Exclusive
20
min

"Daj mi dziecko, kiedy mnie już nie będzie". Czym jest kriokonserwacja

W Ukrainie przybywa ludzi, którzy chcą mieć dzieci nawet po śmierci swojej lub partnera, często żołnierza. Jakie są konsekwencje decyzji o zamrożeniu spermy albo jajeczek?

Oksana Szczyrba

Natalia Kyrkacz-Antonenko z mężem Witalijem

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Nataliia Kyrkacz-Antonenko poznała swojego przyszłego męża w 2004 roku w Doniecku, gdzie studiowała biochemię, a Witalij biofizykę. Nataliia natychmiast zakochała się w wesołym przystojniaku z kręconymi włosami, a do siebie zbliżyła ich miłość do Ukrainy. Ukończyli studia, wrócili do rodzinnego Słowiańska i pobrali się. W 2014 roku para opuściła miasto, które było okupowane przez Rosjan. Po wyzwoleniu Słowiańska wrócili i zostali wolontariuszami.

Byliśmy bardzo szczęśliwi, cały czas razem - mówi Natalia. - Codziennie chodziliśmy na spacery do lasu, nad jeziora, biegaliśmy, pływaliśmy, uprawialiśmy jogę. Rozmawialiśmy o wszystkim, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi - mówi. Interesowali się wynalazkami w nauce, zwłaszcza w medycynie. Vitalij marzył o długim, zdrowym życiu, aby zobaczyć, jak świat zmienia się na lepsze. Optymista, promieniował światłem. Nawet na froncie, podczas strasznych wydarzeń zawsze wszystkich wspierał.

Marzenia o dużej rodzinie

W przededniu inwazji na pełną skalę Witalij prawie codziennie chodził do komisji wojskowej. Od dawna miał problemy z kręgosłupem i nie kwalifikował się do rekrutacji. Jednak jego wytrwałość przyniosła efekty - wstąpił do Sił Zbrojnych już w pierwszych dniach wojny.

"24 lutego byłam już w ciąży z moim pierwszym dzieckiem. Z powodu stresu i okropności wojny straciłam ciążę. To był straszny cios. Ale pojechałam na wschód Ukrainy do mojego ukochanego męża" - wspomina Natalia.

Ponownie zaszła w ciążę. 10 dni przed śmiercią Vitalii przyjechał na wakacje: po raz pierwszy i ostatni zobaczył swoją córeczkę - w łonie Natalii, na zdjęciu.

Vitaliy zdążył zobaczyć swoją nienarodzoną córkę

Nataliia i jej mąż rozmawiali na temat kriokonserwacji jeszcze przed wojną, planowali mieć pięcioro dzieci.

"Mój mąż, rozumiejąc ryzyko wojny, martwił się, że zostanę sama. Wiedział, jak bardzo go kocham i jak ważne jest dla mnie posiadanie z nim dzieci. Żyliśmy w szczęściu i miłości przez 18 lat, a dzieci to marzenie, którego nigdy nie mieliśmy czasu spełnić. Kriokonserwacja była naszą wspólną decyzją" - mówi Natalia.

Co daje państwo

Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła w pierwszym czytaniu projekt ustawy, która zapewni obrońcom Ukrainy "państwowe gwarancje" biologicznego ojcostwa/macierzyństwa w przypadku urazów wpływających na ich funkcje rozrodcze. Dokument zezwala na zamrożenie i wykorzystanie materiału genetycznego. Kwestia wykorzystania komórek rozrodczych po śmierci jednego z partnerów pozostaje nierozwiązana. Czy kobieta może wykorzystać nasienie zmarłego mężczyzny? A jeśli oboje umrą, jakie prawa mają krewni?

Procedura ta zyskuje popularność wśród żołnierzy, ponieważ wojna zwiększyła wrażliwość na życie i potrzebę zabezpieczenia przyszłości.

"Każdego tygodnia naszą klinikę odwiedza 3-5 żołnierzy. Wszyscy mężczyźni w wieku rozrodczym mogą zamrozić spermę lub jajeczka. Zgodnie z fizjologią, mężczyzna może zostać ojcem w wieku 40 lub 50 lat. W przypadku kobiet optymalny wiek do rutynowej kriokonserwacji komórek jajowych wynosi do 35 lat, ale obecnie wykonujemy kriokonserwację u kobiet w wieku 40 i 41 lat, tłumacząc, że szansa na ciążę jest zmniejszona" - mówi Oksana Onyshchuk, ginekolog i specjalista ds. reprodukcji.

Fundusze i procedura

Dla żołnierzy na linii frontu zamrożenie materiału genetycznego jest sposobem na zapewnienie prokreacji, biorąc pod uwagę wszystkie zagrożenia, wśród których najczęstszymi są urazy i uszkodzenia fizyczne, które mogą wpłynąć na funkcje rozrodcze.

Materiał genetyczny może być przechowywany do 10 lat. Procedura jest prosta, ale różni się w przypadku mężczyzn i kobiet

"Mężczyzna musi powstrzymać się od aktywności seksualnej przez 3-4 dni, nie pić alkoholu, nie odwiedzać sauny, nie brać gorącej kąpieli. Umów się na wizytę w klinice w celu wykonania badania spermy. Embriolodzy oceniają wyniki. Jeśli są dobre, mężczyzna przechodzi badania krwi tego samego dnia, a plemniki są zamrażane" - mówi Oksana Onyszczuk.

Oksana Onyszczuk, archiwum prywatne

Kobiety bada ginekolog, który zaleci stymulację hormonalną jajników w celu uzyskania jak największej liczby komórek jajowych. Zabieg pobrania komórek jajowych wykonywany jest w znieczuleniu dożylnym.

Генетичний матеріал піддається заморожуванню за дуже низьких температур, зазвичай використовують рідкий азот. Далі він зберігається у спеціалізованих кріогенних контейнерах. Тривалість збереження сперматозоїдів — від 5 до 10 років, яйцеклітин — до 10 років.

Вартість заморожування яйцеклітин та сперми може варіювати залежно від регіону, клініки та інших факторів. Кріоконсервація сперми коштує від кількох сотень євро за одне заморожування, включаючи перші місяці зберігання. Вартість кріоконсервації яйцеклітин вища, зважаючи на складність процедури, і може досягати кількох тисяч євро за процедуру.

Koszt przechowywania materiału genetycznego w banku krwi wynosi od 1 000 do 1 500 UAH rocznie.

Kwestie dziedziczenia

Na Ukrainie istnieją ograniczenia prawne dotyczące zamrażania materiału genetycznego. Istnieje wiele luk w prawie spadkowym, standardach etycznych i kontekście medycznym. Projekt ustawy nr 8011, który dotyczy zapewnienia praw weteranów wojennych do biologicznego pourazowego ojcostwa/macierzyństwa, był przedmiotem publicznej dyskusji. Osoba żyjąca może wykorzystać zamrożony materiał, kiedy tylko zechce - na przykład żołnierz ranny na wojnie, który nie może już mieć dzieci. Trudności pojawiają się w przypadku wykorzystania pośmiertnego.

"Nawet jeśli mężczyzna poświadczy notarialnie pełnomocnictwo dla kobiety do wykorzystania jego spermy po jego śmierci, nie będzie ona mogła tego zrobić, ponieważ wygasa ono wraz ze śmiercią danej osoby. Nie jest to uregulowane prawnie. Istnieje jedna metoda, gdy zawiera się umowę z kliniką na wykorzystanie materiału genetycznego, w tym w przypadku śmierci. Ale to wszystko są kompromisy, próby rozwiązania problemu, którego prawo nie rozwiązuje" - mówi prawniczka Olena Babych.

A kiedy kobieta umiera, jej mąż nie może skorzystać z zamrożonej komórki jajowej.

«Припустимо, з яйцеклітин отримають ембріони. Кому їх перенесуть? Для сурогатного материнства в Україні є дві вимоги. Перша — шлюб, друга — прямі показання до сурогатного материнства», — пояснює Бабич.

Jeśli zarówno kobieta, jak i mężczyzna umrą, żaden z krewnych nie może ubiegać się o materiał genetyczny, nie jest on przedmiotem testamentu. Zamrożone plemniki/jajeczka są utylizowane.

Obecnie dużo mówi się o wykorzystywaniu spermy jako dawcy. Na przykład chłopcy idą na wojnę, ale dziewczęta i żony nie. Istnieją opinie, że kwestia ta powinna zostać uregulowana tak, aby mężczyźni mogli oddawać nasienie i wykorzystywać je jako dawców nasienia w przyszłości. Ale ta kwestia również nie została rozwiązana na poziomie legislacyjnym.

Олена Бабич

Prawo żołnierza, dobro dziecka

Olena Babycz radzi wszystkim, którzy zdecydowali się na kriokonserwację, aby bardzo starannie sporządzili dokumenty.

Lepiej wcześniej zapytać w klinice, jakie dokumenty (umowa, wnioski) zostaną sporządzone i co się stanie w przypadku śmierci męża: czy żona będzie mogła skorzystać ze spermy i na jakich warunkach. W prawie nie ma jednego mechanizmu. Niektóre kliniki pozwalają na wykorzystanie takiej spermy, inne - nie.

Natalia i jej córeczka

Nataliia Kirkacz-Antonenko wypełniła wszystkie niezbędne dokumenty. Z psychologicznego punktu widzenia najtrudniejsze było podpisanie zgody na wykorzystanie materiału genetycznego w przypadku śmierci męża. Chociaż to jest najważniejsze.

Wielu kombatantów może doświadczać fizycznych i psychologicznych konsekwencji po zakończeniu operacji wojskowych, które mogą wpływać na ich zdolność do opieki nad dziećmi. Ustawodawcy muszą znaleźć równowagę między zapewnieniem żołnierzom prawa do rodzicielstwa a ochroną interesów dziecka.

Wyzwania

Procedura kriokonserwacji rodzi wiele pytań natury etycznej. Antonina Kartuszyńska, psycholożka kliniczna i prezeska Stowarzyszenia Psychosomatyki Rozrodu i Psychologii Perinatalnej, twierdzi, że kriokonserwacja może prowadzić do trudnych sytuacji psychologicznych dla społeczeństwa:

Antonina Kartuszyńska

"Istnieje reprodukcja pośmiertna, gdy jedno z rodziców nie żyje. I posttraumatyczna, kiedy oboje żyją, ale mężczyzna lub kobieta ma traumę. W przypadku reprodukcji pośmiertnej pojawia się pytanie: czy to nie jest próba zrekompensowania nieobecności ukochanej osoby i zobaczenia jej części w tym dziecku? Od momentu śmierci powinien minąć co najmniej rok, aby kobieta mogła się uspokoić. Z drugiej strony, jaki status będzie miało to dziecko i ta kobieta? Rozumiem, że jest to teraz przedstawiane jako ochrona narodu. Ale dlaczego nikt nie myśli o konsekwencjach?".

Spełnienie marzeń

Natalia Kirkacz-Antonenko mówi, że możliwość posiadania dzieci z Vitalijem jest dla niej niesamowitym wsparciem psychologicznym:

"Walczył o naszą wolność i niepodległość, powstrzymywał wroga, abyśmy mogli żyć. Zginął jak bohater. Chcę spełnić nasze wspólne marzenia i plany. Urodzić i wychować dzieci, które będą kreatywne, wykształcone i opiekuńcze. Tak jak ich ojciec. Kriokonserwacja to szansa na narodziny kolejnego pokolenia. Ojcowie tych dzieci zrobili wszystko, aby zapewnić im przyszłość w wolnym kraju. Teraz nasza kolej, jako kobiet, aby walczyć o przyszłość Ukrainy, wychowując przyzwoitych ludzi".

Pomimo trudności i dyskusji, idea posiadania dziecka po śmierci rodzica poprzez kriokonserwację otwiera nowe możliwości. Daje rodzinom, które straciły bliskich nadzieję na zachowanie potomków. Konieczne jest znalezienie równowagi między możliwościami technologicznymi, aspektami moralnymi i etycznymi oraz zapewnienie odpowiedniego statusu prawnego wszystkim uczestnikom procesu.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Ukraińskie dzieci też wspierają swoją armię

Rozmawiamy z trzema dziewczynkami, które wykorzystały swoje talenty, by zebrać dziesiątki tysięcy hrywien na wsparcie ukraińskiego wojska.

Gdy wygram, pokonany przekazuje datek

– W 2022 roku wiele osób zaczęło pomagać armii – wspomina 13-letnia Waleria Jeżowa, mistrzyni świata w warcabach. – Ja też chciałam się przyłączyć. Zapytałam mamę, jak mogę to zrobić. „Co potrafisz robić najlepiej?” – zapytała. I tak doszłyśmy do wniosku, że mogę zbierać pieniądze dla armii, grając w warcaby.

Siedzę więc na ulicy i gram w warcaby z każdym, kto zechce. Jeśli ktoś mnie pokona, nie musi dawać datku – chociaż takich, którzy nie dali, jeszcze nie było. Jeśli wygrywam, pokonany musi wrzucić do puszki hrywnę.

Waleria Jeżowa gra przed supermarketem w Kijowie

Długo zastanawiałyśmy się, od czego zacząć. Trzeba było znaleźć miejsce, gdzie mogłabym grać, nie przeszkadzając innym. Wybrałyśmy miejsce przy supermarkecie w rejonie darnyckim pod Kijowem. Postawiłyśmy tam krzesełka, usiadłam, a mama poszła na zakupy. Ludzie zaczęli do mnie podchodzić, pytać, interesować się... Kiedy mama wyszła, przed moim stoliczkiem stała już kolejka. Tego dnia zebrałam jakieś 1200 hrywien.

Oczywiście zdarzali się też tacy, którzy wygrywali. W swoim życiu grałam z mistrzami sportu, kandydatami na mistrzów i innymi. Ale w pobliżu supermarketu, gdzie prowadziłam swój wolontariat, przez cały jego czas wygrały ze mną 3, może 4 osoby.

Potem było wiele innych miejsc. Na przykład grałam w parku Szewczenki. Największa kwota, jaką udało mi się zebrać w ciągu jednego dnia, to około 15 tysięcy hrywien.

Przez cały czas mojego wolontariatu zebrałam ponad 220 tysięcy hrywien

Pierwsze 20 tysięcy, które zebrałam, przekazałam fundacji Serhija Prytuli. Bardzo się denerwowałam, nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Od dawna podziwiam Prytulę, oglądałam jego programy w telewizji, dużo o nim wiem. Dlatego spotkanie z nim było dla mnie ważne. Kiedy zobaczył, jaką sumę przyniosłam, a miałam tylko dziesięć lat, rozpłakał się i mnie uściskał.

W fundacji Serhija Prytuli

Ksenia Minczuk: – Dlaczego zaczęłaś grać właśnie w warcaby? Jakie masz osiągnięcia?

Waleria Jeżowa: – Zaczęłam, gdy miałam 7 lat. Wtedy właśnie otwarto nowy klub warcabowy i chciałam spróbować. Wciągnęło mnie.

W 2021 roku zostałam mistrzynią świata dziewcząt do 10 lat. Mam też trzy puchary z mistrzostw Europy za pierwsze miejsce. Przez pięć lat z rzędu byłam mistrzynią Kijowa wśród dziewcząt w mojej kategorii wiekowej. Jestem również wielokrotną mistrzynią Ukrainy, mistrzynią Europy dziewcząt w mojej kategorii wiekowej oraz mistrzynią świata 2023-24 juniorek (do lat 19). Obecnie gram w kategorii „Dziewczęta od 13 do 16 lat”.

Opowiesz o swoim największym osiągnięciu?

Było wiele trudnych partii, ale jedna stała się dla mnie wyjątkowa. Arcymistrzyni Ołena Korotka jest najlepszą szachistką Ukrainy. Zagrałam z nią na mistrzostwach Ukrainy dorosłych w 2024 roku – i zremisowałam. Byłam bardzo szczęśliwa, remis z Ołeną to dla mnie wielki zaszczyt.

W jaki sposób szachy pomagają Ci w życiu?

Odciągają uwagę. Bo kiedy grasz, koncentrujesz się, rozważasz każdy ruch. Nie ma miejsca na złe myśli. Ale czasami jest odwrotnie – nerwy. Czasami po grze boli głowa, wzrasta ciśnienie, chociaż ogólnie gra mnie fascynuje.

Przyjaźń z polską szachistką uratowała nasze zwycięstwo

Waleria i Maja spotkały się po raz pierwszy na mistrzostwach świata w 2021 roku – mówi Liubow Jeżowa, mama Walerii. – W ostatniej rundzie Lera grała z Rosjanką, od tej partii zależało złoto mistrzostw świata. W warcabach rozgrywa się dwa mikromecze, a wynik jest łączny. Lera wygrywa pierwszy mikromecz, drugi kończy remisem, więc wzywa sędziego, żeby zapisał łączny wynik. I wtedy Rosjanka mówi sędziemu, że nie pamięta wyniku pierwszego mikromeczu... Sędzia jest zdezorientowany. Kto wygrał? Polka Maja Rydz grała wtedy swoją partię obok i obserwowała grę Walerii – i pomogła udowodnić, że to Lera wygrała. Z wdzięczności moja córka podarowała Mai swój medal z mistrzostw świata.

Kiedy wybuchła wojna, Maja wraz z mamą zwróciły się do polskiej federacji szachowej z prośbą o pomoc w ustaleniu, czy z Lerą wszystko w porządku, czy jesteśmy bezpieczni. Przedstawiciel federacji odnalazł mnie na Facebooku. Mama Mai zaproponowała nam przyjazd do nich, ale zostaliśmy w Ukrainie. Teraz spotykamy się na międzynarodowych zawodach.

Waleria podczas symultany szachowej

Z kim grałaś, Walerio?

Z wieloma graczami. Jeśli chodzi o znane osoby, to z Hectorem Jimenezem Brave, Wołodymyrem Ostapczukiem, Wiktorią Bulitko, Jegorem Krutogołowem. Nie wszystkich jestem w stanie wymienić, ale ci mnie nie pokonali. Dużo grałam z żołnierzami. Często zdarza się, że przekazuję im swoją pomoc.

Jak żołnierze na to reagują?

Dziękują. Często ich żony pokazują filmy z podziękowaniami od mężów z frontu. I często płaczą. Pamiętam spotkanie z żołnierzem Ołeksijem Prytulą, weterynarzem z Odessy. We wrześniu 2022 roku, podczas natarcia na Łymań, został ciężko ranny i stracił obie nogi. Zbierałam pieniądze na protezy dla niego. Gdy mu je założyli, spotkaliśmy się. Podarował mi piękny bukiet kwiatów. Pomimo wszystkich przeżyć jest bardzo pogodnym człowiekiem. Zostałam również odznaczona medalem przez żołnierzy 28 OMB [oddzielna brygada zmechanizowana – red.]. Dowódca, który wręczył mi ten medal, później zginął, próbując ratować swojego towarzysza broni. Dlatego ta nagroda jest dla mnie szczególnie ważna.

Chciałabym wierzyć, że moje pieniądze, choć niewielkie, komuś pomogą

Jakie najjaśniejsze momenty związane z ich zbieraniem zapamiętałaś?

Gdy chłopcy na ulicy zbierali i przynosili drobniaki, żeby ze mną zagrać — po 50 kopiejek, po hrywnie. Każdego dnia przybiegali do tego supermarketu, gdzie grałam. Potem prosili, żebym ich uczyła.

Z Ołeksijem Prytulą, któremu pomogła zebrać pieniądze na protezy

Nadal grasz i zbierasz pieniądze?

Tak! Bardzo często gram w pobliżu supermarketu. Latem codziennie, w innych porach roku w weekendy. Tam już mnie znają – pracownicy, administrator. Przynosili mi nawet gorące obiady. Teraz częściej gram na imprezach charytatywnych. Zapraszają mnie, a ja się zgadzam. Tam jest znacznie więcej ludzi, a to oznacza, że można zebrać więcej pieniędzy dla armii. Moja metoda działa, więc będę grać dalej.

O czym marzysz?

Najważniejsze, żeby jak najszybciej skończyła się wojna. Myślę, że dziś to marzenie każdego Ukraińca. A jeśli chodzi o osobiste marzenia, to chcę się spotkać z Łesią Nikitiuk [ukraińska prezenterka telewizyjna – red.]. I oczywiście chcę zostać mistrzynią świata. Będę trenować, żeby to osiągnąć.

Kartki z kiełkującymi nasionami

Na Instagramie piszesz: „Szanuję przeszłość, nie stronię od teraźniejszości, tworzę przyszłość. Kontynuuję tradycje mojego rodu”. W jaki sposób pomagasz żołnierzom?

Mam 11 lat, pochodzę z miasta Sławuta na Wołyniu. Pomagam wojskowym od początku wojny – odpowiada 11-letnia Sołomia Debopre, etnoblogerka, która tworzy niezwykłe kartki i świeczki, by zbierać datki dla armii. – Na początku w naszym lokalnym Centrum dla Wolontariuszy cała moja rodzina wyplatała siatki maskujące, zbierała ubrania, przygotowywała jedzenie. Kiedy zabrakło tam dla mnie pracy, zaczęłam robić kartki i świeczki.

Sołomia Debopre zaczęła pomagać w wieku 8 lat

Kartki wykonuję własnoręcznie, od papieru po wykończenie. Do produkcji papieru mam specjalne narzędzia. Robię go z przetworzonych zeszytów, opakowań, papierowych śmieci. Formuję go w specjalnym sicie i dodaję nasiona, które potem mogą wykiełkować. Tej techniki nauczyłam się od ukraińskiego mistrza w Estonii, kiedy byłam w Tallinie na festiwalu wraz z zespołem folklorystycznym, w którym śpiewam. Raz w roku wyjeżdżamy za granicę, śpiewamy ukraińskie piosenki, opowiadamy o naszej kulturze, bierzemy udział w jarmarkach, na których sprzedajemy wyroby ukraińskich rzemieślników. Kiedy trafiłam do pracowni papieru, tak mnie wciągnęło, że też zapragnęłam robić coś takiego.

Swoje pierwsze kartki po prostu rozdawałam żołnierzom. Pisałam: „Siejcie na wyzwolonej ziemi”

Jaką największą kwotę udało Ci się zebrać?

18 tysięcy hrywien za jednym razem. Każdego miesiąca zarabiam 5-7 tysięcy hrywien i wszystko przekazuję żołnierzom. Czasami to są przyjaciele rodziców, czasami krewni, czasami moi obserwujący, których dobrze znam. Kiedyś zbierałam pieniądze dla mojego wujka Romana. Pomagałam też naszemu lokalnemu artyście, a on robił dla mnie formy do świec. Kiedy na wojnie zginął jego brat, potrzebny był samochód, by przewieźć ciało. Dołączyłam do zbiórki.

Kartki z nasionami i świeczki Sołomii

Jak żołnierze reagują na Twoją pomoc?

Często nagrywają mi filmy z podziękowaniami. Czasami przysyłają małe upominki: flagi oddziałów, naszywki itp. Kiedyś pewien żołnierz podarował mi duży pocisk. Przywieźli go nam prosto do domu i zostawili na podwórku, ale zapomnieli powiedzieć o tym tacie. Wyszedł na ulicę, zobaczył pocisk i się przestraszył. Pomyślał, że ten pocisk spadł obok naszego domu. Myślę, że go teraz pomaluję i oddam w zamian za datki.

Często organizuję na Instagramie różne konkursy, loterie, biorę udział w loteriach, gdzie za datki można coś wygrać. Mam już swoją publiczność, która wspiera wszystkie moje zbiórki.

O czym marzysz?

Żeby wojna skończyła się jak najszybciej. A kiedy dorosnę, chcę otworzyć kawiarnię i sprzedawać tam swoje świeczki i pocztówki.

Na jarmarku

Obrazy, które skłaniają do płaczu

Moja działalność wolontariacka rozpoczęła się jeszcze w 2014 roku – mówi Alina Stebło, 16-letnia artystka. – Stało się tak dzięki mojemu wychowaniu. Zaszczepiono mi miłość do Ukrainy i nauczono, że zawsze walczyliśmy o wolność i będziemy walczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Musimy też pomagać tym, którzy walczą o naszą wolność. Byłam na Majdanie w Chmielnickim, kiedy jeszcze chodziłam do przedszkola. A kiedy w 2014 roku rozpoczęła się wojna, zaczęłam rysować kartki dla rannych.

Najpierw pomagałam w organizacji społecznej „Ochrona – zrzeszenie wolontariuszy”, zbieraliśmy paczki dla żołnierzy. Po kilku tygodniach zrozumiałam, że mogę robić coś innego – rysować. To mi wychodzi znacznie lepiej. Od początku inwazji zajmuję się wyłącznie rysowaniem. To mój sposób na wyrażenie emocji i przeżyć.

Po piątym obrazie, który podarowałam znajomym żołnierzom, mama powiedziała: „A czemu my tak po prostu te twoje prace rozdajemy? Daj je na aukcje, niech przynoszą pieniądze”. I tak zrobiliśmy.

Alina Stebło maluje obrazy, które są sprzedawane na aukcjach

Razem z innymi dziećmi robiliśmy również malunki na łuskach po pociskach, które również przekazywaliśmy na aukcje. Namalowałam około 50 prac. Aukcje dla moich obrazów wyszukuje „Ochrona – zrzeszenie wolontariuszy”.

Moja pierwsza wystawa nosi tytuł „Wojna, która nas zmieniła”. W Chmielnickim pokazałam ją już cztery razy. Za każdym razem zbieramy na tych wydarzeniach datki.

Ludzie widzą w moich pracach różne rzeczy: rozpacz, ból, nadzieję. Często mówili, że nie wierzą, że to prace nastolatki.

Zdarzało się, że patrząc na nie, dorośli mężczyźni stali i płakali

Teraz kończę 11 klasę, przygotowuję się do egzaminów, ale nadal maluję. Piszą do mnie wolontariusze z różnych krajów i proszą o prace na aukcje. Moje obrazy trafiły już do Niemiec, Szkocji, Austrii, Stanów Zjednoczonych. Na aukcjach za granicą zebrano już ponad 140 tysięcy hrywien.

Kiedy oddaję swoje prace, nie myślę o tym, ile pieniędzy uda się zebrać. Myślę o tym, co one przyniosą.

Jak wojskowi reagują na Twoją pomoc?

Najlepszym podziękowaniem dla mnie od żołnierzy jest to, że żyją. Nie potrzebuję od nich niczego więcej.

Wystawa obrazów Aliny Stebło

Jakie są Twoje marzenia?

Marzę o końcu wojny. Trochę egoistycznie, bo chcę studiować architekturę w Odessie, a nie mogę tam pojechać, bo jest niebezpiecznie. Ale i tak zostanę architektką, ponieważ po zakończeniu wojny chcę odbudowywać nasz kraj.

Co powiesz tym dzieciom i dorosłym, którzy również chcą pomagać, ale nie wiedzą, od czego zacząć?

Zawsze możecie przyjść do dowolnej fundacji lub organizacji społecznej i powiedzieć: „Chcę pomagać”. Tam szybko zdecydują, w czym możecie być przydatni.

Nie ma wieku, w którym można zacząć być użytecznym. Po prostu róbcie to, co potraficie najlepiej

Zdjęcia: prywatne archiwa bohaterek

20
хв

Rób to, co potrafisz najlepiej. O ukraińskich dzieciach, które zbierają datki na armię

Ksenia Minczuk

Opuszczając swoje domy w 1986 roku, mieszkańcy strefy Czarnobyla nie zdawali sobie sprawy, że to na zawsze. Włączyli mieszkania na alarm, ukryli przed żonami stragany pod listwami przypodłogowymi. Zostawili zwierzęta. Ludzie ewakuowani rzekomo na trzy dni...

Czarnobylskie „bioroboty” ratują świat

26 kwietnia 1986 roku miała miejsce największa katastrofa spowodowana przez człowieka w historii ludzkości. W nocy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu odbył się eksperyment. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i jedna po drugiej miały miejsce dwie eksplozje. Czwarty reaktor został całkowicie zniszczony, w wyniku czego do atmosfery dostała się ogromna chmura pyłu radioaktywnego.

Władze radzieckie przez długi czas uciszały katastrofę, a nawet organizowały tradycyjne parady majowe.

Świat nie wiedział nic o eksplozji przez dwa dni

10 dni — od 26 kwietnia do 6 maja — trwało maksymalne uwalnianie substancji radioaktywnych z uszkodzonego reaktora. 11 ton paliwa jądrowego dostało się do atmosfery. Największa chmura osiadła na terytorium Białorusi. 30 pracowników elektrowni jądrowej w Czarnobylu zmarło w wyniku eksplozji lub ostrej choroby popromiennej w ciągu miesiąca.

Szacuje się, że w wyniku katastrofy w Czarnobylu ucierpiało około 5 milionów ludzi. Około 5 tysięcy osad na Białorusi, Ukrainie i Federacji Rosyjskiej zostało skażonych radioaktywnymi nuklidami. Spośród nich na Ukrainie jest 2218 osad i miast o populacji około 2,4 miliona osób.

Likwidacja konsekwencji wypadku kosztowała Związek Radziecki 18 miliardów dolarów. Co najmniej 600 000 osób zostało wrzuconych do walki z „pokojowym atomem” ze wszystkich jego zakątków, a ilu z nich zmarło z powodu choroby popromiennej, nie wiadomo. Według różnych źródeł — od 4 do 40 tysięcy osób.

„Bioroboty” to ludzie, którzy uratowali świat przed rozprzestrzenianiem się substancji radioaktywnych kosztem życia. Zdjęcie: Europejski Instytut Czarnobyla

Unikalne jednostki facetów, którzy zrzucili radioaktywne kawałki grafitu z dachu reaktora, zostały nazwane przez obcokrajowców „biobotami”. W końcu ci ludzie pracowali w tak niebezpiecznych warunkach, że nawet specjalnie stworzone do pracy podczas katastrof zawodowych zepsuły się. Aktywność promieniowania na dachu wynosiła od 600 do 1000 promieni rentgenowskich na godzinę — co jest śmiertelną dawką promieniowania. „Bioroboty” weszli na dach na kilka minut, wrzucili jedną łopatę grafitu do płonącego reaktora i wyszli, ustępując miejsca następnemu. Dla większości z nich to naprawdę heroiczne dzieło kosztowało ich życie.

Dawne miasto marzeń Prypecat jest teraz miastem duchów, nie ma go na współczesnych mapach.

Magnes dla prześladowców i turystów z 75 krajów świata

Pierwsi prześladowcy w Czarnobylu pojawili się na początku lat dziewięćdziesiątych, zaraz po rozpadzie Związku Radzieckiego. Na początku 2000 roku zaczęli tu przyjeżdżać turyści. A w 2010 roku postanowiono otworzyć Strefę dla wszystkich, którzy chcieli - trzeba było uzyskać na to oficjalne pozwolenie i zapłacić od 500 hrywien do 500 dolarów. Na polecenie Ministra Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy przeprowadzono badania radiologiczne i utworzono trasy dla zwiedzających. Zauważono, że na terenie tych tras w strefie 30-kilometrowej można przebywać do 4-5 dni bez szkody dla zdrowia, aw strefie 10-kilometrowej - 1 dzień.

Strefa wykluczenia. Zdjęcie Maria Syrchyna

Wycieczka do 30-kilometrowej strefy Czarnobyla stała się liderem na światowej liście wyjątkowych miejsc i egzotycznych wycieczek (Antarktyda i Korea Północna są niższe w rankingu). Im więcej czasu minęło od wypadku, tym więcej przyjeżdżało turystów. W sumie z 75 krajów na całym świecie.

Strefa, która jest równa rozmiarom trzem Kijowie lub pięciu Warszawom, była podróżowana z całego świata, aby zobaczyć możliwy model przyszłości ludzkiej cywilizacji

Poczuj atmosferę opuszczonego domu. Zrozum, co się dzieje, gdy ludzkie życie jest cenione mniej niż zysk z taniej energii elektrycznej lub tajemnicy państwowej.

„Kilka lat temu widziałem kobietę opalającą się tutaj” - powiedział Serhiy Chernov, były eskorta turystyczna w Strefie. „W tym samym czasie obok niej przeszli miejscowi pracownicy, ubrani w ochronne, obcisłe garnitury. „Ja” - powiedziała, „przeczytałem w moskiewskiej gazecie, że opalenizna w Czarnobylu jest najbardziej stabilna, rok się nie zmywa!”

Czarnobyl po rosyjskiej okupacji

Już pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na pełną skalę elektrownia jądrowa w Czarnobylu, która była zachowana przez 36 lat i chroniona przed dalszym rozprzestrzenianiem się promieniowania, została zajęta przez wojska rosyjskie. Miejsce, w którym niegdyś gościł się najgorszy cywilny incydent nuklearny na świecie, po raz kolejny stał się obszarem zwiększonego zagrożenia.

Wojska rosyjskie przebywały w Strefie nieco ponad miesiąc — do 2 kwietnia. I chociaż nie było tam większych walk (tylko starcia ze strażą graniczną i ostrzał we wczesnych dniach), okupacja zmieniła te specjalne ziemie na wiele lat.

Imponująca opowieść o Rosjanach w strefie Czarnobylu kopających okopy w Czerwonym Lesie — jednym z najbrudniejszych miejsc w okolicy. Pracownicy stacji, którzy pozostali tam podczas okupacji, wyjaśnili, że kopanie ziemi w Czarnobylu jest bardzo niebezpieczne. Ale nikt ich nie słuchał. Co więcej: Rosjanie wyprowadzili radioaktywny pył poza Strefę na gąsienice swoich czołgów.

Rosyjskie pozycje w najbrudniejszym Czerwonym Lesie. 2022. Zdjęcie: Energoatom Ukrainy

W strefie Czarnobyla nadal obowiązywała zasada, że lepiej nie schodzić z asfaltu. Ale teraz, oprócz niebezpieczeństwa związanego z promieniowaniem, dodano zagrożenie minami i rozstępami. Teraz nie ma mowy o żadnej turystyce ani wędrówkach prześladowców, ponieważ 95-98% terytorium strefy wykluczenia jest uważane za wyminowane (ponieważ nie zostało jeszcze zbadane pod kątem obecności urządzeń wybuchowych).

W wyniku rosyjskiej inwazji na elektrownię jądrową w Czarnobylu uszkodzono i splądrowano sprzęt biurowy i komputerowy o wartości ponad 230 milionów hrywien. Policja Narodowa Ukrainy ogłosiła podejrzenie naruszenia prawa i zwyczajów wojennych zastępcy dyrektora Rosatomu Nikołajowi Mulyukinowi. Według śledztwa Muliukin prowadził napad na elektrownię jądrową podczas rosyjskiej okupacji Czarnobyla wiosną 2022 roku. Okupcy nie wiedzieli, co tam robić i po prostu ukradli własność. Trzymali zakładników pracowników stacji i Gwardii Narodowej, którzy go chronili.

Aby doprowadzić CHNPP do stanu przedwojennego i przywrócić wszystko, co niezbędne, potrzeba 1,6 miliarda hrywien, według Państwowej Agencji Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia.

Ale najgorsze jest to, że 103 żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy strzegli elektrowni jądrowej w Czarnobylu, wciąż są w niewoli Rosjan. Według żony jednego z schwytanych żołnierzy Natalii Kushnarevy okupanci schwytali ich podczas inwazji 24 lutego 2022 r.

20
хв

Tragedia w Czarnobylu: 39. rocznica wybuchu

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Nie trzeba bomb, by wybuchła wojna. Wystarczy dobry fejk

Ексклюзив
20
хв

Im więcej kobiet w armii, tym większe ich prawa

Ексклюзив
20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress