Exclusive
20
min

Trzeba odebrać Rosji poczucie pewności

Jak 30-milionowa Ukraina, niszczona i mordowana od 10 lat, ma wygrać wojnę ze 130-milionowym agresorem – skoro ta wojna ma według zachodnich sojuszników toczyć się tylko na jej terytorium? Emanuel Macron zdaje się być jedynym, który pojął absurdalność takiego podejścia

Witalij Portnikow

The Wall Street Journal (WSJ): Macron rozmawiał z Bidenem i Scholzem o zmianie strategii Zachodu wobec wojny w Ukrainie. Fot: Ludovic MARIN / AFP/East News

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Z każdą nową informacją na temat oświadczenia prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwości obecności wojsk NATO na Ukrainie staje się jasne, że nie było to spontaniczne oświadczenie, które miało nadać wagę lutowemu szczytowi w sprawie Ukrainy w Paryżu. Nie była to też próba zdobycia przywództwa wśród europejskich przywódców. I nie chodziło nawet o wykorzystanie kwestii ukraińskiej w krajowym kontekście politycznym przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które zawsze są demonstracją wpływów Marine Le Pen i jej zwolenników.To była próba radykalnej zmiany taktyki.

Zastąpienie demonstracji nieuczestniczenia Zachodu w konflikcie z Rosją w jakichkolwiek okolicznościach polityką strategicznej niepewności, która sprawiłaby, że Putin zacząłby myśleć o konsekwencjach swoich działań w Ukrainie, zacząłby obawiać się eskalacji konfliktu, bezpośredniego starcia z krajami zachodnimi. Nie chodzi o to, by go zastraszyć, ale by postawić go w sytuacji niepewności. Takiej samej, w jakiej są zachodni przywódcy, gdy zastanawiają się, czy przywódca Kremla jest gotowy do użycia broni jądrowej lub przekroczenia granic państw bałtyckich lub Polski w krytycznym momencie.

AMacron nie znalazł jednak zrozumienia u prezydenta USA Josepha Bidena czy kanclerza Niemiec Olafa Scholza – zarówno na poziomie dwustronnych konsultacji, jak na szczycie w Paryżu. Francuski prezydent usłyszał od swoich partnerów, że nie chcą tworzyć jakiejkolwiek niepewności

Wręcz przeciwnie: potrzebujemy całkowitej pewności. Putin musi mieć pewność, że kraje zachodnie nie chcą bezpośredniego konfliktu z Rosją, nie chcą przeniesienia wojny na terytorium Rosji. One tylko pomagają Ukrainie oprzeć się agresorowi, to wszystko – takie oświadczenia padły na szczycie w Paryżu. Dlatego sekretarz stanu USA Anthony Blinken powiedział, że Waszyngton sprzeciwia się atakom na rosyjskie rafinerie ropy naftowej. A kanclerz Scholz nadal odmawia dostaw [rakiet dalekiego zasięgu – red.] Taurus, by nie stwarzać wrażenia bezpośredniego konfliktu.

WSJ: Macron uważa, że kraje zachodnie powinny zająć pozycję strategicznej niepewności w relacjach z Rosją. Fot: Shutterstock

W ten sposób Putin, który nie ma „czerwonych linii”, zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z Zachodem, który ma liczne „czerwone linie”: bezpośredni konflikt z Rosją, uderzenia na terytorium Rosji, przeniesienie wojny na terytorium Rosji...

Są czerwone linie, ale nie ma strategicznej niepewności. Strategiczna niepewność pozostaje monopolem Putina

I tak oto zachodni przywódcy wpędzają się w prawdziwą pułapkę. Prezydent Biden popiera Ukrainę, chce zapewnić jej pomoc i widzi ją w NATO. Sprzeciwia się jednak przenoszeniu wojny na terytorium Rosji i podkreśla, że warunkiem przystąpienia Ukrainy do Sojuszu musi być jej zwycięstwo nad Rosją. Jak ma wyglądać to zwycięstwo, skoro wojna ma toczyć się wyłącznie na terytorium Ukrainy? W jaki sposób 30-milionowy kraj, w którym konflikt trwa od 10 lat, kraj o zniszczonej infrastrukturze i z licznymi ofiarami śmiertelnymi, ma pokonać kraj 130-milionowy, w którym – z punktu widzenia Zachodu – powinien panować pokój?

Zwłaszcza że nawet próby zniszczenia jego gospodarki – cóż, rozumiemy, że żaden dron nie może całkowicie zniszczyć rafinerii ropy naftowej, ale rakieta może w połowie zniszczyć elektrownię wodną Dnipro – irytują zachodnich partnerów Ukrainy.

Jak więc i gdzie wygrać? Czy tylko poprzez wyparcie rosyjskiej armii z ukraińskiej ziemi? Ale jeśli ta armia ma zasoby na terytorium własnego państwa, dlaczego miałaby się spieszyć z opuszczeniem tej ziemi?

Macron próbuje wydostać się z tej pułapki, przynajmniej poprzez stworzenie nowych okoliczności w wojnie. I nie chodzi o to, że Rosjanom to nie przeszkadza – przeszkadza, i to bardzo. Oświadczenia francuskiego prezydenta spotkały sięna Kremlu z histerią, a Władimir Putin ponownie zaczął grozić bronią jądrową. Innego dnia, po raz pierwszy od półtora roku, ministrowie obrony Rosji i Francji rozmawiali ze sobą. Widzimy więc, że nawet sugestia o możliwości pojawienia się wojsk NATO [w Rosji – red.] wywołuje strach w Moskwie. Ale zachodni przywódcy nie chcą straszyć Putina. Nie chcą nawet zmuszać go do myślenia o przyszłości.

Wolą pozostać uwięzieni w sytuacji, w której wojna w Ukrainie zagraża tylko Ukrainie – no i trochę Rosji, o ile ona również zostanie w tej wojnie wyczerpana.

Same kraje zachodnie nie są w niebezpieczeństwie. Ich głównym zadaniem jest pomoc, ale już nie stwarzanie niebezpieczeństwa bezpośredniego konfliktu. I chociaż historia wszystkich wojen uczy nas, że to właśnie takie rozumienie sytuacji podsyca apetyt agresora i ostatecznie prowadzi do bezpośredniego konfliktu, nikt nie chce pamiętać o historii.

Cóż, z wyjątkiem prezydenta Macrona.

Rosja rozpoczęła nową kampanię propagandową przeciwko Francji, Macronowi i UE. Zdjęcie: Shutterstock
No items found.

Ukraiński publicysta, pisarz i znany dziennikarz, który od ponad 30 lat pracuje w demokratycznych mediach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem setek artykułów analitycznych w mediach ukraińskich, białoruskich, polskich, rosyjskich, izraelskich i bałtyckich. Jest prezenterem na kanale Espresso TV, ma własny kanał na YouTube i współpracuje z ukraińskimi i rosyjskimi serwisami Radia Wolna Europa. Prowadzi program "Drogi do wolności", poświęcony Ukrainie po Majdanie i przestrzeni poradzieckiej. Jest ona obecnie nadawana ze Lwowa jako wspólny projekt Radia Wolna Europa, "Nastojaszczeje Wriemia" i kanału Espresso TV.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
kultura lwów ukraina celyak

Część I: Utrata sensu

Gdyby trzy lata temu poproszono mnie o opowiedzenie o wydarzeniach kulturalnych we Lwowie, powiedziałabym, że nie ma już żadnych wydarzeń kulturalnych. Wtedy, chociaż na krótki czas, wszyscy straciliśmy wiarę w kulturę wysoką. Byliśmy świadkami tego, co się z nią jdziewjest w reżimie totalnej obrony.

Wydarzeniem kulturalnym był wtedy schron w teatrze im. Łesia Kurbasa. To jeden z pierwszych nieakademickich teatrów we Lwowie, otwarty w 1989 roku i nazwany tak na cześć reżysera rozstrzelanego na szlaku sandarmochskim [Sandarmoch to uroczysko w lesie niedaleko miasta Miedwieżjegorsk w Republice Karelii w Rosji. W lipcu 1997 r. odnaleziono tam masowe groby ofiar „wielkiego terroru” z lat 1937–1938 – red.] wraz z innymi postaciami ukraińskiej kultury. Ten schron prowadzili aktorzy i reżyserzy teatru.

Schron dla uchodźców wojennych w Teatrze Łesia Kurbasa, Lwów 2022 r. Zdjęcie: Danyło Pawłow/Reporters

Wydarzeniami kulturalnymi było również ogłaszanie przez poetkę Katerynę Michalicynę przyjazdów – i odjazdów pociągów ewakuacyjnych. Albo przewożenie przez artystów ludzi do granicy. Albo zbieranie pieniędzy na opaski uciskowe i bieliznę termiczną.

Do bardziej znanych formatów działaności ludzie kultury zaczęli powracać dlatego, że chcieli pomóc odwrócić uwagę uchodźców od wojny. Zaczęli więc organizować w schronach odczyty i koncerty, otworzyli szkołę aktorską dla dzieci. Kuratorzy i historycy sztuki za dnia oprowadzali wycieczki po ulicach Lwowa, a wieczorami organizowali aukcje obrazów najsłynniejszych ukraińskich artystów, by zebrać pieniądze na potrzeby wojska.

W tamtym czasie odrzucałam wszelkie pomysły organizowania festiwali czy spotkań literackich zagranicznych autorów, którzy odważyliby się tu przyjechać. Nic z tego nie miało sensu: sztuka dla rozrywki, dla rozwoju, dla sztuki stała się dla nas niedostępnym przywilejem. Niemożliwe stało się przeczytanie książki czy obejrzenie długiego filmu, bo nie dało się na dłużej oderwać od wiadomości, komunikatów wolontariuszy i roboczych czatów. Wojna zabrała czas, który mieliśmy dla siebie. Pozbawiła nas również osobistych granic, pozostawiając tylko te wspólne.

Część II: Potrzeba rozmowy

Spotkaliśmy się z Peterem Pomerantsevem [brytyjskim dziennikarzem i pisarzem, ekspertem od współczesnej rosyjskiej propagandy – red.] w wiedeńskiej kawiarni pod koniec marca 2022 r., przed deokupacją obwodów kijowskiego, sumskiego i czernihowskiego. Peter pyta o to, jak się mam, jak idą moje projekty i praca. A potem o to, jakie daty planuję na tegoroczny festiwal.

Nad miastem latają pociski, rosyjskie wojska mogą posunąć się dalej w głąb kraju, a my możemy planować tylko na kilka najbliższych godzin. Mówię, że ta rzeczywistość nie jest tłem dla organizacji festiwalu literackiego. Ale Peter przypomina mi festiwal Live Aid. I dodaje:

– Twój festiwal będzie miał takie samo znaczenie jak koncerty, które były organizowane w Sarajewie, zwłaszcza jeśli będziecie transmitować go w języku angielskim. Pisarze przyjadą, by stać się częścią historii. Jeśli ja przyjadę, zbierzemy dziewiętnastu innych autorów z całego świata, którzy nie będą się bać. I będziemy rozmawiać o zbrodniach wojennych, nalegać na zorganizowanie trybunału i obalać mity o Ukrainie.

Sofia Czeliak we Lwowie. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kilka dni później region Kijowa został wyzwolony, a 10 dni później przeprowadziłam tam wywiady ze świadkami okupacji. W przerwach między podróżami pisałam koncepcję festiwalu. Starałam się przekazać w niej emocje związane z widokiem traktora w Makarowie, pracującego na świeżo zaminowanym polu, wśród resztek pocisków, między zniszczonymi domami. Chciałam opowiedzieć o tym, jak kwitły drzewa, a służby komunalne zamiatały chodniki w pobliżu cerkwi Świętego Andrzeja Apostoła w Buczy, na której dziedzińcu odkryto grób z ciałami ciała 117 mieszkańców miasta. Nasze przeżycia stały się tak intensywne, że nie sposób było nie wyrazić ich poprzez kulturę.

Wciąż nie mogliśmy wchłaniać doświadczeń innych, ale rozmowa o naszych własnych doświadczeniach stała się niezbędna

W maju 2022 r. rozpoczęliśmy współpracę z NAY Festival, który pomógł nam opisać i rozpowszechnić nasze wydarzenia w języku angielskim i hiszpańskim. Festiwal odbył się w październiku, a w lwowskim schronie odbyło się 30 ukraińskich i 20 zagranicznych wydarzeń. Ważne było dla nas połączenie ukraińskich uczestników z zagranicznymi, ponieważ festiwal był okazją dla naszych gości do rozmowy, tworząc gęste środowisko intelektualne sprzyjające generowaniu pomysłów.

Zaprosiliśmy zagranicznych gości, by zaoferować im doświadczenie, które zmieni ich w świadków naszej wojny, pozwali im dać własne świadectwo o naszej wojnie przed szerszą publicznością. Po raz pierwszy musieliśmy napisać protokoły bezpieczeństwa, by chronić uczestników. W sumie wydarzenia te obejrzało około dziesięciu milionów ludzi w ponad stu krajach. Podczas festiwalu alarm przeciwlotniczy włączył się tylko raz. Uznaliśmy to za sukces i niesamowite szczęście.

Potem, rano 10 października, wraz z niektórymi uczestnikami pojechaliśmy nocnym pociągiem do Kijowa. Tego samego dnia w stolicy miał miejsce najbardziej zmasowany ostrzał od początku inwazji (w całym Lwowie przez jakiś czas nie było wtedy prądu, bo rosyjskie rakiety uderzyły w instalacje energetyczne). Dziesięciu gości festiwalu schroniło się w schronie kijowskiego hotelu, następnego dnia ewakuowaliśmy ich z Ukrainy. Podczas tej wizyty chcieliśmy pokazać im konsekwencje okupacji regionu kijowskiego – ale to, czego doświadczyli w Kijowie w ciągu tego jednego poranka, było znacznie bardziej intensywne, niż mogli się spodziewać. Potem dali temu świadectwo.

Badania dowodzą, że w drugim roku inwazji Ukraińcy zaczęli czytać więcej niż w przedwojennym roku 2021. Najpopularniejsze były książki historyczne i literatura klasyczna. Ludzie szukają w tekstach odpowiedzi na pytanie, dlaczego Rosja nas zaatakowała, albo uzupełniają luki w wiedzy o ukraińskiej kulturze. Czasy zagrożenia suwerenności państwa stają się czasami zwiększonego zainteresowania kulturą i literaturą. Wspólne dziedzictwo spaja nasze doświadczenia.

Część III: Pamięć

Stoimy z Gregiem nad grobem ukraińskiej pisarki Wiktorii Ameliny na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Greg kładzie kwiaty na grobie. Przygląda mi się w milczeniu, gdy wkopuję azalię w ziemię i usuwam gruz. Kiedy kończę, pyta:

– Czy byłoby właściwe, gdybym zrobił kilka rzeczy, takich moich rytuałów?

Najpierw czyta wiersz irlandzkiego poety. Nie pamiętam nazwiska ani tytułu. Pamiętam tylko, jak w głowie zaczęłam z nim dyskutować o wersie: „Miłość odeszła wraz z tobą”. Naprawdę chciałam go przekonać, że miłość nie przemija.

Następnie odczytał „Kadisz”. Bardzo chciałam usłyszeć dźwięk tej modlitwy, bo przed wojną tłumaczyłam Allena Ginsberga i miałam zamiar przetłumaczyć jego „Kadisz” – wiersz poświęcony żydowskości poety, którego przodkowie mieszkali w Kamieńcu Podolskim i we Lwowie. Szukałam sposobów, by poczuć „Kadisz”, bo moim zdaniem to właśnie w dźwięku tej modlitwy tkwił klucz do przekładu. I nagle ja, która nie tłumaczyłam od ponad dwóch lat, nagle usłyszałam, jak „Kadisz” brzmi.

Zdałam sobie sprawę, że moje ręce tkwią w mokrej ziemi.

Trzecia rzecz to kamienie.

– Moi ludzie nie przynoszą kwiatów, zostawiają kamienie. Mam nadzieję, że cię to nie urazi.

Na grobie było już kilka innych kamieni.

Niestety musimy chodzić na pogrzeby wielokrotnie częściej niż, powiedzmy, Europejczycy. Właściwie pogrzeby poległych na wojnie cywilów i żołnierzy odbywają się każdego dnia. I za każdym kolejnym razem ceremonia w sposób doskonalszy oddaje cześć i szacunek dla zmarłego. Naprawdę mam nadzieję, że Europejczycy nie dowiedzą się, jak to jest jechać autobusem w kondukcie ze zmarłym, a po drodze patrzeć na przechodniów, którzy, widząc procesję, klękają. Patrzysz na ich twarze w deszczu, a oni podnoszą głowy i patrzą na ciebie.

Wiesz, że teraz oddają cześć nie tylko tym, którzy leżą w trumnach przed nimi, ale także tym, którzy muszą żyć ze stratą. Przemowy poświęcone zmarłym pocieszają i wspierają żyjących, którzy pozostają w żałobie
Lwów 2023. Przechodnie wzdłuż przemarszu konduktu pogrzebowego. Zdjęcie: Petros Giannakouris/East News

Kiedy była chowana Wiktoria, ukraiński zespół Pyrig i Batih odśpiewał nad grobem piosenkę opartą na wierszu Wasyla Stusa, jej ulubionego poety. Wasyl Stus zginął w rosyjskim obozie koncentracyjnym w 1985 roku. Wiktoria zginęła w ataku Rosjan na restaurację w Kramatorsku w 2023 roku. Wciąż mam w głowie dźwięk ziemi uderzającej o wieko trumny i słowa: „Wróć do mnie, moja pamięci”, śpiewane przy akompaniamencie skrzypiec i gitary. Stałam tam z naręczem kwiatów, które nieśliśmy za trumną. A gdy tylko grabarze przestali kopać, zaczęłam układać je na grobie, żeby się czymś zająć i nie zwariować z żalu. Ale jeszcze nie można, bo trzeba pracować z archiwami zmarłych, myśleć o pomniku.

Nasza zbiorowa trauma spowodowana przez Sowiety skłania nas do dokumentowania i archiwizowania naszego dziedzictwa, umieszczania go w książkach, wystawiania.

Boimy się zapomnieć i staramy się opowiadać o tych ludziach, gdzie tylko się da, by pamięć o nich żyła w jak największej liczbie osób. Bo za każdym razem, gdy zapominamy, przestajemy istnieć jako państwo

Część IV: Pocieszenie

Po raz pierwszy usłyszałam Pyrig i Batih z ich nowym projektem w maju 2022 roku. Postanowiliśmy zorganizować koncert ku pamięci Marka Iwaszczyszyna, menedżera kultury, który w latach 90. założył kultową organizację pozarządową „Dzyga”. Po przeprowadzce do Lwowa marzyłam o byciu częścią społeczności „Dzygi”, ponieważ gromadzili się tam najlepsi ludzie. Marek zmarł nagle w 2019 roku. Każdego roku w rocznicę jego śmierci zbieraliśmy się, by grać na jego cześć. W 2022 roku uznaliśmy, że wojna to nie powód, by nie uczcić pamięci Marka, więc i wtedy się zebraliśmy się.

„Zamordowany przez kacapa” – taki tytuł nosił nowy program zespołu. Chłopaki grali piosenki oparte na wierszach zabitych przez Rosjan od początku okupacji w 1921 roku. Mykoła Leontowycz jest autorem aranżacji utworu „Szczedryk”, na świecie znanego też jako „Carol of the Bells”. Wasyl Stus. Mychajło Semenko – legendarny ukraiński futurysta, zastrzelony w Kijowie w 1937 roku. Hryhorij Czuprynka – poeta zabity w 1921 roku za udział w ruchu zbrojnym przeciwko Związkowi Sowieckiemu.

Marian Pyriżok [frontman zespołu Pyr?g i Batih – red.] zdołał pokazać poprzez muzykę, jak żywi byli oni wszyscy.

Teraz zbierają pełne sale. A wtedy, na drugim piętrze „Dzygi”, po raz pierwszy od rozpoczęcia inwazji na kilka minut zapomniałam o wojnie.

Pyrig i Batih we Lwowie. Zdjęcie: Wiki

Po „Dzydze” poszliśmy do baru „Facetka”. To miejsce spotkań naszej społeczności we Lwowie. Na początku inwazji uzgodniliśmy, że jeśli stracimy ze sobą kontakt, bar stanie się miejscem wymiany wiadomości. Ale tego majowego wieczoru w 2022 roku nadal graliśmy na ulicy. Podeszła do nas policja i poprosiła, byśmy przestali grać, bo zbliża się godzina policyjna: „Bawicie się tutaj, podczas gdy ludzie walczą i umierają”.

Nie wiem, jak zebrałam się na odwagę, by odpowiedzieć: „Nasi ludzie chcieliby, żebyśmy nadal się bawili, podczas gdy oni chwilowo nie mogą”. Policja odsunęła się od nas. Zagraliśmy ostatnią piosenkę dla Marka i poszliśmy do domu.

Część V: Szew społeczeństwa. Nadzieja

Propozycję napisania tego tekstu otrzymałam podczas pobytu w Charkowskim Muzeum Literatury.

Ostatni wieczór w Charkowie spędziliśmy na imprezie w mieszkaniu. Rozmawialiśmy z charkowskimi menedżerami kultury o potrzebie stworzenia listy rzeczy, które jednoczą nas wszystkich, by skuteczniej przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie. Mit prorosyjskiego Wschodu i banderowskiego Zachodu zostały zbudowane w ramach rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Ukrainie, która rozpoczęła się na długo przed 2014 rokiem. Rosja nadal wykorzystuje ten stereotyp, by siać zamęt w Ukrainie. Ale możemy temu przeciwdziałać.

Tam, w mieszkaniu Jurija Szewelowa, ukraińskiego slawisty i profesora uniwersytetów Harvarda i Columbia, który został zmuszony do ucieczki za granicę przed sowiecką machiną represji, myślałam o wszystkich wystawach i nowych centrach sztuki, które zostały otwarte we Lwowie od początku wojny na pełną skalę. I o nowych artystach, którzy zostali zmuszeni do przyjazdu do miasta, lecz zdecydowali się zostać. O nowych restauracjach, odczytach, wykładach w bibliotekach. Jeszcze dwa lata temu nie mogliśmy marzyć, że we Lwowie podczas wojny będą się odbywały wydarzenia kulturalne. Teraz życie kulturalne kwitnie w całym kraju – by pocieszać, szerzyć pamięć, uszczęśliwiać, a czasem też zasmucać ludzi.

Książka meksykańskiej autorki Lidii Cacho o wojnie w Ukrainie, poświęcona Wiktorii Amelinie i Sofii Czeliak. Zdjęcie: archiwum prywatne

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/65afd4c11f08d52da349ed86_IMG-6415-1%20(1).jpg">„Przeczytaj także: „Ona się nie bała!” — przyjaciele o Wiktorii Amelinie”</span>

20
хв

Opowieść o kulturze we Lwowie (w czasie wojny)

Sofia Czeliak

Rzecz w tym, że ostatnie kontrowersyjne wypowiedzi Donalda Trumpa czy Elona Muska mogą mieć uzasadnienie. Może w nich bowiem chodzić o podniesienie stawki i wysłanie przez USA sygnału – w świat, ale przede wszystkim do Chin. Tych Chin, które przez ostatnie pół wieku tuczyły się na amerykańskiej gospodarce, a teraz uważają, że USA powinny utracić pozycję hegemona na ich rzecz.

Takie zachowanie Chin i ich sojuszników z osi zła – Rosji, Iranu i KRLD – opiera się na idei, że wielkie mocarstwa powinny dzielić świat na strefy wpływów, narzucając swoją wolę mniejszym sąsiadom.

Jednak ten taniec można odtańczyć tylko we dwoje. A Ameryka jasno dała do zrozumienia, że na swoim podwórku, czyli na półkuli zachodniej, Pekinu nie chce

„The Wall Street Journal” (WSJ) twierdzi, że po zdecydowanym zwycięstwie Trumpa w wyborach Chiny coraz bardziej prężą muskuły. Przeprowadziły największe ćwiczenia morskie od dziesięcioleci, zwodowały największy na świecie amfibijny okręt wojenny, prawdopodobnie niszczyły podmorskie kable w Azji i Europie i zhakowały system amerykańskiego Departamentu Skarbu, wprowadziły cztery nowe modele samolotów wojskowych, po raz pierwszy przećwiczyły blokadę morską Wysp Japońskich i zintensyfikowały działania szpiegowskie na Zachodzie.

Xi Jinping i Donald Trump podczas spotkania w 2017 roku. Zdjęcie: AFP/EAST NEWS
Kiedy mieszkasz w Europie Wschodniej, wydaje ci się, że Amerykanie, domagając się kontroli nad Kanałem Panamskim, oszaleli

Nie należy jednak zapominać, że to Stany Zjednoczone zbudowały ten strategicznie ważny obiekt, by ułatwić szybszy i łatwiejszy handel z Azją i między swoimi wybrzeżami. Z istnienia kanału wynika również dla nich korzyść militarna: to najszybsza i najłatwiejsza trasa przemieszczania się okrętów wojennych z Atlantyku na Pacyfik – i na odwrót. W 1999 r. kanał został przekazany pod jurysdykcję Panamy i wszystko zostałoby po staremu, gdyby w 2014 r. Chińczycy nie zaczęli się nim niezdrowo interesować.

Najpierw zaczęli wdrażać inicjatywę „Pasa i Szlaku” Xi Jinpinga, a następnie zerwali stosunki z Tajwanem. Natomiast wobec Panamy zastosowali swoją klasyczną łapówkę: inwestycje w infrastrukturę w zamian za wpływy.

Obecnie dwa z pięciu kluczowych portów w strefie Kanału Panamskiego są własnością firm z Hongkongu. To oznacza, że Chińczycy mogą monitorować przepływ amerykańskich ładunków cywilnych i wojskowych

Podczas pierwszej kadencji Trumpa i czteroletniej kadencji Bidena Amerykanie zmusili władze Panamy do porzucenia niektórych chińskich projektów, ale i tak wpływy Chin w tym rejonie znacznie wzrosły. Pekin planował nawet budowę dużej ambasady nad brzegiem Kanału Panamskiego, tyle że pod naciskiem Waszyngtonu władze Panamy zablokowały tę inicjatywę.

Chiny wyraziły poparcie dla Panamy w kwestii kontroli nad Kanałem Panamskim. Zdjęcie: Shutterstock

Jeśli chodzi o Grenlandię, Stany Zjednoczone mają tam ten sam interes: zabezpieczenie swojego wschodniego wybrzeża przed Chinami. Chociaż kwestia „sprzedaży wyspy” tu i ówdzie wywołała konsternację czy wręcz oburzenie – ruch Trumpa miał pewien sens.

Amerykański serwis informacyjny Axios, powołując się na własne źródła, donosi, że „duński rząd chce uniknąć publicznego starcia z nową administracją USA” i w tej sprawie „wysłał kilka wiadomości”. W ten sposób duńskie władze dały jasno do zrozumienia, że wyspa nie jest na sprzedaż, lecz są gotowe przedyskutować każdą inną prośbę USA. Ameryka ma już bazę wojskową na Grenlandii i umowę z 1951 r. z Danią w sprawie ochrony wyspy, co ułatwia dyskusję na temat zwiększenia tam sił amerykańskich.

Według mediów duńscy urzędnicy oświadczyli już, że rozważają umożliwienie zwiększenia inwestycji w infrastrukturę wojskową na Grenlandii – oczywiście w porozumieniu z grenlandzkim rządem.

Dlaczego Waszyngton tak bardzo interesuje się Grenlandią? Otóż podczas zimnej wojny odgrywała ona strategiczną rolę w systemie obronnym NATO i USA, jako część systemu wczesnego wykrywania radzieckich okrętów podwodnych i rakiet balistycznych.

Chiny, których okręty podwodne są coraz częściej widziane są w pobliżu wyspy – kluczowej dla potencjalnego szlaku handlowego przez Arktykę – doskonale tę rolę rozumieją

WSJ pisze, że w ostatnich latach Pekin zwiększył swoją obecność gospodarczą w regionie, w szczególności poprzez inwestycje w górnictwo na Grenlandii. W 2018 r. Pentagon doprowadził do zablokowania sfinansowania przez Chiny trzech lotnisk na wyspie.

Kontrolowanie Grenlandii, kluczowej dla wszystkich arktycznych szlaków żeglugowych, w tym Polarnego Jedwabnego Szlaku Pekinu, pozwoliłoby Chinom transportować swoje towary przez Arktykę, z ominięciem wąskiego gardła morskiego w Kanale Sueskim i Cieśninie Malakka. Nie zapominajmy też, że Grenlandia posiada ogromne rezerwy metali ziem rzadkich, które Chiny chciałyby przejąć, by zyskać przewagę w wojnie handlowej i gospodarczej – a tym samym wygrać wyścig o zaawansowane technologie ze Stanami Zjednoczonymi.

W walce o nadzór nad dostępem do Arktyki rola Kanady jest bardzo ważna, bo mając szeroką strefę dostępu do Bieguna Północnego, mogłaby stać się strategicznym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Chinami oraz Rosją o kontrolę nad północnymi szlakami i zasobami

Kanada jest drugim co do wielkości partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych, lecz pozostaje daleko w tyle pod względem wydatków na obronność – nie wydaje na nią nawet 2% swojego PKB. Dlatego by zmusić swojego sąsiada do działania, Trump uciekł się do agresywnej retoryki.

Amerykańscy analitycy z obu głównych partii uważają, że takie podejście może ożywić mało popularny w Kanadzie temat obronności przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Partia Justina Trudeau, która w ostatnich latach bardziej skupiała się choćby na kwestiach równości płci, może przegrać.

Czy jednak nieszablonowe podejście Trumpa do ważnych kwestii należy przyjąć z zadowoleniem? Zdecydowanie nie, choć, z drugiej strony, świat zachodni musi przeżyć jakiś rodzaj szoku, by wyleczyć się z populizmu. I musi wreszcie zająć się najpoważniejszymi kwestiami, jak ocena zagrożeń i przygotowanie swych armii do wojny.

Tak aby w ostatecznym rozrachunku Ukraina, a potem Polska i kraje bałtyckie – jedyne, które na co dzień zwalczają kłamstwo o „niezgłębionej rosyjskiej duszy” – nie były tymi, którzy za to wszystko zapłacą.

Świat stoi przed realnym wyborem: żyć w demokracji albo stać się pożywieniem dla Chin

Kiedy sekretarz generalny NATO Mark Rutte, bądź co bądź powściągliwy biurokrata, ostrzega Europejczyków, że albo przeznaczymy pieniądze na obronę, albo „będziemy musieli wziąć nasze podręczniki do języka rosyjskiego i udać się do Nowej Zelandii” – to jest to wymowne przypomnienie, że zło nie śpi. I na pewno nie ograniczy się do zniszczenia wiosek w ukraińskim Donbasie.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Chiński syndrom, czyli po co Trumpowi Kanada, Grenlandia i Kanał Panamski

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Polska prezydencja w UE: szansa i nowe wyzwania dla Ukrainy

Ексклюзив
20
хв

Poprzednicy Putina

Ексклюзив
20
хв

Andre Tan: „Już dwa razy byłem bankrutem. Trzeciego nie przeżyję”

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress