Exclusive
20
min

"Prawdziwy dom to własny dom". Jak ukraińskie dzieci czują się w Polsce

Spośród prawie miliona obywateli Ukrainy, którzy otrzymali azyl w Polsce, ponad jedna trzecia to dzieci poniżej 18. roku życia. Fundacje zajmujące się ich ochroną postanowiły dowiedzieć się, do jakiego stopnia ukraińskie dzieci są zintegrowane

Olga Gembik

Ukraińskie rodziny na dworcu kolejowym we Lwowie. 12 marca 2022 r. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

W polskich szkołach uczy się obecnie ponad 286 tysięcy ukraińskich dzieci, z których prawie dwie trzecie przybyło do Polski wraz z rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę. Znacznie więcej dzieci uczęszcza na zajęcia w ukraińskich placówkach edukacyjnych w Polsce, a także uczy się online. Jednak od 170 do 200 tysięcy ukraińskich dzieci nie uczęszcza do polskich szkół. Aby zrozumieć ich obawy i to, jakiej jakiej potrzebują, UNICEF wraz z Plan International i Save the Children przeprowadził badanie i opublikował raport oparty na głosach i opiniach ponad stu dzieci z Ukrainy i Polski. Wszyscy respondenci są w wieku od 8 do 17 lat i mieszkają w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie. Sestry rozmawiały z Olgą Jabłońską, menedżerką ds. komunikacji i rzecznictwa w Save the Children Polska o sytuacji ukraińskich dzieci w Polsce.

Olga Gembik: Polska, udzielając schronienia kilkuset tysiącom dzieci z Ukrainy, przywróciła im podstawowe poczucie bezpieczeństwa - mogą planować, uczyć się i bawić, nad głowami nie latają im rakiety, a w czasie nalotów nie muszą nocą schodzić do schronów. Dlaczego potrzebne było takie badanie? Jakich aspektów dotyczyło?

Olga Jabłońska: Chcieliśmy mieć materiał, który jasno pokaże potrzeby ukraińskich dzieci w Polsce. To jest bezpośrednia praca naszej organizacji. Drugim powodem jest uzyskanie cennych informacji dla naszych przyszłych projektów i programów, a także podzielenie się nimi z innymi organizacjami charytatywnymi. Poza tym chcielibyśmy zebrać doświadczenia dzieci ukraińskich uchodźców w Polsce jako informacje dla innych krajów, w których mogą pojawić się podobne doświadczenia.

Jedną z części badań jest analiza zdjęć wykonanych przez dzieci. Zdjęcie: archiwum prywatne

Badanie składało się z dwóch etapów. W pierwszym wykorzystaliśmy innowacyjną metodę zwaną foto-głosem: dzieci otrzymały natychmiastowe aparaty fotograficzne i musiały robić zdjęcia przedstawiające ich codzienne życie w Polsce. Później, podczas drugiego etapu, przeprowadziliśmy zogniskowane dyskusje grupowe.

Ciekawą rzeczą jest to, że po tym jak przygotowaliśmy mały raport oparty na badaniach i podziękowaliśmy dzieciom za udział, zapytały, co z tym zrobimy, jak poprawimy ich sytuację. Zdaliśmy sobie sprawę, że te dzieci są bardzo odpowiedzialne społecznie.

Centrum pomocy uchodźcom w Dnieprze. Zdjęcie: Shutterstock

OG: Co możesz powiedzieć po zbadaniu stanu psychicznego dzieci z Ukrainy, które przyjechały do Polski po inwazji?

OJ: Tęsknota za domem to pierwsza rzecz, na którą wskazują dzieci, jeśli chodzi o ich samopoczucie psychiczne i stan emocjonalny. To tęsknota za bliskimi, za przyjaciółmi, którzy zostali w Ukrainie, a często za zwierzętami domowymi. Dzieci miały swoje "dzieci" - np. kocięta, które zostały w domu. Bardzo za nimi tęsknią.

Poczucie osamotnienia w Polsce nie jest obce także wielu dzieciom. Mimo że niektóre z nich przebywają za granicą od dłuższego czasu, nie zdążyły jeszcze nawiązać głębszych relacji z rówieśnikami. Chodzą do polskich szkół, mają swoje kręgi towarzyskie, ale brakuje im relacji opartych na zaufaniu. To również wpływa na ich dobrostan psychiczny.

Ponad 50% dorastających dzieci przyznało, że chciałoby spotkać się z wykwalifikowanym specjalistą w celu wsparcia ich zdrowia psychicznego. Dla większości respondentów ważne było również, aby osoba ta mówiła po ukraińsku, by łatwiej było dzielić się emocjami.

Wiele dzieci martwi się o swoją sytuację finansową. Niektóre z nich, zwłaszcza starsze nastolatki, wskazywały na potrzebę zarabiania pieniędzy i podejmowania dodatkowej pracy, aby wesprzeć budżet swoich rodzin za granicą

Jednak dzieci wiedzą, co może poprawić ich nastrój i mieć pozytywny wpływ na ich emocje. Niektóre z nich powiedziały, że uprawiają sport, inne, że sztukę: rysują lub coś tworzą. Niektóre starają się spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu z rówieśnikami. Ogólnie rzecz biorąc, były aktywnie zainteresowane tym, jak mogą poprawić swój pobyt w Polsce.

OG: Edukacja to fascynujący proces mający na celu kształtowanie przyszłości dziecka, jego świadomość swoich mocnych i słabych stron, a nauka przy biurku to kolejna wyspa bezpieczeństwa. Jakie wnioski można wyciągnąć z badania na temat edukacji ukraińskich dzieci w Polsce?

OJ: Prawie połowa dzieci, które wzięły udział w badaniu, chodzi do polskich szkół, choć uczestniczą również w zajęciach online w swoich ukraińskich szkołach. To dla nich dość wyczerpujące, a nauka nie pozostawia wiele wolnego czasu, na przykład na rekreację i inne ciekawe zajęcia. Uczniowie mówili o zmęczeniu i nadmiernej ilości czasu spędzanego przed komputerem. I o frustracji spowodowanej organizacją lekcji online.

Niektórzy nastolatkowie, którzy zmienili szkołę i weszli w system edukacji w Polsce, czują się nieco sfrustrowani, ponieważ muszą uczyć się dłużej ze względu na różnice w polskich i ukraińskich programach nauczania. Większość dzieci zgłosiło, że ma trudności z nauką języka polskiego. Mniej niż połowa ukraińskich uczestników badania stwierdziła, że może otwarcie wyrażać swoje opinie w szkole w Polsce, przy czym młodsze dzieci czują się szczególnie niepewnie. Twierdziły one jednak, że lubią chodzić do szkoły.

Wiele ukraińskich dzieci wskazało, że lubi swoich polskich nauczycieli, zwłaszcza tych z wykształceniem międzykulturowym, ponieważ zapewniają im duże wsparcie i pomoc

Z kolei starsze ukraińskie dzieci obawiają się o przyszłość swojej edukacji i możliwości kontynuowania nauki w Polsce lub innych krajach UE.

OG: W badaniu dużo uwagi poświęcono integracji ukraińskich dzieci z polskim społeczeństwem, która jest ważna dla budowania otwartej, różnorodnej i harmonijnej społeczności, szanującej odmienność i promującej wspólny rozwój. Jak dzieci radzą sobie z integracją?

OJ: Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Integracja nie jest łatwym procesem. Wielu nastolatków, z którymi rozmawialiśmy, mówiło, że nie ma poczucia przynależności do Polski. 46% respondentów chce wrócić do Ukrainy.

Niektórzy uczniowie opowiadali również o nadużyciach, których oni lub inne dzieci z Ukrainy doświadczyli ze strony polskich rówieśników w lokalnych szkołach i środkach transportu publicznego. Z drugiej strony dzielili się pozytywnymi doświadczeniami wsparcia ze strony polskich przyjaciół i lokalnych nauczycieli. Kwestia ta jest więc niejednoznaczna. Należy również pamiętać, że dzieci są różne - niektóre mają bardzo dobre doświadczenia i szybko poczuły się naturalnie w nowej sytuacji, w nowym środowisku, w nowej szkole. Inne potrzebują więcej czasu. Niektóre mają trudności ze zrozumieniem sytuacji z powodu problemów z językiem polskim, jego rozumieniem.

Jeśli chodzi o integrację, 47% dzieci stwierdziło, że może otwarcie wyrażać swoje opinie w polskiej szkole

OG: Jakie wnioski można wyciągnąć z wyników badania i jak możemy z nimi pracować w przyszłości?

OJ: Ukraińskie dzieci potrzebują pomocy w poprawie zdrowia psychicznego. Mówimy o wsparciu psychologicznym zapewnianym przez ukraińskojęzycznych specjalistów, aby ułatwić komunikację z dziećmi. My [organizacje charytatywne - red.] musimy również pracować z rodzinami i nauczycielami, by zwiększyć ich zdolność do pomagania dzieciom. Rodzice, w większości kobiety, które przyjechały do Polski ze swoimi dziećmi, również potrzebują dyskretnego wsparcia. Trzeba im pomóc w radzeniu sobie z lękiem i stresem, aby atmosfera w ich rodzinach mogła się poprawić.

Inną ważną sprawą, która wyłania się z badania, jest potrzeba pracy z nauczycielami, wspierania i wzmacniania ich kompetencji. Polska nigdy wcześniej nie miała takich doświadczeń z przyjmowaniem uchodźców, więc polscy nauczyciele radzą sobie ze wszystkim sami. Chcemy im pomóc.

Jeśli chodzi o integrację, ważne jest stworzenie przestrzeni, w której polskie i ukraińskie dzieci mogłyby się spotykać, bawić i spędzać razem czas poza szkołą. Chcemy również zorganizować zajęcia pozalekcyjne dla dzieci z Ukrainy, podczas których miałyby więcej możliwości integracji i komunikacji z rówieśnikami.

Konieczne jest zapewnienie lekcji języka polskiego i ukraińskiego dla dzieci i młodzieży z Ukrainy. To pozwoli im lepiej się komunikować

Warto również stworzyć warunki do przekazywania anonimowych informacji zwrotnych w szkołach, aby dzieci zrozumiały, że ich obawy zostaną wysłuchane i nikt ich nie napiętnuje.

Zamierzamy ściślej współpracować z władzami, zwłaszcza lokalnymi, odpowiedzialnymi za zarządzanie szkołami w Polsce, pracować nad wzmocnieniem rodzicielstwa w radzeniu sobie ze stresującymi sytuacjami oraz współpracować z nauczycielami i asystentami międzykulturowymi. Wyzwaniem dla nas, jako organizacji niosących pomoc dzieciom z Ukrainy, jest lobbowanie na rzecz długofalowej narodowej strategii integracji uchodźców z polskim społeczeństwem jako całością.

Refleksje ukraińskich dzieci (z materiałów badawczych) na temat ich pobytu, nauki, adaptacji i przyjaźni w Polsce:

S., dziewczynka, 12 lat: "Kiedy byłam w domu, zawsze miałam swojego kota i czułam się z nim bardzo dobrze, ale nie ma go tutaj. Bardzo za nim tęsknię".

W., chłopiec, 15 lat: "Nic mi nie zostało w Ukrainie, (...) moje gimnazjum zostało doszczętnie spalone. Niedawno zniszczono też przyrodę [w wyniku ataku na zaporę w Kachowce - red.]. Co mogę powiedzieć? Miałem jednego przyjaciela, z jakiegoś powodu nasz kontakt został zerwany. Miałem trzech przyjaciół, jednego z [nazwa miasta], dwóch z [nazwa miasta]: jeden został zastrzelony, drugi zniknął. I [temu] z [nazwa miasta] bomba zniszczyła mieszkanie".

W., dziewczyna, 15 lat: "Jesteś za granicą w bezpiecznym miejscu, a twój ojciec jest w niebezpiecznej strefie. I nie wiesz, co może się z nim w każdej chwili stać - czy wróci do domu. Nie ma z nim żadnego kontaktu".

M., chłopiec, 10 lat: "Tutaj trzeba grać samemu. Jest trudniej, kiedy mój tata jest w Ukrainie. A tutaj moja mama pracuje 12 godzin dziennie. Zazwyczaj jestem w domu z bratem lub sam".

W., dziewczyna, 15 lat: "Tu jest pięknie, bez dwóch zdań. Ale prawdziwym domem jest własny dom".

A., chłopak, 17 lat: "Nie miałem tu prawie żadnych przyjaciół. Było kilka osób, z którymi rozmawiałem. Ale nie miałem tak serdecznych przyjaciół jak w Ukrainie".

Dziewczyna, 13 lat: "Moi ukraińscy przyjaciele przestali ze mną rozmawiać, ponieważ nie powiedziałam im, że wyjeżdżam. Byli na mnie bardzo źli. To był dla mnie bardzo trudny czas".

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka i dziennikarka. Ukończyła polonistykę na Wołyńskim Uniwersytecie Narodowym Lesia Ukrainka oraz Turkologię w Instytucie Yunusa Emre (Turcja). Była redaktorką i felietonistką „Gazety po ukraińsku” i magazynu „Kraina”, pracowała dla diaspory ukraińskiej w Radiu Olsztyn, publikowała w Forbes, Leadership Journey, Huxley, Landlord i innych. Absolwent Thomas PPA International Certified Course (Wielka Brytania) z doświadczeniem w zakresie zasobów ludzkich. Pierwsza książka „Kobiety niskiego” ukazała się w wydawnictwie „Nora-druk” w 2016 roku, druga została opracowana przy pomocy Instytutu Literatury w Krakowie już podczas inwazji na pełną skalę.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Dla Polek i Polaków aborcja jest tematem kontrowersyjnym. W czasach rządów PiS była czymś, o czym obywatele oraz politycy wciąż rozmawiali. Teraz wydaje się, że ten temat został przez nas zapomniany, a większość polityków postanowiła odsunąć go na bok.

Jak to możliwe, że kwestia ciała kobiety i jej prawo do wyboru mogą stać się czymś tak łatwym do wymazania? Wzrost wpływów skrajnej prawicy jest widoczny wszędzie, a wraz z nim pojawiają się ograniczenia autonomii kobiet: wykorzystywanie naszych ciał, by politycy mieli poczucie kontroli, dominacja nad mniejszościami i odgórne, polityczne dążenie do zwiększenia populacji.

Głos kobiet wydaje się być czymś, co można całkowicie zignorować przy omawianiu tych kwestii.

To zmusza nas do wzięcia spraw w swoje ręce.

Chociaż sytuacja na świecie coraz bardziej się pogarsza, pokładam nadzieję w ludziach. Spędzanie czasu w miejscach takich jak ABOTAK przypomina mi, jak ważna jest wspólnota i jak wiele możemy osiągnąć.

Widząc, jak daleko zaszłyśmy jako kobiety i jak bardzo różniły się prawa mojej babci od moich, zyskuję motywację, by iść dalej i mieć nadzieję, że następne pokolenie kobiet będzie miało lepiej i łatwiej.

Dopóki nie obalimy patriarchatu, który nami rządzi, żadna z nas nie będzie wolna – i to samo dotyczy osób innych płci. Musimy wspólnie uznać, że ten system nam szkodzi.

ABOTAK— to miejsce stworzone z myślą o niesieniu pomocy i budowaniu wspólnoty dla osób w potrzebie.
Podczas naszej wizyty dowiedzieliśmy się więcej o idei stojącej za tym projektem oraz o interesującej historii Natalii Broniarczyk.

Myślę, że najważniejszą rzeczą, którą zrozumieliśmy, jest to, że aborcja istniała zawsze i zawsze będzie istnieć.

Pytanie jednak brzmi: Na ile będzie bezpieczna i dostępna?

20
хв

Czy aborcja w Polsce kiedykolwiek będzie dostępna i legalna? Podcast

Melania Krych

Ależ ja jestem zmęczona!

Koleżanka żartuje: „Nie zdążyłyśmy stać się milfami [od angielskiego MILF – mamuśka, z którą chciałoby się przespać – red.], a już stałyśmy się „kobietami – kanapkami”. Termin „pokolenie kanapek” („sandwich generation”) wprowadziła w 1981 roku pracownica socjalna Dorothy Miller. To ludzie (głównie kobiety) w wieku 35-65 lat – czyli w wieku, kiedy większość ma już dorosłe dzieci i chce żyć dla siebie – którzy muszą opiekować się zarówno starzejącymi się rodzicami, jak własnym potomstwem.

Problemy ściskają te kobiety z obu stron, jak kromki chleba w kanapce. Ale te kobiety dobrze wiedzą, że świat nie lubi słabych. Nauczyły się grać w tę grę, radzić sobie, polegać tylko na sobie, żonglować dziesiątkami obowiązków. Prawie nie narzekają, chociaż w skroniach coraz częściej pulsuje im myśl: „Ależ ja jestem zmęczona!”.

Moja historia trwa już ponad pół roku. Najpierw mama – z pokolenia, które nie było przyzwyczajone do dbania o siebie. Nagle dzwoni i mówi, że źle się czuje. Po chwili okazuje się, że to „źle” trwa już od dawna. Po prostu nie chciała mnie martwić

Rzucasz wszystko. Kupujesz pierwszy z brzegu bilet do Ukrainy, podczas gdy wszyscy świętują Boże Narodzenie. Zostawiasz chorego na przeziębienie nastolatka w Wigilię w obcym domu, tego samego wieczoru pędząc kilkoma pociągami do matki. Przez miesiąc chodzisz od jednego lekarza do drugiego: dziesiątki badań, kilometrowe rachunki – aż w końcu słyszysz diagnozę, od której serce zamiera w piersi. Zostajesz przy mamie, gdy ona przechodzi operację, a potem wracasz do Polski, żeby trochę odetchnąć...

A tu czeka na ciebie dziecko, które podczas twojej nieobecności miało problemy w relacjach z koleżankami, burzę hormonów, nieporozumienia w szkole... Nie wspominając już o nowych rachunkach i własnych nierozwiązanych sprawach w pracy.

Pod podwójną presją

Profesor Barbara Józefik z Uniwersytetu Jagiellońskiego wyjaśnia fenomen „pokolenia kanapki” na przykładzie polskich kobiet. Przeżyły stres podczas pandemii COVID-19, a potem wybuch wojny za wschodnią granicą. Wszystko to podniosło już poziom ich niepokoju na najwyższy poziom – a tu nagle nowe wyzwania: rodzice się starzeją, a dzieci niby dorosły, lecz nadal są zależne. Do tego własne ciało zaczyna zawodzić: nie jest już tak odporne na stres, nie jest tak wytrzymałe, wymaga opieki i troski.

„Pokolenie kanapek” („sandwich generation”) to ludzie (głównie kobiety) w wieku 35-65 lat, którzy muszą opiekować się zarówno starzejącymi się rodzicami, jak własnym potomstwem. Ilustracja: Shutterstock

Wyjaśnienie tego zjawiska jest następujące: kobiety zaczęły później rodzić dzieci, a jednocześnie wydłużyła się średnia długość życia. W rezultacie kiedy nasi rodzice osiągają wiek, w którym potrzebują naszej pomocy, my nadal mamy dzieci, którymi musimy się opiekować. I jakoś już bez dawnego sceptycyzmu przypominają się słowa starszych, które często słyszało się w młodości: „Trzeba urodzić przed 25. Wyobraź sobie: jesteś jeszcze młoda, a dzieci już dorosłe i samodzielne”.

Do tego dochodzi wzrost liczby samotnych matek, które nie mają z kim dzielić ciężaru utrzymania i wychowania dzieci. W związku z tym kobieta musi utrzymywać rodzinę i dbać o swój rozwój zawodowy za granicą.

Kolejnym trendem, na który zwraca uwagę polska badaczka, jest zanikanie modelu wspólnego życia kilku pokoleń pod jednym dachem. Dzisiaj nie jest to już powszechna praktyka, więc nawet podstawowa logistyka opieki nad rodzicami wymagającymi wsparcia znacznie się komplikuje.

Dodatkowo traci się wsparcie rodziców – nie można po prostu zostawić dzieci u kogoś z rodziny, by trochę odpocząć

Prof. Józefik zauważa też, że podwójna presja na kobiety często prowadzi do depresyjnych myśli i wypalenia zawodowego. W ich głowach wciąż krążą sprzeczne myśli: „Jestem złą córką”, „Jestem złą matką”, „Nie radzę sobie”, „Kocham swoich rodziców, ale marzę, by ktoś inny się nimi opiekował” itp.

Długotrwały stres osłabia układ odpornościowy, pogarsza się również zdrowie somatyczne. Kobiety często skarżą się: „Sama mam problemy z sercem, ciśnieniem, kręgosłupem. Ale nie mam czasu, żeby się tym zająć, pójść na jogę albo pilates”. W życiu kobiet – kanapek niemal nie ma miejsca dla siebie.

A wszystko to na tle wojny

Miałam szczęście, nie jestem jedynaczką. Mam brata, wychowanego w atmosferze równych praw i obowiązków, który dzielił ze mną opiekę nad mamą. Jednak nawet to nie ratuje, gdy w twoim kraju trwa wojna.

Typowa sytuacja, gdy niespodziewanie w nocy rozlega się dzwonek telefonu: „Nasze miasto (jestem z Odesy) znalazło się pod zmasowanym atakiem dronów. Wybuchy słychać ze wszystkich stron. Płoną domy na sąsiedniej ulicy”. I nie śpisz do rana, bo martwisz się o bliskich.

Pytam inne ukraińskie uchodźczynie z „pokolenia kanapek”, jak sobie radzą (ich historie są opisane poniżej). Bo to, co dla innych jest sytuacją wyjątkową, dla Ukraińców jest teraz normą. Wojna zniszczyła nasz majątek i status społeczny, pochłonęła oszczędności, wiele Ukrainek za granicą żyje bez wsparcia partnerów, jednocześnie opiekując się dziećmi i rodzicami. Często nie mamy nawet wyboru – opłacić opiekunkę dla rodziców czy letni obóz dla dzieci, bo zarobione pieniądze idą na czynsz. A jako że wielu rodziców kategorycznie nie chce opuszczać Ukrainy, kobiety jeżdżą tam i z powrotem przez granicę, bo nie mogą sobie nawet wyobrazić, że wrócą z dziećmi do miejsc, na które spadają drony i rakiety.

Wróciłam z dziećmi do mamy, żeby nie umierała sama

Amerykańska geriatrka Paula Banks proponuje sześć kroków: wydech i uspokojenie, zaprzestanie obwiniania siebie, uwolnienie się od wstydu z powodu proszenia członków rodziny o pomoc (w szczególności finansową), zaangażowanie nastoletnich dzieci w opiekę nad starszymi członkami rodziny, włączenie dbania o siebie do harmonogramu dnia, niezrywanie kontaktów z przyjaciółmi i regularne spotkania z nimi.

Brzmi dobrze, lecz większość tych rad nie sprawdza się w warunkach wojny i przymusowej migracji.

– Wyjechaliśmy z Charkowa do Irlandii – mówi 51-letnia Iryna. – Przez półtora roku, kiedy mieszkaliśmy razem – ja, moja 74-letnia mama i mój 16-letni syn – kilka razy przyłapałam się na myślach:

„Ojej, ale most! Czy jeśli z niego skoczę, to będzie bardzo bolało?”; „Czy jeśli zatrzymam się na środku drogi, to ten czerwony samochód mnie potrąci?”

Te myśli mnie nie przerażały, przynosiły wyzwolenie. Wszystko się na mnie zwaliło: mama, która nie może bez mnie nawet wyjść z mieszkania; syn z pretensjami, że odciągnęłam go od domu, nauki, przyjaciół; poszukiwanie pracy; nowy język; problemy zdrowotne; strach o męża, który poszedł do wojska. Poczułam ulgę, kiedy udało nam się z mamą zamieszkać w różnych mieszkaniach. Okazało się, że nie jest aż tak bezradna.

41-letnia Natalia z Wuhłedaru: – „Podzieliliśmy” starszych członków naszej rodziny. Mama, która kategorycznie nie chciała opuścić Ukrainy, mieszka z bratem, a ja wysyłam jej pieniądze pokrywające połowę czynszu za mieszkanie w Połtawie i kupno niezbędnych leków. Przyjechałam do Polski z dwójką nastoletnich dzieci i rodzicami męża – 69 i 73 lata. Mieszkaliśmy wszyscy razem w mieszkaniu o powierzchni 36 metrów kwadratowych. Dużo pracowałam. Najpierw w fabryce, w weekendy ucząc się robić manicure, a teraz pracuję na własny rachunek. Rodzice męża nie byli dla nas ciężarem. Wręcz przeciwnie, zajęli się opieką nad dziećmi, gotowaniem, sprzątaniem domu. Niestety oderwanie od ojczyzny wpędziło ich w choroby. Teść zmarł w zeszłym roku. Musieliśmy pochować go w Polsce, bo nasze miasto jest okupowane.

– Mój nastoletni czas przypadły na jesień życia mojego dziadka i babci. Babcia była już wtedy bardzo chora – wspomina 45-letnia Ołena. – Miałam 15 lat i bardzo prosiłam mamę, żeby pozwoliła mi zaprosić przyjaciół na urodziny. Mama nazwała mnie egoistką, która myśli tylko o sobie. Z jakiegoś powodu często o tym wspominam. W mojej rodzinie interesy starszego pokolenia zawsze były priorytetem, a teraz tego samego wymagają ode mnie rodzice. Ale ja wybrałam bezpieczeństwo dzieci. Zatrudniłam osobę, która odwiedza rodziców i pomaga im w domu dwa razy w tygodniu. Jeśli nagle wydarzy się coś złego, będę szukać domów z zakwaterowaniem i opieką. Zarazem w mojej głowie nieustannie rozbrzmiewają rozmowy z przeszłości, w których potępia się „zachodni styl życia”, kiedy to starsi ludzie dożywają samotności w domach spokojnej starości.

Profesor Barbara Józefik jest przekonana, że nie powinniśmy czuć się winni, podejmując decyzję o opłaceniu opieki wysokiej jakości nad starszymi członkami rodziny. I że warto wyjść z matrycy o nazwie: „bycie ofiarą to wyczyn”.

Jednocześnie w sytuacji z rodzicami często nie chodzi o poczucie poświęcenia, ale o miłość

To właśnie ona skłania do bycia blisko, dopóki jest taka możliwość. Część ukraińskich uchodźczyń, nawet ryzykując bezpieczeństwo swoich dzieci, wraca do Ukrainy, by opiekować się starszymi rodzicami.

– Wiem, że nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby mama umarła samotnie – wyznaje 47-letnia Margarita. – Wróciłam z Wielkiej Brytanii z dwójką dzieci, które były już tam całkowicie zintegrowane, bo dowiedziałam się o śmiertelnej diagnozie mamy. Przez rok byliśmy z nią, nie żałuję tego. Żałuję tylko, że nie było mnie wcześniej. Teraz pracuję z psycholożką, która mówi, że nie przeszłam procesu separacji, dlatego tak trudno mi pogodzić się ze stratą. Ale ja po prostu bardzo kochałam swoją mamę, była najlepszą mamą na świecie.

Lody zamiast Londynu

Szukając odpowiedzi na pytanie, jak nie udusić się pod presją obowiązków napierających z dwóch stron, doszłam do nieoczekiwanego wniosku: w tej sytuacji niezwykle ważne jest, by zadbać o siebie. Bo tak jak ja teraz, tak i moja córka za 15-20 lat może potrzebować nie wsparcia finansowego, ale po prostu obecności mamy, rozmowy, uścisku.

Jeśli nie zadbam o siebie teraz, córka odziedziczy nie tylko mój niepokój, ale także matrycę ofiary i potrzebę dbania o mnie

Ważne, by znaleźć czas na wartościową komunikację z nastoletnimi dziećmi, szczere rozmowy z nimi i prośby o wsparcie (w szczególności o przejęcie części obowiązków domowych). W krytycznym momencie, kiedy zgromadziły się duże rachunki za operacje mamy, moja córka sama zaproponowała, że zrezygnuje z wycieczki z klasą do Londynu. To było jej marzenie, nie zmuszałam jej do tego, to była jej decyzja. Zaczęłyśmy częściej razem wychodzić – po prostu na kawę albo na lody. Wydaje mi się, że to tylko wzmocniło nasze relacje.

Potwierdzają to podcasty MD Anderson Cancerwise, w których omawiane jest wsparcie dla opiekunów – osób zajmujących się rodzicami lub krewnymi z rozpoznaniem nowotworu. W jednym z podcastów pracownica socjalna Mary Deff dzieli się radami wynikającymi z wieloletniej praktyki pracy w hospicjach:

„W sytuacjach długotrwałej opieki szczególnie ważne jest to, by nie zapominać o opiekującej się osobie.

Proste pytanie: ‘Jak się czujesz?’ może być sygnałem, że nie zapomniałaś o tej osobie. To nie tylko apel do lekarzy, ale także do nas wszystkich – kolegów, przyjaciół, sąsiadów, którzy mogą wesprzeć prostym słowem tych, którzy znaleźli się w sytuacji „sandwicha”

W hospicjach jest to już część protokołu: monitoruje się nie tylko stan pacjenta, ale także stan opiekuna – czy nie jest wyczerpany, czy ma dostęp do grup wsparcia.

Ważne, by mieć plan: jak stworzyć w domu możliwie najbardziej komfortowe i bezpieczne warunki dla osoby starszej, dążąc do jej maksymalnej samodzielności. Specjaliści radzą zwrócić szczególną uwagę na stan emocjonalny starszych rodziców. Utrata samodzielności jest ciosem dla ich tożsamości. Może objawiać się irytacją, rezygnacją, niechęcią do przyjmowania pomocy. Jednak właśnie ta cicha obecność, współczucie i wsparcie mogą pomóc zachować godność – i dać ci trochę więcej przestrzeni dla siebie.

Kolejna kluczowa kwestia: szczera ocena własnego systemu wsparcia. Czy dam sobie radę sama, mając pracę, dzieci, inne obowiązki? Czy mogę polegać na mężu, braciach, siostrach, przyjaciołach, sąsiadach? Czasami najlepszym rozwiązaniem jest przekazanie części obowiązków, nawet jeśli jest to trudne psychicznie”.

Jedna z kobiet, które pojawiły się w podcaście, powiedziała: „Wiedziałam, że jeśli nie zadbam o siebie, nie będę w stanie zadbać o rodziców, dzieci i męża”. Dbanie o siebie jest częścią dbania o rodzinę. Jeśli więc świadomość tego może pomóc ci uwolnić się od presji społecznej i wewnętrznego poczucia wstydu, że robisz za mało – przynajmniej tego argumentu wysłuchaj.

20
хв

Dlaczego „kobiety – kanapki” nie mają prawa do zmęczenia

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Keir Giles: – Trump jest gotów dać Rosji wszystko, czego ona chce

Ексклюзив
20
хв

Gotowość Polski na wojnę i poparcie dla Ukrainy – najnowsze sondaże

Ексклюзив
20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress