Exclusive
20
min

Sasza Denisowa: W mrocznych czasach trzeba rozpalić wielkie ognisko

Dla mnie takie wielkie ognisko to Haga - mówi ukraińska dramatopisarka Sasza Denisowa, której spektakl o procesie Putina i jego popleczników święci triumfy na scenach Poznania, Bostonu i Sofii.

Mariia Syrchyna

Słowo "Haga" jest symbolem nadziei na sprawiedliwość. Fot: Magda Hueckel

No items found.

Czasami, w ramach terapii, wyobrażamy sobie proces tych, którzy wymyślili, rozpoczęli i prowadzą wojnę na Ukrainie. Słowo "Haga" uosabia nadzieję na sprawiedliwość, bez której nasze głębokie rany długo się nie zagoją. Ukrainka Sasza Denisova nie tylko wyobraziła sobie, jak mógłby wyglądać sąd w Hadze, ale także napisała o tym sztukę, która była już wystawiana na różnych scenach na całym świecie. "Washington Post" nazwał Denisową wiodącym głosem tej tragicznej wojny.

Sasza Denisowa, fot: Ira Polarna

Sasza przyjechała do Polski wiosną ubiegłego roku i od razu zaczęła opowiadać światu o wojnie. W Warszawie wystawiła sztukę "Sześć żeber gniewu" o bólu i doświadczeniach ukraińskich uchodźczyń. Później, w Hiszpanii - "Mum and the Full Invasion" o sile ducha Ukrainek (sztuka jest obecnie wystawiana w Ameryce). A kiedy dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu zaproponował Denisowej napisanie sztuki o Putinie, dramatopisarka odpowiedziała: "Mam dla niego tylko jedno słowo - Haga".

Koncepcja Denisowej jest niezwykła. W Hadze naśmiewa się z tych, których nienawidzimy - Putina, Kadyrowa, Simoniany, Szojgu, Prigożyna itd. Przeplata sceny cierpienia z farsą. Sam proces rozgrywa się w umyśle dziewczynki, której rodziców zabili Rosjanie. A widz wydaje werdykt.

Proces głównych zbrodniarzy na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu. fot: Magda Hueckel

Śmiech przynosi ulgę

- Jak można śmiać się z kogoś, kogo chce się unicestwić?

-  Chcesz go zniszczyć, ale nie możesz. Zamiast tego możesz go zabić śmiechem. Możesz pokazać banalność zła, ośmieszyć, upokorzyć. Po tym polityk nie wydaje się już potężny ani onieśmielający.

Tagedia jest ciężka dla psychiki i męczy. Śmiech jest pierwotny, przynosi ulgę i sprawia, że temat brutalnej wojny nie wydaje się tak przygnębiający. Śmiech jest odporny na zapomnienie. Według Arystotelesa komedia jest gatunkiem niskim, a tragedia - wysokim. Moja praca jest połączeniem tych dwóch gatunków, huśtawką: - po tym, co straszne, jest minuta śmiechu. Zresztą Ukraińcy tak właśnie żyją.

- Nie sądzisz, że "Haga" to przedstawienie na eksport, bo Ukraińcy w większości nie są gotowi śmiać się z Putina i wojny? Nasza rana jest zbyt głęboka.

- Niedawno widziałam dość zabawną parodię rosyjskich polityków w ukraińskiej telewizji. Tak więc ten gatunek już istnieje na Ukrainie. Rana jest naprawdę głęboka, ale Ukraińcy zawsze potrafili ośmieszyć wroga.

Jest jednak pewna tendencja: im dalej od naszych granic, tym łatwiej publiczność reaguje na sztukę. Na premierowych pokazach w Poznaniu Polacy byli spięci i powściągliwi, bo nie rozumieli, jak można śmiać się z wojny. W Bułgarii nawet surowi panowie w garniturach, czyli bułgarski rząd śmiali się po cichu. A w Ameryce publiczność teatru" Arlekin Players" śmieje się głośno i szczerze. Tak, Amerykanie nie znają strachu przed wojną, żyją nie tylko w imperium, ale w super imperium - Gwiezdnych Wojnach. A my musimy za pomocą amerykańskiej muzyki, stand-upów sprawić, żeby wszystko było dla nich jak najbardziej zrozumiałe. Dlatego bardzo ważna jest pierwsza scena, w której dziewczyna przedstawia widzom bohaterów. Nikt nie ma obowiązku wiedzieć, kim oni są. Jednocześnie Ameryka jest najbardziej wrażliwą publicznością. Jeśli coś ich dotknie, nie powstrzymują się, zaczynają płakać, są zaskoczeni i śmieją się głośno, jak dzieci. "Aaaah!" mówią Amerykanie, gdy widzą, jak Putin naciska przycisk nuklearny, a nad salą wyrasta grzyb nuklearny.

Putin w sztuce grany jest przez kobietę.  Uosabia despotyczną i skomplikowaną Rosję. Zdjęcie z Teatru Narodowego im. Iwana Wazowa w Bułgarii. Zdjęcie: Boriana Pandova

To wojna, nie operacja specjalna

- Jak Bułgaria, gdzie nastroje prorosyjskie są silne, zareagowała na Twoją antyputinowską sztukę?

- Gdy Teatr Narodowy im. Iwana Wazowa ogłosił premierę, natychmiast otrzymał pogróżki. Trolle pisały, że zabiją wszystkich. Przedstawiciele prorosyjskiej partii wykupili cały rząd w parterze. Reżyser zwołał spotkanie, aby zdecydować, co zrobić z prowokatorami, jeśli rzeczywiście zakłócą spektakl.

Nawiasem mówiąc, na lotnisku w Sofii czekał na mnie samochód i zanim wsiadłam, znajomy szepnął do mnie, że kierowca jest przedstawicielem prorosyjskiej partii i lepiej milczeć na temat Hagi w samochodzie, aby nie prowokować. "Nie masz pojęcia, ilu agentów tu jest. To nie są żarty" - powiedzieli mi znajomi. Później usłyszałam te same słowa w Berlinie.

- Tak jak to się stało, że w Bułgarii zdecydowali się wystawić Twoją sztukę?  

- Francusko-bułgarski reżyser Galin Stoev zobaczył polskie przedstawienie "Hagi", zadzwonił do mnie w środku nocy i powiedział: "Nie mogę spać, chcę to ująć po swojemu. To dla mnie wyzwanie, bo nigdy nie robiłem teatru politycznego". Premier kraju, Mikołaj Denkow, jest postępowym i proeuropejskim politykiem, więc poparł inicjatywę dyrektora teatru Wasyla Wasilewa i reżysera, a następnie osobiście przybył na premierę.

Musiałam trochę zmienić scenopis. Ponieważ Jewgienij Prigożyn został zabity, jego postać mówi teraz: "Na procesie będę trzymał się wersji, że nie żyję. Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem sobą". Publiczność śmieje się, ponieważ wydarzenia są świeże.

Po spektaklu premier podziękował mi. Powiedział, że zawsze wiedział, że trzeba pomagać Ukraińcom, ale po spektaklu poczuł to jeszcze mocniej. Przedstawiciele ukraińskiej ambasady cieszyli się, że napisano 20 recenzji "Hagi" i po raz pierwszy bułgarskie media nazwały wojnę wojną, a nie operacją specjalną. Farmy trolli stały się bardziej aktywne i tylko one nie były zadowolone. To triumf teatru politycznego. Teraz scena francuska czeka na "Hagę" - a tamtejszy teatr jest konserwatywny, Francuzi decydują, czy moja sztuka jest godna bycia obok Moliera. Książka o tym samym tytule ukaże się po francusku. A sztuka pojedzie na międzynarodowe festiwale, zobaczy ją cała Europa.

Każdy w sztuce umiera z własnej winy. Każdy ma swoje własne piekło. Zdjęcie ze spektaklu w "Arlekin Players Theatre" w Bostonie. Zdjęcie: Irina Danilowa

- Przed wojną mieszkałaś i pracowałaś w Rosji. Czy ta przeszłość Ci teraz przeszkadza?

- Nigdy nie ukrywałam, że mieszkałam w Moskwie i jestem świadoma, że niektórym Ukraińcom moja przeszłość przeszkadza. Ale w Rosji pisałam sztuki krytykujące istniejący reżim, a kiedy rozpoczęła się inwazja, natychmiast wyjechałam i teraz pracuję wyłącznie dla Ukrainy. Na świecie muszą istnieć agenci wpływu, dyplomacja kulturalna, a ja staram się być jak najbardziej przydatna.

Być może byłam naiwna, kiedy myślałam, że moje sztuki poświęcone reżimowi, wojnie, aneksji, stagnacji i protestom miały jakiś wpływ. Wpływ skończył się, gdy rząd uruchomił propagandę. Reżyserka Jewgenia Berkowycz i dramatopisarka Switłana Petrijczuk siedzą w więzieniu za teatr antyterrorystyczny. I to jest sygnał dla innych: "Zamknij się". Oczywiście, możecie mnie nienawidzić, ale to nie powstrzyma mnie od tego, co mogę robić dla Ukrainy. Czyli tworzenia teatru szybkiego reagowania. Czy hejterzy tego chcą, czy nie. Mam ukraińską tożsamość, jestem użyteczna i kocham swój kraj.

W Barcelonie grupa agresywnych Ukrainek zajęła miejsca na widowni, a po występie kobiety przyznały, że były bardzo poruszone tym, co zobaczyły. Przytuliłyśmy się i płakałyśmy razem. W ten sposób sztuka pokonała nienawiść.

Ukraina - mała dziewczynka

- Temat Trybunału Haskiego wymaga poważnej wiedzy na ten temat. Jakie były Twoje źródła?

- Po pierwsze, korzystałam z dokumentów z procesów norymberskich. Moi bohaterowie udają, że stracili pamięć, jak dawny współpracownik Fuhrera Rudolf Hess, krzyczą podczas przesłuchań, jak wpływowy nazista Hermann Göring, i przyznają się do winy, jak architekt Hitlera Albert Speer. Po drugie, czerpałam z wywiadów z osobami, które ucierpiały w wyniku rosyjskiej agresji lub były świadkami zbrodni. Po trzecie, konsultowałam się z urzędnikami państwowymi. Na przykład teraz piszę kontynuację "Hagi" - sztukę teatralną i książkę - i konsultuję się z Antonem Korynewyczem, ambasadorem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, który jest odpowiedzialny za utworzenie specjalnego trybunału ds. zbrodni agresji ze strony Federacji Rosyjskiej. I uważnie śledzę wszystko, co robi i mówi Putin. Tak jak amerykańska pisarka Hannah Arendt obserwowała zbrodniarza Adolfa Eichmanna w prawdziwym sądzie, a następnie napisała "Banalność zła". Konstruuję sąd w mojej wyobraźni i cały czas obserwuję Putina. Mam brytyjskich oficerów wywiadu, prawników i prokuratorów.

Wyobraźmy sobie na przykład, że istnieją dowody na to, że na stoliku nocnym prezydenta Rosji znajduje się książka filozofa zła Iwana Iljina. I jest tam rozdział o Bachmucie jako ostatniej ważnej bitwie, którą trzeba wygrać. Czy pamiętacie bitwę pod Verdun, w której zginęło milion ludzi? Nasz wróg prowadzi taką samą wojnę na wyniszczenie, ponieważ przeczytał pseudofilozofię przed pójściem spać i jest pod wrażeniem.

- W swoim czasie amerykański serial "The Holocaust" dokonał tego, czego setkom inteligentnych głosów nie udało się osiągnąć przez ponad dwadzieścia lat. Niemcy obejrzeli ten film i w końcu zaczęli współczuć Żydom. Co możemy zrobić teraz, aby wpłynąć na zmęczony świat, aby o nas nie zapomniał i nam pomógł?

- Dziś globalny dyskurs wokół wojny na Ukrainie jest pod silnym wpływem wydarzeń w Strefie Gazy. Kiedy po białoruskich protestach wybuchła wojna w Ukrainie, powiedziałam, że wielka katastrofa pochłonęła mniejszą. Nie wiadomo, jak w tej globalnej katastrofie będzie wyglądała Ukraina. Naiwnością jest sądzić, że w środku ostrych wydarzeń sztuka rozwiąże wszystkie problemy. Bertolt Brecht i Thomas Mann, którzy byli antyfaszystami i pisali o okropnościach wojny, musieli uciekać przed Hitlerem i przeczekać ją w Stanach Zjednoczonych. Później "Matka Courage i jej dzieci", napisana przez Brechta w 1938 roku, stała się teatralną biblią, a "Doktor Faustus" Manna po raz pierwszy poruszył kwestię zbiorowej winy narodu.  

Jeśli mówimy o tym, jakie powinno być dzieło sztuki, aby oddziaływało na zagraniczną publiczność, to na pewno nie powinno być folklorystyczne, czy klasyczne. Musi to być nowoczesna, istotna forma, która jest interesująca nie tylko dla nas w Ukrainie, ale dla wszystkich.

Wydaje mi się, że wkraczamy w mroczne czasy, a w mrocznych czasach trzeba rozpalić wielkie ognisko. Dla mnie tym wielkim ogniskiem jest Haga. Skupiam się na pisaniu książki. Moja sztuka i książka są nie tylko o strasznym procesie, ale także o samej idei Ukrainy. Mała dziewczynka, która osądza złych bohaterów, to Ukraina. Jest krucha, wyemancypowana, europejska i bezbronna, ma głębokie poczucie własnej wartości i bardzo cierpi. Oto postać Ukrainy - ofiarna, płonąca, trochę naiwna, ale niezachwiana. Rodzaj nowej europejskiej Joanny d'Arc.

Ukraina to dziewczynka, w której wyobraźni rozgrywa się proces. Zdjęcie: Iryna Danilowa

No items found.
Wojna w Ukrainie
Ekskluzywny
Liderka
Kultura
Sukcesy ukraińskich kobiet
Ukraina
Sąd w Hadze
teatr

Redaktorka informacyjna w sestry.eu.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako felietonistka gazety „Fakty i komentarze”, autorka „Companion”, „Business Journal” i „Events and People”. Współpracowała z niemieckim Ministerstwem Kultury przy serii wykładów i materiałów na temat psychologii mas i wychodzenia społeczeństw z kryzysu psychicznego i gospodarczego. Organizatorka ogólnoukraińskiej imprezy charytatywnej „Kolory życia”.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
1

Anna Stawyczenko to prawdziwa ambasadorka ukraińskiej muzyki klasycznej w Europie. Zorganizowała wiele ważnych inicjatyw i liczne koncerty w Ukrainie i za granicą. W 2022 roku zapewniła na przykład rezydencję w Warszawie dla Kijowskiej Orkiestry Symfonicznej i urządziła Ukraiński Weekend w ramach lokalnego festiwalu firmowanego przez Sinfonię Varsovię. W drugą rocznicę inwazji na stronie internetowej Filharmonii Paryskiej zorganizowała z kolei transmisję koncertu „Ukraine Unbreakable” z Narodowej Filharmonii Ukrainy. Nagranie nadal jest tam dostępne.

Wraz z ukraińskimi muzykami w Paryżu w zeszłym roku Anna zainicjowała Projekt 1991 – serię koncertów muzyki kameralnej, które odbywają się we Francji co miesiąc, a czasem kilka razy w miesiącu. Wśród nich są Dni Silwestrowa w Paryżu oraz występ ukraińskiego kwartetu Bleu et Or (Niebieski i Złoty) na Festiwalu w Prowansji, który zagrał utwory ukraińskich kompozytorów.

Sukcesem Anny jest również współorganizacja koncertu podczas pierwszej w historii konferencji poświęconej ukraińskiej muzyce awangardowej na Sorbonie. Sawyczenko jest również szefową ukraińskiej misji Filharmonii Paryskiej, w ramach której Francja pomaga ukraińskim muzykom w znalezieniu schronienia, zatrudnienia, zdobyciu instrumentów muzycznych i innych potrzebnych do życia rzeczy.

Anna Stawyczenko (w środku) z ukraińskim kwartetem Quatuor Bleu et Or w Musée d'Orangery w Paryżu. Zdjęcie: archiwum prywatne

Misja w Paryżu: wydobyć ukraińską muzykę z ciszy

– Przyjechałam do Paryża na zaproszenie Filharmonii Paryskiej, by poprowadzić ukraińską misję tej instytucji – mówi nam Anna. – Ta misja polega na pomaganiu ukraińskim muzykom orkiestrowym, którzy opuścili Ukrainę z powodu wojny, w znalezieniu tymczasowych kontraktów we francuskich orkiestrach, głównie krajowych. Dzięki temu ukraińscy artyści mogą kontynuować karierę zawodową, współpracując z najlepszymi francuskimi orkiestrami.

Wszystko zaczęło się od projektu zebrania i usystematyzowania ukraińskich partytur. Wymyśliłam go z kolegami z Klubu Latoszyńskiego, Instytutu Ukraińskiego, Lwowskiej Sali Organowej i Ukrainian Live, gdy zaczęła się rosyjska inwazja. Po pierwsze, chcieliśmy ocalić ukraińskie partytury przed zniszczeniem. Po drugie, chcieliśmy mieć tę bibliotekę online dla siebie, ale też zapewnić dostęp do niej światowym orkiestrom i instytucjom muzycznym. By mogły grać ukraińską muzykę.

Zaczęliśmy gromadzić bazę danych, potem nawiązałam kontakty z zachodnioeuropejskimi instytucjami muzycznymi, oferując im wykonywanie muzyki ukraińskiej. Jedną z tych instytucji była Filharmonia Paryska. Poprosili mnie o przygotowanie programu utworów ukraińskich dla Orchestre de Paris.

To problem dla zagranicznych orkiestr i instytucji: nawet jeśli mają dostęp do ukraińskiej muzyki, to jej nie znają. Dlatego niezwykle trudno im wybierać utwory z szerokiego repertuaru ukraińskiego

Zaczęliśmy więc myśleć o tym, jak jeszcze ta wiodąca francuska instytucja muzyczna mogłaby pomóc Ukrainie. I tak wpadliśmy na pomysł ukraińskiej misji.

Zasugerowałam, byśmy pomogli ukraińskim muzykom orkiestrowym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji – czy to w Ukrainie, czy za granicą. Tym, którzy stracili swoje domy w Ukrainie, wyjechali, by ratować swoje dzieci, przeżyli rosyjską okupację lub nadal przebywają na okupowanych terytoriach. Zaczęliśmy wysyłać ukraińskich muzyków do Francji. Dla niektórych z nich musieliśmy organizować całe operacje wyjazdowe. Albo dostawę instrumentów pozostawionych na Ukrainie do Francji, ponieważ muzycy nie ryzykowali zabierania ich ze sobą, obawiając się uszkodzenia. Jednocześnie znajdowaliśmy kontrakty dla ukraińskich muzyków we francuskich orkiestrach, pomagaliśmy im z zakwaterowaniem i wszystkimi procedurami administracyjnymi. I nadal się nimi opiekujemy.

– Co się zmieniło w działalności ukraińskiej misji Filharmonii Paryskiej w ciągu ostatnich dwóch lat?

– Początkowo to była misja humanitarna: pomóc kobietom i ich rodzinom, dać im miejsce do życia i pracy. Z czasem misja zaczęła się przekształcać. Nadal pomagamy muzykom, ale jednocześnie zaczęliśmy myśleć i działać szerzej.

W zeszłym roku zaczęliśmy zbierać i wysyłać instrumenty muzyczne oraz sprzęt do ukraińskich szkół dotkniętych wojną.

W grudniu ubiegłego roku wysłaliśmy 165 instrumentów i profesjonalny sprzęt do 20 ukraińskich szkół z 13 miast

Wśród nich znalazły się Bałaklija w obwodzie charkowskim, Irpień i kilka szkół w obwodzie sumskim. To miasta, które doświadczyły strasznych rzeczy.

Gitary z Francji w Kijowie. Zdjęcie z prywatnego archiwum
Podczas okupacji Bałaklii Rosjanie urządzili sobie kwaterę w szkole muzycznej. Wszystko tam splądrowali i zniszczyli. Ukradli nawet czajniki elektryczne

Przez półtora roku szkoła nie mogła prowadzić zajęć. W sezonie 2023/24 została ponownie otwarta, a teraz ma instrumenty i sprzęt z Filharmonii Paryskiej.

Pomagamy również rodzinom, które opuściły tymczasowo okupowane terytoria i przebywają w Odessie lub Kijowie. Na przykład wysłaliśmy skrzypce rodzinie, która straciła wszystko w Siewierodoniecku. Cała trójka dzieci w tej rodzinie gra muzykę. Nie marzyli, że kiedykolwiek będą mogli znowu to robić.

Misja opiekuje się teraz bardzo młodymi ukraińskimi muzykami klasycznymi, starając się pomóc im w organizacji zajęć i zapewnieniu przyszłości. Zakup instrumentu muzycznego jest wyzwaniem dla rodziny, nawet w czasie pokoju. Zwykle wymaga to kilku lat oszczędzania. Teraz, jeśli rodzina jakaś straciła dom, wyprowadziła się, zaczęła życie od nowa – kupowanie nowego instrumentu nie wchodzi w rachubę.

Chłopiec z Odessy znów może grać na skrzypcach. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Wśród muzyków, których znam, niektórzy są teraz na froncie. Są tacy, którzy zostali ciężko ranni, byli leczeni – i na front wrócili. Są też tacy, którzy zginęli.

W lutym zorganizowaliśmy transmisję koncertu Narodowej Filharmonii Ukrainy w Kijowie, który był transmitowany na stronie internetowej Filharmonii Paryskiej. Pomysł polegał na tym, aby udostępnić tę platformę Ukraińcom, aby ukraińska muzyka mogła być słyszana na całym świecie i w ten sposób upamiętnić wszystkich muzyków, którzy walczą i tych, którzy zginęli. To był nasz hołd dla tych, którzy nie mogą już występować.

Europę bardziej interesują Ukraińcy - wojownicy niż Ukraińcy - artyści

– Jak wygląda sytuacja ukraińskich muzyków za granicą?

– Różnie. Niektórzy mają więcej szczęścia, jak muzycy z naszej misji. Mogą kontynuować pracę artystyczną, i to na najwyższym poziomie. Co więcej, otrzymują pomoc i wsparcie. Ale ogólnie rzecz biorąc, ukraińskim muzykom bardzo trudno jest znaleźć za granicą pracę i się zintegrować. Wielu świetnych muzyków z całego świata wyjeżdża do Paryża, Berlina itp. i tam próbują budować swoje kariere. Dlatego bardzo trudno się przebić, zwłaszcza w krótkim czasie – zwykle zajmuje to lata. A Ukraińcy nie mogą czekać: muszą zapłacić za mieszkanie, nauczyć się nowego języka i pracować. Dlatego wielu muzyków z Ukrainy nie jest teraz w stanie pracować w swoim zawodzie w Europie Zachodniej.

– Czy wzrosło zainteresowanie ukraińską muzyką klasyczną?

– Jednoznaczne „tak” byłoby idealizowaniem sytuacji. Zainteresowanie wzrosło, ale często jest to zainteresowanie nami jako ludźmi w trudnej sytuacji. Jako reprezentantami kraju, który tytanicznie walczy na oczach całego świata.

A to jeszcze nie ma odzwierciedlenia we wzroście zainteresowania ukraińską muzyką. To długa, trudna droga; dopiero zaczynamy. Dotychczas wykonywanie ukraińskiej muzyki na świecie spoczywa głównie na barkach samych Ukraińców: muzyków, producentów i menedżerów. To my staramy się, aby nasza muzyka była grana.

Dni Silwestrowa w Paryżu, maj – czerwiec 2023. Zdjęcie: Charlotte Force

– Czy ukraińska muzyka klasyczna może dziś konkurować z muzyką rosyjską?

– Nie, nie może. To skutek stuletniego promowania się przez Rosję – mocno, czasem agresywnie, inwestując w to miliony. Nie możemy powiedzieć tego samego o sobie, dlatego mamy teraz nierównowagę. Rosyjska muzyka i rosyjscy muzycy są wszędzie – zarówno w orkiestrach, jak też jako soliści i dyrygenci. Co równie ważne – są także rosyjscy menedżerowie, agenci. Nawet ta straszna wojna nie zmieniła tego radykalnie, ponieważ większość Europejczyków wciąż jest zafascynowana marką „wielkiej rosyjskiej kultury” i nie chce niczego zmieniać.

Każda europejska orkiestra na dowolnym poziomie wykonuje rosyjski repertuar

– Jaki jest Twój stosunek do pomysłu jednoczenia muzyki ukraińskiej i rosyjskiej?

– Niestety, zarówno na początku wojny na pełną skalę, jak teraz pojawiają się próby (czasem udane) jednoczenia ukraińskich i rosyjskich wykonawców na tej samej scenie, łączenia muzyki ukraińskiej i rosyjskiej w tych samych programach.

Często organizatorzy i instytucje ukrywają na etapie negocjacji obecność rosyjskich nazwisk w obsadzie lub programie – czasem robią to aż do momentu publikacji plakatów. Spotkałam się z tym wiele razy

Robią to albo z naiwności, nie rozumiejąc, w czym problem, albo motywując się legendą o Rosjanach jako „ofiarach reżimu” i „trzech narodach jednakowo dotkniętych tą wojną – albo celowo, traktując Ukraińców z pobłażliwością, by nadal współpracować z Rosjanami i robić biznes jak zwykle. Trzeba być bardzo ostrożnym i starać się zdobyć jak najwięcej informacji – a i tak nie można mieć gwarancji, że uniknie się takich niespodzianek.  

Istnieją również specjalne granty i rezydencje, przyznawane wyłącznie artystom i naukowcom z Ukrainy, Białorusi i Rosji – jeden blok. Uczestnictwo w czymś takim staje się osobistym wyborem moralnym dla każdego Ukraińca: albo dostajesz grant lub zaproszenie od opery lub orkiestry, zgadzając się na takie sąsiedztwo, albo odmawiasz, bo jest to sprzeczne z twoimi zasadami.

Widzimy rezultaty takiego podejścia: świat milczał, gdy Rosja zaanektowała Krym i najechała Donbas – i świat przełknął słowa Putina, że Ukraina nigdy nie istniała. Bo gdy granice między Ukrainą a Rosją są zamazane, bardzo wygodnie jest przymykać oko na zbrodnie, które Rosja popełnia od wieków przeciwko Ukrainie i innym sąsiadom. Widzimy, że to rozmycie staje się śmiertelnie niebezpieczne.

Kiedy stworzyłam Projekt 1991, który promuje ukraińską muzykę we Francji, słyszałam wiele pytań od obcokrajowców: „Dlaczego nie wykonujecie muzyki rosyjskiej obok ukraińskiej w swoich programach?”

Za każdym razem mnie to szokuje i muszę tłumaczyć, że w dzisiejszych czasach granie rosyjskiego repertuaru jest dla nas nie do przyjęcia. To wewnętrzny protest każdego świadomego Ukraińca, który nie chce mieć nic wspólnego z rosyjską narracją.

Skrzypce, które przybyły z Francji do Balaclea. Zdjęcia z prywatnego archiwum

– Jakie argumenty masz do przekazania Francuzom?

– Wyjaśniam im to tak: „Twoje postrzeganie świata bardzo się zmienia w zależności od tego, czy rosyjski pocisk leci na twój dom, czy nie”. Sugeruję, by wyobrazili sobie własny dom pod rosyjskim bombardowaniem i poczuli, czy chcieliby w tym momencie słuchać Czajkowskiego.

– A Twoje konserwatorium w Kijowie, które nosi jego imię, wciąż nie zostało przemianowane...

– To katastrofa. Próbujemy wyjaśnić światu, zarówno tym Ukraińcom, którzy są w domu, jak tym, którzy są teraz na Zachodzie, jak charakterystyczna jest ukraińska kultura i że mamy własne nazwy. A potem wysyłamy nasze CV z tekstem „absolwentka Narodowej Akademii Muzycznej Ukrainy imienia Czajkowskiego”. Jak więc możemy prowadzić te wszystkie dyskusje z godnością? W mojej biografii wpisuję teraz po prostu „NAMU”, bez nazwiska patrona.

– Czy można jakoś wpłynąć na podejście Europejczyków? Nie wyobrażam sobie, jak Anna Netrebko wystąpiła w tym roku na scenie Opery Paryskiej, gdzie kiedyś występował Wasyl Slipak (nawet mimo ukraińskich protestów).

– To kwestia stanowiska kierownictw instytucji muzycznych i sumienia tamtejszej publiczności. Oczywiście kierownictwo Netrebko jest bardzo aktywne w wybielaniu jej nazwiska w mediach, by śpiewaczka mogła ponownie występować na najlepszych scenach świata bez jakichkolwiek problemów. Jednak jej osobowość pozostaje kontrowersyjna ze względu na jej powiązania z Putinem. Zachodnia publiczność dokonuje własnego moralnego wyboru, czy kupić bilet na koncert Anny Netrebko, czy na występ Teodora Currentzisa – udając, że nie wie, co się za nimi kryje, lub po prostu mówiąc, że „muzyka jest poza polityką”.

– To co robić?

– Promować, promować i jeszcze raz promować ukraińską muzykę. Zrobić wszystko, co możliwe, aby ta muzyka zabrzmiała. Organizować wydarzenia, współpracować z globalnymi instytucjami i orkiestrami, negocjować występy i włączać ukraińskich kompozytorów do repertuaru. To ogromna praca, którą trzeba wykonać na poziomie instytucji publicznych i prywatnych, a także inicjatyw indywidualnych.

Ważne jest, by muzyka była prezentowana na przyzwoitym poziomie. W dobrym wykonaniu, z profesjonalnie skomponowanymi programami.

Bo czas „zniżek wojennych” i „zniżek dla uchodźców”, kiedy pewien odsetek zachodnich słuchaczy był gotów solidarnie uczestniczyć w ukraińskich koncertach dowolnej jakości, dobiega końca. Zresztą, takie pozycjonowanie też nie jest dla nas dobre

Od czasu do czasu otrzymuję prośby od francuskich orkiestr lub zespołów kameralnych o znalezienie partytury konkretnego ukraińskiego utworu. Albo po prostu chcą zagrać coś ukraińskiego i proszą o radę. Było już kilka próśb o II Symfonię Rewuckiego. Często doradzam Latoszynskiego, ponieważ bardzo lubię jego dzieła. I chociaż są to odosobnione przypadki – to już się dzieje i się z tego cieszę.

<span class="teaser"><img src="https://assets-global.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/66300dc7066fa5201d178b78_ascala-borisgodunov%202022.jpg">„Przeczytaj także: Mit wielkiej kultury rosyjskiej jest bardzo skutecznym narzędziem do manipulowania świadomością”</span>

20
хв

Anna Stawyczenko: Kiedy rosyjski pocisk leci na twój dom, przechodzi ci ochota na Czajkowskiego

Julia Szipunowa

"Musimy bronić tego, co mamy, do końca, i to doceniać. Bo właśnie Marija Prymaczenko kochała swoją naturę, kulturę, swój kraj i swoją rodzinę. Kiedy był ten cały sowietyzm, kiedy artyści byli zmuszani do wprowadzania pewnych aspektów (sowieckich - PAP) do swojej twórczości, Maria bardzo pięknie tego unikała. Zawsze pozostawała sobą, nie pozwalała nikomu zmieniać siebie i swojej twórczości" - podkreśla Anastasija Prymaczenko, prawnuczka Marii Prymaczenko oraz założycielka i dyrektorka Fundacji Rodziny Prymaczenko.

Maria Prymaczenko, Foto.Materiały prasowe MSN

Jej zdaniem Maria Prymaczenko nie miała innego wyboru, jak dołączyć do świata sztuki, ponieważ pochodziła z twórczej rodziny. "Wszystko, co spotkało ją w życiu, skłoniło ją do tworzenia sztuki, do stworzenia swojego fantastycznego, cudownego świata. Urodziła się w bardzo kreatywnej rodzinie. Jej ojciec Oksentij był cieślą i wszechstronną osobowością. Rzeźbił z drewna. Matka Marii była miejscową znaną hafciarką"- opowiada prawnuczka Prymaczenko.

Malarstwo Marii Prymaczenko często nazywa się "sztuką naiwną". "Mój dziadek Fedir, syn Marii, naprawdę niel ubił tego określenia. Bo to wcale nie jest sztuka naiwna. To sztuka współczesna, która nie przypomina niczego istniejącego w ogóle. To nowy świat, który ma wiele znaczeń i swoją silną filozofię. Tak więc naiwność jest bardzo złym sposobem opisywania Marii i jej pracy" - zaznacza Anastasija.

Marija Prymaczenko, Ukraińska krowa się śmieje: zaoranej ziemi nie wystarcza, ale ona dużo mleka ma, 1989 rok, Foto:Materiały prasowe MSN
Marija Prymaczenko, Przyszedł kum do kumy, kuma marchew piele, 1992 rok, Foto:Materiały prasowe MSN

Dla Prymaczenko wojna była bardzo bolesnym tematem. "Jej biografia i historia są bardzo zbliżone do obecnych wydarzeń. Maria straciła ukochanego, a wojna odebrała jej szansę na szczęście. W obrazach o tematyce wojennej pokazywała walkę dobra ze złem. W jej obrazach widzimy, że dobro zawsze zwycięża" - opowiada Anastasija.

Wioska Marii znajdowała się w pobliżu strefy czarnobylskiej. Katastrofa w elektrowni atomowej była dla niej tragiczną i osobistą historią, która wpłynęła na jej twórczość.

"Jej siostrzeniec Walerij Chodymczuk był w dzień awarii właśnie w tym reaktorze. To była jego zmiana w pracy. Zmarł zaraz po wypadku. Wszystkie obrazy z motywem Czarnobyla były dedykowane właśnie jemu. Na przykład jej kultowy obraz przedstawiający lecącego ptaka z tytułem +Ciało rozproszone na milion atomów+" - opowiada Anastasija.

Marija Prymaczenko, Lisica idzie na polowanie i lisiątka niesie, żeby kłusownicy ich nie zabrali, 1990 rok, Foto:Materiały prasowe MSN
Marija Prymaczenko, Naszym przyjaciołom pingwinom zachciało się popatrzeć na Polesie: Jak u nas orzą i jak młodzi pięknie tańczą, 1989 rok, Foto:Materiały prasowe MSN

Marija Prymaczenko stworzyła ponad 3 tys. obrazów. "Przez całe dzieciństwo słuchałam od dziadków, jak to się odbywało. Malowała codziennie, zawsze wiedziała, że ktoś na pewno dziś do niej przyjdzie. Ich dom rodzinny był jak otwarta galeria, która działa 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Było to miejsce, w którym przyjmowało się gości i rozmawiało o sztuce" - przypomina Anastasija.

Obrazy malarki są rozrzucone po całym świecie, ponieważ "jeśli kogoś lubiła, zawsze dawała mu obraz lub dwa. Obrazy mogły nie być jeszcze gotowe, ale i tak je rozdawała" - mówi prawnuczka Prymaczenko.

Marija Prymaczenko, Złote Wesele, 1991 rok, Foto:Materiały prasowe MSN
Marija Prymaczenko, Kawka lata, swego męża szuka, lecz go nigdzie nie ma. Jego ciało rozleciało się po całej Ukrainie. – Będą rosły kwiatki, będą je rwały dziatki, będą nieść na mogiły. A moja mogiła w niebo się wzbiła, 1991 rok, Foto:Materiały prasowe MSN

"Marija inspiruje wielu artystów i Ukraińców. Na szczęście od początku inwazji [Rosji na Ukrainę] na pełną skalę zaczęliśmy doceniać to, co nasze. Powiem szczerze, że od wielu lat o to walczę, promuję sztukę Marii w Ukrainie i na świecie. W Ukrainie było to dla mnie trudne, ponieważ widziałam, że nasi ludzie w większości nie wiedzieli, kim naprawdę była Marija Prymaczenko. A teraz stało się to trendem. Bardzo trudno jest nie lubić artystki, która ma tak wiele obrazów i bajkowych postaci trafiających do serca".

Marija Prymaczenko (1909-1997) jest uważana za jedną z najważniejszych ukraińskich artystek XX wieku. Urodziła się w Błoniu na Polesiu w chłopskiej rodzinie. Choć nigdy nie otrzymała formalnego artystycznego wykształcenia, całe życie zajmowała się malarstwem i haftem. Jej prace prezentowane były na Wystawie Światowej w Paryżu w 1937 roku. W 1966 roku otrzymała Nagrodę Narodową im. Tarasa Szewczenki przyznawaną za szczególne osiągnięcia kulturalne.

„Tygrys w ogrodzie. Sztuka Marii Prymaczenko” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (5.04–30.06.2024). Fot. Daniel Chrobak

Na stronie PAP tekst dostępny jest w języku ukraińskim.

20
хв

Musimy się uczyć od Marii Prymaczenko nigdy się nie poddawać

Polska Agencja Prasowa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Serhij Rudenko: Dziś Zełenski i Putin są dwiema głównymi postaciami, od których zależy los świata

Ексклюзив
20
хв

Jak wygląda „święta wojna” Rosji w Ukrainie

Ексклюзив
20
хв

Rosjanka Aleksandra Samsonowa: Dlatego walczę przeciw Rosji

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress