Exclusive
20
min

Ella Libanowa: Zachód jest zainteresowany tym, byśmy byli rozwiniętym krajem. Bo tylko odnosząca sukcesy, demokratyczna Ukraina będzie barierą dla militarnej drogi Rosji do Europy

"Widzę wiele oznak, że Europa chce zapewnić naszym migrantom schronienie na bardzo długi czas, jeśli nie na zawsze. I nie widzę żadnych oznak, by chcieli się nas pozbyć". Ella Libanowa mówi o migrantach, gospodarce i demografii

Natalia Żukowska

Ella Libanowa: - Ukraina stoi w obliczu wyludnienia. Zdjęcie: Max Trebuchow, Lb.ua

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Ukrainie zagraża wyludnienie. Nie będzie ani 52 milionów Ukraińców, jak w 1993 roku, ani 40 milionów. A jeśli populacja Ukrainy osiągnie 40 milionów, będzie to spowodowane przez imigrantów, którzy przyjadą do niej z własną kulturą, religią i światopoglądem. Taka rozczarowująca prognoza została opracowana przez Instytut Demografii i Studiów Społecznych Ptukha Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Portal Sestry rozmawiał z jego szefową, demografką i akademiczką Ellą Libanową, o tym, co może skłonić Ukraińców do powrotu do domu z Europy i innych krajów, jakie branże powinny zostać rozwinięte po wojnie, jakie będzie zapotrzebowanie na migrantów z zewnątrz i jak wojna zmieni społeczeństwo.

Natalia Żukowska: Depopulacja: o jakiej skali możemy dziś mówić? Ilu Ukraińców mieszka dziś w kraju?

Ella Libanowa: Jeśli mówimy o terytoriach kontrolowanych przez ukraiński rząd, to mieszka tam około 30 milionów ludzi. W granicach z 1991 roku, według różnych szacunków, mieszka od 35,5 do 37 milionów. Populacja Ukrainy będzie nadal spadać. W przypadku braku imigracji na dużą skalę wyludnienie Ukrainy jest nieuniknione i jest to całkowicie niezależne od tego, czy odzysakmy naszych migrantów, czy nie.  Depopulacja została uruchomiona nie dziś czy wczoraj, ale już w latach 60. ubiegłego wieku. Nawiasem mówiąc, wyludnienie byłoby udziałem wszystkich krajach europejskich, gdyby nie kompensacja ich naturalnego spadku przez napływ obcokrajowców.

NŻ: Ilu Ukraińców wróci do domu, gdy za nami już prawie 2 lata wojny na pełną skalę?

EL: Istnieje teoretyczne rozumienie, ale nie praktyczne. Obecnie jest około 6 milionów uchodźców wojskowych i 2,5-3 milionów migrantów zarobkowych, którzy wyjechali przed inwazją na pełną skalę, a także około 20 milionów diaspory, której powrót jest najtrudniejszy. W amerykańskim spisie powszechnym pojawiają się pytania nie tylko o pochodzenie etniczne, ale także o to, za kogo dana osoba się uważa. A kiedy mówimy o naszej diasporze, musimy zrozumieć, że znaczna część tych, którzy opuścili Ukrainę 2-3 pokolenia temu, najprawdopodobniej wcale nie uważa się za Ukraińców. Bardzo chciałabym się mylić. W idealnej sytuacji marzymy o ich powrocie. Kiedy ludzie wyjeżdżali po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę, socjologowie przeprowadzali z nimi wywiady na granicy i zaraz po jej przekroczeniu. 90%  mówiło: "Wrócimy". Takie były nastroje w pierwszych dniach wojny. Teraz myśli tak ponad połowa z nich. Tyle że dziś pytanie o powrót jest pytaniem bardziej teoretycznym, ponieważ podejmując ostateczną decyzję o powrocie, dana osoba weźmie pod uwagę wiele czynników. Przede wszystkim bezpieczeństwo, dostępność infrastruktury, mieszkania i pracy. Na jej decyzję wpłyną również ograniczenia dotyczące ochrony socjalnej w krajach przyjmujących. Wielu nie wróci. Nie dlatego, że Europejczycy nam pomogą. Będą po prostu kierować się własnym interesem.

Ukraińcy, którzy chcieli pracować, znajdą pracę w ciągu tych 2-3 lat. I kraj, do którego trafili, ich potrzebuje. A ci, którzy nie chcą pracować, powinni wrócić do Ukrainy

NŻ: Rząd twierdzi, że w ciągu najbliższych 10 lat potrzebujemy 4,5 miliona osób w wieku produkcyjnymaby gospodarka rosła w tempie 7% rocznie. Co, oprócz powrotu ludzi, może mieć na to wpływ?

EL: Po pierwsze, zmiana struktury gospodarki. Rozumiem, że jest to teraz zły przykład, ale Izrael jest malutkim krajem, któremu udało się zbudować jedną z najpotężniejszych gospodarek na świecie w strasznych warunkach naturalnych. Oczywiście najpotężniejszych nie pod względem wielkości bezwzględnej, ale per capita. Ten niewielki kraj nie tylko zapewnia sobie warzywa i owoce uprawiane na kamieniach, ale także je eksportuje. Kraj, który w obliczu niedoborów siły roboczej po prostu stworzył nową, niepracochłonną gospodarkę. Musimy podążać tą ścieżką. Musimy szukać nowych nisz. Oczywiście jedną z nich będzie kompleks wojskowo-przemysłowy. Obiecująca jest również branża IT, jej osiągnięcia nawet podczas wojny są fantastyczne. To, co robi dziś nasza branża cyfrowa, np. Diia, jest niesamowite. Niedawno wypełniałam zeznanie podatkowe. Kiedy maszyna wyjaśniła mi, gdzie popełniłam błędy, ktoś musiał to przecież wcześniej zrobić z nią. To nie maszyna jest taka mądra. To my mamy tak wykwalifikowanych informatyków. Inną kwestią jest to, że dziś praktycznie straciliśmy statystyki demograficzne dla kraju. Jak zebrać dane z terytoriów okupowanych lub graniczących z linią frontu? Mimo to znaleźliśmy wyjście. Korzystamy z baz danych operatorów komórkowych. Z ich pomocą dowiadujemy się, jaka jest rzeczywista populacja, gdzie się obecnie znajduje, ponieważ mogę być zarejestrowana w Kijowie, a mieszkać w Użhorodzie. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z pełnoprawną ewidencją demograficzną i nie jest to kwestia rezygnacji z przeprowadzania spisów ludności. Umożliwia to jednak poznanie wielkości i rozmieszczenia ludności w strasznych warunkach, w jakich znajduje się obecnie Ukraina.

Ukraina stoi w obliczu wyludnienia. I to nie tylko z powodu tymczasowych migrantów. Zdjęcie: Shutterstock

Inną rzeczą jest przyjrzenie się temu, co nasi emigranci mówią w mediach społecznościowych o opiece medycznej za granicą. Często po prostu płaczą. Okazuje się, że Ukraina ma niezłą medycynę. Marzę, że nasz kraj stanie się potężnym ośrodkiem medycznym. Po co jeździli ludzie do Ukrainy przed wojną? Po usługi stomatologiczne i ginekologiczne. Można też pojechać po inne usługi, jeśli ma się odpowiedni sprzęt - my mamy wszystko inne. Dlaczego tak bardzo trzymam się medycyny? Ponieważ jest to wielki czynnik mnożnikowy. Jeśli będzie opieka zdrowotna, będą hotele, restauracje, centra turystyczne, a ludzie będą przyjeżdżać do Ukrainy nie tylko na leczenie, ale także w celach rekreacyjnych i turystycznych. Musimy rozwijać te nisze gospodarki, które przyciągną potężnych inwestorów. Bo zadajcie sobie pytanie: " Dokąd przyjedzie inwestor - do kraju, w którym ludzie wczoraj zeszli z drzew, czy do kraju z rozwiniętą gospodarką cyfrową?". Odpowiedź jest oczywista. I nie ma potrzeby mówić, że Europa interesuje się nami tylko jako dodatkiem surowcowym. To nieprawda.

Zachód jest zainteresowany tym, żebyśmy byli krajem rozwiniętym, ponieważ tylko odnosząca sukcesy, demokratyczna Ukraina będzie barierą na militarnej drodze Rosji do Europy

NŻ: Portal Politico donosi, że Ukraina prowadzi rozmowy z Unią Europejską w sprawie przyszłych zasad migracji, które mają ułatwić powrót większej liczby ukraińskich uchodźców w 2025 roku. Dyplomaci UE powiedzieli, że strona ukraińska wywiera "pewną presję" na zaostrzenie przyszłych zasad dotyczących powrotutych ludzi. Jak faktycznie może wyglądać ta "presja"? Co się stanie, jeśli kraje zachodnie faktycznie zaczną "wysyłać" Ukraińców do kraju?

EL: Tego nie wiem. Z całym szacunkiem dla dziennikarzy: nie komentuję materiałów, nie znając źródeł informacji i nie czytając oryginalnego dokumentu. Ale należy odpowiedzieć na pytanie: "Po co im by to było?". Ukraińcy, którzy przenieśli się do innych krajów, są emigrantami wojennymi. Znajdują się pod tymczasową ochroną kraju, który ich przyjął. Ponadto Europa szybko się starzeje. Istnieje problem z ilością siły roboczej, a większość migrantów jest już zatrudniona. Powiedzcie mi więc, dlaczego Europa miałaby odsyłać Ukraińców do domu? Zarówno humanitarne, jak ekonomiczne czynniki sugerują, że powinna być zainteresowana zatrzymaniem większości naszych obywateli u siebie. Ponadto około 40% osób, które wyjechały, to dzieci poniżej 18. roku życia. Ogromna liczba młodych ludzi przyjechała do Europy, gdzie studiują i uczą się języków.

Dlatego widzę wiele oznak, że Europa chce udzielić schronienia naszym migrantom na bardzo długi czas, jeśli nie na zawsze. I nie widzę żadnych oznak, by chciała się nas pozbyć
40% Ukraińców, którzy wyjechali, to dzieci poniżej 18. roku życia. Zdjęcie: Shutterstock

NŻ: Jaka jest rola migrantów zewnętrznych w odbudowie Ukrainy? W jaki sposób będzie można ich sprowadzić z powrotem i faktycznie zaangażować w ten proces?  

EL: Pierwszym i najbardziej oczywistym pytaniem jest to, czy chcemy ich powrotu. Tak, chcemy. Drugą rzeczą jest to, że tych, których nie możemy sprowadzić z powrotem, możemy przekształcić w naszych "agentów". Pomogą oni poprawić lub o podstaw tworzyć bardzo atrakcyjny wizerunek Ukrainy za granicą. Nawiasem mówiąc, w Stanach Zjednoczonych, według ostatniego spisu ludności, poziom dochodów ukraińskich migrantów był wyższy niż białych protestanckich Amerykanów. To już coś mówi. Ci ludzie mogą wywierać presję na rządy krajów, w których żyją, i struktury biznesowe, aby inwestowały w Ukrainie. Do tej pory pomagali wygrać wojnę, później pomogą odbudować Ukrainę. Tak widzę główne metody pomocy migrantów z zagranicy.

NŻ: Jakie możliwości powinno mieć państwo, aby sprawić, że migranci wrócą dobrowolnie, a nie pod przymusem?

EL: W rzeczywistości jest ich bardzo niewiele. Główne dźwignie są w rękach społeczeństwa. Ukraina była biednym krajem nawet przed wojną. Co możemy powiedzieć teraz, kiedy duża część gospodarki została zniszczona i jest niszczona dalej? Możemy zaoferować ludziom lepsze możliwości samorealizacji. Możemy ich przekonywać, że są Ukraińcami i że bez nich w kraju będzie bardzo źle.

Trzeba to robić już dziś, nie czekając na zakończenie wojny. Przekonywać ich nie do tego, że muszą wrócić, ale do tego, że chcą wrócić

Nie wiem, kto ze współczesnych polityków miałby odwagę zaproponować dziś powrót, zwłaszcza z dziećmi. Przecież nawet powrót do Kijowa jest trochę przerażający. Nie wiadomo, gdzie spadnie wrak rakiety czy drona Shahed. Co możemy powiedzieć o innych miastach, takich jak Charków? Jednak utrzymywanie kontaktu, spotykanie się z ludźmi, komunikowanie się (przynajmniej online) jest bardzo ważne. Musimy wyjaśniać, jakie korzyści przyniesie im powrót do Ukrainy. Korzyści nie w sensie pieniędzy, ale związane np. z tym, że w swoim kraju dziecko nie będzie obywatelem drugiej kategorii. Spójrzmy na sprawy trzeźwo. Imigranci w pierwszym pokoleniu nigdy nie stają się obywatelami pierwszej kategorii, nawet w Nowym Świecie. Co możemy powiedzieć o Europie? Ale jeśli wrócicie do Ukrainy, będziecie szanowanymi ludźmi. Wasze dyplomy będą cenione. Nigdy nie przestanę przywoływać tego przykładu, ponieważ jest on bardzo wymowny. Kiedy wielu ludzi opuszczało Grecję, na lotniskach pojawiały się hasła: "Wracajcie, Grecja czeka na was!". Musimy zrobić coś podobnego, ale w inny sposób.  

NŻ: Z jakich krajów mogą pochodzić imigranci?

EL: Z różnych. Wszystko zależy od tego, jak będzie wyglądała gospodarka Ukrainy. Jeśli pozostaniemy bardzo biednym krajem, tak jak dziś, to będą do nas przyjeżdżać ludzie głównie z biednych krajów. Ale bieda ma swoją zaletę. Jako że nie możemy zagwarantować przybyszom wysokiego poziomu ochrony socjalnej, ci, którzy na nią liczą, nie będą zbyt chętni do przyjazdu do Ukrainy. Zamiast nich przyjadą tu ci, którzy chcą spełnić się w nowym kraju i wykorzystać swoje szanse. Jeżeli będziemy mieli przyzwoite płace i możliwości kariery, to przyjadą do nas nie tylko biedniejsze kraje, ale także np. Polacy. Proszę mi powiedzieć, kto budował przemysł w Związku Radzieckim w latach 20. ubiegłego wieku? Dlaczego Amerykanie tam pojechali? Nie dla pensji. Jechali tam z powodów ideowych, żeby się tam spełnić. Dlatego możemy i powinniśmy wykorzystać te same możliwości, choć to trudne.

Wymaga to ogromnych wysiłków ze strony rządu, społeczeństwa, sądownictwa i biznesu. Ale to jest prawdziwe zadanie i musimy je sobie postawić
Imigranci mogą pomóc Ukrainie poradzić sobie z wyludnieniem. Ale czy kraj jest na to gotowy? Zdjęcie: Shutterstock

NŻ: Powojenny wyż demograficzny: czego powinniśmy spodziewać się w Ukrainie?

EL: Z pewnością nastąpi wzrost liczby urodzeń, ale nie za duży. Aby nastąpiła prosta wymiana pokoleń, to znaczy by pokolenie rodziców zostało zastąpione pokoleniem dzieci, statystyczna kobieta powinna urodzić 2,2 dziecka w ciągu swojego życia. Na każde 10 kobiet powinno przypadać 22 dzieci. W 2021 r. liczba ta wynosiła w Ukrainie 1,2. Dziś to mniej niż 1, ale trwa wojna. Mam nadzieję, że po jej zakończeniu wskaźnik urodzeń wzrośnie. Być może nie w pierwszym roku, ale w trzecim lub czwartym roku, kiedy stanie się jasne, że standardy życia poprawiają się, mieszkania są odbudowywane, a praca jest dla każdego. W takich warunkach wskaźnik urodzeń może wzrosnąć.  I mam nadzieję, że osiągnie poziom 1,5-1,6 na kobietę. Notabene, w żadnym innym kraju europejskim nie osiąga on poziomu 2,0. Zobaczymy, jak będzie.

NŻ: Instytut Demografii oszacował, że wojna może zakończyć się pod koniec 2024 lub 2025 roku, wraz z powrotem do granic z 1991 roku. Na ile realistyczna jest ta prognoza?

EL: To nie są nasze scenariusze, tylko prognozy przekazane nam przez wojsko. Na tej podstawie tworzymy prognozy demograficzne. Nie możemy zrobić nic innego. Opierając się na tym scenariuszu możemy stwierdzić, że wyludnienie jest nieuniknione. Jeśli nie będzie silnej imigracji, do 2040 roku będzie nas około 30 milionów. Tragedia? Nie, to nie tragedia.

Dla mnie jest tragedią, jeśli wojna trwa, ludzie umierają, żyją krótko i źle

A jeśli będzie nas 30 milionów, poradzimy sobie. Rozwiniemy inną gospodarkę.  

NŻ: Jakiej gospodarki może spodziewać się Ukraina z taką liczbą ludzi?

EL: Bardzo udanej. Problemem nie jest liczba ludzi. 30 milionów ludzi to nie jest mało - około 15 milionów z nich to siła robocza. Z taką liczbą ludzi można dobrze pracować, o ile ma się odpowiednie umysły. Ale jeśli zaczniemy odbudowywać gospodarkę surowcową, to 15 milionów nie wystarczy, bo taka gospodarka prawie zawsze wymaga licznej siły roboczej. Wymaga rąk, a nie głów. I daje bardzo mało rezultatów. Natomiast jeśli jest to gospodarka XXI wieku, która wymaga głów, umysłów, i w mniejszym stopniu rąk, to wystarczy, aby ludzie byli szczęśliwi. Kiedy ludzie mówią mi, że musimy zwiększyć wskaźnik urodzeń, odpowiadam: "Nie. Musimy zmniejszyć śmiertelność". Małżeństwo ma prawo decydować, ile dzieci chce mieć. Ale jeśli dziecko już przyszło na świat, powinno żyć długo i szczęśliwie. To jest dla mnie priorytet.

NŻ: Jak według Pani zmieni się Ukraina w ciągu najbliższych 10 lat?

EL: Jeśli wojna zakończy się w tym czasie, to oczywiście zmiany będą tylko na lepsze. Myślę, że nie utrzymamy jedności w społeczeństwie na obecnym poziomie, to niemożliwe. Jednak będziemy normalnym, spójnym społeczeństwem demokratycznym. Mam nadzieję, że formacja ukraińskiego narodu politycznego osiągnie wyższy poziom. Myślę, że staniemy się bardziej tolerancyjni wobec migrantów, ponieważ w rzeczywistości migracja jest bardzo potężnym kanałem rozwoju cywilizacyjnego. Technologie, nowe umiejętności, zwyczaje itd. są przekazywane poprzez migrację. Z pewnością możliwe jest odcięcie się od świata zewnętrznego, ale nie byłoby to dla nas korzystne.

Musimy nauczyć się akceptować inne zwyczaje i zaznajamiać innych ludzi z naszymi tradycjami

NŻ: Jak zmienili się Ukraińcy przez dwa lata wojny? Czy nadal dostrzega Pani zdolność do samoorganizacji i wzajemnego wspierania się?

EL: Może chciałabym widzieć tego więcej, ale zdecydowanie istnieje wzajemne wsparcie i samoorganizacja wśród Ukraińców. Pomimo tego, że jesteśmy w sanie wojny od dwóch lat, nadal pomagamy sobie nawzajem, współczujemy sobie, rozumiemy, że jesteśmy narodem ukraińskim. To wszystko wciąż istnieje. Nie wiem jednak, jak długo to potrwa, bo to bardzo trudne dla wszystkich.    

NŻ: Dostrzega Pani zmęczenie, a być może pesymizm w ukraińskim społeczeństwie?

EL: Zdecydowanie widać zmęczenie. Byłoby dziwne, gdyby go nie było. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy gotowi zerwać się na równe nogi i biec, by się poddać. To są różne rzeczy. Bardzo trudno obecnie zmierzyć nastroje społeczne. Socjologowie robią, co mogą, jednak mogą niewiele. Istnieją tu trzy problemy. Pierwszy jest czysto metodologiczny, związany z faktem, że nie wiemy nic o składzie populacji pod względem płci i wieku. To rodzi pytanie: W jaki sposób możemy sprawić, by próba była reprezentatywna?  Drugi problem związany jest z faktem, że podczas wojny ludzie nie są zbyt szczerzy. Nie mam na myśli tego, że kłamią. Mam na myśli to, że bardzo często nie są świadomi tego, co czują. Wreszcie - trzeci problem: to, co ludzie myślą dzisiaj, może nie pokrywać się z tym, co będą myśleć za dwa dni.

NŻ: W jaki sposób wielkie wojny wpływają na kształtowanie się społeczeństwa i jego wartości?

EL: W normalnym społeczeństwie wojna zwiększa wartość ludzkiego życia. W archaicznym i totalitarnym - wręcz przeciwnie, zmniejsza ją. Chcę to wytłumaczyć. Jeśli ludzie żyją w demokratycznym społeczeństwie, odczuwają empatię, która moim zdaniem jest jedną z głównych cech człowieczeństwa. Powiedzmy, że niezależnie od tego, czy wierzymy w Chrystusa, czy nie, 10 przykazań jest naczelną zasadą społeczeństwa. Nie może być inaczej. Istnieją jednak "dzikie" społeczeństwa, dla których podbój terytoriów innych krajów jest najwyższym priorytetem. Dla nich wartość ludzkiego życia maleje podczas wojny. Ich logika jest bardzo prosta: co jest warte ludzkie życie w porównaniu z faktem, że zdobyliśmy jakieś wzgórze? Jest bezwartościowe, a my je zdobyliśmy! To bariera nie do pokonania, która leży pomiędzy nowoczesnymi społeczeństwami demokratycznymi a archaicznymi społeczeństwami totalitarnymi.  

NŻ: O czym Pani marzy?

EM: Jeśli chodzi o gospodarkę, to marzę o tym, żeby nasze pensje były mniej więcej na poziomie europejskim. Abyśmy nie byli postrzegani przez nikogo na świecie jako kraj z tanią siłą roboczą. Jesteśmy krajem z wykwalifikowaną siłą roboczą. Chciałabym, aby średnia długość życia była u nas taka sama jak w Norwegii czy we Włoszech, czyli co najmniej 80 lat. Chciałabym, aby różnica między średnią długością życia mężczyzn i kobiet wynosiła nie więcej niż 5 lat. Chciałabym, aby parametry i jakość edukacji naszego społeczeństwa nie spadały, ale rosły. Bo edukacja nie jest związana z rynkiem pracy - w edukacji ludności chodzi o rozwój człowieka. I, co najważniejsze, zacytuję Goldę Meir:

"Chciałabym, aby Ukraina stała się krajem, z którego ludzie chcą wyjeżdżać tylko na wakacje".

No items found.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

1 stycznia Polska oficjalnie przejęła przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Polska prezydencja nastąpiła po prezydencji węgierskiej, więc ukraińskie MSZ ma wobec niej duże oczekiwania, zwłaszcza w zakresie integracji europejskiej. Warszawa przejęła przewodnictwo w Radzie UE w obliczu poważnych wyzwań globalnych i europejskich: oprócz wojny Rosji przeciwko Ukrainie – także początku prezydentury Donalda Trumpa, wyborów w Niemczech i kryzysu politycznego we Francji.

– Z niecierpliwością czekamy na aktywną współpracę z prezydentem elektem Trumpem w duchu koncepcji pokoju poprzez siłę. Przedyskutowaliśmy kwestię sankcji wobec Rosji za wojnę. Omówiliśmy też drogę Ukrainy do UE. Możemy otworzyć co najmniej kilka klastrów – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej z Donaldem Tuskiem w Warszawie 15 stycznia.

Jakie będą priorytety polskiej prezydencji? Czy Kijów i Warszawa zdołają znaleźć wspólny język w kontrowersyjnych kwestiach? I czy Polska wzmocni swoją pozycję lidera w UE w ciągu najbliższych sześciu miesięcy?

Polskie przywództwo

Trudno znaleźć drugi kraj, który byłby lepiej przygotowany do przewodnictwa w UE w tym czasie – uważa Krzysztof Nieczypor, analityk w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW). Jego zdaniem Polska od wielu lat wskazuje na zagrożenie ze strony Rosji i stara się przekonać swoich europejskich partnerów do konieczności podjęcia zdecydowanych kroków w celu powstrzymania agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej. Takie stanowisko państwa polskiego było niezależnie od tego, która siła polityczna sprawowała władzę w Polsce:

– Pomoc humanitarna, finansowa i wojskowa dla Ukrainy oraz kontynuacja sankcji wobec Federacji Rosyjskiej pozostają stałym elementem polskiej polityki zagranicznej, mimo zmiany rządu w ubiegłym roku – mówi Nieczypor. – Siły sprzeciwiające się tej polityce są na polskiej scenie politycznej marginalne.

Czyni to Polskę wiarygodnym i stabilnym krajem, z potencjałem politycznego przywództwa w sferze bezpieczeństwa w Europie. Zwłaszcza gdy inne ważne kraje UE doświadczają kryzysów wewnętrznych, a sytuacja międzynarodowa pozostaje niestabilna i nieprzewidywalna

Znalezienie równowagi między wzmacnianiem strategicznej autonomii Europy a podkreślaniem roli NATO, będącego fundamentem europejskiego bezpieczeństwa, może być ważną kwestią w ciągu najbliższych sześciu miesięcy polskiej prezydencji, zaznacza z kolei Martin Vokálek, dyrektor wykonawczy praskiego Instytutu Polityki Europejskiej EUROPEUM:

– Powrót Donalda Trumpa na urząd prezydenta USA rodzi obawy o potencjalne zmiany zobowiązań wobec NATO i więzi transatlantyckich. A Polska, jako silny zwolennik partnerstwa UE-NATO, będzie priorytetowo traktować utrzymanie silnej współpracy z Waszyngtonem.

Vokálek zaznacza, że jeśli chodzi o wewnętrzną dynamikę Unii Europejskiej, wyniki wyborów w Niemczech określą priorytety gospodarcze i polityczne UE:

– Polska prezydencja powinna działać jako siła stabilizująca, zapewniając, że transformacja w Niemczech nie zakłóci realizacji polityk UE. Wyzwania w Niemczech czy we Francji wzmacniają również pozycję Polski jako dużego, silnego i proaktywnego członka UE, co wcześniej częściej przypisywano właśnie Niemcom lub Francji.

Priorytety wewnętrzne i zewnętrzne

Jak zauważa Mykoła Kniażycki, dziennikarz, poseł do ukraińskiego parlamentu i współprzewodniczący grupy ds. stosunków międzyparlamentarnych z Rzeczpospolitą Polską, przed polskimi władzami stoją nie tylko wyzwania zewnętrzne, ale także wewnętrzne. To przede wszystkim wybory prezydenckie, w których często gra się antyukraińską kartą – w związku z polityką historyczną, rolnictwem i kwestiami tranzytowymi. Dlatego polskiemu rządowi będzie z jednej strony niezwykle trudno sprostać strategicznym interesom kraju, a z drugiej – oprzeć się politycznym oskarżeniom, które słyszą pod swoim adresem przed wyborami prezydenckimi.

– Mam jednak nadzieję, że Polska podniesie sprawę zamrożonych rosyjskich aktywów, które powinny zostać przeznaczone na pomoc Ukrainie, i kwestię wspólnej polityki obronnej Unii Europejskiej. To dla nas teraz niezwykle ważne, bo nie wiemy, jak będą wyglądały relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Gdy Polska poruszy kwestię naszej integracji europejskiej, mogą pojawić się problemy związane z polityką historyczną czy współpracą gospodarczą. Ale ogólnie rzecz biorąc jestem pozytywnie nastawiony do tego okresu, zwłaszcza po węgierskiej prezydencji. Następna będzie prezydencja duńska.

Myślę, że Polska i Dania w przyszłym roku mogą razem pomóc Ukrainie w sektorze obronnym i w integracji z Unią Europejską
Donald Tusk i Wołodymyr Zełenski w Warszawie. Zdjęcie: OPU

Polska prezydencja w Radzie UE pod hasłem: „Bezpieczna Europa” opiera się na wzmacnianiu europejskiej odporności i stabilności – w odpowiedzi na rosnące wyzwania geopolityczne, gospodarcze i społeczne. Priorytety Polski mają na celu wzmocnienie zdolności obronnych, ochronę granic zewnętrznych, zwalczanie obcych ingerencji, zapewnienie Wspólnocie bezpieczeństwa energetycznego i promowanie procesu jej rozszerzenia, zwłaszcza o Ukrainę i Mołdawię, podkreśla Martin Vokálek:

– Po węgierskiej prezydencji to kluczowa szansa dla Ukrainy na drodze do członkostwa w UE. Oczekuje się, że Polska, jako jeden z najsilniejszych sojuszników Kijowa w UE, będzie naciskać na rozpoczęcie rozmów akcesyjnych podczas swojej kadencji

Wsparcie wojskowe i humanitarne pozostaje kluczowe, a Polska prawdopodobnie będzie opowiadać się za dalszą pomocą UE w celu przeciwdziałania rosyjskiej agresji. Ponadto polska prezydencja może przewodzić wysiłkom na rzecz zbliżenia Ukrainy do standardów UE, potencjalnie prowadząc do głębszej integracji z politycznymi i gospodarczymi ramami Unii – co oczywiście pozostaje głównym wyzwaniem, gdy Ukraina broni się przed bezprecedensową rosyjską agresją.

Zgodnie z programem opublikowanym przez polski rząd priorytetem polskiej prezydencji w UE jest wielowymiarowe bezpieczeństwo: zewnętrzne, wewnętrzne, informacyjne, energetyczne, gospodarcze, żywnościowe i zdrowotne. Co ważne dla Ukrainy, jak ocenia Krzysztof Nieczypor, Polska będzie starała się wykorzystać swoją prezydencję do przekonania partnerów, że rozszerzenie UE o Ukrainę jest geopolitycznym imperatywem i szansą na rozszerzenie strefy stabilności i rozwoju.

– Polska prezydencja będzie zabiegać o trwałe wsparcie dla Ukrainy i jej odbudowy, a także o zwiększenie presji na Rosję i jej popleczników, by jak najszybciej zakończyli agresję, uwzględniając prawo międzynarodowe, a tym samym kwestię integralności terytorialnej Ukrainy, pełnego zachowania jej suwerenności i niepodległości – mówi analityk.

Rozszerzenie UE i integracja europejska Ukrainy

Bardzo ważne są również procesy polityczne w UE. W 2025 r. Komisja Europejska przedstawi projekt Wieloletnich Ram Finansowych na okres po 2027 roku. W lutym 2025 r. polska prezydencja zorganizuje konferencję ekspercką wysokiego szczebla na temat tych projektów – kontynuuje Nieczypor. Ważne jest, aby państwa członkowskie już teraz zapewniły odpowiednie wsparcie finansowe w tym horyzoncie czasowym, który będzie obejmował możliwość rozszerzenia UE. Będzie to test na to, jak poważnie Unia myśli o rozszerzeniu i jak przygotowuje się do niego instytucjonalnie oraz finansowo:

Nieczypor: – Polska będzie starała się otworzyć pierwszy rozdział negocjacji w tzw. kwestiach fundamentalnych; mówił już o tym minister ds. unijnych Adam Szłapka. Warto jednak zaznaczyć, że ważnym elementem negocjacji będzie spełnienie przez Ukrainę warunków utrzymania standardów zawartych w niektórych rozdziałach negocjacyjnych. Dla Warszawy rozszerzenie jest najskuteczniejszym sposobem promowania europejskich wartości, na czele z demokracją i praworządnością, które decydują o bezpieczeństwie i stabilności w naszym sąsiedztwie. Z drugiej strony, rozszerzenie bez przestrzegania odpowiednich standardów niesie ze sobą ryzyko odwrotnego scenariusza: wzrostu niestabilności i ryzyka kryzysów wewnętrznych w Unii.

Dlatego tak ważne jest, aby Ukraina spełniła kryteria akcesyjne – przyjęła odpowiednie ustawodawstwo i wdrożyła je. Ale to zależy przede wszystkim od władz w Kijowie

Podczas polskiej prezydencji w UE zostanie otwarty pierwszy klaster, który jest niezbędny do rozpoczęcia negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE. Jak przewiduje Mykoła Kniażycki, rozpoczną się też prace nad drugim klastrem:

– Pomimo wszystkich spekulacji politycznych, które słychać w Polsce, myślę, że w jej strategicznym interesie jest to zrobić – i zrobi to. Politycy, którzy obecnie sprawują władzę w Polsce, rozumieją spoczywającą na nich odpowiedzialność, są przekonanymi demokratami i opowiadają się za jednością Unii Europejskiej.

Jak podczas swojej ostatniej wizyty w Warszawie 15 stycznia zaznaczył Wołodymyr Zełenski, Polska prezydencja w UE to czas, który powinien przynieść konkretne rezultaty dla Ukrainy, Polski i całej Europy. Dodał, że tam, gdzie jest nasza integracja, wspólna siła i wzajemny szacunek, Rosja nie przejdzie.

Z kolei polski premier obiecał, że Polska będzie współpracować z Ukrainą w celu przyspieszenia integracji europejskiej.

Według Tuska polska prezydencja w UE pomoże przełamać impas, który był widoczny w ostatnich miesiącach

Natomiast polski prezydent nalega, by Ukraina natychmiast otrzymała zaproszenie od NATO. I chociaż zdaniem Andrzeja Dudy pełne członkostwo w Sojuszu nie jest możliwe do czasu zakończenia walk na Ukrainie, byłby to pierwszy krok w kierunku zapewnienia jej realnych gwarancji bezpieczeństwa ze strony NATO.

Wyzwania dla jedności i bezpieczeństwa UE

Po spotkaniu z przedstawicielami Komisji Europejskiej premier Słowacji Robert Fico zagroził ograniczeniem pomocy humanitarnej i wsparcia dla ukraińskich uchodźców, a także zablokowaniem decyzji UE w sprawie Ukrainy. Wcześniej premier Węgier Viktor Orban wielokrotnie wyrażał zamiar zablokowania euroatlantyckiej integracji Ukrainy.

Premier Węgier Viktor Orban i premier Słowacji Robert Fico. Zdjęcie: JONAS ROOSENS/HOLLANDSE HOOGTE/EAST NEWS

W ocenie Mykoły Kniażyckiego jest jednak mało prawdopodobne, by ich stanowisko było w stanie zniszczyć europejską jedność w kwestiach związanych z Ukrainą.

– Kiedy w ubiegłym roku zatwierdzono unijną pomoc dla Ukrainy, 50 mld euro, Węgry próbowały ją zablokować – przypomina Kniażycki. – Wtedy kanclerz Scholz półżartem powiedział Orbanowi, żeby wyszedł na kawę. Myślę, że także teraz prawdziwi partnerzy Ukrainy w Unii Europejskiej doradzą liderom Węgrom i Słowacji, by wyszli na kawę, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Polska prezydencja w UE będzie musiała strategicznie niwelować różnice, by utrzymać jednolitą reakcję na rosyjską agresję i chronić podstawowe zasady Unii, zauważa Martin Vokálek:

– Polska mogłaby przewodzić wysiłkom na rzecz tworzenia silniejszych koalicji wśród podobnie myślących państw członkowskich, w celu izolowania głosów sprzeciwu poprzez odwoływanie się do wspólnych wartości i znaczenia zbiorowego bezpieczeństwa dla całej Europy.

W razie braku jednolitej decyzji lub zablokowania wspólnych działań przez kraje takie jak Słowacja i Węgry, koalicje tego rodzaju mogłyby działać tak niezależnie, jak to tylko możliwe

Jednocześnie mechanizmy takie jak budżet UE mogą stanowić zachętę finansową dla niektórych państw członkowskich do dostosowania swoich wartości do wartości UE.

Węgry i Słowacja, mimo zainteresowania gazem z Rosji i innymi rosyjskimi nośnikami energii (czemu zwykle towarzyszą różne interesy korupcyjne), są znacznie bardziej zainteresowane otrzymaniem pomocy od Unii Europejskiej, ocenia Kniażycki:

– Dlatego kraje, które myślą strategicznie i opowiadają się za prawdziwą niezależnością UE i wartościami europejskimi, zrobią wszystko, by presja ze strony Węgier i Słowacji, wywierana pod wpływem Rosji, nie wpłynęła na przyszłość Ukrainy w Unii Europejskiej.

20
хв

Polska prezydencja w UE: szansa i nowe wyzwania dla Ukrainy

Kateryna Tryfonenko

Zełenski: „Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę”

Wołodymyr Zełenski podziękował Polsce i całemu polskiemu narodowi za nieustające wsparcie dla Ukrainy, pomoc obronną i szacunek dla Ukraińców.

Prezydent mówił o konsekwencjach dzisiejszego rosyjskiego ataku na ukraiński sektor energetyczny, w szczególności na obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W odpowiedzi Polska wyraziła gotowość do dostarczania Ukrainie energii elektrycznej.

Podczas spotkania Zełenski i Tusk szczegółowo omówili kwestie pomocy obronnej, w tym dostaw i produkcji broni oraz związanych z tym inwestycji. Ukraina ma znaczące możliwości produkcji wszelkiego rodzaju dronów, wielu typów sprzętu i artylerii.

– Rozmawialiśmy również o możliwościach przybliżenia pokoju dla Ukrainy i całej Europy. Za pięć dni w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Oczekujemy aktywnej wspólnej pracy w duchu koncepcji „pokoju poprzez siłę” – powiedział Zełenski.

Według niego Ukraina w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Ukraina oczekuje wzmocnienia sankcji wobec Rosji i intensywnej współpracy w negocjacjach w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.

– Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, oczywiście w celu przyspieszenia procesu akcesyjnego – zapewnił z kolei premier Polski.

Zdjęcie: OP

Odpowiadając na pytanie o swoje oczekiwania wobec nadchodzącej administracji Donalda Trumpa Wołodymyr Zełenski powiedział, że spodziewa się, iż USA będą kontynuować politykę wzmacniania Ukrainy.

Zełenski stwierdził, że trwają prace nad treścią i formatem nadchodzącego spotkania, które odbędzie się po inauguracji. Nie wdawał się jednak w szczegóły ani nie podał daty spotkania. Stwierdził tylko, że najważniejszym oczekiwaniem jest teraz zakończenie wojny z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa:

– Chcemy zakończyć [wojnę – red.] sprawiedliwym pokojem, a w tym celu musimy mieć pewność, że Rosja nie powróci z wojną przeciwko Ukrainie. Potrzebujemy silnych gwarancji bezpieczeństwa.

Według niego Ukraina obecnie uważa członkostwo w UE i przyszłe członkostwo w NATO za strategicznie silne gwarancje bezpieczeństwa.

Gwarancje te powinny również obejmować „poważne pakiety uzbrojenia i wsparcie dla naszej armii, których nie można zmniejszyć, gdy jesteś sąsiadem Rosji”

Zełenski zauważył, że Ukraina popiera rozmieszczenie kontyngentów niektórych krajów sojuszniczych na swoim terytorium jako potencjalną gwarancję bezpieczeństwa. Dodał jednak, że rozmieszczenie to nie może być jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Oświadczył, że omówił już tę kwestię z partnerami bałtyckimi i zrobi to również z brytyjskim przywódcą.

Przed rozmieszczeniem zagranicznego kontyngentu opcją mogłoby być wysłanie do Ukrainy zagranicznych instruktorów z programem szkoleniowym.

Ponadto prezydent podkreślił, że Ukraina nie będzie bawić się w „gierki z komunikatami o redukcji” swojej armii:

– Nasza armia jest dziś jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Sposób utrzymania dużej armii również jest częścią tych porozumień.

Zdjęcie: Biuro Prezydenta RP

Duda: „Najważniejszą kwestią są gwarancje bezpieczeństwa, które Ukrainie mogą zapewnić tylko kraje Sojuszu”

– Tak naprawdę tylko kraje NATO mogą dać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa, a największą gwarancją byłoby przyjęcie jej do NATO – powiedział z kolei prezydent RP Andrzej Duda po spotkaniu z prezydentem Zełenskim. Dodał, że wierzy, iż Ukraina stanie się członkiem Sojuszu.

Na konferencji prasowej po wspólnym spotkaniu Duda zaznaczył, że kluczowymi tematami rozmów były aspiracje Ukrainy do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

Przypomniał, że w 2022 roku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego do UE. – Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy w stanie zrealizować wszystkie zadania, które stoją przed nami i Ukrainą w związku z jej pełnym przystąpieniem do UE tak szybko, jak to możliwe – dodał. – Natomiast z punktu widzenia Ukrainy najważniejsza jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa, które tak naprawdę mogą być zapewnione Ukrainie tylko przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Największą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby – i wierzę, że w najbliższej przyszłości będzie – członkostwo w NATO, czyli (...) gwarancje związane z artykułem 5.

Tusk: „Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię akcesji Ukrainy do UE”

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i pomoc. Fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie – powiedział Donald Tusk.

Podkreślił, że spotkanie z ukraińskim prezydentem odbywa się na początku polskiej prezydencji w Radzie UE. Według niego w relacjach Polski i Ukrainy „w czasie brutalnej wojny rozpętanej przez Rosję fundamenty naszej przyjaźni i współpracy są oczywiste, bezwarunkowe i nie ulegną zmianie”.

– Ukraina może liczyć na polskie wsparcie i polską pomoc. To jest także jedno z moich zadań, by pomagać i wspierać całą UE w obronie przed brutalną agresją Rosji – stwierdził

Podczas wspólnej konferencji prasowej z Zełenskim zaznaczył, że „niepodległa, suwerenna Ukraina, która sama decyduje o swoim losie, to nie tylko oczywista sprawiedliwość dziejowa, ale także bezdyskusyjny warunek bezpieczeństwa Polski i całej Europy”.

Premier RP oświadczył ponaddto, że polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej posunie naprzód kwestię przystąpienia Ukrainy do UE: – Będziemy współpracować z Ukrainą i naszymi europejskimi partnerami, by przyspieszyć proces akcesyjny.

Dodał, że po „działaniach biurokratycznych” rozmowy o wspólnych interesach będą prowadzone językiem konkretów, a nie sentymentów, bo w tej „wspólnocie interesów” każdy powinien umieć zadbać o swoje interesy. – Pomożemy Ukrainie, ale nadal będziemy bronić naszych interesów narodowych – podkreślił.

20
хв

Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polska prezydencja w UE: szansa i nowe wyzwania dla Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

Poprzednicy Putina

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress