Exclusive
20
min

Timothy Snyder: Dlaczego Rosja nie może wygrać wojny z Ukrainą

Prof. Timothy Snyder, światowej sławy amerykański historyk z Uniwersytetu Yale, ekspert w dziedzinie historii Europy Środkowo-Wschodniej i Związku Sowieckiego – o błędach USA w polityce wobec Ukrainy i Rosji, o tym, co Zachód zawdzięcza walczącym Ukraińcom, i o tym, dlaczego Rosja nie może wygrać tej wojny

Robert Siewiorek

Mural z wizerunkiem 23-letniego Andrieja Ogorodnika, żołnierza pułku „Azow”, na ścianie bloku w Kijowie. Ogorodnik zginął 26 kwietnia 2022 roku w Mariupolu. Zdjęcie: Ephrem Łukacki/AP/East News

No items found.

Jedna rzecz łączyła w lutym 2022 r. amerykańską administrację Joe Bidena i reżim Władimira Putina: przekonanie, że Ukraina upadnie w ciągu 72 godzin – stwierdził prof. Timothy Snyder podczas odczytu pt. „Ryzyko powolności: amerykańskie błędy podczas rosyjskiej wojny w Ukrainie”, który wygłosił 18 kwietnia w kameralnej auli The University Club of New York.

To z kolei powinno nam uświadomić, że sprawy mogły potoczyć się zupełnie inaczej, niż się potoczyły. Dziś moglibyśmy żyć w świecie, w którym porządek polityczny w znacznym stopniu zostałby zdefiniowany przez wojenne zwycięstwo Rosji sprzed dwóch lat – gdy prezydent Zełenski i ukraiński rząd uciekli z kraju, nad którym agresor przejął kontrolę. Wraz ze wszystkimi jego zasobami.

Ślepota jednookich optymistów

W tym kluczowym momencie historii wszystko mogło pójść zupełnie inaczej, niż poszło. Tymczasem my, na Zachodzie, zachowujemy się tak, jakby dobry obrót spraw był czymś oczywistym, a zły scenariusz był niemożliwy.

Choć o tym, że był i wciąż jest prawdopodobny, świadczy kilka faktów. Owszem, w Ukrainie nie doszło do spektakularnego masowego ludobójstwa, ale przecież była Bucza i Mariupol, z okupowanych terytoriów Rosjanie masowo wywożą ukraińskie dzieci, a ukraińscy liderzy, którzy znaleźli się na terenach okupowanych, byli i wciąż są mordowani.

I mimo to uznajemy za oczywiste, że armia Ukrainy powstrzymała ludobójstwo i ostateczną destrukcję ukraińskiego społeczeństwa.

Najgorsze się nie wydarzyło, bo nie mogło – zdaje się myśleć nasza wspólnota jednookich optymistów

To z kolei sprawia, że zaledwie garstka mądrych ludzi zdaje sobie sprawę, jak wiele w ciągu tych minionych dwóch lat cywilizowany świat zawdzięcza Ukraińcom.

Europa zależy od walki Ukrainy

Co takiego im zawdzięcza? Snyder jest w swych wyliczeniach i argumentacji niezwykle przenikliwy i metodyczny.

Po pierwsze to, że powstrzymali rosyjskie „przerażające uderzenie przeciw międzynarodowemu porządkowi prawnemu”, którego jedno z podstawowych założeń głosi: jeden kraj nie może najechać drugiego kraju bez powodu i zająć jego terytorium.

Ukraińcy, broniąc swych granic, bronią tej zasady. Gdyby się poddali, siła tej zasady byłaby zupełnie inna niż wciąż jest – podkreśla amerykański uczony.

Europejczycy z zachodu zawdzięczają też Ukraińcom podtrzymanie całego obecnego modelu Unii Europejskiej

A ten model zasadza się na założeniu, że kraje postimperialne mogą razem angażować się na rzecz bogacenia się i pokoju, nie uciekając się do wojny. Model ten wydaje się wciąż wiarygodny głównie dlatego, że Ukraińcy nadal walczą. Jeśliby się poddali, stałby się niewiarygodny. Stałby się karykaturą samego siebie.

Czy Europejczycy tak to widzą? Owszem, tyle że według Snydera dzieje się tak bardzo rzadko.

Odwalić brudną robotę

Kolejną rzeczą, którą bierzemy w naszym świecie za coś normalnego, jest to, że… Ukraina wypełnia misję NATO. Snyder zwięźle wyjaśnia charakter tego paradoksu: misją NATO jest absorbować i odrzucać ataki rosyjskich sił zbrojnych – tymczasem jedyny kraj, który to dziś robi, nie jest członkiem NATO. Mówiąc kolokwialnie, Ukraina odwala za NATO całą brudną robotę, a my radośnie i bezrefleksyjnie uznajemy to za oczywistość.

Na tym jednak nie koniec. Praktyczne konsekwencje ukraińskiego oporu sięgają nawet wyżej niż do pułapu relacji NATO – Rosja. Snyder zauważa, że chociaż od blisko ćwierćwiecza globalny dyskurs polityczny orbituje wokół ryzyka apokaliptycznego starcia Ameryki z Chinami, w ciągu minionych dwóch lat temat ten jakby spadł na drugi plan. Dlaczego tak się stało? Dlatego, rzecze profesor, że: „ukraiński opór wobec Rosji czyni dla Chińczyków jasnym – i jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie na Tajwanie – to, że wielkie operacje ofensywne są dziś trudne i nieprzewidywalne”. I właśnie to powstrzymuje Chiny przed rozpętaniem własnej rzezi.

Co znamienne, robiąc to, co robią w konfrontacji z Rosją, Ukraińcy powstrzymują Chiny w sposób, w jaki USA nie mogłyby ich powstrzymywać

Albowiem każdy sposób, w który Ameryka chciałaby zastopować Chiny, mógłby zostać odebrany przez nie jako prowokacja – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem Ukraina po prostu broni swojego suwerennego terytorium, nikogo nie prowokując – przez co nie może być postrzegana jako strona prowokująca.

Ergo: po raz kolejny Ukraińcy robią dla nas coś, czego sami dla siebie nie potrafimy uczynić.

Dopóki Ukraińcy dają radę

I jeszcze jedna sprawa: wojna jądrowa. Jednym z powodów, dla których – mimo eskalujących do granic groteski gróźb Kremla – taka wojna w ostatnim czasie nie wybuchła, jest to, że Ukraińcy poprzez swój opór wysyłają światu prosty komunikat: kraj bez głowic nuklearnych może obronić się w konwencjonalnej wojnie przed jądrową potęgą.

Ukraińcy dają światu argument, że nie każdy kraj, który byłoby na nią stać, musi mieć Bombę

Gdyby jednak przegrali lub się poddali, wielkiego znaczenia nabrałby argument przeciwny.

Według Snydera to, że np. Niemcy, Polska czy Japonia, państwa średniej wielkości, lecz z aspiracjami, nie podjęły programu nuklearnego, jest mocno powiązane z faktem, że Ukraina wciąż stawia skuteczny opór gigantowi, który ze swoich bomb atomowych nie może zrobić użytku. Dopóki Ukraińcy dają radę, jądrowy miecz nad głową świata jest tylko straszakiem.

Czarne paradoksy

Mówiąc kolokwialnie (to Snyder) Ukraińcy kupują nam czas. I nie jest do końca jasne, jaką walutą im się za to odpłacamy.

Amerykanie (w całym wykładzie wobec polityki swojego kraju i postaw rodaków Snyder jest bardzo surowy) odpłacają Ukraińcom narastającym lekceważeniem, unikami wobec nich i brakiem sensownej polityki ukraińskiej. A to może mieć katastrofalne konsekwencje.

„Przez swoją opieszałość – alarmuje Snyder – stworzyliśmy świat, w którym front pęka, Ukraina przegrywa tę wojnę i wszystkie wymienione pozytywne skutki ukraińskiego oporu zamieniają się w swoje przeciwieństwo. W końcu zapytamy samych siebie: Jak to się stało, że znaleźliśmy się w takim świecie? Odpowiedź będzie brzmiała: Przez to, co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy w 2023 i 2024 r.”

I tu – kolejny czarny paradoks, który nie umyka uwadze Snydera.

To, co robi Rosja, jest przewidywalne: toczy wojnę, by zniszczyć ukraińskie społeczeństwo i ukraińskie państwo. Zachowanie Ukraińców też jest przewidywalne: bronią swojego terytorium, swojej integralności. Siebie.

Najmniej przewidywalnym głównym graczem w tej grze są Stany Zjednoczone

„Czasem nasze poczynania są niespodziewane nawet dla nas samych” – mówi z goryczą Timothy Snyder.

Profesor Timothy Snyder. Zdjęcie: Dawid Żuchowicz/ Agencja Wyborcza.pl

Filary dysfunkcji: putinowiec Musk i sociale

Z czego to wszystko wynika? Z dysfunkcji charakteryzującej trzy główne filary, na których opiera się amerykański system władzy.

Pierwszym filarem są… media społecznościowe (inteligentna publiczność Snydera przyjmuje to stwierdzenie z rozbawieniem, lecz szybko okazuje się, że sprawa jest poważna). Chodzi o to, jak social media zachowują się w czasie tej wojny i do jakiego punktu nas doprowadziły. Ukraińcy używają ich bardzo sprawnie. Problem w tym, że te media nie są najlepsze w skupianiu przez dłuższy czas uwagi ludzi wokół spraw poważnych. Tym bardziej że X (były Twitter) należy obecnie do putinowca, który manipuluje przekazem nie tylko za pośrednictwem algorytmów, lecz także swych bezpośrednich, osobistych interwencji.

Putinowca? We wrześniu 2022 r. – Snyder ma pamięć słonia – Elon Musk osobiście podjął decyzję o odcięciu ukraińskiej armii od systemu satelitarnego Starlink. Ukraińcy prowadzili właśnie ofensywę w stronę Morza Czarnego – to był prawdopodobnie najlepszy czas na zakończenie wojny.

Tyle że przyszedł Musk i wszystko udaremnił.

Nie wystarczy przewidywać

Drugą dysfunkcyjną gałęzią amerykańskiego systemu władzy jest rząd. Choć zaczął od bezdyskusyjnej zasługi: wywiad przewidział, co i kiedy się wydarzy – z dokładnością niemal do jednego dnia. Snyder zaznacza, że o nadchodzącej inwazji Rosji administracja Bidena ostrzegła Ukraińców w sposób subtelny i inteligentny, dając im do zrozumienia, że Amerykanie nie będą mogli zareagować w taki sposób, w jaki by chcieli.

I postąpiła właściwie.

Błędem było przyjęcie założenia, że rolą amerykańskiego rządu jest przewidywanie planów Rosji, a potem zastanawianie się, co można zrobić, by ją przed inwazją powstrzymać

Tyle właśnie wymyśliła amerykańska administracja. Nie było dyskusji o tym, jak pomóc Ukrainie, jeśli jednak Rosja na nią napadnie.

Mielizny takiego podejścia wyszły na światło dzienne, gdy Rosjanie najechali Ukrainę. Bo gdy do marca 2022 r. stało się jasne, że Ukraina jednak może wygrać – przetrawienie wynikających z tego szans i możliwości trwało w Ameryce absurdalnie długo. Między wiosną a jesienią 2022 r. zaistniał okres „wielkiej płynności”: Rosjanie zrozumieli, że mogą przegrać, a Ukraińcy pojęli, że mogą zwyciężyć. Problem w tym, że niemal nikt z waszyngtońskiej elity politycznej skupionej wokół rządu Bidena nie był przygotowany do wykorzystania tej sposobności.

Skrzyknąć herosów

I tak zmarnowano 6 miesięcy – okienko czasowe, w którym wojna była łatwiejsza do wygrania niż kiedykolwiek później (Snyder uważa, że jest wciąż bardzo możliwa do wygrania). W tym czasie Zachód szedł na pasku rosyjskiej propagandy, tocząc dyskusje o tym, jak na nią reagować. Dyskusje, które były „żałośnie publiczne”. Decyzje o tym, jaką broń wysyłać Ukraińcom, też były „żałośnie publiczne” – i poprzedzały je przecieki, które osłabiały efekt związany z dozbrajaniem Ukraińców.

Poza tym, zaznacza Snyder, „tę broń wysyłaliśmy w symbolicznej ilości i jakości – nie takich, które pozwoliłyby im [Ukraińcom] wygrać wojnę”. Zwłaszcza jeśli chodzi o systemy obrony powietrznej i broń dalekiego zasięgu.

Gdyby zamiast 10 czy 20 HIMARSÓW wysłano 100 czy 200, prawdopodobnie byłoby już po wojnie

Oczywiście to były decyzje rządu – jednak główną winą ponoszą tu media. Zachodnia opinia publiczna dyskutowała o zachodniej broni tak, jakby to była superbroń. Więc gdy wysyłano Ukraińcom 10 czy 15 Bradleyów, wszyscy – zwłaszcza Amerykanie – uważali, że robią coś wspaniałego. „Skrzykiwaliśmy Avengerów, jakby dzięki nim wszystko nagle miało się radykalnie odmienić”.

Magicy i kult superbroni

Snyder nie chce krytykować zachodniej broni, która w wielu przypadkach (np. systemy Patriot) jest świetna i szła na ukraiński front nierzadko prosto z półki. Chodzi mu tylko o podkreślenie, że Zachód z Amerykanami na czele otacza swoją broń czymś na kształt kultu.

Ludziom na zachód od Ukrainy wydaje się, że wysłanie 10 zachodnich czołgów będzie miało bardzo znaczące konsekwencje na froncie

„Kiedy doszło do ukraińskiej ofensywy wczesnym latem 2023 r. – wytyka Snyder – wmawialiśmy sobie, że my, na Zachodzie, jesteśmy magikami, jeśli chodzi o naszą broń, więc nawet mała jej ilość zrobi wielką różnicę. A potem, gdy okazało się, że to nie wystarczyło, uznaliśmy, że Ukraińcy robią coś źle – i nie wróciliśmy już do dyskusji o tym, czy trzeba wysłać 200 HIMARSÓW”.

Nie wróciliśmy do tej dyskusji, chociaż Ukraińcy udowodnili, że potrafią się sprawnie posługiwać nawet najbardziej zaawansowaną bronią.

Kafkowskie korowody trumpistów

Pozostaje trzeci filar amerykańskiego systemu, który zawiódł: legislacja. 20 kwietnia, po ponad półrocznej politycznej wojnie domowej, zatwierdzono w Kongresie 61-miliardową pomoc USA dla walczącej Ukrainy. Poprzednią transzę wsparcia dla tego kraju „klepnięto”… ponad 470 dni wcześniej.

To opłakany rezultat nieznacznej przewagi Republikanów w Kongresie, z których wielu ma własne – bardzo osobliwe – wyobrażenie na temat tego, na czym polegają amerykańskie interesy w Ukrainie. W tym gronie bardzo żywotna i dobrze zorganizowana jest frakcja putinistów.

Pracuje ona z mozołem na rzecz kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, która to kampania tym bardziej puchnie i prosperuje, im bardziej bezproduktywnie toczą się w USA sprawy ukraińskie. To dlatego rzeczywistość w Kongresie przed niedawnym zatwierdzeniem pomocy dla Kijowa przypominała korowody absurdalnej kafkowskiej biurokracji, dopinającej do pomocy Ukrainie rzeczy kompletnie z nią niezwiązane (mur na granicy z Meksykiem, Izrael, Tajwan).

Przekleństwo opieszałych

Jak brzmi wniosek z analizy działania trzech wymienionych, dysfunkcyjnych w przypadku sprawy ukraińskiej, gałęzi amerykańskiej władzy (technologicznej, wykonawczej i legislacyjnej)?

„Stworzyliśmy sprzężenie – mówi Snyder. – Jeśli jesteś powolny, nie czujesz, byś robił cokolwiek. Kiedy jesteś powolny, tracisz poczucie odpowiedzialności – bo nie tkwisz w sercu ważnych zdarzeń. Kiedy jesteś powolny, szukasz wymówek. Kiedy jesteś powolny, stajesz się trudniej osiągalny dla innych”.

Ameryka jest powolna. Zachód jest powolny.

Bardzo ciężko jest być Ukraińcem, wiedzieć, że twoi najlepsi bracia codziennie giną na froncie – i słyszeć od ludzi w Waszyngtonie: „To normalne [opóźnienie], bo o tej porze roku w Kongresie zawsze są wakacje”

To z kolei prowadzi według Snydera do konstatacji, że Ukraińcom trudno komunikować się z ludźmi Zachodu – a tym drugim ciężko słuchać Ukraińców, skoro traktują własną opieszałość jako coś normalnego. W takiej perspektywie sposób, w jaki Ukraińcy żyją dzień po dniu, staje się dla ludzi Zachodu czymś nienormalnym i niezrozumiałym.

Katastrofalne skutki powolności

Co z tego wszystkiego wynika?

Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, to będzie wina naszej powolności, inercji, nic nierobienia. Jeśli dojdzie do zapaści, stracimy bardzo dużo, stanie się to bardzo szybko – i będzie to coś na kształt ludobójstwa w Ukrainie. To będzie potężne uderzenie w międzynarodowy porządek prawny (o ile inwazja Rosjan się powiedzie). Model Unii Europejskiej zostanie poważnie zakwestionowany (o ile w ogóle nie podważony). Natomiast Ukraina nie będzie już realizowała misji NATO.

A to rodzi pytanie: Kto będzie tę misję realizował?

Możemy też oczekiwać rozprzestrzenienia się broni nuklearnej na świecie i prawdopodobnej wielkiej wojny na Dalekim Wschodzie

Jednak to nie wszystko. Następną rzeczą, która w razie porażki Ukrainy legnie w gruzach, będzie reputacja Ameryki.

Najtrudniejszy test

Nawet jeśli (niektórzy?) Amerykanie przekonują samych siebie, że Ukraina jest nieistotna, ludzie we wszystkich zakątkach globu patrzą teraz na to, co dzieje się w tym kraju, jak na „niewiarygodnie łatwy test dla USA” – ocenia Snyder.

Niewiarygodnie łatwy, bo Ameryka nie musi wysyłać na wojnę z Rosją swoich żołnierzy. Niewiarygodnie łatwy, bo pieniądze potrzebne do zaliczenia tego testu to przy prawdziwych kosztach podobnego wyzwania drobniaki. Niewiarygodnie łatwy, bo z ideologicznego punktu widzenia ta wojna dotyczy wartości, o której Ameryka od dawna mówi, że jest jej sercu najbliższa: demokracji – zagrożonej bezpośrednio i śmiertelnie.

„Jeśli nie jesteśmy w stanie zaliczyć testu, który w oczach naszych sojuszników, ale też wrogów, jest niewiarygodnie łatwy, nie możemy oczekiwać od jednych czy drugich, że uwierzą, że bylibyśmy w stanie zdać trudniejszy test w przyszłości – konstatuje Timothy Snyder.

I jeszcze jedno: nawet jeśli Ukraina przegra, to nie znaczy, że zniknie

To oznacza tylko tyle, że jej niezwykle doświadczeni i waleczni żołnierze zostaną siłą wcieleni do sił rosyjskich. Oznacza to także, że technologie, które Ukraina samodzielnie opracowała, technologie, które w obliczu przyszłej chińskiej inwazji bardzo przydałyby się np. Tajwanowi – trafią do Rosji i do Chin.

Co będziemy mieli

Oznacza to także, że ukraińskie rolnictwo, które jest trzecim czy czwartym najważniejszym rolnictwem na świecie, będzie kontrolowane przez Rosję.

Zasoby Ukrainy, także jej zasoby ludzkie, zostaną przeorientowane w przeciwnym niż obecnie kierunku.

Co będziemy wtedy mieli?

Rosję, która wygra wojnę i uzna, że zasady nie mają znaczenia.

Rosję, która zdobędzie ogrom nowych zasobów.

Rosję, która dowiedzie, że nie ma powodów, by traktować Amerykę poważnie.

Jeśli pozwolimy Rosji przejąć kontrolę nad Ukrainą, to będzie to już zupełnie inna Rosja. Zupełnie inna Ukraina. Zupełnie inna Europa. Zupełnie inny świat.

Nie wszystko stracone

Ukraina może wygrać tę wojnę – uważa Snyder. – Choćby z tego względu, że potencjał ekonomiczny jej sojuszników jest 250 razy większy niż moce jej zniszczonej przez Rosjan gospodarki. A to oznacza, że do zwycięstwa potrzebuje zaledwie drobnej, niewiele znaczącej cząstki zasobów ekonomicznych jej bogatych sojuszników.

Oby ta cząstka się znalazła.

No items found.
Ядерна зброя

Dziennikarz, redaktor, publicysta, autor książek, historyk literatury, doktor nauk humanistycznych

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
agresja rosyjska, zniszczony kościół, święta wojna, wierzący

27 marca 2024 r. w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela tzw. Światowa Rada Ludowa Rosji pod przewodnictwem patriarchy Cyryla, zwierzchnika rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, uznała to, co od dwóch lat Rosja robi w Ukrainie, za „świętą wojnę”. W ramach tej krucjaty naród rosyjski już od 2014. „z bronią w ręku broni swojego życia, wolności, państwowości, tożsamości cywilizacyjnej, religijnej, narodowej i kulturowej, a także prawa do życia na własnej ziemi w granicach zjednoczonego państwa rosyjskiego”.

Co osobliwe, według moskiewskiej Cerkwii Rosjanie bronią tego wszystkiego nie tylko przed „zbrodniczym reżimem kijowskim”, lecz także przed Zachodem, który „popadł w satanizm”.

"Ruskij mir" kontra Boży świat

W oczach moskiewskich popów Putin jest obrońcą prawosławia i bożym wysłannikiem, którego misją stało się zjednoczenie „narodów rosyjskich” – poza „starszymi braćmi Rosjanami” także „braci młodszych”: Białorusinów i Ukraińców – we wspólnej geograficznej, kulturowej i religijnej przestrzeni „Ruskiego Świata”.

Prawosławna hierarchia w Ukrainie szybko zareagowała na moskiewski manifest. „Ukraińska Cerkiew Prawosławna nie popiera i odcina się od ideologii rosyjskiego świata. Co więcej, stosunek naszej Cerkwi do tej idei od dawna jest publicznie wyrażany przez Jego Świątobliwość Metropolitę Onufrego z Kijowa i całej Ukrainy: ‘Nie budujemy żadnego rosyjskiego świata, budujemy Boży świat’”.

Koszary w domach modlitwy

W rzeczywistości wystąpienie moskiewskich duchownych jest jednym z elementów wojny totalnej, obliczonej na wyniszczenie fizyczne i duchowe, którą Putin toczy przeciw Ukraińcom. Wojny, w której walka z ukraińskim wojskiem jest tylko częścią szerszej kampanii anihilacji, obejmującej też niszczenie ukraińskiej gospodarki, kultury, kapitału populacyjnego (wywożenie ukraińskich dzieci) – i tożsamości religijnej.

Licznych dowodów na to dostarcza opublikowany w lutym raport Instytutu Wolności Religijnej w Ukrainie, w którym poza suchymi faktami i liczbami są też relacje ukraińskich duchownych: świadków i ofiar rosyjskiego barbarzyństwa.

Ołeksandr Babiczuk, biskup Ukraińskiego Kościoła Zielonoświątkowego w obwodzie chersońskim, sekretarz generalny Ukraińskiego Towarzystwa Biblijnego [relacja z raportu]:

Rosyjscy żołnierze oglądali prawie każdy budynek kościoła w Chersoniu i pytali, z czego zrobione są ściany; dziwne rzeczy. Zajęli niektóre budynki sakralne: zajęli budynek zielonoświątkowego Kościoła im. Narodzenia Chrystusa w Nowej Kachowce, pomieszczenia kościelne we wsiach Rozdolne i Hornostaiwka, a także w  innych miejscach w obwodzie chersońskim. Domy modlitwy zostały przekształcone w koszary dla rosyjskiego wojska. Oczywiście wykorzystali całą własność kościelną i zabronili odprawiania tam nabożeństw.

Prawosławni stoją przy tradycyjnych koszykach wielkanocnych, święconych przez ukraińskiego księdza w pobliżu kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego, zniszczonego podczas rosyjskiej okupacji wiosną 2022 roku. 5 maja 2024 r. Zdjęcie: Roman Pilipey/AFP/East News

Karcer nazywa się „gumowy”

Z raportu dowiadujemy się, że w ciągu pierwszych 24 miesięcy wojny Rosjanie zniszczyli, splądrowali lub uszkodzili w Ukrainie co najmniej 630 obiektów kultu, powodując w krajobrazie religijnym tego kraju trudne do wyobrażenia spustoszenia. Walczący pod komendą kremlowskiego „obrońcy prawosławia” żołnierze najwięcej zniszczyli świątyń prawosławnych – co najmniej 246. Wśród nich natomiast, jak czytamy w raporcie, „najbardziej ucierpiały kościoły Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (stowarzyszonego z… Patriarchatem Moskiewskim) – co najmniej 187”.

Wasyl Wyrozub, rektor katedry Świętej Trójcy w Odessie i kapelan Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego:

Karcer nazywa się „gumowy”, ma 2,5 na 4 metry. To piwnica. Jest zimno, ok. 6 do 8 stopni Celsjusza. Rozebrali mnie do naga i wrzucili do środka. Pomieszczenie nie jest wentylowane, nie ma toalety ani wody; po prostu pokój wyłożony gumą. Byłem na mrozie przez prawie cztery dni bez jedzenia, wody ani snu. (…) Po jednym dniu kaszlałem ropą.

Podczas przesłuchań dwóch rosyjskich żołnierzy rozciągnęło mnie z głową przy ścianie, każdy ciągnął za jedną z moich nóg, zmuszając mnie do rozkroku i wykręcając jedną z rąk. Trzeci stał za nimi, uderzał mnie w nerki, głowę i raził mnie prądem.

Armia prawosławnego kraju

Rosjanie uszkodzili lub zniszczyli także 59 kościołów zrzeszonych w niezależnej Cerkwii Prawosławnej Ukrainy oraz ponad 200 kościołów ewangelickich i zielonoświątkowych. Podczas debaty pt. „Wiara pod ostrzałem w rosyjskiej wojnie na Ukrainie”, zorganizowanej 30 października 2023 r. w waszyngtońskiej siedzibie Instytutu Pokoju Stanów Zjednoczonych, pastor Iwan Rusyn, zastępca biskupa seniora Ukraińskiego Kościoła Ewangelickiego, ujął problem tak:

W tej wojnie nie chodzi o naszą ziemię. Ta wojna dotyczy samego istnienia naszej wolności, tożsamości, wartości i kultury. (…) Nasz wybór jest oczywisty: walcz albo giń

Mychajło Brycyn, prezbiter Kościoła Ewangelicznych Chrześcijan „Łaska” w Melitopolu (obwód zaporoski):

Rosyjskie wojsko zajęło kilka kościołów w Melitopolu. Jako pierwszy został zajęty budynek Melitopolskiego Kościoła Chrześcijańskiego. To duży kompleks. Zajęli go za pomocą transportera opancerzonego, ponieważ myśleli, że są tam uzbrojeni „ekstremiści” i „terroryści”. To był nonsens. Była tam tylko jedna dziewczyna. (…) Krzyże zostały wycięte z kościołów, w tym z naszego. Tak robili tylko sataniści. Jak można mówić o Rosjanach, że „to armia prawosławnego kraju”, skoro oni wycinają krzyże?

Patriarcha Cyryl Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej wita prezydenta Rosji Władimira Putina po nabożeństwie wielkanocnym w cerkwii Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. 5 maja 2024 r. Zdjęcie: Nagroda Igora/AP/Eastern News

Liga gwałcicieli swobód

To, że idea współistnienia w jednym kraju różnych wspólnot religijnych i kościołów wykracza poza zdolności pojmowania Rosjan, nie dziwi o tyle, że nie uznaje jej sam ich najwyższy przywódca. W kwietniu 2021 r. niezależna Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (USCIRF), utworzona przez Kongres dla przygotowywania zalecenia dla Departamentu stanu w kwestiach globalnej wolności religijnej, w swym corocznym raporcie zaapelowała o dopisanie Rosji do czarnej listy państw – „najgorszych gwałcicieli” wolności religijnej na świecie. Lista ta obejmuje m.in. Iran, Pakistan, Koreę Północną, Chiny, Tadżykistan i Turkmenistan.

Dmitry Bodiu, pastor Kościoła Ewangelickiego „Słowo Życia” w Melitopolu (obwód zaporoski):

Kiedy w naszym mieście wybuchła wojna, otworzyliśmy drzwi naszego kościoła dla ludzi, którzy uciekali przed ostrzałem: mogli dostać jedzenie, ogrzać się, otrzymać pomoc medyczną i praktyczną. Kościół służył jako schronienie dla mieszkańców naszego miasta do 19 marca, kiedy zostałem aresztowany. Rosyjscy żołnierze przyszli do mojego domu o 6:30 rano, złapali mnie i zaciągnęli do więzienia. Codziennie byłem uporczywie przesłuchiwany. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, ile czasu będę musiał spędzić w więzieniu i co stanie się ze mną później, ponieważ grożono mi śmiercią. Osiem dni później rosyjskie wojsko uwolniło mnie, ponieważ wiele osób modliło się za mnie, a moja sytuacja zyskała międzynarodowy rozgłos.

Was trzeba pogrzebać żywcem

Formalnie rosyjskie prawo uznaje chrześcijaństwo, islam, judaizm i buddyzm za cztery „tradycyjne” religie kraju, stanowiące nieodłączną część jego dziedzictwa historycznego. W praktyce reżim rosyjski zwalcza te mniejszości religijne, które w danej chwili uzna za niepożądane, wykorzystując do tego ustawę o przeciwdziałaniu ekstremizmom. Na jej podstawie w 2017 r. Sąd Najwyższy zakazał działalności w Rosji Świadkom Jehowy.

Tymczasem to Ukrainę rosyjska propaganda przedstawia jako kraj religijnej nietolerancji i prześladowań

„Czerpiąc z mojego dwudziestoletniego doświadczenia dyplomatycznego, muszę przyznać, że Ukraina wyróżnia się jako latarnia wolności religijnej wśród byłych republik radzieckich, a jednocześnie przewyższa pod tym względem Rosję” – pisze w artykule o rosyjskich zbrodniach na tle religijnym w Ukrainie Knox Thames, były specjalny wysłannik ds. mniejszości religijnych w Departamencie Stanu USA.

Walentyn Synij, rektor Tawrijskiego Instytutu Chrześcijańskiego (obwód chersoński):

Oni [Rosjanie – red.] nazywali wierzących ewangelików faszystami, banderowcami i amerykańskimi szpiegami. (…) Jeden z rosyjskich oficerów powiedział pracownikowi naszego instytutu: „Ewangelicy tacy jak wy powinni zostać całkowicie zniszczeni, ponieważ jesteście sekciarzami i amerykańskimi szpiegami. Ale samo zastrzelenie was będzie dla was zbyt łatwe. Was trzeba pogrzebać żywcem”.

20
хв

Jak wygląda „święta wojna” Rosji w Ukrainie

Robert Siewiorek

"Trójwarstwowy” plan destabilizacji kraju obejmuje przewagę na polu bitwy, kampanię dezinformacyjną na Ukrainie i izolację na arenie międzynarodowej. Stwierdził to Vadim Skibitsky, zastępca szefa wywiadu obronnego Ukrainy, w wywiadzie dla The Economist.
Sestry przedstawiają jego kluczowe punkty.

Głównym czynnikiem w planie destabilizacji, według Skibitsky'ego jest wojsko

Miną tygodnie, zanim amerykańska pomoc dotrze na linię frontu. Jest mało prawdopodobne, aby była w stanie dorównać rosyjskim zapasom pocisków lub zapewnić skuteczną ochronę przed zaawansowanymi technologicznie, niszczycielskimi bombami kierowanymi.

Drugim czynnikiem jest rosyjska kampania dezinformacyjna na Ukrainie. Ma ona na celu podważenie ukraińskiej mobilizacji i legitymacji politycznej Zełenskiego. Jego kadencja prezydencka kończy się 20 maja. Pomimo faktu, że konstytucja zezwala na przedłużenie kadencji na czas nieokreślony w czasie wojny, przeciwnicy prezydenta już teraz podważają jego mandat.

Trzecim czynnikiem jest nieustanna kampania Rosji mająca na celu izolację Ukrainy na arenie międzynarodowej: „Będą podsycać sytuację w każdy możliwy sposób.”

Ofensywa w regionach Charkowa i Sumy

Rosja przygotowuje się do ofensywy w regionach Charkowa i Sumy na północnym wschodzie. Według Skibickiego, Rosja rozpocznie ofensywę pod koniec maja lub na początku czerwca. Rosyjska grupa „Siewier”, znajdująca się na granicy z obwodem charkowskim, liczy 35 000 żołnierzy, ale według przedstawiciela GUR zostanie zwiększona do 50 000-70 000 żołnierzy.

Rosja tworzy również dywizję rezerwową w centralnej Rosji, którą może dodać do głównych sił. To nie wystarczy do operacji zdobycia dużego miasta: - Szybka operacja wejścia i wyjścia jest możliwa. Ale operacja zdobycia Charkowa czy nawet Sum jest zupełnie innego rzędu. Rosjanie o tym wiedzą. I my to wiemy. Zwycięstwo Ukrainy i negocjacje z RosjąUkraina nie jest w stanie wygrać wojny z Rosją na samym polu bitwy, powiedział Skibicki. Nawet gdyby udało się odepchnąć siły rosyjskie do granic z 1991 r., nie zakończyłoby to wojny. Tylko negocjacje, które mogą rozpocząć się nie wcześniej niż w drugiej połowie 2025 r., mogą ją zakończyć. Zdolności produkcyjne rosyjskiego wojska wzrosły, ale na początku 2026 r. osiągną najwyższy poziom z powodu braku materiałów i inżynierów. Obie strony mogą ostatecznie stanąć w obliczu niedoboru broni.

7 dni wystarczyłoby Rosji na przejęcie kontroli nad krajami bałtyckimi

Tymczasem, jak argumentuje Skibicki, czas reakcji NATO wynosi dziesięć dni. Jeśli sąsiedzi Ukrainy nie znajdą sposobów na dalsze zwiększenie produkcji obronnej, aby pomóc Ukrainie, znajdą się na celowniku Rosji. Przedstawiciel GUR marginalizuje znaczenie artykułu 5 Karty NATO o obronie zbiorowej, a nawet obecność wojsk NATO w krajach graniczących z Ukrainą jako coś, co w praktyce może nie mieć znaczenia.

Mobilizacja na Ukrainie

Złożony proces mobilizacji ludności komplikują walki polityczne i niezdecydowanie w Kijowie. Pobór do wojska został w dużej mierze wstrzymany zimą po tym, jak prezydent zdymisjonował szefów regionalnych komisariatów wojskowych. Od grudnia sytuacja nieco się poprawiła, ale nie została rozwiązana. Istnieją obawy, że kolejna fala zmobilizowanych rekrutów zaowocuje niezmotywowanymi żołnierzami o niskim morale.

20
хв

W maju Rosja zastosuje „trójwarstwowy” plan destabilizacji Ukrainy

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: Ukraina musi się zmobilizować. Nikt nie może w tym zastąpić ukraińskiego państwa

Ексклюзив
20
хв

Atomówka albo dlaczego Ukraińcy się śmieją

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress