Exclusive
20
min

W kanadyjskich przedszkolach prezenty dostają nie nauczyciele, ale rodzice

Każda prowincja Kanady ma własne zasady i system funkcjonowania placówek edukacyjnych dla dzieci. Opowiem o naszych doświadczeniach w Toronto (Ontario), do którego przeprowadziłam się z Buczy z powodu inwazji. Z początku bardzo się martwiłam, czy uda mi się posłać moją dwuletnią córkę do kanadyjskiego przedszkola. Niepotrzebnie

Anna Palenczuk

Jaki jest system edukacji wczesnoszkolnej w Kanadzie? Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Rok przedszkola za darmo

Po wybuchu wojny w 2022 roku Kanada wprowadziła specjalny program CUAET dla obywateli Ukrainy. Otworzył on Ukraińcom możliwość uzyskania kanadyjskiej wizy w ramach uproszczonej procedury, a także uzyskania pozwolenia na pracę dla dorosłych i karty gościa dla dzieci na okres trzech lat od przyjazdu do Kanady.

Ponadto każdy Ukrainiec został uprawniony do otrzymania 3000 dolarów kanadyjskich (dzieci – 1500 dolarów) oraz wielu innych preferencji, w tym dotacji na przedszkole.

W Kanadzie istnieją przedszkola dotowane przez rząd i takie, które dotacji nie otrzymują. Po obdzwonieniu wszystkich w pobliżu naszego domu znalazłam jedno, które otrzymało dotację i w którym było miejsce dla mojej córki. Zarejestrowałam się na specjalnym portalu. Skontaktował się ze mną pracownik socjalny, który telefonicznie pomógł mi przesłać niezbędne dokumenty.

W Kanadzie to właśnie taki pracownik informuje cię, czy otrzymasz dotację, analizując dochody twojej rodziny z ostatniego roku
My nie mieliśmy jeszcze w Kanadzie żadnych dochodów, więc jako nowo przybyli Ukraińcy dotację otrzymaliśmy.

Jakież było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że w naszym przypadku dotacja nie była wypłatą, nie zniżką – lecz prawem dziecka do uczęszczania do przedszkola przez rok za darmo. Z racji tego, że minimalna opłata za przedszkole w Ontario wynosi 1200 dolarów kanadyjskich (około 900 USD) miesięcznie, a prywatne przedszkola kosztują 1700 USD lub więcej, takie wsparcie państwa jest bardzo odczuwalne.

W przypadku dzieci ukraińskich istniało specjalne zalecenie, aby były przyjmowane bez kolejki. Niestety nie wszyscy dyrektorzy przedszkoli byli tego świadomi, więc ukraińskie kobiety często nie mogły do nich swoich dzieci zapisać.

„Że-że-że”, czyli klucz do Diany

W Ukrainie dzieci zazwyczaj zaczynają uczęszczać do przedszkola w wieku trzech lat. Kiedy moja najstarsza córka poszła do prywatnego przedszkola w Kijowie w wieku dwóch lat, większość znajomych mówiła: „Za wcześnie!”.

Nasze przedszkole w Toronto przyjmuje dzieci niemal od momentu urodzenia. Jest specjalna grupa dla dzieci w wieku od 0 do 18 miesięcy, gdzie nauczyciele dostosowują się do trybu życia każdego dziecka.

W Kanadzie kobieta może być na urlopie macierzyńskim nawet przez rok, więc dzieci trafiają do przedszkola około pierwszego roku życia. W tym wieku większość kanadyjskich dzieci pozostaje bez rodziców przez cały dzień – i jest to norma

Gdy moja dwuletnia Diana zaczęła chodzić do kanadyjskiego przedszkola, nie rozumiała ani słowa po angielsku, więc pracownicy poprosili mnie o napisanie podstawowych słów po ukraińsku, by mogli się z nią porozumiewać

Jedna z nauczycielek, Afro-Kanadyjka o imieniu Sharon, która nie potrafiła wymówić ukraińskich słów, zaczęła mówić „że-że-że”, jakby żartem parodiując nasz język. Diana była bardzo rozbawiona i szybko znalazły wspólny język.

Aby pomóc mojej córce w adaptacji, nauczyciele zrobili zdjęcie naszej rodziny, wydrukowali je i powiesili na ścianie. Wyjaśnili, że to pomaga dziecku uspokoić się, gdy tęskni za rodzicami

Albert, który urodził się w Kanadzie 3 miesiące po naszym przyjeździe, zaczął chodzić do przedszkola w wieku 10 miesięcy – wtedy już pewnie stał na nogach i stawiał kroki. Jedna z nauczycielek tak bardzo się do niego przywiązała. Inne koleżanki żartowały nawet, że dzięki Albertowi zechce teraz mieć własne dzieci.

Po jednym nauczycielu na każde dziecko

Nasze przedszkole ma osobne wejście, ale w tym budynku działają też inne placówki społeczne. Czasami przedszkola są oddzielnymi budynkami ogrodzonymi płotem. Każde ma specjalną strefę spacerów. W naszym są trzy:

dla niemowląt – grupa osób poniżej 18. miesiąca życia;

dla maluchów – od 18 miesięcy do 3 lat,

dla przedszkolaków – od 3 do 4 lat (choć w dokumentach państwowych jest napisane, że do 6).

Każda grupa ma własne pomieszczenia i własnych wychowawców. Liczba wychowawców i dzieci w grupie jest również regulowana przez prawo. I tak w grupie młodszych dzieci może być do dziesięciorga maluchów i od trojga do dziesięciorga wychowawców. W grupie przedszkolnej, najstarszej, może być maksymalnie 24 dzieci.

Wychowawcy pochodzą z różnych grup etnicznych i narodowościowych. Jako matka widzę w takiej różnorodności same plusy, bo warto od najmłodszych lat uczyć dzieci szacunku do tych, którzy się od nich różnią.

Wieloetniczna grupa dzieci w Kanadzie na spacerze. Zdjęcie: Ian Taylor/Design Pics

Spacery w deszczu i ciemny pokój do spania

Każda grupa ma własny harmonogram i codzienną rutynę. Podczas gdy w grupie niemowląt dzieci mogą spać tak długo, jak chcą, i jeść, kiedy chcą – w grupach maluchów i przedszkolaków wszystko odbywa się według ustalonego programu.

Przedszkole jest otwarte od 8:00 do 18:00. Możesz przyprowadzić swoje dziecko o dowolnej porze. Jeśli ma być nieobecne, musisz zawczasu zadzwonić do przedszkola i wyjaśnić przyczynę.

Dzieci z kaszlem i katarem też mogą przychodzić, wstępu nie mają tylko maluchy z gorączką. Ich powrót do przedszkola zaleca się wtedy, gdy przez 24 godziny temperatura nie wzrośnie powyżej 36,6 stopnia Celsjusza

Dzieci we wszystkich grupach wychodzą na spacery dwa razy dziennie. Nie mogą wychodzić tylko wtedy, gdy jest bardzo zimno lub jest smog, wywoływany w Kanadzie przez częste pożarów lasów. Ale deszcz w spacerowaniu z dzieciakami nikomu w tym kraju nie przeszkadza.

W grupie średniej i starszej dzieci śpią tam, gdzie się bawią. Z szaf wyjmuje się wtedy składane łóżka, na których maluchy kładą się w swoich ubraniach – nie ma przebierania w piżamy. Tylko niemowlęta mają osobny pokój z łóżeczkami, w którym zawsze jest ciemno i panuje odpowiednia temperatura. Mój Albert spał tam czasem nawet po trzy godziny.

Posiłki serwowane są według wcześniej ustalonego menu. Możesz powiedzieć wychowawcom, na co twoje dziecko jest uczulone, a wtedy te produkty zostaną wykluczone z jego diety. W przedszkolu nie ma kuchni, lecz jest pomieszczenie, w którym pracuje osoba odpowiedzialna za catering. Każda dzielnica miasta ma specjalną kuchnię, w której gotuje się zgodnie z menu poszczególnych przedszkoli.

Nauczyciele mogą poprosić rodziców, by zapoznali się z menu, zalecić wprowadzenie nowych potraw i karmienie dzieci, jeśli są głodne.

Byłam zaskoczona tym, że w kanadyjskich przedszkolach zawsze jest coś do jedzenia

Menu dla dzieci, które jest wykwintne, jak w restauracji, obejmuje dania z różnych kuchni świata

Stały kontakt, ale bez pogaduszek

W Kanadzie przygotuj się na regularne mailowe rekomendacje od dyrekcji przedszkola. Piszą nich o wszystkim, co dotyczy potrzeb dziecka – na przykład o tym, że dzieci powinno mieć parasolkę czy filtr przeciwsłoneczny.

Personel przedszkola jest uprzejmy, otwarty i chętny do kontaktowania się z rodzicami. Nie ma natomiast pogaduszek w internetowych komunikatorach – ani z nauczycielami, ani z rodzicami.

W grupie niemowlęcej na koniec każdego dnia sporządzany jest specjalny raport na temat przebiegu dnia każdego dziecka: kiedy jadło i co, kiedy spało, kiedy zmieniono mu pieluszkę i co robiło. To właśnie z tych notatek dowiedziałam się, że Albert mówi już: „up” i „down”, lubi wkładać różne rzeczy do nocnika i grać na bębenkach.

W grupie maluchów takie raporty przygotowywane są co tydzień. Natomiast w najstarszej grupie, przedszkolaków, raportów się nie robi – większość dzieci umie już mówić, więc mogą same opowiedzieć rodzicom, co się wydarzyło.

Z raportów na temat Alberta dowiedziałam się też, że predyspozycje do piłki nożnej – nauczycielki radziły mi, bym posłała go na dodatkowe zajęcia piłkarskie. A jedna z nich, Polka, dodała, że choć sama piłki nie lubi, gdy Albert dorośnie i będzie grał w reprezentacji, to będzie oglądała jego mecze i mu kibicowała.

Jeśli dziecko się przewróci lub z kimś pokłóci, rodzice otrzymują podpisany przez wychowawców raport opisujący zajście i udzieloną dziecku pomoc

Podpis rodziców jest pod takim raportem obowiązkowy. Muszą potwierdzić, że zapoznali się ze sprawą i nie mają żadnych zastrzeżeń do pracy przedszkola.

Miłość do przyrody, otwarcie na różnorodność

W Kanadzie nie ma zwyczaju wręczania prezentów opiekunom dzieci – jedynym wyjątkiem są prezenty przed Bożym Narodzeniem. Zwykle dawałam im słodycze i kartki z życzeniami. W zeszłym roku włożyliśmy do paczuszki mydło, które moja najstarsza córka sama zrobiła. Nauczyciele długo dziękowali mi za tak oryginalny prezent.

Prezent na Dzień Ojca

Nasze przedszkole rozpieszcza prezentami rodziców. Przy okazji niemal każdego święta – Bożego Narodzenia, Walentynek, Dnia Ojca itp. – w szafce każdego dziecka można znaleźć prezent, który samo wykonało: odciski dłoni, malowane kamienie, ciasteczka i wiele niespodzianek, które trzymasz potem w domu na poczesnym miejscu.

Pewnego dnia Albert przyniósł z przedszkola nasionko w ziemi i instrukcję, byśmy przesadzili je do doniczki i wspólnie obserwowali, jak rośnie. To było takie słodkie! Myślę o wszystkich pracownikach tego przedszkola każdego dnia, kiedy podlewam kiełek.

Rośliny zasadzone przez dzieci rosną również na terenie przedszkola. Maluchy wspólnie dbają o swój ogród

Kanadyjskie przedszkola są przez niektórych krytykowane za tolerancję wobec społeczności LGBT+. W naszym mamy tęczową flagę i plakaty edukacyjne. Jedno z dzieci ma dwie mamy, a drugie dwóch ojców. Dzięki otwartemu podejściu nauczycieli maluchy dorastają ze świadomością różnorodności świata, a edukacja przedszkolna skupia się przede wszystkim na rozwijaniu umiejętności komunikowania się i współdziałania w grupie.

Moja córka ukończyła przedszkole w tym roku. Podczas uroczystej ceremonii dzieci dostały dyplomy i togi. Nauczyciele wyjawili nam, kim każde nich chce zostać w przyszłości. Diana marzy o zostaniu astronautką, a jej najlepszy przyjaciel Harry chce być policjantem.

Moje dzieci miały ogromne szczęście, że trafiły do przedszkola, w którym otrzymaliśmy tak wielkie wsparcie, opiekę i uwagę. Pamiątką po nim będzie stos ich rysunków i innych prac. I wiele bezcennych rzeczy, których się tam nauczyły.

Zdjęcia autorki

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska producentka filmowa, scenarzystka i założycielka 435 FILMS, firmy producenckiej, która wyprodukowała filmy fabularne i dokumentalne reżyserów: Mantas Kvedaravičius, Vitaliy Mansky, Oleg Sentsov, Akhtem Seitablaev, Maciek Hamela, Korniy Hrytsiuk i Tonya Noyabrina. Prezentowano je na festiwalach: Berlinale, Festival de Cannes, Hot Docs, TIFF, Sheffield DocFest, PÖFF, IDFA, KVIFF, OIFF, Millennium Docs Against Gravity, etc. Wyprodukowała indyjski hit "RRR" w reżyserii S.S. Rajamouli, który zdobył Złoty Glob i Oscara w 2023 roku.
Obecnie mieszka w Kanadzie (Toronto), gdzie rozwija działalność ukraińsko-kanadyjskiej społeczności filmowej i pracuje nad ukraińskimi projektami filmowymi.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Nieoczekiwany gap year, czy jednak szansa na przyjęcie istnieje?

Jesteśmy z Zaporoża, w Polsce od początku wojny. Moja 17-letnia córka ukończyła ukraińską szkołę w trybie zdalnym i równolegle chodziła do drugiej klasy liceum w Warszawie — opowiada jej mama Anastazja. — Pomimo doskonałej znajomości języka i dobrych wyników w polskim liceum spotykała się z ignorowaniem ze strony rówieśników. Z tego powodu kategorycznie odmówiła kontynuowania nauki w liceum. Pod koniec maja postanowiliśmy więc rekrutować się na studia z ukraińskim świadectwem maturalnym.

Dziewczyna wybrała dwie warszawskie uczelnie: Uniwersytet Warszawski (Wydział Ochrony Środowiska) oraz Szkołę Główną Handlową (SGH). W SGH pomyślnie zdała wewnętrzny egzamin językowy na poziomie B2 oraz egzamin z ekonomii, a na Uniwersytecie Warszawskim uzyskała maksymalne 20 punktów w rozmowie kwalifikacyjnej. Mając pozytywne decyzje z obu uczelni, wybrała SGH.

Jednak w sierpniu — podobnie jak tysiące innych kandydatów — otrzymała informację, że wyniki wewnętrznego egzaminu językowego są już nieważne. Aby potwierdzić przyjęcie, trzeba pilnie dostarczyć oficjalny certyfikat na poziomie B2, wydany przez upoważnioną instytucję.

Rodzina jest w rozpaczy, ale ma nadzieję, że ponieważ egzaminy zostały złożone jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów, córka jednak zostanie przyjęta na studia. Dziewczyna zapisała się też na egzamin potwierdzający znajomość języka polskiego na poziomie B2 — WBT Weiterbildungs-Testsysteme GmbH (TELC), który odbędzie się pod koniec sierpnia.

Problem w tym, że sam certyfikat wydawany jest od 3 do 6 miesięcy, a dokumenty trzeba złożyć do 1 października, kiedy w Polsce zaczyna się rok akademicki.
Mamy nadzieję, że wynik córki zostanie uznany na podstawie informacji z rejestru, że pomyślnie zdała egzamin. W tej sprawie będziemy składać wniosek do rektora uczelni — mówi Anastazja.

Jako alternatywę rodzina rozważa nieplanowany gap year (rok przerwy po zakończeniu szkoły przed rozpoczęciem studiów), ponieważ dziewczyna nie zamierza wracać do liceum, a szkołę w Ukrainie już ukończyła. Ta sytuacja jednak rodzi szereg innych problemów — w Polsce nauka dla osób poniżej 18. roku życia jest obowiązkowa. Otwarte pozostaje także pytanie o przyszłość statusu UKR: czy zostanie on utrzymany w kolejnym roku i czy ukraińscy studenci nadal będą mogli rekrutować się w uproszczonym trybie, tak jak to było w czasie obowiązywania tymczasowej ochrony.

W Ukraińców nikt celowo nie wymierzał

Rodzice i kandydaci próbują zrozumieć powody nagłego zniesienia możliwości rekrutacji na podstawie wewnętrznych egzaminów językowych. Wszystko wydarzyło się błyskawicznie i zupełnie niespodziewanie, nawet dla samych polskich uczelni, które rozpoczęły nabór, korzystając właśnie z takich egzaminów. Chronologia zmian w tegorocznej rekrutacji wyglądała tak:

  • 4 kwietnia 2025 r. — Sejm przyjął tzw. ustawę wizową, która zobowiązała cudzoziemców do potwierdzania znajomości języka polskiego na poziomie B2 od 1 lipca 2025 r.
  • 16 maja – 18 czerwca 2025 r. — odbyły się konsultacje w sprawie listy dokumentów potwierdzających znajomość języka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zgłosiło uwagi, nalegając na zakaz stosowania wewnętrznych egzaminów językowych.
  • 1–30 lipca 2025 r. — nowe wymogi dotyczące poziomu B2 weszły w życie, ale ostateczna lista dokumentów wciąż nie była znana. Uczelnie, korzystając ze swojej autonomii, przeprowadzały własne egzaminy, przyjmując dokumenty i wpisując studentów na listy.
  • 24 lipca 2025 r. — stały komitet Rady Ministrów poparł stanowisko MSZ, wykreślając wewnętrzne egzaminy z listy dopuszczalnych form potwierdzenia języka.
  • 1 sierpnia 2025 r. — rozporządzenie weszło w życie. Uczelniom odebrano prawo samodzielnej weryfikacji znajomości języka kandydatów spoza UE, co doprowadziło do chaosu i niepewności dla tysięcy osób starających się o przyjęcie na studia.

Zdaniem ukraińskich kandydatów na studia, ta decyzja jest niepokojącym sygnałem możliwej radykalizacji polityki Polski wobec cudzoziemców. Wśród dziesiątek teorii spiskowych, które zaczęły krążyć w związku z tą sytuacją, pojawiła się nawet wersja o rzekomym spotkaniu 1 sierpnia szefów MSZ Ukrainy i Polski — Andrija Sybihi i Radosława Sikorskiego — podczas którego ukraiński dyplomata miał ponoć poprosić polskiego kolegę o utrudnienie warunków rekrutacji dla ukraińskich studentów, aby zmniejszyć liczbę nastolatków wyjeżdżających za granicę.

W grupach internetowych, gdzie rozmawiają rodzice tegorocznych maturzystów, panuje wiele rozpaczy:

„Syn przygotowywał się do egzaminów w schronie, jesteśmy z Dniepru — opowiada mama 17-letniego Bohdana, Olena — pilnie uczył się języka, dwa razy jeździliśmy do Polski, zapłaciliśmy za krótkie kursy przygotowawcze, 500 zł za wewnętrzny egzamin, a do tego korepetytorom w Ukrainie, plus wynajem mieszkania, przejazdy, wyżywienie w Polsce… I co w zamian? Pismo o niekompletnym zestawie dokumentów. I żadnej informacji, czy choć część pieniędzy zostanie nam zwrócona. Żałuję, że wybraliśmy Polskę, a nie Czechy czy Słowację, które też braliśmy pod uwagę”.

Jednocześnie ekspertka ds. szkolnictwa wyższego, założycielka IDEA KLUB, Hanna Ozimkowska — od lat wspierająca zagranicznych studentów w Polsce — jest przekonana, że w Ukraińców nikt nie celował specjalnie, choć to właśnie oni stanowią połowę wszystkich zagranicznych studentów w polskich uczelniach.

Młodzi Ukraińcy na zajęciach na Uniwersytecie Łódzkim. Zdjęcie: Tomasz Stanczak/Agencja Wyborcza.pl

Zdaniem Hanny Ozimkowskiej, z powodu negatywnego klimatu informacyjnego oraz zespołu stresu pourazowego wywołanego wojną, Ukraińcy odbierają każdą niesprawiedliwość jako wymierzoną bezpośrednio w nich. Jednak ta historia to w istocie echo korupcyjnego „skandalu wizowego”, który wybuchł w Polsce w 2023 roku.

Przypomnijmy krótko: wówczas rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość publicznie występowała przeciwko polityce migracyjnej UE i uczyniła z tego jeden z filarów swojej kampanii wyborczej. Jednocześnie „drugą ręką” polskie konsulaty wydały około 250 tysięcy wiz, głównie obywatelom krajów Afryki i Azji. Część z nich została wystawiona na podstawie rekrutacji na studia, jednak większość z tych „studentów” nigdy nauki nie podjęła, traktując wizę jedynie jako przepustkę do dalszej migracji do zamożniejszych państw.

— Już w trakcie skandalu było jasne, że system naboru zostanie zaostrzony — mówi Ozimkowska. — Okazało się, że w kraju brak jest centralnego rejestru, który pozwoliłby odróżnić uczciwych kandydatów od tych, którzy chcą potraktować wizę studencką jak bilet tranzytowy do innych państw UE. Jednym z narzędzi weryfikacji postanowiono uczynić państwowy egzamin językowy — bo jeśli ktoś rzeczywiście chce studiować, będzie sumiennie przygotowywać się do takiego testu.

Choć skandal miał miejsce w 2023 roku, decyzje dotyczące jego „rozwiązania” podjęto nagle dopiero w 2025 roku. Uderzyły one dotkliwie w uczciwych kandydatów — w tym także tych, którzy w ogóle nie planowali ubiegać się o wizę, bo przebywają w Polsce w ramach tymczasowej ochrony i np. zdali polską maturę. Mimo to nawet tacy uczniowie nie mogą dziś rozpocząć studiów bez państwowego certyfikatu językowego na poziomie B2.

Aby rozwiązać problem, kandydaci i ich rodzice założyli petycję, w której apelują o odroczenie wprowadzenia nowych wymogów dla tegorocznych rekrutów, którzy fizycznie nie zdążą zdać egzaminów w wyznaczonych przez państwo ośrodkach i dostarczyć certyfikatów w terminie składania dokumentów.

Tymczasem sytuacja z nowymi zasadami rekrutacji oburzyła nie tylko kandydatów, ale także same polskie uczelnie. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) wydała oświadczenie, w którym wyraziła głębokie zaniepokojenie. Rektorzy uważają, że nowe przepisy, odbierające uniwersytetom prawo samodzielnego weryfikowania znajomości języka, podważają ich autonomię oraz międzynarodowy autorytet. W dokumencie podkreślono, że założenie o nieuczciwości wszystkich uczelni jest bezpodstawne, a takie działania stoją w sprzeczności z wieloletnią polityką umiędzynarodowienia edukacji.

Efekt medialnego rozgłosu

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego Polski, reagując na krytykę oraz nagłośnienie sprawy w mediach, częściowo złagodziło sytuację. W komunikacie z 8 sierpnia 2025 r. pozwolono uczelniom uwzględniać wyniki samodzielnych testów językowych przeprowadzonych przed wejściem w życie zmian (czyli w praktyce uznano egzaminy wewnętrzne, które odbyły się do 31 lipca 2025 r.). Z kolei w komunikacie ministra z 13 sierpnia 2025 r. doprecyzowano, że cudzoziemcy, którzy zdali polską maturę, nie muszą już potwierdzać znajomości języka na poziomie B2:

Osoby, które ukończyły polską szkołę średnią i zdały egzamin maturalny z języka polskiego, nie powinny martwić się o swoją przyszłość na polskich uniwersytetach. Takie osoby nie muszą dostarczać żadnych dodatkowych dokumentów potwierdzających znajomość języka polskiego”.

I faktycznie — już w połowie sierpnia kandydaci, którzy w lipcu przystąpili do wewnętrznych egzaminów językowych, zaczęli otrzymywać decyzje o przyjęciu. Ojciec jednego z nich opowiedział:

„Najpierw napisali, że został przyjęty, potem tydzień później przysłali informację, że sytuacja jest niejasna. Jeśli ma certyfikat, to z radością go uznają. Myśleliśmy, że wszystko stracone, ale dziś (14 sierpnia) dostaliśmy list — syn został przyjęty! Teraz trzymamy kciuki, żeby znowu nie zmienili zdania”.

Minister pisze, że zdaje sobie sprawę, iż tak nagłe „nowe zasady dla wielu osób stały się źródłem niepotrzebnego stresu”, jednak „decyzje podjęte przez właściwe instytucje w sprawie wydawania wiz cudzoziemcom… pozostają w kompetencji Ministra Spraw Zagranicznych i konsulów”.

Resort stara się też rozwiązać inny problem — dotyczący studentów, którzy nie zdążyli podejść do państwowego egzaminu potwierdzającego znajomość języka na poziomie B2, organizowanego tylko dwa razy w roku. Ministerstwo zwróciło się do Państwowej Komisji ds. Poświadczania Znajomości Języka Polskiego jako Obcego o przeprowadzenie dodatkowego egzaminu B2, a także współpracuje z Narodową Agencją Wymiany Akademickiej (NAWA) nad opracowaniem i wdrożeniem nowego certyfikatu potwierdzającego znajomość języka polskiego.

Podkreślono również, że trwają prace nad rozwiązaniami „akceptowalnymi dla wszystkich zainteresowanych stron”. Najprawdopodobniej chodzi o zalecenia dla uczelni, które — mimo wyjaśnień ministerstwa dotyczących możliwości przyjęcia studentów bez certyfikatu, jedynie na podstawie wyniku wewnętrznego egzaminu zdawanego przed 31 lipca — wciąż nie spieszą się z ostatecznym wpisaniem ich na listy studentów.

Co robić w tej sytuacji?
Ekspertka Hanna Ozimkowska radzi kandydatom, którzy zdali wewnętrzny egzamin językowy przed 31.07.2025 r., a mimo to otrzymali odmowę lub odpowiedź niejednoznaczną, aby nie czekali, tylko natychmiast złożyli wniosek o zmianę decyzji, powołując się na komunikat Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 8 sierpnia 2025 r.

Obowiązywały dwa okresy:

  • do 30 czerwca 2025 r. — stare zasady: uczelnie mogły przyjmować kandydatów bez obowiązkowego certyfikatu B2, jeśli taki wymóg nie był zapisany w ich wewnętrznych regulacjach;
  • 1–31 lipca 2025 r. — nowe kryteria już obowiązywały, ale uczelnie nadal mogły samodzielnie weryfikować znajomość języka (o ile potwierdzały poziom B2), nawet jeśli takich dokumentów nie było w oficjalnym wykazie.

Zdaniem ekspertki, uczelnie obecnie konsultują się z prawnikami i szukają wszystkich podstaw prawnych, aby przyjąć takich kandydatów. „Muszą mieć pewność, że nie łamią prawa, że wszystko odbywa się legalnie. Rozumieją też, że jeśli kandydat zapłacił za określone usługi, a nie został przyjęty, te pieniądze trzeba będzie zwrócić. Większość studentów zagranicznych studiuje na kierunkach płatnych, więc to również strata finansowa dla uczelni. Dlatego radzę składać wnioski o zmianę decyzji, kontaktować się z uczelnią i prosić o przyjęcie na podstawie wewnętrznego egzaminu. Można też zaznaczyć, że jest się zapisanym na egzamin państwowy i certyfikat zostanie dostarczony później”.

Ekspertka zaleca też zapisać się na egzamin językowy, zdać go i dostarczyć certyfikat, by zabezpieczyć siebie i uczelnię. Według nieoficjalnych informacji wiele szkół wyższych już akceptuje takie rozwiązanie.

Jeśli jednak kandydat zdawał wewnętrzny egzamin po 1 sierpnia 2025 r., kiedy nowe przepisy wizowe weszły w życie, sprawa jest jednoznaczna — znajomość języka musi być potwierdzona wyłącznie dokumentami wymienionymi w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, czyli:

  • certyfikatem Państwowej Komisji ds. Poświadczania Znajomości Języka Polskiego jako Obcego;
  • certyfikatami instytucji międzynarodowych: European Consortium for the Certificate of Attainment in Modern Languages (ECL) lub TELC GmbH, WBT Weiterbildungs-Testsysteme GmbH (TELC);
  • certyfikatem ukończenia 9-miesięcznego kursu przygotowawczego do studiów w polskiej uczelni.

Jak nie stracić roku?

Szczególnie jeśli chodzi o 17-latka lub 17-latkę, którzy zgodnie z polskim prawem, mieszkając w Polsce, muszą się uczyć. Możliwości jest kilka — wszystko zależy od faktycznej znajomości języka i sytuacji rodzinnej:

Jeśli znajomość języka jest przeciętna lub słaba

  • Technikum profilowane – nauka jest bezpłatna, można podciągnąć słownictwo ogólne i branżowe. Istnieją technika z internatami i opiekunami, co jest rozwiązaniem dla rodziców planujących powrót na Ukrainę.
  • Powrót na Ukrainę i zdobycie certyfikatu językowego tam – trzeba znaleźć ośrodki uprawnione do przeprowadzania egzaminów TELC z języka polskiego jako obcego.
  • „Zerówka” przy uniwersytecie – ukończenie 9-miesięcznego kursu przygotowawczego do studiów w polskiej uczelni daje certyfikat potwierdzający znajomość języka na poziomie B2. Minusem jest koszt: około 2500–3000 zł za naukę, plus zakwaterowanie, transport i wyżywienie.

Jeśli z językiem nie ma problemów

  • I jedynym kłopotem jest to, że egzamin wewnętrzny zdano w „złym” terminie — warto zapisać się na najbliższy egzamin państwowy, który daje odpowiedni certyfikat. Jeśli zrobić to teraz, dokument można otrzymać już w październiku.
  • Po uzyskaniu certyfikatu można spróbować rekrutacji zimowej. Polskie uczelnie są autonomiczne i same ustalają terminy naborów, więc warto monitorować ogłoszenia — rekrutacje odbywają się przez cały rok.

„W Polsce jest 356 uczelni wyższych i część z nich z pewnością nabierze studentów zimą — wystarczy śledzić terminy i być przygotowanym” – mówi ekspertka ds. szkolnictwa wyższego.

Dlatego nie ma powodu, by wpadać w panikę z powodu „straconego roku”. Polscy rówieśnicy kończą szkołę w wieku 18 lat, więc nawet półroczne opóźnienie nie powinno stworzyć poważnych problemów.

20
хв

Paraliż rekrutacji dla obcokrajowców w Polsce: co robić, jeśli nie zdążysz uzyskać certyfikatu językowego

Halyna Halymonyk

Nauka języka ukraińskiego — wyznacz sobie jasny cel

Bardzo ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na bardzo proste pytanie: jaki jest mój cel? Po co uczę się ukraińskiego (lub każdego innego języka, bo ta porada jest uniwersalna)? Wbrew pozorom nie jest to banalne pytanie, którym będziesz zaprzątać sobie niepotrzebnie myśli. Cel tworzy motywację. A motywacja jest jednym z najważniejszych czynników w nauce języków obcych. Jeśli jasno określisz swój powód czy cel, motywacja się umocni. 

A powodów może być wiele. Fascynuje Cię Ukraina i dlatego chcesz uczyć się języka? A może ciekawią cię starosłowiańskie wierzenia, a ogrom materiałów źródłowych jest właśnie po ukraińsku? To bardzo mocna motywacja, bo język jest kluczem do poznania kultury kraju. 

A może chcesz jeździć z pomocą humanitarną, pomóc w odbudowie kraju po zakończeniu tego koszmaru? 

Z konkretnym celem nauka języka będzie łatwiejsza.

Jak nauczyć się ukraińskiego? Nie bój się popełniać błędów

Absolutnie najważniejszą częścią nauki ukraińskiego (i każdego innego języka!) jest uświadomienie sobie, że to proces. Często długi i żmudny, okupiony ciężką pracą. Zrozum: każdy kiedyś zaczynał. Każdy robił pomyłki, czasem śmieszne i żenujące. Ale nie myli się ten, kto nic nie robi, a w pomyłkach nie ma żadnego wstydu. Dla mnie strach przed błędami stanowił całe życie duży problem, bo jestem perfekcjonistką. Uczyłam się angielskiego, szwedzkiego, czy hiszpańskiego i dopóki nie opanowałam tych języków bardzo dobrze, bałam się otworzyć usta - żeby nikt mnie przypadkiem nie skrytykował. 

To błąd. 

Nauka języka jest jak trening na siłce. Na początku jest ciężko, są zakwasy ale musisz przez to przejść. Będziesz robić pomyłki, będziesz się przejęzyczyć i zapominać słów. Będziesz nie tak akcentować, nieprawidłowo wymawiać głoski, robić błędy gramatyczne. 

I co z tego? Na każdą uwagę, czy poprawienie błędu zareaguj szczerym uśmiechem - masz darmową poradę językową i jesteś już krok dalej w nauce ukraińskiego. Niech pomyłki nie podcinają ci skrzydeł, a odwrotnie - z każdą pomyłką wiesz więcej, a drugi raz raczej tej pomyłki nie popełnisz.

Naucz się alfabetu 

Tu nie ma drogi na skróty. Bez dobrej znajomości ukraińskiego alfabetu nie ma szans wskoczyć na wyższy poziom. Nie odkładaj tego na później, nie myśl, że z czasem samo się zapamięta. Oczywiście, że z czasem wejdzie do głowy na stałe, ale wszystko będzie trwać dłużej. Dodatkowo, na Polaków czeka sporo pułapek, ponieważ: 

С to nie nasze polskie “ce”

Р to nie nasze "pe", 

Н to nie "ha", 

В to nie "be" 

a Х to nie “iks”

To też ścisłe nawiązanie do porady pierwszej - będziesz się mylić i to jest ok. Nawet ja, po dwóch latach nauki, czasem przeczytam jakieś słowo błędnie, bo mój umysł dawno zakodował jakiś znak w inny sposób i czyta go po polsku. 

Czytaj na głos 

W nauce języka niezwykle trudną częścią jest wymowa i płynność mówienia. Można to wszystko trenować, czytając na głos, a taki trening przynosi wiele korzyści. 

Słuchając własnego głosu, można wychwycić błędy w wymowie i pracować nad ich poprawą. W ten sposób można samodzielnie zidentyfikować problematyczne słowa i zwroty, popracować nad akcentem. Głośne czytanie pomaga w przełamaniu bariery językowej i zbudowaniu pewności siebie w mówieniu. 

Jak robić to efektywnie? Zacznij od prostych tekstów. Wybierz materiały, odpowiadające poziomowi zaawansowania. Na początku wybierz krótkie artykuły, bajki czy dialogi. Kiedy czytasz na głos, nagrywaj się na dyktafon i słuchaj. To dobry sposób na samodzielne wychwycenie błędów w wymowie. Staraj się czytać regularnie, bo nawet krótkie sesje czytania na głos kilka razy w tygodniu przyniosą efekty.

Memy, seriale i muzyka 

Warto zanurzyć się w sieci i skorzystać z tego, co oferują media społecznościowe. Memy to doskonały sposób na naukę prawdziwego, żywego, czy wręcz “ulicznego” języka - slangu i młodzieżowych słówek. Memy zazwyczaj są w formie obrazka, który szybciej pomoże złapać sens. Na Instagramie jest mnóstwo fajnych kont, które warto śledzić: Memology, Baba i kitTipa.mems.

W ramach nauki języka ukraińskiego możesz sobie pozwolić na guilty pleasure, czyli grzeszną przyjemność. To określenie hobby, którym można się cieszyć, ale nie chcieć się do niej przyznać publicznie. 

Dlaczego? Bo może to być coś, co jest powszechnie uważane za kiczowate, nieambitne, lub po prostu niepasujące do wizerunku, jaki dana osoba chciałaby prezentować. Teraz możesz rozłożyć się przed telewizorem, oglądać seriale i powiedzieć sobie: ja wcale nie leniuchuję, uczę się! Możesz wręcz codziennie pozwolić sobie na film czy serial. A te ukraińskie można obejrzeć zupełnie za darmo w sieci np. korzystając z YouTube. Jest tam dostępnych wiele

filmów i seriali, które pomogły mi osłuchać się z językiem. Moje ulubione to: Великі вуйки, Полкан, Спіймати Кайдаша (klasyka, którą wielokrotnie przenoszono nawet na deski teatru!), Село на мільйон, czy detektywistyczny Коло Омани. Jeśli nie macie dość wojny, bardzo dużą popularnością cieszy się serial Тільки живи. Bardzo duży wybór seriali jest na Kanale 1+1 - uwaga na produkcje sprzed 2022 roku, często słuchać tam dużo surżyku.

Na YouTube można znaleźć również pełnowymiarowe filmy. Polecam: Скажене Весілля, Скажене Весілля 2, Зірки За Обміном, Найкращі вихідні, czy familijny Фокстер і Макс. Na różnych platformach, typu Netflix czy Canal+ znajdziecie ich znacznie więcej. Szukajcie też Мої думки тихі, Памфір, Атлантида, Кіборги, Зима у вогні oraz, oczywiście, laureat tegorocznego Oscara - 20 днів у Маріуполі. 

W Ukrainie można też posłuchać naprawdę dobrej muzyki po ukraińsku. Zaprzyjaźnij się z Serhijem Żadanem i jego psami, Krystyną Solovij, Klavdią Petrivną czy zespołem Boombox. Warto ściągnąć aplikację YouTube Music, w której można jednocześnie słuchać piosenki i śledzić jej tekst. Słowa przewijają się na ekranie przed oczami, niczym podczas karaoke. Świetny sposób nauki czytania i wymowy. W ramach nauki warto sięgnąć po hip-hop, nawet jeśli to nie jest ulubiony muzyczny gatunek. Warto poznać twórczość takich muzyków jak Skofka, Alyona Alyona, Ariston, Artem Loik, czy Kalush. 

Zanurz się po uszy 

Bardzo częstym i skutecznym sposobem nauki języków obcych jest metoda całkowitego zanurzenia. Pokrótce, polega ona na tym, by przenieść się do kraju języka, którego się uczymy, bez wychodzenia z domu. Wyłączamy polską telewizję, polskie filmy, seriale i muzykę. Nie czytamy newsów i książek po polsku. Cały swój dzień wypełniamy Ukrainą. 

W mediach społecznościowych staramy się polubić jak najwięcej stron i kont ukraińskojęzycznych, aby pojawiały się w naszym feedzie. Zasypiamy z podcastem na uszach, budzimy się z programem śniadaniowym w telewizji. Otaczamy się językiem jak najciaśniej i jak najwięcej, by chłonąć go jak gąbka. Staramy się w nim całkowicie zanurzyć i jak najmocniej stymulować, by nawet nasze myśli zaczęły brzmieć po ukraińsku. Dzięki temu bardzo szybko złapiemy melodię, wsłuchamy się w akcent, wymowę. 

A po jakimś czasie - niepostrzeżenie zaczniemy rozumieć coraz więcej i więcej. 

Komunikacja 

Ostatnia i najważniejsza porada jest taka: wyjdź do ludzi i zacznij gadać. Ja dobrze pamiętam, kiedy nastąpiło przełamanie mojej językowej bariery. Stałam na stacji benzynowej gdzieś w okolicy Winnicy. Tego samego dnia mieliśmy dojechać do Zaporoża, by przekazać żołnierzom drony. W grupie osób, z którą podróżowałam, już wiedzieli, że uczę się języka ukraińskiego. Wybierałam sobie właśnie sos do hot-doga, kiedy zostałam totalnie zaskoczona: ktoś wręczył mi dzwoniący już telefon ze słowami “umów się z nim dzisiaj na 18:00”. Na początku mnie zatkało, nawet mi się wydawało, że mam zawał serca, ale potem okazało się… że zaczęłam całkiem składnie mówić. Ta sytuacja pokazała mi, że umiem więcej, niż mi się wydawało oraz to, że na sto procent robiłam pomyłki ale i tak udało mi się dogadać, umówić, spotkać i przekazać niezbędny na froncie sprzęt.

Удачі!

20
хв

Jak nauczyć się języka ukraińskiego?

Aldona Hartwińska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Między światami: traumy ukraińskich nastolatków na emigracji

Ексклюзив
20
хв

Nowe pokolenie inceli, wychowane przez PiS

Ексклюзив
20
хв

Trump to drapieżnik. Kanadyjski generał o sytuacji Kanady i Ukrainy – i szansach na pokój

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress