Exclusive
20
min

Jak jamniczka Dozitta została obywatelką Unii Europejskiej

Legalna podróż: jak zabrać zwierzę z Ukrainy za granicę bez łamania prawa

Natalia Żukowska

Rysunek Magdaleny Danaj

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Mój pies jest "obywatelem" jednego z krajów UE, więc może swobodnie przekraczać granicę

Natalia z Kijowa wraz z dziećmi i 8-letnią jamniczką Dozittą przeprowadziła się do Polski w marcu ubiegłego roku - firma, w której pracowała, została przeniesiona z Kijowa do Warszawy. W tym czasie istniało uproszczone przejście graniczne ze zwierzętami - nie pytano nawet o paszporty weterynaryjne.

- To był początek wojny na pełną skalę, a polska straż graniczna przymykała na wszystko oko. Mój pies miał paszport, wszystkie niezbędne szczepienia i czip, ale oni tego nie potrzebowali. Był początek wojny" - wspomina Natalia.

Jamniczka Dozitta przeprowadziła się do Polski z Natalią i jej dziećmi. Zdjęcie: archiwum prywatne

Sześć miesięcy później kobieta, jej dzieci i pies pojechali na kilka dni na Ukrainę, aby spotkać się z mężem i ojcem. Przed podróżą Natalia przeczytała zaktualizowane zasady przekraczania granicy na stronie internetowej Ukraińskiej Służby Migracyjnej, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę, że uproszczony system nie zawsze będzie działał.

- Wyjazd do Ukrainy zaplanowaliśmy na początek sierpnia, kiedy mój najmłodszy syn miał urodziny. Mój mąż nie wiedział, że Dozitta też jedzie, to była dla niego niespodzianka. W zeszłym roku w lipcu, na krótko przed wyjazdem, pojawiła się kolejna aktualizacja zasad przekraczania granicy ze zwierzętami. Przeczytałam wszystko uważnie i nie widziałam wymogu posiadania dowodu, że jamniczka ma przeciwciała wścieklizny, które są najtrudniejsze do uzyskania, bo trwają długo. Wyjechaliśmy więc z nadzieją, że wszystko będzie dobrze" - mówi kobieta.

W sierpniu zeszłego roku rodzina postanowiła zabrać psa ze sobą do Ukrainy. Zdjęcie: archiwum prywatne

W drodze powrotnej nie udało się jednak uniknąć problemów. Po ukraińskiej stronie granicy wszystko było w porządku, ale polscy celnicy nie chcieli przepuścić zwierzaka.

- Podróżowaliśmy samochodem, a Dozitta zawsze siedzi z przodu. Tej nocy spała zawinięta w swój kocyk. Nawet jej nie było widać. Równolegle ze mną jechały dwa inne samochody i każdy z nich miał psa. Strażnik graniczny podszedł do mnie i powiedział, że nie możemy przejechać z psem, ponieważ nie mamy certyfikatu Euro (świadectwo zdrowia zgodne ze wzorem ustanowionym przez prawo UE - red. Zaczęłam argumentować, że my, Ukraińcy, mamy uproszczone zasady podróżowania, ponieważ to właśnie wiedziałam od naszych strażników granicznych. W odpowiedzi Polka pokazała mi swoje zasady przekraczania granicy, które wyraźnie wspominały o zaświadczeniach i certyfikacie europejskim. Straż graniczna była zdecydowana nas zawrócić.

Natalia przygotowała wszystkie niezbędne dokumenty dla zwierzęcia na Ukrainie, z wyjątkiem jednego. Zdjęcie: archiwum prywatne

Po długiej rozmowie Natalia i pies zostali wpuszczeni do Polski. Kobieta przyznaje jednak, że był to raczej wyjątek od reguły, ludzki odruch ze strony polskiej straży granicznej. Bo zasady po obu stronach były wtedy naprawdę inne. Po powrocie do Warszawy Natalia postanowiła wyrobić dla psa polski paszport weterynaryjny:

- Teraz moja Dozitta jest jedyną osobą w naszej rodzinie, która jest "obywatelem" Polski, jednego z krajów UE. Ten dokument w pewnym stopniu upraszcza przekraczanie granicy, bo przynajmniej nie jest wymagany certyfikat europejski. A dokumenty o przeciwciałach wyrobiliśmy już dawno temu. Więc teraz wszystko powinno być w porządku na granicy. Oprócz polskiego paszportu zwierzę ma też ukraiński - prawo tego nie zabrania. Wybieramy się na Ukrainę na święta Bożego Narodzenia, a pies po raz pierwszy od wojny będzie w domu w Kijowie i mam nadzieję, że tym razem nie będzie problemów na granicy.    

Teraz jamnik Dozitta ma paszport UE, więc nie potrzebuje europejskiego certyfikatu. Zdjęcie: archiwum prywatne

Natalia radzi właścicielom zwierząt, aby zrobili jedną prostą rzecz - zawsze uważnie czytali przepisy, zarówno ukraińskie, jak i polskie, przed podróżą. I nie liczyć na łut szczęścia. W końcu doświadczenie pokazuje, że można mieć szczęście, ale jest to raczej wyjątek niż reguła.

Zaryzykowaliśmy. Nie zrobiłabym tego po raz kolejny

Iryna mieszka w Warszawie od początku inwazji na pełną skalę. Swoją belgijską kotkę Lunę kupiła w zeszłym roku w Kijowie. Poprzedni właściciele kota wyjeżdżali za granicę i nie chcieli zabierać ze sobą swojego pupila. Irynę zapewnili, że Luna posiada wszystkie niezbędne dokumenty do przekroczenia granicy. Kobieta była w drodze do Kijowa i planowała zabrać kota do Warszawy:

- Zwierzę zostało odebrane poprzednim właścicielom przez mężczyznę. Nie bardzo wiedział, co znajduje się w dokumentach. Jak się okazało, nie było ani niezbędnych szczepień, ani czipa. Nie było nawet międzynarodowego paszportu. Dowiedziałam się o tym po przyjeździe do Kijowa. Miałam maksymalnie dwa tygodnie przed wyjazdem. W tym czasie na granicy wymagane były tytuły.

Iryna ze swoją kotką Luną. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kobieta wraz z kotką natychmiast udała się do państwowej kliniki weterynaryjnej, aby uzyskać międzynarodowy paszport, zaszczepić zwierzę i zaczipować je. Pomimo braku świadectwa przeciwciał, którego uzyskanie zajmuje kilka miesięcy, podjęli ryzyko podróży do Polski.

- Wsiedliśmy do wagonu, konduktor niczego nie sprawdzał, zapytał tylko, czy mamy dokumenty. Skłamałam i powiedziałam, że mam wszystko. Podróżowaliśmy na własne ryzyko" - mówi Iryna.  

Kotka Luna przeprowadziła się do Warszawy z Kijowa. Zdjęcie: archiwum prywatne

Problemy zaczęły się podczas kontroli polskich celników. Po sprawdzeniu dwóch paszportów - ukraińskiego i międzynarodowego - zażądali zaświadczenia o przeciwciałach. Kiedy zorientowali się, że go nie mam, chcieli zakazać mi wjazdu do Polski:

- Zaczęłam spokojnie tłumaczyć, że nie miałam czasu zrobić tego w Ukrainie, bo właśnie kupiłam kota i nie mogłam go zostawić. Strażnicy graniczni długo przyglądali się dokumentom, aż w końcu powiedzieli, żebyśmy poszli do weterynarza i wyrobili dokumenty po przyjeździe do Warszawy. I przepuścili nas. Ale szczerze mówiąc, drugi raz bym nie ryzykowała. Ale powiem ci jedno - podróż pociągiem jest trochę łatwiejsza niż autobusem. W tym przypadku wiem od wielu ludzi, że Polacy nie są zbyt wymagający jeśli chodzi o zwierzęta. Nie słyszałam, żeby ktoś został zawrócony ze zwierzętami. Ale w przypadku autobusu takie przypadki się zdarzały. I niestety często zwierzęta były po prostu wyrzucane na granicy. Jeśli, na przykład, nie był to właściciel, ale jakiś znajomy, który je przewoził. Obecnie w mediach społecznościowych jest wiele ogłoszeń poszukujących takich zwierząt, głównie kotów.

Zabrali mnie z pociągu, ponieważ nie było świadectw szczepienia na wściekliznę

Historia Julii nie jest tak optymistyczna. Kobieta, jej dzieci i kot podróżowali tej wiosny do Polski. Mieli wszystkie dokumenty dotyczące zwierzęcia, z wyjątkiem zaświadczenia o szczepieniach.

- Nie kłóciliśmy się z Polakami, prosiliśmy o przepuszczenie. Powiedzieliśmy, że szczepienia zrobimy w Chełmie, bo tam jechaliśmy pociągiem. Jednak pogranicznicy nie zgodzili się na to. Powiedzieli: jak będziecie gotowi, to wracajcie.

Kobieta, jej dzieci, kot i rzeczy zostały w Dorohusku:

- W pociągu zabrali nam paszporty. Kiedy wysiedliśmy na jednej ze stacji, czekaliśmy w biurze straży granicznej na samochód, który zabierze nas z powrotem do granicy. Dokumenty oddano nam dopiero wtedy, gdy jeden z autobusów zgodził się zabrać nas do Ukrainy. I wtedy pojechaliśmy do Kijowa. Przy drugim wjeździe do Polski mieliśmy już dowody szczepień.

Dokumenty dla zwierząt: co musisz mieć, aby przekroczyć granicę

Krystyna Slobodianiuk przewozi zwierzęta przez granicę od 15 lat - ma własną firmę, która pomaga w załatwianiu formalności. Kobieta zna wszystkie tajniki i jest na bieżąco z najnowszymi przepisami. Aby móc przewieźć zwierzę za granicę, należy najpierw posiadać międzynarodowy paszport weterynaryjny ze wszystkimi szczepieniami. Trzeba też mieć dowody analiz, które, nawiasem mówiąc, wykonują tylko dwa laboratoria na Ukrainie.  

- Samą krew można oddać lekarzowi weterynarii w dowolnej klinice lub laboratorium, a następnie przesłać do analizy. Po otrzymaniu wyników trzeba czekać 90 dni, zanim będzie można wyjechać ze zwierzęciem za granicę. Dlaczego ten okres jest tak długi? Ponieważ w tym czasie muszą zostać wytworzone przeciwciała przeciwko wściekliźnie. Europa bardzo boi się tej choroby, dlatego wymagania są tak surowe - nawiasem mówiąc, zawsze obowiązywały - mówi Krystyna Slobodianiuk.

Każde zwierzę musi posiadać międzynarodowy paszport, aby przekroczyć granicę z UE. Zdjęcie: archiwum prywatne

Zwierzę musi również posiadać czip, którego numer należy wpisać do paszportu weterynaryjnego i odczytać za pomocą skanera. Przed wyjazdem zwierzę musi posiadać formularz weterynaryjny nr 1. Jest on wydawany na podstawie paszportu weterynaryjnego i tylko w państwowych klinikach weterynaryjnych.

- Jest to zaświadczenie o stanie zdrowia zwierzęcia w momencie wyjazdu. Weterynarz bada je i zazwyczaj leczy na robaki i kleszcze tego samego dnia. Należy pamiętać, że zaświadczenie to jest ważne tylko przez 5 dni. Pobiera się je w przeddzień wyjazdu - wyjaśnia ekspertka.

Krystyna Slobodianiuk od 15 lat przewozi zwierzęta za granicę. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kolejnym obowiązkowym wymogiem jest europejski certyfikat, który można uzyskać w ukraińskich urzędach celnych. Lekarz weterynarii wprowadza dane dotyczące podjętych środków zapobiegawczych, znaku kwarantanny i trasy podróży. Gotowy dokument jest poświadczany jego podpisem i pieczęcią.

- Radzę uzyskać europejski certyfikat z wyprzedzeniem, na przykład w urzędzie celnym w Kijowie lub Boryspolu. Dlaczego z wyprzedzeniem? Ponieważ urzędy celne w Polsce, na przykład w Hruszowie, nie mają weterynarza. A Polacy nie przepuszczą cię bez tego dokumentu" - ostrzega Krystyna Slobodianiuk.  

Kobieta podkreśla jeszcze jedną kwestię, która jest bardzo ważna dla Ukraińców podróżujących z kotami i psami: w Polsce, Czechach, Słowacji i Mołdawii małe zwierzęta mogą być przewożone we wszystkich pociągach bez konieczności kupowania miejscówek. Jednak na Węgrzech, w Austrii i Rumunii nawet małe psy i koty muszą mieć transporter i osobny bilet. W przypadku przewozu dużych psów, kaganiec i wykupienie wszystkich miejsc w przedziale są obowiązkowe.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Табличка «Zakaz fotografowania» має бути розміщена на фасаді будівлі, огорожі чи видному місці об'єкту таким чином, що не побачити її неможливо. Близько 25 000 таких знаків буде розміщено в Польщі на різних об'єктах. Це стратегічно важливі локації для безпеки та оборони держави. За поясненнями Міністерства оборони Польщі, формальна заборона на фотографування цих об'єктів існує з 2022 року. Однак досі не було єдиного механізму, що регулював би порушення та притягував до відповідальності. Не було і процедури отримання дозволів на зйомку таких об'єктів. 

З моменту набрання чинності Закону «Про захист батьківщини» в 2022 році з'явилася правова основа для заборони фотографування об'єктів, що мають значення для безпеки й оборони держави. Проте не було ні знака про заборону фотозйомки, ні правил її розміщення. Тож на практиці дотримання заборони було проблематичним, і багато випадків можна було легко оскаржити в суді саме через відсутність належного маркування, формальних процедур та документів (наприклад, шаблону дозволу). 

Як виглядає знак і на яких локаціях його встановлюють? 

Це квадратна табличка/знак розміром 60x60 см з червоним написом ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA (заборонено фотографувати). На ній зображено закреслену піктограму фотоапарата, відеокамери й телефону. Основний текст перекладено англійською, німецькою, російською та арабською мовами.

Виготовлення і розміщення табличок обійшлося польському бюджету в 1 мільйон злотих. Розмістять знаки на таких поверхнях:

• обʼєктах інфраструктури, що належить Міністерству національної оборони;
• об'єктах, що особливо важливі для безпеки та обороноздатності країни;
• об'єктах критичної інфраструктури.

Що загрожує за порушення та в яких випадках зйомка можлива?

Порушнику загрожує штраф від 5 до 20 тисяч злотих, арешт до 30 діб та конфіскація обладнання, незалежно від того, належить воно безпосередньо порушнику чи ні. Також не можна знімати людей та рухоме майно, які знаходяться на території цих об'єктів.

Але зйомка можлива, якщо це:

• технічні фотографії об'єкта нерухомості, зроблені адміністраторами/менеджерами для документальних цілей;
• публічні заходи та фотографії іноземних делегацій, які підписують важливі угоди;
• висвітлення у ЗМІ конференцій чи інтерв'ю, що анонсовані та дозволені компетентним органом;
• геодезичні та будівельні роботи на замовлення уповноважених органів;
• діяльність служб: поліції, рятувальників, судових органів;
• різні публічні заходи, які проводяться уповноваженими органами.

Як отримати дозвіл на зйомку?

Для цього треба написати заяву на імʼя керівника обʼєкта, де планується зйомка, і чекати на відповідь протягом 14 днів.

• заява подається у паперовому або електронному вигляді з підписом;
• заявка повинна містити персональні дані та обґрунтування;
• треба вказати дані фотографа, адресу об'єкта, дату та кількість осіб, що будуть присутні на зйомці.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/664c56c8418377acb7007858_grill%20warsaw.avif">«Читайте також: Де у Варшаві зробити гриль та посмажити м'ясо? Список місць»

20
хв

Заборона на фотозйомку в Польщі: де тепер не можна знімати?

Julia Ladnova
tradycje wiosenne rytuały sprzątania oczyszczanie ukraina Polska Szwecja Japonia

Współczesny świat jest przesycony informacjami i rzeczami. Wiosenne rytuały oczyszczające są sposobem na powrót do prostoty, która przywraca wewnętrzny spokój. I dają nam poczucie kontroli. Kiedy sprzątamy dom przed nadejściem wiosny, podświadomie „oczyszczamy” nasz wewnętrzny świat. Gdy ktoś pozbywa się starych rzeczy, uwalnia się od starych trosk. To proces terapeutyczny, dający efekt podobny do pracy z psychologiem.

Jak to robią Szwedzi, a jak Japończycy

W Szwecji coraz większą popularnością cieszy się tzw. döstädning. To sprzątanie dla przyszłych pokoleń – „tak, jakby nie było jutra”. Chodzi o pozbywanie się swoich niepotrzebnych rzeczy, by nie obciążać nimi rodziny po swojej ewentualnej śmierci. I jeśli się nad tym zastanowić, ma to sens. W końcu gdy ktoś umiera, jego krewni muszą przebić się przez góry niepotrzebnych rzeczy, które po sobie pozostawił. Czasami znajdują wtedy pamiętniki, prywatne notatki, zdjęcia czy inne sekrety, których woleliby nie oglądać.

„Które z moich rzeczy mogą stać się ciężarem dla mojej rodziny, jeśli umrę?” – to zasada stojąca za szwedzkim zwyczajem sprzątania domu lub mieszkania. Co ciekawe, ten zwyczaj jest praktykowany nie tylko wśród osób starszych, ale także wśród młodych. Przypomina japońską metodę: „wyrzuć, czego nie potrzebujesz ”.

Japonka Marie Kondo to znana na świecie „guru porządkowania domu”. Jej główna zasada głosi, że warto trzymać tylko te rzeczy (w tym te w szafie), których używasz często i które sprawiają, że jesteś szczęśliwa. Precz z półkami wypełnionymi niczym niewyróżniającymi się szmatami i bibelotami! To pomaga między innymi oczyścić dom z energetycznego brudu.

Jeśli jakaś rzecz nie przynosi Ci radości, musisz jej podziękować i pozwolić jej odejść – twierdzi Japonka
Marie Kondo. Zdjęcie: konmari.com

Nawiasem mówiąc, takich rzeczy nie musisz wyrzucać – możesz je przekazać na cele charytatywne albo wymienić. Wrzuć rzeczy do kontenera, oddaj książki do biblioteki, a niepotrzebnych mebli i sprzętu AGD pozbądź się za pośrednictwem ogłoszenia online.

W dzisiejszym świecie gromadzimy nie tylko odpady materialne, ale także cyfrowe. Psychologowie zalecają więc cyfrowy detoks, czyli usuwanie niepotrzebnych plików, zdjęć i zrezygnowanie z subskrybowania toksycznych mediów. A także emocjonalny „upgrade”: sporządź listę tego, co odpuścisz sobie tej wiosny (urazów, lęków, starych nawyków itp.).

Wiosenne rytuały sprzątania w Ukrainie

W Ukrainie od dawna istnieje zwyczaj „wypędzania zimy” poprzez wielkie sprzątanie. Tu ludzie wierzą, że wszystkie złe rzeczy można usunąć z życia wraz ze śmieciami.

Wielki Czwartek to dzień wiosennych porządków. Dawniej już przed świtem chłopi sprzątali swoje stajnie, stodoły, podwórza i domy. W ogrodzie grabiło się zeszłoroczne liście na stos i podpalało je, „by oczyścić ziemię z mrozu, zimy, śmierci i złych duchów”.

Istnieje tu też przekonanie, że w Wielki Czwartek, zanim wzejdzie słońce, wrona zabiera swoje pisklętami z gniazda, by wykąpały się w rzece. Ktokolwiek więc wykąpie się przed nimi, będzie zdrowy przez cały rok

Zgodnie z wierzeniami chrześcijańskimi, wieczorem tego dnia Judasz zdradził Chrystusa. To dlatego wierzący chodzą w Wielki Czwartek do łaźni i saun. Chcą się oczyścić.

W kulturze ukraińskiej, podobnie jak w wielu innych, wiosenne porządki to nie tylko obowiązek domowy, ale także praktyka duchowa. Ma nie tylko znaczenie higieniczne, lecz także sakralne: chodzi o przygotowanie miejsca na nowe życie pełne nowej nadziei.

Nawiasem mówiąc, eko-akcje w rodzaju „Sprzątanie świata”, które są szeroko rozpowszechnione w Ukrainie i wielu europejskich miastach, polegające na zbieraniu na wiosnę śmieci w lasach i w pobliżu zbiorników wodnych, to jeden ze współczesnych przejawów starego zwyczaju wiosennego oczyszczania.

Tradycje przedświątecznych porządków w Polsce

Polska ma bogatą paletę wiosennych obrzędów oczyszczających, które łączą wierzenia przedchrześcijańskie z praktykami zakorzenionymi w katolicyzmie.

Na przykład topienie Marzanny to rytualne unicestwianie kukły przedstawiającej słowiańską boginię zimy i śmierci. I sposób odreagowania zimowej depresji.

Ludzie symbolicznie niszczą wszystko, co kojarzy im się z zimnem i ciemnością, by przygotować się psychicznie na nowy cykl

Wielkanocne porządki w Wielki Czwartek obejmują mycie okien, aby „światło mogło swobodnie wchodzić do domu”, wyrzucanie lub oddawanie starych ubrań (zwłaszcza tych, które od dawna nie były noszone), sprzątanie stodół, balkonów i pomieszczeń znajdujących się po stronie północnej. Bo jeśli w domu panuje bałagan, w duszy będzie chaos.

Rytuał lanego poniedziałku (śmigus-dyngus) to oczyszczenie wodą. W pierwszy poniedziałek po Wielkanocy chłopcy oblewają wodą dziewczęta na ulicach i placach. Woda w tym rytuale jest symbolem witalności. W starożytności wierzono, że dziewczyna oblana wodą będzie zdrowa i piękna. Dziś to już tylko zabawa, ale podczas niej śmiech i ruch wyzwalają życiodajne endorfiny.

Tradycyjny śmigus-dyngus. Zdjęcie: Muzeum Wsi Kieleckiej

Dlaczego po sprzątaniu czujemy się lepiej

Sprzątanie to dobry sposób na odzyskanie kontroli nad swoją przestrzenią. Niektóre okoliczności w życiu pozostają poza naszą kontrolą, co sprawia, że jesteśmy niespokojni. Mamy jednak moc, by uczynić przestrzeń wokół nas czystszą, zorganizować ją zgodnie z naszymi potrzebami – i pięknie.

Ponadto sprzątanie wymaga zastanowienia się, gdzie umieścić tę czy inną rzecz, jak zorganizować cały proces i przestrzeń wokół siebie. Sprzątanie to klasyczny przykład „wpływu tego, co na zewnątrz – na nasze wnętrze ”. Kiedy ktoś sprząta, czuje, że ma kontrolę nad swoim życiem, a to szczególnie ważne podczas wojny, kryzysu – i po ciężkiej zimie.

20
хв

Wielkie oczyszczenie: jak ludzie różnych kultur pozbywają się nadmiaru na wiosnę

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Im więcej kobiet w armii, tym większe ich prawa

Ексклюзив
20
хв

„Jesteśmy bezdomni, ale nie sami”: jak migranci, bezdomni i wolontariusze ratują się nawzajem

Ексклюзив
20
хв

Agnieszka Holland: Światło jest w nas

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress