Exclusive
20
min

Podczas najgłośniejszych eksplozji kuliłam się na podłodze i myślałam: "Kurwa, umrę w moim starym szlafroku"

Moja matka też się bała. Co by było, gdyby w dom uderzyła rakieta, wszystko się roztrzaskało, kury biegały dookoła, kaczki głodne, a ogród zarósł chwastami. Powtarzała: "Dbaj o ogród, córko. Co będzie jak spadnie rakieta, a ja będę miała stonkę na ziemniakach?"

Tatusia Bo

- Potrzebuję ładnych majtek. - Majtki na naloty znajdzie pani prosto i po prawej. Rysunek: Magdalena Danaj

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Mój pierwszy strach po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę był dość banalny. Jak u wszystkich: że gdy nadleci rakieta, kiedy będę pod prysznicem. Widziałam to oczymi wyobraźni - usuwają gruz i wyciągają moje tłuściutkie, nagie i mokre ciało. Nauczyłam się więc brać prysznic w 3 minuty. Wyskakiwałam - i krzyczałam: "Huuuurra, poszło górą".

Mój drugi strach: rakieta i toaleta. Pojawił się wczesnym rankiem, po ataku rakietowym. Obudziło mnie głośne BAHHH, bo uroczyście przespałam alarm. Wybuch, otwieram oczy - i już stoję w korytarzu z dzieckiem na rękach. Potem była seria huków, wszystko się trzęsie. I nagle przerwa... A ja tak bardzo muszę iść do toalety, że aż płaczę. Myślę sobie: pójdę, a co mi tam. Wchodzę i siadam - i jak nie rąbnie. Podrzuciło mnie razem z toaletą. Piękni i silni strażacy sprzątają to wszystko i znajdują mnie na ... białym koniu. A dziennikarze napiszą: "W toalecie znaleźli kobietę bez majtek". Cały Kijów będzie powiększał zdjęcie, wpatrywał się w blizny i znamiona, żeby dowiedzieć się, kto te alarmy przesr..., przepraszam przespał.

Selfie podczas nalotu. Zdjęcie: archiwum prywatne

A majtki... Wychowałyśmy się w czasach postsowieckich. Dzieci naszego pokolenia nie były zainteresowane zaglądaniem pod spódnice. Bo wszystkie miałyśmy takie same majtki: koszmarnie brzydkie. Takie same - czy to mama Serhija, czy Olija, koleżanka Serhija z klasy. Nowe, ładne majtki nasze matki trzymały na górnych półkach szaf: na wakacje i do lekarza. Bez względu na to, co się człowiekowi przytrafiło, najpierw musiał zadbać o swoje majtki. I wybuchła wojna... Jak tylko się trochę ogarnęłam, kupiłam parę ładnych nowych majtek. Bo spadnie rakieta, ruiny, strażacy, media... I może w końcu napiszą: "Pod gruzami znaleziono ciało kobiety w pięknych majtkach". Muszą to napisać, prawda? Jeśli nie, to znaczy, że są jakimiś agentami Kremla, a nie dziennikarzami. Jedna z moich koleżanek, Lena, kiedy wróciła do domu po wysiedleniu, była wściekła na Rosjan, bo nie dość, że zniszczyli sprzęt AGD, ale ukradli jej beżowe, bezszwowe, niezwykle komfortowe i przez to wysłużone majtki. Dranie.

Moja matka też się bała. Co by było, gdyby w dom uderzyła rakieta, wszystko się roztrzaskało, kury biegały dookoła, kaczki głodne, a ogród zarósł chwastami. Powtarzała: "Dbaj o ogród, córko. Co będzie jak spadnie rakieta, a ja będę miała stonkę na ziemniakach?"

Valya bała się o swoje, jak im tam... chuje. Miała ich w chuj, przepraszam za tautologię. Ludzie z podróży do innych krajów przywozili coś przydatnego, a Valya przywoziła chuje. Otaczała się tak pięknymi, że tak powiem. Gdy wybuchła wojna Valya przeniosła kutasy w pierwsze bezpieczne miejsce, a potem ukryła je w szafie. W jedną ze strasznych nocy ostrzału, kiedy dom dosłownie się przewracał, Valya miała sen - piękni i odważni ludzie, strażacy, odgarniali gruz, a potem jeden z najprzystojniejszych krzyknął: "Chłopaki, w gruzach jest uwięziona kobieta". Rano Valya spakowała swoje skarby do wielkiego pudła i wyniosła na śmietnik. A w miejsce najpiękniejszego kutasa włożyła portret Łesi Ukrainki. Wszystko z tych samych powodów, na wypadek, gdyby coś się stało... Wieczorem Valya wyjrzała przez okno do śmietnik i zobaczyła radosnych kloszardów z kijowskiej Rusanowki niosących jej pudełko, a droga była oświetlona jej najcenniejszym dobytkiem, Henrykiem Czwartym - podświetlanym dildo

31 grudnia Rosjanie spędzili cały dzień odpalając swoje rakiety z życzeniami dobrego Nowego Roku dla nas. Sąsiedzi z wyższych pięter zbierali się w korytarzu pod moimi drzwiami. Narzekali, że przeklęci Rosjanie nie pozwalają im dokończyć strojenia stołów. Ktoś przyniósł szampana, ja przyniosłam kieliszki: "No to za obronę przeciwlotniczą".

-Je śli teraz wejdą do naszego domu i spalę kaczkę, którą przygotowywałam przez trzy dni, nie odpowiadam za siebie - mówi sąsiadka z 9. piętra. I z jakiegoś powodu jej wierzę.

Według Forbes, Rosja wydała około 620 milionów dolarów na masowy atak rakietowy na Ukrainę 2 stycznia. Zdjęcie: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy

Rankiem 2 stycznia, kiedy Rosjanie rozpoczęli swój największy atak rakietowy na Ukrainę, posyłając na Kijów tony materiałów wybuchowych, moja przyjaciółka Katia grzecznie poszła do metra, gdzie chronimy się przed rakietami. A teraz ludzie trzęsą się od wybuchów w metrze, a Katia pisze do nas na wspólnym czacie:

- Prawie wypadł mi rogalik z ręki.

Jesteśmy oszołomieni pisząc:

- Katia, jaki rogalik? Gdzie jesteś?

A Katia odpowiada spokojnie:

- Wyszłam na kawę i co się stało? Jestem Ukrainką. Chcę kawy i rogalika, i żaden pieprzony rosyjski kalibr mnie nie powstrzyma.

Nic nie powstrzyma Ukrainki Katii przed wypiciem kawy i zjedzeniem rogalika podczas nalotu. Zdjęcie: archiwum prywatne

Pomińmy fakt, że pomimo wybuchów w całym mieście, cukiernia z rogalikami działa, co jest tematem na osobną rozmowę. A Katia, jak się okazuje, boi się śmierci bez kawy i chrupiącego rogalika.

Boimy się. Och, jak bardzo się boimy. Podczas najgłośniejszych eksplozji kuliłam się na podłodze i myślałam: "Kurwa, umrę w moim starym szlafroku" i rzucałam pieniędzmi w drony. Boimy się, boimy się, gdy rakiety lecą na inne miasto, boimy się, gdy wiadomości donoszą o ataku powietrznym na linię obrony w pobliżu miasta M. Wydaje się, że boimy się w każdej sekundzie naszego życia. Ale nasze lęki stały się naszymi braćmi - i mówimy im: "to było kurewsko przerażające, a teraz chodźmy zebrać pieniądze na drony". Nasze lęki stały się naszymi mocnymi stronami, nasze lęki stały się naszą odwagą.

Ta sama stara szata. Zdjęcie: archiwum prywatne

I wreszcie, jeśli kiedykolwiek znajdą moje ciało w starym szlafroku, w starych majtkach, w toalecie, jeśli eksplozja rozrzuci moje zabawki erotyczne po okolicy, ktoś i tak napisze "ta kobieta skończyła gotować barszcz, ta kobieta zbierała na drony, ta kobieta jest Ukrainką".

... Chociaż... przecież jesteśmy chronieni przez tytanów. Dlatego istnieje duża szansa, że dożyjemy dziewięćdziesiątki i umrzemy w całkowicie banalny sposób, bez informacji o tym w wiadomościach.

Ukraińcy dziękują Siłom Obrony Powietrznej. Obraz powstał na podstawie zdjęcia kota uratowanego przez ratowników podczas rosyjskiego ataku na Kijów 2 stycznia 2024 r. Zdjęcie: MEMoir of Wartime

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Tatusya Bo (Tetiana Komlyk) jest blogerką, autorką książek dla dzieci, wolontariuszką, dyrektorką wykonawczą Fundacji Charytatywnej „Ukraińska Fundacja „Mriya". Z wykształcenia jest reżyserką wydarzeń teatralnych oraz nauczycielką języka i literatury ukraińskiej. Pracowała jako korespondentka, redaktorka, scenarzystka. Mama dwójki zabawnych dzieci.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Trump podczas spotkania z Meloni w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 17 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: Alex Brandon/Associated Press/East News

Na oficjalnych zdjęciach z włoską premierką prezydent USA jest uśmiechnięty i nie ukrywa, że darzy Meloni szczególną sympatią. Złośliwi podejrzewają nawet, że się w niej podkochuje – i to dlatego jego stosunek do Meloni jest znacznie lepszy niż do Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Olafa Scholza, którym nie szczędził krytyki w serwisie X.

W rzeczywistości Meloni ma do wykonania aż dwie misje. O pierwszej świat dowiedział się po słynnym skandalu z udziałem Trumpa, J. D. Vance’a i Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Następnego dnia włoska premierka spotkała się z ukraińskim przywódcą w Londynie, gdzie wezwała go do unikania napięć ze Stanami Zjednoczonymi i udzieliła kilku cennych rad.

– Uważam, że bardzo ważne jest, abyśmy unikali ryzyka rozłamu Zachodu. Myślę też, że w tej kwestii Wielka Brytania i Włochy mogą odegrać ważną rolę w budowaniu mostów – powiedziała wówczas.

Wskutek wsparcia tych dwóch państw Stany Zjednoczone wznowiły wymianę danych wywiadowczych i wyraziły zgodę na dalsze dostawy broni dla Ukrainy

Meloni wysoko oceniła spotkanie Trumpa i Zełenskiego, które odbyło się podczas pogrzebu papieża. Podczas rozmowy w bazylice św. Piotra obaj przywódcy już się nie kłócili, lecz spokojnie wymienili uwagi na temat ram planu pokojowego. W poście na oficjalnym koncie partii Meloni, Braci Włochów, nawiązano do działań dyplomatycznych włoskiej przywódczyni, które były „starannie i dyskretnie zaplanowane, bez dążenia do bycia w centrum uwagi, nawet gdy na Rzym, stolicę chrześcijaństwa, były skierowane oczy całego świata”.

Spotkanie Zełenskiego z Meloni w Rzymie. Zdjęcie: OPU

Premierka Włoch odbyła też w Watykanie rozmowę z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Unia Europejska ma nadzieję, że Meloni może skłonić amerykańskiego prezydenta do zawarcia nowej umowy handlowej i ponownego przeglądu ceł, by Europejczycy mogli uniknąć wojny handlowej z USA. Meloni wzięła na siebie misję posłańca Europy, zwłaszcza że amerykański przywódca unika rozmów telefonicznych z przewodniczącą KE.

Unia Europejska ma trzy miesiące na to, by przekonać Trumpa do niewprowadzania 20-procentowych ceł na unijny eksport do USA. Obecnie produkty unijne są opodatkowane podstawową stawką 10 procent, a 25-procentowymi cłami na stal, aluminium i samochody.

Dla samej Meloni sytuacja ta oznacza wzmocnienie jej pozycji w Unii Europejskiej

W grudniu ubiegłego roku „Politico” nazwało włoską premierkę gwiazdą europejskiej polityki. Napisano nawet wprost, że liderka Braci Włochów w ciągu kilku lat „przeobraziła się z marginalnej postaci politycznej w jedną z kluczowych figur na europejskiej i światowej arenie”.

Premierka Włoch została uznana przez „Politico” za najbardziej wpływową osobę w Europie w 2025 roku. Zdjęcie: IPA/ABACA/Abaca/East News

„Dzisiaj jeśli chcesz rozmawiać z Europą, to telefon do Giorgii Meloni jest oczywistym wyborem. Nawet takie postaci jak Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i doradca nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa, zwracają się do włoskiej premierki w celu omówienia kwestii strategicznych” – napisał wspomniany opiniotwórczy serwis.

Co takiego jest w Meloni? Przed jej zwycięstwem w wyborach w 2022 roku twarzą włoskiej prawicy był Silvio Berlusconi – znany ze skandalicznych imprez magnat medialny, lubiący oszukiwać na podatkach, a przy tym przyjaciel Putina

Partia Meloni pojawiła się na scenie politycznej, gdy ekscesy tego kontrowersyjnego miliardera zaczęły wywierać destrukcyjny wpływ na życie polityczne we Włoszech.

Bracia Włosi stali się zdrową alternatywą, która przekonała wyborców, że prawica jest zdolna zajmować się pracą na rzecz państwa, a nie tylko taplać się w basenach z gwiazdami telewizji i hostessami. Z czasem Meloni, ideowo ultranacjonalistyczna i radykalna, zdołała zaprezentować się światu jako polityczka, z którą gotowi są współpracować zarówno w Brukseli, jak w Waszyngtonie.

Meloni jest też jedną z nielicznych osób w Europie, które mogą jak równa z równym dyskutować Emmanuelem Macronem, twardo spierając się z nim o politykę fiskalną, społeczną i kryzys migracyjny
Macron i Meloni podczas szczytu „koalicji chętnych” w Paryżu. 27 marca 2025 r. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Zachodni analitycy twierdzą, że sukces w stosunkach z Trumpem Meloni zawdzięcza nie tylko urodzie i wyrafinowanemu stylowi. Potrafi bowiem znaleźć równowagę między radykalnymi ideami swojej partii a pragmatyczną współpracą z międzynarodowymi partnerami. Jej przywództwo zapowiada nową erę zmian w polityce europejskiej, w której liberalne podejście ustępuje miejsca nowym twarzom silnie skupionym na kwestiach narodowych. Można również z całą pewnością stwierdzić, że Giorgia Meloni, Kaja Kallas i Ursula von der Leyen to zespół na trudne czasy, który będzie sprzątał europejską stajnię Augiasza, pozostawioną przez mężczyzn chcących przyjaźnić się z Putinem.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Stalin miał „Prawdę”, Putin ma Pravdę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress