Exclusive
20
min

Balet w piwnicznym schronie. Jak dzieci uciekają przed okropnościami wojny

Codzienne naloty i odgłosy eksplozji stały się w Charkowie straszną rzeczywistością. Małe baletnice nie porzuciły jednak swych marzeń o sztuce, którą kochają ponad wszystko

Beata Łyżwa-Sokół

Dziewczynki ćwiczą w studiu baletowym. Fot: AP Photo/Efrem Lukatsky

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Brak okien, brak światła słonecznego, syreny i ostrzał. W tym charkowskim schronie przeciwbombowym piwnica wypełniona jest muzyką i radosnym śmiechem małych dziewczynek. W różowych tutusach małe baletnice doskonalą swoje umiejętności, mimo wokół szaleje wojna.

Studio baletowe w jednym z charkowskich schronów przeciwbombowych

Przed wojną 9-letnia Myrosława uczyła się w jednej z najlepszych szkół baletowych w Charkowie, gdzie pianiści grali na żywo. Gdy zobaczyła, że nowe studio baletowe mieści się w schronie przeciwbombowym, w piwnicy, była zszokowana. Powiedziała jednak matce, że dla baletu zrobi wszystko.

Mama całuje córkę Miroslavę przed lekcją baletu

32-letnia Anna Ponomarenko, matka Myrosławy, mówi, że dziewczynka tańczy od trzeciego roku życia. To jej ulubione zajęcie. Możliwość ćwiczenia baletu podczas wojny była dla niej prawdziwym błogosławieństwem.

– Chce trenować coraz więcej – mówi pani Anna. – Zawsze prosi swoich trenerów, by zmuszali ją do większego wysiłku, bo wciąż jej za mało. Studio baletowe daje jej równowagę. Po lekcjach wraca do domu spokojna, zrelaksowana i nie zwraca uwagi na to, co dzieje się wokół niej.

Małe baletnice nieustannie doskonalą swoje umiejętności

– Obecnie w studiu baletowym uczy się tylko 20 dziewczynek – mówi jego założycielka Julia Wojtyna. Przed wojną prowadziła sieć studiów baletowych, w których tańczyło trzysta dzieci. Została jednak zmuszona do zamknięcia swojej firmy, gdy uciekła do zachodniej Ukrainy po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę.

Julia Vojtyna ze swoimi uczennicami

Pani Julia wróciła do Charkowa w marcu ubiegłego roku. Nie mogła wznowić działalności – nie było pieniędzy. Zrobiła jednak wszystko, co by otworzyć przynajmniej jedno studio baletowe.

– Dzieci w Charkowie pozostają w domach, uczą się online – mówi. – Muszą gdzieś uwolnić swoją energię, zdobyć pozytywne emocje. Balet stał się dla nich zbawieniem.

W studiu baletowym w piwnicy jest 20 dziewczynek
Dla tych dzieci balet w piwnicy stał się zbawieniem

Wszystkie zdjęcia: AP Photo/Efrem Łukacki

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jest fotoedytorką i autorką tekstów o fotografii. Przez 16 lat pracowała w Gazecie Wyborczej, w tym przez 6 lat jako dyrektorka działu fotoedycji Gazety Wyborczej i Agencja Wyborcza.pl. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Europejskiej Akademii Fotografii.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

„I to jest chrześcijański kraj” – pisze z gorzką ironią moja polska przyjaciółka, dowiedziawszy się o wynikach najnowszego sondażu: prawie 60% Polaków popiera weto prezydenta Nawrockiego, które pozbawi bezrobotnych ukraińskich uchodźców zasłku 800+ na dzieci i bezpłatnego dostępu do lekarzy. Niektórzy polscy i rosyjscy komentatorzy w mediach społecznościowych nazywają nawet prezydenta „facetem z jajami”. Ale przeciwko komu tak naprawdę skierowana jest ta siła?

Niedawno dwa tysiące polskich kobiet podpisało list protestacyjny do premiera, Sejmu, Senatu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie weta. Do protestu dołączyła Rada Przedsiębiorczości, która podkreśliła, że weto „jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem” i grozi „wywołaniem chaosu”. W dziesiątkach publikacji członkowie polskiej elity intelektualnej odwołują się do logiki i jako argumenty przytaczają fakty: tylko w zeszłym roku Ukraińcy przynieśli Polsce ponad 75 mld euro – czyli 8 razy więcej niż wynosi cała polska pomoc dla Ukrainy. Poza tym 69% ukraińskich uchodźców jest zatrudnionych.

Oni nie zabrali pracy Polakom, ale zaspokajają potrzeby rynku i często tworzą nowe miejsca pracy

Oczywiście są też tacy ukraińscy uchodźcy, których rzeczywistość nie wpisuje się w te statystyki. To osoby starsze, opiekunowie chorych i dzieci niepełnosprawnych. Tyle że podatki płacone przez Ukraińców pracujących w Polsce z powodzeniem wystarczyłyby, by ich wesprzeć. A tak w związku ze zniesieniem pomocy ich historie mogą wkrótce przerodzić się w tragedie.

„Czuję się podwójnie zdradzona”

Aby w pełni uświadomić sobie katastrofalne skutki tych zmian, zwróciłam się do społeczności „Osobliwy świat. Polska”, która zrzesza matki wychowujące dzieci z najcięższymi formami niepełnosprawności. Te kobiety i ich dzieci znajdą się na granicy lub poza granicą przetrwania, jeśli świadczenie 800+ i bezpłatny dostęp do usług medycznych zostaną im odebrane.

Natalia Erastowa wychowuje troje nieletnich dzieci, jeden jej z synów ma ciężką niepełnosprawność. Cała rodzina wyjechała do Polski z Chersonia, ale dwa lata temu 40-letni mąż Natalii, ojciec dzieci i żywiciel, nagle zmarł. Pracował jako kierowca ciężarówki dla polskiej firmy, w Czechach na parkingu dostał zawału serca. Od tego czasu rodzina walczy o przetrwanie.

– Cały dochód naszej rodziny to obecnie 800+ na troje dzieci plus 1300 złotych pomocy z tytułu utraty żywiciela, a także pomoc z Ukrainy na opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem. W Polsce przez długi czas nie ubiegałam się o pomoc, ponieważ początkowo dbał o nas mąż, a potem pojawiły się wątpliwości, czy status zostanie nam przedłużony. Cztery miesiące temu, kiedy w końcu zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie utrzymać rodziny, syn przeszedł procedurę uznania niepełnosprawności. Ale nie było jeszcze żadnej wypłaty, sprawa jest w toku – opowiada Natalia.

Natalia straciła męża i samotnie wychowuje troje dzieci, z których jedno wymaga opieki specjalnej

Łączny dochód jej czteroosobowej rodziny wynosi około 4000 złotych, a sam czynsz kosztuje 3700-3800 złotych. Natalia nie może znaleźć pracy, którą mogłaby pogodzić z opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem, przedszkolem i szkołą pozostałych dzieci.

Dla tej rodziny utrata 800+ oznacza jedno: powrót do Ukrainy, pod bomby, lub przeprowadzkę do innego kraju, gdzie trzeba będzie zacząć wszystko od nowa bez żadnych gwarancji

Rodzina Natalii, podobnie jak wielu innych Ukraińców, wybrała Polskę jako tymczasowe schronienie, ponieważ ten kraj wydawał się jej bliski mentalnie, jest chrześcijański, jak Ukraina, i o podobnym stylu życia. Teraz przed Natalią stoi nowe wyzwanie: zabranie dzieci, które przez trzy lata zintegrowały się z polskim systemem edukacji, nauczyły się języka, znalazły przyjaciół – i przeniesienie się z nimi gdzieś dalej.

– Czuję się podwójnie zdradzona, bo Polska obiecała być solidarna z Europą, stać z nami ramię w ramię do czasu trwałego pokoju – mówi Anastazja, mama 15-letniego Danyła, który ma ciężką postać porażenia mózgowego. – Teraz jednak odmawia wsparcia, podczas gdy inne kraje, bardziej zorientowane społecznie, nie przyjmują już osób, które miały tymczasową ochronę gdzie indziej. Czuję, że zawiodłam siebie i syna, ufając Polsce. Tu jest wielu dobrych ludzi, których odróżniam od polityków obu obozów, od ksenofobów, ale to nie ratuje sytuacji.

„Teraz bardzo boję się o przyszłość”

– Odkąd dowiedziałam się o możliwości zniesienia pomocy, jestem w kompletnej rozpaczy – mówi Kateryna Kisenko, mama czworga dzieci, z których jedno ma ciężką postać autyzmu. – Przyjechaliśmy do Polski z okupowanej części obwodu zaporoskiego. Mój były mąż walczy na wojnie, mama jest pod okupacją i nie może wyjechać ze względu na stan zdrowia. Jestem jedyną dorosłą osobą, która może opiekować się dziećmi.

Opowiada, jak wygląda jej życie w Polsce. Łączny dochód jej rodziny wynosi 7200 złotych. W ramach programu 800+ otrzymują 3200 złotych, a zasiłek na opiekę nad dzieckiem niepełnosprawnym to 3415,84 złotych. Ojciec dzieci płaci alimenty w wysokości 6000 hrywien (około 525 złotych), jednak wydatki na wynajem mieszkania i utrzymanie, a także koszty leczenia dziecka niepełnosprawnego są tak wysokie, że czasami brakuje pieniędzy na ubrania czy artykuły gospodarstwa domowego.

– Wizyta u psychiatry to wydatek 400 złotych. Leki kupuję regularnie, bez nich nie da się żyć.

Nie mam pojęcia, co zrobię, jeśli nowe warunki zostaną przyjęte. Nasz dom jest pod okupacją, nie mamy dokąd wrócić, a ja nie mogę podjąć pracy, bo syn wymaga stałej opieki. Bardzo boję się o przyszłość
Syn Kateryny regularnie potrzebuje leków. Rodzina nie może wrócić do domu, ponieważ jest na terenach okupowanych

– Jestem tu z córką i synem z pierwszą grupą niepełnosprawności, on będzie wymagał całodobowej opieki do końca życia – mówi Lilia Torżok-Marusecka. – Od 2022 do 2023 roku mieszkaliśmy w hostelu, razem z innymi mamami z dziećmi specjalnej troski. A potem kazano nam się wyprowadzić, bo ośrodki dla Ukraińców są zamykane. Od tego czasu sami wynajmujemy, a to ponad 2000 złotych za małe mieszkanie bez wanny, co jest bardzo niewygodne, bo kąpiel niemogącego się poruszać dziecka to skomplikowana procedura. Całą pomoc, którą otrzymujemy w Polsce, wydajemy tylko tutaj. Od trzech lat ani razu nie pojechaliśmy do Ukrainy.

Podobne historie opowiadają setki ukraińskich matek, które chciałyby, ale nie mogą znaleźć pracy. To właśnie one najbardziej odczują skutki zniesienia 800+. Znalazły się w grupie osób, które nie będą mogły zalegalizować swojego pobytu w Polsce poprzez zatrudnienie, ponieważ ich dzieci wymagają stałej opieki i nadzoru.

Tylko część takich kobiet wyjechała wraz z mężami, którzy teraz pracują w Polsce. Wielu mężczyzn pozostaje w Ukrainie – walczą, pracują w zakładach zbrojeniowych. Jest też wiele rodzin, w których mężczyźni zginęli. I są takie, w których mężczyźni mają prawo do wyjazdu (ze względu na liczbę dzieci), ale zdecydowali się bronić wschodniej granicy Europy, powierzając Europejczykom opiekę nad swoimi rodzinami.

Bez prawa do przetrwania

Decyzja o zniesieniu w Polsce dostępu do państwowej opieki medycznej dla osób niepracujących dotyka również tych, którzy nie mogą pracować ze względu na stan zdrowia. 26-letnia Tetiana Rożda ma niepełnosprawność pierwszej grupy, cierpi na spinalną atrofię mięśniową (SMA) – chorobę genetyczną, w wyniku której człowiek traci zdolność kontrolowania swoich mięśni. Porusza się na wózku inwalidzkim.

Gdy stan jej zdrowia się poprawił, próbowała podjąć pracę jako logopedka w jednej z polskich fundacji. Ale wkrótce się pogorszyło i musiała zrezygnować z pracy.

– W Polsce jestem leczona preparatem Spinraza – pierwszym w historii lekiem spowalniającym postęp choroby (widzę już niewielką poprawę). Problem polega jednak na tym, że trzeba go przyjmować przez całe życie, bez przerw. Zaprzestanie przyjmowania leku spowoduje nieodwracalne pogorszenie stanu zdrowia – mówi Tetiana.

Od dwóch lat poszukuje pracy zdalnej, ale ze względu na diagnozę nikt nie chce jej zatrudnić. Kiedy dostęp do opieki zdrowotnej zostanie powiązany z obowiązkowym oficjalnym zatrudnieniem, nie będzie mogła już otrzymywać niezbędnego leczenia. Nie wiadomo również, co stanie się z jej mamą, która obecnie opiekuje się córką, potrzebującą pomocy w codziennych czynnościach, których nie jest w stanie wykonać samodzielnie.

Oczywiście Polska ma prawo decydować, czy wspierać takie osoby – mówią Ukrainki. Tyle że dla wielu takich jak Tetiana dostęp do NFZ to kwestia życia i śmierci
Lilia z synem, którego nie można zostawić, aby iść do pracy

Wyrok na niewidzialnych ludzi

Pacjenci paliatywni to grupa osób, które z powodu zmian prawnych mogą znaleźć się w krytycznej sytuacji. Hanna Polak, założycielka fundacji Pallium for Ukraine, podkreśla, że chodzi o dzieci i młodych dorosłych ewakuowanych z Ukrainy, którzy przebywają w polskich hospicjach lub są objęci domową opieką wspomagającą.

Dla tych pacjentów, którzy oddychają przez gastrostomię (chirurgicznie utworzone otwory – stomię – w przedniej ścianie tchawicy, które pozwalają powietrzu dostać się bezpośrednio do płuc, omijając nos, usta i krtań), a odżywiają się za pomocą specjalnych pomp, które podają im pokarm w dawkach, kropla po kropli – utrata dostępu do opieki medycznej oznacza po prostu śmierć.

– Część z tych pacjentów ma rodziców, którzy idą do pracy, by zalegalizować swój pobyt. Ale są też tacy, których rodzice wykonują obecnie ważne misje w Ukrainie – mówi Hanna. – Taką pacjentką jest Weronika, dziewczynka z ciężką postacią SMA. Jej tata pracuje w Ukrainie jako saper, więc ona i mama są tu same, żadna nie może iść do pracy.

Teraz wszystkie te rodziny są zrozpaczone i z zapartym tchem czekają na decyzję polskich urzędników i polityków. Coś podobnego przeżywali już ukraińscy pacjenci hospicyjni, kiedy rząd zniósł rekompensatę za pobyt gdziekolwiek poza specjalnymi ośrodkami. A tacy pacjenci są najbardziej wrażliwi nie tylko ze względu na swoją podatność na bakterie, ale także z uwagi na wymuszony przez chorobę styl życia. Kiedy obok człowieka pracuje pompa, aparat tlenowy i inne urządzenia, potrzebne jest specjalnie dostosowane mieszkanie. Bardzo trudno takie znaleźć.

Roman i jego mama Aleksandra. Chłopiec znajduje się pod opieką służby domowej wentylacji płuc. Ma tracheostomię, gastrostomię i wentylację mechaniczną. Co się z nim stanie?

– Mieliśmy sytuację, w której rodzina była zmuszona przenieść się do nowego mieszkania w odległej wsi, bo tylko na takie mogła sobie pozwolić po zlikwidowaniu programu 40+ [rekompensata kosztów wynajmu – red.]. Tyle że tam lekarze nie mogli już szybko dojechać w razie potrzeby – zaznacza Hanna Polak.

Podkreśla, że mówienie o „oszczędnościach w budżecie” brzmi nieodpowiedzialnie, gdy chodzi o ludzkie życie. Bo to nie tylko kwestia finansowa, ale także moralno-etyczna

W placówkach, w których przebywają dzieci i młodzież objęci opieką paliatywną, nikt nie wie, co będzie po 1 października. Jak powiedzieć rodzinom, że z powodu decyzji politycznej ich dzieci będą musiały zostać odłączone od aparatury podtrzymującej życie? I jak te rodziny, które ledwo wiążą koniec z końcem, mają nagle znaleźć pieniądze na to, by opłacić leczenie swoich dzieci?

Powrót do Ukrainy, gdzie trwają nieustanne bombardowania, nie wchodzi w grę, ponieważ aparaty podtrzymujące życie wymagają nieprzerwanego zasilania. Pozostaje nadzieja, że prawodawcy w końcu dostrzegą tych niewidzialnych ludzi i zapewnią im wsparcie. Bo jego odmowa oznacza wyrok śmierci.

20
хв

Weto przeciw życiu: jak decyzja polskich władz może pozbawić ukraińskich chorych ostatniej deski ratunku

Halyna Halymonyk

Це друга спроба Міністерства внутрішніх справ і адміністрації (МВСіА) оновити закон про допомогу громадянам України після того, як попередня версія була ветована президентом Каролем Навроцьким. Перший законопроєкт продовжував право на медичне обслуговування в Польщі для біженців з України на колишніх умовах.

Якщо перший закнопроєкт передбачав, що лікування громадян України в Польщі фінансується з державного бюджету, то новий зоконопроєкт — що воно буде фінансуватися з внесків Національного фонду здоров'я (NFZ).

Витрати на медичні послуги виставляються постачальникам медичних послуг та аптекам NFZ і фінансуються з фонду допомоги, створеного Банком Крайового Господарства (BGK). Зараз, до прийняття і вступу в силу нового закону, громадяни України, які легально прибули до Польщі після 24 лютого 2022 року, мають право на безкоштовну медичну допомогу та відшкодування вартості ліків на тих самих підставах, що й громадяни Польщі, відповідно до оновленого спеціального закону. Доступ до пільг, таких як візити до лікаря, обстеження, лікування, а також відшкодування вартості ліків, можливий після підтвердження легального статусу перебування, наприклад, за допомогою номера PESEL, електронного документа.

На думку президента Польщі, розширення такого доступу до медичних послуг є порушенням конституційного принципу рівності

У власному проєкті поправок до закону, направленому до Сейму, він запропонував, щоб доступ до медицини мали лише застраховані особи, які сплачують обов'язковий або добровільний внесок на охорону здоров'я. У п'ятницю спікер Сейму Шимон Головня оголосив, що повернув проєкт до Бюро президента на доопрацювання «через формальні недоліки».

Проєкт МВСіА також передбачає зміни у цій сфері — у бік обмеження доступу до медичних послуг для громадян України. Міністерство запропонувало обмежити перелік пільг, якими зможуть скористатися незастраховані громадяни України.

Це стосуватиметься 11 видів медичних послуг: лікування у курортних закладах та курортної реабілітації, надання лікарських засобів, які видаються пацієнтам у рамках програм політики здоров’я міністра здоров’я, програм здоров’я, лікувальної реабілітації, стоматологічного лікування, медикаментів, спеціалізованих харчових продуктів для медичного застосування та медичних виробів, доступних у аптеках за рецептом і що підлягають відшкодуванню, програм лікарських засобів, екстреного доступу до медичних технологій, забезпечення медичними виробами, медичних послуг, пов’язаних з трансплантацією або застосуванням у людей клітин, зокрема кровотворних клітин кісткового мозку, периферичної крові та пуповинної крові, тканин і органів, отриманих від живого донора або посмертно, а також процедур ендопротезування і видалення катаракти.

«Пропоноване обмеження каталогу медичних послуг, що фінансуються з Фонду допомоги, якими можуть скористатися громадяни України, пов'язане з необхідністю мінімізації негативних наслідків, які створює допомога громадянам України з погляду доступності медичних послуг для польських застрахованих осіб, а також з необхідністю обмеження витрат на цю допомогу. Крім того, воно має на меті протидіяти ризику зловживання правом на охорону здоров'я на території Республіки Польща з боку громадян України, які іноді приїжджають до нашої країни переважно або виключно з наміром скористатися певними медичними послугами, такими як лікування в межах наркологічних програм, планові ортопедичні процедури або стоматологічне лікування», — пише Міністерство здоров’я у пояснювальній записці.

Водночас міністерство уточнило, що у зв'язку з необхідністю особливого захисту дітей, обмеження не поширюватимуться на громадян України, які не досягли 18-річного віку, а також на тих, хто підлягає обов'язковому або добровільному медичному страхуванню

Міністерство здоров’я у своїх зауваженнях, надісланих до МВСіА, запропонувало, щоб особи, які досягнуть повноліття під час лікування, мали право продовжити терапію до її завершення. Відомство також наполягло на включенні положення, за яким особам, що зазнали поранень внаслідок воєнних дій на території України й не мають права на медичні послуги, що фінансуються з державного бюджету, такі послуги також мають надаватися.

У Міністерстві здоров’я також представили фінансовий бік запропонованих змін.

— Орієнтовна економія коштів із Фонду допомоги, яка очікується внаслідок запланованого обмеження доступу громадян України до медичних послуг, має становити: за 2025 рік (жовтень — грудень 2025 року) — 10,76 мільйонів злотих, за 2026 рік (січень — 4 березня 2026 року) — 18,55 мільйонів злотих, — зазначило польське Міністерство охорони здоров’я. У підсумку, за розрахунками відомства, загальні фінансові витрати на забезпечення медичної допомоги громадянам України в період з 1 жовтня 2025 року по 4 березня 2026 року становитимуть: 102,2 мільйони злотих у 2025 році та 176,2 мільйонів злотих у 2026 році. 

Опр. Roman Havryshchak

Читайте також про ефективність українців для економіки Польщі

20
хв

Обмеження меддопомоги незастрахованим українцям дозволить Польщі зекономити 30 мільйонів злотих

Polska Agencja Prasowa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Keir Giles: – Trump jest gotów dać Rosji wszystko, czego ona chce

Ексклюзив
20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Ексклюзив
20
хв

Bez Ukrainy NATO nie będzie już bezpieczne

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress