Exclusive
20
min

Pierwsza nagroda Sestry.eu: "Portrety Siostrzeństwa". Kto ją otrzyma?

13 lutego redakcja Sestry.eu uhonoruje kobiety, które od wybuchu Wielkiej Wojny wniosły nieoceniony wkład w walkę o demokrację i wolność. Kapituła wybierze dwie laureatki - Polkę i Ukrainkę - które staną się twarzami siostrzeństwa w 2024 roku

Sestry

Nominowane do nagrody "Portrety Siostrzeństwa"

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Całkowicie obcy ludzie, dalecy krewni, którzy nigdy się nie spotkali, dobrzy przyjaciele z dawnych lat - od początku inwazji na pełną skalę Polki otworzyły swoje serca i drzwi swoich domów dla Ukrainek. Słowa nie są w stanie opisać ogromnego poczucia solidarności i wsparcia, które narodziły się między do niedawna obcymi sobie ludźmi. Przez dwa lata z rzędu Polki i Ukrainki szły ramię w ramię, pomagając sobie nawzajem i inspirując się. Wspólnymi siłami przybliżają Ukrainę do zwycięstwa.  

My, międzynarodowy magazyn Sestry.eu, opowiadamy historię niesamowitych kobiet, które dzięki swojej woli, odwadze i zaangażowaniu w wartości demokratyczne zmieniają świat na lepsze. Historia pokazuje, że w czasach wielkich wstrząsów kluczowa staje się rola kobiet, matek i sióstr.  

Zespół redakcyjny Sestry.eu stworzył nagrodę "Portrety Siostrzeństwa", aby docenić kobiety, które poprzez swoją aktywną postawę obywatelską, człowieczeństwo i gotowość do poświęceń jednoczą się, aby wspierać tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Naszym celem jest podkreślenie wkładu kobiet w obronę demokracji w Europie i świecie.

Ceremonia wręczenia nagród odbędzie się 13 lutego 2024 r. w Warszawie. Kapituła wybrała 12 nominowanych. Spośród nich wyłonione zostaną dwie laureatki pierwszej nagrody Sestry - Ukrainka i Polka, które uosabiają ukraińsko-polską współpracę, wzajemne wsparcie i siostrzeństwo.

Kapituła nagrody:

  • Dominika Kulczyk, przedsiębiorczyni, prezeska Kulczyk Foundation
  • Maria Górska, redaktorka naczelna Sestry.eu
  • Joanna Mosiej-Sitek, CEO Sestry.eu; była dyrektorka zarządzająca Gazety Wyborczej i Wysokich Obcasów
  • Agnieszka Holland, polska reżyserka i scenarzystka
  • Myroslawa Keryk, prezeska Zarządu Fundacji Ukraiński Dom, Warszawa
  • Ołeksandra Matwiejczuk, ukraińska działaczka na rzecz praw człowieka, szefowa Centrum Swobód Obywatelskich, laureatka Nagrody Nobla
  • Bianka Zalewska, polska dziennikarka pracująca dla kanału Espresso TV
  • Natalia Panczenko, liderka Euromajdanu Warszawa, szefowa zarządu Fundacji Stań Po Stronie Ukrainy
  • Victoria Zvarych, żona Ambasadora Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej
  • Henryka Bochniarz, ekonomistka, przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan
  • Myroslava Gongadze, szefowa rozgłośni Głos Ameryki w Europie Wschodniej
  • Bogumiła Berdychowska, polska publicystka i dziennikarka

Polki nominowane do nagrody "Portrety Siostrzeństwa":

1. OLA HNATIUK

Są ludzie, którzy lubią i chcą pomagać. Są też tacy, dla których niesienie pomocy stało się sensem życia. To cytat z Oli Hnatiuk – polskiej ukrainistki, profesorki uniwersytetów: Warszawskiego i Narodowego Kijowsko-Mohylańskiego, naukowczyni, tłumaczki, pisarki, popularyzatorki kultury ukraińskiej i redaktorki. I te słowa odnoszą się również do niej. Życie i działalność Oli Hnatiuk stały się symbolem polsko-ukraińskiego dialogu i zrozumienia.

Ola Hnatiuk

2. ELWIRA NIEWIERA

Jest filmowcem i autorką nagradzanych filmów dokumentalnych, w tym filmu "Syndrom Hamleta". Film opowiada o powstawaniu sztuki teatralnej, która miała pomóc pogodzić się z wojenną traumą pięciu młodym Ukraińcom, którzy w 2014 roku wyruszyli na front. Film miał swoją światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno latem 2022 roku. Od pierwszego dnia wielkiej wojny Elwira Niewiera zbierała pieniądze, organizowała pomoc dla wszystkich, którzy jej potrzebowali, wysyłała na Ukrainę generatory, radia, sprzęt medyczny i drony.

Elwira Niewiera

3. AGNIESZKA DEJA

Pracowniczka centrum pomocy "Pod parasolem" w Warszawie prowadzonego przez Fundację Kuroniówka we współpracy z Bankiem Żywności SOS. Agnieszka Deja zmieniła pracę, gdy zobaczyła tłumy ukraińskich uchodźców na dworcu kolejowym Warszawa Zachodnia po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę. Każdego miesiąca pomoc otrzymywało tam ponad 800 uchodźców z Ukrainy, a także z Syrii, Turkmenistanu i Czeczenii. Mogą oni liczyć na żywność, wsparcie psychologiczne i informacyjne oraz ciepło, i rodzinną atmosferę.

Agnieszka Deja

4. ADRIANA POROWSKA

Szefowa Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, z zawodu pracowniczka socjalna. Od 18 lat organizuje pomoc dla osób doświadczających bezdomności w Warszawie. Po wybuchu wojny na pełną skalę zorganizowała pomoc dla setek tysięcy ukraińskich ukraińskich uchodźców, którzy przybyli na Dworzec Zachodni w Warszawie – wielkie centrum przesiadkowe dla Ukraińców. Dzięki niej i zarządzanemu przez nią zespołowi wolontariuszy ludzie uciekający przed wojną mieli zapewnione jedzenie, pomoc medyczną, dach nad głową, bilety na dalszą podróż, dostęp do wifi – wszystko, co dawało im poczucie bezpieczeństwa.

Adriana Porowska

5. GRAŻYNA STANISZEWSKA

W czasach PRL Grażyna Staniszewska działała w opozycji, a w stanie wojennym na początku lat 80. Była internowana i aresztowana. W 1989 r. Staniszewska zasiadła jako jedyna kobieta wśród 54 uczestników Okrągłego Stołu, historycznego spotkania polskich władz komunistycznych z opozycyjnym związkiem zawodowym Solidarność, w wyniku którego opozycja uzyskała status prawny, a następnie wygrała wybory parlamentarne i wdrożyła radykalne reformy gospodarcze.

Od 2014 roku angażuje się w organizowanie pomocy dla Ukrainy. Przewodniczy zarządowi Fundacji Kalyna, która zapewnia stypendia na studia w Polsce dzieciom Ukraińców poległych na froncie oraz finansuje prace naukowe o relacjach polsko-ukraińskich. Organizuje również dostawy pomocy humanitarnej do Ukrainy na front oraz w ramach projektu „rodzina-rodzinie”.

Grażyna Staniszewska

6. MARTA MAJEWSKA

Burmistrzyni Hrubieszowa. Po ataku Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku setki wolontariuszy z własnej inicjatywy założyło w tym położonym niedaleko granicy polsko-ukraińskiej mieście ośrodek przyjmowania uchodźców. Majewska zapewniała cywilom uciekającym przed wojną schronienie, żywność, mieszkanie i wsparcie psychologiczne. Zorganizowała system rejestracji i koordynacji transportu uchodźców, dzięki któremu tysiące osób zostało przetransportowanych w bezpieczne miejsca w głębi Polski i mogło skorzystać z pomocy innych samorządów. Za swoje działania została wyróżniona nagrodą specjalną "Solidarni z Ukrainą" w prestiżowym Rankingu Samorządów Rzeczpospolitej.

Marta Majewska

‍Ukrainki nominowane do nagrody "Portrety Siostrzeństwa":

1. TETIANA HRUBENIUK

Wolontariuszka. Od 2014 roku pomaga ukraińskiej armii, rodzinom żołnierzy, weteranom i ofiarom wojny. Pierwszego dnia napaści Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. stworzyła w Kijowie sieć punktów pomocy dla armii. Zbierała i wysyłała na front wszystko, co potrzebne: od kamizelek po drony.
Teraz jako dyrektorka ukraińskiego oddziału Amerykańskiej Fundacji Charytatywnej Revived Soldiers Ukraina organizuje pomoc dla żołnierzy potrzebujących rehabilitacji m.in. leczenie, operacje i rehabilitacje żołnierzy potrzebujących protez bionicznych w Stanach Zjednoczonych. Transport odbywa się przez Polskę – tutaj Tetiana Hrubeniuk organizuje spotkania z rannymi i popularyzuje projekty pomocowe. - Mamy tak wielu młodych chłopaków, którzy chcą biegać, pracować, studiować, ożenić się, mieć i wychowywać dzieci. Życie nie kończy się po amputacji – mówi.

Tetiana Hrubieniuk

2. OKSANA KOLESNYK

Do wybuchu wojny na pełną skalę dyrektorka szkoły w Czernichowie, dziś prowadzi Warszawską Szkołę Ukraińską założoną przez Klub Inteligencji Katolickiej i Fundację Ukraiński Dom.
To nowoczesna szkoła z ukraińskimi wartościami, zadaniami i metodami edukacji. Zapewnia wsparcie psychologiczne dzieciom, ich rodzicom i nauczycielom, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Ukrainy z powodu wojny. Tak o niej mówi dyrektorka: - To nauka w dobrych, przyjaznych warunkach. Nikt nie krzyczy, nie ma presji, nie ma wyścigu szczurów. Jest po prostu nauka i wiele innych aktywności. Staramy się dzieciom pomóc zniwelować traumy.Szkoła działa w innowacyjnym modelu dwóch systemów edukacyjnych: polskim i ukraińskim.

Oksana Kolesnyk

3. WIKTORIA BATRYN I HALINA ANDRUSZKÓW

Halina Andruszków i Wictoria Batryn to matka i córka, założycielki Fundacji UNITERS, która stała się największym wolontariackim centrum tranzytowym w Warszawie. Zainicjowały akcję "Święta bez taty", w ramach której w ciągu 10 lat przekazały ponad 300 000 prezentów świątecznych dzieciom ukraińskich żołnierzy poległych na froncie. Fundacja zjednoczyła ponad 3000 wolontariuszy z całego świata. Od 2014 r. wysłała ponad 6 000 ton pomocy humanitarnej, w tym 60% środków medycznych na linię frontu i sprzętu dla szpitali. Fundacja prowadzi również największy ośrodek pomocy humanitarnej dla uchodźców w Warszawie, gdzie każdego dnia wsparcie otrzymuje około pół tysiąca osób.

Halina Andruszków i Wiktoria Batryn

4. OKSANA NECHYPORENKO

Liderka wielu inicjatyw obywatelskich w Ukrainie. Dyrektorka GoGlobal, największej edukacyjnej inicjatywy wolontariackiej w kraju, w której uczestniczy 160 000 dzieci i 3 tys. nauczycieli. Oksana Nechyporenko jest współzałożycielką Masha Fund, największej ukraińskiej fundacji zapewniającej pomoc psychologiczną dla kobiet. WW pierwszych dniach wojny zorganizowała, a obecnie kieruje Centrum Koordynacji Kryzysowej, które zapewnia pomoc w trzech obszarach: wsparcia humanitarnego, doradztwa dla obywateli i komunikacja. 30 proc. pomocy humanitarnej, która dotarła do Ukrainy od początku wojny przez Polskę, zostało dostarczonych z pomocą Centrum. Centrum ściśle współpracowało z Ambasadą Ukrainy w Polsce oraz Ministerstwem Spraw Zagranicznych Ukrainy i stało się centrum komunikacji w sprawach humanitarnych dla całego świata.

Oksana Nechyporenko

5. LESYA LITWINOWA

Porzuciła karierę telewizyjną w 2014 roku, kiedy rozpoczęła się wojna Rosji z Ukrainą, i założyła fundację charytatywną Svoi. Tylko w ciągu pierwszych czterech lat działalności pomogła ponad 35 tys. przesiedleńcom wewnętrznym ze Wschodu, a także wspierała nieuleczalnie chorych.Podczas pandemii fundacja zbierała pieniądze, za które kupowała koncentratory tlenu i wysyłała do miejscowości w całej Ukrainie.W dniu pełnej inwazji zgłosiła się z mężem do wojskowego biura rejestracji i poboru. Byłą w ciąży. Walczyła w obwodzie donieckim w plutonie 207. batalionu Sił Zbrojnych Ukrainy. Od 1 września 2023 r. jest cywilem, ale zapowiada, że wróci na front. – Muszę tylko wstawić implanty do kręgosłupa, który odmawia dalszej pracy, zrobić coś z prawym okiem, na które nie widzę po wstrząsie mózgu, i wyremontować dom, abym mogła w nim mieszkać.

Lesya Litwinowa

6. TATA KEPLER

Wolontariuszka, restauratorka, producentka, artystkaOd początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę porzuciła swoją pracę, aby zostać wolontariuszką. Założyła organizację „Ptaki”, która dostarcza leki i organizuje służbę zdrowia dla żołnierzy oraz ludności cywilnej, pomaga ofiarom gwałtów i organizuje misje medyczne do odległych wiosek: przy froncie i na terytoriach okupowanych. Do stycznia 2023 roku fundacja przekazała dary warte 5 mln dolarów.Głównym celem Kepler jest pomaganie tam, gdzie nikt nie dociera, w najbardziej odległych miejscowościach i małych wioskach: - To ciągła praca ze śmiercią, krwią, błotem i smutkiem. W tym wszystkim staramy się znaleźć światło i cuda, bo tylko to pomaga przypomnieć sobie, po co to wszystko robimy.Odznaczona przez prezydenta medalem „Narodowa Legenda Ukrainy”.

Tata Kepler

Partnerzy nagrody Portrety Siostrzeństwa:

  • Kulczyk Fundation
  • Ambasada Ukrainy w Polsce
  • Ukraiński Dom (Warszawa)
  • Телеканал Еспресо
  • Patronat Honorowy Prezydenta Miasta Lublina
  • Fundacja Edukacja dla Demokracji
  • Przemysław Krych
  • Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności
  • Fundacja Rodziny Ulatowskich

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Kiedy mówimy o tych liczbach, warto pamiętać, o kim jest ta opowieść. To nie jest anonimowa fala migracji zarobkowej. Raport Deloitte pokazuje wyraźnie: uchodźcy z Ukrainy to przede wszystkim kobiety i dzieci. Aż 67% gospodarstw domowych prowadzonych jest przez samotne kobiety, które w Polsce samodzielnie utrzymują swoje rodziny, jednocześnie zmagając się z traumą wojny i niepewnością o los bliskich. W tym kontekście ich determinacja do pracy i samodzielności robi jeszcze większe wrażenie.

Efekt trampoliny

W każdej dyskusji o migracji powraca ten sam lęk: czy zabiorą nam pracę? Czy obniżą pensje? To naturalne obawy, które w zderzeniu z faktami okazują się mitem. Analiza Deloitte jest jednoznaczna: napływ uchodźców nie tylko nie zaszkodził polskim pracownikom, ale wręcz stał się dla nich korzystny. Wbrew czarnym scenariuszom, nie zaobserwowano ani spadku realnych płac, ani wzrostu bezrobocia wśród Polaków.

Najbardziej zdumiewające dowody płyną z analizy na poziomie powiatów. Dane pokazują, że tam, gdzie udział uchodźców w zatrudnieniu wzrósł o jeden punkt procentowy, wskaźnik zatrudnienia Polaków był wyższy o 0,5 punktu procentowego, a stopa bezrobocia niższa o 0,3 punktu.

To nie jest sucha statystyka. To dowód na „efekt trampoliny”: napływ nowej siły roboczej pozwolił polskim pracownikom awansować. Zamiast konkurować o te same, proste zadania, wielu z nich mogło zająć się bardziej zaawansowaną pracą, często lepiej płatną.

Ten cichy fenomen przełożył się na konkretne liczby.

Wkład uchodźców w polski PKB w 2024 roku sięgnął aż 2,7%, co odpowiada kwocie blisko 100 miliardów złotych wartości dodanej.

Równie wymowny jest ich wpływ na finanse publiczne. Uchodźcy stali się ważnymi płatnikami, zwiększając w 2024 roku dochody państwa o 2,94%, co oznacza dodatkowe 47 miliardów złotych w budżecie.

Dowodem ich rosnącej niezależności jest fakt, że aż 80% dochodów ich gospodarstw domowych pochodzi z pracy. Co istotne, udział świadczeń społecznych w ich dochodach wynosi tylko 14% i nie wzrósł, mimo podniesienia kwoty 800+.

Szczególnie wymowny jest wskaźnik pokazujący błyskawiczne "przenoszenie" swojego centrum ekonomicznego do Polski. Jeszcze w 2023 roku 81% dochodów uchodźców pochodziło ze źródeł polskich, a w 2024 roku było to już 90%.
Co to dokładnie oznacza? W ciągu zaledwie jednego roku udział pieniędzy pochodzących z Ukrainy – takich jak oszczędności czy przekazy od rodziny – w budżetach uchodźców drastycznie zmalał.
To polski rynek pracy i polskie zarobki stały się dla nich głównym źródłem utrzymania. Tak szybka zmiana dla tak dużej grupy ludzi to jeden z najmocniejszych dowodów na udaną i dynamiczną integrację.

Ten obraz współpracy, która przynosi korzyści obu stronom, potwierdzają nie tylko analitycy. Słychać go również w głosach polskich przedsiębiorców.

„Polska jest w komfortowej sytuacji, bo nie dość, że pomaga ludziom w potrzebie, to jeszcze dzięki ich pracy zarabia. Rzadko się zdarza, żeby na taką skalę etyka szła w parze z pragmatyką”komentuje właściciel polskiej firmy, która zatrudnia wielu pracowników z Ukrainy, w większości kobiet.

Prosi o zachowanie anonimowości, bo jak dodaje, „ostatnie głosy od nowego lokatora Belwederu wskazują na inny kierunek”.

Ten rozdźwięk między rzeczywistością ekonomiczną a debatą publiczną nie jest przypadkowy.

Jest on paliwem dla polskich populistów, którzy upraszczają skomplikowany obraz, by zbić kapitał polityczny na lękach i uprzedzeniach. Ich narracja o "kosztach" i "zagrożeniach" stoi w jawnej sprzeczności z danymi raportu Deloitte o miliardowych wpływach do budżetu i rosnącym zatrudnieniu Polaków.
Tę atmosferę niechęci dodatkowo rozgrywa i podsyca rosyjska propaganda, której strategicznym celem jest osłabienie Polski poprzez skłócenie jej z Ukraińcami i podważenie sensu niesionej pomocy.
W ten sposób populistyczna gra na emocjach splata się z zewnętrzną dezinformacją, tworząc toksyczną mieszankę, w której fakty ekonomiczne mają niewielkie szanse na przebicie.

Skarb za szklaną szybą: Niedopasowanie i marnowany potencjał

Prawdziwy skarb – czyli wiedza i umiejętności tysięcy uchodźców – wciąż pozostaje w dużej mierze niewykorzystany. Główny problem to ogromna przepaść między wykształceniem uchodźców a pracą, którą wykonują.
Aż 40% z nich ma wyższe wykształcenie, ale tylko 12% pracuje w zawodach wymagających tych kwalifikacji – wobec 37% wśród Polaków.
Skutkiem jest częstsza praca w zawodach prostych (38% uchodźców wobec 10% Polaków). Choć warto zauważyć, że to właśnie ta grupa w ostatnich dwóch latach odnotowała najszybszy awans zawodowy, zmniejszając swój udział o 10 punktów procentowych.
Mediana ich wynagrodzeń dynamicznie rośnie – z 3100 zł do 4000 zł netto – zbliżając się do poziomu 84% mediany krajowej.

Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest potężna bariera w dostępie do tak zwanych zawodów regulowanych. Są to profesje takie jak lekarz, pielęgniarka, nauczyciel czy architekt, których wykonywanie wymaga specjalnych licencji i spełnienia surowych wymogów prawnych.
Statystyki są tu bezlitosne: w tych zawodach pracuje zaledwie 3,6% uchodźców, podczas gdy wśród Polaków odsetek ten wynosi 10,6%. Dla wielu ukraińskich specjalistów przeszkodą nie do pokonania okazuje się wymóg posiadania polskiego obywatelstwa, który formalnie zamyka drogę do awansu np. w zawodzie nauczyciela. Innych zatrzymuje długa i kosztowna procedura uznawania zagranicznych dyplomów oraz konieczność zdania egzaminów w języku polskim. Dodatkowo, tylko 18% uchodźców mówi płynnie po polsku, co osiągają średnio po 29 miesiącach pobytu w kraju.

Gdybyśmy odblokowali zaledwie połowę tego uśpionego potencjału, polska gospodarka zyskałaby co najmniej 6 miliardów złotych wartości dodanej rocznie.

Zatrzymani w pół drogi: Paradoks integracji

Dziś zatrudnionych jest 69% uchodźców w wieku produkcyjnym. W przypadku kobiet – 70%, czyli tylko 2 punkty procentowe mniej niż wśród Polek. Różnice stają się jednak widoczne w grupach wiekowych 25–39 lat, gdzie uchodźczynie pracują rzadziej niż Polki, co raport wiąże z brakiem systemowego wsparcia w opiece nad dziećmi.

Co ciekawe, raport wskazuje na pewien paradoks. Integracja zawodowa i znalezienie stabilnej pracy w Polsce sprawiają, że uchodźcy rzadziej planują powrót do Ukrainy. Z kolei dostęp do dobrej edukacji dla dzieci i usług publicznych daje im poczucie stabilności, które... zwiększa ich gotowość do powrotu, bo mają zasoby i spokój, by taki powrót zaplanować.

Stawka w tej grze toczy się nie tylko o teraźniejszość. Prognozy Deloitte pokazują, że przy utrzymaniu kursu integracji, wkład uchodźców w polski PKB może wzrosnąć do 3,2% do roku 2030.
Jednak w całej tej debacie o procentach PKB, strategiach i polityce, najrzadziej słyszalny jest głos tych, których ona najbardziej dotyczy.
To opowieść o niezwykłej szansie, którą Polska może zmarnować, jeśli pozwoli, by zgiełk polityki zagłuszył głos faktów. 

20
хв

Ukraiński cud gospodarczy, którego Polska nie chce dostrzec

Jerzy Wojcik

Anna J. Dudek: – Serial „Dojrzewanie”, który opowiada historię młodego nastolatka oskarżonego o zabójstwo koleżanki, wstrząsnął opinią publiczną. To serial o incelach? 

Michał Bomastyk: – To zbyt duże uproszczenie. Przyklejanie etykiety incela dojrzewającemu chłopakowi może mieć negatywne konsekwencje dla jego funkcjonowania w przyszłości, także dla zdrowia psychicznego.

Główny bohater nie był członkiem subkultury inceli. Rzeczywiście uważał, że dla dziewczyn jest nieatrakcyjny, ale mówimy o 13-latku, któremu takie rozterki towarzyszą. Czy to jest podstawa, by nazywać go incelem? Mam poczucie, że nie.

Kiedy patrzę na głównego bohatera serialu, widzę mizoginię i traktowanie kobiet przedmiotowo, co jest niedopuszczalne. To efekt działania patriarchatu na młodego chłopaka, który na naszych oczach się radykalizuje i praktykuje nienawiść wobec kobiet. Incele również to robią – nienawidzą kobiet i są agresywnymi mizoginami. Pamiętajmy jednak, że każdy incel nienawidzi kobiet, natomiast nie każdy mizogin jest incelem.

Michał Bomastyk. Zdjęcie: Materiały prasowe

Określenie „incel” pojawia się bardzo często w kontekście chłopców, chłopaków i młodych mężczyzn. Co dokładnie oznacza?

No właśnie: to, że ono się pojawia, nie znaczy jeszcze, że ci chłopcy czy mężczyźni są incelami.

Incelami są faceci funkcjonujący w tzw. manosferze – „męskiej sferze”, w której nie ma miejsca dla kobiet, ponieważ incele ich nienawidzą. Ale nienawidzą też mężczyzn, którzy mają sylwetkę chada, czyli wysokiego, przystojnego, z widocznymi kośćmi policzkowymi i zarostem. Incele to mężczyźni skupieni w internetowej subkulturze, dobrowolnie decydujący się na rezygnację z uprawiania seksu z kobietami ze względu na swój wygląd, sytuację życiową, stan zdrowia czy sytuację ekonomiczną i społeczną.

To mężczyźni nazywający siebie „przegrywami”, którzy mówią, że dla nich życie już się skończyło i jest to swoisty game over, ponieważ są niezdolni do znalezienia partnerki i romantycznego życia. Obwiniają o to kobiety i mężczyzn, którzy incelami nie są.

Ale incele nienawidzą też patriarchatu, ponieważ w ich ocenie nagradza on mężczyzn uchodzących za „samców alfa”

Incele są więc mężczyznami tworzącymi własną, hermetyczną, zamkniętą społeczność, do której bardzo trudno się dostać i w której nie ma miejsca dla mężczyzn uprawiających seks. I rzecz jasna dla kobiet, gdyż zdaniem inceli zasługują one na wszystko, co najgorsze. Dlatego odpowiadając na pierwsze pytanie nie powiedziałem, że „Dojrzewanie” jest serialem o incelach. Natomiast z pewnością pojawiają się w nim incelskie praktyki. 

Mówi się o kryzysie męskości, który ma wynikać z silnej emancypacji kobiet i zmiany postrzegania „klasycznej” męskości, czyli tej, w której mężczyzna płodzi syna, sadzi drzewo i stawia dom. Wszystko to w patriarchalnym sosie. Na czym ten kryzys polega i czy to aby na pewno kryzys? A może to po prostu dziejąca się na naszych oczach zmiana?

Myślę, że mówienie o kryzysie jest niewskazane, ponieważ pokazujemy wtedy, że męskość rozumiana klasycznie jest zagrożona i właśnie „jest w kryzysie”. Paradoksalnie więc mówienie o „kryzysie męskości” wzmacnia patriarchalny przekaz, bo żałuje się w jakiś sposób tego klasycznego wzorca. Tymczasem to dobrze, że ten wzorzec się zmienia. Zamiast więc mówić: „kryzys męskości” proponuję zwrócić się ku „zmianie męskości” albo „redefinicji męskości”.

To pokazuje, że mężczyźni rzeczywiście dostrzegają potrzebę zmiany i odejścia od klasycznego, patriarchalnego paradygmatu. Istnieje ryzyko, że jeżeli będziemy utrzymywać, że ten „kryzys” istnieje, to taki przekaz będzie sugerował, że z mężczyznami jest coś nie tak. A to nie jest narracja włączająca

Dla mężczyzn to „dobra zmiana”? Taka, która przychodzi z łatwością?

Musimy podkreślić, że niektórzy mężczyźni nie chcą zmian w obszarze męskości i poszukiwania dla niej nowych definicji czy strategii. I to najprawdopodobniej ci mężczyźni wierzą w „kryzys męskości”, ponieważ dotychczasowa wizja męskości (ta patriarchalna), która była im bliska i do której zostali zsocjalizowani, nagle się rozpada, a poczucie ich męskiej tożsamości zaburza się i destabilizuje. Wtedy rzeczywiście ci mężczyźni mogą być w kryzysie, bo zmiana patriarchalnego wzorca zapewne jest dla nich niewygodna i burzy ich poczucie komfortu. I teraz naszym – osób zajmujących się prawami człowieka i równym traktowaniem – zadaniem jest pokazywanie tym mężczyznom, że nie muszą postrzegać dekonstrukcji patriarchalnego wzorca męskości jako zagrożenia czy kryzysu ich samych, a właśnie jako punkt zwrotny dla ich męskiej tożsamości, która już nie musi być zwarta z hegemonią odartą z czułości i wrażliwości. 

Wraz z fundacją Instytut Przeciwdziałania Wykluczeniom prowadzisz telefon zaufania dla mężczyzn, angażujesz się także w działania równościowe. Z czym najczęściej dzwonią chłopcy i mężczyźni?

Owszem, dzwonią do nas mężczyźni w kryzysie, ale to jest kryzys zdrowia psychicznego. Dlatego chcą porozmawiać z psychologiem – by otrzymać pomoc i wsparcie. Mężczyźni są różni, więc i tematy, z którymi dzwonią, są różne. Widać jednak bardzo wyraźnie, że to są rozmowy dotyczące relacji z partnerką, dzieckiem, drugim mężczyzną. Ale są to też rozmowy mężczyzn będących w kryzysie suicydalnym. Najważniejsze dla nas jest to, by mężczyzna, który dzwoni, otrzymał pomoc. My odczuwamy wdzięczność wobec każdego takiego mężczyzny. Wdzięczność za to, że uwierzył, że proszenie o pomoc jest męskie. 

Gdybyś miał określić najważniejszą zmianę, którą obserwujesz w różnicach pokoleniowych – weźmy „boomerów”, „millenialsów” i „zetki” – to na czym miałaby ona polegać? 

Odpowiadając na to pytanie powinniśmy każde pokolenie rozpatrzeć osobno i wskazać na to, jaką męskość (re)produkują czy performują mężczyźni „boomerzy”, „millenialsi” i ci z „pokolenia Z”. Powiedziałbym jednak, że różnica między „boomerami” a „millenialsami” to przede wszystkim podejście do roli ojca. Faceci z „pokolenia millenium” nierzadko noszą w sobie traumy związane z wychowaniem ich przez ojców i chcą się od tych praktyk, których jako dzieci doświadczyli, odciąć. I inaczej wychowywać swoje dzieci, stawiając na czułość, opiekuńczość i obecność w ich życiu. 

A „zetki”? 

Myślę, że możemy tutaj mówić o projektowaniu męskości – poszukiwaniu jej nowych form, redefiniowaniu skostniałych i hermetycznych wzorców męskości, funkcjonujących w modelu patriarchalnym

Nie oznacza to jednak, że młodzi mężczyźni z „pokolenia Z” uwolnili się od toksycznego patriarchatu, ponieważ oni również są socjalizowani do męskości najbardziej pożądanej w męskocentrycznym modelu, czyli męskości hegemonicznej. Wydaje się jednak, że „zetki” potrafią się tym krzywdzącym normom postawić i z nich rezygnować dużo łatwiej niż „millenialsi”. Ale to nie znaczy, że faceci z „pokolenia Z” nie są zagrożeni radykalizacją. Skoro są obarczeni patriarchatem, to istnieje ryzyko, że zdecydują się pójść tą „drogą męskości”, a to z kolei może prowadzić do negatywnych konsekwencji.

A „toksyczna męskość”? Co oznacza? Czy wpisują się w nią młodzi mężczyźni określani jako incele?

Mówisz: „określani jako incele”, a to incele sami siebie tak określają. To, że ktoś ich tak określa, nie znaczy, że nimi są. To ważne. A odpowiadając na pytanie: z całą pewnością tak. Manosfera i zachowania mężczyzn należących do społeczności inceli wpisują się w kategorię toksycznej męskości, i to w najgorszym wydaniu – obrzydliwej mizoginii. Powiem jednak, że tu też jest widoczna ogromna krzywda patriarchatu, która inceli dotyka. Bo uwierzyli, że są niewystarczający, nieatrakcyjni, niepotrzebni i cały świat ich nienawidzi dlatego, że przegrali swoje życie. Uważam, że taką skrzywioną wizję siebie mają właśnie za sprawą patriarchatu, który ich skrzywdził, zranił. I teraz oni sami krzywdzą kobiety, nienawidząc ich.

Kadr z serialu. Zdjęcie: Materiały prasowe

Skoro zostali skrzywdzeni, to czy potrzeba w podejściu do tego zjawiska empatii, czułości? 

Nie chcę ich usprawiedliwiać, ponieważ mizoginia w żaden sposób nie może być usprawiedliwiana. Natomiast chcę pokazać działanie patriarchalnego mechanizmu. W wyniku jego funkcjonowania obrywają wszyscy, incele też.

A czym jest toksyczna męskość? To wzorzec sprzedawany młodym i dorosłym mężczyznom, zgodnie z którym wmawia im się, że mogą być przemocowi, agresywni, gniewni, hiperseksualni, że mogą traktować kobiety przedmiotowo i że dzięki temu będą prawdziwymi mężczyznami – samcami gotowymi podbijać świat.

Chciałbym podkreślić, że już decydując się na użycie terminu „toksyczna męskość”, powinniśmy wskazywać na toksyczne zachowania, nie zaś dawać do zrozumienia, że wszyscy mężczyźni w patriarchalnym modelu mają ukrytą toksyczną esencję. Bo taka perspektywa jest sama w sobie toksyczna: zachowania toksyczne – tak, męskość sama w sobie – nie. 

Wróćmy do „Dojrzewania”. Jakie wrażenie na Tobie, badaczu męskości, zrobił ten serial? Zaskoczył cię?

Nie, ponieważ długo już przyglądam się funkcjonowaniu społeczno-kulturowych norm męskości i wzorców męskości.

Natomiast wiem, że ten serial może zaskakiwać i szokować. I ja się bardzo cieszę, że tak jest. Bo ten serial nie jest o incelach. On jest o chłopcu, który nie został włączony w równościową zmianę i w procesie wychowania jako chłopiec był socjalizowany do tradycyjnej męskości. Efekt znają te osoby, które serial obejrzały.

Jest to więc serial o tym, by chłopców włączać, mówić im o uczuciach, o tym, że nie muszą nigdy udawać „prawdziwych mężczyzn” – że mogą płakać, mogą być wrażliwi, mogą być wolni od etykiet męskości

Ale to też serial o tym, że dziewczyny nie powinny etykietować facetów, że są mało męscy i jako mężczyźni „nie stają na wysokości zadania”. Męskość nie jest jednorodna. Męskość jest różnorodna, czuła i empatyczna. Potraktujmy ten serial jak przestrogę, że musimy poważnie myśleć o chłopcach i uczyć ich feministycznych wartości. By kierowali się wartościami, które na pierwszym miejscu stawiają równość i prawa człowieka, nie zaś mizoginię i przemoc.

20
хв

„Dojrzewanie” to nie jest serial o incelach

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Niebo nie pyta o płeć

Ексклюзив
20
хв

Gabrielius Landsbergis: – Tylko Ukraina może powstrzymać Rosję

Ексклюзив
20
хв

Ondřej Kolář: – Europejscy przywódcy zdali już sobie sprawę, że za partnera mają klauna. Trump nie wie, co mówi i co robi

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress