Exclusive
20
min

Ofensywa – najlepsza obrona: jak Ukraina może wykorzystać „argument kurski” w potencjalnych negocjacjach

Mija drugi tydzień, odkąd ukraińska armia rozpoczęła operację na terytorium Rosji. Rosjanom nie udało się wyprzeć ukraińskich sił z obwodu kurskiego, tymczasem ukraińskie siły posuwają się w głąb Rosji. 15 sierpnia głównodowodzący ukraińskiej armii gen. Ołeksandr Syrski powiedział, że Ukraina kontroluje 1150 kilometrów kwadratowych rosyjskiego terytorium z 82 osadami

Kateryna Tryfonenko

Zdjęcie: AP/East News

No items found.

To bezprecedensowe wydarzenie dla Ukrainy, której wojska po raz pierwszy wkroczyły na terytorium Rosji. Operacja kurska może wpłynąć na przebieg wojny i położyć podwaliny pod negocjacje Kijowa z następcą Putina – sugeruje Markus Faber, przewodniczący komisji obrony Bundestagu. Nieoczekiwanie w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami samozwańczy białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka wezwał do rozmów pokojowych, mówiąc, że nadszedł czas, by usiąść do stołu i zakończyć „walkę”. Sestry zapytały ekspertów i analityków o to, czy osiągnięcia operacji kurskiej okażą się silnym argumentem dla Ukrainy i czy istnieją przesłanki, aby spodziewać się negocjacji w dającej się przewidzieć przyszłości.

Zaporowe warunki Rosji

„Strona rosyjska nie wykazuje żadnej chęci do negocjacji, za to stawia wygórowane warunki wstępne” – powiedział ambasador Niemiec w Rosji Alexander Graf Lambsdorf. Dyplomata przypomniał czerwcową wypowiedź Putina, że by negocjacje mogły się rozpocząć, Ukraina musi wycofać swoje wojska z obwodów chersońskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego – w tym z obszarów wciąż kontrolowanych przez Ukrainę. Oczywiście, warunek ten nie mógł być poważnie dyskutowany ani w Kijowie, ani wśród sojuszników Ukrainy.

Operacja kurska była niemiłą niespodzianką dla Rosjan i prawdopodobnie stanie się punktem zwrotnym, który zmieni przebieg wojny, pisze brytyjska gazeta „The Telegraph”. I nie tylko ona – publikacje większości zachodnich mediów pełne są podobnych stwierdzeń.

Niezdolność Kremla do przewidzenia ukraińskiego ataku i późniejsza nieudolna nań reakcja, której świadkami była nie tylko społeczność międzynarodowa, ale także rosyjscy obywatele, z pewnością zmienią postrzeganie możliwości rosyjskiej armii i możliwości przywództwa na Kremlu, ocenia Marek Kohv, szef programu bezpieczeństwa w Międzynarodowym Centrum Obrony i Bezpieczeństwa w Tallinie (ICDS):

– Jeśli obie strony mają coś do wytargowania, negocjacje są z pewnością łatwiejsze. Do tej pory Ukraina nie miała w swoich rękach żadnego rosyjskiego terytorium. Czas pokaże, czy będzie kontrolować zajęte terytorium do rozpoczęcia negocjacji. W tej chwili każda ze stron zajmuje diametralnie różne stanowisko i niemożliwe jest, by Ukraina zaakceptowała rosyjskie żądanie przekazania swojego terytorium.

Natomiast propozycja Ukrainy dla Rosji jest bardzo uczciwa: wycofanie jej wojsk z terytorium Ukrainy w zamian za tereny zajęte przez nią w obwodzie kurskim

Senat USA również zaczął mówić o operacji, która ma szansę odwrócić losy wojny. Politico cytuje demokratycznego senatora Marka Kelly'ego, który powiedział: „130 000 Rosjan zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów i myślę, że na tym etapie konfliktu Ukraińcy zrobili coś nieprzewidywalnego”. Kelly zauważa również, że na początku inwazji w 2022 r. istniały obawy, że jeśli Ukraina i jej sojusznicy rozszerzą wojnę na Rosję, wywoła to konflikt regionalny lub globalny. Teraz widzimy, że nawet w oczach rosyjskiej ludności Putin nie wygląda już na tak niesamowitego obrońcę.

Ukraiński żołnierz w pobliżu uszkodzonego pomnika Władimira Lenina. 16 sierpnia 2024 r., Sudża, obwód kurski. Zdjęcie: Kirill Chubotin/Ukrinform/East News

Operacja kurska stała się ważnym bodźcem moralnym przede wszystkim dla Ukrainy, ale także dla tych państw i społeczeństw, które wspierają ją w tej wojnie i od dawna mają nadzieję na jej sukces, przekonuje dr Iwona Reichardt z Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Według niej operacja może wpłynąć na pozycję Ukrainy w wojnie, zwiększając wagę jej argumentów przy stole negocjacyjnym:

– Jednocześnie nie powinniśmy myśleć, że Rosja tak łatwo się podda. Możemy spodziewać się działań odwetowych z jej strony, najprawdopodobniej wymierzonych w Kijów, który nadal wydaje się być ważnym celem. Niemniej operacja kurska może zmusić Rosję do przeniesienia części sił i zasobów wykorzystywanych w Donbasie do Kurska, co może osłabić jej pozycję na linii frontu. Najlepszym wynikiem tej operacji byłyby oczywiście dalsze sukcesy sił ukraińskich na terytorium Rosji, a ostatecznie – zwycięstwo Ukrainy przy stole negocjacyjnym.

Argument kurski

Ofensywa w Kursku wydaje się być dość udanym wysiłkiem Ukrainy, mającym odwrócić uwagę sił rosyjskich od ich ofensywy w regionie Doniecka. Wydaje się również, że Rosja wycofuje siły z innych regionów, w tym z garnizonu w Kaliningradzie. Davis Ellison, analityk strategiczny w Haskim Centrum Studiów Strategicznych (HCSS), uważa, że dla strony rosyjskiej to dość poważny cios polityczny i wojskowy. Z politycznego punktu widzenia wyżsi urzędnicy i oficerowie wojskowi wydają się niezdolni do obrony własnego terytorium. Z militarnego punktu widzenia potęguje to tylko problemy, z którymi już borykają się rosyjskie wojska. Teraz będą musiały poświęcić znaczną ilość energii, próbując odeprzeć ukraińską ofensywę. Wszystko to razem działa teraz na korzyść Ukrainy:

– Operacja ta z pewnością może być w przyszłości punktem negocjacyjnym dla Ukrainy – o ile Kijów uzna, że jest gotowy do rozmów, i zakładając, że wojska rosyjskie nadal będą zajmowały znaczne obszary na wschodzie Ukrainy.

Możliwe, że chodzi właśnie o wymianę rosyjskich terytoriów na ukraińskie, choć można tylko spekulować, na które z nich

Ukraina udowodniła, że jej siły zbrojne są zdolne do operacji na dużą skalę, w których decydująca jest nie liczebność wojsk, a umiejętności żołnierzy. Teraz stało się jasne, że nie będzie rosyjskiej ofensywy na Sumy, uważa Wiktor Jahun, generał major rezerwy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, były zastępca szefa SBU. Kiedy pojawiają się pozytywne rezultaty, partnerzy Ukrainy patrzą na nią przychylnie. Bo rozumieją, że nie pakują swoich zasobów do jakiejś czarnej dziury, ale dostarczają je obiecującej armii. Niemniej, według Jahuna, negocjacji to nie przybliża:

– Putin już powiedział, że będziemy rozmawiać, stojąc twardo na ziemi. Wszystko więc zależy to od tego, czy zdobędziemy na tej ziemi przyczółek – bo rozciąganie frontu nie jest dla nas zbyt opłacalne. Moglibyśmy na przykład przejąć kontrolę nad elektrownią jądrową w Kursku, a potem zaprosić delegację MAEA [Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej – red.]: „Przyjedźcie i przejmijcie kontrolę nad tą elektrownią, bo my wcale jej nie potrzebujemy”. W ten sposób moglibyśmy pokazać, jak się trzeba zachowywać, gdy się wkracza na czyjeś terytorium.

Jeśli Putin nie pójdzie na ustępstwa i odmówi negocjacji, Ukraina nie będzie miała innego wyjścia, jak pozostać w regionie Kurska i wkraczać głębiej na terytorium Rosji, pisze „The Times”

Gazeta podkreśla, że Ukraina nie ma planów trwałego utrzymania zajętego terytorium Rosji, ale Kijów żywi nadzieję, że operacja wojskowa zmusi Moskwę do odwrócenia uwagi od wschodniej Ukrainy i ostatecznie przekona Putina do negocjacji.

Ponadto, jak ocenia Iwona Reichardt, sukces operacji kurskiej może dać Ukrainie przewagę nie tylko w potencjalnych negocjacjach z Rosją, ale także wzmocnić jej pozycję wśród sojuszników:

– Jestem obecnie w USA i słyszę od ludzi, z którymi rozmawiam, że po tym jak medialny rozgłos wydarzeń w Ukrainie zmalał, teraz, od początku operacji kurskiej, zainteresowanie tą wojną znów wzrosło. Amerykanie lubią wspierać tych, którzy potrafią udowodnić, że mogą wygrać.

Z kim rozmawiać. I o czym

Ukraina i Rosja planowały przeprowadzić pośrednie rozmowy w sierpniu, przy mediacji Kataru – chodziło o powstrzymanie wzajemnych ataki na infrastrukturę energetyczną. Ukraińska ofensywa w Kursku spowodowała zawieszenie przygotowań do tych rozmów. Rosjanie nazwali atak eskalacją, lecz z rozmów się nie wycofali. Chcą tylko mieć więcej czasu na skoordynowanie swojego stanowiska. „Washington Post” napisał o tym w artykule zawierającym komentarze ukraińskich, rosyjskich i katarskich urzędników i dyplomatów.

W rzeczywistości wiadomość ta wydaje się być kontynuacją tez, które Wołodymyr Zełenski wyraził wcześniej w wywiadzie dla „The Philadelphia Inquirer”. Według niego rozmowy pokojowe z obecnym rosyjskim przywództwem mogłyby być prowadzone zgodnie z zasadą stosowaną przy negocjacjach w sprawie zboża, kiedy to wszystkie porozumienia zostały zawarte przez pośredników: ONZ i Turcję.

Temat rozmów pokojowych od czasu do czasu pojawia się w sferze publicznej, zaznacza Davis Ellison, analityk strategiczny w Haskim Centrum Studiów Strategicznych (HCSS). Ważne jest jednak, by pamiętać, co te rozmowy mogą obejmować:

– Nie wyobrażam sobie, by w krótkim lub nawet średnim terminie możliwe były jakiekolwiek negocjacje na dużą skalę – poza wymianą więźniów

Na tym etapie żadna ze stron nie zyska wiele na przedłużających się negocjacjach. Myślę, że w najlepszym razie, gdy dyplomaci mówią o takich rozmowach, mają na myśli zawieszenie broni, a nie szersze negocjacje w sprawie „porozumienia pokojowego” jako takiego.

18 sierpnia siły ukraińskie uszkodziły trzeci most przez rzekę Seim w obwodzie Kurskim. Zdjęcie: Ukraińskie Siły Zbrojne za pośrednictwem AP/East News

Jednocześnie Ellison dodaje, że wiele europejskich rządów byłoby bardzo zainteresowanych rozpoczęciem negocjacji:

– Chociaż w Europie Zachodniej nie ma wojny, wśród niektórych jej przywódców politycznych istnieje pewne „zmęczenie wojną”, które czasami zagraża kontynuacji wsparcia dla Ukrainy

Temat negocjacji pojawia się zwykle w wojnach, w których strony są w impasie przez długi czas, zwraca uwagę Marek Kohv:

– W przypadku Rosji znacząca stagnacja była faktem od początku wojny. Od początku inwazji pod względem terytorialnym zyskała ona niewiele. Rosja wykorzystuje również fakt, że od czasu do czasu w społeczeństwach zachodnich pojawia się skłonność do negocjacji. Najnowszym przykładem jest obietnica jednego z kandydatów na prezydenta USA, że zaprosi obie strony do stołu negocjacyjnego i zakończy wojnę. Rosja popiera takie narracje, ale oczywiście nikt nie myśli poważnie o rozpoczęciu negocjacji na jej warunkach.

Historia nauczyła nas, że wszystkie wojny prędzej czy później kończą się przy stole negocjacyjnym – niezależnie od tego, czy na polu bitwy jest porażka, czy zwycięstwo

Jest więc całkiem logiczne, że od czasu do czasu słyszymy o negocjacjach między Rosją a Ukrainą, podkreśla Iwona Reichardt:

– Nie jest tajemnicą, że niektórzy zachodni partnerzy oczekują, że Ukraina rozważy negocjacje z Rosją. Jeśli jednak Ukraina chce zachować suwerenność, co jest również celem jej zachodnich sojuszników, negocjacje z Rosją powinny odbywać się na ukraińskich warunkach. Oznacza to, że będą one możliwe, gdy Ukraina zdecyduje, że jest to słuszne, i gdy pozwolą na to warunki w terenie. Wiemy, że celem Rosji w negocjacjach jest zachowanie terytorium, które obecnie okupuje, co dla Ukrainy jest nie do przyjęcia. To zaś oznacza, że jakiekolwiek negocjacje na tym etapie będą trudne – chyba że dojdzie do krytycznych zmian na polu bitwy.

Nie ma prawdziwego formatu

Faktem jest, że stanowisko Rosji – bez względu na to, co się stanie – nie zmieni się ani na jotę, mówi generał Wiktor Jahun:

– Rosjanie sami wpakowali się w idiotyczną sytuację, zmieniając swoją konstytucję. A teraz, z grubsza rzecz biorąc, nie wiedzą, jak się wycofać. Bo jeśli by tak zrobili, to trzeba byłoby zmienić system rządów w Rosji, konstytucję i wszystko inne. Co więcej, nie wiem, kto mógłby tam cokolwiek podpisać. Rosja powiedziała przecież, że nasz rząd jest nielegalny. Zgodnie z tą ich logiką jedynym legalnym naszym organem jest Rada Najwyższa, tyle że jej kadencja zakończy się w październiku. I co wtedy? Rosja nie będzie miała żadnego kontaktu z Ukrainą, ponieważ nie ma tu legalnego rządu?

Oczywiście, jakiś kontakt musi być. Wiktor Jahun przypomina, że kolejna konferencja pokojowa może odbyć się jesienią:

– Mniej więcej w listopadzie, dostosowana do wyborów w USA. Nie wiem, czy Rosjanie tam przyjadą. To już nie nasza sprawa, prawdopodobnie zdecydują o tym Chińczycy. Chcą tam zobaczyć Rosję, więc niech ich zaproszą. Jestem jednak absolutnie przekonany, że nie ma prawdziwego formatu negocjacji, który mógłby cokolwiek rozwiązać.

No items found.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Maria Górska: 15 października ukaże się książka „Wojna”, napisana przez legendarnego dziennikarza Boba Woodwarda. Autor twierdzi w niej między innymi, że po zakończeniu swojej prezydentury Donald Trump rozmawiał potajemnie z Putinem co najmniej 7 razy, a przywódca Kremla groził Joe Bidenowi bronią nuklearną podczas telekonferencji w 2021 roku. Jak ta książka może wpłynąć na wybory w USA?

Okładka książki Boba Woodwarda „Wojna”

Paweł Kowal: Ważne jest, abyśmy dowiedzieli się więcej o tym, dlaczego Stany Zjednoczone zareagowały na początek inwazji w taki sposób, w jaki to zrobiły. Wielu uważało, że ta reakcja mogła być silniejsza i że działania USA mogły być decydujące. Waszyngton wkroczył, by wesprzeć Ukrainę, po dwóch tygodniach wahania Zachodu. Książka Woodwarda pokazuje tło tych wydarzeń – Putin groził bronią nuklearną jeszcze przed inwazją. Pamiętamy określenie „czerwona linia”, które pochodzi jeszcze z czasów zimnej wojny. Putin próbował grać z Zachodem różnymi „czerwonymi liniami”. Prezydent USA słusznie doszedł do wniosku, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z nim jest prowadzenie zdecydowanej, ostrej i realistycznej polityki. By pokazać, że nie ma „czerwonych linii”.

Joe Biden udowodnił, że jest człowiekiem odważnym i zdeterminowanym. Przypomina mi starego Mojżesza, prowadzącego demokratyczny świat przez chaos wywołany przez Putina

Czy informacje z książki Woodwarda o możliwej roli Trumpa w zagranicznych konfliktach wpłyną na wynik wyborów?

Moim zdaniem nie, ponieważ elektorat w Stanach Zjednoczonych jest bardzo konserwatywny. Przechodzenie zwolenników jednej partii do drugiej jest znacznie rzadsze niż w naszej części Europy. W Ameryce ludzie przywiązują się do sił określonych politycznych, przekazując im pieniądze. Mam znajomego, mojego rodaka, który co trzy miesiące wpłaca na Republikanów 500-600 dolarów. Może to dla niego niedużo, ale czuje się związany ze swoją partią. Dlatego akceptuje nawet te rzeczy, których w pełni nie popiera. Gdyby go Pani zapytała, czy popiera Trumpa, prawdopodobnie odpowiedziałby: „Nie zgadzam się z nim we wszystkim w kwestiach bezpieczeństwa, ale popieram jego podejście do podatków”.

Ten sposób myślenia amerykańskiego wyborcy różni się od sposobu myślenia wyborców ukraińskich i polskich. Ponieważ opiera się na tym, że jeśli ktoś na coś płaci, to czuje się z tym czymś znacznie bardziej związany.

A jednak sztab Trumpa oburzył się informacjami zawartymi w „Wojnie”. Szef tego sztabu nazwał Woodwarda „małym, złym człowiekiem”. Być może dlatego, że książka pokazuje pewien związek: amerykańscy podatnicy płacą za powstrzymanie Putina, a kandydat na prezydenta USA to blokuje.

Ta sprawa ma wiele aspektów i może zaszkodzić kampanii Trumpa. Bo narracja jego kampanii brzmi mniej więcej tak: „Chcę szybkiego pokoju, ale jestem naprawdę twardy wobec Putina”.

Woodward podkopuje tę kampanię...

Wyborcy mogą zinterpretować różne gesty, takie jak Trump dostarczający Putinowi testy na COVID, jako dowód znajomości lub przyjaźni byłego prezydenta z przywódcą Kremla [śmiech]. Że Trump dbał o jego zdrowie. Nie wygląda to dobrze.

Dla Putina jego własne zdrowie to najważniejsza rzecz. Znamy jego obsesję na tym punkcie.

W amerykańskiej opinii publicznej może narodzić się wyobrażenie Trumpa jako pielęgniarza dbającego o to, by Putin się nie rozchorował. Rzeczywiście: wygląda na to, że były prezydent wciąż myśli o tym, jak uratować przywódcę na Kremlu. Tyle że, o ile znam Amerykę, a znam ją całkiem dobrze – ludzie są tam strasznie uparci. Niedawno miałem spotkanie z jednym z najważniejszych liderów opinii po stronie republikańskiej, który generalnie jest bardzo krytyczny wobec Trumpa. On nie wie, czy Trump wygra. Jeśli wygra, będzie musiał znaleźć swoje miejsce w tej republikańskiej rodzinie. Dlatego nie ma wielu Republikanów, którzy krytykują Trumpa na tym ostatnim etapie kampanii.

Wszyscy grają teraz tę samą melodię: „To jest Ameryka, takie są tu zasady życia politycznego, musimy poczekać kilka tygodni”

Trump odmówił udziału w debacie z Kamalą Harris 23 października. Stwierdził, że i tak już wygrał, a ona nie powie nic nowego.

On się po prostu boi!

Jaka jest teraz sytuacja w USA? I czego tak naprawdę boi się Trump?

Teraz wszyscy mówią o Pensylwanii. Ktoś dorzuca Georgię, ktoś dodaje Karolinę Północną. Problem polega na tym, że cyklon, który przechodzi nad częścią USA, wpływa nie tylko na nastroje, ale też na fizyczną możliwość głosowania wielu Amerykanów. Bo niektórzy wyborcy po prostu tracą tę możliwość, a to też będzie miało wpływ na wybory. Reakcja amerykańskiego rządu na cyklon jest ważna, zresztą jak w każdym kraju. Gdyby wybory odbywały się dzisiaj – a czytam szczegółowe analizy sytuacji w poszczególnych stanach – wygląda na to, że wygrałaby Harris. Tyle że to wciąż nie byłoby jednoznaczne zwycięstwo i każdy scenariusz jest jeszcze możliwy.

Z powodu cyklonu Joe Biden był zmuszony odwołać swój udział w spotkaniu w Ramstein 12 października. Jak to się ma do wyborów?

Biden koncentruje się na właściwej reakcji na powodzie, ponieważ wie, że może to mieć bardzo poważny wpływ na wyniki wyborów – wyborcy będą głosować na podstawie jego działań. W niektórych stanach liczy się każdy głos. Ważne jest, aby reakcja [Bidena] była tam właściwa, ponieważ pomaga to Kamali Harris. Biden musi dołożyć starań, by obecna wiceprezydent wygrała. A z punktu widzenia sprawy ukraińskiej lepiej, żeby wygrała właśnie ona.

Joe Biden podczas wizyty na Florydzie. 2 października 2024 r. Zdjęcie: MANDEL NGAN/AFP/Eastern News

Bądźmy szczerzy: na tym etapie kampanii najważniejsze są sprawy wewnętrzne. Największym zmartwieniem zarówno Kamali Harris i zespołu Trumpa jest zdobycie głosów katolików w Pensylwanii. Jeśli przyjmiemy, że kwestia ukraińska, a właściwie kwestia bezpieczeństwa europejskiego, z naszego punktu widzenia jest dziś najważniejsza, to powinniśmy w tygodniach, które pozostały do wyborów, pozwolić amerykańskim politykom zająć się amerykańską polityką.

Jak odwołanie wizyty w Ramstein wpłynie na Ukrainę i Polskę? Czy przed wyborami jest szansa na zgodę Bidena na użycie amerykańskiej broni do ataków w głębi Rosji?

Tak naprawdę jest jedna fundamentalna i nierozwiązana kwestia: Ukraińcy mają w ramach prawa międzynarodowego prawo bronić swojego terytorium wszelką bronią, jaką posiadają. Nie powinno być żadnych ograniczeń, a Ukraińcy powinni móc w pełni atakować wojskowe i strategiczne cele w Federacji Rosyjskiej. Jeśli będzie inaczej, weźmiemy na siebie odpowiedzialność za to, że Rosjanie się wzmocnią.

Eksperci spodziewali się, że w Ramstein mogą zostać ogłoszone pewne decyzje dotyczące członkostwa Ukrainy w NATO. Światowe media dyskutują o „niemieckim modelu” dla Kijowa. Co Pan sądzi o tym pomyśle – i o innych możliwych formatach? Jakie są opinie na Zachodzie?

W historii NATO pojawiały się różne pomysły. Na przykład Ron Asmus, który jest związany z Demokratami, ale w kwestiach strategicznych nie jest daleko od Republikanów, miał koncepcję politycznego rozszerzenia NATO. Teraz pojawia się pomysł, aby artykuł piąty NATO miał zastosowanie tylko do tych terytoriów, które są w pełni kontrolowane przez Ukrainę – czyli tych, na których nie ma rosyjskiego wojska.

Dodajmy do tego fakt, że Mark Rutte, nowy szef NATO, odwiedził Kijów. Zachód szuka rozwiązania, by powiedzieć Ukraińcom, że będą w Sojuszu, ponieważ bohatersko walczą w tej wojnie. Ukraińcy kończą kolejny rok wojny. Nie możemy powiedzieć, że to jest zwycięstwo, bo oczekujemy czegoś więcej, by nazwać to zwycięstwem. Ale jeśli spojrzeć na mapę, Rosjanie nie zaszli zbyt daleko. A jeśli dodać do tego fakt, że Ukraińcy weszli do obwodu kurskiego, to wygląda to trochę jak I wojna światowa.

I to jest dobre dla Kijowa, bo oznacza, że Ukraina jest w stanie skutecznie bronić swojej granicy. Dlatego to wszystko musi się skończyć ekspansją NATO. To jedyny sposób
3 października do Kijowa przybył nowy sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Zdjęcie: OPU

Nasuwają się dwa pytania. Po pierwsze: Kiedy to może nastąpić? I po drugie: Jak wyznaczyć granicę terytorium, które obejmie ochrona NATO? Jak przekonać Putina do jej respektowania, a sojuszników do ochrony terytoriów kontrolowanych przez Ukrainę?

Podoba mi się to, że Ukraińcy naciskają i nie poddają się, próbując wszędzie wetknąć ukraińską flagę. Bo to leży w naturze i zbiorowym duchu ukraińskiej polityki. Gdy ktoś mówi do mnie: „Jakie te Ukrainki są uparte!” – często myślę o ukraińskich kobietach, w tym Iwannie Kłympusz-Cyncadze i innych członkiniach korpusu dyplomatycznego, gdy pojechaliśmy do Kongresu USA zaraz po 24 lutego 2022 roku. Pamiętam, jak te dziewczyny patrzyły na amerykańskich kongresmenów i senatorów. Gdyby mogły, po prostu przyparłyby ich do muru! Sposób, w jaki z nimi negocjowały, zrobił na mnie ogromne wrażenie i pozostał w mojej pamięci jako demonstracja tego, jak Ukraińcy, zwłaszcza ukraińskie kobiety, potrafią walczyć.

To irytuje wielu ludzi. Niektórzy zachodni politycy mówią, że nie mogą już tego słuchać. A ja im mówię: „To wojna, mają do tego prawo”

My siedzimy sobie w wygodnej Warszawie, a na nich może spaść bomba albo rosyjski pocisk. Myślę więc, że Ukraińcy będą naciskać, Ukraina będzie naciskać i może nawet to kogoś zdenerwuje, ale przyniesie owoce. Nie ma innego sposobu na walkę w takich czasach, jak kogoś zdenerwować. To też trochę jak w Biblii, kiedy Chrystus miał miłosierdzie nie tylko ze względu na sam czyn, ale też ze względu na to, ile razy był coś proszony. Możesz kogoś zamęczyć swoją niezłomnością i niestrudzonym podejściem do lobbingu politycznego – ale możesz go też doprowadzić do pewnego rozwiązania politycznego. Właśnie tak jest w przypadku Ukrainy. W moim interesie jako polskiego polityka jest powstrzymanie rosyjskiej polityki i rosyjskiej agresji. Jednym z narzędzi do tego jest otwarcie dla Ukrainy drzwi NATO.

7 i 8 października w Poznaniu odbyła się Common Future – duża konferencja poświęcona odnowie Ukrainy. Jakie były jej wyniki?

Będzie dużo środków i możliwości dla Ukrainy. Kilka miliardów euro z UE zostanie przeznaczonych w postaci różnych instrumentów finansowych dla tych przedsiębiorstw z Polski i Europy, a także w pewnym stopniu spoza Europy, które chcą inwestować na Ukrainie i mieć tam partnerów, przedstawicielstwa lub operatorów.

Na Common Future było jeszcze jedno: polska inicjatywa. Są firmy – polskie lub zlokalizowane w Polsce, a może też ukraińskie, które przeniosły się do Polski – które chcą uczestniczyć w odbudowie. Mogą one prowadzić w Polsce projekty lub wytwarzać określone produkty. Przeznaczyliśmy na to dodatkowe 250 mln euro. Do rozmów o odbudowie Ukrainy zaprosiłem kolegów z Litwy, Czech i Słowacji. Mieliśmy okazję zaplanować działania w naszym środkowoeuropejskim kręgu. Jednym z głównych obszarów aktywności jest karpacki wymiar odbudowy. Prawdopodobnie będzie to skoncentrowane na trójstronnym porozumieniu: Słowacja, Polska i Ukraina. Być może Rumunia również się przyłączy – zobaczymy, bo zbliżają się tam wybory. Krótko mówiąc, chcemy wzmocnić kwestie związane z granicą i punktami kontrolnymi – to, co Amerykanie nazywają „connectivity”. W naszym przypadku to oznacza wszystko, co jest związane z transportem przez ów newralgiczny punkt na mapie, jakim jest Trójkąt Karpacki.

Zakładamy, że w najbliższych miesiącach powinniśmy być gotowi na zakończenie wojny

Kiedy to nastąpi? Nie wiemy. Nie wiemy też, jak to będzie wyglądało: czy to będzie prawdziwy koniec wojny, czy przerwa w niej. Ale jeśli odbudowa Ukrainy się rozpocznie, musimy być gotowi.

20
хв

Paweł Kowal: W najbliższych miesiącach musimy być gotowi na zakończenie wojny

Maria Górska

Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się 22 września. Ukraiński prezydent zabrał do Waszyngtonu „Plan zwycięstwa” – strategię dalszych działań Ukrainy, by omówić go z obecnym prezydentem USA i kandydatami na to stanowisko. Niespodziewanie Zełenski znalazł się w samym środku politycznej awantury, a czołowi Republikanie, w tym spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, oskarżyli ukraiński rząd o ingerowanie w amerykańskie wybory.

Oskarżenia Republikanów

Jak ocenia Ołeksandr Krajew, dyrektor programów „Ameryka Północna” i „Ukraiński pryzmat”, w bardzo krótkim czasie reakcje na wizytę Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych zmieniły się dramatycznie. Na początku wizyty administracja Bidena, sztab Kamali Harris i sztab Trumpa generalnie popierały plan, który prezydent Ukrainy przywiózł do Ameryki.

Wizyta Zełenskiego w fabryce broni była przyczyną skandalu politycznego. Zdjęcie: OPU

Jednak wizyta Zełenskiego w fabryce w Scranton w Pensylwanii, która produkuje amunicję dla Ukrainy, wywołała demonstracyjne oburzenie Trumpa i jego otoczenia. Speaker Izby Reprezentantów Mike Johnson napisał list, w którym domagał się odwołania ukraińskiej ambasador Oksany Markarowej, twierdząc, że spotykając się tylko z przedstawicielem Partii Demokratycznej i nie zapraszając na spotkanie żadnego Republikanina, Zełenski gra z Bidenem i Harris i ingeruje w wybory w USA. Oczywiście, jak podkreśla Krajew, wypowiedź ta także jest elementem kampanii wyborczej, ale cała sytuacja stwarza problemy dla Ukrainy. Stawia bowiem pod znakiem zapytania głosowanie nad pakietem wsparcia dla niej w Izbie Reprezentantów:

– Nie zapominajmy, że rok budżetowy kończy się za kilka dni, a negocjacje nad przyszłym budżetem mają rozpocząć się na początku października. Zwykle nie przebiegają one szybko, mamy przed sobą bardzo, bardzo trudny i ważny okres, który musimy przejść.

Wszystko wskazuje, że Izba Reprezentantów nie będzie gotowa do głosowania nad jakimkolwiek projektem dotyczącym Ukrainy, ponieważ po swoim oświadczeniu Johnson po prostu nie podda takiej ustawy pod głosowanie

Plan zwycięstwa

W wywiadzie dla ABC News Zełenski powiedział, że „Plan zwycięstwa” ma na celu wzmocnienie Ukrainy i zmuszenie Władimira Putina do negocjacji na uczciwych warunkach. Podkreślił jednocześnie, że nie chodzi o negocjacje z samą Rosją:

– To pomost do dyplomatycznego rozwiązania, aby zakończyć wojnę. Tylko dzięki silnej pozycji będziemy w stanie zmusić Putina do dyplomatycznego zakończenia wojny.

Jednym z punktów planu jest zaproszenie Ukrainy do NATO, powiedział Andrij Jermak, szef Kancelarii Prezydenta, w przemówieniu w Radzie Stosunków Zagranicznych w Nowym Jorku.

The Times, powołując się na dobrze poinformowane źródła, napisał, że dokument zawiera 4 kluczowe punkty: prośbę o gwarancje bezpieczeństwa, deklarację kontynuowania inwazji Ukrainy na rosyjski region Kurska w celu zapewnienia jej terytorialnych argumentów na czas negocjacji, listę potrzebnej broni i prośbę o międzynarodową pomoc finansową.

Zełenski przedstawił Bidenowi swój "Plan zwycięstwa". Zdjęcie: X/ @POTUS

Stephen Blank, starszy konsultant w Amerykańskiej Radzie Polityki Zagranicznej (AFPC), wątpi, czy Zełenski dostał to, czego chciał:

– Sądzę, że Stany Zjednoczone będą nadal pomagać Ukrainie pieniędzmi, ale nie wydaje mi się, by Ukraina uzyskała w wyniku tej wizyty zgodę na wykorzystywanie broni dalekiego zasięgu tak, jak by chciała. Z pewnością Kijów nie otrzyma od Bidena gwarancji NATO. Wszystko to jest niefortunne. Ale jak już wielokrotnie pisałem, ta administracja za bardzo boi się Putina, by zrobić to, co konieczne do zwycięstwa. Idealnie byłoby, gdyby Ukraińcy otrzymali broń, której potrzebują, fundusze, których potrzebują i energię, której Ukraina potrzebuje, aby utrzymać swoją gospodarkę i wysiłek wojenny oraz być w stanie zaatakować Rosję – bo Rosja na atak zasługuje. Poza tym od dawna twierdzę, że Ukraina powinna zostać przyjęta do NATO natychmiast po rozpoczęciu inwazji. Taki krok uwolniłby nas od zagrożenia nuklearnego ze strony Rosji.

Rosja nigdy nie zaatakowałaby NATO bronią nuklearną, chyba że chciałaby popełnić samobójstwo

Jedną z głównych zasad wsparcia udzielanego Ukrainie przez zachodnich sojuszników było pozwolenie Ukraińcom na bycie panami własnego losu. Zasada ta pozostaje niezmienna, mówi Marta Prochwicz-Jazowska, wiceszefowa warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR):

– Wciąż nie wiadomo, czy zachodni sojusznicy pozwolą Ukrainie na użycie broni dalekiego zasięgu w głębi Rosji. Patrząc na ostatnie 2,5 roku widzimy powolną, ale systematyczną ewolucję rodzaju broni dostarczanej przez Zachód Ukrainie. Ukraińcy wykazali się determinacją, odwagą i szybko opanowali nowe typy broni, przekonując niektórych z najbardziej sceptycznych sojuszników do swoich możliwości i do tego, że eskalująca retoryka Rosji to blef.

Prezydent USA Joe Biden ogłosił nowy pakiet pomocowy dla Ukrainy, który obejmuje amunicję dalekiego zasięgu JSOW (Joint Standoff Weapons). To kolejna zmiana

Zwiększona pomoc wojskowa, wraz z porozumieniem w sprawie wykorzystania systemów dalekiego zasięgu do ataku na terytorium Rosji i w połączeniu z silnymi gwarancjami bezpieczeństwa może zmienić równowagę strategiczną na korzyść Ukrainy. Kluczowe dla realizacji tego planu jest stanowisko Stanów Zjednoczonych. Tyle że one są w szczególnym okresie, o czym przekonał się Wołodymyr Zełenski podczas swojej wizyty, zauważa Edwin Bendyk, publicysta tygodnika „Polityka” i prezes zarządu Fundacji Batorego:

– Kampania wyborcza oznacza, że decyzje prezydenta Bidena będą oceniane nie tylko z geostrategicznego punktu widzenia, ale także w kontekście szans wyborczych Kamali Harris. Dlatego dezaprobata wobec pomysłu używania amerykańskiej broni do ataków w głąb Rosji może wynikać zarówno z realnych obaw przed eskalacją wojny i użyciem broni jądrowej przez Rosję, jak z faktu, że mogłaby ona zostać wykorzystana w walce politycznej. To samo dotyczy ewentualnej politycznej inicjatywy dotyczącej przystąpienia Ukrainy do NATO. Sytuacja może się zmienić po wyborach, gdy znana będzie tożsamość prezydenta elekta, a Joe Biden nadal będzie jeszcze u władzy.

Czy zdecyduje się wykorzystać ten czas na wzmocnienie „spuścizny Bidena” i wyjść z odważnymi inicjatywami, na przykład w sprawie Ukrainy i NATO? Dziś nie sposób tego przewidzieć.
Harris zapewniła Zelensky'ego o poparciu ze strony Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie: X/ @ZelenskyyUa

Według „The Wall Street Journal” Ameryka nie jest pod wrażeniem planu Zełenskiego. Źródła twierdzą, że w dokumencie brakuje kompleksowej strategii i nie jest on niczym innym jak przeformułowaną prośbą o więcej broni i zniesienie ograniczeń w używaniu rakiet dalekiego zasięgu.

Ołeksandr Krajew jest nieco zaskoczony reakcją Białego Domu, któremu plan Zełenskiego na początku się podobał. Bo potem nagle pojawiło się oświadczenie, że amerykańskie władze nie są pewne, czy plan zadziała, i że należy go zrewidować:

– Pojawiła się więc pewna różnica zdań, lecz my nie zwróciliśmy na nią wystarczającej uwagi – gdy zobaczyliśmy, że istnieją zupełnie różne interpretacje „Planu zwycięstwa” przez osoby wtajemniczone. Byli insiderzy, cytowani przez Bloomberga i The Times, mówili o zupełnie różnych planach zwycięstwa, a nawet różnych o poglądach na temat relacji Ukrainy z NATO.

Jeden z tekstów mówił o gwarancjach na poziomie Artykułu 5 NATO, drugi mówi o pełnym członkostwie Ukrainy w Sojuszu, i to w krótkim okresie. To zupełnie różne podejścia i różne wizje tej sytuacji

Zachodni partnerzy Ukrainy rozumieją powagę sytuacji w Ukrainie. Od ostatniego szczytu NATO podjęto kilka kroków w celu wzmocnienia pozycji Ukrainy, mówi Marta Prochwicz-Jazowska:

– Niektóre z tych kroków obejmują ustanowienie Misji Wsparcia NATO w Ukrainie w Wiesbaden, co jest krokiem na rzecz obejścia bardzo spolaryzowanej dynamiki politycznej w Stanach Zjednoczonych. Ponad 20 członków Sojuszu podpisało dwustronne umowy bezpieczeństwa z Ukrainą. Na niedawnym spotkaniu w Waszyngtonie potwierdzili oni swoje zaangażowanie w realizację tych umów. Innym przykładem jest europejskie zaangażowanie w rozszerzenie UE. Przyznanie Ukrainie statusu kandydatki do UE jest ważnym krokiem w kierunku zbliżenia tego kraju do jednolitego rynku europejskiego i rodziny europejskiej. Polska prezydencja UE planuje poczynić postępy w tej kwestii, otwierając pierwszy blok negocjacji akcesyjnych.

Czynnik Trumpa

– Ukrainy już nie ma i jest to wina Bidena, Harris i Zełenskiego, którzy nie chcą negocjować z Putinem, powiedział Donald Trump podczas niedawnego wiecu wyborczego w Karolinie Północnej. – Prezydent Ukrainy jest w naszym kraju. Dokonuje brudnych małych ataków na waszego ukochanego prezydenta, mnie. A my nadal dajemy miliardy dolarów człowiekowi, który odmawia zawarcia umowy – dodał.

Trump nie sprecyzował, na czym polegały te „brudne małe ataki”. Jest jednak prawdopodobne, że odnosi się to do reakcji Zełenskiego na szczegóły planu pokojowego Donalda Trumpa dla Ukrainy, które zostały ogłoszone przez J.D. Vance'a. W podcaście Shawn Ryan Show republikański kandydat na wiceprezydenta powiedział, że wyglądałoby to podobnie do obecnej linii demarkacyjnej między Rosją a Ukrainą:

– Będzie to strefa zdemilitaryzowana, która zostanie silnie ufortyfikowana, by Rosjanie nie dokonali ponownej inwazji. Rosja chce zakończenia tej wojny. Ukraina chce zakończenia tej wojny. Europa, która nie dofinansowała tej wojny, podczas gdy amerykańscy podatnicy byli hojni dla Ukraińców, również chce jej zakończenia, ponieważ podnosi ona ceny energii.

Zełenski nazwał to „strasznym pomysłem” – jeśli przesłanie jest takie, że Ukraina powinna zostać poświęcona.

– To prowadzi nas z powrotem do pytania o cenę i o to, kto ją zapłaci. Pomysł, że świat powinien zakończyć tę wojnę kosztem Ukrainy, jest nie do przyjęcia – podkreślił ukraiński przywódca

– Ukraina stoi przed bardzo poważnym dylematem: czy warto teraz poświęcać więcej czasu Trumpowi, koncentrując się na odbudowie pewnego formatu relacji z nim, czy też należy kontynuować dotychczasową pracę i mieć nadzieję, że w pewnym momencie uda się znaleźć z nim wspólną płaszczyznę i możliwe będzie osiągnięcie pewnego kompromisu – mówi Ołeksandr Krajew. – Jestem raczej zwolennikiem drugiego paradygmatu, zgodnie z którym nie musimy starać się robić niczego dla Trumpa, a już na pewno nie musimy nabierać się na jego prowokacje.

Trump, oprócz tego, że jest całkowicie nieprzewidywalny, nie ma pojęcia, o czym mówi. A to jest bardzo niebezpieczne, uważa Stephen Blank:

– Mówi, że nie obchodzi go, co się stanie z Ukrainą. Jeśli wygra wybory, Ukrainę czekają bardzo złe czasy. Myślę, że [Amerykanie] będą wtedy próbowali zmniejszyć wsparcie i zmusić Ukrainę do ustępstw wobec Putina. To da Putinowi kontrolę nad Krymem i Donbasem.

<span class="teaser"><img src="https://cdn.prod.website-files.com/64ae8bc0e4312cd55033950d/66f6d51b2d20a9605a64f665_President%20Zelensky%20in%20USA.jpg">Pavel Koval: „Dyplomatyczna bravada Zełensky'ego ma sens”</span>

Marta Prochwicz-Jazowska podkreśla, że komentarze Trumpa na temat Ukrainy wywołują obawy i niepokój, w tym wśród europejskich przywódców, którzy przygotowują plany na wypadek gdyby ponownie został prezydentem Stanów Zjednoczonych:

– Rozważanych jest kilka kategorii konsekwencji: dla pomocy dla Ukrainy, dla NATO, dla polityki wobec Rosji i rosyjskiej inwazji na Ukrainę, dla relacji z Chinami, handlu z Europą i nieliberalnego ruchu internacjonalistycznego. Polska i inne kraje wschodniej flanki są szczególnie zaniepokojone, ponieważ rozumieją zagrożenia i znaczenie pomocy Ukrainie w wygraniu wojny.

Jednocześnie ważne jest, aby istniał jednolity plan i aby wszyscy Europejczycy zareagowali wspólnie

By spotkać się z Trumpem, Zełenski przedłużył swoją wizytę w USA o jeden dzień. Początkowo Trump ostentacyjnie odmówił spotkania, ale potem zmienił zdanie. Zełenski zaprosił go do omówienia „Planu zwycięstwa” i powiedział:

– Myślę, że mamy wspólny pogląd, że wojna w Ukrainie musi zostać zatrzymana, a Putin nie może wygrać. Ukraina musi wygrać.

Trump stwierdził natomiast, że ma bardzo dobre relacje i z Zełenskim, i z Putinem.

Po dwóch godzinach rozmów Trump i Zełenski powtórzyli swoje „wspólne pragnienie sprawiedliwego zakończenia wojny”.

– Chcę zakończyć wojnę, pan prezydent Zełenski chce zakończyć wojnę, Władimir Putin chce zakończyć wojnę. To dobra kombinacja – powiedział Trump.

Spotkanie Zełenskiego z Trumpem. Zdjęcie: funkcje Rex Features/East News

Wszystkie jego wypowiedzi na temat Ukrainy, wygłoszone podczas kampanii wyborczej, mają charakter czysto kampanijny i nie powinno się z nich wysnuwać daleko idących wniosków. Trudno przewidzieć politykę zagraniczną Trumpa jako ewentualnego prezydenta, choć warto być przygotowanym na każdy scenariusz, podkreśla Edwin Bendyk:

– Oczywiste jest, że ewentualne ograniczenie lub nawet zakończenie udziału Stanów Zjednoczonych w pomocy Ukrainie będzie wyzwaniem dla Europy. Pod względem militarnym Unia Europejska nie może zastąpić Stanów Zjednoczonych. Wiadomo jednak, że Ukraina szybko zwiększa zdolności produkcyjne swojego przemysłu obronnego i coraz częściej boryka się z problemem braku środków finansowych na finansowanie produkcji. Tutaj kraje europejskie mogą zwiększyć swoje zaangażowanie, czego dobrym przykładem jest Dania, która sfinansowała produkcję 18 haubic „Bogdana”. Jednak nawet jeśli tak się stanie, nie będzie możliwe całkowite zastąpienie Stanów Zjednoczonych.

Ponadto europejscy politycy mogą nabrać przekonania (które, nawiasem mówiąc, jest już częściowo obecne), że zmiana równowagi strategicznej na korzyść Ukrainy jest niemożliwa

– Taka sytuacja oznaczałaby presję na rozpoczęcie rozmów pokojowych, pomimo niekorzystnej pozycji wyjściowej Ukrainy – kontynuuje Edwin Bendyk.

Ostatecznie nie można mówić o planie europejskim, gdyż kwestie bezpieczeństwa strategicznego są analizowane na poziomie poszczególnych państw i zależą, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, zarówno od oceny geostrategicznej, jak kontekstu wewnętrznego:

– Dobrą tego ilustracją jest osłabienie roli Francji na arenie europejskiej i pozaeuropejskiej po wyborach parlamentarnych, których wyniki znacząco wpłynęły na pozycję prezydenta Emmanuela Macrona i nie doprowadziły do stworzenia stabilnej większości rządzącej. Stanowisko Polski w sprawie wsparcia Ukrainy pozostaje niezmienne, podobnie jak jej wizja bezpieczeństwa. Opiera się ona na obecności w NATO przy jednoczesnym utrzymywaniu jak najlepszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, niezależnie od administracji, wzmacnianiu regionalnej współpracy w zakresie bezpieczeństwa i zwiększaniu własnych zdolności obronnych. Najlepiej wyraża to budżet Polski na 2025 r., w którym na obronność przeznaczono 4,7% PKB.

20
хв

Wizyta Zełenskiego w USA: „Plan zwycięstwa”, skandal polityczny i nowe wyzwania

Kateryna Tryfonenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Paweł Kowal: W najbliższych miesiącach musimy być gotowi na zakończenie wojny

Ексклюзив
20
хв

Potrzebny drugi szok?

Ексклюзив
20
хв

Jazda ciężarówką po mieście była przerażająca. Ale zapanowałam nad strachem

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress