Exclusive
20
min

Wielki wstyd SBU. Jak służby specjalne szukały haków na dziennikarzy, którzy pisali o Jermaku i Tatarowie

Ukraina ma własną Watergate. Trzydziestu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy filmowało śpiących dziennikarzy Bihus.Info w poszukiwaniu brudów. Teraz szef SBU musi tłumaczyć się przed ambasadorami państw grupy G7, że to nie to, na co wygląda

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Maliuk. Zdjęcie: SBU

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Wiadomo już na pewno, że ci mili młodzi ludzie, którzy przez trzy dni filmowali prywatne rozrywki Denysa Bihusa i jego ekipy, byli pracownikami Departamentu SBU ds. ochrony państwowości narodowej. To struktura, której zadaniem jest ciągłe tropienie oznak separatyzmu, obywateli i organizacji, które gloryfikują wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, a także pilnowanie, by nikt nie przejął władzy z pominięciem konstytucji i demokratycznych wyborów.

Jeśli jednak uważnie przeczytać wywiady z najwyższymi urzędnikami z sensacyjnej książki "Showman" amerykańskiego dziennikarza Simona Shustera, to właśnie przedstawiciele tego departamentu najczęściej wyłączali telefony komórkowe i jako pierwsi przenosili swoje walizki na granicę z Polską. W końcu, według sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeksija Daniłowa, wierzyli, że "opór jest daremny. Rosjanie nas pokonają"...

Szef SBU spotkał się z ambasadorami krajów G7 i tłumaczył się z inwigilacji dziennikarzy Bihus.Info. Zdjęcie: SBU

Чисто по-людськи, прикро, що нинішній очільник СБУ Василь Малюк — професіонал спецслужб, а не політичний призначенець — має пояснювати західним партнерам, чому його підопічні витрачали шалені бюджети, аби зняти сплячих журналісток у трусах у готельних номерах [16 січня 2024 року один з ютуб-каналів опубліковав відеоролик із фрагментами телефонних розмов ніби працівників Bihus.Info, які обговорювали можливість придбання наркотиків, а також відео із прихованих камер з моментом нібито вживання наркотиків журналістською командою під час новорічного корпоративу. — Ред.].

Byłoby znacznie lepiej, gdyby obecny szef SBU mógł opowiedzieć Niemcom, Francuzom czy Włochom, dlaczego moskiewska Cerkiew to nic innego jak FSB i GRU w sutannach, jak drony morskie uderzyły w pylony mostu krymskiego, a SeaBaby - w okręty desantowe i rakietowe.

Byłoby miło, gdyby w innych okolicznościach nasz najwyższy funkcjonariusz SBU wyjaśnił ambasadorom G7, jak wyeliminowano zdrajców i propagandystów okupacji - Ilję Kiwę i Władlena Tatarskiego.

Zamiast tego Maliuk musi bronić swoich pomysłów, które przypominają kreatywność Mychajło Podoliaka [doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy - red.] i technologie Ołeha Tatarowa [zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy - red.] z czasów Majdanu. I szczerze obiecać, że SBU nie będzie wywierać presji na niezależne media.

Jednak ziarno wątpliwości zostało zasiane. I każda ambasada widziała, że przy braku piechoty na froncie, wyczerpaniu ludzi w okopach i powolnym postępie ustawy mobilizacyjnej ukraiński rząd ma własne priorytety. I nie jest to chęć wygrania wojny o przetrwanie z Federacją Rosyjską. Jest nimi pragnienie utrzymania ratingów, ponownego wygrania wyborów i uciszenia dziennikarzy, którzy tylko w ciągu ostatniego roku opublikowali szereg głośnych historii o korupcji w najwyższych kręgach ulicy Bankowej [przy ul. Bankowej w Kijowie znajduje się m.in. Biuro Prezydenta Ukrainy - red.].

Presja na dziennikarzy i obrzydliwy film o misji specjalnej departamentu SBU pojawiają się w czasie, gdy Unia Europejska wyraźnie stwierdza, że 50 miliardów euro zostanie wydanych wyłącznie na demokrację, a nie na autokratyzm. A zachowanie wolności słowa jest ważnym punktem.

Denys Bihus, założyciel Bihus.Info, jest nie tylko dziennikarzem śledczym. Już w pierwszych dniach inwazji zgłosił się na ochotnika na front, broniąc stolicy i walcząc w pobliżu Mikołajowa i Chersonia. To oznacza, że atak na jego medium był to też ciosem w niego samego - weterana.

Próby uciszenia prasy - pozostałości zdrowego dziennikarstwa, które nie stały się propagandą w stylu telemaratonu [chodzi o słynne coroczne telekonferencje, podczas których Putin "rozmawia" z Rosjanami, odpowiadając na wyselekcjonowane pytania - red.], nie są tym, czego Ukraina potrzebuje w obliczu starć w Kongresie USA o pomoc dla niej. To absolutna czerwona flaga, gdy Tucker Carlson, główny propagandysta Trumpa, jedzie na wywiad z Putinem. Republikanie mogą sprzedawać wojnę w Ukrainie jako próbę zachowania przez przywódcę Kremla konserwatywnego, prawosławnego świata bez NATO, osób LGBT i innych niuansów.

Inwigilacja dziennikarzy śledczych to luksusowy podarek dla populisty Trumpa, który nagłośni sprawę na pół świata. Tak by jego hasło wyborcze: "Rozwiążę kwestię Ukrainy z Putinem w jeden dzień! Po prostu wybierzcie mnie na prezydenta" brzmiało przekonująco dla milionów potencjalnych wyborców.

Operacje specjalne SBU w kompleksach hotelowych pod Kijowem nie są tym, czego potrzebuje nasze bezpieczeństwo i obrona. Niedawno prezydent Wołodymyr Zełenski kręcił propagandowy film o Robotyne. Film pokazywał wyczerpanych wojskowych, którzy chętnie przyjęliby zastrzyk świeżej krwi w postaci młodych kapitanów i majorów z SBU.

4 lutego Zełenski odwiedził pozycje frontowe ukraińskiego wojska w pobliżu wsi Robotyne. fot: Administracja Prezydenta Ukrainy

Oficjalne wyjaśnienie Służby Bezpieczeństwa, że była to część historii o poszukiwaniu gangu handlarzy narkotyków, jest również sprzeczne z twardymi faktami [SBU twierdziło, że szpiegowało dziennikarzy w ramach "przeciwdziałania zorganizowanej przestępczości narkotykowej" - red.]. Swego czasu kolumbijski lord narkotykowy i terrorysta, który wysadzał w powietrze kandydatów na prezydenta, sędziów i samoloty pasażerskie, został zatrzymany przez grupę 17 osób.

Najsilniejszym jednak bodźcem dla Ukraińców oglądających to reality show jest to, że inwigilacja dziennikarzy odbywa się w czasie gdy Bankowa dąży do dekapitacji sił zbrojnych i zwalnia dwóch najwyższych oficerów wojskowych: Walerija Załużnego i Serhija Szaptały.

Trzydziestu dorosłych mężczyzn powinno teraz zastanawiać się, kto uzurpuje sobie władzę w kraju w czasie wojny i próbuje narzucić nam czysto kremlowskie wzorce. Ale nie.

W tej historii jest wiele negatywnych aspektów, co doprowadzi do ostatecznej utraty zaufania publicznego do rządu. I nieufności ludzi wobec SBU, mimo że istnieją uczciwe i profesjonalne jednostki pracujące bezpośrednio na linii frontu. Doprowadzi to też do jeszcze większego strachu przed utratą niezależności i przekształceniem się Ukrainy w coś w rodzaju Rosji, gdzie nie można kichnąć bez zgody władz.

Inwigilacja dziennikarzy odbywa się w momencie, gdy komandosi "Alfa" SBU wycinają okupantów w najgorętszych miejscach linii frontu. I proszą o pomoc w postaci drona lub samochodu. Nasi przywódcy polityczni nie dają im jednak pieniędzy na naprawdę ważne rzeczy, są za to potężne budżety na poszukiwanie kompromitujących dowodów przeciwko mediom i przeciwnikom politycznym.

Bardzo często "Alfa" i kontrwywiad proszą niezależne media o pieniądze na obozy szkoleniowe. Oczywiście, po przerażających akcjach ich kolegów z SBU SZND będzie więcej odmów. Prasa zawsze chętnie współpracuje z tymi, którzy naprawdę chronią naszą niezależność, ale zachowanie demokracji jest dziś nie mniej ważne.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, konsultant polityczny i medialny. Przez ponad 10 lat pracowała jako felietonistka parlamentarna. Pracuje zarówno z Censor.net, jak i Espresso. Jest autorem popularnych kanałów YouTube Censor.net i Showbiz. Specjalizuje się w polityce, ekonomii i technologiach medialnych.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Trump podczas spotkania z Meloni w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 17 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: Alex Brandon/Associated Press/East News

Na oficjalnych zdjęciach z włoską premierką prezydent USA jest uśmiechnięty i nie ukrywa, że darzy Meloni szczególną sympatią. Złośliwi podejrzewają nawet, że się w niej podkochuje – i to dlatego jego stosunek do Meloni jest znacznie lepszy niż do Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Olafa Scholza, którym nie szczędził krytyki w serwisie X.

W rzeczywistości Meloni ma do wykonania aż dwie misje. O pierwszej świat dowiedział się po słynnym skandalu z udziałem Trumpa, J. D. Vance’a i Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Następnego dnia włoska premierka spotkała się z ukraińskim przywódcą w Londynie, gdzie wezwała go do unikania napięć ze Stanami Zjednoczonymi i udzieliła kilku cennych rad.

– Uważam, że bardzo ważne jest, abyśmy unikali ryzyka rozłamu Zachodu. Myślę też, że w tej kwestii Wielka Brytania i Włochy mogą odegrać ważną rolę w budowaniu mostów – powiedziała wówczas.

Wskutek wsparcia tych dwóch państw Stany Zjednoczone wznowiły wymianę danych wywiadowczych i wyraziły zgodę na dalsze dostawy broni dla Ukrainy

Meloni wysoko oceniła spotkanie Trumpa i Zełenskiego, które odbyło się podczas pogrzebu papieża. Podczas rozmowy w bazylice św. Piotra obaj przywódcy już się nie kłócili, lecz spokojnie wymienili uwagi na temat ram planu pokojowego. W poście na oficjalnym koncie partii Meloni, Braci Włochów, nawiązano do działań dyplomatycznych włoskiej przywódczyni, które były „starannie i dyskretnie zaplanowane, bez dążenia do bycia w centrum uwagi, nawet gdy na Rzym, stolicę chrześcijaństwa, były skierowane oczy całego świata”.

Spotkanie Zełenskiego z Meloni w Rzymie. Zdjęcie: OPU

Premierka Włoch odbyła też w Watykanie rozmowę z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Unia Europejska ma nadzieję, że Meloni może skłonić amerykańskiego prezydenta do zawarcia nowej umowy handlowej i ponownego przeglądu ceł, by Europejczycy mogli uniknąć wojny handlowej z USA. Meloni wzięła na siebie misję posłańca Europy, zwłaszcza że amerykański przywódca unika rozmów telefonicznych z przewodniczącą KE.

Unia Europejska ma trzy miesiące na to, by przekonać Trumpa do niewprowadzania 20-procentowych ceł na unijny eksport do USA. Obecnie produkty unijne są opodatkowane podstawową stawką 10 procent, a 25-procentowymi cłami na stal, aluminium i samochody.

Dla samej Meloni sytuacja ta oznacza wzmocnienie jej pozycji w Unii Europejskiej

W grudniu ubiegłego roku „Politico” nazwało włoską premierkę gwiazdą europejskiej polityki. Napisano nawet wprost, że liderka Braci Włochów w ciągu kilku lat „przeobraziła się z marginalnej postaci politycznej w jedną z kluczowych figur na europejskiej i światowej arenie”.

Premierka Włoch została uznana przez „Politico” za najbardziej wpływową osobę w Europie w 2025 roku. Zdjęcie: IPA/ABACA/Abaca/East News

„Dzisiaj jeśli chcesz rozmawiać z Europą, to telefon do Giorgii Meloni jest oczywistym wyborem. Nawet takie postaci jak Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i doradca nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa, zwracają się do włoskiej premierki w celu omówienia kwestii strategicznych” – napisał wspomniany opiniotwórczy serwis.

Co takiego jest w Meloni? Przed jej zwycięstwem w wyborach w 2022 roku twarzą włoskiej prawicy był Silvio Berlusconi – znany ze skandalicznych imprez magnat medialny, lubiący oszukiwać na podatkach, a przy tym przyjaciel Putina

Partia Meloni pojawiła się na scenie politycznej, gdy ekscesy tego kontrowersyjnego miliardera zaczęły wywierać destrukcyjny wpływ na życie polityczne we Włoszech.

Bracia Włosi stali się zdrową alternatywą, która przekonała wyborców, że prawica jest zdolna zajmować się pracą na rzecz państwa, a nie tylko taplać się w basenach z gwiazdami telewizji i hostessami. Z czasem Meloni, ideowo ultranacjonalistyczna i radykalna, zdołała zaprezentować się światu jako polityczka, z którą gotowi są współpracować zarówno w Brukseli, jak w Waszyngtonie.

Meloni jest też jedną z nielicznych osób w Europie, które mogą jak równa z równym dyskutować Emmanuelem Macronem, twardo spierając się z nim o politykę fiskalną, społeczną i kryzys migracyjny
Macron i Meloni podczas szczytu „koalicji chętnych” w Paryżu. 27 marca 2025 r. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Zachodni analitycy twierdzą, że sukces w stosunkach z Trumpem Meloni zawdzięcza nie tylko urodzie i wyrafinowanemu stylowi. Potrafi bowiem znaleźć równowagę między radykalnymi ideami swojej partii a pragmatyczną współpracą z międzynarodowymi partnerami. Jej przywództwo zapowiada nową erę zmian w polityce europejskiej, w której liberalne podejście ustępuje miejsca nowym twarzom silnie skupionym na kwestiach narodowych. Można również z całą pewnością stwierdzić, że Giorgia Meloni, Kaja Kallas i Ursula von der Leyen to zespół na trudne czasy, który będzie sprzątał europejską stajnię Augiasza, pozostawioną przez mężczyzn chcących przyjaźnić się z Putinem.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Stalin miał „Prawdę”, Putin ma Pravdę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress