Exclusive
20
min

Ukrainki w Irlandii mieszkają w zamkach i śpią na krzesłach

Irlandia tnie pomoc socjalną. Chce zmniejszyć atrakcyjność swojego kraju dla uchodźców.

Kateryna Kopanieva

Irlandia, znana również jako Szmaragdowa Wyspa, jest popularnym celem podróży Ukraińców. Zdjęcie z prywatnego archiwum.

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Obecnie w kraju przebywa ponad 102 000 ukraińskich uchodźców objętych tymczasową ochroną. Wskaźnik zatrudnienia jest nadal niski: na koniec 2023 r. oficjalnie zatrudnionych było tylko 15 000 uchodźców. To znacznie mniej niż w sąsiedniej Wielkiej Brytanii, gdzie zatrudnionych jest ponad 52% Ukraińców.

Dowiedziałyśmy się, z czego wynikają te statystyki i jak wygląda życie ukraińskich uchodźców w Irlandii.

Dwa tygodnie na krzesłach

Anastasia Solopenko przybyła do Irlandii w sierpniu 2022 roku. Wojna dwukrotnie zniszczyła jej życie: w 2014 r., kiedy musiała uciekać z rodzinnego Ługańska, oraz w 2022 r., kiedy opuściła Kijów. Mówiąc o swoich doświadczeniach związanych z przyjazdem do Irlandii, Anastasia zauważa, że jeśli nie masz u kogo się zatrzymać, musisz być przygotowany na spanie w budynkach … urzędów.

Anastasiia Solopenko z kotem w wynajętym mieszkaniu w Irlandii. Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Wszyscy uchodźcy są wysyłani do hotelu City West w pobliżu lotniska w Dublinie. Ale nie umieszcza się ich w pokojach w tym hotelu, są wysyłani do wielkiej sali. Tam muszą mieszkać nawet kilka tygodni, nim skończy się procedura przyjmowania ich do kraju.

Ludzie śpią tu na krzesłach, całe rodziny z dziećmi i osoby starsze.

Mówią, że w wyjątkowych przypadkach wolontariusze mogą poprosić hotel o udostępnienie pokoju na przykład, jeśli ktoś jest niepełnosprawny lub ma bardzo małe dziecko. Spędziłem w City West trzy dni. Znam osoby, które musiały tam siedzieć dwa tygodnie.

Po załatwieniu formalności rozpoczyna się etap przesiedlenia. Ja, wraz z innymi ukraińskimi dziewczynami, zostałam najpierw umieszczona w akademiku niedaleko Dublina. Warunki były dobre: osobny pokój z prysznicem i toaletą, tylko kuchnia była wspólna. Ale po kilku tygodniach przyjechali studenci, więc musiałyśmy się wyprowadzić. Następnie niektórzy z nas zostali przeniesieni do innych akademików, niektórzy do domów, które właściciele nieruchomości udostępnili specjalnie dla ukraińskich uchodźców, a niektórzy nawet do … średniowiecznych zamków - osobiście znam taki przypadek. Brzmi to romantycznie, ale w rzeczywistości w tych zamkach jest bardzo zimne, a w niektórych nie ma nawet toalet.

Dzieci ukraińskich uchodźców z Dniepru i Zaporoża grają w piłkę nożną w XV-wiecznym zamku w Irlandii. Właściciel zamku tymczasowo zaoferował im schronienie. 16 kwietnia 2022 r. Zdjęcie: CLODAGH KILCOYNE / Reuters / Forum

Zostałam wysłans do akademika. Zakwaterowanie było darmowe, płaciliśmy tylko za prąd. Ceny w Irlandii są wysokie, więc każdy pokój kosztował około stu euro miesięcznie. Starałam się nie korzystać z ogrzewania, ale nie dało się bez niego obejść - w Irlandii jest bardzo wilgotno i wietrznie, cały czas pada. Okna są stare, wszędzie są pęknięcia i często tworzy się pleśń.

Zarówno akademiki, jak i zamki są uważane za zakwaterowanie tymczasowe. Zakłada się, że uchodźcy przeniosą się do mieszkań, które sami wynajmą. Jednak w praktyce sytuacja wygląda inaczej. Wielu z nich mieszka w tych lokalach od prawie dwóch lat. W Irlandii, jeśli nie masz pracy, wynajęcie domu jest prawie niemożliwe. Pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę wynajmujący, jest stabilny dochód. Pomoc społeczna, którą otrzymują tutaj bezrobotni Ukraińcy, nie wystarcza na wynajęcie mieszkania. Chociaż kwota zasiłku w Irlandii jest wysoka (220 euro na osobę tygodniowo), koszt wynajmu jest nadal wyższy niż miesięczna kwota zasiłku. Na przykład otrzymujesz 880 euro, a nie ma mieszkania za mniej niż 1000 euro. A nadal musisz jakoś jeść i żyć. Innymi słowy, aby wynająć mieszkanie, trzeba pracować. Ponieważ nie każdy może znaleźć pracę (i nie każdy aktywnie jej szuka), wiele osób mieszka w akademikach.

Tak wyglądają domy modułowe dla Ukraińców w irlandzkim mieście Cork. Zdjęcie: Newstalk

Nadal istnieje możliwość otrzymania domu modułowego od państwa, ale musisz być czteroosobową rodziną - nie więcej i nie mniej. Domy te są przeznaczone dla czterech osób. Nie wolno w nich mieszkać ze zwierzętami. Koszt miesięcznego czynszu za taki dom wynosi 16% dochodu rodziny (pensji lub zasiłku) plus media. Zgodnie z warunkami umów, rodzina płaci w ramach tego programu przez trzy lata, po czym dom staje się warunkowo ich własnością: to znaczy, że nie muszą już płacić rat, ale nie mogą domu ani sprzedać, ani wynająć. A kiedy opuszczają Irlandię, tracą prawo do mieszkania w nim.

Wynajmowałam mieszkanie, kiedy moja siostra przyjechała do Irlandii i zdecydowałyśmy się zamieszkać razem.

Znalezienie mieszkania zajęło mi sześć miesięcy (!). Często nawet fakt, że masz pracę i dochód, nie wystarcza, aby wynajmujący cię wybrał - jest wielu kandydatów na mieszkanie. Poprosiłem nawet organizację, która umieściła mnie w akademiku, aby dała mi referencje, że jestem odpowiednią i bezkonfliktową osobą

Pośrednik w końcu pomógł nam znaleźć mieszkanie z dwiema sypialniami w bardzo dobrej cenie - 1100 euro miesięcznie. Cena jest naprawdę bardzo dobra - w naszej okolicy (mieszkamy w Limerick na zachodnim wybrzeżu Irlandii) mieszkania z dwiema sypialniami kosztują od 1500 do 2000 euro miesięcznie.

Trzy prace w jednej

Pierwszą pracą Anastasii w Irlandii był supermarket.

— To było jedyne miejsce, w którym odpowiedzieli na moje CV — mówi Anastasia. — Przyjechałam do Irlandii z minimalną znajomością angielskiego. Są tutaj darmowe kursy dla obcokrajowców, ale moim zdaniem nie przynoszą one większych korzyści. Najbardziej efektywny był dla mnie trzymiesięczny kurs online w ukraińskiej szkole prywatnej. Rozmowa kwalifikacyjna była wyzwaniem: nie byłam pewna swojego angielskiego, a Irlandczyk, który zadawał mi pytania, nie wymawiał niektórych dźwięków. Myślę, że zrozumiałam go tylko dzięki przypływowi adrenaliny.

To była ciężka praca w trudnych warunkach. Dostałam do podpisania trzy umowy na raz, zgodnie z którymi miałam pracować w piekarni, przy kasie i w dziale gotowania. Zgodnie z prawem pracodawca nie może dać pracownikowi więcej niż 40 godzin pracy tygodniowo. Ale zgodnie z umową, pracodawca może wymyślić nowy harmonogram każdego dnia, co nie daje Ci możliwości zaplanowania czegokolwiek.

Jednego dnia pracujesz do późna, a następnego przychodzisz o szóstej rano.

Po tym, jak mój pracodawca dowiedział się, że szukam nowej pracy, przestał dawać mi wystarczającą liczbę godzin pracy: zamiast 1700 euro dostałem 1200. Jeśli wynajmujesz dom i żyjesz od wypłaty do wypłaty, sytuacja może być krytyczna.

Anastasia Solopenko na demonstracji antywojennej. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Teraz pracuję dla międzynarodowej firmy, która sprzedaje i kupuje bilety na eventy. Jestem pracowniczką obsługi klienta, moim zadaniem jest komunikowanie się z klientami przez telefon. Mój poziom angielskiego pozwala mi na to, choć na początku bałam się, że sobie nie poradzę. Nową pracę znalazłam z polecenia znajomego. Moje doświadczenie w Irlandii było dodatkowym atutem. Kilka Ukrainek, które znam, znalazło tu pracę dzięki agencjom rekrutacyjnym. W przeciwieństwie do państwowych centrów zatrudnienia, takie agencje są naprawdę zainteresowane znalezieniem pracy dla danej osoby, ponieważ otrzymują wtedy procent od jej wynagrodzenia. Jednocześnie, dopóki nie znajdziesz pracy, nie musisz nic płacić agencji.

Lokalne giełdy pracy usilnie starają się teraz zmusić osoby, które nie pracują bez ważnych powodów (niepełnosprawność, bardzo małe dzieci, studia uniwersyteckie), aby to zrobiły. Nie odbierają zasiłku od razu, ale mogą na przykład wysłać cię do prac społecznych: zamiatania ulic, zbierania lub sortowania śmieci. Jeśli odmówisz, przestają ci wypłać świadczenia. Uczęszczanie na kursy językowe w Irlandii nie jest uważane za ważny powód, aby nie pracować.

Przede wszystkim liczą się rekomendacje sąsiadów

Ukrainka Ivanna Kopchuk zaczęła pracować niemal natychmiast. W Ukrainie Ivanna miała własną markę odzieżową i sklep, który został otwarty tuż przed inwazją na pełną skalę. Znajdując się w Irlandii z minimalną znajomością języka angielskiego, Ivanna zdecydowała się na pracę w branży sprzątającej, co przerodziło się w założenie własnej firmy.

Ivanna Kopchuk. Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Przeszłam przez City West dwa razy: pierwszy raz w czerwcu 2022 roku, kiedy przyjechałam sama, a potem ponownie, kiedy przywiozłam do Irlandii mojego 15-letniego syna, którego początkowo zostawiłam z rodziną na Zakarpaciu, nie wiedząc, co nas czeka w Irlandii — mówi Ivanna Kopchuk. Potem znalazłam w Internecie Irlandkę, która zgodziła się umieścić mnie w swoim domu. Zatrzymałam się u niej za darmo, a oprócz mnie przyjęła także hiszpańskiego studenta, który przyjechał do Irlandii w ramach programu wymiany. Nie mogła już przyjąć mojego syna do swojego domu - nie było miejsca. Musieliśmy z dzieckiem znów przejść przez City West.

Tym razem wysłano nas do miasteczka namiotowego w Dublinie. To ogromne pomieszczenie przypominające salę gimnastyczną z pięćdziesięcioma odgrodzonymi od siebie łóżkami. Zostaliśmy tam przez dwa tygodnie, po czym przeniesiono nas do szkolnego internatu 50 kilometrów od Dublina. Nie było to zbyt wygodne, ponieważ w tym czasie założyłam już swoją firmę w zupełnie innym mieście - tam, gdzie mieszkałem z moją irlandzką rodziną. Dojazd tam transportem publicznym zajmował mi trzy godziny w jedną stronę. Zaczęłam więc szukać mieszkania do wynajęcia.

W Dublinie ceny są wyższe niż w innych miastach

Dzięki znajomemu wolontariuszowi Ivanna znalazła irlandzką rodzinę, która wynajmowała pokoje w swoim domu w Dublinie. Ivanna i jej syn wynajęli dwa pokoje.

— W Dublinie ceny są wyższe niż w innych miastach - wynajęcie pokoju zaczyna się od 700 euro — mówi Ivanna. — Jeśli wynajmujesz mieszkanie z jedną sypialnią, jest to co najmniej 1800 euro. Dom kosztuje od 2200 euro miesięcznie. W Irlandii istnieje program, w ramach którego państwo może zrekompensować do 30% czynszu, jeśli dochód rodziny jest niewystarczający. Nie ubiegałam się o ten program, ale wiem od innych, że działa.

Mówiąc o tym, jak założyła swoją firmę sprzątającą, Ivanna mówi, że wszystko zaczęło się od pomysłu Irlandki z sąsiedztwa jej współlokatorki.

— Kiedy mieszkałam w moim pierwszym akademiku, zaproponowano nam, żebyśmy w nim sprzątali — mówi Ivanna. — Zgodziłam się i była to moja pierwsza praca na pół etatu. A potem Irlandka, u której mieszkałam, powiedziała, że może zaoferować moje usługi na czacie lokalnej społeczności. W Irlandii żadne ogłoszenia nie działają tak dobrze, jak rekomendacje sąsiadów. Szybko więc zdobyłam pierwszych klientów. Najpierw byli to znajomi mojego gospodarza, potem ich znajomi i znajomi ich znajomych. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że fizycznie nie poradzę sobie sama z taką ilością zleceń, musiałam otworzyć firmę i zatrudnić pracowników.

Specjalnością Ivanny jest używanie wyłącznie ekologicznych środków czystości. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Założenie firmy w Irlandii nie jest trudne. Nie potrzebowałam żadnego kapitału początkowego - nie kupiłam żadnego sprzętu, tylko detergenty. To, co wyróżniało firmę, to fakt, że wszystkie te produkty były przyjazne dla środowiska. Te, które znajdowały się w domach klientów, były toksyczne i trudne w użyciu.

Nie miałam problemów ze znalezieniem pracowników do firmy. A raczej pracownic. Obecnie zatrudniam 14 Ukrainek. Ludzie czasem się zmieniają, ale nie jest trudno znaleźć zastępstwo - ta praca nie wymaga znajomości angielskiego, a dla wielu naszych dziewczyn to jest właśnie to, czego potrzebują. Sama już nie wyjeżdżam na zlecenia. Zajmuję się organizacją procesu i rozwojem biznesu. W tym czasie znacznie poprawiłam swój angielski, więc korespondencja i rozmowy telefoniczne z klientami nie stanowią już problemu. Firma księgowa zajmuje się wynagrodzeniami i podatkami.

Teraz planujemy zakup sprzętu i samochodu. Mamy własną stronę internetową i strony w mediach społecznościowych, które aktywnie promuję. Irlandczykom podoba się jakość naszej pracy i chętnie dzielą się naszymi kontaktami ze swoimi znajomymi. My z kolei lubimy pracować z Irlandczykami. Większość z nich to bardzo uprzejmi i przyjaźni ludzie.

Jedną z głównych zasad w irlandzkich szkołach jest przeciwdziałanie nękaniu

— Obawiałam się, że mój 15-letni syn będzie miał trudności z przystosowaniem się do nowego kraju, ale polubił irlandzką szkołę. Jedną z głównych zasad w irlandzkich szkołach jest przeciwdziałanie zastraszaniu. Dziecko nie zostanie zbesztane przy wszystkich: jeśli ktoś ma do niego pretensje, powie mu to na boku. Nikt nawet nie ogłasza ocen w obecności innych dzieci - ani dobrych, ani złych. Wyniki za semestr są wysyłane do rodziców pocztą, a postępy są oceniane procentowo. Jeśli dziecko jest chore i opuszcza lekcje, musi to zostać odnotowane w specjalnej aplikacji online. Spóźnienia również są tam odnotowywane. W pewnym sensie program szkolny jest nawet łatwiejszy niż ukraiński. Aby ułatwić synowi adaptację, osobno zapisałam go na kurs angielskiego w ukraińskiej szkole online, gdzie uczył się codziennie po szkole w irlandzkiej szkole.

Na aukcji w Irlandii zorganizowanej przez Ukraińców w Dniu Niepodległości Ukrainy w celu zebrania funduszy na pomoc ojczyźnie. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Ivanna nie tylko założyła firmę sprzątającą, ale jest także członkiem klubu biznesowego Innovative, który wspiera ukraińskich przedsiębiorców.

— Wszystko zaczęło się od naszego wolontariatu w Ukraińskim Centrum Kryzysowym w Irlandii  —mówi Ivanna. — Pierwsze spotkania, na których omawialiśmy niuanse prowadzenia działalności gospodarczej w tym kraju, odbyły się właśnie wtedy. Pojawiło się coraz więcej próśb od Ukraińców, którzy chcieli założyć tu własną firmę - i stopniowo przekształciło się to w klub biznesowy, w którym organizujemy konsultacje z księgowymi, prawnikami i innymi profesjonalistami, którzy mogą pomóc zrozumieć niuanse. Początkowo klub działał tylko w Irlandii, ale teraz jest również dostępny w Szwajcarii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Planujemy otwarcie jego filii również w innych krajach europejskich, ponieważ wszędzie potrzebna jest pomoc dla uchodźców, którzy chcą rozpocząć własną działalność gospodarczą. Kolejną zaletą klubu jest to, że jego członkowie mają możliwość dzielenia się swoimi doświadczeniami. Na przykład znam już wielu Ukraińców, którzy również otworzyli własne firmy w Irlandii w różnych dziedzinach: naprawy, restauracje, usługi pocztowe, salony piękności, a nawet agencje rekrutacyjne.

W Irlandii panuje kryzys mieszkaniowy

Dla nowo przybyłych Ukraińców jedynym sposobem na życie w Irlandii jest oficjalna praca tutaj.

Nowe zasady dla ukraińskich uchodźców w Irlandii, które pięciokrotnie zmniejszają świadczenia socjalne, mają zastosowanie tylko do tych Ukraińców, którzy przybyli do kraju od lutego 2024 roku. Dla tych, którzy przybyli wcześniej, kwota płatności pozostaje obecnie niezmieniona. Jeśli chodzi o nowo przybyłych Ukraińców, minister ochrony socjalnej Irlandii Heather Humphreys zauważyła, że osoba otrzyma 38,80 euro tygodniowo zamiast 220 euro, o ile będzie mieszkać w tymczasowym mieszkaniu publicznym. Po wynajęciu własnego mieszkania będą mogli otrzymywać 220 euro tygodniowo.

Ale w Irlandii panuje kryzys mieszkaniowy, więc mieszkania są wynajmowane głównie tym, którzy mają już pracę. A jeśli dana osoba już pracuje, nie jest uprawniona do świadczeń państwowych. Tak więc jedynym sposobem na pozostanie w Irlandii jest oficjalna praca.

Kolejną innowacją irlandzkiego rządu jest to, że od teraz Ukraińcy nie będą mogli przebywać w tymczasowych mieszkaniach zapewnianych przez państwo dłużej niż 90 dni, co oznacza, że mają tylko trzy miesiące na znalezienie pracy i mieszkania. Ale znowu, dotyczy to nowo przybyłych. Dla tych, którym udało się przybyć przed 2024 r., nie ma ograniczeń dotyczących życia w tymczasowym zakwaterowaniu.

W XIX wieku Irlandczycy masowo emigrowali z powodu głodu na wyspie i osiedlali się na całym świecie. Obecnie w kraju mieszka około pięciu milionów ludzi. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Heather Humphreys powiedziała również, że od teraz specjalne ośrodki dla uchodźców będą przyjmować tylko Ukraińców, którzy przyjeżdżają do kraju po raz pierwszy. Jeśli chodzi o osoby mieszkające w tymczasowych mieszkaniach zapewnianych przez państwo, nie mogą one opuścić Irlandii ani na jeden dzień. W październiku 2023 r. rząd zmniejszył liczbę możliwych siedmiu dni wyjazdu do zera, tłumacząc, że w kraju brakuje miejsc do przyjmowania uchodźców. Przepisy stanowią, że w wyjątkowych przypadkach (jeśli istnieje naprawdę dobry powód do krótkoterminowego wyjazdu) Ukrainiec musi powiadomić Departament Integracji. Jeśli spełni prośbę, będzie mógł się przesiedlić, ale nie w to samo miejsce, w którym mieszkał wcześniej.

Komentując te pomysły, premier Irlandii Leo Varadkar zauważył, że podczas gdy wojna na Ukrainie trwa, Ukraińcy z pewnością będą mogli pozostać w kraju, ale sensowne jest "zrównanie wsparcia Irlandii ze wsparciem innych krajów UE".

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka z 15-letnim doświadczeniem. Pracowała jako specjalna korespondent gazety „Fakty”, gdzie omawiała niezwykłe wydarzenia, głośne, pisała o wybitnych osobach, życiu i edukacji Ukraińców za granicą. Współpracowała z wieloma międzynarodowymi mediami.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Nie pomogły ani zaświadczenia ze szkoły, ani ubezpieczenie zdrowotne

W rzeczywistości problem z dokumentami istnieje od początku pełnoskalowej inwazji Rosji. Kiedy tysiące Ukrainek z dziećmi przeniosły się do Francji, ustawowo przyznano im status tymczasowej ochrony. Dotyczyło to jednak wyłącznie osób dorosłych. Dzieci poniżej 18 roku życia we Francji nie mają żadnego oficjalnego dokumentu potwierdzającego, że przebywają w kraju pod tymczasową ochroną. Jedyny ślad znajduje się w polisie ubezpieczeniowej rodziców.

Do lipca tego roku polscy pogranicznicy przymykali na to oko, mimo że okres pobytu w strefie Schengen w ramach ruchu bezwizowego był już przekroczony.

Jednak w lipcu 2025 Polska niespodziewanie zaostrzyła procedury przy przekraczaniu granicy z Ukrainą. Ukraińcy zaczęli dzielić się negatywnymi doświadczeniami.

Alona Kutas napisała na stronie facebookowej „Pomoc w sprawach administracyjnych Ukraińców we Francji”:

— 17 lipca ja, moje dwie córki (30 i 16 lat), wnuczka (3,8 roku) oraz nasz pies dotarliśmy do przejścia granicznego Szeginie–Medyka. Szybko przeszliśmy ukraińską kontrolę… Ja i starsza córka mamy APS (tymczasową ochronę), nasze dzieci w wieku 16 i 3,8 lat — nie. W związku z tym mnie, starszą córkę i wnuczkę Polacy przepuścili, ale mojej 16-letniej córki już nie.

Wyjaśnię od razu, czemu wnuczka została wpuszczona — nie przekroczyła okresu bezwizowego. Moja 16-latka, oczywiście, tak — od ponad roku nie była w Ukrainie: uczyła się we francuskim liceum, w szkołach ukraińskich online, mieszkała w Paryżu. Została poproszona o przejście do pomieszczenia w celu wyjaśnienia sprawy.

Pokazaliśmy kierownikom służby celnej wszystkie dokumenty, jakie miała córka (ze szkoły, ubezpieczenie zdrowotne), a nawet pismo wydane przez ambasadę Francji z pełnymi informacjami o pobycie i nauce w Paryżu.

Po zapoznaniu się z tym dokumentem polski kierownik punktu powiedział: „Dokument jest w porządku, ale złamaliście prawo (przekroczenie dozwolonego okresu pobytu w strefie Schengen), więc proszę wracać do Ukrainy”. Ani łzy, ani prośby nie pomogły.

Najbardziej wstrząsnęła mną jednak sytuacja innej matki z dzieckiem z niepełnosprawnością. Chłopiec leżał na specjalnym łóżku, obok stała walizka pełna leków. Matka przez dziesięć minut podawała mu lekarstwa. Nie wiedziałam, jak im pomóc. Oni również wracali do Niemiec.

Nas i ich odesłano z powrotem na Ukrainę. W paszporcie córki umieszczono stempel „F” (oznacza przekroczenie dozwolonego okresu pobytu w ramach ruchu bezwizowego — red.). Córka ze łzami w oczach wróciła na Ukrainę.
Wyrobiliśmy nowy paszport, znaleźliśmy przewoźnika jadącego przez granicę rumuńską i bez problemów dotarliśmy do Paryża.

Inna matka, Liza Buryk z Lyonu, obrała inną drogę. Po własnych negatywne doświadczeniach na granicy zaczęła zbierać świadectwa od rodziców i wysyłać pisma do odpowiednich instytucji we Francji i na Ukrainie:

— To, co dzieje się teraz na polsko-ukraińskiej granicy latem 2025 roku, to stres, bezsilność i upokorzenie.

Te kobiety nie jechały do Ukrainy na wakacje, ale na pogrzeby, leczenie chorych rodziców, odnowienie dokumentów lub po prostu zobaczyć się z rodziną po ponad trzech latach wojny. Wiele z nich podróżowało z dziećmi, bo nie miały z kim ich zostawić. Bo dziadkowie zostali w Ukrainie, mężczyźni walczą a nawet jęli nie, to i tak nie mogą opuści Ukrainy.

I teraz, wracając do Francji, nie są przepuszczane przez polską granicę, bo dziecko nie ma oddzielnego dokumentu o ochronie tymczasowej.

Co ma zrobić kobieta z dzieckiem na rękach, bez niezbędnych dokumentów, bez noclegu, bez wsparcia?

Lisa wysłała ponad 30 listów do różnych instytucji. Około 6 z nich odpowiedziało, przekazując przydatne informacje lub zalecenia, 3 listy wróciły z przyczyn technicznych, a pozostałe – jak dotąd bez odpowiedzi.

Modlitwa ukraińskich uchodźców we francuskim Lourdes z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy 24 sierpnia 2024 roku. Zdjęcie: ED JONES/AFP/East News


Wyrabiajcie wizę powrotną lub jedźcie przez inne kraje

W ambasadach Ukrainy we Francji oraz Francji na Ukrainie skomentowano sytuację w ten sposób: dzieciom zaleca się wyrobienie wizy powrotnej (którą można uzyskać w konsulacie w Kijowie). Albo po prostu przekraczanie granicy z pominięciem Polski, wracając innymi drogami.

W szczególności ambasada Ukrainy we Francji oświadczyła:

„Ambasada Ukrainy we Francji w ostatnich dniach otrzymała dziesiątki zgłoszeń od ukraińskich stowarzyszeń i obywateli, którzy przebywają pod tymczasową ochroną w różnych regionach Francji, z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sytuacji, która ma trwały, nieprzypadkowy charakter na przejściach granicznych przy wjeździe z Ukrainy do Polski.”

Podaje się, że wszystkim niepełnoletnim obywatelom Ukrainy poniżej 18 roku życia, którzy podróżują z ważnymi PGUWK w towarzystwie swoich rodziców lub opiekunów prawnych, polscy strażnicy graniczni odmawiają wjazdu do Polski i dalszego przejazdu do Francji. Uzasadniają to niedawnymi wewnętrznymi decyzjami i instrukcjami, a także brakiem francuskich zezwoleń na pobyt, powołując się na przekroczenie dozwolonego pobytu w strefie Schengen w ramach ruchu bezwizowego do 90 dni.

W związku z tym Ambasada zwróciła się do MSZ Francji z prośbą o poinformowanie MSW Polski lub podjęcie innych działań oraz udzielenie wyjaśnień w sprawie rozwiązania tej sytuacji. Ponadto Ambasada Ukrainy w Polsce podejmuje działania w celu uzyskania oficjalnych wyjaśnień od strony polskiej.

Do czasu uzyskania wyjaśnień od władz francuskich i polskich Ambasada Ukrainy zaleca, aby podczas podróży z Francji wybierać inne przejścia graniczne niż polskie — zarówno przy wjeździe do Ukrainy, jak i w drodze powrotnej.

Ze swojej strony Ambasada Francji w Ukrainie zaznaczyła:

„Nieletni, których rodziny korzystają z tymczasowej ochrony we Francji, nie mają prawa do uzyskania DCEM w prefekturze właściwej dla miejsca zamieszkania. W związku z niedawnymi trudnościami podczas przekraczania granic, zaleca się powrót do Francji z krajów posiadających bezpośrednie połączenia lotnicze, zwłaszcza spoza strefy Schengen.

Przypominamy, że wjazd do kraju jest wyłączną kompetencją danego państwa, a przyjęcie pasażerów — wyłączną odpowiedzialnością wybranej linii lotniczej.”

W przypadku zakazu przekroczenia granicy przy wjeździe do krajów strefy Schengen należy złożyć wniosek o wizę powrotu — visa retour — w dziale wizowym Ambasady Francji w Kijowie, zgodnie z procedurą opisaną na naszej stronie internetowej.

Wydanie tego rodzaju wizy podlega zgodzie terytorialnie właściwej prefektury, co może spowodować dodatkowy czas rozpatrywania wniosku wizowego. Zwracamy uwagę, że dział wizowy nie udziela konsultacji telefonicznych i prosimy o zapoznanie się z procedurą składania wniosku wizowego na stronie ambasady”.

Tym, kto najszybciej zareagował na sytuację, byli przewoźnicy autobusowi — zwiększając liczbę kursów przez granicę rumuńską i węgierską, gdzie obecnie wobec nieletnich obywateli Ukrainy nie ma zastrzeżeń. Jakie kolejne trasy obejściowe trzeba będzie znaleźć w przyszłości, pozostaje niejasne. Jest to problem systemowy, który należy rozwiązać na poziomie międzyrządowym. Jednocześnie w ambasadach obu krajów uznaje się to za „przejściowe trudności”.

Mamy nadzieję, że rzeczywiście będą one tymczasowe, a francuscy i polscy urzędnicy zareagują szybko — regulując procedurę powrotu ukraińskich rodzin, które znajdują się pod tymczasową ochroną państw europejskich, z Ukrainy do krajów UE.

20
хв

Ukraińskie dzieci przebywające pod tymczasową ochroną we Francji nie są przepuszczane przez polską granicę

Julia Szipunowa

Przyjechały do Polski z dyplomami wyższych uczelni, cennym doświadczeniem i nadziejami. Każda z nich miała za sobą lata nauki, karierę, umiejętności i sporo nawiązanych kontaktów. A mimo to po przeprowadzce wszystko musiały zaczynać od zera.

Dla wielu Ukrainek pierwszym etapem była praca sprzątaczki. Dla innych – kuchnia lub nocne zmiany w magazynie. Niektóre nie zdołały wyjść poza pracę fizyczną, inne nauczyły się żyć inaczej: opanowały język polski, przekwalifikowały się i wróciły do swoich zawodów.

Według danych UNHCR i Deloitte w 2024 roku ukraińscy uchodźcy zapewnili 2,7% PKB Polski. Około 69% zdolnych do pracy Ukraińców znalazło zatrudnienie, niemal nie ustępując pod tym względem obywatelom Polski (72%). To głównie kobiety. Jednak według szacunków ekspertów ds. rynku pracy tylko 30% Ukraińców pracuje zgodnie ze swoimi kwalifikacjami. Reszta zmuszona jest godzić się na stanowiska, które nie odpowiadają ani ich doświadczeniu, ani wykształceniu.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nawet doświadczonym specjalistkom z dyplomami czasami przez całe lata nie udaje się wrócić do zawodu? Dlaczego część z nich pozostaje w pracy wymagającej niskich kwalifikacji? I czy zawsze jest to sytuacja bez wyjścia?

Porozmawiałyśmy z Ukrainkami pracującymi w Polsce. Zapytałyśmy o ich ścieżki zawodowe, o to, co działa najlepiej: dobre CV, networking – czy po prostu upór. Poprosiłyśmy też ekspertkę ds. rozwoju kariery o wyjaśnienie, co przeszkadza ukraińskim kobietom w budowaniu kariery za granicą i jak to zmienić.

Oto historie trzech kobiet, trzy bardzo różne doświadczenia. Każda z tych historii opowiada jednak o poszukiwaniu siebie w nowym świecie, wierze w siebie i rzeczywistości, która nie zawsze pokrywa się z oczekiwaniami.

Najgorsze to utknąć w miejscu

Kateryna (imię zmienione na prośbę bohaterki) przyznaje, że nie mogła sobie nawet wyobrazić, jak długo potrwa poszukiwanie przez nią pracy. I dlatego czuje wstyd. Jednak w rzeczywistości jej wytrwałość i opanowanie zasługują na większy szacunek niż jakikolwiek wpis w CV.

Przyjechała z córką do Polski z Krzywego Rogu już na początku wojny. W Ukrainie miała stabilną karierę. Z wykształcenia jest ekonomistką, pracowała jako menedżerka projektów w prywatnej firmie. Jej dzień był zaplanowany co do minuty: spotkania, projekty, obowiązki. Wszystko zmieniło się w ciągu jednej nocy, kiedy musiała uciekać. W pierwszych miesiącach nie szukała pracy zgodnej z wykształceniem – trzeba było znaleźć jakiekolwiek źródło dochodu, aby przeżyć. Zajęła się sprzątaniem.

„To półtora roku sprzątania było trudne nie fizycznie, ale wewnętrznie. Jakbym wyszła z siebie. Ale wtedy uznałam, że w tej pracy nie ma nic wstydliwego. Po prostu musiałam wyżywić swoje dziecko. I jestem z tego dumna” – wyznaje.

Jednak wypalenie nadeszło szybciej, niż się spodziewała. Zrozumiała, że nie wytrzyma tak długo:

„Bardzo bałam się utknąć w miejscu. Wszyscy mówili: ‘Dopóki jest praca – trzymaj się jej’. A ja czułam, że potrzebuję czegoś innego. Że zniknę, jeśli szybko czegoś nie zmienię”

Poszła do szkoły policealnej, by zostać higienistką stomatologiczną. Gdy ją ukończyła, okazało się, że bez doświadczenia nikt jej nie weźmie:

„Wysłałam mnóstwo CV. W odpowiedzi – cisza. Szukali osób z doświadczeniem. Ale skąd mam mieć doświadczenie, skoro nikt mnie nie zatrudnia?”

W końcu znalazła pracę jako asystentka dentysty. Jednak godzin było niewiele, a szefowa jej zbytnio nie wspierała.

„Kiedy wszystko spoczywa na tobie, od mieszkania po szkołę dla dziecka, bardzo ważne jest, by praca była stabilna. Kiedy tego nie ma, wyczerpujesz się dwa razy szybciej”.

Opanowanie nowego zawodu to za mało. Na rynku wymagane jest doświadczenie, nawet od obcokrajowców. Zdjęcie: Shutterstock

Znów zaczęła poszukiwania, tym razem w branży obsługi klienta. Polski zna już dobrze i uważa, że to główne narzędzie integracji:

„Język jest wszystkim. Bez niego nawet nie wezmą twojego CV do ręki. Znam dobrze polski, to moja podpora, ale sama znajomość języka to za mało”

Dziś Kateryna wysyła CV codziennie, dostosowując każde do konkretnej oferty. Nie korzysta z networkingu, bo nie ma w Polsce wielu znajomych.

„Uważam, że CV musi się czymś wyróżniać, przyciągać uwagę. Tylko wtedy jest szansa, że zostanie zauważone. Według moich obliczeń na 30 wysłanych CV może nadejść jedna odpowiedź. W branży obsługi klienta jest duża konkurencja, o jedno miejsce może ubiegać się nawet 100 kandydatów. Ale staram się nie traktować odmowy lub milczenia jako oceny mojej osoby. To, że mnie nie przyjęli, nie znaczy, że jestem zła. Po prostu to nie jest stanowisko dla mnie”.

Kateryna nie pozwala sobie na zwątpienie. Pamięta, jak długo pracowała jako sprzątaczka – i nie chce do tej roboty wracać. Jej główna zasada brzmi: nie odgrywać ofiary i wierzyć w siebie.

„Trzeba się zachowywać, jak gwiazda. Jeśli sama w siebie nie uwierzysz, nikt inny w ciebie nie uwierzy. Nie udaję. Po prostu pamiętam, że przetrwałam już więcej, niż mogłoby się wydawać. I myślę, że zasługuję na jeszcze więcej”

Nie trafiłam do apteki przez przypadek

Julia Astaszeniuk, farmaceutka z Odesy, ma dyplom uniwersytetu medycznego i ponad dziesięć lat doświadczenia pracy w aptece. Rozmawiała z pacjentami, wydawała leki. Ta praca wymagała fachowości, uwagi i empatii. Julia ją kochała.

„To nie tylko sprzedawanie tabletek. Musisz zrozumieć człowieka, wesprzeć go, wyjaśnić możliwości, pomóc. I oczywiście dobrze znać leki. Dla mnie to zawsze było coś więcej niż praca. To moje powołanie”.

Julia: „Oddycham powietrzem, które znam. To już przełom”

Gdy wybuchła wojna na pełną skalę, Julia przez pewien czas pozostawała w Odesie. Jednak ciągłe ostrzały i poczucie zagrożenia skłoniły ją w końcu do opuszczenia miasta. Rok temu przeniosła się do Polski. Tutaj wszystko zaczęło się, jak u większości, od czystej karty: bez języka, bez znajomych, bez zrozumienia, jak działa lokalny rynek pracy. Ale miała mocne postanowienie: pozostać w zawodzie.

„Wiedziałam, że chcę wrócić do apteki. Nie mogłam sobie pozwolić na poddanie się. To byłaby zdrada samej siebie”.

Samodzielnie napisała CV po polsku i z teczką w ręku wyruszyła na pielgrzymkę po warszawskich aptekach:

„Wchodziłam i mówiłam: ‘Dzień dobry, jestem z Ukrainy, szukam pracy’. Ze strachem, łamaną polszczyzną, bez oficjalnego pozwolenia na pracę w zawodzie farmaceutki. Ale wierzyłam, że ktoś da mi szansę”.

Mijały tygodnie – i nic. Ktoś grzecznie odmawiał, ktoś inny nie miał czasu nawet porozmawiać, niektórzy w ogóle nie przeglądali jej CV. Wracała do domu rozczarowana, ale już następnego ranka wyruszała na kolejną wyprawę.

„Za każdym razem mówiłam sobie, że każda próba to krok do ‘tak’. Po prostu trzeba iść, dopóki nie otworzą się właściwe drzwi”

I w końcu się otworzyły. W jednej z aptek właścicielka zaproponowała rozmowę. Przyjęła Julię na stanowisko asystentki farmaceuty (pomoc apteczna). To dalekie od tego, co robiła w Ukrainie, ale była wdzięczna za szansę.

„Moja praca polega na przyjmowaniu towaru, układaniu go na półkach, sprzątaniu. Nie jestem farmaceutką ani nawet technikiem, jednak cieszę się, że znów jestem w aptece. Oddycham powietrzem, które znam. To już przełom”.

Oczywiście, nie obyło się bez wpadek. System, do którego przyzwyczaiła się w Ukrainie, tutaj nie działa: tam leki sortuje się według substancji czynnych, w Polsce – alfabetycznie. Łatwo się pomylić, więc trzeba być uważną.

„Było kilka sytuacji, kiedy coś źle ułożyłam i zwrócono mi uwagę. Tak, to bolało. Całe życie byłaś specjalistką, a teraz uczysz się od podstaw. Umiem doradzić, wziąć odpowiedzialność za poważne decyzje, a tutaj jestem „wynieś – przynieś ”. Szczerze mówiąc, nigdy w życiu tak dużo nie sprzątałam. Czasami to wyczerpuje psychicznie, a czasami jest naprawdę ciężko fizycznie. Ale nie pozwalam sobie na załamanie”.

Zespół ją szanuje, zwracają się do niej nawet: „pani magister”, chociaż zgodnie z przepisami nie ma prawa wydawać leków. Czasami koledzy dzwonią po godzinach, by dowiedzieć się, gdzie co leży, albo ustalić coś innego. Wiedzą, że jest doświadczona i rozumie, jak wszystko działa

„To trochę stresujące, ale też miłe. Bo to znaczy, że mi ufają, doceniają mnie, nawet jeśli formalnie jestem tylko asystentką”.

Mówi, że kultura apteczna w Polsce jest inna. Tutaj farmaceuci nie naciskają na sprzedaż, jak w Ukrainie. Wszystkie leki na receptę są wydawane wyłącznie na receptę. I zdaniem Julii tak powinno być.

„W Ukrainie trzeba było mieć plan sprzedaży i wykręcać go, jak się tylko dało. Nie wiem, jak to wygląda w polskich aptekach sieciowych, ale w mojej małej aptece wynagrodzenie nie zależy od tego, ile czego i za jaką kwotę sprzedałaś. Tutaj jesteś specjalistą, a nie sprzedawcą. Koleżanki czytają branżowe wiadomości, dzielą się informacjami, omawiają zmiany w przepisach. To inspirujące”.

Obecnie Julia poważnie rozważa nostryfikację dyplomu w Polsce. Wie, że nie będzie łatwo. Egzaminy, procedury biurokratyczne, dodatkowe kursy – wielu rezygnuje. Ale ona chce iść dalej.

„Przeszłam już tak wiele, że odwrót nie wchodzi w grę. Tak, to długie, męczące i wymaga pieniędzy, ale wiem, po co mi to. Chcę znowu pracować jako farmaceutka. Nie trafiłam do apteki przez przypadek. I zostanę w niej bez względu na to, jak będzie trudno”.

IT nie tylko dla programistów

Wiktoria Ławryk przyjechała do Polski wraz z mężem jeszcze w 2017 roku. Wyższe wykształcenie zdobyła w Kijowie, na Narodowym Uniwersytecie Technologii Żywności, gdzie studiowała hotelarstwo i gastronomię. Jej pierwsze kroki w nowym kraju były jakby logiczną kontynuacją specjalności. Tyle że w zupełnie innych realiach.

„Zaczęłam pracować jako kelnerka w hotelowej restauracji. Nie było w tym nic ekscytującego. Ciężka fizyczna praca, ciągłe stanie na nogach, ciężkie tace, naczynia, zmęczenie. I było to trudne również emocjonalnie. Masz wyższe wykształcenie, pragniesz rozwoju, a zaczynasz od najniższego szczebla. I bardzo chcesz jak najszybciej go pokonać”.

Wiktoria: „Nie jestem idealna. Jestem po prostu uparta i się nie poddałam ”

Potem przeniesiono ją do recepcji. Wydawałoby się – awans…

„To był ogromny stres. Praca na nocnych zmianach, czasami byłam kompletnie sama. Zmęczenie, odpowiedzialność, sytuacje awaryjne z klientami, którzy mogli wybuchnąć bez powodu. A do tego ciągłe poczucie, że jesteś obca. Jesteś ‘Ukrainka’ – a więc musisz udowodnić, że jesteś godna zaufania. Było sporo uprzedzeń. Nawet jeśli wszystko robisz dobrze, to może nie wystarczyć”.

Po roku pracy w branży hotelarskiej uznała, że ma dość. Polski znała już dosyć dobrze, zaczęła szukać innych możliwości

Znajomi polecili ją polskiej firmie zajmującej się sprzedażą wody pitnej. Dostała posadę kierownika ds. sprzedaży.

„To doświadczenie wiele mi dało: nauczyłam się komunikować z klientami, budować relacje, lepiej rozumieć procesy biznesowe, poprawiłam polszczyznę w piśmie. Ale z czasem zaczęło mi być „ciasno” — zapragnęłam większej dynamiki, rozwoju, środowiska, w którym ludzie mają ambicje”.

Zwróciła oczy w stronę IT. Nie miała wykształcenia technicznego, więc zapisała się na indywidualne kursy online – po pracy. Zaczęła od podstaw: czym jest e-commerce, jak działa strona internetowa, jak zarządzać projektami cyfrowymi.

„Wielu uważa, że IT to coś dla programistów i „matematycznych maniaków”. Tymczasem jest wiele stanowisk, na których najważniejsze są analityczne myślenie, umiejętność komunikowania się i organizowania procesów. Jeśli umiesz obsługiwać komputer, możesz się tego nauczyć”.

I znów dzięki znajomym trafiła na rozmowę kwalifikacyjną – tym razem do międzynarodowej firmy. Obecnie pracuje jako E-commerce Project Manager: odpowiada za działanie strony internetowej, koordynuje produkty online, pracę programistów i projektantów, kontaktuje się z klientami i kontrahentami.

Nie ukrywa, że na początku wstydziła się mówić znajomym, że szuka pracy. Wydawało się jej, że to oznaka słabości. Teraz uważa, że to właśnie networking stał się dla niej punktem zwrotnym.

„Kiedyś bałam się prosić o coś, mówić o sobie. Ale trzeba nauczyć się „sprzedawać” siebie, opowiadać o swoich mocnych stronach. Inaczej nikt o tobie się nie dowie”.

Najbardziej Wiktoria ceni sobie zmianę nastawienia do niej. W nowym środowisku nie oceniają jej już przez pryzmat narodowości czy akcentu

„Im bardziej wykształceni i otwarci są ludzie wokół, tym mniej dyskryminacji. W moim otoczeniu nie liczy się, skąd jesteś, ale co potrafisz i jak pracujesz. To bardzo dodaje otuchy”.

Wie, że miała łatwiej niż wielu innych – przyjechała jeszcze przed wybuchem wojny, była młoda, bez dzieci, rozumiała, na co się decyduje. Jest jednak przekonana, że w każdych warunkach ważne jest to, by nie tracić wiary w siebie.

„Trzeba mówić, pytać, uczyć się, szukać. Nikt nie przyniesie ci wymarzonej pracy na tacy. Ale jeśli uwierzysz, że jesteś w stanie – to szansa się pojawi. Nie jestem idealna. Jestem po prostu uparta i się nie poddałam”.

Opowiedziała swoją historię, bo chce dodać otuchy innym Ukrainkom – zwłaszcza tym, które przyjechały do Polski po 2022 roku.

„Tak, one mają trudniej, ale nawet z najniższego punktu można się podnieść. Najważniejsze to iść naprzód i się nie zatrzymywać”.

Główna trudność to język – choć nie tylko

Anna Czernysz, doradczyni ds. kariery z ponad 15-letnim doświadczeniem w HR i rekrutacji, mieszka w Polsce od dziesięciu lat. Ma wyższe wykształcenie pedagogiczne i ekonomiczne. Po przeprowadzce ukończyła szkolenie z coachingu i doradztwa zawodowego. Pracuje w organizacjach charytatywnych. Ukrainkom doradza w zakresie poszukiwania pracy, sporządzania CV, przygotowania do rozmów kwalifikacyjnych. Oto jej spostrzeżenia na temat typowych trudności, z którymi borykają się Ukrainki szukające pracy w Polsce.

Anna Czernysz: „Z mojego doświadczenia wynika, że pracę najczęściej znajdują ci, którzy szukają aktywnie i celowo”

O głównych barierach na polskim rynku pracy

„Główna trudność to język. Bez znajomości polskiego znalezienie pracy wymagającej wyższych kwalifikacji jest prawie niemożliwe – tym bardziej jeśli kandydatka ubiega się o stanowisko wymagające komunikatywności (kadry, marketing, nauczycielka, sekretarka). W tym przypadku wymagania językowe są na pierwszym miejscu. A na wielu stanowiskach, zwłaszcza w firmach międzynarodowych, wymagana jest również znajomość angielskiego na poziomie nie niższym niż B2. Często Ukrainkom brakuje podstawowych umiejętności „biurowych”, na przykład pracy z programem Excel.

Oprócz języka poważną barierą jest konieczność przekwalifikowania się, nostryfikacji dyplomu, budowania kariery praktycznie od zera. Ludzie boją się konkurencji z lokalnymi specjalistami, boją się rozmów kwalifikacyjnych. Często po prostu nie wierzą, że dadzą radę. To powszechne, więc właśnie tu ważne jest wsparcie, planowanie i profesjonalna pomoc.

Dlaczego Ukrainki „utknęły” w pracy wymagającej niskich kwalifikacji

Często dzieje się tak nie dlatego, że tego chcą, ale dlatego, że po prostu nie mają zasobów na coś innego: brakuje czasu, siły i wsparcia, by uczyć się języka, przekwalifikować się lub szukać czegoś lepszego.

Ale czasami jest odwrotnie: uzyskawszy stabilny dochód, ludzie boją się ryzykować. Przyzwyczajają się i pozostają tam, gdzie im wygodniej, nawet jeśli ta praca nie pozwala w pełni wykorzystać swojego potencjału.

O dostosowaniu CV i przygotowaniu do rozmowy kwalifikacyjnej

Nie ma czegoś takiego jak „ukraiński” czy „polski” format CV. Istnieją za to różne style i ważne jest, by wybrać ten, który najlepiej pasuje do danego stanowiska. Często nawet specjaliści nie orientują się w tym wystarczająco dobrze, dlatego radzę przynajmniej raz skonsultować się z profesjonalistą. To pomoże uniknąć typowych błędów.

Jeśli chodzi o rozmowę kwalifikacyjną, typowym błędem numer jeden jest brak przygotowania. A trzeba – na podstawie własnego CV, pod konkretne stanowisko. Prowadzę szkolenia-rozmowy kwalifikacyjne właśnie z tego zakresu.

Kolejnym częstym błędem jest nadmierna trema. Jeśli zbyt mocno chcesz tej pracy, tworzy się wewnętrzna presja. Tu pomagają ćwiczenia oddechowe, aktywność fizyczna.

Często ludzie nie rozumieją specyfiki polskiej kultury komunikacji: trzeba być uprzejmym, powściągliwym i znać typowe pytania z rozmowy kwalifikacyjnej, na przykład: „Opowiedz o swoim sukcesie” lub: „Dlaczego właśnie ty?”.

Jak skutecznie szukać pracy

Z mojego doświadczenia wynika, że pracę najczęściej znajdują osoby, które szukają jej aktywnie i celowo. Ważne jest tutaj kompleksowe podejście. Warto wykorzystać wszystkie kanały: profesjonalne strony internetowe, specjalistyczne grupy na Facebooku, LinkedIn (w przypadku ofert pracy biurowej), znajomości, rekruterów, targi pracy.

Ważne jest jednak, by szukać tam, gdzie to ma sens. Na przykład sprzątaczek nie szuka się przez LinkedIn, ale księgowych czy menedżerów – już tak.

Od czego ma zacząć kobieta z dyplomem, ale niepracująca w swoim zawodzie

Zacznij od języka. Polski – koniecznie, angielski – bardzo pożądany. Poziomy B2 to już dobry start. Następnie musisz zdecydować: wrócić do swojego zawodu czy zmienić kierunek. Rozważ plusy i minusy, czas, koszty. Jeśli trudno ci samodzielnie podjąć decyzję, skontaktuj się z doradcą zawodowym. Czasami jedna konsultacja może zaoszczędzić miesiące niepewności.

Zdjęcia: prywatne archiwa bohaterek

Projekt jest współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiego Funduszu Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację „Edukacja dla Demokracji

20
хв

Dopóki jest praca – trzymaj się jej

Diana Balynska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Uciekłam do kraju elfów

Ексклюзив
20
хв

Z biblioteki na scenę. Opowieść o Ukraince, która żyje, by śpiewać

Ексклюзив
20
хв

Po wojnie Ukrainę czeka boom gospodarczy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress