Exclusive
20
min

Podzielone rodziny ukraińskich migrantów: badanie postaw

Gdzie w Europie jest najwięcej ukraińskich uchodźców i dlaczego przenoszą się z jednego kraju do drugiego? Dlaczego ci, którzy mają pracę w nowym miejscu i nieźle się tam zintegrowali, nadal chcą wrócić? I dlaczego ci, którzy nie są w stanie żyć własnym życiem w nowym kraju, nadal planują swoją przyszłość za granicą? Sestry wraz z socjologami przyjrzały się postawom i nastrojom wśród ukraińskich uchodźców

Maria Syrczyna

Połowa ukraińskich uchodźców w UE to kobiety, kolejne 33% to dzieci. Fot: Marcin Nowak/REPORTER

No items found.

Ukraińcy w Europie: gdzie łatwiej przetrwać

Według najnowszych danych Eurostatu ponad 4,3 mln Ukraińców posiada obecnie status tymczasowej ochrony w UE. Głównymi krajami, które przyjęły ukraińskich uchodźców, są Niemcy (1,27 mln), Polska (951 560) i Czechy (381 190). Jednocześnie istnieją kraje, z których Ukraińcy masowo wyjeżdżają (na przykład Włochy, które w ubiegłym roku opuściło 18 125 osób z powodu trudności biurokratycznych, co stanowi 11,2% całkowitej liczby ukraińskich uchodźców we Włoszech) lub z których przenoszą się do innych krajów (ponad 350 000 Ukraińców wyemigrowało z Polski do Niemiec).

Jakie były główne powody, dla których uchodźcy decydowali się przenosić z Polski do Niemiec?

W badaniu przeprowadzonym przez Platformę Migracyjną EWL i Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich Uniwersytetu Warszawskiego, rzeczniczka EWL Margarita Sitnik poinformowała, że prawie 59% ukraińskich uchodźców spośród tych, którzy nie pracowali w Polsce i nie mogli tu znaleźć pracy, przeniosło się do Niemiec. W Niemczech co trzecia z tych osób ma już pracę.

Główne powody przeprowadzki to:

1. dla uchodźców z Ukrainy świadczenia socjalne są w Niemczech bardziej atrakcyjne;

2. odwiedzają przyjaciół i znajomych w Niemczech;

3. po opłaceniu wszystkich wydatków związanych z pobytem w Niemczech pozostaje więcej pieniędzy niż w Polsce;

4. w Niemczech udało się znaleźć pracę z wyższą pensją niż w Polsce.

Dla uchodźców z Ukrainy świadczenia socjalne są w Niemczech bardziej atrakcyjne. Zdjęcie: Shutterstock

– Początkowo ludzie przyjeżdżali do Polski, ponieważ większość z nich miała tu jakieś więzi społeczne, było blisko, rozumieli język i kulturę – wyjaśnia Switłana Szewczenko, doktorka socjologii, starsza badaczka w Instytucie Socjologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. – A potem zaczęli sprawdzać, czy można znaleźć pracę w Polsce, czy też łatwiej jest to zrobić w innych krajach. I okazało się, że dla wielu osób w Polsce było to bardzo trudne, a niektórym się nie udało.

Jeśli mówimy o kobietach z dziećmi – bo to one stanowią zdecydowaną większość ukraińskich uchodźców – to w Polsce muszą ciężko pracować, by opłacić mieszkanie, jednocześnie wychowując dzieci. Dla siebie zostaje im niewiele pieniędzy. W przypadku wielu z nich poziom życia jest znacznie gorszy niż w Ukrainie. W Niemczech Ukrainki mogą liczyć na większe wsparcie społeczne, co jest poważną zaletą.

Czy wrócą do Ukrainy?

– Jakiekolwiek prognozy dotyczące odsetka tych, którzy teraz wrócą, nie mają sensu, ponieważ większość ludzi żyje w niepewności – kontynuuje Sawczenko. – Są to głównie rodziny, w których mąż również wyjechał, lub kobiety, które się rozwiodły, lub te, które nie mają dokąd wrócić, ponieważ ich dom znajduje się na okupowanym terytorium itp. Również nastoletni i poborowi chłopcy raczej nie wrócą w najbliższej przyszłości.

Maria Syrczyna: – Na podstawie doświadczeń z poprzednich wojen, zwłaszcza II wojny światowej, niektórzy socjologowie twierdzą, że około połowa tych, którzy wyjechali, wraca.

Switłana Sawczenko: – Nie odwoływałbym się do doświadczeń poprzednich wojen. Specyfika obecnej migracji Ukraińców polega na tym, że większość rodzin jest podzielona. Mężczyźni są w Ukrainie, kobiety, z dziećmi lub bez, są za granicą i chcą wrócić.

Wiele kobiet zdecydowało się porzucić własne życie i żyć dla dobra swoich dzieci. I nie planują własnego życia, ale życie swoich synów i córek

Ponadto kobiety te często nie mają tutaj nie tylko swoich mężów, ale także dziadków – wszystkich tych, którzy pomagali im przy dzieciach w Ukrainie. I dlatego mogą polegać wyłącznie na sobie. A to bardzo trudne.

Co motywuje Ukraińców do powrotu do domu

Dane EWL

Jewhenija Błyzniuk, socjolożka, założycielka i dyrektorka firmy badawczej Gradus Research, zgadza się z opinią, że Ukraińcy za granicą generalnie nie są skłonni do tworzenia jasnych planów powrotu do kraju.

– Zgodnie z wynikami dużego badania migracyjnego przeprowadzonego przez naszą firmę, 62% Ukraińców nie może udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie dotyczące swojego powrotu – mówi socjolożka. – Niemniej 55% respondentów zamierza wrócić. Odsetek takich osób jest najwyższy wśród tych, które pracują zdalnie dla ukraińskich firm (70%) lub są tymczasowo bezrobotne (68%).

Dostępność lub brak zatrudnienia w Ukrainie ma znaczący wpływ na sposób, w jaki ukraińscy migranci przystosowują się do życia w kraju przyjmującym.

Respondenci, którzy utrzymują kontakty zawodowe w Ukrainie lub doświadczają trudności w znalezieniu pracy za granicą, bardziej chcą wrócić do ojczyzny

Kiedy w marcu 2024 r. wraz z EUAA (Agencją Unii Europejskiej ds. Azylu) i OECD (Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) przeprowadziliśmy badanie zamiarów migracyjnych Ukraińców, okazało się, że 69% respondentów (stan na luty 2024 r.) nie zmieniło miejsca stałego zamieszkania od początku inwazji, zaś 23% zmieniło je, ale już wrócili do poprzedniego.

Jeśli chodzi o Ukraińców, którzy rozważają relokację, w maju 2024 r. było takich 41%. Jednak ten odsetek odnosi się tylko do prawdopodobieństwa, a nie pewności, że coś podobnego nastąpi. Na decyzję o wyemigrowaniu znaczący wpływ mają takie czynniki jak zagrożenie życia i zdrowia – zarówno własnego, jak bliskich (76%) – możliwa okupacja rodzinnego regionu (72%), brak lub utrata mieszkania (63%) itp. Z kolei najczęstszymi czynnikami zniechęcającymi do relokacji są: brak pieniędzy na przeprowadzkę (41%), zobowiązania społeczne w Ukrainie (34%) oraz brak stabilnej pracy i dochodów w pożądanym kraju relokacji (29%).

Jeśli chodzi o respondentów, którzy planują pozostać w krajach tymczasowego zamieszkania, to nie są to ostateczne decyzje, ale raczej tymczasowe zamiary, które mogą ulec zmianie pod wpływem czynników zewnętrznych.

Dlaczego ludzie chcą wracać?

Jewhenija Błyzniuk: – Wśród racjonalnych powodów dominuje chęć posiadania stabilnej pracy w swojej specjalności. Na przykład kiedy przeprowadziliśmy badanie wpływu procesów migracyjnych na biznes w 2023 r., stwierdziliśmy, że obszary działalności Ukraińców uległy zmianie: przed inwazją większość zatrudnionych respondentów zajmowała się edukacją i szkoleniami, inżynierią, nauką, technologią, ekonomią i finansami, komunikacją itp. Po inwazji okazało się, że ci, którzy znaleźli pracę za granicą, byli zatrudnieni głównie na budowach (14%) lub sprzątali (10%).

Różnice kulturowe i językowe też mogą być wymieniane jako racjonalne powody powrotów: 46% respondentów posługuje się językiem angielskim na poziomie podstawowym lub poniżej średniej, co może być wystarczające do codziennej komunikacji, ale już nie do pracy. Oczywiście trudności językowe nie ograniczają się do krajów anglojęzycznych: w naszym badaniu z 2023 r. stwierdziliśmy, że

43% ukraińskich migrantów ma problemy w pracy, ponieważ nie znają lokalnego języka

To niewątpliwie zachęca ich do rozważenia powrotu do Ukrainy.

Jeśli chodzi o powody irracjonalne, to obejmują one chęć ponownego połączenia się z bliskimi i znalezienia się w znajomym sobie środowisku psychologicznym ze zrozumiałym językiem, nawykami i tradycjami.

Wróć, by spełnić dawne marzenia

Jakie są argumenty tych, którzy zdecydowali się pozostać w Europie? Czego im brakuje, oprócz bezpieczeństwa?

Należy pamiętać, że według badania migracyjnego Gradus Research 58% respondentów uważa niepewność co do przyszłości swoich dzieci za czynnik skłaniający do opuszczenia Ukrainy. Obecnie zajmuje on czwarte miejsce w rankingu najważniejszych. Wyżej są jedynie obawy o bezpieczeństwo: zagrożenie życia, możliwa okupacja regionu zamieszkania, utrata mieszkania.

Ponadto wśród osób mieszkających za granicą z dziećmi poniżej 18. roku życia zamiar powrotu do Ukrainy jest nieco słabszy (55%) niż wśród osób bez dzieci (63%).

Jednym z kluczowych argumentów przemawiających za pozostaniem w krajach tymczasowego pobytu jest możliwość zapewnienia dzieciom wysokiej jakości edukacji i większa pewność co do ich przyszłości

Jak można pomóc tym, którzy stoją w rozkroku między krajem, w którym ich dzieci są bezpieczne, a Ukrainą, do której ciągnie ich serce?

Trzeba dać ludziom perspektywy rozwoju. Brak takich perspektyw zwiększa strach przed niepewnością. Dlatego biznes i państwo powinny połączyć siły, by przekonać Ukraińców, że w naszym kraju mogą sobie wyznaczać cele, osiągać je i zapewnić sobie i swoim dzieciom wszystko, czego potrzebują. Kwestia edukacji dzieci staje się coraz ważniejsza, warto więc skupić się na tworzeniu dodatkowych programów szkoleniowych, które pozwolą młodym ludziom zdobyć pierwsze doświadczenie wolontariackie lub zawodowe, współpracować z międzynarodowymi młodzieżowymi organizacjami pozarządowymi i angażować uczniów w ich projekty, a także oferować staże w ukraińskich firmach z późniejszym zatrudnieniem dla studentów. Stwarza to możliwości budowania celów i konkretnych planów, które dają pewność i impuls do rozwoju kariery i rozwoju osobistego w Ukrainie.

Eksperci twierdzą, że realistyczna perspektywa członkostwa Ukrainy w NATO i UE sprowadzi większość ukraińskich emigrantów z powrotem do kraju. fot: Shutterstock

Czy są jakieś rzeczy, które zaskoczyły Panią w odpowiedziach respondentów?

W najnowszym badaniu migracyjnym dowiedzieliśmy się, jak bardzo czynniki emocjonalne wpływają na zachowania migracyjne Ukraińców. Sklasyfikowaliśmy je jako „nostalgiczne”. Oprócz ponownego połączenia się z bliskimi, obejmują one również możliwość robienia tego, co respondenci kochają w Ukrainie, spełnienia dawnych marzeń lub wniesienia wkładu w zwycięstwo. Oczywiście zagrożenia dla bezpieczeństwa zniechęcają ukraińskich migrantów do powrotu, ale z pewnością chcą tego z psychologicznego punktu widzenia.

Jakie są różnice między odpowiedziami z lat 2022, 2023 i 2024? Jakie są trendy?

Jednym z kluczowych trendów jest to, że Ukraińcy przebywający za granicą stają się mniej optymistyczni w swoich przewidywaniach odnośnie do czasu trwania wojny. W 2023 r. 43% ukraińskich migrantów stwierdziło, że aktywne działania wojenne będą trwać latami. W 2024 r. odsetek respondentów, którzy tak uważają, wzrósł do 53%.

Oczekuje się również, że wraz przedłużaniem się wojny Ukraińcy za granicą staną się bardziej niepewni co do terminu swoich powrotów. Dziś takiej pewności nie ma 62% respondentów, podczas gdy w 2023 r. odsetek tego typu osób był prawie o połowę mniejszy i wynosił 36%.

No items found.

Redaktorka informacyjna w sestry.eu.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako felietonistka gazety „Fakty i komentarze”, autorka „Companion”, „Business Journal” i „Events and People”. Współpracowała z niemieckim Ministerstwem Kultury przy serii wykładów i materiałów na temat psychologii mas i wychodzenia społeczeństw z kryzysu psychicznego i gospodarczego. Organizatorka ogólnoukraińskiej imprezy charytatywnej „Kolory życia”.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Czasiw Jar, Ukraina, obwód doniecki

Czy można żartować i tańczyć, gdy w kraju trwa wojna? To pytanie, które powraca w dyskusjach i komentarzach, gdy tylko do opinii publicznej trafią z Ukrainy zdjęcia beztrosko bawiących się ludzi. W przeddzień koncertu Okean Elzy w Kijowie oglądaliśmy nocne fotografie pożaru w Mikołajowie po rosyjskim ataku rakietowym. Następnego dnia prezydent Wołodymir Zełeński zdawał relację w parlamencie ukraińskim z rozmów na temat "Planu zwycięstwa", który przedstawił najważniejszymi politykami na świecie, oczekując ich bardziej zdecydowanych działań. Pod koniec miesiąca wzmożyły się ataki na Charków, w tym ostatnim ucierpieli ludzie, ale też słynny modernistyczny Derżprom, w 2017 wpisany na wstępną listę światowego dziedzictwa UNESCO, a po inwazji Rosji na pełną skalę objęty tymczasową wzmocnioną ochroną tej organizacji. " „Nie można sobie wyobrazić Nowego Jorku bez Empire State Building i nie można sobie wyobrazić Charkowa bez Derżpromu” powiedziała Viktoria Grivina, doktorantka ds. Charkowa na Uniwersytecie w St Andrews i mieszkanka Charkowa w rozmowie dla Kyiv Independent. Z kolei Swiatoslaw Wakarczuk, lider Okeanu Elzy, najpopularniejszej grupy rockowej w tej części świata, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej przyznał: Trwa wojna, ale musimy w miarę możliwości utrzymywać rzeczywistość taką, jaka była przed wojną.Dla mnie to główny motor napędowy koncertowania. Nasi żołnierze na wschodzie i południu walczą o tę normalność. Bo jeśli nie ma normalnego życia w Kijowie i innych miastach Ukrainy, to o co właściwie walczyć? Nie można przecież zrobić z całego kraju wielkiego okopu."

W galerii zdjęć  października pokazujemy ludzi walczących na różnych frontach: specjalistkę ds. rozminowywania Nadiię Kudryavtsevs, Maksyma Butkevycha, uwolnionego z rosyjskiej niewoli działacza na rzecz praw człowieka, tancerzy Baletu Narodowego Ukrainy, ratowników medycznych z autobusu "Austrian", i mieszkankę Charkowa z kawą.

To oni dają nam dziś nadzieję.

Zdjęcie: Ivan SAMOILOV / AFP/East News

Kobieta ogląda zniszczenia budynku Derzhprom, zabytkowego radzieckiego wieżowca, po ataku rakietowym w Charkowie, 29 października 2024 r.

Zdjęcie: TIMOTHY A. CLARY / AFP/ East News

Tancerze Narodowego Baletu Ukrainy, Tetiana Lozova i Yaroslav Tkachuk, podczas występu „Harlequinade” w New York City Center w Nowym Jorku, 16 października 2024 r.

Zdjęcie: Roman PILIPEY / AFP/ East News

Ratownicy medyczni ochotniczego batalionu medycznego Hospitallers udzielają pomocy ukraińskim żołnierzom rannym w walkach w obwodzie donieckim w autobusie ewakuacji medycznej jadącym do szpitala, 6 października 2024 r., Autobus o nazwie „Austrian” został nazwany na cześć znaku wywoławczego ukraińskiej lekarki Natalii Frauscher, która mieszkała w Austrii i zginęła w wypadku drogowym w czerwcu 2022 r.

Zdjęcie: Anatolii STEPANOV / AFP/ East News

Matka trzyma portret swojego zaginionego syna podczas wiecu krewnych zaginionych ukraińskich żołnierzy na placu Niepodległości w Kijowie, 16 października 2024 r., Krewni zaginionych żołnierzy zorganizowali wiec, aby zażądać od ukraińskich władz przyspieszenia poszukiwań bliskich żołnierzy. 

Zdjęcie: Fabrice COFFRINI / AFP/East News

Ukraińska specjalistka ds. rozminowywania Nadiia Kudryavtseva, pracująca dla Swiss Demining Foundation (FSD), przeprowadza pokaz rozminowywania podczas na Ukraine Mine Action Conference 2024 w Lozannie, Szwajcaria, 17 października 2024 r.

Zdjęcie: Materiały prasowe Prezydenta Ukrainy

Europejskie tournee prezydenta Wołodymira Zełeńskiego podczas którego przedstawiał “Plan zwycięstwa” Ukrainy w wojnie z Rosję i rozmawiał o wsparciu dla swojego kraju z Gorgią Meloni, Keirem Starmerem, Olafem Scholzem i Emmanuelem Macronem, 10 października, 2024 r.

Zdjęcie: Dmytro Smolienko/Ukrinform/ East News

Kierownik szwalni Fundacji Charytatywnej Palianytsia Olena Hrekova i lokalny wolontariusz, założyciel Fundacji Charytatywnej Vlasnoruch Wasyl Busharov pokazują poncho z funkcją obrazowania termicznego, zaprojektowane i wykonane przez wolontariuszy z Zaporoża dla wojska, Zaporoże, południowo-wschodnia Ukraina, 17 października, 2024 r.

Zdjęcie: Anatolii STEPANOV / AFP / East News

Koleżanka ukraińskiej dziennikarki Wiktorii Roszczyny trzyma jej zdjęcie podczas wydarzenia ku czci pamięci Wiktorii przy prowizorycznym pomniku poległych żołnierzy ukraińskich na placu Niepodległości w Kijowie, 11 października 2024 r., Wiktoria Roszczyna, która w tym miesiącu skończyłaby 28 lat, zaginęła w sierpniu ubiegłego roku podczas podróży reporterskiej do kontrolowanej przez Rosję wschodniej Ukrainy. Petro Jacenko, rzecznik ukraińskiej centrali koordynacji jeńców wojennych, potwierdził śmierć dziennikarki, 10 października 2024 r.

Zdjęcie: AFP/ East News

Aktywiści rozwijają gigantyczną flagę Donieckiej Republiki Ludowej, aby uczcić Dzień Flagi w Doniecku, na kontrolowanej przez Rosję Ukrainie, 25 października 2024 r.

Zdjęcie: Roman Baluk / Reuters / Forum

23-letnia Yana Zalevska, była ukraińska żołnierka, która została ranna na linii frontu, pokazuje zdjęcie zrobione krótko po odniesieniu obrażeń, teraz gdy poddała się zabiegom medycznym w klinice, która leczy blizny we Lwowie, Ukraina, 18 października 2024 r.

Zdjęcie: прес-служба Президента України

Maksym Butkevych, współzałożyciel Centrum Praw Człowieka ZMINA i żołnierz AFU, który niedawno został zwolniony z rosyjskiej niewoli, podczas spotkania z prezydentem Wołodymirem Zełeńskim podziękował wszystkim, którzy pomogli mu wrócić do domu. Butkevych przebywa obecnie w ośrodku rehabilitacyjnym, 23 października, 2024 r.

Zdjęcie: SERGEY BOBOK / AFP/ East News

Kobieta pije kawę wśród gruzów po ataku rakietowym w Charkowie. Rosyjskie ataki na dzielnicę mieszkaniową drugiego co do wielkości miasta Ukrainy, zabiły co najmniej cztery osoby, 29 października 2024 r

Zdjęcie: Jędrzej Słodkowski для Gazety Wyborczej

Publiczność podczas koncertu Okeanu Elzy w Pałacu Sportu w Kijowie, 16 października, 2024 r.

20
хв

Ukraina na zdjęciach w październiku 2024 roku

Beata Łyżwa-Sokół

Wojna Rosji w Ukrainie podzieliła na „przed” i „po” życie nie tylko Ukraińców. Polsce i jej społeczeństwu rosyjska inwazja również przyniosła nową rzeczywistość. Jeden z najbardziej monoetnicznych krajów w Europie stał się miejscem, w którym Polacy żyją obok setek tysięcy migrantów ze Wschodu – głównie z bliskiej kulturowo i cywilizacyjnie Ukrainy. Jednocześnie wojna uświadomiła naszym społeczeństwom, że wcześniej prawie nic o sobie nie wiedzieliśmy, a nasze wzajemne postrzeganie siebie było pełne stereotypów i klisz.

Co dziś wiemy o sobie nawzajem i jak wpływa to na przyszłość obu krajów? Rozmawiamy o tym z dr. Anną Dolińską, autorką licznych badań na temat migracji, socjolożką, starszą analityczką w Instytucie Spraw Publicznych w Warszawie.

Maria Górska: Zaczęłaś badać migracje w Polsce jeszcze przed rosyjską inwazją. Dlaczego to dla Ciebie ważne?

Anna Dolińska: Kiedy rozpadł się Związek Radziecki, miałam 10 lat. Wybuchł kryzys gospodarczy i wielu ludzi z całego ZSRR przyjechało do Polski, by wyżywić swoje rodziny. Ludzie otrzymywali zapłatę nie w pieniądzach, ale w towarach, więc wyjeżdżali sprzedawać je za granicę. W ten sposób Polska, kraj z zamkniętymi granicami i stosunkowo niewielką liczbą obcokrajowców, nagle stała się mekką dla pracowników z byłego Związku Radzieckiego.

Stadion Dziesięciolecia w Warszawie zamienił się w ogromne targowisko, na którym handlowali ludzie ze Wschodu. Tłumy były takie, że nie było miejsca, gdzie mogłoby spaść jabłko. Przywożono też kontrabandę, głównie papierosy i alkohol. Były przekleństwa, bójki, brud i przemoc.

To były lata 90., w Polsce będące też okresem niespotykanej przestępczości. To wtedy w pamięci ludzi zaczęło się kształtować poczucie zagrożenia i biedy związanej z wizerunkiem człowieka ze Wschodu

Kiedy po studiach zaczęłam pracować w szkole językowej, poznałam tam dwie przyjaciółki, Ukrainkę i Białorusinkę. Obie należały do klasy średniej, były wykształcone i świetnie mówiły po angielsku. Ich styl życia nie różnił się zbytnio od mojego. Wtedy zaczęłam na nowo analizować swoje poglądy i zdałam sobie sprawę, że stereotypy na temat ludzi ze Wschodu są w Polsce głęboko zakorzenione. Zastanawiałam się, czy można to zmienić – i tak temat ten stał się podstawą mojej pracy doktorskiej oraz większości późniejszych badań.

Co odkryłaś podczas swoich pierwszych badań?

Od 2012 roku, czyli od czasu studiów doktoranckich, zajmuję się tematyką migracji, w szczególności kobiet ze Wschodu. Tematem mojej rozprawy doktorskiej były kariery kobiet, głównie z Ukrainy, które przyjechały do Polski i poszukiwały pracy na tzw. pierwotnym rynku pracy. W późniejszych badaniach pogłębiłam badania, szukając kontaktów z kobietami, które ukończyły studia w kraju pochodzenia, miały doświadczenie zawodowe i przyjechały do Polski w poszukiwaniu pracy zgodnej z ich kwalifikacjami i wykształceniem. Były to kobiety, które na przykład awansowały w swoich korporacjach przed przyjazdem do Polski i przyjechały tu z zamiarem kontynuowania pracy na tym samym stanowisku.

Jednak ze względu na panujące tu stereotypy, nagle z profesjonalistek i pracowniczek międzynarodowych korporacji zmieniały się w „kobiety z Ukrainy”. Przezwyciężenie tych stereotypów było prawdziwym wyzwaniem

Jakie były najczęstsze stereotypy?

Jednym z negatywnych stereotypów było przekonanie, że Ukraińcy to robotnicy, którzy przybywają tu do pracy fizycznej. Przez dwie dekady Polacy byli przyzwyczajeni do tego, że mężczyźni przyjeżdżali z Ukrainy na budowy lub do innych prac fizycznych. A kobiety – do opieki nad osobami starszymi i sprzątania.

W pierwszej połowie XXI wieku wciąż funkcjonował stereotyp tzw. „żony ze Wschodu” – Ukrainki, która chce lepszego życia i męża z Zachodu. Innym toposem była ukraińska pracownica seksualna. Wcześniej taką pracę określano słowem „prostytucja”, które było używane także w dyskursach, teraz nazywa się to „pracą seksualną”. Wszystkie te elementy składają się na wachlarz stereotypów, które tworzą ogólny obraz. Od początku lat 90. do pierwszych lat XXI wieku wizerunek Ukrainek był bardzo negatywny.

Co wpłynęło na zmianę tych wyobrażeń?

To się działo stopniowo. Wydarzenia we współczesnej historii Ukrainy dowiodły, że nasze kraje mają wspólne wartości.

Pierwszym impulsem do zmiany nastawienia była Pomarańczowa Rewolucja w 2004 roku. To wtedy po raz pierwszy sympatia do Ukraińców wśród Polaków radykalnie wzrosła

Około 2010 roku wielu ukraińskich studentów zaczęło przyjeżdżać do Polski na studia, a polskie uniwersytety uruchomiły programy dla kandydatów ze Wschodu. Polacy zobaczyli, że Ukraińcy nie przyjeżdżają tylko do pracy: ukraińska młodzież przyjeżdża do Polski, by zdobyć wyższe wykształcenie.

Kolejnym punktem zwrotnym było Euro 2012, które Ukraina i Polska wspólnie zorganizowały. To był przełomowy moment.

Euro 2012 odbyło się w ośmiu miastach Ukrainy i Polski. Bartosz Krupa/East News

A potem przyszedł Euromajdan i agresja Rosji na Krym oraz Donbas. Polacy pamiętają, do czego zdolna jest Rosja, widzieli jej obecne zbrodnie, a Ukraina to nie Osetia czy Mołdawia – z dnia na dzień ofiarą agresji padł nasz sąsiad!

Jak inwazja Rosji zmieniła stosunek do Ukraińców?

Dla wielu osób było zaskoczeniem, gdy do Polski masowo przyjechała klasa średnia – ludzie z wyższym wykształceniem, kapitałem finansowym i kulturowym. To byli Ukraińcy, których Polacy po prostu nie widywali na co dzień w takiej liczbie. Polacy nie podróżowali do Ukrainy jako turyści i nie mieli okazji poznać tego różnorodnego kraju.

Przypomniało mi to moją podróż do Islandii w 2008 roku, gdzie Polacy są największą grupą imigrantów. Taksówkarz, który wiózł mnie do hotelu, zapytał, skąd jestem. Kiedy powiedziałem, że z Polski, stwierdził, że to niemożliwe, ponieważ nie wyglądam na Polkę. Stało się tak pomimo faktu, że wyglądam jak typowa Polka, nie ma w moim wyglądzie nic egzotycznego. Ale mówiłam po angielsku i nie przyjechałam do pracy w przetwórni ryb. Po prostu przyjechałam na wakacje.

„Polka na wakacjach na Islandii? To niemożliwe!” – powiedział. Podważyłam jego stereotypy

Tak samo było z Ukrainą. Być może największym szokiem dla Polaków był widok uchodźców w samochodach; niektórzy przyjechali bardzo ładnymi autami. Gdy widziałam zdziwienie Polaków, mówiłam: „Jak myślisz, dlaczego ukraińskie kobiety musiały iść pieszo do Polski? Gdyby w Polsce wybuchła wojna, a ja miałbym samochód, wolałbym nim pojechać, niż zostawić go w domu i czekać, aż spadnie na niego bomba!”.

Oczywiście niektórzy Polacy byli zszokowani, niektórzy zaskoczeni, niektórzy zazdrościli. Jednak stopniowo zaczęło być jasne, że nasi sąsiedzi nie różnią się zbytnio od nas. Tak, są pewne różnice, ale nie są to różnice cywilizacyjne.

Większość nowo przybyłych to ukraińskie matki, które, tak jak my, rodzą, wychowują i posyłają dzieci do szkoły. Dlatego na tle rosnącego poparcia dla Ukraińców obserwujemy coś, co można nazwać rywalizacją o zasoby. Jeszcze na długo przed wojną w Polsce był ogromny problem choćby z liczbą miejsc w żłobkach. Wraz z napływem Ukraińców stał się on bardziej dotkliwy. Przepełnione klasy w szkołach nieco zmniejszyły empatię wśród Polaków, ale ogólnie wsparcie dla Ukraińców, choć mamy już trzeci rok wojny, nadal jest rekordowe.

Dziś bycie Ukraińcem to powód do dumy na całym świecie, także w Polsce. Ludzie noszą plakietki z ukraińską flagą, a niektórzy Polacy zgłosili się na ochotnika do walki na froncie w Ukrainie

Wiele osób jeździ do Ukrainy jako wolontariusze. Wartość ukraińskiej marki w oczach Polaków wzrosła fantastycznie, co rozciąga się także na kwestie zawodowe.

Co dali Polsce ukraińscy uchodźcy, którzy przybyli tu podczas inwazji?

Dzięki ukraińskim imigrantkom wzrosła nasza gospodarka i PKB. Większość tych kobiet pracuje i robi to legalnie, płacą składki, więc Polska zdecydowanie na tym korzysta gospodarczo. Demograficznie po raz pierwszy od wielu lat przekroczyliśmy próg 40 milionów mieszkańców. Oczywiście klasy są przepełnione, ale nie ma problemu z tym, że w szkołach jest mało dzieci! Dla mnie osobiście bardzo cenna jest wzajemna integracja kulturowa Ukrainy i Polski w czasie wojny. Bezcenne jest to, że powstają filmy, wystawiane są spektakle, odbywają się wielkie wystawy, takie jak trwające w Warszawie wystawy ukraińskiej artystki Marii Prymaczenko czy artysty Siergieja Paradżanowa.

Czego najbardziej potrzebują teraz ukraińscy uchodźcy w Polsce?

Na początku wojny cała uwaga skupia się na tym, by nikt nie chodził głodny, by każdy miał gdzie się ogrzać. Potem oczywiście dochodzi do tego praca, nauka, dzieci. To główne filary. Ale co z faktem, że uchodźcy mają inne potrzeby?

W zeszłym roku realizowałam projekt poświęcony ukraińskim artystkom – malarkom, hafciarkom i przedstawicielkom innych kreatywnych zawodów. Po wybuchu wojny zapisałam się do wielu grup na Facebooku pomagających Ukraińcom, w tym promujących i sprzedających ukraińskie produkty w Polsce: hafty, odzież, biżuterię itp. Kupiłam kilka rzeczy, rozmawiałam z wieloma osobami i zaczęłam uczyć się ukraińskiego. Chciałam się przekonać, czy ukraińscy migranci, w szczególności ze środowiska artystycznego, zarabiają na życie w Polsce i jakie przeszkody napotkali na rynku pracy.

Prawie wszystkie artystki, z którymi rozmawiałam, nie były już w stanie utrzymać się ze swojej sztuki lub rękodzieła w Polsce; stało się to dla nich jedynie dodatkowym dochodem

Aby wyżywić swoje rodziny, musiały szukać innej pracy. Te kobiety, które nie planowały tu przyjeżdżać, znalazły się tu ze swoimi dziećmi bez krewnych, którzy pozostali w Ukrainie. Nie mają żadnych więzi społecznych ani dodatkowych pieniędzy, a nagle spadło na nie wiele obowiązków. Jedna z tych kobiet przed wojną pisała wiersze i publikowała je w Ukrainie. Odkąd przyjechała do Polski, nie napisała ani jednego, ponieważ nie jest w stanie tworzyć.

Obecnie pracuję nad projektem dotyczącym aktywizmu artystycznego i kulturalnego, by zbadać, w jaki sposób 2,5 roku po wybuchu wojny społeczno-kulturowe potrzeby ukraińskich uchodźczyń są w Polsce zaspokajane. Wydaje się, że większość z nich poradziła sobie z codziennym życiem: ich dzieci są w szkole, z reguły mają pracę, nauczyły się języka, przestrzeń wokół nich stała się bardziej znajoma. Zarazem jednak kiedy wojna trwa od trzech lat, nie da się jej po prostu przeczekać – jeść, pić, zarabiać, posyłać dzieci do szkoły. Chcesz mieć życie kulturalne i społeczne, są potrzeby wyższego rzędu. Właśnie to chciałabym zbadać i omówić.

Wiele kobiet mówi, że marzą o wyjściu do teatru czy kina, ale nie mają z kim zostawić dzieci. Powinniśmy pomyśleć o tym, jak pomóc tym kobietom wyjść z domu gdzie indziej niż tylko do pracy. Powinniśmy stworzyć równoległe wydarzenia dla dzieci ukraińskich matek – animacje, opiekę nad dziećmi, miniwystawy – aby całe rodziny mogły uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych i społecznych.

Należy stworzyć pewną ilość dóbr kulturalnych dla tej części naszego społeczeństwa – a jest to, przypomnę, 900 tysięcy osób, z których znaczna część to wykształcone kobiety, klasa średnia. Dobrze by było, gdyby istniały filmy, wystawy, spektakle z ukraińskimi napisami, które mogłyby tym kobietom opowiedzieć coś o Polsce i polskiej kulturze.

Byłoby wspaniale, gdyby niektóre z projektów służących dialogowi mogły być realizowane wspólnie z organizacjami w Ukrainie jako projekty dwustronne

Czego polskie i ukraińskie społeczeństwa nauczą się z tych lat współpracy i współistnienia w czasach inwazji? Jak to wpłynie na dialog w przyszłości?

Moim zdaniem najcenniejsze jest pozytywne doświadczenie współpracy między naszymi społeczeństwami, współistnienia w jednym kraju. Teraz mamy znacznie większy zestaw elementów, z których można budować obraz siebie nawzajem. To niewątpliwie jest wartość.

Chciałabym widzieć wzajemne zrozumienie w kwestiach problematycznych kart wspólnej historii. Moim zdaniem historycy z Polski i Ukrainy powinni usiąść przy jednym stole i wypracować wspólną wersję historii, która zamknie bolesne kwestie z przeszłości i pozwoli nam budować przyszłość opartą na wzajemnym zrozumieniu i szacunku.

Nie wiem, czy i kiedy wszyscy Ukraińcy wrócą do domu. Ale już teraz widać, że część ludzi, zwłaszcza tych, którzy mają tu dzieci, zawsze będzie żyła w tej ponadnarodowej przestrzeni – jedną nogą tu, drugą tam.

Do czego to doprowadzi? Cóż, zobaczymy za 10 lat. Ale w ciągu tych trzech lat Polska zdecydowanie stała się bardziej otwartym, wielokulturowym krajem.

20
хв

Menedżerka zamiast sprzątaczki: nowy wizerunek Ukrainki w czasie wojny

Maria Górska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Uchodźcy bez wykształcenia: gdzie są ukraińskie szkoły za granicą?

Ексклюзив
20
хв

Pierwsza rocznica Sestr: rok odkryć

Ексклюзив
20
хв

Ukraińcy w Nowej Zelandii: bez pieniędzy od rządu, ale z szansą na obywatelstwo

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress