Exclusive
20
min

Powrót Ukraińców z zagranicy: wolna wola czy przymus?

Dla rozwiązania kryzysu demograficznego potrzebujemy polityki państwa. Ministerstwo Powrotu Ukraińców to tylko jedno z narzędzi

Mykoła Kniażycki

Jak sprowadzić ukraińskich uchodźców do domu? Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Kryzys demograficzny będzie głównym powojennym wyzwaniem dla Ukrainy. Pieniądze na odbudowę znajdziemy, ale innych Ukraińców poza naszymi nie ma.

Naprawdę mam nadzieję, że nowy minister położy kres prowokacyjnym oświadczeniom i pomysłom na temat uchodźców, które tak aktywnie były generowane przez nasz rząd. Wszyscy pamiętamy, jak prezydent zasugerował, że kraje UE powinny przekazywać pomoc, której udzielają Ukraińcom, do ukraińskiego budżetu. Z kolei historia z ograniczeniem usług konsularnych dla naszych obywateli za granicą po raz kolejny podzieliła społeczeństwo, które tak bardzo potrzebuje teraz jedności.

Andrij Sybiha, nowy minister spraw zagranicznych Ukrainy, z okazji swojej nominacji złożył ważne oświadczenie w parlamencie. Obiecał zmienić politykę państwa wobec Ukraińców za granicą.

To jest dokładnie to, o czym mówiłem od dwóch lat: państwo musi w końcu zająć się problemami naszych uchodźców.

Nowy minister już ogłosił wprowadzenie usługi "e-konsul", która powinna uprościć procedury biurokratyczne dla Ukraińców. Wiemy, że przed wojną brakowało urzędów konsularnych, a teraz są one po prostu fizycznie niezdolne do zapewnienia Ukraińcom usług wysokiej jakości.

Jednak oczywiście nie powinniśmy ograniczać się do rozwiązań technicznych.

Musimy zmienić postrzeganie przez państwo Ukraińców przebywających za granicą, sformułować w końcu jasną politykę wobec nich i znaleźć środki, by tę politykę realizować

Zacznijmy więc od tego, że uchodźcy i migranci zarobkowi – i wszyscy obywatele, którzy wyjechali legalnie – nie powinni czuć się niechciani. Pozostają Ukraińcami, nawet jeśli po wojnie nie wszyscy z nich wrócą do domu. Zadaniem władz jest zachowanie ich tożsamości i uczynienie ich rzecznikami Ukrainy na Zachodzie.

Tylko w Polsce jest prawie milion ukraińskich migrantów. Zdjęcie: Sestry

Na świecie jest wiele diaspor, które bardzo silnie lobbują na rzecz interesów swoich ojczyzn. Wiemy, jak silne są diaspory włoska, żydowska, polska i ukraińska w Stanach Zjednoczonych. Politycy zwracają na nie uwagę, a ich przedstawiciele stają się wpływowymi politykami, biznesmenami i naukowcami.

Za granicą mamy już nowe pokolenie Ukraińców, którzy dzięki swoim talentom i determinacji wkrótce staną się ważni. Musimy teraz z tymi ludźmi pracować, utrzymywać z nimi kontakt i wspierać ich zasobami. Byłoby wspaniale, gdyby nowe kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych miało takie podejście, ponieważ rządowi jako całości wciąż go brakuje.

Dlaczego tak uważam? Spójrzcie: nowe ministerstwo, które powstaje z inicjatywy prezydenta, ma nosić nazwę Ministerstwa Powrotu Ukraińców. Wybór takiej nazwy to błąd, ponieważ, jak wcześniej zaznaczyłem, nie wszyscy wrócą – i to jest ich prawo. Po co już na początku zawężać funkcjonalność nowej instytucji do powracających uchodźców, odrzucając jednocześnie kilka milionów innych ludzi z Ukrainy?

Obserwując sposób, w jaki władze informują o utworzeniu tego ministerstwa, jako były specjalista ds. mediów mogę powiedzieć, że to kompletna porażka komunikacyjna

Samo określenie: „powrót Ukraińców” zostało odebrane przez ludzi jako zamiar sprowadzania ich do domu siłą. To wrażenie, nawet jeśli jest fałszywe, natychmiast zwraca ludzi przeciwko tej inicjatywie. Powoduje agresję. Bo chociaż nie ma mowy o żadnych deportacjach, nikt tego nie wyjaśnił!

Czy Ministerstwo Powrotu Ukraińców zdoła zachęcić Ukraińców do powrotu do ojczyzny? Zdjęcie: Sestry

Z zadowoleniem przyjmuję sam pomysł utworzenia nowego ministerstwa, co zresztą przyznałem już w zeszłym roku. Nie możemy jednak ograniczać się do stworzenia nowej instytucji. Ministerstwo jest tylko narzędziem do przezwyciężenia kryzysu demograficznego – i to niejedynym.

Mamy nie tylko Ukraińców za granicą, których chcemy sprowadzić. Mamy również migrantów wewnętrznych, którzy są bezrobotni, nieprzekwalifikowani do nowych zawodów, którzy stracili domy, którym anulowano świadczenia socjalne.

Co robią ci ludzie? Wracają do strefy działań wojennych lub wyjeżdżają za granicę

Musimy również upewnić się, że po wojnie wskaźnik urodzeń wzrośnie. Społeczeństwo już teraz dyskutuje o przyciąganiu do kraju migrantów z innych krajów, o innym kodzie kulturowym niż nasz.

Wszystko to jest zarówno wyzwaniem, jak szansą dla państwa na skuteczne działanie. Potrzebujemy jasnej i przewidywalnej strategii demograficznej. Nie zbioru haseł, za które nikt nie będzie odpowiadał, ale fundamentów polityki państwa zapisanych w prawie.

Napisałem taki dokument i zarejestrowałem go w parlamencie. Jednak rząd idzie teraz w innym kierunku: szuka kandydata na ministra, a dopiero potem wymyśli, co ten minister będzie robił.

Kryzysowi demograficznemu poświęciłem dużo czasu. Zbierałem dane analityczne, studiowałem doświadczenia innych krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji, nakręciłem kilka filmów dokumentalnych o problemach naszych uchodźców i sposobach ich rozwiązania.

Cieszę się, że w trzecim roku wielkiej wojny władze wreszcie wysłuchały polityka opozycji. Smutne jest jednak to, że ze wszystkich moich propozycji wyciągnięto tylko jeden element – utworzenie nowego ministerstwa

Dlatego na razie wygląda to bardziej na imitację, pogoń za głośnymi nazwiskami. Oczywiście, Ministerstwo Powrotu Ukraińców brzmi nie gorzej niż Wielka Odbudowa. Ale jeśli za fasadą nie kryje się żadna strategia, to nic z tego nie będzie. Ten krok tylko rozdrażni Ukraińców, tworząc kolejną biurokratyczną strukturę, zresztą czytam już takie spostrzeżenia. Notabene: proszę Was, nie atakujcie od samego początku. Poczekajmy, aż rząd przedstawi koncepcję, ponieważ takie ministerstwo jest bardzo potrzebne.

Jednocześnie nalegam jednak, by parlament przyjął mój projekt ustawy o zasadach polityki demograficznej państwa. Jeśli już przyjęliście mój pomysł dotyczący ministerstwa, to weźcie cały dokument. Nie wahajcie się, bo nie ma już czasu.

Tylko od początku 2024 roku z Ukrainy wyjechało dodatkowe 400 000 Ukraińców. Jeśli jacyś Ukraińcy do tej pory zostali w domu, to znaczy, że nie boją się rosyjskiej armii. Ale jeśli wyjechali, to może dlatego, że boją się bezradności ukraińskiego rządu?

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarz, poseł do parlamentu Ukrainy. Zanim został wybrany do Rady Najwyższej Ukrainy, pracował jako dziennikarz, producent i menedżer mediów, awansując od korespondenta do szefa krajowej firmy telewizyjnej. Pracując w dziennikarstwie, stworzył demokratyczne proukraińskie media i walczył z atakami na wolność słowa. Stworzył kanały telewizyjne STB, Tonis i TVi. W 2013 r. założył Espresso, kanał telewizyjny Majdanu, który relacjonował wydarzenia Rewolucji Godności przez całą dobę od pierwszych dni. Po raz pierwszy został wybrany do parlamentu w 2012 roku. Jako poseł do parlamentu i członek komisji Rady Najwyższej ds. wolności słowa i informacji, koncentrował swoją pracę legislacyjną na kwestiach zawodowych, takich jak regulacja przestrzeni medialnej. Jest szefem ukraińskiej części Komisji Stowarzyszenia Parlamentarnego UE-Ukraina i współprzewodniczącym grupy parlamentarnej ds. stosunków międzyparlamentarnych z Rzeczpospolitą Polską.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Przypomnę, że klastry to tematyczne rozdziały negocjacji, które łączą różne obszary polityki. Otwarcie klastra „Podstawy”, który obejmuje kwestie wymiaru sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa, zamówień publicznych, statystyki i kontroli finansowej, jest priorytetem dla UE.

Przypomnę, że Ukraina jest jednym z największych krajów kontynentu pod względem powierzchni, a nawet perspektywa jej przystąpienia do Unii Europejskiej nie jest przez wszystkich członków tego bloku przyjmowana z optymizmem. UE, ogólnie rzecz biorąc, nie zakończyła jeszcze w pełni procesu integracji Rumunii, Bułgarii i Chorwacji, dlatego szybkie przystąpienie Ukrainy jest niestety możliwe tylko w sferze marzeń.

Chociaż szczyt Rady Europejskiej, który odbył się w Brukseli 26-27 czerwca 2025 roku, wyraził rytualne wsparcie dla Ukrainy, nie stał się miejscem rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych dla Mołdawii i Ukrainy. Podczas szczytu Mołdawia-UE 4 lipca gospodarz szczytu otrzymał deklarację otwartych drzwi. Ukraina niestety zatrzymała się przed “szeroko” zamkniętymi drzwiami, gdzie w roli nieubłaganego Cerbera występuje węgierski premier Viktor Orbán.
Jednak problem nie leży tylko w tym doświadczonym populiście.

Dość głośne oświadczenie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o wsparciu KE dla rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych Ukrainy do UE było jedynie próbą osłodzenia gorzkiej pigułki. Dyplomaci z przyjaznych Ukrainie państw europejskich zauważają, że nie należy absolutyzować roli Viktora Orbána jako hamulca integracji europejskiej naszego państwa. Podkreślają, że szereg krajów tak zwanej Starej Europy może stać się dla Ukrainy bardzo surowymi egzaminatorami, przez co oczekiwania oficjalnego Kijowa dotyczące integracji z UE w ciągu dwóch lat wydają się co najmniej naiwne.

Podkreślam, że główną przyczyną zahamowania eurointegracji Ukrainy jest trwająca od ponad 40 miesięcy pełnoskalowa agresja Rosji na nasze państwo. Rosja konsekwentnie dąży do zniszczenia zarówno Ukrainy, jak i jej europejskiej perspektywy, doskonale rozumiejąc znaczenie naszego państwa dla wspólnego projektu integracyjnego Europy. Zaznaczę, że w przededniu czerwcowego szczytu Rady Europejskiej z Moskwy, głosem Dmitrija Miedwiediewa, mówiono o niedopuszczalności przystąpienia Ukrainy do UE. Miedwiediew to prawdziwy geopolityczny wariat, jednak w Starym Świecie jest wielu chętnych, by słuchać głosu Kremla.

Viktor Orbán jest prawdopodobnie pierwszym wśród publicznych europejskich putinversteherów, który jednocześnie utrzymuje dobre stosunki z Donaldem Trumpem. Przygotowuje się do zbliżających się wiosną 2026 roku wyborów parlamentarnych, od których zależy przedłużenie jego kontraktu z Węgrami.
Orbánowi za pół roku będzie ciężko i jest tego świadomy. Dlatego już teraz wybiera sobie politycznych sparingpartnerów – Wołodymyra Zełenskiego i Ukrainę, Ursulę von der Leyen i Komisję Europejską. Wszystko dla Węgier, jak podkreśla swoim zwolennikom.

Ukraina niestety odgrywa rolę kozła ofiarnego.

W zaistniałej sytuacji Ukraina musiałaby być absolutnym prymusem w kwestii przygotowania do przystąpienia do UE. Czy jest to możliwe w warunkach szeroko zakrojonej inwazji Rosji? Pytanie jest oczywiście retoryczne, choć nie należy zapominać, że UE politycznie wspiera nasze państwo w tym konflikcie od pierwszych dni agresji. Problem niestety ma charakter spersonalizowany: wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Olha Stefanishyna zajmuje to stanowisko już 5(!) lat. Ponadto we wrześniu ubiegłego roku do swoich kompetencji dodała tekę minister sprawiedliwości. Nie zdołała jednak osiągnąć przełomu na drodze europejskiej integracji Ukrainy.

Jaka będzie teraz polityczna odpowiedzialność „głównej eurointegratorki”? To pytanie, na tle plotek o przetasowaniach w rządzie, szybko nabiera aktualności. Nieudana próba PR-owców Ministerstwa Sprawiedliwości zademonstrowania uwielbienia przez podwładnych wywołała odwrotny efekt społeczny.

Agencja Bloomberg poinformowała, że Wołodymyr Zełenski rozważa Olhę Stefanishynę jako możliwą kandydatkę na ambasadora Ukrainy w USA. W istocie chodzi o dymisję z zachowaniem twarzy, która nie jest w stanie poprawić stosunków z UE. Odpowiedzialność osobista musi wiązać się ze zmianą podejścia do przystąpienia do UE. Zawyżone oczekiwania społeczne dotyczące tempa i treści integracji europejskiej, brak sukcesów w dialogu z Budapesztem, narastający eurosceptycyzm w innych krajach Grupy Wyszehradzkiej – to problemy, które leżą na powierzchni. Tu i zniknięcie empatii wobec ukraińskich uchodźców, i zaostrzenie problemów gospodarczych w krajach regionu, które spowodowało zniesienie bezwizowego handlu z UE, i niedostateczna przejrzystość Ukrainy dla partnerów.

Oczywiście, nasi partnerzy widzą również liczne przejawy korupcji w ukraińskim rządzie, i „prewencyjne” sankcje, problemy z zamówieniami publicznymi w warunkach wojny. Odmowa rządu poparcia decyzji komisji konkursowej w sprawie szefa Biura Bezpieczeństwa Ekonomicznego wygląda jak splunięcie w twarz zachodnim partnerom, dla których BBE jest narzędziem optymalizacji polityki gospodarczej państwa. Pretendując do członkostwa w UE, trzeba być gotowym nie do gry w klastry, ale do gry według europejskich zasad.

To nie jest łatwe, ale daje pożądany rezultat. Potrzebne są zatem nie tylko polityczne pokazowe wystąpienia, ale praca nad błędami z osobistymi wnioskami. Na porządku dziennym jest budowanie przejrzystej polityki opartej na zasadach funkcjonowania UE i realne wzmocnienie instytucji państwowych.

20
хв

Gra w klastry Unii Europejskiej. Personalia

Jewhen Magda

Jako kobiety musimy polegać na sobie i bliskich osobach, którym naprawdę możemy zaufać. Rozdzierająca serce historia 25-letniej Lizy, brutalnie zgwałconej i zamordowanej w Warszawie, przypomniała nam, kobietom, że nasze krzyki i zwykłe mówienie „nie” nigdy nie zostaną przez mężczyzn w pełni zrozumiane.
Czytanie newsów i doświadczanie świata jako kobieta skłoniło mnie więc do poszukiwania sposobów, w jakie mogę się chronić.

Zajęcia z samoobrony, gaz pieprzowy, taksówki – to wszystko jest skuteczne. Ale bardzo frustruje mnie to, że „bezpieczeństwo” oznacza, że muszę wydawać więcej pieniędzy, a przede wszystkim dawać te pieniądze firmom należącym do mężczyzn.
Postanowiłam więc sprawdzić, w jaki sposób mogłabym przynajmniej finansować pomysły kobiet.

I tak natknęłam się na aplikację Aplikacja SafeMe, stworzoną i monitorowaną przez młode kobiety, które, jak ja, szukały rozwiązań pomagających się chronić. Ku mojemu zaskoczeniu komentarze pod reklamą aplikacji były przerażające, a wielu mężczyzn wyśmiewało kobiety za to, że chcą czuć się bezpieczniej, albo szerzyło rasizm. To skłoniło mnie do bliższego zbadania aplikacji.

Aplikacja ma dwa tryby: „Zamów obserwację” i„Wezwij pomoc”. Jeśli wybierzesz: „Zamów obserwację”, „Asystent Bezpieczeństwa SafeMe będzie nadzorować Twój przejazd, sprawdzając, czy przemieszczasz się wyznaczoną trasą, a w razie zagrożenia powiadomi odpowiednie służby porządkowe. Wystarczy, że określisz środek transportu i wybierzesz punkt docelowy w aplikacji, a my będziemy czuwali nad Twoim bezpieczeństwem”.

Z kolei w trybie „Wezwij pomoc” czytamy: „W sytuacjach zagrożenia lub poczucia uzasadnionego niebezpieczeństwa skorzystaj z aplikacji i wezwij pomoc.
Za pomocą jednego przycisku zawiadomisz Asystenta Bezpieczeństwa SafeMe, który skieruje odpowiednie służby do Twojej lokalizacji.”

Dzięki temu nie musisz dzwonić na policję i podawać swojej lokalizacji czy wyjaśniać, w jakiej jesteś sytuacji – bo aplikacja już to śledzi. Zdecydowałam się na jej zainstalowanie i od tamtej pory z niej korzystam (miesięczny abonament wynosi 12,49 zł).
Na rynku dostępne są również inne aplikacje, takie jak HomeGirl, Uber Women czy Bolt Women, z których często korzystam, wracając do domu.

Wiem, że aplikacja nie jest rozwiązaniem w przypadku braku poczucia bezpieczeństwa, którego doświadczamy my, kobiety.

Krzepiąca jest jednak świadomość, że istnieje społeczność kobiet, które troszczą się o siebie nawzajem, by stworzyć przestrzenie (nawet w Internecie), gdzie możemy czuć się bezpiecznie.
20
хв

Jak się chronię w Polsce

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Keir Giles: – Trump jest gotów dać Rosji wszystko, czego ona chce

Ексклюзив
20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Ексклюзив
20
хв

Bez Ukrainy NATO nie będzie już bezpieczne

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress