Exclusive
20
min

Oszustwo Rosji

Po ostatnich rozmowach telefonicznych między prezydentami Stanów Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej, a także oświadczeniach amerykańskich urzędników, wydaje się, że pragnienie Ukrainy przystąpienia do NATO i chęć przyjęcia jej przez kraje Sojuszu są jedną z prawdziwych przyczyn wojny rosyjsko-ukraińskiej. I poważnym powodem do niepokoju dla Rosji

Witalij Portnikow

Szczyt NATO w 2023 roku w Wilnie. Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Znowu pojawiły się głosy, że Kreml został oszukany na początku lat 90., kiedy zachodni politycy rzekomo obiecali ówczesnym rosyjskim przywódcom – najpierw prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi, a później prezydentowi Rosji Borysowi Jelcynowi – że NATO nie rozszerzy się na wschód. I chociaż nie ma oficjalnego potwierdzenia takich obietnic, to nadal się na to nalega – nie tylko w Rosji, ale także w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej.

Niedawno odbyłem nawet dyskusję z pewnym amerykańskim profesorem, który, demonstrując kolejną monografię naukową, upierał się, że takie wnioski są realistyczne.

Nie trzeba chyba wyjaśniać, że pod koniec lat 80. i na początku lat 90. nie było dyskusji na temat ewentualnego rozszerzenia NATO z tego prostego powodu, że Układ Warszawski wciąż istniał i nikt nie mógł sobie wyobrazić, jak szybko zniknie tak zwany „obóz socjalistyczny” – czyli radziecka strefa okupacyjna w Europie. No i sam Związek Radziecki.

Później przyznał to Michaił Gorbaczow, pierwszy i ostatni prezydent komunistycznego imperium, który podkreślił, że nie negocjował rozszerzenia NATO właśnie dlatego, że nie wierzył, że Układ Warszawski zniknie. A skoro Układ Warszawski nigdy nie miał zniknąć, to o czym tu było rozmawiać?

Dyskusje wokół „oszustwa” Gorbaczowa odnoszą się wyłącznie do kwestii zjednoczenia Niemiec

W tamtym czasie sowieckie przywództwo naprawdę starało się powstrzymać ten proces, a niektórzy niemieccy politycy uważali, że nie należy „budzić” sowieckiego niedźwiedzia, by nie przeszkadzał w zjednoczeniu narodu.

Jednak stanowisko to nigdy nie zostało oficjalnie wyrażone. Kiedy ówczesny niemiecki minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher mówił na wiecu wyborczym o neutralności Niemiec, jego stanowisko zostało natychmiast odrzucone przez kanclerza federalnego Helmuta Kohla – jako osobista opinia nie tyle ministra, co lidera niemieckiej FDP, która wówczas walczyła o miejsca w parlamencie.

Twierdzenie o rzekomych obietnicach złożonych Gorbaczowowi przez sekretarza stanu USA Jamesa Bakera również nie wytrzymuje krytyki, ponieważ oficjalne oświadczenia prezydentów Gorbaczowa i Busha wyraźnie stwierdzały, że Stany Zjednoczone z zadowoleniem przyjmują zjednoczenie Niemiec w ramach NATO, ale nie będą się sprzeciwiać, jeśli naród niemiecki wybierze inną drogę.

Tak więc kwestia rozszerzenia NATO nie jest kwestią z epoki Gorbaczowa, ale jest już związana z erą Jelcyna i nowymi stosunkami między Zachodem a Rosją.

Pierwsza oficjalna wizyta prezydenta USA Billa Clintona w Rosji w 1994 roku. Na zdjęciu: Bill Clinton, prezydent Rosji Borys Jelcyn i prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk. Zdjęcie: Wojtek Laski/East News

I to właśnie wtedy stanowisko Kremla, który nadal sprzeciwiał się rozszerzeniu NATO, było dość zaskakujące dla zachodnich polityków. W końcu, jeśli Rosja jest demokratycznym krajem, który chce być częścią cywilizowanego świata, a jej przywódca jest dumny z członkostwa w G8, to jakie zastrzeżenia może mieć Moskwa do rozszerzenia NATO?

Bo NATO jest sojuszem obronnym i z pewnością nie zagraża krajom demokratycznym, a jedynie konsoliduje siły do obrony przed autokracją.

Oświadczenia rosyjskich przywódców przeciwko ekspansji NATO były raczej grą mającą na celu zatrzymanie części elektoratu Jelcyna, który tęsknił za epoką komunizmu. W Rosji było wielu takich ludzi: lider rosyjskich komunistów, Giennadij Ziuganow, w 1996 roku prawie został prezydentem, a wielu uważa, że faktycznie wygrał, a nie dostał się na Kreml tylko z powodu oszustwa wyborczego.

Dlatego Jelcyn i jego zespół musieli składać oświadczenia, które przypominały politykę sowiecką. Dotyczyło to nie tylko ekspansji NATO, ale także na przykład utworzenia państwa związkowego z Białorusią. Jelcyn spełnił żądania Łukaszenki właśnie dlatego, że chciał utrzymać radziecki mit w umysłach Rosjan. Bo zdawał sobie sprawę, że zdecydowana większość populacji była daleka od demokracji i nadal żyła w imperialnych narracjach.

Później Władimir Putin w pełni wykorzystał te rewanżystowskie nastroje w rosyjskim społeczeństwie.

Należy jednak przyznać, że dla rosyjskich przywódców „czerwoną linię” zawsze stanowiły nie byłe kraje socjalistyczne, ale byłe republiki radzieckie

Już na szczyt NATO w Madrycie w 1997 roku, gdzie podjęto pierwszą decyzję o rozszerzeniu Sojuszu, Moskwa wysłała wicepremiera Walerija Sierowa, który był odpowiedzialny za stosunki z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw.

Dlaczego?

Ponieważ na tym szczycie ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Kuczma podpisał Kartę o szczególnym partnerstwie z NATO. Fakt ten podekscytował Moskwę znacznie bardziej niż przystąpienie Polski, Czech i Węgier do Sojuszu.

Od 1991 roku Moskwa nadal uważała wszystkie byłe republiki radzieckie (z możliwym wyjątkiem krajów bałtyckich) za państwa o tymczasowej suwerenności. Koncepcja ta obowiązywała zarówno pod rządami Jelcyna, jak Putina.

Uważano, że prędzej czy później wszystkie byłe republiki radzieckie – od Ukrainy i Białorusi po kraje Azji Środkowej – zostaną ponownie przyłączone do Rosji. Członkostwo którejkolwiek z tych republik w NATO uniemożliwiłoby osiągnięcie tego celu, ponieważ stworzyłoby zagrożenie konfliktem nuklearnym.

Dlatego Rosja jest zaniepokojona nie tyle ekspansją NATO, ile niemożnością okupacji byłych republik radzieckich i aneksji ich terytoriów

To główny powód żądań Kremla, by kraje te zrezygnowały z integracji z Sojuszem Północnoatlantyckim. Dlatego możemy powiedzieć, że to nie NATO „oszukało” Rosję, ale Rosja nadal oszukuje świat, nie ujawniając swoich prawdziwych intencji.

Jeśli Ukraina i inne byłe republiki radzieckie nie staną się częścią NATO lub nie otrzymają znaczących gwarancji bezpieczeństwa, nowe wojny w przestrzeni poradzieckiej są nieuniknione.

Powinni to zrozumieć wszyscy ci, którzy teraz myślą o „kompromisach” z agresorem.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraiński publicysta, pisarz i znany dziennikarz, który od ponad 30 lat pracuje w demokratycznych mediach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem setek artykułów analitycznych w mediach ukraińskich, białoruskich, polskich, rosyjskich, izraelskich i bałtyckich. Jest prezenterem na kanale Espresso TV, ma własny kanał na YouTube i współpracuje z ukraińskimi i rosyjskimi serwisami Radia Wolna Europa. Prowadzi program "Drogi do wolności", poświęcony Ukrainie po Majdanie i przestrzeni poradzieckiej. Jest ona obecnie nadawana ze Lwowa jako wspólny projekt Radia Wolna Europa, "Nastojaszczeje Wriemia" i kanału Espresso TV.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Jako kobiety musimy polegać na sobie i bliskich osobach, którym naprawdę możemy zaufać. Rozdzierająca serce historia 25-letniej Lizy, brutalnie zgwałconej i zamordowanej w Warszawie, przypomniała nam, kobietom, że nasze krzyki i zwykłe mówienie „nie” nigdy nie zostaną przez mężczyzn w pełni zrozumiane.
Czytanie newsów i doświadczanie świata jako kobieta skłoniło mnie więc do poszukiwania sposobów, w jakie mogę się chronić.

Zajęcia z samoobrony, gaz pieprzowy, taksówki – to wszystko jest skuteczne. Ale bardzo frustruje mnie to, że „bezpieczeństwo” oznacza, że muszę wydawać więcej pieniędzy, a przede wszystkim dawać te pieniądze firmom należącym do mężczyzn.
Postanowiłam więc sprawdzić, w jaki sposób mogłabym przynajmniej finansować pomysły kobiet.

I tak natknęłam się na aplikację Aplikacja SafeMe, stworzoną i monitorowaną przez młode kobiety, które, jak ja, szukały rozwiązań pomagających się chronić. Ku mojemu zaskoczeniu komentarze pod reklamą aplikacji były przerażające, a wielu mężczyzn wyśmiewało kobiety za to, że chcą czuć się bezpieczniej, albo szerzyło rasizm. To skłoniło mnie do bliższego zbadania aplikacji.

Aplikacja ma dwa tryby: „Zamów obserwację” i„Wezwij pomoc”. Jeśli wybierzesz: „Zamów obserwację”, „Asystent Bezpieczeństwa SafeMe będzie nadzorować Twój przejazd, sprawdzając, czy przemieszczasz się wyznaczoną trasą, a w razie zagrożenia powiadomi odpowiednie służby porządkowe. Wystarczy, że określisz środek transportu i wybierzesz punkt docelowy w aplikacji, a my będziemy czuwali nad Twoim bezpieczeństwem”.

Z kolei w trybie „Wezwij pomoc” czytamy: „W sytuacjach zagrożenia lub poczucia uzasadnionego niebezpieczeństwa skorzystaj z aplikacji i wezwij pomoc.
Za pomocą jednego przycisku zawiadomisz Asystenta Bezpieczeństwa SafeMe, który skieruje odpowiednie służby do Twojej lokalizacji.”

Dzięki temu nie musisz dzwonić na policję i podawać swojej lokalizacji czy wyjaśniać, w jakiej jesteś sytuacji – bo aplikacja już to śledzi. Zdecydowałam się na jej zainstalowanie i od tamtej pory z niej korzystam (miesięczny abonament wynosi 12,49 zł).
Na rynku dostępne są również inne aplikacje, takie jak HomeGirl, Uber Women czy Bolt Women, z których często korzystam, wracając do domu.

Wiem, że aplikacja nie jest rozwiązaniem w przypadku braku poczucia bezpieczeństwa, którego doświadczamy my, kobiety.

Krzepiąca jest jednak świadomość, że istnieje społeczność kobiet, które troszczą się o siebie nawzajem, by stworzyć przestrzenie (nawet w Internecie), gdzie możemy czuć się bezpiecznie.
20
хв

Jak się chronię w Polsce

Melania Krych

Można ją umownie nazwać „listą Nawrockiego”. Prawdą jest, że Polska to republika parlamentarno-prezydencka, w której formalne kompetencje głowy państwa nie są obszerne. Jednak wypowiedzi Karola Nawrockiego podczas wyścigu prezydenckiego wymagają od Ukrainy radykalnych zmian w podejściu do dialogu z Warszawą. Obecny prezydent-elekt jest katalizatorem potrzebnych zmian w stosunkach Polski i Ukrainy, dlatego „listę Nawrockiego” należy tworzyć już teraz.

  1. Nowy traktat o przyjaźni i współpracy. Warto przypomnieć, że Traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy między Ukrainą a Rzecząpospolitą Polską został podpisany i ratyfikowany jeszcze w 1992 roku. Jest to logiczne, biorąc pod uwagę pierwszeństwo Polski w kwestii uznania niepodległości Ukrainy, jednak dziś przyjęcie nowej wersji Traktatu jest krokiem aktualnym. Warszawa i Kijów rozpoczęły odpowiednie konsultacje u szczytu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy, a zakończenie tego procesu pozwoliłoby przerzucić logiczny pomost między jedną a drugą prezydenturą.

  2. Decyzja o kontynuacji ekshumacji ofiar Wołynia. Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji w Pużnikach (obwód tarnopolski) pozwoliła zneutralizować negatywny efekt kolejnego aktu wandalizmu na mogile żołnierzy UPA na górze Monastyr. Jednak kontynuacja ekshumacji jest logiczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Nawrocki przed wyborem na prezydenta RP był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Krok ten pozwoli zminimalizować negatywne skutki oczekiwanego udziału Karola Nawrockiego w lipcowych wydarzeniach związanych z agresywnym upamiętnianiem ofiar Zbrodni Wołyńskiej.

  3. Zaangażowanie Polski jako mediatora w proces negocjacyjny z FR. Warszawę charakteryzują niebezpodstawne ambicje dyplomatyczne. Choć prezydent Polski, w odróżnieniu od swojego ukraińskiego odpowiednika, nie nominuje ministrów obrony i spraw zagranicznych, będzie starał się wpływać na politykę zagraniczną i obronną. Dlatego aktywniejsze pośrednictwo Polski w dialogu rosyjsko-ukraińskim może być korzystne zarówno dla Kijowa, jak i dla Warszawy.

  4. Udział w obchodach piątej rocznicy utworzenia Trójkąta Lubelskiego. W tym roku ta geopolityczna konstrukcja w regionie bałtycko-czarnomorskim obchodzi swoje pięciolecie, jednak w ostatnich miesiącach w polskiej retoryce polityki zagranicznej bardziej widoczny jest Trójkąt Weimarski (Niemcy – Polska – Francja). Niemniej jednak zarówno Trójkąt Lubelski, jak i utworzona dziesięć lat temu w tym mieście Polsko-Litewsko-Ukraińska Brygada im. Księcia Konstantego Ostrogskiego, mogą służyć wzmocnieniu bezpieczeństwa regionalnego. Warto to „sprzedać” Karolowi Nawrockiemu i członkom jego zespołu.

  5. Aktywizacja udziału Ukrainy w projekcie Trójmorza. Zainicjowany przez prezydentów Polski i Chorwacji projekt rozwoju krajów między Adriatykiem, Bałtykiem a Morzem Czarnym powinien politycznie przetrwać swoich założycieli – Andrzeja Dudę i Kolindę Grabar-Kitarović. Dla Karola Nawrockiego może to być element własnej aktywności w polityce zagranicznej, a dla Ukrainy – szansa na zwiększenie podmiotowości na arenie międzynarodowej. Ponadto Ukraina posiada rozbudowany system przesyłu gazu, który należy wykorzystywać do tranzytu gazu ziemnego.

  6. Wznowienie dialogu na temat udziału Polski w procesie odbudowy Ukrainy. Przedstawiciele polskiego biznesu od ponad dwóch lat próbują uzyskać od Ukrainy odpowiedź na pytanie dotyczące ich udziału w procesie odbudowy Ukrainy. Słusznie przypuszczają, że przedstawiciele różnych korporacji transnarodowych mogą ich odsunąć dosłownie w ostatniej chwili. Warto tu przypomnieć obietnicę Nawrockiego z debaty telewizyjnej o „wysyłaniu na Ukrainę nie polskich żołnierzy, a polskich biznesmenów” i podchwycić ją.

  7. Promowanie „nowego prometeizmu”. Opierając się na publicznym wizerunku nowo wybranego prezydenta Polski, Ukraina mogłaby zaproponować mu „nowy prometeizm” – koncepcję przeciwdziałania Rosji i jej wpływom w regionie bałtycko-czarnomorskim. Twórczo reinterpretując dziedzictwo Józefa Piłsudskiego, ukraińskie kierownictwo mogłoby spróbować stworzyć atmosferę zaufania w stosunkach z Warszawą.

Zamiast posłowia. Ukraina ma dwa miesiące na sformułowanie polityki wobec Nawrockiego i Polski, na czele której stanie on w sierpniu. Piłka jest po stronie ukraińskiej, i szanse na porozumienie z politykiem będącym nową postacią w polityce są wysokie.

20
хв

Po wyborach w Polsce: "Lista Nawrockiego" jako szansa dla Kijowa 

Jewhen Magda

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Po wojnie w nas wciąż będzie wojna

Ексклюзив
20
хв

Dziś wojna to nie tylko czołgi i artyleria. To także drony i AI

Ексклюзив
20
хв

Gabrielius Landsbergis: – Tylko Ukraina może powstrzymać Rosję

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress