Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.
Problem polega na tym, że w obecnie rządzących Ukrainą kręgach politycznych brakuje intelektualistów, którzy mogliby przedstawić wizję powrotu półwyspu do macierzy. Nic więc dziwnego, że kiedy polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przyjechał do Kijowa i pozwolił sobie na, uznane potem za niestosowne, wypowiedzi na temat audytu ludności Krymu i jego ewentualnego przekazania pod mandat ONZ, wielu potraktowało je z dystansem. A niektórzy w odpowiedzi poradzili [Polakom], by może oddali Niemcom Gdańsk lub Wrocław.
Co do rekonkwisty Krymu, to warto powiedzieć szczerze: nie mamy zasobów ludzkich, by militarnie odbić półwysep
I jest mało prawdopodobne, aby ci, którzy chcieli pić wino nad brzegiem morza w Jałcie, dołączyli teraz do brygad szturmowych, by Krym odzyskać. Według wstępnych szacunków ekspertów wojskowych do tego zadania potrzebowalibyśmy zmobilizować dodatkowe kilkaset tysięcy ludzi.
Sikorski w Kijowie nikomu nie narzucał swojej wizji ani pomysłów. Słowa o weryfikacji legalnych rezydentów i czysto teoretycznym referendum pod mandatem ONZ padły na forum YES. To prywatna platforma dyskusyjna z udziałem czołowych intelektualistów, organizowana co roku przez ukraińskiego multimilionera Wiktora Pinczuka.
Słowa polskiego dyplomaty oburzyły szefa Kancelarii Prezydenta Andrija Jermaka i ukraińskie MSZ. Sikorski wyjaśnił jednak później, że nikt nie myśli o naruszaniu integralności terytorialnej Ukrainy:
– Na konferencji miała miejsce hipotetyczna dyskusja w gronie ekspertów w trybie off the record, gdzie próbowaliśmy się zastanowić, jak zrealizować sugestie samego prezydenta Zełenskiego o tym, jak odzyskać Krym. On mówił o działaniach dyplomatycznych.
Jako lokalna mieszkanka i obserwatorka polityczna nie widzę nic złego w tym, że doświadczeni zachodni politycy proponują własne rozwiązania kwestii krymskiej.
W końcu przywołana opinia na temat Krymu to tylko wizja Sikorskiego. Po to właśnie organizowane są platformy dyskusyjne
Czas wreszcie porozmawiać o realnych potrzebach i realnych problemach. Wyludnienie naszego południa, zniszczenie Mariupola i przekształcenie Chersonia w miasto wojskowych i emerytów to właśnie efekt niepoświęcania uwagi kwestii Krymu. To skutek ignorowania przez polityków faktu, że obecność rosyjskich wojsk na półwyspie komplikuje nasz handel morski i sprawia, że nasze nieodległe miasta są bezbronne, a front trudny do utrzymania.

Możemy nadal mówić, że „Krym to Ukraina” – i nadal jeść krymskie czebureki w bufetach
Ale możemy też zaproponować własną wizję i plan B. Tym bardziej że ukraińscy wojskowi od dawna rozważają możliwość obowiązkowej demilitaryzacji półwyspu.
W sierpniu 2024 r. szef wywiadu Ukrainy Kyryło Budanow wyjaśnił, że głównym celem wojska jest wyparcie Floty Czarnomorskiej z krymskich portów.
– To wszystko, co robimy, oprócz rutynowego niszczenia logistyki i kolei, to także desakralizacja Krymu. Most musi zostać zniszczony, a my musimy mieć pewność, że Rosja wycofa swoje okręty z Krymu tak daleko, jak to możliwe. Do Ochamczyry [nowy port Rosji w okupowanej Abchazji – red.]? Świetnie! – powiedział Budanow w komentarzu dla agencji Ukrinform.
Pokrywa się to z wypowiedziami Bena Hodgesa, byłego dowódcy US Army w Europie, który nieustannie podkreśla, że Krym jest beczką prochu, która może ponownie wybuchnąć. A fakt, że półwysep jest w rękach rosyjskich okupantów, bezpośrednio wpływa na ukraińską gospodarkę i bezpieczeństwo w dużych miastach mających dostęp do morza, takich jak Odessa i Mikołajów.
Wszystko zależy więc od ochoty polityków do poszukiwania odpowiednich rozwiązań. W końcu z roku na rok Rosja coraz mocniej zakorzenia się na Krymie
Warto przypomnieć, że od początku okupacji na półwysep przeniosły się tysiące rodzin pracowników rosyjskich służb bezpieczeństwa i wojskowych. Dzieci tych ludzi urodziły się i wciąż się rodzą na Krymie, więc jest logiczne, że gdy dorosną, będą twierdzić, że to ich ziemia. A na dowód pokażą swoje paszporty z wpisanym miejscem urodzenia.
Sikorski zaproponował jedną z opcji. Podkreślmy: to była opcja, a nie żądanie czy ultimatum.
– Moglibyśmy przekazać go [Krym – red.] pod mandat ONZ z misją przygotowania uczciwego referendum po zweryfikowaniu, kto jest legalnym mieszkańcem i tak dalej... I moglibyśmy odłożyć to na 20 lat – powiedział.
Powinniśmy mieć plan, co zrobić z tymi byłymi posiadaczami ukraińskich paszportów, którzy szczęśliwie ewakuowali się przez Czonhar [wieś w obwodzie chersońskim leżąca na trasie z Krymu – red.].
I wreszcie – musimy się zastanowić, czy dzieci rosyjskich żołnierzy, którym żony czy matki doradzały, jak gwałcić ukraińskie kobiety, mają prawo mieszkać na Krymie
Niestety, przez lata okupacji nie usłyszeliśmy żadnych sensownych propozycji politycznych, co zrobić z Krymem. A polityka pozyskiwania mieszkańców Krymu dla sprawy ukraińskiej zasiłkami, paszportami i darmową edukacją na ukraińskich uczelniach zawiodła.

Dlatego wizja ponownego obliczenia tych, którzy mają prawo do życia na Krymie i współpraca z ONZ w sprawie Krymu jest bardziej otrzeźwiająca niż pomysł jedzenia gór krymskich medycznymi konopiami indyjskimi. Lub powiesić ogłoszenia o poszukiwaniu nowych przywódców, którzy mogą przyjść i przejąć władzę w swoje ręce po deokupacji.
Prezydent Wołodymyr Zełenski i jego szef biura Andrij Jermak szczerze wierzą, że drugi szczyt pokojowy będzie bardziej udany niż pierwszy.
Jednak żadne spotkania z Rosją i bez niej nie przyniosą pokoju bez rozwiązania problemu krymskiego
W przeciwnym razie będzie to tymczasowa przerwa, w której Rosjanie pomyślą na pewno i co zrobiliśmy źle. Dlaczego musimy lepiej przygotować się na nową wojnę? Aby zająć Kijów i Odessę i sprawić, by jeszcze więcej ludzi pojechało do Polski i Niemiec na zawsze.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji



Zostań naszym Patronem
Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.