jest gotowy do dalszych działań w niektórych kwestiach. Jakieś państwo może mieć dawne roszczenia. Na przykład Węgrzy będą udawać, że chcą rozwiązać jakąś kwestię mniejszościową. Nie dotyczy to negocjacji z UE, ale kiedy kolejny rozdział negocjacji zostanie zamknięty, powiedzą: „Zgodzimy się na zamknięcie, ale w zamian musicie zrobić to i to”. Tak więc proces negocjacji będzie przebiegał zgodnie z tym formalnym trendem, który jest najważniejszy i decydujący, ale będzie również obciążony wieloma zewnętrznymi naciskami. Musimy być na to przygotowani.

Na ile realistycznie wygląda teraz ten plan i jak może się skończyć w czasie wojny?

Patrzę na plan przystąpienia Ukrainy do UE w taki sam sposób, jak na średniowieczne prawo magdeburskie. Jeśli kraj otrzymywał prawo magdeburskie, otrzymywał cały system prawny i sposób myślenia. Co to oznacza w przypadku Ukrainy? Po pierwsze, myślę, że sam proces negocjacji będzie super..

Będzie trudny, będzie irytował Ukraińców, ale jednocześnie dostosuje każdą kwestię do zachodnich standardów, w szczególności poprawi nieco sytuację w kwestii korupcji

Kiedy ludzie z Zachodu rozmawiają ze mną o korupcji w Ukrainie, mówię im: „Otwórzcie drzwi do UE! Negocjacje z UE to najlepszy sposób na walkę z korupcją”. Istnieją dobrze znane sposoby, każdy je zna: dodatkowe biuro antykorupcyjne i tak dalej. Wszystko to jest dobre, ale negocjacje są najlepsze, ponieważ Ukraina nieuchronnie przyjmie system, który już istnieje na Zachodzie, a to samo w sobie zmieni kraj, da przestrzeń do zmian Ukraińcom, zwłaszcza klasie średniej.

Nawet w czasie wojny?

W czasie wojny jest to również ważne politycznie. Wojna to także kwestia psychologiczna. Ważne jest, aby ludzie, którzy na przykład mają krewnych na wojnie, stale otrzymywali sygnał, że koniec jest bliski – i że będziemy we wspólnej europejskiej rodzinie. To ma głęboki sens.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/6638ff9d4e75ee79abb6e94a_%D0%B4%D0%B5%D1%89%D0%B8%D1%86%D1%8F_%D1%84%D0%BE%D1%82%D0%BE.jpeg">Ukraiński dyplomata Andrij Deszczyca: „Teraz nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy niż członkostwo w NATO”</span>

Czy jest możliwe, że zostaniemy przyjęci do UE w trybie przyspieszonym, jeśli Ukraina zgodzi się na pewne ustępstwa dotyczące terytoriów?

Uczestniczę w wielu rozmowach tego typu i nigdy nie słyszałem, żeby to pytanie było postawione w ten sposób. Ukraina ma już szybką ścieżkę do UE, ponieważ ma umowę stowarzyszeniową. Niewiele osób o tym wie albo często się o tym zapomina – zapominają nawet ludzie zaangażowani w politykę. A ta umowa stowarzyszeniowa jest już częściowym członkostwem, i to w wielu obszarach. Układ o stowarzyszeniu jest uzupełniony umową o rozszerzonej strefie wolnego handlu. Oznacza to, że pod względem handlowym Ukraina jest częściowo w Unii od kilku lat. Do tego dodajmy reżim bezwizowy – czyli jest już trochę jak w strefie Schengen. No i szersze otwarcie rynku europejskiego na Ukrainę z powodu wojny. Tak więc w wielu obszarach wasz kraj korzysta już z unijnych rozwiązań.

Ukraina jest gotowa do rozpoczęcia negocjacji w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej. Zdjęcie: Shutterstock

By obrazowo wyjaśnić, na czym to polega, często posługuję się pewnym obrazem (mieszkańcy Galicji świetnie mnie zrozumieją, ale nie tylko oni). Otóż wyobraźmy sobie, że jakiś szewc robi buty w Kalwarii Zebrzydowskiej, miasteczku niedaleko Krakowa. Kiedy było ono częścią Austro-Węgier, szewc mógł wytwarzać nie wiadomo ile tych butów, bo był tam tak duży rynek, że każdy mógł je kupić, i to bez cła i bez problemów. Tak samo jest dzisiaj z Ukrainą. Jeśli ktoś coś u was wyprodukuje, to ma dostęp do rynku wielkiego gospodarczego imperium, którym jest Unia Europejska.

Ukraina ma znacznie szybszą drogę do UE niż miała Polska – i to nawet nie biorąc pod uwagę wojny, która wybuchła w 2022 roku

Kijów ma już lepsze warunki niż miała Warszawa, kiedy przystępowała do UE. Po drugie, Ukraina ma przyjaznego sąsiada, który może wprowadzić ją we wszystkie istotne unijne kwestie, edukować i zapewnić szkolenia. A takie na przykład Niemcy nigdy nie wstępowały do UE, bo zawsze w niej były – więc nie wiedzą, na czym polega ten proces.

Szef sztabu sekretarza generalnego NATO Stian Jenssen powiedział, że Ukraina mogłaby dostać członkostwo w NATO w zamian za oddanie Rosji jej zajętego już przez agresora terytorium. Czy podobna propozycja może paść w procesie akcesji do UE?

W przypadku UE mówimy o decyzjach celnych i przepływie towarów. Mołdawia, na przykład, będzie miała podobny problem, ponieważ będzie musiała dokładnie przemyśleć kwestię Naddniestrza, ale to w żaden sposób nie będzie oznaczać, że ktokolwiek uzna wkroczenie Rosji na terytorium Ukrainy. Mogą być pewne kroki warunkowane względami handlowymi, które, aby rozwiązania handlowe działały dobrze, będą przez jakiś czas uwzględniać stan tymczasowy. Sama Ukraina może tego chcieć, ponieważ będzie to w jej interesie. Ale na pewno nie będzie prawnego uznania jakichkolwiek rosyjskich roszczeń. Wie Pani, czego nie rozumieliśmy, kiedy wstępowaliśmy do UE?

Tego, że Unię Europejską należy traktować jak szansę biznesową dla ludzi

I wtedy zobaczymy sprawy w innym świetle – bo Unia da ukraińskiej klasie średniej, która strasznie ucierpiała wskutek tej wojny, możliwość skupienia się na budowaniu osobistego sukcesu. Będzie to miało ogromny wpływ psychologiczny. Dziś dla niektórych może to brzmieć niesatysfakcjonująco, ale za jakiś czas wojna się skończy, a porozumienia zostaną zawarte. Wtedy UE zostanie dla Ukrainy otwarta. Wojna potrwa nie dłużej niż 5-6 lat. To będzie niesamowite dla tych ludzi, którzy ją przeżyli i będą szukać normalnych dróg rozwoju. Tak jak każde społeczeństwo po wojnie.

To interesujące stwierdzenie, że wojna potrwa nie dłużej niż 5-6 lat. Czy ma Pan na myśli kolejne 2-3 lata? Dlaczego Pan tak uważa?

Przedstawienie poważnej prognozy politycznej zajęłoby więcej czasu. Ale mamy czas, aby rozważyć dwa lub trzy istniejące scenariusze. Pierwszy – nie zapominajmy o nim – to śmierć Putina.

Protest przed konsulatem rosyjskim w Poznaniu. 24 marca 2022. Fot: Łukasz Gdak/East News

W dzisiejszym systemie międzynarodowym odejście przywódcy Kremla niemal automatycznie oznacza rozpoczęcie negocjacji. Jakichś negocjacji. Bo jakieś negocjacje na pewno będą. Jest druga opcja, najbardziej negatywna, skrajna w tej wojnie – tzw. moment charkowski [to sytuacja, która może przesądzić o losach wojny: albo Putinowi uda się przełamać front, de facto otworzyć nowy front gdzieś między Charkowem a Sumami, albo Ukraińcy pokażą, na co ich stać i obronią ten kolejny kawałek swojej ziemi – red.] Stanie się tak, jeśli Rosjanom uda się wejść głębiej w Ukrainę – czyli przerwać linię frontu i ją wzmocnić. Polityczne konsekwencje tego są naprawdę trudne do wyobrażenia, zarówno dla samej Ukrainy, jak dla...

…Europy i Stanów Zjednoczonych.

Tak. Ale jest też pozytywny scenariusz. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, Ukraina będzie bronić swojego terytorium, które jest teraz w pełni pod jej kontrolą administracyjną. Będzie w stanie częściowo odzyskać kontrolę nad swoim terytorium za linią obrony, a także bronić się z powietrza, ponieważ dostanie nowoczesne zachodnie samoloty. Ponadto, dysponując rakietami dalszego zasięgu, będzie w stanie atakować cele na terytorium Rosji. Przeprowadzi też skuteczną mobilizację. Czyli stanie się to, co muszą zrobić zachodni sojusznicy i co musi zrobić Ukraina. Jeśli te warunki zostaną spełnione, będzie to oznaczało bardzo dobry scenariusz dla Ukrainy. Chociaż on i tak nie będzie bardzo dobry, bo bardzo dużo złego już się wydarzyło. Nie możemy zapominać, że mamy do czynienia z ogromnymi stratami ludności, przesiedleniami z powodu ataku Rosji, wyjazdami ludzi na Zachód i zniszczeniem infrastruktury.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/664778933eb24da26959b702_Ukraine-Kharkiv-war-Sestry.jpg">Pavel Koval: „Chwila Charkowa”: sytuacja w regionie Charkowa określi los tej wojny”</span>

Powiedział Pan, że jednym ze scenariuszy zakończenia wojny jest śmierć Putina. Jeśli umrze lub zostanie zamordowany w najbliższej przyszłości, to czy zachodni przywódcy złożą kondolencje narodowi rosyjskiemu, tak jak to zrobili w przypadku katastrofy helikoptera irańskiego przywódcy Ibrahima Raisiego w tym tygodniu?

Zostawię Iran w spokoju, ale ostatnio widzieliśmy prawie to samo podczas zaprzysiężenia Putina. Po tych sfałszowanych wyborach niektórzy ludzie wzięli udział w uroczystościach.

Na przykład z Francji.

Niektórym trudno zrozumieć, że historia dzieje się na naszych oczach, że Putin jest jak Hitler. Nie potrzebujemy 30, 40, 50 lat, jak po tamtej wojnie, by zdać sobie sprawę, że po pewnym czasie nie można już podawać ręki dyktatorowi. Jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy, nie zrobi nic poważnego.

W 1945 r. Irlandia złożyła kondolencje z powodu śmierci Hitlera.

Zawsze ktoś taki się znajdzie. Być może to lekcja historii.

Międzynarodowy Trybunał Karny wystąpił o nakaz aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i ministra obrony Izraela Yoava Gallanta za domniemane zbrodnie wojenne w Strefie Gazy – także trzech przywódców Hamasu. Co Pan o tym sądzi?

Polska popiera rozwiązanie dwupaństwowe, tj. Izrael i Palestyna, oraz Autonomia Palestyńska. Możemy budować sposób myślenia skoncentrowany zarówno na Izraelu, jak na Palestynie, ale nigdy nie postawimy Izraela i Hamasu na tym samym poziomie. Tel Awiw jest naszym pryncypialnym sojusznikiem w kwestiach bezpieczeństwa i ważnym sojusznikiem historycznym.

Izrael jest organicznie powiązany z historią Polski i Ukrainy

Wiele osób z naszych terytoriów, naszych obywateli, Żydów lub osób pochodzenia żydowskiego, założyło kiedyś Izrael. To część naszego horyzontu politycznego. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do krytyki pewnych działań izraelskiego rządu, takich jak brutalność czy łamanie prawa międzynarodowego podczas wojny. Nigdy jednak nie będziemy próbować w jakikolwiek sposób zrównywać pozycji Izraela, państwa uznanego na arenie międzynarodowej, i Hamasu, który jest organizacją terrorystyczną. Byłoby to sprzeczne ze sprawiedliwością, zdrowym rozsądkiem i naszymi interesami.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka naczelna magazynu internetowego Sestry. Medioznawczyni, prezenterka telewizyjna, menedżerka kultury. Ukraińska dziennikarka, dyrektorka programowa kanału Espresso TV, organizatorka wielu międzynarodowych wydarzeń kulturalnych ważnych dla dialogu polsko-ukraińskiego. w szczególności projektów Vincento w Ukrainie. Od 2013 roku jest dziennikarką kanału telewizyjnego „Espresso”: prezenterką programów „Tydzień z Marią Górską” i „Sobotni klub polityczny” z Witalijem Portnikowem. Od 24 lutego 2022 roku jest gospodarzem telemaratonu wojennego na Espresso. Tymczasowo w Warszawie, gdzie aktywnie uczestniczyła w inicjatywach promocji ukraińskich migrantów tymczasowych w UE — wraz z zespołem polskich i ukraińskich dziennikarzy uruchomiła edycję Sestry.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Polska dynamicznie inwestuje w swoje wojsko, planując osiągnąć prawie 4% PKB na obronność w 2024 roku, z perspektywą przekroczenia 5% PKB do 2026 roku. Są to jedne z najwyższych wskaźników w NATO. Inwestycje obejmują zakup nowoczesnego sprzętu, takiego jak samoloty F-35, czołgi Abrams, wyrzutnie HIMARS i baterie Patriot. Celem jest również zwiększenie liczebności armii do 300 tysięcy żołnierzy do 2033 roku.

Mimo tych ambitnych planów, sondaż przeprowadzony w czerwcu 2025 roku przez Defence24 ujawnia, że zaledwie 8% Polaków ocenia przygotowanie kraju do wojny jako "dobre". Aż 27% uważa Polskę za "zupełnie nieprzygotowaną". Podobnie krytycznie oceniane jest wyposażenie armii – 12% ankietowanych uważa je za "zupełnie niewystarczające". Eksperci podkreślają, że choć inwestycje są kluczowe, ich efektywność zależy od mądrego zagospodarowania środków i transferu technologii.

Spadek poparcia dla militarnego wsparcia Ukrainy

Od początku rosyjskiej inwazji Polska była jednym z najbardziej aktywnych sojuszników Ukrainy, oferując szerokie wsparcie militarne, finansowe i humanitarne. Polska stała się kluczowym partnerem logistycznym, a przychody z dostaw sprzętu wojskowego dla Ukrainy osiągnęły w 2024 roku prawie 10 mld zł.

Jednakże, najnowszy sondaż Defence24 (czerwiec 2025) wskazuje na zmianę nastrojów społecznych.
46%
respondentów uważa, że pomoc wojskowa dla Ukrainy powinna zostać zmniejszona lub wstrzymana,
a 53% sprzeciwia się kolejnym dostawom uzbrojenia. Wyraźna jest też niechęć do bezpośredniego militarnego zaangażowania –
64% ankietowanych jest przeciwnych wysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę, podczas gdy popiera to zaledwie 15%.

Pomimo tych zmian, 52% Polaków uważa, że Polska powinna nadal wspierać Ukrainę na forum dyplomatycznym.
Zauważalna jest również powszechna opinia, że Ukraina nie okazuje Polsce wystarczającej wdzięczności za udzieloną pomoc (62% zgadza się z tym stwierdzeniem).

Wojna w Ukrainie ma również wymierny wpływ na polską gospodarkę. Szacuje się, że w 2023 roku przyczyniła się do spadku PKB o 2-3 punkty procentowe.
Z drugiej strony, ukraińscy uchodźcy wnieśli pozytywny wkład w rynek pracy i gospodarkę, przyczyniając się do 2,7% polskiego PKB w 2024 roku.

Zgodnie z wynikami ankiety z IBRis na zamówienie Defence24 oraz inicjatywy Stand With Ukraine wzrósł także udział Polaków sprzeciwiających się przystąpieniu Ukrainy do UE i NATO.

35% respondentów głosowało za przystąpieniem Ukrainy do UE, 37% do NATO. Jednocześnie 42% respondentów jest temu przeciwnych.

Argumentami przeciwko przystąpieniu Ukrainy były obawy przed konkurencją gospodarczą, problemy z korupcją na Ukrainie oraz znaczna eskalacja wojny w przypadku przyjęcia Ukrainy do NATO.

20
хв

Gotowość Polski na wojnę i poparcie dla Ukrainy – najnowsze sondaże

Sestry

Przez ostatnie dwa lata głównym tematem szczytów NATO była wojna Rosji przeciwko Ukrainie. W 2023 roku w Wilnie przywódcy Sojuszu zgodzili się co do tego, że Ukraina może ominąć Plan Działania na Rzecz Członkostwa [Membership Action Plan; MAP – red.], a w zeszłym roku w Waszyngtonie oświadczyli, że kurs Ukrainy w kierunku NATO jest nieodwracalny.

W tym roku w Hadze na pierwszy plan wysunął się Donald Trump. Ze względu na niego maksymalnie skrócono oficjalną część szczytu, co sprawiło, że był to najdroższy szczyt w historii Sojuszu. Jak obliczyły holenderski serwis AD, każda minuta spotkania kosztowała milion euro.

Co jednak najważniejsze, członkowie NATO zgodzili się zwiększyć swe wydatki na obronność do 5% PKB. W tych 5% mają zostać uwzględnione również wydatki na pomoc dla Ukrainy. W końcowym komunikacie wszystkie kraje bloku uznały Rosję za długoterminowe zagrożenie i wyraziły „niezachwiane przywiązanie” do artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Na ile członkowie NATO są gotowi do rzeczywistego zwiększenia wydatków i jak wpłynie to na zdolność obronną Sojuszu? Czy sojusznicy planują wzmocnić wsparcie wojskowe dla Ukrainy? Czy Trump jest gotowy do produktywnej współpracy USA i NATO? I czy Zełenski zdołał przekonać amerykańskiego przywódcę do kontynuowania pomocy dla Ukrainy?

NATO najlepsze, ale trzeba zmian

Szczyt NATO w Hadze, pierwszy od powrotu Trumpa do Białego Domu, miał dwa główne cele. Pierwszy to uzgodnienie nowego podstawowego poziomu wydatków na obronność. Jak twierdzi Giuseppe Spatafora, analityk z Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Unii Europejskiej, umowa w sprawie wydatków jest kluczowym elementem polityki transatlantyckiej Trumpa. Jednak ważne jest nie tylko wydawanie większych środków, ale także zrozumienie, na co są one przeznaczane – czyli jakie siły i zdolności należy tworzyć.

– Ten podział środków jest drugim kluczowym wynikiem szczytu, choć niewiele o nim wiadomo ze względu na jego tajny charakter – mówi Spatafora. – Oczekuje się, że dla realizacji nowych regionalnych planów obronnych sojusznicy zgodzą się na zwiększenie ogólnego zakresu zadań o 30%.

Jednak wzrost ten będzie nierównomierny. Stany Zjednoczone zasygnalizowały bowiem ograniczenie swych zobowiązań w zakresie odstraszania w Europie. Główny ciężar spadnie na europejskich sojuszników i Kanadę

Obecnie kraje NATO powinny przeznaczać na obronność co najmniej 2% swojego PKB. W ubiegłym roku wskaźnik ten osiągnęło 23 z 32 krajów członkowskich. Liderem jest Polska, która w ubiegłym roku wydała 4,1%, a w tym roku zamierza osiągnąć pułap 4,7%. Stany Zjednoczone wydają 3,4% PKB.

Kraje NATO zatwierdziły zwiększenie wydatków na obronność do 5% PKB do 2035 roku. Zdjęcie: Matthias Schrader/Associated Press/East News

Wydaje się, że większość sojuszników jest gotowa zgodzić się z tym nowym celem – tylko Hiszpania zgłosiła sprzeciw. Tony Lawrence, kierownik programu polityki obronnej i strategii estońskiego Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa i Obrony (ICDS), zauważa, że niektórzy opowiedzieli się za dłuższym okresem wdrożenia, który miałby trwać dziesięć lat. Z drugiej strony krajowe plany wydatków ogłoszone przez inne kraje, w szczególności Wielką Brytanię, Francję i Niemcy, wskazują, że osiągnięcie nowego wskaźnika będzie dla nich trudne.

– Celem jest przeznaczenie 3,5% na podstawową obronę i kolejne 1,5% na szeroko pojęte bezpieczeństwo – mówi Lawrence. – Podstawowe wydatki na obronę wzrosną z obecnych około 500 mld do prawie 900 mld dolarów, co znacznie wzmocni potencjał NATO. Wcześniej planiści Sojuszu wskazali, że sojusznicy powinni wydawać 3-4% PKB, aby spełnić wymagania regionalnych planów obronnych uzgodnionych w Wilnie dwa lata temu.

Jeśli zwiększą wydatki do tego poziomu, będą gotowi stawić czoło wszelkim zagrożeniom pojawiającym się w obecnych warunkach

Tony Lawrence zastrzega, że choć NATO pozostaje najlepszym rozwiązaniem na przyszłość, musi się zmienić. Europejscy sojusznicy muszą wziąć na siebie większą część zadań i odpowiedzialności, a tym samym zwiększyć swój potencjał wojskowy.

Przekonanie, że Europa powinna przyspieszyć realizację tych planów, podziela m.in. prezydent Ukrainy. Według Wołodymyra Zełenskiego zwiększenie wydatków na obronność w ciągu 10 lat to bardzo powolne tempo, ponieważ w tym czasie Putin zdąży już stworzyć nową, dobrze wyszkoloną armię. Zełenski uważa też, że rosyjski przywódca planuje w ciągu najbliższych 5 lat przetestować artykuł 5 traktatu NATO.

Pokrzyżować plany Rosji

Zełenski do ostatniej chwili wahał się, czy wziąć udział w szczycie w Hadze, bo w ogłoszonym wcześniej porządku obrad Ukraina nie została wymieniona. Ponadto nie był jasny format jego ewentualnego spotkania z Donaldem Trumpem. Ostatecznie jednak prezydent Ukrainy odwiedził Hagę i miał dość napięty harmonogram: spotkał się m.in. z przywódcami UE i sekretarzem generalnym NATO, który ogłosił zwiększenie wsparcia dla Ukrainy: „W całym ubiegłym roku było to ponad 50 mld euro. Obecnie, do początku lipca, jest już 35 miliardów. Możemy więc śmiało założyć, że roczna kwota przekroczy ubiegłoroczną”.

Donald Trump przybył do Hagi wieczorem 24 czerwca, jako ostatni z przywódców krajów NATO. W drodze na szczyt, odpowiadając na pytania dziennikarzy na pokładzie swojego samolotu, oświadczył, że artykuł 5 traktatu NATO „można interpretować na różne sposoby”.

Jednak już podczas szczytu, widząc gotowość sojuszników do zwiększenia wydatków na obronę, zapewnił, że będzie z nimi „do końca”

Europa przez dziesięciolecia polegała na amerykańskim potencjale militarnym. Praktycznie nie było więc zainteresowania inwestowaniem w alternatywy, zauważa Giuseppe Spatafora. Tyle że administracja Trumpa jednoznacznie zadeklarowała radykalne ograniczenie amerykańskiego wkładu:

– Jeszcze bardziej niebezpieczny jest precedens polegający na tym, że na początku 2025 roku Stany Zjednoczone, by osiągnąć własne cele dyplomatyczne, wywierały presję na Ukrainę, grożąc ograniczeniem pomocy. To poddało w wątpliwość przekonanie, że Europa może całkowicie polegać na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.

Giorgia Meloni i Mark Rutte na szczycie NATO. Zdjęcie: OPU

Dla przywódców krajów NATO kluczowym zadaniem strategicznym jest zapobieżenie rozłamowi w bloku. Julia Osmołowska, dyrektorka kijowskiego biura GLOBSEC, zauważa, że drugim celem strategicznym Rosji, oprócz całkowitego zniszczenia Ukrainy, jest doprowadzenie do rozpadu Sojuszu. Dla Rosjan jest to ważne zarówno psychologicznie, jako akt zemsty zemsta, jak ze względów bardziej praktycznych – chodzi o geopolityczny podział kontynentu europejskiego. Dlatego nawet jeśli Trump miałby być katalizatorem zwiększenia finansowania obronności, będzie to miało pozytywny skutek dla Europy:

– Zrozumienie sytuacji bezpieczeństwa wynika również z geografii: kraje na wschodnim skrzydle NATO, które są bliżej teatru działań wojennych w Ukrainie, lepiej rozumieją konieczność tego przesunięcia finansowania. Natomiast Grecja, Portugalia czy Hiszpania mają zupełnie inne rozumienie tych zagrożeń.

Jednak dla wszystkich ważne jest, by Ameryka wraz z europejskim wkładem w finansowanie NATO zachowała swoją obecność w Europie

Trump – Zełenski: trzy kwadranse o wsparciu

Dla delegacji ukraińskiej kluczowym wydarzeniem szczytu w Hadze były rozmowy Zełenskiego z Trumpem. Tło dla nich nie było zbyt sprzyjające: proces negocjacyjny w sprawie zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej zakończył się fiaskiem, a prezydent USA odmawia wywierania presji na Rosję, choć ta eskaluje ataki i nasila presję na Ukrainę. Ponadto wciąż pozostaje wiele nierozstrzygniętych kwestii – od tego, czy Amerykanie dostarczą lub sprzedadzą Kijowowi broń, po to, co stanie się z umową o rzadkich surowcach mineralnych.

Przed spotkaniem Trumpa z Zełenskim światowe media obiegła wypowiedź prezydenta USA z zamkniętego spotkania przywódców NATO. Miał on powiedzieć, że z Ukrainą „trzeba coś zrobić”, ponieważ sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli. Rozmowa Trumpa z Zełenskim trwała 45 minut, wspólnego oświadczenia dla mediów nie było.

Amerykański prezydent nazwał tę rozmowę „wspaniałą”: „To wspaniały czas, by zakończyć wojnę. Jeśli będę mógł, porozmawiam z prezydentem Putinem o tym, czy możemy zakończyć wojnę”

Jednak na pytanie dziennikarzy, czy rozmawiał z prezydentem Ukrainy o zawieszeniu broni, Trump odpowiedział: „Nie. Chciałem się tylko dowiedzieć, jak się ma”. Trump zgodził się również z oceną, że ambicje Putina mogą wykroczyć poza granice Ukrainy. Jednak nadal uważa, że rosyjski przywódca się pogubił i chciałby wycofać się z wojny.

Reakcja Zełenskiego była dość powściągliwa, chociaż on również uważa, że spotkanie przebiegło dobrze. Rozmawiano przede wszystkim o zakupie amerykańskich systemów obrony powietrznej i ewentualnej wspólnej produkcji dronów. Wcześniej Zełenski oświadczył, że Ukraina zamierza kupić co najmniej 10 amerykańskich systemów Patriot. Na konferencji prasowej Trump powiedział, że będzie szukał możliwości sprzedaży tych systemów Ukrainie, zastrzegając: „Zobaczymy, czy uda się udostępnić część z nich. One są potrzebne również nam”.

Spotkanie Zełenskiego i Trumpa trwało 45 minut. Zdjęcie: OPU

W opinii Julii Ozmołowskiej z dyplomatycznego punktu widzenia już samo to, że doszło do spotkania prezydentów USA i Ukrainy, jest czymś pozytywnym. Ważne są dwa elementy. Po pierwsze, konieczne jest utrzymanie intensywnego dialogu z Amerykanami na wszystkich możliwych szczeblach decyzyjnych i na szczeblu prezydentów. Po drugie, należy brać pod uwagę kontekst kontaktów rosyjsko-amerykańskich, które obecnie jakby utknęły w martwym punkcie. Ważne jest także, by dodać do amerykańskiej wizji aspekty ważne dla Ukrainy:

– Jeśli mówimy o merytorycznej części tego spotkania, to dla Ukrainy ważne jest poruszanie kwestii, które uważa za priorytetowe. Chodzi o wzmocnienie ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej, o którym mówił prezydent Ukrainy, oraz o kwestię, którą Amerykanie są bardzo zainteresowani – wspólnej produkcja dronów. Bo Ukraina ma najlepsze doświadczenie we wdrażaniu innowacji związanych z dronami.

Poza tym spotkanie prezydentów jest okazją do zwrócenia uwagi na rzeczywisty stan rzeczy w Ukrainie, kontynuuje Julia Osmołowska:

– Rosyjskie narracje i dezinformacja, że Rosja kontroluje sytuację i faktycznie dominuje na polu bitwy, znajdują swoich, powiedzmy, odbiorców w Europie. Stwarza to niekorzystne tło dla zrozumienia rzeczywistej sytuacji i tego, w jakim stopniu pomoc dla Ukrainy może obecnie przyczynić się do jej przewagi w działaniach wojskowych.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Kateryna Tryfonenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Bez Ukrainy NATO nie będzie już bezpieczne

Ексклюзив
20
хв

Ukraińcy po wojnie: wielka emigracja czy wielki powrót?

Ексклюзив
20
хв

Ondřej Kolář: – Europejscy przywódcy zdali już sobie sprawę, że za partnera mają klauna. Trump nie wie, co mówi i co robi

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress