Exclusive
20
min

„Nielegalny Zełenski”. Jak Putin próbuje uniknąć podpisania porozumień pokojowych i przedłużyć wojnę

Rosyjski dyktator szuka sposobów na kontynuowanie agresji przeciwko Ukrainie nawet po ewentualnym podpisaniu porozumień pokojowych. Manipuluje datą 20 maja, twierdząc, że Zełenski nie jest już prawowitym prezydentem

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zdjęcie: Kancelaria Prezydenta Ukrainy (KPU)

No items found.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Putin, który po wątpliwych wyborach ogłosił się zwycięzcą ostatnich wyborów w Rosji, już od dekady jest niezadowolony z tego, kto sprawuje władzę w Ukrainie. Nie podobał mu się prezydent Petro Poroszenko, który wygrał wolne i demokratyczne wybory w 2014 roku. Nie jest również zadowolony z Wołodymyra Zełenskiego, który uczciwie wygrał wybory w 2022 roku.

Kiedy Rosja rozpoczęła wojnę na pełną skalę przeciwko Ukrainie, Kreml miał nadzieję, że do połowy marca 2022 r. lewobrzeżna Ukraina znajdzie się pod pełną kontrolą Rosji. Dlatego Wiktor Janukowycz, którego Rosja początkowo planowała ogłosić jedynym prawowitym przywódcą Ukrainy, czekał już w gotowości w Mińsku.

Oczywiście byłby to jedynie namiestnik, który w pełni realizowałaby wolę Moskwy

W czasie gdy toczyły się walki o Kijów, Janukowycz zaapelował do Ukraińców, by „zaprzestali rozlewu krwi” i usiedli do stołu negocjacyjnego. Chodziło o Stambuł [negocjacje Stambule między przedstawicielami Ukrainy i Rosji 29 marca 2022 r. – red.], gdzie zawczasu napisany [przez Rosję – red.] scenariusz zakładał uznanie aneksji Krymu, tak zwaną niepodległość wschodnich regionów Ukrainy, ograniczenie liczby ukraińskich żołnierzy, dwujęzyczność, zakaz wstępowania do NATO i bezterminową neutralność Ukrainy. Próbowano między innymi zmusić Ukrainę do „denazyfikacji” i wprowadzenia kultu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Co jednak najważniejsze, Rosja przedstawiła listę praw, które Ukraina powinna zmienić, poczynając od konstytucji.

Nic się jednak takiego nie wydarzyło. Po pierwsze, Wołodymyr Zełenski postanowił nie bawić się w rosyjskie gierki.

Po drugie, ukraińskie społeczeństwo, zajęte obroną Kijowa i Odessy, mogło nie zaakceptować takiej opcji, a wtedy spadłyby głowy najwyższych przywódców Ukrainy

Na długo przed piątą rocznicą prezydentury Zełenskiego Rosja zaczęła rozpowszechniać narracje za pośrednictwem Telegramu i TikToka, że prezydent Ukrainy rano 21 maja będzie przeterminowany – więc dobrym pomysłem byłoby pójście na Majdan i zorganizowanie protestu. I że każdy szanujący się patriota powinien pójść i rzucić granat dymny w kierunku ulicy Bankowej [w Kijowie na ul. Bankowej znajduje się siedziba prezydenta – red.].

W rzeczywistości już 20 maja Ukraińcy odnotowali koniec pierwszej kadencji Zełenskiego. Zdali sobie sprawę, że odtąd pracuje on na kredyt

W Ukrainie obowiązuje jednak ważny konsensus: kraj wszedł w tę trudną wojnę z tym prezydentem i wyjdzie z niej razem z nim. Aktywna część ukraińskiego społeczeństwa życzy Zełenskiemu, by przeszedł na emeryturę, kiedy będzie to możliwe, i nigdy nie wracał do polityki. Ważne jest jednak, aby teraz zachować państwowość. A do urn, szkół i szpitali, które przetrwają ataki rakietowe, pójdziemy potem.

Rosja rozpowszechnia narracje o nielegalności prezydentury Wołodymyra Zełenskiego. Zdjęcie: KPU

Putin próbuje zakłócić szczyt pokojowy w Szwajcarii, gdzie społeczność zachodnia będzie omawiać opcje zakończenia wojny. Celem kremlowskiego przywódcy jest zasianie wątpliwości co do tego, czy możliwe jest porozumienie z Zełenskim i czy jest on upoważniony do podpisania jakichkolwiek porozumień pokojowych. I wreszcie – chodzi o upewnienie się, że Rosja zawsze będzie mogła wrócić do tak zwanej specjalnej operacji wojskowej przeciwko Ukrainie. Rosjanie mówią: po co uznawać ten pokój, skoro podpisał go prezydent, którego kadencja wygasła? Walczmy dalej, ponieważ musimy zdobyć więcej regionów Ukrainy, by dopisać je do Rosji w rosyjskiej konstytucji.

Dlatego całkiem logiczne jest podejrzenie, że Wiktor Janukowycz ponownie był obecny w Mińsku (jego samolot został zauważony w Homlu) na spotkaniu Putina z Łukaszenką 20 maja. Niewykluczone, że przywódca Kremla zażąda później, by porozumienie pokojowe po stronie ukraińskiej zostało podpisane nie przez „nielegalnego” Zełenskiego, ale przez „prawowitego” Janukowycza.

Aby wzmocnić tę narrację, Putin postanowił odnieść się do ukraińskiej konstytucji. Nawiązał do artykułu 111, stwierdzając, że zgodnie z nim po zakończeniu kadencji uprawnienia prezydenta Ukrainy rzekomo przechodzą na przewodniczącego Rady Najwyższej: „Dlatego, według wstępnej oceny, jedyną legalną władzą [w Ukrainie – aut.] jest parlament i przewodniczący Rady [Najwyższej]”.

Wołodymyr Zełenskii prezydentka Konfederacji Szwajcarskiej Viola Amherd. Styczeń 2024. Zdjęcie: KPU

Tyle że przekazanie uprawnień prezydenckich przewodniczącemu Rady Najwyższej przewiduje art. 112 konstytucji, a nie 111 – i tylko w trzech wyjątkowych przypadkach: jeśli prezydent nagle zachoruje, zrezygnuje lub umrze.

Zełenski zdrowy i nie złożył rezygnacji, więc może pełnić swoje obowiązki do czasu elekcji nowego prezydenta w pierwszych powojennych wyborach

Natomiast przewodniczący Rady Najwyższej Rusłan Stefańczuk odrzucił ideę zastąpienia Zełenskiego i podpisania czegokolwiek z Putinem.

Putin celowo robi zamieszanie, bo nie zrezygnował ze swojego marzenia o prorosyjskim puczu w Ukrainie, który Telegram lubi uparcie nazywać „Majdanem 3”. Są to również próby prężenia muskułów przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i parlamentów krajowych u wielu kluczowych partnerów zachodnich. Putin celowo wyrzuca do przestrzeni publicznej wątek o „nielegalności” prezydentury Zełenskiego także po to, by podtrzymać wojnę w Ukrainie, gdy Zachód coraz mocniej go naciska. I nawet jeśli coś zostanie podpisane, chce mieć pretekst do kontynuowania ostrzału ukraińskich miast.

W rachubę wchodzi również próba wyprowadzenia Zełenskiego z równowagi w przededniu szczytu w Szwajcarii, z którym ukraiński prezydent wiąże duże nadzieje

– Z kim powinniśmy negocjować? Zdajemy sobie sprawę, że legitymacja obecnej głowy państwa dobiegła końca. Myślę, że jednym z celów konferencji w Szwajcarii jest potwierdzenie przez społeczność zachodnią legitymacji obecnej lub ustępującej głowy państwa – powiedział w Mińsku Putin.

Każdy ukraiński dziennikarz, aktywista, wolontariusz i wojskowy może wymienić szereg wad prezydenta Zełenskiego. Ale wszyscy podjęli wspólną decyzję o uznawaniu go, dopóki nie będą możliwe wolne i demokratyczne wybory.

A co najważniejsze – dopóki nie będą to bezpieczne wybory, w których nie zostaniesz przy urnie wyborczej rozerwany na strzępy przez rosyjską rakietę

Niektórzy zachodni politycy wielokrotnie pytali Zełenskiego, czy rozważa przeprowadzenie wyborów w czasie wojny. Na szczęście ukraiński prezydent rozumie, że „wybory” w czasie wojny postawiłyby go na równi z Putinem. Właśnie w takim przypadku pojawiłyby się uzasadnione pytania o jego legitymację, ponieważ Ukraińcy nie idą do urn pod przymusem, ale jako wolni ludzie. I to właśnie odróżnia nas od Rosji.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, konsultant polityczny i medialny. Przez ponad 10 lat pracowała jako felietonistka parlamentarna. Pracuje zarówno z Censor.net, jak i Espresso. Jest autorem popularnych kanałów YouTube Censor.net i Showbiz. Specjalizuje się w polityce, ekonomii i technologiach medialnych.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
torebki georgescu rumunia usa

Kiedy pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii w listopadzie ubiegłego roku niespodziewanie wygrał antysystemowy kandydat Calin Georgescu, wchodząc do drugiej tury z liberałką Eleną Lasconi, zszokowana rumuńska elita polityczna przypisała jego sukces kampanii na TikToku i populistycznym obietnicom, które uwiodły dużą część elektoratu. Zamiast zjednoczyć siły demokratyczne przed drugą turą i wydać skrajnie prawicowemu kandydatowi ostatnią bitwę (Elena Lasconi miała realne szanse na wygraną), Bukareszt zdecydował się anulować wyniki pierwszej tury i przeprowadzić nowe głosowanie w 2025 roku.

Rumuńscy politycy mieli nadzieję, że do tego czasu efekt Georgescu po prostu wyparuje, a rządząca koalicja będzie w stanie znaleźć godnego kandydata z wszelkimi szansami na wygraną. Te kalkulacje okazały się daremne

Teraz, na kilka miesięcy przed ponownymi wyborami prezydenckimi, Georgescu, postrzegany przez wielu Rumunów jako ofiara niesprawiedliwości i znacznie bardziej zradykalizowany w swoich wypowiedziach, jest nie tylko najpopularniejszym kandydatem, ale także człowiekiem, który ma wszelkie szanse na wygraną już w pierwszej turze. Wszyscy kandydaci sił demokratycznych – w tym Crin Antonescu, który został wybrany przez rządzącą koalicję jako jedyny kandydat, były premier Victor Ponta, burmistrz stolicy Nicusor Dan i sama Elena Lasconi – są od niego znacznie słabsi. A jeśli nie dojdzie do drugiej tury, oznacza to, że siły demokratyczne nie będą miały nawet okazji, by wziąć rewanż.

Oczywiście istnieje pokusa, by ten wzrost popularności tłumaczyć przede wszystkim wewnętrznymi procesami politycznymi w Rumunii. Ja jednak odniósłbym się przede wszystkim do procesów polityki zagranicznej. W końcu przyszłość Europy, przynajmniej Europy Środkowej, zostanie w najbliższej przyszłości zdeterminowana przez dwa główne procesy: strach przed Putinem i strach przed Trumpem (lub popyt na niego). Nawiasem mówiąc, dotyczy to nie tylko wyborów prezydenckich w Rumunii.

Odnosi się to również do nadchodzących wyborów prezydenckich w Polsce. I właśnie dlatego zachowanie niedawno szanowanego Karola Nawrockiego zaczyna przypominać zachowanie „antysystemowego” Calina Georgescu.

Wojna w pobliżu granic Rumunii zmusza wielu wyborców do zwrócenia uwagi na polityków, którzy nie chcą wspierać Ukrainy (nic dziwnego, że Calin Georgescu nazwał ją „sztucznym państwem”). Zamiast tego chcą znaleźć sposoby na negocjacje z Rosją, by we własnym kraju uniknąć konfliktu

Oczywiście zwycięstwo Trumpa również wszystko zmieniło. W końcu Georgescu nie jest facetem z ulicy, ale przedstawicielem skrajnie prawicowego establishmentu politycznego z rozległymi powiązaniami w odpowiednim środowisku. Pracował dla ONZ, a nawet był dyrektorem wykonawczym Europejskiego Centrum Wsparcia prestiżowego Klubu Rzymskiego w Winterthur w Szwajcarii. Takie stanowiska stwarzają szczególne możliwości.

Przed drugą turą wyborów w Rumunii były kandydat na prezydenta USA Robert Kennedy Jr., teraz nominowany przez Trumpa na sekretarza zdrowia, miał odwiedzić Bukareszt, rzekomo w celu zaprezentowania swojej książki.

Jako autor przedmowy do tej książki Georgescu miał wziąć udział w dyskusji na żywo z Kennedym. Moderatorem wydarzenia miał być... no właśnie: Tucker Carlson, obrzydliwy sympatyk zarówno Trumpa, jak Putina.

Przyjazd Kennedy'ego został przełożony tylko z uwagi na to, że w Stanach Zjednoczonych trwa okres przejściowy. W rzeczywistości jeśli rumuńscy politycy chcieli powstrzymać Georgescu, powinni byli to zrobić przed inauguracją nowego amerykańskiego prezydenta, kiedy dla wielu nie było jeszcze jasne, jak radykalnie zmieni się sytuacja – a nie po niej.

Bo z każdym kolejnym dniem, w którym Donald Trump jest w Białym Domu, gospodarze mistrzowie Ameryki będą coraz bardziej otwarcie mówić o tym, na czyich zwolenników w Europie będą liczyć i na kogo Europejczycy powinni głosować, jeśli chcą znaleźć wspólny język z Ameryką.

Dlatego teraz Georgescu nie jest kandydatem marginesu, lecz kandydatem głównego nurtu.

A zmarginalizowani są ci, którzy próbują go powstrzymać.

20
хв

Strach przed Putinem i popyt na Trumpa

Witalij Portnikow

Estońska polityczka ma reputację „rusofobki”, bo potrafi wyjaśnić, dlaczego Rosji nie należy ufać ani na lądzie, ani na morzu, ani przy okrągłym stole. W Brukseli rzadko można znaleźć kogoś, kto nazywa rzeczy po imieniu. Kaja Kallas wprost mówi, że wojna przeciwko Ukrainie nie jest małą wojną regionalną, ale częścią wielkiej gry, w której główną stawką jest wepchnięcie Europy pod but Moskwy.

Pozycja estońskiej premier jest tak silna w świecie zachodnim, że jej nazwisko było wymieniane wśród finalistów na stanowisko nowego sekretarza generalnego NATO
Zdjęcie: JONATHAN NACKSTRAND/AFP/East News

W tym miejscu należy dodać pikantny szczegół: Kallas jest koszmarem rosyjskich władz. Nie tylko ma zakaz wjazdu do Rosji, czym może pochwalić się większość rozsądnych polityków UE, ale jest też pierwszym urzędnikiem państwowym, który został oficjalnie umieszczony na liście poszukiwanych przez Moskwę za „zbezczeszczenie pomnika historycznego”.

Chodzi o przeprowadzoną przez rząd Kallas dekomunizację i demontaż licznych pomników z okresu sowieckiej okupacji Estonii. Walka Rosji o radziecki czołg w przygranicznym mieście Narwa, gdzie etniczni Rosjanie mają przewagę liczebną nad miejscowymi, była szczególnie dotkliwa.

W przeszłości Estońscy politycy wielokrotnie podnosili kwestię przeniesienia tego czołgu, który był nie tyle symbolem walki z nazizmem, co symbolem rosyjskiego militaryzmu. Istniały jednak uzasadnione obawy, związane z tzw. brązowymi nocami w Tallinie w 2007 roku [wiosną tego roku doszło do zmasowanego cyberataku Rosji przeciw Estonii w odpowiedzi na przygotowania estońskiego rządu do przeniesienia z centrum Tallina tzw. Brązowego Żołnierza, pomnika upamiętniającego wojska sowieckie. Potem, nocą z 26 na 27 i z 27 na 28 kwietnia, estońską stolicą wstrząsały potężne zamieszki, prowokowane przez młodych Rosjan – red.]. Istniała obawa, że przeniesienie czołgu doprowadzi do powtórki z historii.

Jednak latem 2022 r., po wizycie w deokupowanej Buczy, Kallas podniosła tę kwestię na nowy poziom. I w końcu, pomimo marudzenia rosyjskojęzycznych, czołg trafił do magazynu.

Vladimir Zelensky i Kaya Kallas w Tallinie. Styczeń, 2024. Zdjęcie: Associated Press/Eastern News

W 2023 r. Kallas, wymieniana już wtedy wśród tych, którzy mogą stać się nową elitą Europy, udzieliła wywiadu znanemu brytyjskiemu dziennikarzowi Stephenowi Sackurowi. Zapytał, czy jej serce jest otwarte na 25% mieszkających w Estonii osób rosyjskojęzycznych, które skarżą się na straszne prześladowania – bo nie wolno im tam wjeżdżać autami z rosyjskimi tablicami rejestracyjnymi. Odpowiedź Kallas była stanowcza:

– Miesza  pan dwie rzeczy. Rosjan, którzy tu mieszkają, nazywamy rosyjskojęzycznymi Estończykami. A Rosja jest odrębna. W latach dwudziestych Rosjanie w Estonii stanowili 3%. Pod koniec okupacji było to 30%. Więc to nie jest tak, że oni tu mieszkali...

– Chce pani powiedzieć, że oni nie są prawdziwymi Estończykami?

– Nie, nie. Mówię, że ci, którzy chcą być z Estonią, którzy uważają Estonię za swój dom, złożyli już wniosek o obywatelstwo, nauczyli się języka i są częścią naszego społeczeństwa, stanowią większość naszej rosyjskojęzycznej populacji. Prosimy tylko o jedno: nauczcie się naszego języka, ponieważ to jest to, kim jesteśmy, my tu żyjemy – i to jest sposób na ich integrację. Ponadto chcę podkreślić, że nawet jeśli mamy różne historie, mamy wspólną przyszłość i na niej się skupiamy.

To było jak zimny prysznic, bo w BBC nigdy wcześniej nikt czegoś takiego nie powiedział.

Kallas ma bardzo trzeźwe spojrzenie na obecne zagrożenia, ze względu na historię swojej rodziny

W marcu 2022 roku napisała tekst dla „New York Timesa” o tym, dlaczego okupacja Ukrainy i represje są prawdziwym obliczem Rosji:

„Moja mama była zaledwie sześciomiesięcznym dzieckiem, kiedy w 1949 roku władze sowieckie deportowały ją wraz z matką i babcią na Syberię. Mój dziadek został uwięziony w syberyjskim obozie. Mieli szczęście, że przeżyli i wrócili do Estonii, ale wielu się to nie udało. Dziś Kreml powraca do metod jawnego barbarzyństwa”.

Mała Kaja Kallas z ojcem. Zdjęcie: IG Kallas

Jej ojciec, Sim Kallas, odegrał kluczową rolę w estońskim ruchu niepodległościowym i był prezesem banku centralnego. Kiedy młoda Kaja postanowiła spróbować swoich sił w polityce, wiele osób ją do tego zniechęcało. Niejeden wątpił, że kobieta o wyglądzie modelki może być inteligentna, inni nazywali ją nawet „córeczką tatusia”.

Jednak już w 2014 roku, jako członkini Parlamentu Europejskiego, Kallas udowodniła, że jest profesjonalnym ekspertem w dziedzinie cyfryzacji i stała się rzecznikiem Ukrainy podczas pierwszego etapu wojny z Rosją. A było to w czasie, gdy czołowi światowi przywódcy nie chcieli kłócić się z Moskwą i nie postrzegali okupacji Krymu jako poważnego problemu. Było referendum, ludzie wybrali Rosję, więc co w tym złego? – mówili.

Jako czołowa europejska dyplomatka Kallas bardzo trzeźwo ocenia zagrożenia dla Europy

Przede wszystkim chodzi różne zagrożenia hybrydowe w całej UE – sabotaż, cyberataki, floty cieni, zakłócenia GPS, niszczenie podmorskich kabli. Chce więcej funduszy na bezpieczeństwo i obronę, bo poleganie na parasolu nuklearnym Waszyngtonu w erze Trumpa wygląda jak samobójstwo.

Kallas jest przekonana, że Unia Europejska powinna uruchomić własny przemysł obronny. Powiedziała o tym w wywiadzie dla Suspilne w grudniu 2024 roku:

„Przemysł obronny jest ważny, ponieważ na europejskiej ziemi, w Ukrainie, toczy się wojna, a Putin nie wykazuje żadnych oznak rezygnacji ze swoich celów”.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szefowa dyplomacji europejskiej Kaja Kallas. Zdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/Associated Press/East News

Zasugerowała, że wyjaśni Stanom Zjednoczonym, dlaczego wspieranie Ukrainy leży w ich interesie:

„Jeśli Ameryka martwi się o Chiny, to przede wszystkim powinna martwić się o Rosję. Widzimy, że Rosja, Iran, Korea Północna i Chiny współpracują ze sobą. Widzimy też, co Putin robi w innych krajach, naprawdę zwiększając swoje wpływy. Tak więc jeśli Stany Zjednoczone chcą być najsilniejszym krajem na świecie, będą musiały w końcu poradzić sobie z Rosją. A najprostszym sposobem na poradzenie sobie z nią jest wsparcie Ukrainy w wygraniu wojny”.

Ukraińscy dyplomaci, którzy intensywnie kontaktują się z Brukselą, zauważają, że do europejskiej polityki weszło pokolenie profesjonalnych i silnych kobiet, które wiedzą, kim są i za czym się opowiadają. Nazwisko Kai Kallas jest w tym kontekście wymieniane najczęściej.

Matka zaszczepiła w niej zrozumienie, dlaczego Rosja jest wrogiem, którego ulubionym hobby jest zabijanie i grabież

Estonka o silnej woli stała się donośnym głosem Europy Wschodniej – regionu, który Moskwa uparcie uważa za swoją strefę wpływów – w Brukseli. Jak widać, małe państwa też mają głos i moc.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

„Rusofobka” na czele Europy

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Rebecca Harms: Polska jest niekwestionowanym celem Rosjan

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Wojna narracji: jak Rosja manipuluje przestrzenią informacyjną w Ukrainie i Europie

Ексклюзив
20
хв

„Dobrzy rosyjscy chłopcy” wkraczają do zachodnich kin. Ale Ukraińcy w Kanadzie dają im odpór

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress