Exclusive
20
min

Jak dostać dotację na biznes w Polsce?

Vita mówi, że to w Polsce znalazła impuls, żeby pracować na swoim. Żałuje tylko, że nie pomyślała o tym wcześniej, jeszcze w Ukrainie.

Halyna Halymonyk

Najtrudniej jest porzucić stabilną pracę i zacząć pracować dla siebie, jednak dotacja motywuje. Zdjęcie: pexels

No items found.

Vita Lucyszyn, 33-letnia Ukrainka, przeprowadziła się do Polski z Odessy po wybuchu wojny na pełną skalę. Z wykształcenia prawniczka i specjalistka od przetargów, wysyłała swoje CV do różnych firm i instytucji. Miała szczęście, że dostała pracę w wydziale migracyjnym lokalnego urzędu. I choć była to najlepsza praca w jej życiu, stabilna, dobrze płatna, ze świetnym zespołem, odeszła z niej celowo. Otrzymała dotację na założenie własnej firmy.

Najlepsza praca w życiu‍

- "Podobnie jak tysiące kobiet, przyjechałam z dwójką dzieci i myślałam, że to będzie na tydzień lub dwa", wspomina Vita swoje pierwsze dni w Polsce, "ale z czasem stało się jasne, że muszę poszukać pracy i nauczyć się języka. W Ukrainie pracowałam jako prawniczka, więc postanowiłam poszukać pracy w swoim zawodzie. Napisałam CV tak jak umiałam i czułam. Przetłumaczyłam je na język polski przez internetowego tłumacza i wysłałam wszędzie tam, gdzie widziałam oferty pracy.

Otrzymała zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną od firmy, która planowała wejść na rynek ukraiński i była zainteresowana Vitą jako specjalistką ds. zamówień publicznych. Jednak wojna wciąż trwała, co zmieniło plany firmy.

Vita Lucyszyn prezentuje swoją firmę na konferencji w Katowicach


- Pomogli mi napisać CV zgodnie z wymaganiami polskiego rynku pracy, a następnie zostałam zaproszona do pracy w Urzędzie Wojewódzkim w dziale pracy z migrantami. To była najlepsza praca w moim życiu: dobry zespół, przyjaźni koledzy, a kierownictwo okazywało zrozumienie dla mnie. Na początku pomagałam w załatwianiu formalności dla Ukraińców, potem doradzałam polskojęzycznym migrantom.

Docenili moją pracowitość i odpowiedzialność, i zaproponowali mi korzystniejsze warunki. Miałem poczucie bezpieczeństwa, stabilności i perspektywy dalszego rozwoju.

W tym samym czasie znalazła ogłoszenie o dotacji dla ukraińskich przedsiębiorczyń lub tych, które chcą rozpocząć działalność gospodarczą w Polsce.

Chodziło o program grantowy"Odbudowa ukraińskiego biznesu - przedsiębiorcze kobiety", realizowany przez Fundację Impact we współpracy z Mastercard Centre for Inclusive Growth. Vita otrzymała to ogłoszenie od kilku osób, nawet od męża, który przebywał w Ukrainie. Uznała, że to znak. W końcu zawsze marzyła o własnym biznesie.

Pierwsze zwycięstwo

- Pomyślałem: a jeśli to szansa, której nie można przegapić? Wniosek można było złożyć w języku ukraińskim. Napisałam biznesplan, opowiedziałam o sobie, swojej działalności na Ukrainie i pracy w Polsce: studiowałem już w polskiej szkole policealnej na kierunku administracja, a w planach mam kolejny kierunek: podatki.

Spośród 1500 zgłoszeń wybrano 80 zwycięzców. Był to pierwszy grant i pierwsze zwycięstwo Vity Lucyszyn. Oprócz dotacji w wysokości 4000 USD w gotówce, Vita otrzymała pakiet pomocy ekspertów. Zgodnie ze swoim biznesplanem, pieniądze przeznaczyła na zakup sprzętu do założenia domowego biura, w którym będzie udzielać porad prawnych - laptopa, telefonu, kserokopiarki itp.

Aplikację Vity wybrano spośród 1500 innych

Najtrudniej było porzucić stabilną pracę, ale Vita nie żałuje: teraz zarabia więcej, jest niezależna i rozwija się. Obecnie współpracuje z kilkoma fundacjami, gdzie doradza migrantom w zakresie legalizacji pobytu w Polsce, zakładania działalności gospodarczej, przygotowuje umowy, wnioski i świadczy inne usługi prawne. Ma wiele prywatnych zleceń opartych na rekomendacjach poprzednich klientów.

Pułapki

Jednak nie wszystkim uczestnikom grantu tak się udało jak Vicie. Kilku uczestników różnych programów czuło się oszukanych. Na przykład moja znajoma wygrała grant na 30 000 zł i obiecano jej, że będzie mogła kupić sprzęt i spotykać się z przedsiębiorcami, żeby się od nich uczyć.  A potem powiedziano jej, że wszystkie pieniądze zostały wydane na organizację konsultacji i podróży. Okazuje się, że możliwość takiego wykorzystania środków była zapisana w umowie grantowej.

Jako prawnik, Vita radzi uważnie przeczytać tekst umowy. W swoim projekcie wraz z innym kolegą prawnikiem poprosiła o zmianę niektórych klauzul.

- Istniała klauzula, że uczestnicy projektu nie mogą opuścić Polski do czasu jego zakończenia. "To jasne, że możemy wyjechać w każdej chwili, ponieważ cała rodzina została w domu na Ukrainie" - mówi Vita - "uzasadniliśmy uwagi i zmieniliśmy sporne punkty przed podpisaniem umowy.

Vita radzi też, by nie rezygnować ze szkoleń i pomocy ekspertów. Przynosi ona wiele korzyści, podobnie jak kontakty nawiązywane podczas szkoleń, wymiana doświadczeń, wyjazdy na szkolenia.

Oprócz środków finansowych otrzymała godziny konsultacji z księgową, prawnikiem i ekspertem od marketingu. To dzięki zdobytej od nich wiedzy samodzielnie przeszła przez wszystkie etapy rejestracji firmy i wybrała odpowiedni dla siebie system podatkowy.

Gdzie Ukrainki mogą szukać dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej?

Vita Lucyszyn bierze obecnie udział w innym programie grantowym. Znalazła go, analizując strony znanych organizacji pozarządowych, które zajmują się zatrudnianiem ukraińskich kobiet.

- "To organizacja "Krok do pracy", mają biura w Poznaniu i Katowicach" - mówi Vita. "Zapytałam, czy byliby zainteresowani współpracą ze mną jako prawnikiem. Nie było takiej potrzeby, ale dowiedziałam się, że uruchamiają program dotacji dla biznesu. Teraz biorę w nim udział i przygotowuję się do kolejnego biznesplanu.

Źródłem informacji, gdzie ukraińskie kobiety powinny szukać programów grantowych, są strony znanych fundacji i organizacji pozarządowych, które często zapewniają granty we współpracy z firmami i rządami różnych krajów europejskich.

  • Warto zajrzeć na portal dla organizacji pozarządowych w Polsce. Strona dla organizacji pozarządowych, na której zamieszczają one wnioski o dotacje, w tym na uruchomienie przedsiębiorczości społecznej: ngo.pl,
  • Często konkursy dla firm (być może trzeba szukać partnera z Polski, aby aplikować) ogłasza Fundacja Eudajmonia.
  • AVSI Polska przeprowadziła już kilka rund konkursowych, aby wybrać propozycje ukraińskich kobiet dotyczące szkoleń i uzyskania funduszy na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
  • Portal"Zielona Linia. Centrum Informacyjno-Konsultacyjne Służb Zatrudnienia", na którym pojawiają się oferty dotacji dla firm.
  • Związek Ukraińskich Przedsiębiorstw w Polsce - tutaj często można znaleźć ogłoszenia o wydarzeniach i różnych programach dla ukraińskich przedsiębiorstw w Polsce.
  • Projekt"Cześć Dziewczyny" Polsko-Ukraińskiej Fundacji Sióstr Kulczyk, która co jakiś czas ogłasza programy grantowe.

Od czasu do czasu warto poszukać informacji w języku polskim używając następującej frazy: "Dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej" i wpisać nazwę obszaru, w którym mieszkasz w Polsce. Wybierz sekcję "aktualności", aby uzyskać najnowsze informacje. Na przykład w Krakowie i Poznaniu może to być Fundacja "Krok do Pracy", która obecnie prowadzi nabór biznesplanów na rozpoczęcie lub rozwój działalności gospodarczej. Możesz również skontaktować się z lokalnymi centrami obsługi przedsiębiorców w dowolnym mieście, na przykład w Krakowie.

Jeśli czujesz się pewnie i jesteś gotowy do samodzielnego przygotowania biznesplanu, powinieneś zgłosić się do programów rządowych lub regionalnych.

Dofinansowanie z urzędu pracy

Aby otrzymać takie dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej, trzeba być zarejestrowanym jako bezrobotny. Informacje dla Ukraińców, w tym dotacje, są dostępne na portalu Służby Zatrudnienia. Maksymalna kwota dotacji to 6-krotność średniego wynagrodzenia. W 2023 roku można otrzymać do 38 tysięcy złotych.

Informacje o dotacjach są również dostępne w polskich urzędach państwowych. Zdjęcie: pexels

Środki na rozpoczęcie i rozwój działalności gospodarczej, które można uzyskać w urzędzie pracy, nie podlegają zwrotowi. Przekazywane są na rachunek bankowy przedsiębiorcy po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku i mogą być wykorzystane na cele komercyjne. Wniosek o dofinansowanie składa się w Urzędzie Pracy w miejscu zamieszkania lub pobytu. Szczegółowy poradnik dotyczący uzyskania dotacji z urzędu pracy w Polsce można znaleźć tutaj.

Dotacje z Unii Europejskiej

Program Fundusze Europejskie dla nowoczesnej gospodarki (FENG)

Program ten ma określone obszary, w których można otrzymać dotacje: rozwój eksportu, ekoinnowacje, biznes środowiskowy, cyfryzacja biznesu itp.

Ma jasno określone kryteria i konkursy zatwierdzone na najbliższą przyszłość. Jednak byłoby właściwe, abyś szukał partnerstwa z polską stroną.

Vita mówi, że przedsiębiorczość zawsze wiąże się z ryzykiem. Dlatego powinieneś bardzo dokładnie przemyśleć, czy jesteś na to gotowy. Żałuje tylko, że nie założyła własnej firmy wcześniej, jeszcze na Ukrainie. Jest bardzo wdzięczna Polsce, która dała jej impuls i wiarę w jej możliwości.

No items found.

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację

Biznes z rodzinnej pasieki

Kateryna Wodołażska, współzałożycielka przedsiębiorstwa, mówi, że Faina Bee to firma rodzinna. Rodzina jej męża posiada pasiekę już od kilku pokoleń. Dziś oprócz tradycyjnego miodu produkują wosk do świec i desery miodowe: miód kremowy (miód z liofilizowanymi owocami i jagodami) i orzechy w miodzie. Obecnie pasieka składa się z 90 uli, ale w planach jest 140.

– Planowaliśmy zwiększyć liczbę uli już w 2022 roku – mówi Kateryna. – Wtedy mieliśmy tylko małą pasiekę, z której miód sprzedawaliśmy. Gdy cena hurtowa spadła, postanowiliśmy spróbować wytwarzać miodowe desery. Ale zaczęła się inwazja i musieliśmy się tymczasowo przeniesieść  do obwodu iwanofrankiwskiego.

Pasieki pozostały na Charkowszczyźnie. Zdjęcie: archiwum prywatne

Jednak pasieki ze sobą nie zabrali – zaopiekowali się nią teściowie Kateryny. Wraz z mężem wróciła do Charkowa na początku 2023 r. – by  zacząć produkcję deserów miodowych:

– Jesienią 2023 r. mieliśmy już dobrą sprzedaż, w czym pomogło nam kilka dotacji. Obecnie wszystkie produkty Faina Bee są wytwarzane zgodnie z polityką i procedurami HACCP [system analizy ryzyka, zagrożeń i kontroli produktów – red.]. Dzięki temu mogliśmy wejść na większe rynki, do dużych sieci handlowych.

Generatory nie pomogą

W regionach frontowych, także w rejonie Charkowa, ostrzały są nieustanne. Pszczoły bardzo źle znoszą hałas, więc nie jest łatwo je tam hodować. Co chwilę próbują odlatywać w jakieś cichsze miejsca, więc na czas zbierania miodu pasiekę trzeba przenosić do zachodniej, spokojniejszej części regionu.

Ale problemów jest więcej. Infrastruktura energetyczna Charkowa jest zniszczona. A Faina Bee to kilka zakładów produkcyjnych, sklep z deserami i oddzielny zakład wytwarzania wosku.

– Sklep znajduje się obok placówki medycznej, więc prąd prawie nigdy nie jest tam wyłączany – mówi Kateryna. – Ale tam, gdzie znajduje się zakład produkcji wosku, prądu nie ma bardzo często. Według harmonogramu powinien być wyłączony od godziny 9:00 do 16:00, ale nie ma go od 7:00 do 18:00. Gdybyśmy użyli do produkcji generatorów, koszty byłyby zbyt wysokie.

Bieda i biurokracja

Jako że popyt na produkty miodowe zmalał, Faina Bee polega głównie na nabywcach detalicznych – tyle że w Charkowie jest ich mniej. Jeszcze niedawno charkowianie chętnie kupowali desery miodowe, zwłaszcza dla dzieci, ale wiele rodzin wyprowadziło się z miasta. Poza tym ludzie zbiednieli.

Chcąc przyciągnąć nowych klientów Kateryna i jej mąż umieścili swoje produkty w kilku małych sklepach, ale z powodu ostrzału niektóre z nich zostały zamknięte. Natomiast żeby producent rzemieślniczy mógł dostać się na półki supermarketów, oprócz szeregu zezwoleń i certyfikatów musi przejść długą procedurę zatwierdzania.

– W supermarketach jest dużo biurokracji. Obecnie korespondujemy z jedną z takich sieci. Jednak negocjacje są trudne, mimo że posiadamy wszystkie certyfikaty HACCP – ocenia Kateryna.

W sprzedaży produktu pomaga promocja w mediach społecznościowych. Zdjęcie: archiwum prywatne

Kolejne wyzwanie

Promocja w mediach społecznościowych to kolejny sposób na większą sprzedaż produktu. Ale trzeba do tego zatrudnić specjalistę i zainwestować w reklamę:

– Nasza marża nie pozwala nam promować się na Instagramie tak skutecznie, jakbyśmy chcieli. Cena pozyskania klienta to 3 dolary, a tyle właśnie kosztuje nasz produkt. Poza tym agencje SMM, zatrudniające specjalistów, którzy mogliby nam pomóc, nie chcą współpracować z małymi firmami. Koncentrują się na większych firmach i większych budżetach reklamowych. Dlatego rozwijamy swoją stronę internetową, na której uruchomimy reklamę kontekstową.

Właściciele Faina Bee myślą o eksportowaniu swoich produktów. Wymaga to jednak spełnienia przez firmę kolejnych surowych wymogów, zdobycia wielu licencji i znajomości procedur celnych krajów, na których rynki chcesz wejść. Jednak Kateryna się nie zniechęca – to tylko kolejne wyzwanie, któremu trzeba sprostać.

20
хв

Pszczoły zawsze szukają spokoju: miodowy biznes pod bombami

Julia Malejewa

Anastazja Jaremczuk i jej mąż otworzyli już 8 salonów fryzjerskich w obwodzie donieckim. Na fryzjerów przekwalifikowali rzemieślników, artystów i ślusarzy. Anastazja opowiedziała nam, jak do tego doszło.

Życie na walizkach

W 2014 roku, tuż po rozpoczęciu wojny, kończyłam staż w mojej rodzinnej Horliwce w obwodzie donieckim – mówi Anastazja Jaremczuk. – Ale trudno było tam mieszkać z powodu częstych bombardowań. Pewnego dnia wróg ostrzelał centrum, było wielu rannych i zabitych. Udało mi się przeżyć. Ten dzień, 27 lipca, zapamiętam na zawsze – wtedy narodziłam się po raz drugi.

Nasza rodzina postanowiła przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Na prawie dwa lata osiedliliśmy się we wsi Adamiwka, 40 km od Kramatorska. Przez cały ten czas dojeżdżałam z niej do miasta, gdzie pracowałam jako asystentka na Wydziale Onkologii i Radiologii Donieckiego Narodowego Uniwersytetu Medycznego. Syna, Timura, widywałam tylko w weekendy, mieszkał z moimi rodzicami. By być razem, zdecydowaliśmy się przeprowadzić ponownie – tym razem do Drużkiwki w obwodzie donieckim. Tam po raz drugi wyszłam za mąż.

Anastazja z mężem. Zdjęcie: archiwum prywatne

Męża poznałam w pracy, jest chirurgiem urazowym.

O tym, że będziemy mieli drugie dziecko, dowiedzieliśmy się w dniu wybuchu wojny. Mąż nalegał na przeprowadzkę, ale stanowczo odmówiłam.

Przekonaliśmy za to przeprowadzki Timura i moich rodziców; przenieśli się do Umanu w obwodzie czerkaskim. My zostaliśmy, lecz praca i tak nie pozwalała nam na opuszczenie miasta.

Jako lekarze musimy pomagać ludziom. Rozłąka z synem i rodzicami była bardzo trudna, więc po jakimś czasie do nas wrócili. W październiku 2022 roku urodziłam młodszego syna.

To, przez co przeszliśmy w tamtym roku, kiedy przez prawie sześć miesięcy nie było gazu, wody i były nieustanne przerwy w dostawach prądu, zahartowało nas

Dziś ludzie traktują to jak coś powszechnego, bo do wszystkiego można się przyzwyczaić. Najważniejsze, że przetrwaliśmy.

Salon fryzur męskich

W tamtym czasie miasto opuściło wiele kobiet z dziećmi, ich mężowie zostali. Brakowało fryzjerów męskich. Męża długo nie potrafiłam umówić na strzyżenie, to był prawdziwy problem. Pewnego dnia wpadłam więc na pomysł, żeby otworzyć własny salon fryzjerski dla mężczyzn.

Chciałam zrobić coś nietypowego. Damskie salony zawsze nazywały się podobnie: „Elena”, „Natalia”, „Anastazja” itp. My braliśmy pod uwagę różne opcje, np. „ Kaktus” czy „Brzytwa”.

Jednak wybraliśmy inną. Mój mąż pochodzi z rejonu Czernihowa. Kiedyś odwiedziliśmy Niżyn. Jest tam Instytut Pedagogiczny imienia Mykoły Gogola, ulica o tej samej nazwie, a my przypadkowo poszliśmy do kawiarni „U Gogola”. Wszystko w środku nawiązywało do osoby pisarza, było stylowo i tematycznie. Kiedy wyszłam, powiedziałam mężowi, że nazwa salonu fryzjerskiego powinna być związana z jakimś bohaterem. A ponieważ oboje jesteśmy fanami kryminałów, zdecydowaliśmy się na „Sherlocka”. Potem zaczęliśmy myśleć o wystroju.

Fajka, skrzypce, koc, biurko, maszyna do pisania, szkło powiększające, mikroskop. Tak zaczęliśmy tworzyć lokal w angielskim stylu
Anastazja: – Naszemu salonowi nadaliśmy angielski styl. Zdjęcie: archiwum prywatne

Pierwszy „Sherlock” był bardzo małym pokojem, o wymiarach 2 na 3 metry: jedno krzesło, miejsce do pracy i zlew. Był w nim m.in. plakat angielskiej królowej żującej gumę, dywan w szkocką kratę, kilka książek o Sherlocku Holmesie, zdjęcia Beatlesów i plakaty Londynu. W poczekalni stała mała, zabytkowa szafa, na ścianie zawiesiliśmy maszynę do pisania. Projekt przytulnej męskiej toalety wymyśliłam sama.

Mąż i ja pracujemy jako indywidualni przedsiębiorcy, działalność pomogły nam uruchomić mikrogranty z „E-pomocy”: on dostał grant na usługi fryzjerskie, ja na rozwój kawiarni. Dlatego mamy też kawę od „Sherlocka”. Salon działa od ponad roku, kawę sprzedajemy od 7 miesięcy.

Najbardziej kosztowną częścią biznesu były wysokiej jakości maszynki do strzyżenia, golarki i trymery. W lokalu musieliśmy też dokonywać drobnych napraw. Strzyżenie męskie kosztuje u nas od 100 hrywien, ceny mamy bardzo przystępne.

Anastazja: – Najwięcej kosztowały maszynki do strzyżenia, golarki i trymery. Zdjęcie: archiwum prywatne

Problem z fachowcami

Pierwszym problemem było znalezienie fachowców – prawie ich nie było. Szukaliśmy wszędzie, w końcu zdecydowaliśmy się szkolić tych, którzy chcieli pracować – w Dnieprze lub w Kijowie. Pierwszy nowego zawodu nauczył się Danyło. Zgłosił się na ochotnika, miał już dziecko i szukał sposobu na utrzymanie rodziny. Facet jest utalentowany i miał już pewne doświadczenie w strzyżeniu, gdy służył w wojsku. Szybko wszystkiego się nauczył.

W pierwszym salonie fryzjerskim „Sherlock”. Zdjęcie: archiwum prywatne

Później zgłosiło się do nas dwóch mistrzów z innych salonów – i tak zaczęliśmy się rozwijać. W Drużkiwce mamy już cztery zakłady, tyle samo było w Kostiantyniwce. Jednak ze względu na nasilenie ostrzałów jesteśmy zmuszeni przenieść działalność do Kramatorska. Na razie działa tam tylko jeden salon. W sumie mamy ich 16 w dwóch miastach.

Zatrudniamy też osoby niepełnosprawne. Jest artystka, która pracuje jako fryzjerka, a kobieta z sześciorgiem dzieci jest baristką w kawiarni. Jest też krawcowa, która przekwalifikowała się na kolorystkę i fryzjerkę

Kobiety są zachwycone jej talentem. Były tylko dwie fryzjerki, które wcześniej pracowały w zawodzie, pozostałe przyuczyliśmy. Szkolenie zorganizowaliśmy na własny koszt, co wiązało się z ryzykiem, bo niektórzy nasi ludzie przeszli do konkurencji. Ale każdy ma prawo wyboru. Jeśli jedna osoba odejdzie, na jej miejsce są dwie inne. Nie musimy nikogo zatrzymywać.

Sieć „Sherlock” zatrudnia 16 fryzjerów i fryzjerek . Zdjęcie: archiwum prywatne

Klientów mamy wystarczająco wielu, a nasi pracownicy są uniwersalni. Oprócz fryzur, dziewczyny zajmują się rzęsami, brwiami i paznokciami. Jeśli chodzi o przerwy w dostawach prądu i wody, przyzwyczailiśmy się. W tej chwili mamy mniej więcej stabilną sytuację, tym bardziej że pracujemy z urządzeniami bezprzewodowymi. Wodę przechowujemy w zbiornikach, dlatego możemy myć ludziom głowy albo brody nawet wtedy, gdy w mieście jej nie ma.

20 kilometrów od frontu

Czasiw Jar, przez który przebiega linia frontu, jest bardzo blisko, jakieś 20 kilometrów. Czasami ludzie pytają mnie, czy to nie straszne, że otworzyliśmy biznes tak blisko strefy walk. Straszne, ale jeśli nic nie robisz, to jest jeszcze gorzej. Miałam już doświadczenie budowania życia od zera – w 2014. Nie chcę więc już myśleć, że znów spotka nas to samo i znowu będziemy musieli wyjechać. Nie spotka, wierzę w to. W tej chwili nie mam już wątpliwości, że region przetrwa. Tym bardziej że nawet będąc tak blisko frontu, ludzie myślą o tym, by mieć ładne fryzury.

Czy ludzie opuszczają miasto? Nie, wręcz przeciwnie. Są tacy, którzy wracają. Dom to dom. Każdy trzyma się swojego domu, swojej szansy na bycie w nim

Mamy bardzo czyste i zadbane ulice. Są ostrzały, ale gdy ich nie ma, wcale mniej się nie boisz, bo wtedy jest oczekiwanie. To ciąży na psychice, ale wszyscy się dostosowują i starają się jakoś żyć. To są żywe miasta. Tak, są okaleczone, ale wszystko nadal w nich działa, jest wielu przedsiębiorców.

Jak radzę sobie z tym wszystkim psychicznie? Po prostu się uspokajam, mój drugi stopień studiów to psychologia. Spokój odnajduję też w moich dzieciach i pracy.

Anastazja z synami. Zdjęcie: archiwum prywatne

Gdy jestem zajęta, nie analizuję wszystkiego, co dzieje się wokół mnie 24/7. Nie patrzę na mapę wojny. Przecież i tak nie mogłabym ogarnąć całego świata, by upewnić się, że wojna się skończy. Szczęście i równowagę musimy odnaleźć w tym, co mamy, w byciu razem.

Obecnie pracuję jako radiolożka w Centralnym Miejskim Szpitalu Klinicznym w Drużkiwce, a także w Kramatorsku, w niepełnym wymiarze godzin w przychodni onkologicznej. No i prowadzę salon fryzjerski

Marzenie o własnej szkole

Teraz jesteśmy o krok od otwarcia piątego salonu w Drużkiwce, w sumie będzie ich 7. Kiedy kupowaliśmy lustro i małą sofę do poczekalni, mój mąż powiedział: „Wszyscy rzeczy wynoszą, a my je kupujemy i przywozimy”. Mam nadzieję, że ta kanapa posłuży nam przez wiele lat.

Moim marzeniem jest otwarcie szkoły fryzjerskiej. Moglibyśmy tam szkolić personel dla siebie i dla innych. Konkurencja musi być, bo jeśli jej nie ma, to cię rozleniwia, a nie hartuje. Chciałabym rozwijać się w regionie, otworzyć placówki w Kramatorsku i Słowiańsku. Mam też plan na kawiarnię – nie taką z rzeczami na wynos, ale z prawdziwego zdarzenia.

To wszystko jest jednak bardzo wyczerpujące. Poza tym jestem matką dwójki dzieci, które potrzebują uwagi. Na szczęście pomagają nam moi rodzice. Czasami zdarza mi się zapomnieć o dostarczeniu czystych ręczników czy odebraniu zamówienia. Na szczęście mam szefa, mojego męża, który też wspiera mnie we wszystkim. Działamy jak jeden organizm. To, czego nie mogę zrobić ja, robi on. Dobrze jest być nie tylko mężem i żoną, ale także przyjaciółmi i partnerami w pracy.

Anastazja: – Mam szefa, mojego męża, który pomaga mi we wszystkim. Pracujemy jako jeden organizm. Zdjęcie: archiwum prywatne

Trudno mi mówić o przyszłości i perspektywach. Reaguję bardzo spokojnie na każdą sytuację i staram się rozwiązywać problemy na bieżąco. Musimy mieć kilka opcji „b”, ale nie możemy zapominać, że życie jest tu i teraz. Trzeba dalej pracować i żyć. Wojna nauczyła mnie doceniać bliskich i każdą minutę mojego życia. Nawiasem mówiąc, nauczyła mnie tego również moja praca na onkologii.

Kiedy zaczęłam pracować w klinice onkologicznej, miałam 25 lat. To straszne, gdy widzisz, że człowiek może stracić życie nie tylko z powodu wojny

Dlatego cenisz każdą minutę, starając się zrobić coś dobrego dla swojej rodziny. W tej chwili nie rozważam przeprowadzki, ale jeśli życie mojej rodziny będzie zagrożone, wybiorę dla niej bezpieczeństwo. Mimo wojny uważam, że mamy najlepszy kraj, z silnym systemem edukacji, niesamowitą przyrodą i oczywiście lekarzami. Myślę, że ludzie mieszkający teraz w Europie zdali sobie z tego sprawę już dawno temu. Prawdopodobnie nie zmieniłabym więc niczego w Ukrainie, w jakiś sposób stymulowałabym tylko jej rozwój. Marzę o zakończeniu wojny i o normalności.

Po wszystkim wyślę dzieci do rodziców i pojadę z mężem do Wenecji albo do Portugalii. Bo potrzebuję odrobiny romantyzmu.

20
хв

„Nasze miasta są okaleczone, ale żyją”. Historia małżeństwa lekarzy, którzy otworzyli salon fryzjerski 20 kilometrów od frontu

Natalia Żukowska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Pszczoły zawsze szukają spokoju: miodowy biznes pod bombami

Ексклюзив
20
хв

Legion Ukraiński w Polsce rozpoczyna rekrutację ochotników

Ексклюзив
20
хв

Krymski impas. Jak Sikorski powiedział prawdę o Krymie, której boi się ukraiński rząd

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress