Exclusive
20
min

Pszczoły zawsze szukają spokoju: miodowy biznes pod bombami

Faina Bee to rzemieślniczy producent deserów miodowych, miodu i wosku. Wszystkie elementy biznesu – od uli po urządzenia do pakowania – znajdują się w obwodzie charkowskim i w samym Charkowie, gdzie od końca marca stale brakuje prądu, a na ludzi co chwilę spadają bomby

Julia Malejewa

Jak zrobić biznes miodowy pod bombami. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Biznes z rodzinnej pasieki

Kateryna Wodołażska, współzałożycielka przedsiębiorstwa, mówi, że Faina Bee to firma rodzinna. Rodzina jej męża posiada pasiekę już od kilku pokoleń. Dziś oprócz tradycyjnego miodu produkują wosk do świec i desery miodowe: miód kremowy (miód z liofilizowanymi owocami i jagodami) i orzechy w miodzie. Obecnie pasieka składa się z 90 uli, ale w planach jest 140.

– Planowaliśmy zwiększyć liczbę uli już w 2022 roku – mówi Kateryna. – Wtedy mieliśmy tylko małą pasiekę, z której miód sprzedawaliśmy. Gdy cena hurtowa spadła, postanowiliśmy spróbować wytwarzać miodowe desery. Ale zaczęła się inwazja i musieliśmy się tymczasowo przeniesieść  do obwodu iwanofrankiwskiego.

Pasieki pozostały na Charkowszczyźnie. Zdjęcie: archiwum prywatne

Jednak pasieki ze sobą nie zabrali – zaopiekowali się nią teściowie Kateryny. Wraz z mężem wróciła do Charkowa na początku 2023 r. – by  zacząć produkcję deserów miodowych:

– Jesienią 2023 r. mieliśmy już dobrą sprzedaż, w czym pomogło nam kilka dotacji. Obecnie wszystkie produkty Faina Bee są wytwarzane zgodnie z polityką i procedurami HACCP [system analizy ryzyka, zagrożeń i kontroli produktów – red.]. Dzięki temu mogliśmy wejść na większe rynki, do dużych sieci handlowych.

Generatory nie pomogą

W regionach frontowych, także w rejonie Charkowa, ostrzały są nieustanne. Pszczoły bardzo źle znoszą hałas, więc nie jest łatwo je tam hodować. Co chwilę próbują odlatywać w jakieś cichsze miejsca, więc na czas zbierania miodu pasiekę trzeba przenosić do zachodniej, spokojniejszej części regionu.

Ale problemów jest więcej. Infrastruktura energetyczna Charkowa jest zniszczona. A Faina Bee to kilka zakładów produkcyjnych, sklep z deserami i oddzielny zakład wytwarzania wosku.

– Sklep znajduje się obok placówki medycznej, więc prąd prawie nigdy nie jest tam wyłączany – mówi Kateryna. – Ale tam, gdzie znajduje się zakład produkcji wosku, prądu nie ma bardzo często. Według harmonogramu powinien być wyłączony od godziny 9:00 do 16:00, ale nie ma go od 7:00 do 18:00. Gdybyśmy użyli do produkcji generatorów, koszty byłyby zbyt wysokie.

Bieda i biurokracja

Jako że popyt na produkty miodowe zmalał, Faina Bee polega głównie na nabywcach detalicznych – tyle że w Charkowie jest ich mniej. Jeszcze niedawno charkowianie chętnie kupowali desery miodowe, zwłaszcza dla dzieci, ale wiele rodzin wyprowadziło się z miasta. Poza tym ludzie zbiednieli.

Chcąc przyciągnąć nowych klientów Kateryna i jej mąż umieścili swoje produkty w kilku małych sklepach, ale z powodu ostrzału niektóre z nich zostały zamknięte. Natomiast żeby producent rzemieślniczy mógł dostać się na półki supermarketów, oprócz szeregu zezwoleń i certyfikatów musi przejść długą procedurę zatwierdzania.

– W supermarketach jest dużo biurokracji. Obecnie korespondujemy z jedną z takich sieci. Jednak negocjacje są trudne, mimo że posiadamy wszystkie certyfikaty HACCP – ocenia Kateryna.

W sprzedaży produktu pomaga promocja w mediach społecznościowych. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kolejne wyzwanie

Promocja w mediach społecznościowych to kolejny sposób na większą sprzedaż produktu. Ale trzeba do tego zatrudnić specjalistę i zainwestować w reklamę:

– Nasza marża nie pozwala nam promować się na Instagramie tak skutecznie, jakbyśmy chcieli. Cena pozyskania klienta to 3 dolary, a tyle właśnie kosztuje nasz produkt. Poza tym agencje SMM, zatrudniające specjalistów, którzy mogliby nam pomóc, nie chcą współpracować z małymi firmami. Koncentrują się na większych firmach i większych budżetach reklamowych. Dlatego rozwijamy swoją stronę internetową, na której uruchomimy reklamę kontekstową.

Właściciele Faina Bee myślą o eksportowaniu swoich produktów. Wymaga to jednak spełnienia przez firmę kolejnych surowych wymogów, zdobycia wielu licencji i znajomości procedur celnych krajów, na których rynki chcesz wejść. Jednak Kateryna się nie zniechęca – to tylko kolejne wyzwanie, któremu trzeba sprostać.

No items found.

Dziennikarka, dyrektorka i redaktorka naczelny IA „VSN”, wcześniej korespondentka IA „Volyn News”. Absolwentka kursu „Ekonomia, rynki i analiza danych” Centrum Dziennikarstwa Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Magister filologii ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Ukraińska marka odzieży damskiej VOVK to odważny biznes. To między innymi za jej sprawą etykietka „Made in Ukraine” brzmi dziś prestiżowo. Mimo inwazji firma była w stanie wprowadzić markę na rynek międzynarodowy i uczynić ją rozpoznawalną w Polsce. Teraz chce mieć tutaj 100 sklepów odzieżowych.

Tetiana Wowk

Tetiana Wowk, współzałożycielka marki odzieży damskiej VOVK, ma zmysł do biznesu, a o handlu detalicznym w czasach wojny mogłaby napisać książkę. VOVK działa na ukraińskim rynku od 13 lat i ma wskaźnik rozpoznawalności sięgający 80%.

Ukraina: biznes w czasie wojny

– Dla naszej marki kluczowa jest produkcja własna – mówi Tetiana. – Pierwszą fabrykę otworzyliśmy w Kijowie 10 lat temu. To solidny fundament, który uniezależnia nas od wielu czynników i jest podstawą naszego sukcesu. Własna produkcja pozwala nam utrzymać jakość ubrań i produkować kolekcje na czas.

Kiedy zaczęła się inwazja, zdaliśmy sobie sprawę, że mając cztery fabryki w różnych lokalizacjach jesteśmy dobrze zabezpieczeni. Obecnie szyjemy ponad milion sztuk odzieży rocznie.

Zatrudniamy ponad 600 pracowników. Dziś trudno o szwaczki, ponieważ w Ukrainie produkuje się dużo odzieży wojskowej. W ubiegłym roku udało nam się zatrudnić 150. Teraz wiele osób się poddaje, niektórzy nie wierzą w przyszłość. A my robimy to, co do nas należy – rozwijamy się, zarabiamy i tworzymy miejsca pracy. Rozpoczęcie działalności jest dziś łatwiejsze niż przed 2022 rokiem. W przyszłości popyt na nieruchomości wzrośnie, wszystko stanie się droższe i będzie znacznie trudniej negocjować.

Zakłady VOVK zatrudniają ponad 600 pracowników

Nazywają nas „ukraińską Zarą”. Jeśli klient chce kupić klasyczne spodnie, odwiedzi zarówno Zarę, jak VOVK. Wiemy, jak to jest konkurować z Zarą, H&M i Reserved. Kiedy z początkiem inwazji zamknięto wszystkie sklepy tych marek w Ukrainie, około pięciu ukraińskich marek zaczęło rozwijać swoje sieci. Powrót dużych zagranicznych detalistów spowodował co prawda odpływ klientów od ukraińskich marek, ale na nas to nie wpłynęło – jesteśmy przyzwyczajeni do konkurencji. Co ciekawe, kiedy H&M wróciło do Ukrainy, zaczęliśmy rosnąć jeszcze bardziej.

Jesteśmy marką społeczną, dla której kwestie dotyczące Ukrainy i naszych ludzi są ważne. Za priorytet uznaliśmy mówienie o tych, którzy nas bronią. I o tym, że musimy zadbać o ich życie po wojnie

W zeszłym roku na własne ryzyko otworzyliśmy sklep w Sumach. Czekaliśmy na z pięć lat – działająca tam rosyjska sieć sklepów się zamknęła, a my otrzymaliśmy ofertę wejścia na jej miejsce. Czy mieliśmy wybór? Nie, bo taka okazja może się już nie powtórzyć. Oczywiście jest pewne ryzyko, ponieważ w sumskim centrum handlowym nie ma schronu, a miasto leży blisko granicy z Rosją.

Za miesiąc otworzymy nowy sklep w centrum handlowym w Kijowie. Chcemy mieć 20 nowych lokalizacji w Ukrainie i 100 w Polsce.

Polska: ścieżka błędów

Zwlekaliśmy z wejściem na polski rynek. Obserwowaliśmy, jak ukraińskie firmy otwierają się na nim i zamykają, graliśmy bezpiecznie.

W 2022 roku, kiedy znalazłam się w Warszawie z powodu wybuchu wojny, odwiedziłam wystawę detaliczną. Od rozpoczęcia pierwszych konsultacji do uruchomienia biznesu w Polsce minął ponad rok. A otwarcie sklepu zajęło kolejnych pięć miesięcy.

To było pięć miesięcy małego piekła. To, że twój biznes dobrze sobie radzi w Ukrainie, nie musi oznaczać, że poradzi sobie w Europie

Do naszych największych błędów na polskim rynku należała źle wybrana lokalizacja, skupienie się na ukraińskich klientach zamiast na polskich i otwarcie sklepu internetowego dopiero po roku od startu.

Na miejsce naszego pierwszego sklepu typu studio wybraliśmy centrum handlowo-rozrywkowe Blue City w Warszawie. Przychodziło tu wielu Ukraińców, lecz doświadczenie pokazało, że powinniśmy się skupić przede wszystkim na polskich klientach. W Warszawie przypomniałam sobie, jak to było z naszym pierwszym sklepem w Kijowie, 12 lat wcześniej: w pierwszym miesiącu przychód wyniósł zero.

W Polsce wyposażenie sklepu w sprzęt wentylacyjny i przeciwpożarowy jest bardzo drogie. Musisz zadbać o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, zgodnie z lokalnymi przepisami. Od wielu lat zamawiamy do naszych sklepów tapety z niemieckiej fabryki RASCH, ale w Blue City musieliśmy mieć specjalne tapety ognioodporne.

Moim największym błędem było zatwierdzenie tej lokalizacji przez telefon. Powinnam była przyjechać do Warszawy i sama ocenić, czy to zadziała.

Ukrainka wyciąga zaskórniaki, Polka planuje

Jednym z naszych błędów było skupienie się na ukraińskim kliencie w Polsce. Ukrainki znają naszą markę, a Polki nie. Różnimy się mentalnie. Kiedy Ukrainka idzie przez centrum handlowe i widzi nowy sklep, wejdzie do niego z ciekawości –żeby dotknąć tkaniny, zobaczyć ceny. Polka tego nie zrobi, bo nie wie, kto jest producentem. Ale polscy konsumenci mają dobry system rekomendacji.

Polacy są zachwyceni, że mimo wojny w Ukrainie produkujemy wysokiej jakości i piękne ubrania. Ale wszystko muszą wypróbować sami

Ukraińska klientka, gdy ma coś na oku, wyciąga zaskórniaki. Tymczasem polska starannie planuje swoje wydatki, jak Niemka.

Tetiana Wowk: - Ukrainki znają naszą markę, a Polki nie

Oczywiście od razu zaczęliśmy rekrutować Ukrainki do sklepu w Warszawie. Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że ważne jest, by polscy klienci słyszeli swój język bez akcentu. Kiedy słyszą akcent, zaczynają traktować cię inaczej. Uświadomienie sobie tego zajęło nam trochę czasu.

Kiedy zaczynaliśmy naszą działalność w Warszawie, 80% naszych klientek stanowiły Ukrainki, a 20% Polki. Teraz jest pół na pół

Sklep otworzyliśmy 9 marca 2023 roku, a sklep internetowy dopiero na początku sierpnia 2024 roku. Traciliśmy czas i pieniądze, gdy klienci prosili o link do naszej polskiej strony na Instagramie, której nie mieliśmy. Uświadomienie sobie tego też zajęło nam trochę czasu.

Ukraińska kobieta zobaczy zdjęcie produktu, znajdzie cenę i w razie potrzeby odwiedza stronę internetową. W Polsce trzeba było najpierw wystartować online, a dopiero potem przejść do realu.

Skąd wziął się ten Bangladesz

Otworzyliśmy sklep trzy tygodnie później, niż planowaliśmy, bo dostawa produktów opóźniła się na granicy. Sporo nas to kosztowało. W zeszłym roku zastanawialiśmy się, czy będziemy szyć w Ukrainie, czy może szukać produkcji w Polsce. Pojechaliśmy do Łodzi odwiedzić fabryki odzieży – jedną, drugą, trzecią. To były to raczej warsztaty zatrudniające po 15-20 pracowników, nie byli gotowi uszyć wszystkich próbek. Mówili: „Możemy zrobić to, ale nie to”. Tyle że my nie możemy mieć takiego podejścia, bo mamy kolekcję. No i koszty były nie z tego świata.

W największym zakładzie produkcyjnym w Łodzi, w którym jakość nam odpowiadała, skrojenie i uszycie podstawowej kurtki bez dodatkowych elementów kosztowało 80 zł, a bardziej skomplikowanej – 100-120 zł. A my musieliśmy je sprzedawać za 300 zł. Zrozumieliśmy, dlaczego ubrania dużych marek grupy modowej Inditex (Zara, Bershka, PULL&BEAR itp.) są szyte w Bangladeszu, Indiach i Pakistanie.

Poza tym Polacy lubią się nie spieszyć. Jeśli przyjdziesz na konsultację prawną w Ukrainie, otrzymasz ogromną ilość informacji w ciągu kilku godzin. Tutaj jest inaczej. Zapłaciliśmy prawnikom 300 euro za godzinę i otrzymaliśmy odpowiedzi na 7-8 pytań. A co pozostałymi 38 pytaniami?

– Nie mamy na nie odpowiedzi. Idźcie tam i tam – powiedzieli.

W Ukrainie jeśli szef działu prawnego czegoś nie wie, to się dowie. Tutaj to tak nie działa

Podobnie było z księgowymi, dopóki nie znaleźliśmy Ukraińców, którzy otworzyli własne licencjonowane biura w Polsce. To uprościło życie i natychmiast przyspieszyło działanie.

No i budowlańcy. Na początku współpracowaliśmy z polską firmą i byliśmy bardzo opóźnieni, jeśli chodzi o terminy, co oznaczało dla nas kary i dodatkowe koszty. Później znaleźliśmy na rynku ukraińską firmę, która zrobiła dla nas wszystko szybko.

Nie zmienię DNA marki

Otwieramy w sobotę, a strażak w czwartek o 16.30 mówi nam: „Wrócę w poniedziałek, bo zaraz kończy się mój dzień pracy”. W Ukrainie ludzie też potrafią się nie spieszyć, ale zawsze możesz się dogadać.

Polskiemu projektowi nie poświęciliśmy wystarczająco dużo czasu. Powinniśmy byli przenieść się do Polski na 4-6 miesięcy. Ludzie i zespół są bardzo zainspirowani faktem, że właściciel firmy jest zaangażowany w proces.

Jak pokazuje ukraińskie doświadczenie, działa to bardzo dobrze. Kiedy wyjechałam do Warszawy na początku inwazji na pełną skalę, czułam, że muszę wrócić dwa miesiące później. Ważne było, by pokazać, że jestem z ludźmi. Pracownicy naprawdę lubią, kiedy wszyscy się spotykamy i rozmawiamy. Mogę być i dobrym, i złym policjantem, ale ważne, że jestem tam dla nich.

Nie widzę potrzeby zmiany DNA marki dla Polski. Porównaliśmy się z polskimi markami i oszacowaliśmy nasz rynek na 100 lokalizacji. Naszą zasadą jest teraz to, że nowy kraj oznacza nowy sklep internetowy – dopiero potem jest czas na wszystko inne.

Uruchomiliśmy sklep internetowy i zatrudniliśmy specjalistów od promocji z doświadczeniem w Europie. Trzy miesiące po otwarciu zaczęliśmy tworzyć zespół marketingowy. Mamy w nim teraz czterech pracowników. Wszyscy to Ukraińcy, ale trzech bardzo dobrze mówi po polsku.

Gdy weszliśmy na rynek 13 lat temu, od razu pozycjonowaliśmy się jako ukraińska marka i producent. W tamtym czasie wszyscy bali się deklarować jako ukraiński biznes.

Kiedy mówiliśmy: „To ukraińska marka”, klienci zaczynali przyglądać się wszystkim szwom

Potem przyszła Rewolucja Godności i ludzie zaczęli aktywniej wspierać ukraińskich producentów. To wtedy zaczęliśmy się rozwijać. Teraz chcemy sprawić, by ludzie mówili o nas jak najwięcej. Zaczęliśmy więc angażować polskich blogerów, małe i duże lokalne firmy.

Chcemy otwierać się w całej Europie. Ale zaczynamy od Polski.

Wszystkie zdjęcia z mediów społecznościowych VOVK

20
хв

„Gdy inni opuszczają ręce, my robimy swoje”. Made in Ukraine chce ubrać Zachód

Olga Gembik
liderki w Ukrainie

Tetiana Wyhowska: Czym jest Women Leaders for Ukraine?

Olga Łuć: To międzynarodowa społeczność, stowarzyszenie kobiet z biznesu, polityki i tych, które pracują w sferze społecznej, tj. w organizacjach pozarządowych i fundacjach charytatywnych. Prezeską jest Iryna Papusza, a członkiniami kobiety z całego świata. Jesteśmy obecne w 32 miastach w 19 krajach, w szczególności w Japonii, USA, Hiszpanii, Austrii, Czechach, Polsce i oczywiście w Ukrainie. Jest to więc sieć kobiet. Opiera się ona nie tylko na wymianie informacji, kontaktów i mentoringu, ale także na rozwoju przywództwa z możliwością wpływania na sprawy społeczne i polityczne. Obejmuje również reprezentację kobiet na różnych forach i konferencjach, w tym np. na konferencji w Davos.

Organizujemy spotkania – formalne i nieformalne – w krajach, z których pochodzą nasze członkinie. Pracujemy nad rozwojem kobiet, dając im siłę i umiejętności, by wiedziały, jak i co robić, jeśli chcą osiągnąć swoje cele.

Na październikowym forum Women Leaders for U Ołeksandra Matwijczuk, szefowa Wolności Obywatelskich i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, podkreśliła, że kobiety powinny się wzajemnie wspierać, by ich przyszłe pokolenia nie musiały udowadniać swojego prawa do równości

Oczywiście mężczyźni też są ważni. Są częścią tej społeczności, wsparciem lub, jak to się pięknie nazywa po angielsku, „allies”. Ale główny nacisk kładziemy na kobiety i umożliwianie im wyrażania siebie, rozwoju i nawiązywania ważnych kontaktów, by budować w ten sposób przyszłość swoją – i Ukrainy. Ich wkład jest ważny nie tylko teraz. Będzie też bardzo ważny dla odbudowy kraju, ponieważ sporo niosą na swoich barkach.

Dziś wiele kobiet żyje z dziećmi w innych krajach, gdzie opiekują się swoimi rodzinami, a także muszą zdecydować, gdzie pracować i co robić – być może założyć własną firmę albo poszukać nowej ścieżki rozwoju. Te umiejętności będą nieocenione w przyszłości.

Te kobiety, które chcą wrócić do Ukrainy i wziąć udział w jej odbudowie, muszą wiedzieć, jak to zrobić

Jakie ciekawe i ważne pomysły udało się już zrealizować Women Leaders for Ukraine?

Zacznę od dwóch projektów, które są mi szczególnie bliskie ze względu na ich ogromny wpływ. Pierwszy był realizowany wspólnie z The Kids of Ukraine Foundation. To organizacja z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, która wspiera inicjatywy pomagające dzieciom i ich rodzinom przezwyciężyć traumę wojny. Jesteśmy partnerem fundacji i wspieramy jej działania humanitarne oraz wyjazdy SviTY [program rehabilitacji psychologicznej i adaptacji dla wewnętrznie przesiedlonych nastolatków i rodzin wojskowych z dziećmi w wieku od 12 do 16 lat – red.].

Skupiamy się na wsparciu psychologicznym dzieci poprzez sport, zabawę i aktywność. Zorganizowaliśmy wiele letnich obozów w Karpatach i innych miejscach, gdzie dzieci mogą nie tylko spędzić czas na świeżym powietrzu i uciec od trudnej rzeczywistości, ale także otrzymać wsparcie psychologiczne.

Women Leaders for Ukraine m.in. wspiera dzieci w przezwyciężaniu traumy wojny

Drugi projekt realizowany jest cyklicznie wspólnie z International Coaching Federation. To znana organizacja zrzeszająca certyfikowanych trenerów samorozwoju z całego świata. Tworzy przestrzeń do głębokich i szczerych rozmów, możliwość spojrzenia na siebie i swoje umiejętności z innej perspektywy. To świetna okazja nie tylko do poznania kogoś z innego regionu lub kraju, ale także odkrycia nowych sposobów na osiągnięcie własnych celów. Pomagamy kobietom iść naprzód, głębiej zrozumieć swoje potrzeby i odkryć własny potencjał.

Nasze działania są zróżnicowane. Na przykład mamy nagrodę Ukrainian Award of Inclusivity, która honoruje liderki wprowadzające zmiany w Ukrainie. Wpływamy również na procesy legislacyjne. Ukraina jest na drodze do Unii Europejskiej i wszyscy wierzymy, że kiedyś do niej wejdzie – ale potrzeba presji z różnych stron. Z naszej perspektywy bardzo ważne jest, by kobiety były zaangażowane, żeby negocjacje akcesyjne nie były negocjacjami bez kobiet.

Nasza społeczność jest otwarta, więc jeśli któraś z czytelniczek ma jakiś ciekawy pomysł, chce coś zasugerować lub się zaangażować – zapraszamy w nasze szeregi

Udział w waszych projektach i wydarzeniach jest bezpłatny?

Tak, wszystkie koszty są pokrywane przez naszą organizację, sponsorów i partnerów. Do projektów Women Leaders for Ukraine można dołączyć po wypełnieniu formularza zgłoszeniowego i paru innych dokumentów.

Wzięła też Pani udział w projekcie coachingowym. Dlaczego coaching jest ważny dla liderki?

Coaching jest kluczem do rozwoju przywództwa. Pomaga nam dostrzec własny potencjał, otwierając dostęp do tych aspektów naszej osobowości, których zwykle nie zauważamy lub boimy się do nich przyznać. To okazja do zrozumienia własnych lęków, talentów, mocnych stron i przyznania się do ograniczeń. Ten proces jest ważny, ponieważ tylko wtedy, gdy akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, możemy stać się prawdziwymi liderkami. Tymi, które inspirują innych, budują zaufanie i tworzą przestrzeń do rozwoju zespołu.

Sergiej Fursa, Ełena Borisowa, Jekateryna Rożkowa, Nadieżda Omełczenko i Oksana Wojciechowska na forum Women Leaders for U w Kijowie, październik 2024

Coaching daje nam również odwagę do bycia wrażliwymi, do nieukrywania naszych słabości pod maskami i rolami. To przestrzeń, w której możemy pozwolić sobie na bycie sobą, bo tylko tak możemy znaleźć siłę, której potrzebujemy, by przewodzić.

Prawdziwa liderka to nie ktoś, kto zna wszystkie odpowiedzi, ale ktoś, kto może być otwarty na naukę, rozwój, a co najważniejsze – przyznanie się do własnych słabości

Tylko wtedy liderka czy lider może stworzyć środowisko, w którym inni czują się wspierani i mogą być najlepszymi wersjami samych siebie.

Sesja z coachem pozwoliła mi uporządkować mocne strony, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem. Teraz patrzę na coaching w inny sposób. Nie chodzi tylko o odkrycie swoich kompetencji czy tego, co trzeba poprawić, ale też o znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego robię to, co robię, i jaka jest moja motywacja – bo to ona daje mi energię do realizacji planów.

Realizuje Pani fajne projekty, ale to wolontariat, prawda? Czym się Pani zajmuje poza Women Leaders for Ukraine? Jakiś własny biznes?

Pracuję w filii amerykańskiego banku Bank of New York Mellon we Wrocławiu jako dyrektorka ds. usług i zajmuję się relacjami z menedżerami inwestycyjnymi. Nie mam własnego biznesu, ale jestem otwarta na kwestię wzmocnienia pozycji kobiet i ich przywództwa. Byłoby wspaniale stworzyć coś własnego, a Women Leaders for Ukraine daje mi wiedzę, jak to zrobić.

Jeśli chodzi o bankowość, to jest to również interesująca przestrzeń dla kobiet. Obecnie to branża zdominowana przez mężczyzn: im wyższe stanowiska, tym więcej mężczyzn. Zadaję więc sobie pytanie: „Dlaczego tak jest? Co można zrobić, by to zmienić, by umożliwić kobietom osiągnięcie kolejnych szczytów kariery, jeśli tego chcą?”

Na waszej stronie internetowej znalazłam kwestionariusz, który należy wypełnić, aby zgłosić swój projekt do wsparcia. Jest przeznaczony tylko dla waszych członkiń czy dla wszystkich?

Dla wszystkich. Jeśli masz pomysł na własny projekt i jego realizację, chętnie cię wysłuchamy i rozważymy sprawę. Następnym krokiem będzie rozmowa, która pozwoli nam lepiej zrozumieć twoją koncepcję i jej potencjał.

To powinien być projekt społeczny czy biznesowy? Jakie ciekawe pomysły już wsparliście?

Jesteśmy gotowi rozważyć każdy pomysł. Oceniamy, jak taki pomysł wpłynie na Ukrainę i jak mógłby poprawić sytuację kobiet. Projekty nie muszą koncentrować się na Ukrainie – mogą dotyczyć kobiet na całym świecie. Zachęcamy do zgłaszania pomysłów związanych z rozwojem kobiet, równością itp. Mogą to być projekty społeczne lub biznesowe, inicjatywy mające na celu zmianę ustawodawstwa – wszystko, co będzie miało pozytywny wpływ i stanie się motorem zmian.

Członkowie społeczności Women Leaders for Ukraine

Wspieraliśmy np. projekt Kids of Ukraine Charity Found! – przeznaczony dla dzieci, które na wojnie są najbardziej bezbronne. Warto również wspomnieć o start-upach technologicznych i nowych produktach, a także o różnych konferencjach i inicjatywach lokalnych. Niedawno zorganizowaliśmy forum w Kijowie, by zgromadzić liderki na dyskusje o rozwoju kobiet i ich wpływie na politykę, społeczeństwo i biznes.

Jako kraj spoza UE Ukraina otrzymuje mniej środków z Europy. Dlatego ważne jest, by myśleć kreatywnie i wykorzystywać potencjał, szczególnie w Polsce i innych krajach z dużą ukraińską diasporą.

A co z projektami kulturalnymi? Na przykład ja stworzyłam ukraińską bibliotekę w Katowicach i zebrałam około 1000 książek. Mam też wydawnictwo w Ukrainie i wiele pomysłów na wydawanie dzieł ukraińskich pisarzy po polsku i promowanie ukraińskiej literatury...

To wspaniały projekt. Kultura jest naprawdę ważna w naszej walce. Wojna sprawiła, że ukraińska kultura stała się bardziej widoczna za granicą, a to jest okazja, by zapraszać innych np. do poznania naszych utalentowanych pisarzy, takich jak Lina Kostenko.

Spalone dzieła sztuki, splądrowane kościoły i zniszczone zabytki to konsekwencja barbarzyńskich aktów, których rosyjskie wojska wciąż dopuszczają się w Ukrainie.

Celowe niszczenie dóbr kultury jest uważane za zbrodnię wojenną i jest szkodą dla dziedzictwa nie tylko jednego narodu, ale całego świata

Co planujecie na przyszłość?

Głównym celem jest rozszerzenie naszej społeczności z naciskiem na głębszą współpracę. Następnie skupimy się na projektach politycznych i społecznych, wspieraniu prawodawstwa, równości płci i różnorodności oraz uczestniczeniu w dyskusjach politycznych i konferencjach, na których głos kobiet jest ważny.

Teraz podsumowujemy wyniki mijającego roku, by zrozumieć, które projekty spotkały się z największym odzewem, które przyniosły rzeczywistą różnicę, miały pozytywny wpływ i powinny być kontynuowane. Zdecydowanie będziemy nadal prowadzić fundację charytatywną Kids of Ukraine i projekt coachingowy, bo mają one dużą skalę i znaczenie. Tak jak projekt Resilience Ship, który ma na celu promowanie ukraińskiego zrównoważonego przywództwa na świecie.

Mamy nadzieję, że wiele osób ma ciekawe pomysły i chce działać. Ważne jest, aby utrzymać zainteresowanie Ukrainą, ponieważ ostatnio nieco osłabło. To będzie nasza misja.

Zdjęcia: FB Women Leaders for Ukraine

20
хв

To, czego Ukrainki uczą się za granicą, przyda się w odbudowie kraju

Tetiana Wygowska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Tu nie wchodźcie, wszędzie są miny

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: Ekshumacje to nie wielka polityka, ale kwestia godności

Ексклюзив
20
хв

Dzwoniąc do dyktatora. Dlaczego Putin śmieje się z telefonicznej dyplomacji Scholza

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress