Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.
Patrzyli na mnie, jak na kosmitkę
Jarosława Szumyk wyjechała z Kijowa z dwójką dzieci na początku lutego 2022 roku. Syn miał wtedy trzy lata, córka nie ukończyła jeszcze dwóch. Jarosława zdecydowała się wyjechać do Portugalii, ponieważ zaproponowano jej tam pracę:
– Mam duże doświadczenie jako producentka w głównych ukraińskich stacjach telewizyjnych. Kiedy wybuchła wojna, skontaktowałam się ze wszystkimi moimi znajomymi – i znajomy portugalski dziennikarz odpowiedział, że Federacja Piłki Nożnej Portugalii jest gotowa zapewnić mi pracę w swojej stacji telewizyjnej, a także mieszkanie w Lizbonie – mówi Jarosława. – Spodobało im się moje CV, chociaż brakowało w nim jednej ważnej rzeczy: znajomości języka portugalskiego. Naiwnie myślałam, że w takiej pracy wystarczy mi angielski, ale już pierwszego dnia zrozumiałam, że w Portugalii trzeba mówić po portugalsku.
Języka uczyłam się w trakcie pracy i było to nie lada wyzwanie. Pomogła mi znajomość branży – wiedza o tym, jak wygląda praca w telewizji od kuchni. Korzystałam ze wszystkiego: z tłumacza Google, aplikacji językowych, pytałam kolegów o niuanse (chociaż nie wszyscy znali angielski).
Uczyłam się na milionie własnych błędów
Mówiłam krótkimi zdaniami, starałam się więcej pisać niż mówić. Najtrudniejsze było dzwonienie do gości podczas transmisji na żywo. To było trudne również dlatego, że wielu kolegów patrzyło na mnie, jak na kosmitkę, która nic nie wie i nic nie umie. Codziennie musiałam (szczerze mówiąc, nadal muszę) udowadniać, że jestem profesjonalistką, nawet jeśli mój portugalski nie jest idealny.
Ukraińcy mieli dostęp do bezpłatnych kursów językowych, ale przy moim ośmiogodzinnym dniu pracy nie mogłam na nie chodzić. Motywacją do nauki języka, oprócz pracy, były też moje dzieci, które szybko zaaklimatyzowały się w przedszkolu i zaczęły mówić po portugalsku w domu. Musiałam przecież rozumieć, o czym mówią.

Za przedszkole Jarosława nie płaciła, ponieważ uznano ich za rodzinę o niskich dochodach.
– Na dzieci otrzymujemy niewielkie zasiłki od państwa. Na początku to było około 300 euro miesięcznie na dwoje dzieci, a teraz, gdy są starsze, mam 70 euro na dziecko. To naprawdę niewiele.
Portugalia nie jest krajem, w którym ludzie mogliby żyć z zasiłków
Co prawda, w niektórych przypadkach pomoc może pochodzić nie od państwa, ale na przykład od klubu piłkarskiego, a tych w Portugalii są setki. Na początku wojny te kluby przyjęły pod opiekę rodziny z dziećmi grającymi w piłkę nożną. Zapewniły im mieszkanie i dawały pewne kwoty na wyżywienie.
W porównaniu z Niemcami Portugalia nie jest bogatym krajem, nie ma tu wysokich zasiłków socjalnych nawet dla miejscowych. Przedszkola przyjmują dzieci od czwartego miesiąca życia, ponieważ płatny urlop macierzyński trwa tylko cztery miesiące. Za dodatkową opłatą można zostawić dziecko w przedszkolu na trzy dodatkowe godziny i podczas wakacji.
Oszczędzanie – część natury Portugalczyka
Jarosława nie zgadza się z powszechnym przekonaniem, że Portugalczycy są leniwi w pracy:
– Nie powiedziałabym, że mało pracują, ale ich podejście jest inne niż nasze. Większość moich kolegów trzyma się pracy po prostu dlatego, że jest to nieodłączna część „prawidłowego” życia – ze stabilną pensją i emeryturą w przyszłości.
Jeśli dzień pracy trwa osiem godzin, wszyscy będą siedzieć w robocie osiem godzin, nawet jeśli praca została już wykonana. Bo tak trzeba
Znajomość angielskiego w mojej branży (oczywiście jeśli zna się też portugalski) otwiera dodatkowe możliwości, na przykład pracy na poziomie UEFA i odpowiednio dobrych zarobków. Ale nie wszyscy chcą się go uczyć.
Większość trzyma się swojego obecnego miejsca pracy, nawet jeśli wynagrodzenie jest niewielkie. W Ukrainie przyzwyczailiśmy się uważać, że znajomość języków obcych to plus, a do osób posługujących się angielskim mamy duży szacunek. W Portugalii jest odwrotnie.
Cudzoziemiec z założenia jest gorszy od miejscowego, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzi i jakim jest profesjonalistą. Miejscowy bez wykształcenia jest lepszy od wykształconego cudzoziemca
Nikt nie powie ci tego wprost, ale w zespole to da się wyczuć.
Portugalczycy mają też własne podejście do pieniędzy i oszczędzania. Potrzebowałam czasu, by zrozumieć, że nie chodzi o skąpstwo, a o mentalność.
Tutaj ludzie w biurze mogą długo się spierać o to, kto powinien dopłacić 20 centów za kawę
Jeśli pożyczyli ci kilka centów, których zabrakło ci na kawę, a następnego dnia zapomniałeś je zwrócić, nie zrozumieją tego.
A jeżeli w dniu urodzin przyniosłeś kolegom tort za 10 euro albo więcej, to również będzie zdziwienie – Portugalczycy nie są przyzwyczajeni do takiej „rozrzutności”. Poupança [po portugalsku oszczędność – red.] jest nieodłączną częścią tutejszej kultury.
Kiedyś moja koleżanka musiała zapłacić 70 centów za przejazd płatną autostradą. To było wydarzenie dnia – opowiadała o tym wszystkim, a oni szczerze jej współczuli.

To, co mi się tutaj podoba, to podejście do dzieci. Portugalczycy je kochają, a wychowanie jest bardzo liberalne. W przedszkolu nikt nie podnosi głosu na dziecko.
Dzień zaczyna się od tego, że dzieci biegną do wychowawcy, by się przytulić i pocałować
Wychowawczyni może pocałować dziecko w policzek – to normalne. Portugalczycy są bardzo bezpośredni, uściski i pocałunki nawet z mało znanymi sobie ludźmi to też część ich kultury, do której trzeba się przyzwyczaić.
W soboty moje dzieci chodzą do ukraińskiej szkoły, ponieważ pracuję i nie mam z kim ich zostawić. Jest tu kilka takich szkół, w których uczą ukraińscy nauczyciele. Zostały założone jeszcze przed wojną przez tych, którzy wyemigrowali dawno temu.
Szkoła, do której obecnie chodzą moje dzieci, podoba mi się, choć w pierwszej ukraińskiej szkole w Portugalii nasze doświadczenia były niestety negatywne. Moje dzieci były zszokowane sowieckim podejściem ukraińskiej nauczycielki, która krytykowała rysunki córki i to, że pisze lewą ręką. Wśród portugalskich nauczycieli takie rzeczy są niedopuszczalne.
Życie w klanach
Mówi się, że w Portugalii jest wielu Ukraińców, ale ja ich jakoś nie widzę. Może przez mój harmonogram? Wiem, że wielu zajmuje się sprzątaniem lub pracuje w sklepach. Są ludzie, którym, podobnie jak mnie, udało się znaleźć pracę w Portugalii dzięki pracy w Ukrainie – duże marki, takie jak H&M, pomagały pracownikom z ukraińskich przedstawicielstw znaleźć zatrudnienie. Możliwości są, jednak głównym problemem dla większości Ukraińców była i jest bariera językowa.
Tę opinię potwierdza Anna z Kijowa, która przyjechała do Portugalii wiosną 2022 roku:
– Na przykład ja, nauczycielka języka angielskiego z dużym stażem, aby pracować na uniwersytecie, muszę znać portugalski na poziomie nie niższym niż B2. Bez tego można sobie poradzić tylko w branży IT, bo w międzynarodowych firmach komunikacja odbywa się w języku angielskim. Jeśli chodzi o język w życiu codziennym, to w Lizbonie i Porto rozumieją angielski, ale w mniejszych miasteczkach już niekoniecznie.

Anna mieszka 30 kilometrów od Porto, drugiego co do wielkości miasta w kraju. Po przyjeździe sama szukała mieszkania, co nie było łatwe. Właściciele nieruchomości rzadko uważają Ukraińców niemających umowy o pracę i historii kredytowej za wiarygodnych kandydatów do długoterminowego najmu.
– Mówią, że miejscowi nauczyli się na smutnym doświadczeniu z przybyszami z krajów postsowieckich w latach 90., kiedy ludzie wynajmowali mieszkania, a potem wyprowadzali się, nie płacąc. Dlatego, jak twierdzą, teraz Portugalczycy się zabezpieczają.
– Standardowe wymagania to: opłata za pierwszy i ostatni miesiąc, potwierdzenie regularnych dochodów (kraj, z którego one pochodzą, nie ma znaczenia) oraz kontakt do Portugalczyka, który mógłby wystąpić jako poręczyciel – dodaje Anna. – Jeśli nie ma takiego Portugalczyka, czasami można wpłacić kaucję – czynsz za 3-6 miesięcy z góry. W ciągu ostatnich trzech lat stawki najmu wzrosły.
W 2022 roku jednopokojowe mieszkanie z oddzielną sypialnią w Porto można było wynająć za 800 euro. Obecnie trzeba wydać około 1000 euro
Jeśli wynajmujesz na dłuższy okres, cena w sezonie letnim nie zmienia się. Jednak wielu właścicieli wynajmuje mieszkania z zastrzeżeniem: „od września do kwietnia”, a latem wystawia je na Booking lub Airbnb, by dodatkowo zarobić.
Wysokie ceny mieszkań w połączeniu z niskimi wynagrodzeniami (minimalna płaca w Portugalii wynosi około 850 euro miesięcznie) spowodowały, że Portugalczycy żyją w klanach – często dwa lub trzy pokolenia w jednym domu. Wielu z nich nie może sobie pozwolić na wynajęcie oddzielnego mieszkania, a młode pary mieszkają z rodzicami, babciami i dziadkami.
Kto więc może pozwolić sobie na wynajem w Portugalii? Brytyjscy, niemieccy i amerykańscy emeryci. Jest ich tu wielu i mają sporo pieniędzy. „Kupują” tak zwane złote wizy, inwestując w portugalską gospodarkę. Mieszkają tutaj, a emerytury pobierają w swoich krajach, więc nie muszą sobie niczego odmawiać.
Dobrze czują się tu również ludzie, którzy pracują online na rzecz innych krajów, choćby Stanów Zjednoczonych lub Kanady. W Portugalii przyzwyczaili się do ludzi różnych ras, narodowości, orientacji – imigranci są tu od dawna. Wielu przyjeżdża z byłych portugalskich kolonii: Angoli, Brazylii, Maroka. Jest też wielu ludzi z Indii.
Niektórzy wykorzystują Portugalię jako kraj tranzytowy w drodze do innych krajów UE, bo przepisy imigracyjne są tu stosunkowo łagodne, a zezwolenie na stały pobyt można uzyskać zarówno na podstawie umowy o pracę, jak w przypadku samozatrudnienia. Po legalizacji pobytu niektórzy imigranci wyjeżdżają dalej, do Szwajcarii lub Niemiec.
O stały pobyt ubiegają się już również niektórzy Ukraińcy. Są pewne niuanse, lecz głównym wymogiem jest to, że zainteresowany musi pracować w Portugalii

Plusy i minusy życia nad oceanem
Według Anny tempo życia w Portugalii zupełnie nie przypomina tego w Ukrainie. Główna różnica polega na tym, że Portugalczycy nigdzie się nie spieszą:
– Dla Portugalczyków miasta takie jak Nowy Jork, Berlin czy Kijów to koszmar. Nawet spokojne Porto wielu z nich wydaje się zbyt hałaśliwe, dlatego przenoszą się do prowincjonalnych miast. A ja, kiedy przyjechałam do Portugalii, miałam wrażenie, że wszystko dzieje się tutaj w zwolnionym tempie.
Na przykład stoisz w kolejce do kasy w supermarkecie, a kasjer gawędzi sobie w najlepsze z jednym z klientów. Mogą długo tak rozmawiać i nikt im słowa nie powie. Co więcej, inni ludzie z kolejki też się zatrzymują, by porozmawiać. Tak zachowują się wszyscy – policjanci, nauczyciele z kursów językowych, pracownicy służb socjalnych. Nikt się nigdzie nie spieszy. Ich ulubione słowo to „calma”, czyli „spokojnie”.
Dwa samochody mogą nagle zatrzymać się na drodze, bo dwóch znajomych kierowców ucieszyło się na swój widok i chcą zamienić kilka słów. Inni kierowcy będą czekać, nikt nawet nie zatrąbi
Kiedy rano wybieram się do piekarni po chleb, wiem już, że zajmie mi to co najmniej 20 minut. Bo przede mną na pewno będą ludzie, którzy zechcą pogadać ze sprzedawcą.
Nawiasem mówiąc, portugalskie wypieki są naprawdę bardzo smaczne. Portugalczycy uwielbiają świeżo upieczony chleb z masłem i kawą, której nigdy nie piją w marszu, żadnego take away. A piją głównie espresso i jest to rytuał, który powtarza się kilka razy dziennie.
Portugalczyk może wypić swoje ulubione espresso o jedenastej wieczorem, a potem wziąć tabletkę nasenną, bo nie może zasnąć
Cappucino nie piją. Można je znaleźć tylko w kawiarniach, które otworzyli tu już Ukraińcy. Co ciekawe, że chociaż Portugalia jest tym krajem, który kiedyś przywiózł herbatę angielskiej królowej, lecz Portugalczycy herbaty też nie piją. Wolą inne napoje, na przykład z zalanej wrzątkiem skórki cytryny osłodzonej cukrem.

Mięso, owszem, lubią. Jedzą często – pięć, a nawet sześć razy dziennie. Być może dlatego są tak spokojni. Bo nigdy nie są głodni.
Rzadko można tu spotkać osobę bez lunchboxa w torbie. Niezależnie od okoliczności, Portugalczycy nie opuszczają żadnego posiłku
Rodzina to dla Portugalczyka sprawa najważniejsza. Jest w tym pewien paradoks, ponieważ Portugalia ma jeden z najwyższych wskaźników rozwodów w Unii. Mimo to czas spędzany z rodziną jest tu bardzo ceniony. Jeśli młoda rodzina mieszka osobno (co nie zdarza się często), w weekendy koniecznie odwiedza rodziców obojga partnerów.
90 procent par chodzi tu, trzymając się za ręce. I są to ludzie w różnym wieku
Jest jeszcze jeden życiowy priorytet Portugalczyka: piłka nożna. Większość dzieci obu płci gra w nią od 3.-4. roku życia, ponieważ wszyscy chcą być jak Cristiano Ronaldo. Nawet w małych miasteczkach jest po pięć pełnowymiarowych boisk. Wielu uprawia też surfing i kolarstwo. Nie jestem surferką, ale lubię przebywać nad oceanem i patrzeć na wodę. To mnie uspokaja.
Ocean i w ogóle przyroda są tu naprawdę niesamowite – chociaż często jest wietrznie, a wiatr wieje z prędkością 30-40 kilometrów na godzinę. I często pada deszcz; od listopada do kwietnia trwa tu pora deszczowa. Małe parasole w taką pogodę są bezużyteczne, nadają się tylko klasyczne „laski”, chociaż i one zazwyczaj nie wytrzymują dłużej niż rok. Oczywiście potrzebna jest też nieprzemakalna i nieprzewiewna odzież. Lato w Porto jest przyjemne, bo temperatura zazwyczaj utrzymuje się w granicach 24-25 stopni. Jednak w głębi lądu może być 40 stopni i więcej.

– Przy czym wilgotność wynosi tu zawsze 70-90 procent – dodaje Jarosława Szumyk. – W domach i mieszkaniach nie ma ogrzewania, więc pranie często po prostu nie schnie. Pleśń na ścianach to codzienność, upał i wilgoć tworzą efekt sauny. Staram się kupować sobie i dzieciom ubrania z materiałów pochłaniających wilgoć, bo inaczej cały czas bylibyśmy mokrzy.
Ocean jest piękny, ale zimny – temperatura wody zazwyczaj nie przekracza 16 stopni. Nie da się w nim pływać, można co najwyżej wejść do wody i od razu z niej wyjść. Przyzwyczaiłam się nazywać siebie człowiekiem morza, lecz ocean to co innego. Kiedy przyjechałam, wydawał mi się piękny, ale obcy. To tak, jak z językiem portugalskim, który przez długi czas był dla mnie tylko białym szumem – i dopiero po pół roku, a nawet po roku, zdałam sobie sprawę, że w końcu rozumiem, o czym mówią ludzie wokół mnie. Tak samo jest z oceanem – nasze relacje rozwijają się stopniowo. Być może kiedyś będę mogła powiedzieć, że go pokochałam.
<frame>Według oficjalnych danych większość Ukraińców przebywających w Portugalii na podstawie tymczasowej ochrony pracuje na budowach, w sektorze usług, rolnictwie i sprząta. W lokalnej prasie pisze się, że główną przeszkodą w znalezieniu pracy przez wysoko wykwalifikowanych Ukraińców jest portugalski. W artykułach przywołuje się przykład ukraińskich lekarzy, którzy mogliby wnieść cenny wkład w system opieki zdrowotnej Portugalii, lecz nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie ze względu na wymagania językowe. Kolejnym problemem Ukraińców w Portugalii są mieszkania: wymóg wpłacenia przez najemców kaucji jest dla wielu nie do spełnienia. Najgorzej pod tym względem jest w Lizbonie, gdzie ceny najmu są najwyższe. <frame>
Zdjęcia: archiwum prywatne
Zostań naszym Patronem
Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.