Exclusive
Szkoła bez domu
20
min

Szkoła bez opresji: jak ukraińskie dzieci w Polsce zmieniają się z zastraszonych sierotek w pewnych siebie zdolniachów

Najczęstsze konflikty w szkole występują między dziećmi. Polscy rówieśnicy generalnie troszczą się o swoich ukraińskich kolegów i koleżanki i pomagają im na początkowych etapach integracji. Jednak od czasu do czasu dzieci z Ukrainy muszą radzić sobie w sytuacjach nieporozumień, a nawet z uprzedzeniami. Bywa też, że czują się wykluczone.

Tetiana Wygowska

W innym kraju jest to zawsze trudne, zwłaszcza gdy jest się dzieckiem

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Różnice kulturowe, inna religia, bariery językowe, a nawet zastraszanie. Z czym muszą zmierzyć się ukraińskie matki, które chcą chronić prawo swoich dzieci do edukacji w nowym kraju? A co najważniejsze – jak chronią zdrowie psychiczne swoich dzieci?

Wystarczy porozmawiać z nauczycielem

Konflikty te mogą być związane z barierą językową lub różnicami kulturowymi i religijnymi – ale też także rywalizacją o przywództwo lub uwagę nauczyciela.
– Pewnego razu, podczas ferii wiosennych, kolega podszedł na placu zabaw do mojej córki, która chodzi do trzeciej klasy – opowiada Switłana Łapko [imiona naszych rozmówców zostały zmienione – red.] – Zaczął zachowywać się niegrzecznie, przeganiać ją, a w końcu złapał ją za włosy i odciągnął na bok. Córka przybiegła do domu zapłakana, a ja oczywiście napisałam do matki chłopaka. Początkowo zareagowała ze zrozumieniem, ale potem powiedziała, że to wina mojej córki. Zwróciłam uwagę, że na placu zabaw są kamery, i zaproponowałam, że poproszę o obejrzenie nagrania. Ale to tylko jeszcze bardziej ją oburzyło.


Kiedy zaczęła się szkoła, zwróciłam się do naszej nauczycielki, pokazałam jej korespondencję i poprosiłam o pomoc w rozwiązaniu problemu. I rzeczywiście pomogła. Porozmawiała z dziećmi, a ten chłopiec przeprosił moją córkę.


Ołena Mamczur przywołuje inny przykład zastraszania. To przydarzyło się jej córce podczas letniego obozu. – Dziewczyny zaczęły tworzyć grupy zainteresowań i z jakiegoś powodu liderka jednej grupy nie lubiła liderki drugiej grupy. Zaczęła nastawiać wszystkich przeciwko mojej córce. Ja też nie zachowałam się zbyt mądrze, bo kupiłam słodycze i poczęstowałam wszystkie dziewczyny – z wyjątkiem wrogiej liderki, co tylko zaogniło sytuację.

Z pomocą przyszła pani, która organizuje zajęcia. Porozmawiała z matką tej wrogiej liderki i się poprawiło. Moje dziecko zostało przyjęte do grupy, inni zaczęli z nią rozmawiać. Tyle że to wszystko wydarzyło się na ostatnich zajęciach, a cały obóz to była dla mojego dziecka walka o przetrwanie.


W języku prawa

Kiedy rozmowa z nauczycielem nie pomaga, musisz udać się do dyrektora – uważa Maria Roszko. Ona również ma doświadczenie w radzeniu sobie z zastraszaniem córki – tyle że ze strony ukraińskich kolegów z klasy.

– Przez pierwszy miesiąc po ewakuacji mieszkałyśmy wSzczecinie – wspomina kobieta. – Tam była bardzo dobraszkoła, ale musiałyśmy przenieść się do Tychów. W miejscowej szkolespotykałyśmy się z prześladowaniami. Nie ze strony Polaków, ale Ukraińców.

Polscy nauczyciele nie od razu rozwiązali ten problem. Koledzy z klasy zwracali się do córki w wulgarny sposób, z brutalnymi aluzjami na tle seksualnym. Upokarzali ją, pokazywali jej filmy pornograficzne. I mówili, że dziewczyna nie rozumie ich żartów.

– Już wcześniej były z nimi problemy, ale przez ponad sześć miesięcy, dopóki nie zgłosiłam sprawy do dyrektora, nikt nie zwracał uwagi na skargi mojego dziecka. Niestety udało nam się powstrzymać nękanie tylko dzięki rozmowie „poza protokołem”. Po tej rozmowie rodzice chłopców podpisali dokument stwierdzający, że zostali ostrzeżeni w związku z zachowaniem swoich dzieci i są świadomi swojej odpowiedzialności. I że jeśli ich chłopcy ponownie dotkną mojej córki, a ja znów złożę skargę, zostaną ukarani grzywną za nienależyte wykonywanie obowiązków rodzicielskich i dostaną kuratora.

Nieoczekiwana reakcja dyrektora

Natalia Juszkiewicz miała nietypową sytuację: jej syn w pierwszej klasie został dziwnie potraktowany przez nauczycielkę.

– Przywiązała rękę syna do swojego ramienia sznurowadłem i tak chodziła z nim po klasie. Wszyscy się z niego śmiali. On też się śmiał, choć powiedział mi później, że bardzo się wstydził. Co ciekawe, nauczycielka sama opowiedziała mi o tym incydencie :„Muszę mieć go ciągle pod ręką”; „Zresztą w ogóle nie był zainteresowany lekcją”.

To było jeszcze przed inwazją, gdy w Polsce nie było tak wielu Ukraińców. Syn Juszkiewicz był jedynym Ukraińcem w klasie.

– Staram się zawsze być po stronie nauczyciela, uczę swoje dziecko słuchać starszych w domu – mówi Natalia. –  Ale kiedy zrozumiałam, że to nie on jest problemem, spisałam wszystkie dziwne zdarzenia z całego roku na kartce, nauczyłam się tego wszystkiego po polsku, poszłam do dyrektorki i wszystko jej opowiedziałam. To było bardzo trudne, bo nie znałam dobrze polskiego, czytałam niektóre rzeczy z kartki, siedziałam przed nią, jak na egzaminie.

Dyrektorka stanęła po mojej stronie i przeprosiła, prosząc, żebym nie przenosiła dziecka do innej szkoły. Bo to byłby ich porażka, że nie radzą sobie z pierwszoklasistą...

I tak przenieśliśmy syna – i teraz wszystko jest w porządku, nowa nauczycielka znalazła właściwe podejście do syna. On jednak chodzi do psychologa z powodu niskiej samooceny. Ma traumę i dobrze pamięta swoją nieudaną pierwszą klasę.

Czy zmiana szkoły to dobre wyjście?

– Mój syn był też jedynym Ukraińcem w klasie. Dochodziło do nieporozumień między nim a kolegami – mówi Weronika Zarucka. – Rozmawiałam z wychowawczynią, poszłam do dyrektora, żeby zmienili mu klasę. Odmówili, bo inne klasy sportowe i dzieci musiały zdać egzamin, żeby się do nich dostać.

Problem rozwiązała dopiero zmiana szkoły. Kiedy wzięli nasze dokumenty, nie namawiali nas do pozostania. Ale my szybko wszystko podpisaliśmy – mimo że mój syn dobrze mówi po polsku, dobrze radził sobie z programem szkolnym i w momencie przeniesienia miał tylko dwie czwórki, a resztę szóstek. Zresztą żaden nauczyciel nie miał zastrzeżeń do jego zachowania.

Nie tak jak wszyscy

Olga Bałaban uważa, że to nieprzyjazna atmosfera w szkole wpłynęła na decyzję jej rodziny o zmianie. Nie tylko szkoły.

Olga ma wykształcenie pedagogiczne, mówi po angielsku i po polsku. Pracowała jako tłumaczka w tej samej szkole, w której uczyła się jej córka. – Moja Ewa rozpoczęła naukę w polskiej szkole w polskiejszkole3 marca 2022 roku–mówi.–Wtedy nikt nie miał pojęcia, co zrobić z naszymi dziećmi. Administracja, nauczyciele, uczniowie i rodzice przyjęli nas bardzo ciepło, co miało ogromny wpływ na nasze dzieci. Niemal natychmiast zaczęłam pracować w tej szkole jako tłumaczka. Moja córka jest grzeczną dziewczynką, a nauczyciele i rówieśnicy uwielbiają ją.

Kryzys zaczął się w tym roku.

Na początku nie zwracałam uwagi na skargi córki, ale później zdałam sobie sprawę, że to poważna sprawa. W klasie jest 11 chłopców i 5 dziewcząt. Wszystko zaczęło się od oskarżeń, że Ewa nie jest taka jak wszyscy. Nie poszła z nimi do Pierwszej Komunii, bo jest prawosławna i w ogóle jest jakaś dziwna...

Potem zaczęła się agresja w szatni. Ewie wytykano, że mówi po ukraińsku, choć jej polski jest prawie idealny. 

W tym roku poszłam na urlop macierzyński, więc nie rozmawiałam z nauczycielami i nie wiedziałam wszystkiego. W międzyczasie moja córka przestała interesować się szkołą, światem, po prostu się wyłączyła.

Poszłam do nauczycielki, by rozwiązać problem. Zrobiła, co mogła: sprowadziła psychologa, nauczycieli i zorganizowała spotkanie rodziców z dyrektorem. Na spotkaniu stało się dla mnie jasne, skąd bierze się agresja dzieci: z domu, od rodziców.

Po tych wszystkich działaniach agresja ustała. Za to koledzy z klasy zaczęli Ewę traktować, jak powietrze. Na podwórku, podczas popołudniowych zajęć, wszystko jest w porządku. Ale atmosfera w klasie sprawiała, że Ewa była ciągle przygnębiona. Postanowiliśmy spróbować nowego życia w Norwegii. Będzie trudniej, bo inny język i odległa kultura, ale może będzie łatwiej w relacjach z ludźmi.

Nauczycielka była niezadowolona

Co zrobić, jeśli w pobliżu nie ma innej szkoły i nie masz gdzie przenieść dziecka? Władysława Szepel postanowiła się nie poddawać. Jej walka o edukację syna wiązała się również z walką z jego lękami i kompleksami.

– Mykoła bardzo dobrze radził sobie w polskiej szkole średniej –wspomina. – W ciągu trzech miesięcy w szkole poprawił swoje umiejętności językowe na tyle, że z powodzeniem zdał egzamin ósmoklasisty i dostał się do polskiej szkoły o profilu informatycznym. Nie spodziewaliśmy się żadnych problemów.

Mykoła od razu wziął się do nauki. Z niektórymi nauczycielami nie mógł jednak znaleźć wspólnego języka i widziałam, jak zaczyna tracić zainteresowanie nauką i wiarę w siebie.

W pierwszej klasie technikum grożono mu wyrzuceniem ze szkoły z powodu oceny z matematyki, w drugiej klasie poprawiliśmy matematykę– także dlatego, że przyszedł nowy nauczyciel.

Zdarzyło się, że Mykoła miał konflikt z nauczycielką angielskiego. Uczyli się frazeologii i nauczycielka poprosiła go o zapisanie w zeszycie wyrażeń, których dzieci nie znały. Zapisał kilka, ale nauczycielce nie spodobało się, że jest ich tak mało. Wyjaśnił, że uczył się angielskiego w Ukrainie, i znał większość tych wyrażeń. Nauczycielka poprosiła go więc o przetłumaczenie ich na polski. Wtedy Mykoła zdał sobie sprawę, że zna te zwroty w języku angielskim i ukraińskim, ale nie w polskim.

Nauczycielka była niezadowolona. Wezwano mnie do szkoły.

Kiedy indziej zrobił zdjęcie tablicy z zadaniem – z nauczycielką w kadrze. To się jej nie spodobało.

– Jestem nieudacznikiem. Nic nie umiem i nic mi się nie uda –wciąż słyszałam to w domu.

Z pomocą przyszła mi pani Gosia, szkolna psycholożka. Po kilku rozmowach w jej przytulnym gabinecie przy filiżance herbaty mój syn nabrał chęci do odrabiania lekcji i zaczął szukać na YouTube odpowiedzi na pytania, na które nie znał odpowiedzi.

Pani Gosia przekonała Mykołę, że nie jest głupi – tylko profil informatyczny jest trudny. A jemu jest trudniej niż innym, bo jest z innego kraju i dopiero uczy się języka. Więc to normalne, że na początku jest w tyle. Ale już niedługo będzie mu łatwiej i nie powinien się poddawać.

Poradziła mi, bym angażowała syna w zajęcia integracyjne, które odbywają się w szkole: wycieczki, imprezy szkolne itp. Zaczęłam pozwalać mu jeździć na wszystkie wycieczki szkolne, po których dzieci zwykle się zaprzyjaźniają i stają się bardziej otwarte. 

I w drugim semestrze nagle zaczął dostawać piątki i szóstki. Żartowałam nawet, że może w trzeciej klasie będzie świetnym uczniem. Najważniejsze, żeby nie chorował i nie opuszczał zajęć.

– I muszę przestać się bać – dodał mój syn.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Założycielka i redaktor naczelna wydawnictwa „Czas Zmian Inform”, współzałożycielka fundacji „Czas Zmian”, wolontariuszka frontowa, dziennikarka, publikująca w gazetach ukraińskich i polskich, w szczególności „Dzienniku Zachodnim”, „Gazecie Wyborczej”, "Culture.pl".  Członkini Ogólnoukraińskiego Towarzystwa „Proswita” im.  Tarasa Szewczenki, organizatorka wydarzeń kulturalnych, festiwali, "Parad Wyszywanki" w Białej Cerkwi.

W Katowicach stworzyła ukraińską bibliotekę, prowadzi odczyty literackie, organizuje spotkania z ukraińskimi pisarzami.  Laureatka Nagrody literackiej i artystycznej miasta Biała Cerkiew im  M. Wingranowskiego.  Otrzymała Medal „Za Pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy”, a także nagrodę Visa Everywhere Pioneer 20, która docenia osiągnięcia uchodźczyń, mieszkających w Europie i mających znaczący wpływ na swoje nowe społeczności.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Nieoczekiwany gap year, czy jednak szansa na przyjęcie istnieje?

Jesteśmy z Zaporoża, w Polsce od początku wojny. Moja 17-letnia córka ukończyła ukraińską szkołę w trybie zdalnym i równolegle chodziła do drugiej klasy liceum w Warszawie — opowiada jej mama Anastazja. — Pomimo doskonałej znajomości języka i dobrych wyników w polskim liceum spotykała się z ignorowaniem ze strony rówieśników. Z tego powodu kategorycznie odmówiła kontynuowania nauki w liceum. Pod koniec maja postanowiliśmy więc rekrutować się na studia z ukraińskim świadectwem maturalnym.

Dziewczyna wybrała dwie warszawskie uczelnie: Uniwersytet Warszawski (Wydział Ochrony Środowiska) oraz Szkołę Główną Handlową (SGH). W SGH pomyślnie zdała wewnętrzny egzamin językowy na poziomie B2 oraz egzamin z ekonomii, a na Uniwersytecie Warszawskim uzyskała maksymalne 20 punktów w rozmowie kwalifikacyjnej. Mając pozytywne decyzje z obu uczelni, wybrała SGH.

Jednak w sierpniu — podobnie jak tysiące innych kandydatów — otrzymała informację, że wyniki wewnętrznego egzaminu językowego są już nieważne. Aby potwierdzić przyjęcie, trzeba pilnie dostarczyć oficjalny certyfikat na poziomie B2, wydany przez upoważnioną instytucję.

Rodzina jest w rozpaczy, ale ma nadzieję, że ponieważ egzaminy zostały złożone jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów, córka jednak zostanie przyjęta na studia. Dziewczyna zapisała się też na egzamin potwierdzający znajomość języka polskiego na poziomie B2 — WBT Weiterbildungs-Testsysteme GmbH (TELC), który odbędzie się pod koniec sierpnia.

Problem w tym, że sam certyfikat wydawany jest od 3 do 6 miesięcy, a dokumenty trzeba złożyć do 1 października, kiedy w Polsce zaczyna się rok akademicki.
Mamy nadzieję, że wynik córki zostanie uznany na podstawie informacji z rejestru, że pomyślnie zdała egzamin. W tej sprawie będziemy składać wniosek do rektora uczelni — mówi Anastazja.

Jako alternatywę rodzina rozważa nieplanowany gap year (rok przerwy po zakończeniu szkoły przed rozpoczęciem studiów), ponieważ dziewczyna nie zamierza wracać do liceum, a szkołę w Ukrainie już ukończyła. Ta sytuacja jednak rodzi szereg innych problemów — w Polsce nauka dla osób poniżej 18. roku życia jest obowiązkowa. Otwarte pozostaje także pytanie o przyszłość statusu UKR: czy zostanie on utrzymany w kolejnym roku i czy ukraińscy studenci nadal będą mogli rekrutować się w uproszczonym trybie, tak jak to było w czasie obowiązywania tymczasowej ochrony.

W Ukraińców nikt celowo nie wymierzał

Rodzice i kandydaci próbują zrozumieć powody nagłego zniesienia możliwości rekrutacji na podstawie wewnętrznych egzaminów językowych. Wszystko wydarzyło się błyskawicznie i zupełnie niespodziewanie, nawet dla samych polskich uczelni, które rozpoczęły nabór, korzystając właśnie z takich egzaminów. Chronologia zmian w tegorocznej rekrutacji wyglądała tak:

  • 4 kwietnia 2025 r. — Sejm przyjął tzw. ustawę wizową, która zobowiązała cudzoziemców do potwierdzania znajomości języka polskiego na poziomie B2 od 1 lipca 2025 r.
  • 16 maja – 18 czerwca 2025 r. — odbyły się konsultacje w sprawie listy dokumentów potwierdzających znajomość języka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zgłosiło uwagi, nalegając na zakaz stosowania wewnętrznych egzaminów językowych.
  • 1–30 lipca 2025 r. — nowe wymogi dotyczące poziomu B2 weszły w życie, ale ostateczna lista dokumentów wciąż nie była znana. Uczelnie, korzystając ze swojej autonomii, przeprowadzały własne egzaminy, przyjmując dokumenty i wpisując studentów na listy.
  • 24 lipca 2025 r. — stały komitet Rady Ministrów poparł stanowisko MSZ, wykreślając wewnętrzne egzaminy z listy dopuszczalnych form potwierdzenia języka.
  • 1 sierpnia 2025 r. — rozporządzenie weszło w życie. Uczelniom odebrano prawo samodzielnej weryfikacji znajomości języka kandydatów spoza UE, co doprowadziło do chaosu i niepewności dla tysięcy osób starających się o przyjęcie na studia.

Zdaniem ukraińskich kandydatów na studia, ta decyzja jest niepokojącym sygnałem możliwej radykalizacji polityki Polski wobec cudzoziemców. Wśród dziesiątek teorii spiskowych, które zaczęły krążyć w związku z tą sytuacją, pojawiła się nawet wersja o rzekomym spotkaniu 1 sierpnia szefów MSZ Ukrainy i Polski — Andrija Sybihi i Radosława Sikorskiego — podczas którego ukraiński dyplomata miał ponoć poprosić polskiego kolegę o utrudnienie warunków rekrutacji dla ukraińskich studentów, aby zmniejszyć liczbę nastolatków wyjeżdżających za granicę.

W grupach internetowych, gdzie rozmawiają rodzice tegorocznych maturzystów, panuje wiele rozpaczy:

„Syn przygotowywał się do egzaminów w schronie, jesteśmy z Dniepru — opowiada mama 17-letniego Bohdana, Olena — pilnie uczył się języka, dwa razy jeździliśmy do Polski, zapłaciliśmy za krótkie kursy przygotowawcze, 500 zł za wewnętrzny egzamin, a do tego korepetytorom w Ukrainie, plus wynajem mieszkania, przejazdy, wyżywienie w Polsce… I co w zamian? Pismo o niekompletnym zestawie dokumentów. I żadnej informacji, czy choć część pieniędzy zostanie nam zwrócona. Żałuję, że wybraliśmy Polskę, a nie Czechy czy Słowację, które też braliśmy pod uwagę”.

Jednocześnie ekspertka ds. szkolnictwa wyższego, założycielka IDEA KLUB, Hanna Ozimkowska — od lat wspierająca zagranicznych studentów w Polsce — jest przekonana, że w Ukraińców nikt nie celował specjalnie, choć to właśnie oni stanowią połowę wszystkich zagranicznych studentów w polskich uczelniach.

Młodzi Ukraińcy na zajęciach na Uniwersytecie Łódzkim. Zdjęcie: Tomasz Stanczak/Agencja Wyborcza.pl

Zdaniem Hanny Ozimkowskiej, z powodu negatywnego klimatu informacyjnego oraz zespołu stresu pourazowego wywołanego wojną, Ukraińcy odbierają każdą niesprawiedliwość jako wymierzoną bezpośrednio w nich. Jednak ta historia to w istocie echo korupcyjnego „skandalu wizowego”, który wybuchł w Polsce w 2023 roku.

Przypomnijmy krótko: wówczas rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość publicznie występowała przeciwko polityce migracyjnej UE i uczyniła z tego jeden z filarów swojej kampanii wyborczej. Jednocześnie „drugą ręką” polskie konsulaty wydały około 250 tysięcy wiz, głównie obywatelom krajów Afryki i Azji. Część z nich została wystawiona na podstawie rekrutacji na studia, jednak większość z tych „studentów” nigdy nauki nie podjęła, traktując wizę jedynie jako przepustkę do dalszej migracji do zamożniejszych państw.

— Już w trakcie skandalu było jasne, że system naboru zostanie zaostrzony — mówi Ozimkowska. — Okazało się, że w kraju brak jest centralnego rejestru, który pozwoliłby odróżnić uczciwych kandydatów od tych, którzy chcą potraktować wizę studencką jak bilet tranzytowy do innych państw UE. Jednym z narzędzi weryfikacji postanowiono uczynić państwowy egzamin językowy — bo jeśli ktoś rzeczywiście chce studiować, będzie sumiennie przygotowywać się do takiego testu.

Choć skandal miał miejsce w 2023 roku, decyzje dotyczące jego „rozwiązania” podjęto nagle dopiero w 2025 roku. Uderzyły one dotkliwie w uczciwych kandydatów — w tym także tych, którzy w ogóle nie planowali ubiegać się o wizę, bo przebywają w Polsce w ramach tymczasowej ochrony i np. zdali polską maturę. Mimo to nawet tacy uczniowie nie mogą dziś rozpocząć studiów bez państwowego certyfikatu językowego na poziomie B2.

Aby rozwiązać problem, kandydaci i ich rodzice założyli petycję, w której apelują o odroczenie wprowadzenia nowych wymogów dla tegorocznych rekrutów, którzy fizycznie nie zdążą zdać egzaminów w wyznaczonych przez państwo ośrodkach i dostarczyć certyfikatów w terminie składania dokumentów.

Tymczasem sytuacja z nowymi zasadami rekrutacji oburzyła nie tylko kandydatów, ale także same polskie uczelnie. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) wydała oświadczenie, w którym wyraziła głębokie zaniepokojenie. Rektorzy uważają, że nowe przepisy, odbierające uniwersytetom prawo samodzielnego weryfikowania znajomości języka, podważają ich autonomię oraz międzynarodowy autorytet. W dokumencie podkreślono, że założenie o nieuczciwości wszystkich uczelni jest bezpodstawne, a takie działania stoją w sprzeczności z wieloletnią polityką umiędzynarodowienia edukacji.

Efekt medialnego rozgłosu

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego Polski, reagując na krytykę oraz nagłośnienie sprawy w mediach, częściowo złagodziło sytuację. W komunikacie z 8 sierpnia 2025 r. pozwolono uczelniom uwzględniać wyniki samodzielnych testów językowych przeprowadzonych przed wejściem w życie zmian (czyli w praktyce uznano egzaminy wewnętrzne, które odbyły się do 31 lipca 2025 r.). Z kolei w komunikacie ministra z 13 sierpnia 2025 r. doprecyzowano, że cudzoziemcy, którzy zdali polską maturę, nie muszą już potwierdzać znajomości języka na poziomie B2:

Osoby, które ukończyły polską szkołę średnią i zdały egzamin maturalny z języka polskiego, nie powinny martwić się o swoją przyszłość na polskich uniwersytetach. Takie osoby nie muszą dostarczać żadnych dodatkowych dokumentów potwierdzających znajomość języka polskiego”.

I faktycznie — już w połowie sierpnia kandydaci, którzy w lipcu przystąpili do wewnętrznych egzaminów językowych, zaczęli otrzymywać decyzje o przyjęciu. Ojciec jednego z nich opowiedział:

„Najpierw napisali, że został przyjęty, potem tydzień później przysłali informację, że sytuacja jest niejasna. Jeśli ma certyfikat, to z radością go uznają. Myśleliśmy, że wszystko stracone, ale dziś (14 sierpnia) dostaliśmy list — syn został przyjęty! Teraz trzymamy kciuki, żeby znowu nie zmienili zdania”.

Minister pisze, że zdaje sobie sprawę, iż tak nagłe „nowe zasady dla wielu osób stały się źródłem niepotrzebnego stresu”, jednak „decyzje podjęte przez właściwe instytucje w sprawie wydawania wiz cudzoziemcom… pozostają w kompetencji Ministra Spraw Zagranicznych i konsulów”.

Resort stara się też rozwiązać inny problem — dotyczący studentów, którzy nie zdążyli podejść do państwowego egzaminu potwierdzającego znajomość języka na poziomie B2, organizowanego tylko dwa razy w roku. Ministerstwo zwróciło się do Państwowej Komisji ds. Poświadczania Znajomości Języka Polskiego jako Obcego o przeprowadzenie dodatkowego egzaminu B2, a także współpracuje z Narodową Agencją Wymiany Akademickiej (NAWA) nad opracowaniem i wdrożeniem nowego certyfikatu potwierdzającego znajomość języka polskiego.

Podkreślono również, że trwają prace nad rozwiązaniami „akceptowalnymi dla wszystkich zainteresowanych stron”. Najprawdopodobniej chodzi o zalecenia dla uczelni, które — mimo wyjaśnień ministerstwa dotyczących możliwości przyjęcia studentów bez certyfikatu, jedynie na podstawie wyniku wewnętrznego egzaminu zdawanego przed 31 lipca — wciąż nie spieszą się z ostatecznym wpisaniem ich na listy studentów.

Co robić w tej sytuacji?
Ekspertka Hanna Ozimkowska radzi kandydatom, którzy zdali wewnętrzny egzamin językowy przed 31.07.2025 r., a mimo to otrzymali odmowę lub odpowiedź niejednoznaczną, aby nie czekali, tylko natychmiast złożyli wniosek o zmianę decyzji, powołując się na komunikat Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 8 sierpnia 2025 r.

Obowiązywały dwa okresy:

  • do 30 czerwca 2025 r. — stare zasady: uczelnie mogły przyjmować kandydatów bez obowiązkowego certyfikatu B2, jeśli taki wymóg nie był zapisany w ich wewnętrznych regulacjach;
  • 1–31 lipca 2025 r. — nowe kryteria już obowiązywały, ale uczelnie nadal mogły samodzielnie weryfikować znajomość języka (o ile potwierdzały poziom B2), nawet jeśli takich dokumentów nie było w oficjalnym wykazie.

Zdaniem ekspertki, uczelnie obecnie konsultują się z prawnikami i szukają wszystkich podstaw prawnych, aby przyjąć takich kandydatów. „Muszą mieć pewność, że nie łamią prawa, że wszystko odbywa się legalnie. Rozumieją też, że jeśli kandydat zapłacił za określone usługi, a nie został przyjęty, te pieniądze trzeba będzie zwrócić. Większość studentów zagranicznych studiuje na kierunkach płatnych, więc to również strata finansowa dla uczelni. Dlatego radzę składać wnioski o zmianę decyzji, kontaktować się z uczelnią i prosić o przyjęcie na podstawie wewnętrznego egzaminu. Można też zaznaczyć, że jest się zapisanym na egzamin państwowy i certyfikat zostanie dostarczony później”.

Ekspertka zaleca też zapisać się na egzamin językowy, zdać go i dostarczyć certyfikat, by zabezpieczyć siebie i uczelnię. Według nieoficjalnych informacji wiele szkół wyższych już akceptuje takie rozwiązanie.

Jeśli jednak kandydat zdawał wewnętrzny egzamin po 1 sierpnia 2025 r., kiedy nowe przepisy wizowe weszły w życie, sprawa jest jednoznaczna — znajomość języka musi być potwierdzona wyłącznie dokumentami wymienionymi w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, czyli:

  • certyfikatem Państwowej Komisji ds. Poświadczania Znajomości Języka Polskiego jako Obcego;
  • certyfikatami instytucji międzynarodowych: European Consortium for the Certificate of Attainment in Modern Languages (ECL) lub TELC GmbH, WBT Weiterbildungs-Testsysteme GmbH (TELC);
  • certyfikatem ukończenia 9-miesięcznego kursu przygotowawczego do studiów w polskiej uczelni.

Jak nie stracić roku?

Szczególnie jeśli chodzi o 17-latka lub 17-latkę, którzy zgodnie z polskim prawem, mieszkając w Polsce, muszą się uczyć. Możliwości jest kilka — wszystko zależy od faktycznej znajomości języka i sytuacji rodzinnej:

Jeśli znajomość języka jest przeciętna lub słaba

  • Technikum profilowane – nauka jest bezpłatna, można podciągnąć słownictwo ogólne i branżowe. Istnieją technika z internatami i opiekunami, co jest rozwiązaniem dla rodziców planujących powrót na Ukrainę.
  • Powrót na Ukrainę i zdobycie certyfikatu językowego tam – trzeba znaleźć ośrodki uprawnione do przeprowadzania egzaminów TELC z języka polskiego jako obcego.
  • „Zerówka” przy uniwersytecie – ukończenie 9-miesięcznego kursu przygotowawczego do studiów w polskiej uczelni daje certyfikat potwierdzający znajomość języka na poziomie B2. Minusem jest koszt: około 2500–3000 zł za naukę, plus zakwaterowanie, transport i wyżywienie.

Jeśli z językiem nie ma problemów

  • I jedynym kłopotem jest to, że egzamin wewnętrzny zdano w „złym” terminie — warto zapisać się na najbliższy egzamin państwowy, który daje odpowiedni certyfikat. Jeśli zrobić to teraz, dokument można otrzymać już w październiku.
  • Po uzyskaniu certyfikatu można spróbować rekrutacji zimowej. Polskie uczelnie są autonomiczne i same ustalają terminy naborów, więc warto monitorować ogłoszenia — rekrutacje odbywają się przez cały rok.

„W Polsce jest 356 uczelni wyższych i część z nich z pewnością nabierze studentów zimą — wystarczy śledzić terminy i być przygotowanym” – mówi ekspertka ds. szkolnictwa wyższego.

Dlatego nie ma powodu, by wpadać w panikę z powodu „straconego roku”. Polscy rówieśnicy kończą szkołę w wieku 18 lat, więc nawet półroczne opóźnienie nie powinno stworzyć poważnych problemów.

20
хв

Paraliż rekrutacji dla obcokrajowców w Polsce: co robić, jeśli nie zdążysz uzyskać certyfikatu językowego

Halyna Halymonyk

Nauka języka ukraińskiego — wyznacz sobie jasny cel

Bardzo ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na bardzo proste pytanie: jaki jest mój cel? Po co uczę się ukraińskiego (lub każdego innego języka, bo ta porada jest uniwersalna)? Wbrew pozorom nie jest to banalne pytanie, którym będziesz zaprzątać sobie niepotrzebnie myśli. Cel tworzy motywację. A motywacja jest jednym z najważniejszych czynników w nauce języków obcych. Jeśli jasno określisz swój powód czy cel, motywacja się umocni. 

A powodów może być wiele. Fascynuje Cię Ukraina i dlatego chcesz uczyć się języka? A może ciekawią cię starosłowiańskie wierzenia, a ogrom materiałów źródłowych jest właśnie po ukraińsku? To bardzo mocna motywacja, bo język jest kluczem do poznania kultury kraju. 

A może chcesz jeździć z pomocą humanitarną, pomóc w odbudowie kraju po zakończeniu tego koszmaru? 

Z konkretnym celem nauka języka będzie łatwiejsza.

Jak nauczyć się ukraińskiego? Nie bój się popełniać błędów

Absolutnie najważniejszą częścią nauki ukraińskiego (i każdego innego języka!) jest uświadomienie sobie, że to proces. Często długi i żmudny, okupiony ciężką pracą. Zrozum: każdy kiedyś zaczynał. Każdy robił pomyłki, czasem śmieszne i żenujące. Ale nie myli się ten, kto nic nie robi, a w pomyłkach nie ma żadnego wstydu. Dla mnie strach przed błędami stanowił całe życie duży problem, bo jestem perfekcjonistką. Uczyłam się angielskiego, szwedzkiego, czy hiszpańskiego i dopóki nie opanowałam tych języków bardzo dobrze, bałam się otworzyć usta - żeby nikt mnie przypadkiem nie skrytykował. 

To błąd. 

Nauka języka jest jak trening na siłce. Na początku jest ciężko, są zakwasy ale musisz przez to przejść. Będziesz robić pomyłki, będziesz się przejęzyczyć i zapominać słów. Będziesz nie tak akcentować, nieprawidłowo wymawiać głoski, robić błędy gramatyczne. 

I co z tego? Na każdą uwagę, czy poprawienie błędu zareaguj szczerym uśmiechem - masz darmową poradę językową i jesteś już krok dalej w nauce ukraińskiego. Niech pomyłki nie podcinają ci skrzydeł, a odwrotnie - z każdą pomyłką wiesz więcej, a drugi raz raczej tej pomyłki nie popełnisz.

Naucz się alfabetu 

Tu nie ma drogi na skróty. Bez dobrej znajomości ukraińskiego alfabetu nie ma szans wskoczyć na wyższy poziom. Nie odkładaj tego na później, nie myśl, że z czasem samo się zapamięta. Oczywiście, że z czasem wejdzie do głowy na stałe, ale wszystko będzie trwać dłużej. Dodatkowo, na Polaków czeka sporo pułapek, ponieważ: 

С to nie nasze polskie “ce”

Р to nie nasze "pe", 

Н to nie "ha", 

В to nie "be" 

a Х to nie “iks”

To też ścisłe nawiązanie do porady pierwszej - będziesz się mylić i to jest ok. Nawet ja, po dwóch latach nauki, czasem przeczytam jakieś słowo błędnie, bo mój umysł dawno zakodował jakiś znak w inny sposób i czyta go po polsku. 

Czytaj na głos 

W nauce języka niezwykle trudną częścią jest wymowa i płynność mówienia. Można to wszystko trenować, czytając na głos, a taki trening przynosi wiele korzyści. 

Słuchając własnego głosu, można wychwycić błędy w wymowie i pracować nad ich poprawą. W ten sposób można samodzielnie zidentyfikować problematyczne słowa i zwroty, popracować nad akcentem. Głośne czytanie pomaga w przełamaniu bariery językowej i zbudowaniu pewności siebie w mówieniu. 

Jak robić to efektywnie? Zacznij od prostych tekstów. Wybierz materiały, odpowiadające poziomowi zaawansowania. Na początku wybierz krótkie artykuły, bajki czy dialogi. Kiedy czytasz na głos, nagrywaj się na dyktafon i słuchaj. To dobry sposób na samodzielne wychwycenie błędów w wymowie. Staraj się czytać regularnie, bo nawet krótkie sesje czytania na głos kilka razy w tygodniu przyniosą efekty.

Memy, seriale i muzyka 

Warto zanurzyć się w sieci i skorzystać z tego, co oferują media społecznościowe. Memy to doskonały sposób na naukę prawdziwego, żywego, czy wręcz “ulicznego” języka - slangu i młodzieżowych słówek. Memy zazwyczaj są w formie obrazka, który szybciej pomoże złapać sens. Na Instagramie jest mnóstwo fajnych kont, które warto śledzić: Memology, Baba i kitTipa.mems.

W ramach nauki języka ukraińskiego możesz sobie pozwolić na guilty pleasure, czyli grzeszną przyjemność. To określenie hobby, którym można się cieszyć, ale nie chcieć się do niej przyznać publicznie. 

Dlaczego? Bo może to być coś, co jest powszechnie uważane za kiczowate, nieambitne, lub po prostu niepasujące do wizerunku, jaki dana osoba chciałaby prezentować. Teraz możesz rozłożyć się przed telewizorem, oglądać seriale i powiedzieć sobie: ja wcale nie leniuchuję, uczę się! Możesz wręcz codziennie pozwolić sobie na film czy serial. A te ukraińskie można obejrzeć zupełnie za darmo w sieci np. korzystając z YouTube. Jest tam dostępnych wiele

filmów i seriali, które pomogły mi osłuchać się z językiem. Moje ulubione to: Великі вуйки, Полкан, Спіймати Кайдаша (klasyka, którą wielokrotnie przenoszono nawet na deski teatru!), Село на мільйон, czy detektywistyczny Коло Омани. Jeśli nie macie dość wojny, bardzo dużą popularnością cieszy się serial Тільки живи. Bardzo duży wybór seriali jest na Kanale 1+1 - uwaga na produkcje sprzed 2022 roku, często słuchać tam dużo surżyku.

Na YouTube można znaleźć również pełnowymiarowe filmy. Polecam: Скажене Весілля, Скажене Весілля 2, Зірки За Обміном, Найкращі вихідні, czy familijny Фокстер і Макс. Na różnych platformach, typu Netflix czy Canal+ znajdziecie ich znacznie więcej. Szukajcie też Мої думки тихі, Памфір, Атлантида, Кіборги, Зима у вогні oraz, oczywiście, laureat tegorocznego Oscara - 20 днів у Маріуполі. 

W Ukrainie można też posłuchać naprawdę dobrej muzyki po ukraińsku. Zaprzyjaźnij się z Serhijem Żadanem i jego psami, Krystyną Solovij, Klavdią Petrivną czy zespołem Boombox. Warto ściągnąć aplikację YouTube Music, w której można jednocześnie słuchać piosenki i śledzić jej tekst. Słowa przewijają się na ekranie przed oczami, niczym podczas karaoke. Świetny sposób nauki czytania i wymowy. W ramach nauki warto sięgnąć po hip-hop, nawet jeśli to nie jest ulubiony muzyczny gatunek. Warto poznać twórczość takich muzyków jak Skofka, Alyona Alyona, Ariston, Artem Loik, czy Kalush. 

Zanurz się po uszy 

Bardzo częstym i skutecznym sposobem nauki języków obcych jest metoda całkowitego zanurzenia. Pokrótce, polega ona na tym, by przenieść się do kraju języka, którego się uczymy, bez wychodzenia z domu. Wyłączamy polską telewizję, polskie filmy, seriale i muzykę. Nie czytamy newsów i książek po polsku. Cały swój dzień wypełniamy Ukrainą. 

W mediach społecznościowych staramy się polubić jak najwięcej stron i kont ukraińskojęzycznych, aby pojawiały się w naszym feedzie. Zasypiamy z podcastem na uszach, budzimy się z programem śniadaniowym w telewizji. Otaczamy się językiem jak najciaśniej i jak najwięcej, by chłonąć go jak gąbka. Staramy się w nim całkowicie zanurzyć i jak najmocniej stymulować, by nawet nasze myśli zaczęły brzmieć po ukraińsku. Dzięki temu bardzo szybko złapiemy melodię, wsłuchamy się w akcent, wymowę. 

A po jakimś czasie - niepostrzeżenie zaczniemy rozumieć coraz więcej i więcej. 

Komunikacja 

Ostatnia i najważniejsza porada jest taka: wyjdź do ludzi i zacznij gadać. Ja dobrze pamiętam, kiedy nastąpiło przełamanie mojej językowej bariery. Stałam na stacji benzynowej gdzieś w okolicy Winnicy. Tego samego dnia mieliśmy dojechać do Zaporoża, by przekazać żołnierzom drony. W grupie osób, z którą podróżowałam, już wiedzieli, że uczę się języka ukraińskiego. Wybierałam sobie właśnie sos do hot-doga, kiedy zostałam totalnie zaskoczona: ktoś wręczył mi dzwoniący już telefon ze słowami “umów się z nim dzisiaj na 18:00”. Na początku mnie zatkało, nawet mi się wydawało, że mam zawał serca, ale potem okazało się… że zaczęłam całkiem składnie mówić. Ta sytuacja pokazała mi, że umiem więcej, niż mi się wydawało oraz to, że na sto procent robiłam pomyłki ale i tak udało mi się dogadać, umówić, spotkać i przekazać niezbędny na froncie sprzęt.

Удачі!

20
хв

Jak nauczyć się języka ukraińskiego?

Aldona Hartwińska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Między światami: traumy ukraińskich nastolatków na emigracji

Ексклюзив
20
хв

Szkoła jednak nie dla wszystkich? Nie będzie pieniędzy na asystentów kulturowych i dodatkowe lekcje polskiego

Ексклюзив
20
хв

Nowe pokolenie inceli, wychowane przez PiS

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress