Exclusive
20
min

Era Trumpa: USA niszczą równowagę, Europa szuka przyczółka

Europejscy przywódcy starają się nie wchodzić w konflikt z Białym Domem, ale prowokacyjne wypowiedzi Trumpa i jego otwarcie demonstrowana sympatia dla Putina skłaniają Europejczyków do bardziej aktywnych działań

Kateryna Tryfonenko

Andrij Jermak i Marco Rubio w Arabii Saudyjskiej. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Prezydent Francji Emmanuel Macron już mówi o nieodwracalnych zmianach w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, nazywając Rosję bezpośrednim zagrożeniem, podkreślając, że pokój nie oznacza kapitulacji Ukrainy, i proponując rozszerzenie parasola nuklearnego Francji na jej sojuszników.

Premier RP Donald Tusk powiedział, że Polska czułaby się bezpieczniej, gdyby miała własny arsenał nuklearny. Podkreślił, że Ukraina padła ofiarą ataku, ponieważ straciła broń jądrową.

Niemcy są u progu całkowitej zmiany swojej koncepcji bezpieczeństwa. Przyszły kanclerz Friedrich Merz nie uważa już Stanów Zjednoczonych za wiarygodnego partnera i jest przekonany, że Europa powinna stworzyć własne struktury obronne. Zasugerował, że alternatywny format dla krajów UE może zostać opracowany do czerwcowego szczytu NATO.

Stopień zaniepokojenia wśród Europejczyków rośnie w związku z bezprecedensową presją administracji Trumpa na Ukrainę. Stany Zjednoczone ostentacyjnie zawiesiły dostawy broni dla niej i wymianę informacji wywiadowczych. Na przywrócenie tego wsparcia zgodziły się dopiero po rozmowach w Arabii Saudyjskiej – w zamian za zgodę Ukrainy na tymczasowe zawieszenie broni.

Czy rozmowy w Dżuddzie zakończyły się sukcesem dla Ukrainy i czy są podstawy, by mówić o konturach przyszłego porozumienia pokojowego? Dlaczego Waszyngton wykazuje aż tak wielką lojalność wobec Moskwy? Czy punkt bez powrotu w relacjach UE – USA został przekroczony i co stanie się z NATO? Czy Europa może się bronić i wspierać Ukrainę bez Stanów Zjednoczonych?

Negocjacje w Dżuddzie

Spotkanie ukraińskiej i amerykańskiej delegacji w Dżuddzie trwało 8 godzin. Już samo to dowodzi, że omówiono wiele szczegółów, które były trudne, uważa Wołodymyr Ohryzko, były minister spraw zagranicznych Ukrainy (2007-2009). Niemniej w jego ocenie możemy mówić o pewnych pozytywnych wydarzeniach. Przede wszystkim końcowe wspólne oświadczenie stwierdza, że Ukraina zgadza się na 30-dniowe zawieszenie broni pod warunkiem, że Rosja też się na nie zgodzi.

Biały Dom poinformował, że spotkanie delegacji ukraińskiej i amerykańskiej było owocne. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA

„Zawieszenie broni zacznie działać, gdy tylko Rosja wyrazi na to zgodę” –  powiedział prezydent Zełenski w swoim wieczornym przemówieniu. Według niego podczas rozmów Ukraina zaproponowała ciszę przez 30 dni na niebie i na morzu, co oznacza wstrzymanie ataków dronami, rakietami, bombami i bronią dalekiego zasięgu. USA zaproponowały ustanowienie na próbę całkowitego zawieszenia broni wzdłuż całej linii frontu.

Amerykanie poszli dalej niż ukraińskie propozycje, ocenia Wołodymyr Ohryzko, więc teraz Rosja znalazła się w sytuacji „sprawdzam”:

– Bo jest oczywiste, że któryś z Amerykanów, być może będzie to Witkoff [Steve Witkoff, wysłannik prezydenta USA na Bliski Wschód – red.], natychmiast poleci do Moskwy i zaproponuje te kroki. Nie wiem, co kryje się za formułami, w których Amerykanie zobowiązali się przedstawić naszą wizję kwestii bezpieczeństwa. Nie sądzę, że zostaną one zaakceptowane a priori. Moje odczucie jest więc takie, że może nie dojść do zawieszenia broni, jeśli Rosjanie zdadzą sobie sprawę, że są zmuszani do zaakceptowania warunków bezpieczeństwa, które są dla nich nie do przyjęcia.

W przeciwnym razie sytuacja pójdzie w drugą stronę, z targowaniem się o aspekty bezpieczeństwa, podczas gdy na linii frontu będzie cisza

Rozmowy w Arabii Saudyjskiej zostały pozytywnie przyjęte przez europejskich przywódców. Donald Tusk napisał w X, że wydaje się, iż Amerykanie i Ukraińcy zrobili ważny krok w kierunku pokoju, a Europa jest gotowa pomóc w jego osiągnięciu.

Według Reutersa Trump wyraził nadzieję, że Rosja zgodzi się na zawieszenie broni, i zasugerował, że może porozmawiać z Putinem już w tym tygodniu.

Na briefingu po spotkaniu w Dżuddzie doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz zapowiedział kontakty ze stroną rosyjską w najbliższych dniach. Podkreślił, że ukraińska delegacja dała jasno do zrozumienia, że podziela wizję pokoju prezydenta USA. Według Waltza Ukraina nie tylko zaakceptowała amerykańską propozycję całkowitego zawieszenia broni, ale także szczegółowo omówiła, co jest potrzebne do zakończenia wojny i jakie gwarancje bezpieczeństwa można uzyskać. Strona amerykańska ma nadzieję, że Moskwa zgodzi się na pokój.„Piłka jest teraz po stronie Rosjan” – powiedział sekretarz stanu USA Marco Rubio. Dodał, że jeśli Rosjanie powiedzą: „nie”, dowiemy się, kto przeszkadza w zawarciu pokoju.

Rubio: „Najlepsza rzecz, jaką Rosjanie mogą zrobić, to zaakceptować ukraińską propozycję przerwania ognia i podejść do stołu negocjacyjnego”. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENCKA

Nie wiadomo, kiedy Rosjanie udzielą odpowiedzi, ale jeśli chodzi o pomoc wojskową, powinna ona zostać natychmiast wznowiona – i zostało to powiedziane publicznie, zaznacza Wołodymyr Ohryzko:

– To sygnał dla wszystkich, że jeśli nie będą współpracować, to pomoc wojskowa dla Ukrainy będzie nadal płynąć. Myślę, że jest to bardzo jasna wiadomość dla Rosjan. Nie ma w niej nic o sankcjach gospodarczych, ale sądzę, że to nieodległe od siebie kwestie. Oczywiście nie powinniśmy mówić o żadnym spektakularnym zbliżeniu z tą administracją, ponieważ myśli ona wyłącznie o swoich interesach, a nie o naszych. Ale oznacza to, że ich [Amerykanów] propozycja zawieszenia broni została zaakceptowana [przez Ukrainę] i może to być szansa na przyszłe negocjacje. Ale powtarzam: teraz bardzo interesująca będzie reakcja Moskwy.

Amerykański interes pokojowy

Porozumienie pokojowe między Rosją a Ukrainą wydaje się bardzo mało prawdopodobne w perspektywie krótkoterminowej, ocenia Peter Dickinson z Atlantic Council:

– Zawieszenie broni jest możliwe, w zależności od roli Ameryki i presji, jaką Trump może wywierać na Rosję za kulisami. Jednak jak dotąd jego wysiłki koncentrowały się na dystansowaniu się od Ukrainy i wywieraniu presji na Kijów. Jeśli nie będzie poważnej presji na Moskwę, Putin będzie kontynuował wojnę.

Według Gustava Gressela z Akademii Obrony Narodowej w Wiedniu wydaje się, że Stany Zjednoczone martwią się tylko o siebie i swoje umowy z Rosjanami:

– Nie sądzę, by istniała teraz realna szansa na zawarcie jakiegokolwiek porozumienia pokojowego. USA opuściły Ukrainę. Wygląda na to, że podpisały Zusatzprotokoll [tajny protokół – odniesienie do tajnych części paktu Ribbentrop-Mołotow, które dotyczyły podziału Europy – red.]. A wszystkie ich publiczne występy, takie jak ten w Gabinecie Owalnym, są po prostu zainscenizowane, by uzasadnić to przed publicznością. Tak samo jest z „pokojem”.

USA w ogóle nie troszczą się o pokój

A jeśli chodzi o Europę, to nie wiadomo, co jeszcze jest w pakcie Trump – Putin, dodaje Gressel:

– Sądząc po komentarzach Trumpa, możemy znaleźć się w tym samym koszyku co Ukraina. Biorąc to pod uwagę, musimy przygotować się na niezależną walkę. Teraz mamy problemy, ale jedyną alternatywą dla ich rozwiązania i wyleczenia się jest stanie się rosyjską kolonią.

Strategia negocjacyjna Trumpa

7 marca Trump stwierdził, że Europa nie wie, jak zakończyć wojnę – ale on wie. Według prezydenta USA Putin chce zakończyć wojnę i z nim łatwiej się dogadać niż z Ukrainą. Trump podkreśla również, że jego wizja rozwoju wydarzeń w Ukrainie różni się od stanowiska ukraińskich władz i europejskich sojuszników: najpierw domaga się wstrzymania działań wojennych, a dopiero potem będzie można mówić o gwarancjach bezpieczeństwa. Nie jest jasne, jakie mogą być te gwarancje, ale Trump i jego najwyżsi urzędnicy już stwierdzili, że Ukraina nie jest mile widziana w NATO.

Prawdziwe negocjacje obejmują zarówno marchewkę, jak kij: oferty, które przyniosą korzyści w zamian za osiągnięcie pożądanego rezultatu, oraz groźbę kary, jeśli umowy nie zostaną dotrzymane. Tymczasem Ameryka nie stosuje tego podejścia. Akceptuje żądania Rosji, nie otrzymując w zamian żadnych kontrkoncesji poza obietnicą zakończenia wojny na warunkach dyktowanych przez Rosję. Tak postrzega sytuację Nigel Gould-Davies, starszy pracownik ds. Rosji i Eurazji w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych.

– Najpierw USA izolowały i powstrzymywały Rosję, a teraz normalizują z nią stosunki i rozważają nowe możliwości handlowe i inwestycyjne – mówi Gould-Davies. – Najpierw zapewniły Ukrainie pomoc wojskową i finansową w celu samoobrony, a teraz ogłosiły, że odetną tę pomoc, i zagroziły np. odcięciem niezbędnej komunikacji satelitarnej Starlink, żądając jednocześnie dostępu do ukraińskich zasobów mineralnych na niekorzystnych dla niej warunkach.

Po 80 latach zapewniania Europie gwarancji bezpieczeństwa Ameryka redukuje swoją ochronę do mniejszego, bardziej niepewnego i coraz bardziej wątpliwego poziomu. Wiceprezydent J.D. Vance zasugerował nawet możliwość wycofania wojsk z kontynentu – według niektórych doniesień jest to jedno z żądań wysuwanych przez Rosję

Z drugiej strony, jak podkreśla Gould-Davies, Moskwa zignorowała żądania – przynajmniej te, o których wiadomo, że zostały wysunięte przez Amerykę:

– Kiedy amerykańscy urzędnicy poprosili Rosję o zaprzestanie ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną przed rozpoczęciem rozmów, rosyjscy urzędnicy odpowiedzieli, że takich ataków nie było. Kreml kategorycznie odrzucił również możliwość pojawienia się obcych sił na Ukrainie, mimo sugestii sekretarza obrony USA Pete’a Hagela, że „europejskie i pozaeuropejskie oddziały” mogłyby zostać rozmieszczone tam jako siły pokojowe.

Perspektywy zbiorowego bezpieczeństwa

Prezydent Czech Petr Pavel uważa, że konieczne jest przygotowanie się na scenariusz, w którym Europa pozostanie bez amerykańskiego wsparcia wojskowego. Według niego należy wspierać sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, ale powinniśmy być gotowi na to, że cała UE lub jej część zostanie pozostawiona sama sobie. Pomysł, by USA wycofały się z NATO i nie płaciły za bezpieczeństwo Europy, promuje Elon Musk, jeden z najbliższych współpracowników Trumpa.

Trump może nie wycofać całkowicie Ameryki z Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale artykuł 5 jest już kwestionowany. A bez gwarancji zbiorowego bezpieczeństwa NATO traci swoje znaczenie, podkreśla Peter Dickinson:

– Jest zatem nieuniknione, że kraje europejskie będą poszukiwały dodatkowych struktur bezpieczeństwa. Podstawą tych wysiłków może być „koalicja chętnych” [format, który wyłonił się 2 marca, podczas spotkania w sprawie bezpieczeństwa w Londynie – red.]. NATO będzie jednak nadal funkcjonowało.

Europa nie jest teraz gotowa samodzielnie przeciwstawić się Rosji. Uznano tak w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji już w 2024 roku. Polska jest jednym z niewielu krajów, które intensywnie się zbroją, i w 2025 roku planuje zwiększyć wydatki na obronność do 5% PKB. Uwzględniając wątpliwe perspektywy wsparcia wojskowego ze strony USA, UE zgodziła się zwiększyć swój budżet obronny do rekordowej kwoty 800 mld euro. Nawet sympatycy Kremla, premierzy Słowacji i Węgier, poparli wzrost wydatków na zbrojenia w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji.

Dickinson podkreśla, że Europa nie może całkowicie zastąpić USA w Ukrainie, ale może pokryć większość deficytu, który powstanie w wyniku wycofania się Amerykanów:

– Kluczowymi kwestiami są wola polityczna i zwiększona produkcja broni. Same pieniądze nie wystarczą.

Nie jestem pewien, czy europejscy przywódcy są gotowi stawić czoło Rosji w pojedynkę – a Putin będzie próbował ich zastraszyć. Będzie to więc przede wszystkim test woli
Zdjęcie: Justin Tallis/Associated Press/East News

W ocenie Wołodymyra Ogryzki wygląda na to, że Europa w końcu się opamiętała i zdała sobie sprawę, że nie jest dobrze polegać na kaprysach amerykańskiego prezydenta, gdy pod nosem ma się rosyjską bestię:

– To pozytywny moment dla Ukrainy. Bo oznacza on, że Europejczycy zdali sobie sprawę, że muszą zbudować własny, europejski system bezpieczeństwa. Czy taki system może istnieć bez Ukrainy? Moja zdecydowana odpowiedź brzmi: nie może. Ukraina udowodniła na wszystkich frontach, na wszystkich polach, że ma dziś najsilniejszą, najbardziej doświadczoną armię w Europie.

Ohryzko podkreśla też, że Europa przechodzi obecnie kolosalne zmiany i w sprzyjających okolicznościach Ukraina ma szansę stać się potężnym elementem nowego systemu bezpieczeństwa w Europie.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała jako redaktorka naczelna ukraińskiego wydania RFI. Pracowała w międzynarodowej redakcji TSN (kanał 1+1). Była międzynarodową felietonistką w Brukseli, współpracowała z różnymi ukraińskimi kanałami telewizyjnymi. Pracowała w serwisie informacyjnym Ukraińskiego Radia. Obecnie zajmuje się projektami informacyjno-analitycznymi dla ukraińskiego YouTube.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

– Stany Zjednoczone nie chcą rozwiązania NATO, ale wychodzą z założenia, że musi to być sojusz, w którym każdy z partnerów ponosi swoją część odpowiedzialności – stwierdził sekretarz stanu USA Marco Rubio.

Od powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu różnice między partnerami po obu stronach Atlantyku tylko się pogłębiają. Kolejny klin w transatlantycką jedność, co może skutkować nawet odwołaniem czerwcowego szczytu NATO, może wbić „pokojowa” umowa Trumpa. W tym dokumencie, z którym zapoznali się dziennikarze Reutersa, jest m.in. mowa, że USA de iure uznają Krym za część Rosji, a de facto – kontrolę Federacji Rosyjskiej nad okupowanymi częściami obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego. W innym punkcie proponuje się Ukrainie rezygnację z dążeń do przystąpienia do NATO.

Dla Europejczyków uznanie aneksji ukraińskiego półwyspu jest nie do przyjęcia. „Krym i dążenia Ukrainy do członkostwa w NATO to czerwone linie. Nie możemy z nich zrezygnować” – cytuje „Financial Times” wysokiego rangą europejskiego urzędnika. Ukraina i UE przekazały Amerykanom swoją wizję pokojowego rozwiązania, która według Reutersa zasadniczo różni się od propozycji amerykańskich. Według europejskich polityków i ekspertów przed UE stoi trudne zadanie: ponowne zjednoczenie Europy dla jej bezpieczeństwa i uruchomienie własnej produkcji wojskowej na dużą skalę.

Czy wszystkie kraje europejskie są na to gotowe i czy istnieje alternatywa dla NATO? Kto może stać się sojusznikiem Europy w nowej architekturze bezpieczeństwa i jaką rolę odegra w niej Ukraina? Czy Trump jest zdolny porzucić europejskich sojuszników? I czy groźby Moskwy zmierzające ku podważeniu trwałości Sojuszu są realne?

NATO i priorytety Trumpa

Jak ocenia Giuseppe Spatafora, analityk Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Unii Europejskiej, polityka USA wobec Europy w kwestiach bezpieczeństwa może oscylować między dwoma scenariuszami. Pierwszy można warunkowo określić jako „oko za oko”. Jego istota polega na tym, że USA nie planują ostatecznego wycofania się z Europy, ale wykorzystują tę sprawę jako narzędzie nacisku, zmuszając sojuszników do zwiększenia wydatków na obronę – z jednoczesnym naciskiem na zakup amerykańskiej broni. Posłusznych sojuszników USA wesprą, pozostałych ukarzą. Według Spatafory doprowadzi to ostatecznie do powstania dwustronnej struktury stosunków obronnych.

Drugi scenariusz analityk nazywa „Żegnaj, Europo”:

— W tym wariancie Stany Zjednoczone strategicznie odchodzą od Europy, koncentrując się na innych regionach. Siły zbrojne i infrastruktura są przenoszone w celu ochrony terytorium amerykańskiego lub w rejon Indo-Pacyfiku. Stany Zjednoczone starają się jak najszybciej wycofać się z regionalnych konfliktów, w szczególności z wojny w Ukrainie, pozostawiając tę wojnę Europie. Pentagon dokonuje przeglądu zakupów, koncentrując się na wojnie morskiej na Pacyfiku. Sprzedaż broni zostaje przekierowana do sojuszników azjatyckich.

Realizacja tego wariantu może trwać latami, choć może ją przyspieszyć kryzys zewnętrzny lub chęć Trumpa, by szybko zdobyć punkty polityczne

Stany Zjednoczone już przenoszą akcenty na Daleki Wschód, o czym Trump mówi zupełnie otwarcie, zauważa Wołodymyr Ohryzko, minister spraw zagranicznych Ukrainy w latach 2007 – 2009. Kierunek azjatycki jest dla niego zasadniczo ważniejszy niż europejski, więc działa adekwatnie:

— Skoro Europa mnie nie interesuje, to po co mam w niej utrzymywać: a) wojska i wydawać na to kolosalne środki; b) chronić Europę, jeśli nie płaci za swoje bezpieczeństwo; c) poza tym uważam, że Europejczycy już od dawna wykorzystują Amerykę.

Z tego punktu widzenia zwrot na wschód jest całkowicie logiczny.

Jednak według Ohryzki największe zagrożenie zarówno dla Ukrainy, jak dla całej Europy, jest związane są z tym, że Trump nie widzi w Rosji zagrożenia:

— Rosja jest dla niego teoretycznie możliwym sojusznikiem w walce z Chinami. To głupota najwyższej próby, ale nie możemy wejść do jego głowy i powiedzieć mu, że jest inaczej. Dlatego oczywiste jest, że w jakiejś perspektywie należy spodziewać się odejścia USA od Europy.

Czy oznacza to, że Trump wyjdzie z NATO? Myślę, że nie, bo NATO to bardzo ważny instrument, by co najmniej koordynować jakieś działania i nie zepsuć stosunków ostatecznie
Francuskie siły powietrzne i kosmiczne podnoszą swą gotowość w bazie lotniczej BA116 w regionie Grand Est. Zdjęcie: Christine Biau/Sipa/Sipa/East News

Nie należy jednak mylić tego, co mówi administracja Trumpa, z tym, co administracja Trumpa faktycznie robi. Albowiem często pojawiają się oświadczenia, pretensje, ultimata, które nie przekładają się na rzeczywistość. Częściowo wynika to z niestabilności charakterystycznej dla wysoce spersonalizowanego reżimu, który w niektórych przypadkach składa się z dość niekompetentnych ludzi. Tak widzi sprawę Keir Giles, starszy konsultant brytyjskiego centrum analitycznego Chatham House.

Giles podaje przykład Kanady. Trump na kilka tygodni o niej zapomniał, ale ostatnio powrócił do swoich roszczeń wobec niej z nową energią. W związku z tym na razie wszyscy amerykańscy urzędnicy w strukturach NATO pozostają na swoich stanowiskach, a amerykańskie wojsko nadal stacjonuje w Europie. Nie sposób jednak przewidzieć, co się stanie, gdy administracja Trumpa o obu tych sprawach sobie przypomni. Podobnie jak kolejnych działań Trumpa.

– Kluczowe pytanie: „Czy Stany Zjednoczone wyjdą z NATO?” – nie ma w rzeczywistości znaczenia, ponieważ żadne państwo nie musi wychodzić z Sojuszu, by ta organizacja przestała istnieć. Jeśli na przykład USA zablokują współpracę na podstawie artykułu 5, mogą wyrządzić znacznie większą szkodę niż poprzez bezpośrednie ich wyjście z Sojuszu.

Zagrożenie bezpieczeństwa czy gra pod publiczkę?

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Siergiej Szojgu 24 kwietnia w wywiadzie dla rosyjskich mediów zadeklarował gotowość Rosji do użycia broni jądrowej. Swierdził, że Rosja uważnie obserwuje przygotowania wojskowe krajów europejskich. Przypomniał również o zmianach wprowadzonych w zeszłym roku do rosyjskiej doktryny jądrowej, które pozwalają na użycie broni jądrowej w przypadku jakiejkolwiek agresji wobec Rosji lub Białorusi.

Wcześniej, 15 kwietnia, dyrektor rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin oskarżył NATO o nasilenie aktywności wojskowej w pobliżu granic Rosji.

Jednocześnie oskarżył Polskę i kraje bałtyckie o szczególną agresywność i powiedział, że to one pierwsze ucierpią w przypadku konfliktu Rosji z NATO

Prezydent Polski Andrzej Duda nazwał groźby Naryszkina klasyczną dezinformacją, twierdząc, że wszystko, co robi NATO, jest jedynie odpowiedzią na rosyjską agresję.

Natomiast Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych Polski, podczas wystąpienia w Sejmie 23 kwietnia stwierdził, że Rosja rozumie tylko pokój przez siłę, i poradził Moskwie, aby lepiej zarządzała własnym terytorium: „Zamiast fantazjować o ponownym podbiciu Warszawy, martwcie się o to, czy utrzymacie Chajszenwaj” [Władywostok - red.].

Radosław Sikorski podczas przemówienia w Sejmie. Warszawa, 23 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Oświadczenia rosyjskich urzędników to typowa rosyjska polityka szantażu, podkreśla Wołodymyr Ohryzko. Niestety – ona działa:

– Bo na Zachodzie jak diabły kadzidła boją się samego już tylko określenia „broń jądrowa”. A Rosja wymachuje nim na prawo i lewo, oficjalnie i nieoficjalnie. I właśnie na tym się opiera – nawiasem mówiąc, od wieków – rosyjska polityka wobec Zachodu: na zastraszaniu, kłamstwach i itp. Na razie to działa. Nasz ukraiński cel powinien polegać na wyjaśnieniu europejskim przyjaciołom, że Putin tak bardzo chce żyć, że tematu wojny z NATO w ogóle nie ma na agendzie.

Jeśli nie był w stanie przez trzy lata całkowicie zająć dwóch ukraińskich obwodów, to co tu mówić o zaatakowaniu NATO, jego połączonych sił, niezależnie od tego, jak bardzo by nie były teraz zdezorganizowane

Siedem krajów europejskich wezwało Trumpa i amerykański Kongres do nieulegania szantażowi i oszustwom Rosji. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych parlamentów krajów bałtyckich, Francji, Czech, Wielkiej Brytanii i Ukrainy 25 kwietnia opublikowali wspólne oświadczenie, w którym podkreślili konieczność bezkompromisowej ochrony suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Wezwali również do przyspieszenia procesu przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO oraz konfiskaty na rzecz Kijowa zamrożonych rosyjskich aktywów.

„Nie możemy powtórzyć błędów Monachium z 1938 roku. Negocjacje ze zbrodniarzem wojennym Putinem są bezsensowne: jego głównym celem jest osłabienie i upokorzenie naszego sojusznika, Stanów Zjednoczonych” – czytamy w ich oświadczeniu.

Ukraina oczekuje, że gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych będą tak silne, jak dla Izraela. Zdjęcie: OPU

Istnieje wiele spekulacji na temat tego, gdzie Rosja może zadać następny cios – czy to w celu przetestowania NATO, czy próby zniszczenia Sojuszu, czy też w celu bezpośredniej ekspansji terytorialnej. Wiele uwagi poświęca się oczywiście krajom bezpośrednio graniczącym z Rosją. Tyle że dla Rosji niekoniecznie muszą to być cele najbardziej atrakcyjne, uważa Keir Giles:

– Dla Rosji sensowne jest zaatakowanie tego systemu tam, gdzie są jego najsłabsze punkty. Jeśli więc macie kraj, który określił się jako współlider tak zwanej koalicji chętnych, jak Wielka Brytania, i jeśli wygląda na to, że może on wprowadzić wojska do Ukrainy, by spróbować wesprzeć ukraińską suwerenność, to kraj ten staje się celem dla Rosji.

Alternatywne sojusze i sojusznicy

W końcu Amerykanie wycofają się z Europy. Pytanie tylko o czas i algorytm działań – tzn. jak to zrobią, uważa dyrektor Centrum Strategii Obronnych Ołeksandr Chara. Na przykład nadal otwarta pozostaje kwestia strategiczna, czy Amerykanie zwiną swój parasol nuklearny nad Europą:

– Druga kwestia jest oczywista: NATO jest fundamentem obecnego systemu bezpieczeństwa. Jeśli Stany Zjednoczone ograniczą swoje zobowiązania, będzie to oznaczało, że trzeba przekształcić tę organizację, dostosowując ją do obecnych wyzwań – ale z zasobami znacznie bardziej ograniczonymi pod względem wojskowym i technologicznym.

Stany Zjednoczone są arsenałem demokracji, produkują duże ilości zaawansowanej broni, a poza tym częściowo zapewniają infrastrukturę, dowodzenie, wywiad i wsparcie technologiczne dla NATO. Zastąpienie tego wymaga czasu i inwestycji

Tak czy inaczej, Chara jest przekonany, Ukraina musi zintegrować swoje standardy ze standardami NATO, nie rezygnować z perspektywy członkostwa w Sojuszu, a w przypadku pojawienia się alternatywnych sojuszy bezpieczeństwa – zająć w nich miejsce.

Jednak obecnie Ukraina potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa. W swoich „pokojowych” propozycjach Stany Zjednoczone przerzucają własne zobowiązania wobec niej na kraje europejskie. Mimo to Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Ukraina oczekuje od USA silnych gwarancji bezpieczeństwa – takich jak w przypadku Izraela. Według prezydenta Ukrainy obecność kontyngentu amerykańskiego w Ukrainie nie jest warunkiem koniecznym, lecz niezbędne są dane wywiadowcze i systemy obrony przeciwlotniczej, w szczególności Patriot.

Keir Giles zauważa, że mimo głosów o malejącej roli NATO, nie było dotychczas mowy (przynajmniej publicznie) o pilnej potrzebie poszukiwania bardziej stabilnej i niezawodnej alternatywy dla Sojuszu:

– W rzeczywistości niektóre organizacje, które mogłyby służyć jako rdzeń lub prototyp takiej organizacji, zostały w znacznym stopniu odrzucone. Słyszymy wiele rozmów o tak zwanej koalicji chętnych, ale istnieją przecież Wielonarodowe Połączone Siły – kierowana przez Wielką Brytanię grupa krajów północnoeuropejskich, które miały takie samo podejście do bezpieczeństwa i chciały być gotowe do działania w czasach, w których NATO nie byłoby w stanie tego bezpieczeństwa zapewnić. Teraz właśnie nadszedł na to czas, tyle że o tej organizacji całkowicie zapomniano.

Największe coroczne manewry NATO - Dynamic Mariner/Flotex25. Zatoka Kadyksu, 28 marca 2025 r. Zdjęcie: AA/Abaca/Abaca/East News

Wśród Europejczyków dominuje jedna koncepcyjna luka, która według Gilesa bardzo hamuje europejskie myślenie o nowym środowisku bezpieczeństwa:

– Chodzi o to, w jaki sposób w tych okolicznościach Ukraina będzie dostawcą bezpieczeństwa, a nie jego konsumentem. Przecież Ukraina jest jednym z najważniejszych, najsilniejszych krajów i armii, jeśli chodzi o utrzymanie linii frontu przeciwko Rosji.

Dlatego alternatywy dla NATO w zakresie bezpieczeństwa są możliwe, lecz wymagają silniejszego wykazania się przywództwem ze strony krajów, które rozumieją, jak poważne i pilne jest to wyzwanie. Giles zauważa jednak, że europejscy przywódcy wciąż szukają rozwiązań, które nie dostrzegają tej rzeczywistości:

– Jak szybko Europa może być gotowa? Potrzeba dużo czasu, by zniwelować 30 lat niszczenia własnego potencjału militarnego. Widzimy znaczne inwestycje w obronność, na przykład w takich krajach jak Polska. Ale na zachód od Warszawy, w Europie Zachodniej, nadal jest sprzeciw, co oznacza, że te ważne inwestycje nie są nawet publicznie omawiane.

Tymczasem zwiększenie wydatków na obronność powinno być obecnie jednym z priorytetów Europy, uważa Giuseppe Spatafora. Bruksela powinna pomóc państwom członkowskim, na przykład poprzez specjalne instrumenty finansowe lub wspólne pożyczki

Pokazałoby to Stanom Zjednoczonym determinację Europy, a także pozwoliło jej samodzielnie wspierać Ukrainę:

– Po drugie, UE musi inwestować w strategiczne możliwości, kluczowe dla autonomicznego potencjału wojskowego: transport lotniczy, wywiad, obronę przeciwlotniczą i tak dalej. Muszą też być zasoby do prowadzenia wojny – od artylerii po duże armie. Bez tego powstrzymanie Rosji bez USA będzie niemożliwe.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Transatlantycki rozłam: czy Europa zdoła stworzyć nowy system bezpieczeństwa bez USA

Kateryna Tryfonenko
екран, мобільний телефон, гучномовець

<frame>Więcej wiedzy, mniej strachu - to hasło naszego nowego cyklu. Bo bezpieczeństwo to fakty, sprawdzone informacje, rzetelne argumenty. Im więcej będziemy wiedzieć, tym lepiej przygotujemy się na przyszłość.<frame>

Świadomość tego, czym jest bezpieczeństwo narodowe i z czego się składa, nie jest dziś przywilejem, ale koniecznością. Jeszcze ważniejsze jest jednak zrozumienie, że na wiele kluczowych obszarów bezpieczeństwa możemy wpływać sami – jako obywatele, mieszkańcy, a także migranci przebywający w Polsce. Bezpieczeństwo to nie tylko domena państwa, polityków i strategów. To nasza wspólna sprawa – codzienna praktyka oparta na wiedzy, współpracy i odpowiedzialności.

Główne obszary bezpieczeństwa narodowego to: bezpieczeństwo wojskowe, bezpieczeństwo sojusznicze, bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo informacyjne, bezpieczeństwo gospodarcze, bezpieczeństwo społeczne, bezpieczeństwo ekologiczne.

Na niektóre z tych obszarów wpływają decyzje podejmowane na szczeblu państwowym lub międzynarodowym. Ale są też takie, na które możemy wpływać my – tu i teraz. I musimy to robić razem niezależnie od pochodzenia, języka czy historii. Bo tylko wtedy zbudujemy społeczeństwo naprawdę odporne na kryzysy. Jedną z takich kluczowych dziedzin jest dziś bezpieczeństwo informacyjne, które staje się pierwszą linią obrony we współczesnym świecie.

W XXI wieku wojna nie zawsze zaczyna się od wybuchów bomb. Czasami zaczyna się od posta na Facebooku, zmanipulowanego filmu na TikToku lub wyrwanej z kontekstu wypowiedzi, którą ktoś wrzuca do informacyjnego młyna

Zanim spadnie pierwsza rakieta, pojawiają się fake newsy, plotki i rosnące poczucie, że „coś jest nie tak”. W erze cyfrowej wiedza staje się naszym pierwszym schronieniem, a odporność informacyjna – nową formą obrony cywilnej.

Dezinformacja nie zna granic, a jej cel jest jeden: podzielić społeczeństwo, zasiać nieufność i podważyć zaufanie do państwa. Ukraina zbyt dobrze zna ten scenariusz. Rosyjską agresję poprzedziła zakrojona na szeroką skalę kampania dezinformacyjna, w której krok po kroku podważano podstawy jedności społecznej. Niestety te same metody próbuje się dziś stosować w Polsce.

Zdjęcie: Shutterstock

Czy Ukraińcy zamieniają się z bohaterów w kozły ofiarne? Fałszywe narracje uderzają w najsłabszych, a czasem w tych, którzy są po prostu „nowi” i bardziej widoczni. Od miesięcy słyszymy, że Ukraińcy „nie pracują”, „żyją za 800+”, „jeżdżą lepszymi samochodami niż Polacy” i „psują rynek pracy”.

Brzmi znajomo? Tak działa dezinformacja – prosto, emocjonalnie, bez faktów. A prawda? Prawda jest zupełnie inna.

78% Ukraińców w Polsce albo pracuje, albo aktywnie szuka pracy. To wyższy wskaźnik udziału w sile roboczej niż wśród wielu grup obywateli polskich. Pracują dużo – w logistyce, budownictwie, gastronomii, opiece. Wszędzie tam, gdzie Polacy często nie chcą już pracować. Co więcej, ich obecność pomaga utrzymać tempo wzrostu gospodarczego, które, gdyby ich nie było, uległoby spowolnieniu. Mówiąc wprost, Polska potrzebuje Ukraińców tak samo, jak Ukraińcy potrzebują bezpiecznego miejsca do życia.

Pieniądze? Tak, płyną, ale w jedną stronę – do budżetu. Według raportu BGK „Wpływ migrantów z Ukrainy na polską gospodarkę”, opublikowanego w marcu 2025 r., na każdą złotówkę wypłaconą Ukraińcom w ramach zasiłku 800+ do budżetu w postaci podatków i składek wraca 5,4 złotego. Nie, to nie oznacza, że Ukraińcy „oddają pięć razy więcej”. To oznacza, że oni oddają więcej, niż dostają. I to są twarde liczby, a nie opinie z Internetu.

A te luksusowe samochody? Tak, niektórzy Ukraińcy przyjeżdżali do Polski drogimi samochodami. Bo w Ukrainie, tak jak w Polsce, są ludzie, którzy takie samochody mają.

Warto zadać sobie pytanie: „Gdybyś miał 15 minut na to, by uciec z Kijowa lub Charkowa pod ostrzałem, to co byś wybrał: autobus czy własny samochód?” To nie jest luksus. To ratunek. Samochód to często jedyna rzecz, którą możesz zabrać ze swojego zbombardowanego domu

800+ dla Ukraińców? Polityczna straszak. W kampanii wyborczej ten temat powrócił jak bumerang – wraz z twierdzeniem, że „jeśli zabierzemy Ukraińcom przywileje, to Polakom zostanie więcej”. Problem polega na tym, że to nie tylko populizm, ale także mydlenie oczu. Po pierwsze, nie jest jasne, czy wtedy cokolwiek się zmieni. Po drugie, nawet jeśli się zmieni, to ta zmiana dotknie niewielkiej części społeczeństwa. Bo przeważająca większość ukraińskich rodzin radzi sobie samodzielnie i nie potrzebuje 800+.

A co z relacjami społecznymi? Obserwujemy ochłodzenie nastrojów. Według badania przeprowadzonego w listopadzie 2024 roku przez firmę Info Saliens oraz raportu opublikowanego przez Centrum Mieroszewskiego jednym z najbardziej zauważalnych zjawisk jest „znaczny spadek pozytywnych opinii o Polsce i Polakach. W 2022 roku 83% Ukraińców miało dobre zdanie o Polakach, podczas gdy w listopadzie 2024 roku odsetek ten spadł do 41%. Jednocześnie wzrosła liczba osób, które odnoszą się do nich neutralnie, co świadczy o coraz bardziej pragmatycznym charakterze tych stosunków”.

Są ku temu powody. To dezinformacja, wyczerpanie i brak jasnych narracji rządu. Tyle że nie mówimy o konflikcie – mówimy o nieporozumieniu, które można naprawić. Ale tylko poprzez dialog i fakty.

W przestrzeni publicznej nie można również pominąć tematu Wołynia – tragicznego i bolesnego rozdziału wspólnej historii, który do dziś budzi silne emocje. To właśnie ta rana jest najczęściej wykorzystywana jako narzędzie podziału. Pojawiają się głosy, że Ukraińcy „nie chcą oddać ciał”, że nie ma woli współpracy, że pamięć o zbrodni jest świadomie tłumiona.

Ale trzeba jasno powiedzieć: Wołyń to tragedia dla obu narodów. To dramatyczna karta historii, która zasługuje na prawdę, pamięć i godność, a nie na instrumentalizację i wykorzystywanie jej do podsycania wrogości

Upamiętnienie ofiar i szacunek dla historycznej prawdy są ważne. Jednak równie ważne jest to, by historia nie stała się bronią w rękach politycznych narratorów. Bo nie możemy cofnąć czasu. Możemy jedynie zdecydować, co zrobimy z tą pamięcią – i czy pozwolimy jej dzielić nas w czasie, w którym najbardziej potrzebujemy jedności.

Dzisiaj stoimy przed nowymi wyzwaniami: wojną, kryzysami, dezinformacją, podważaniem podstaw bezpieczeństwa. W takich czasach historia powinna być drogowskazem, a nie przeszkodą. Musimy patrzeć w przyszłość razem. Polacy i Ukraińcy.

Dezinformacja jest bronią masowego rażenia. Trzeba powiedzieć wprost: Polska nie będzie bezpieczna, jeśli nie zbuduje systemu oporu wobec manipulacji informacyjnych. Edukacja medialna, umiejętność krytycznego myślenia, rozpoznawania fałszywych źródeł i świadomego korzystania z mediów – wszystko to powinno być tak samo ważne jak wiedza o lokalizacji najbliższego schronu przeciwbombowego. Wystarczy jedna umiejętnie podana fałszywa wiadomość, by wywołać panikę, wzbudzić oburzenie lub zablokować system.

Poznań, 24.08.2024. Marsz z okazji Dnia Niepodleglosci Ukrainy. Zdjęcie: Fot. Lukasz Gdak/East News

I tu Ukraińcy mogą odegrać ogromną rolę. Bo mają doświadczenie w walce z dezinformacją, znają narzędzia, wiedzą, jak reagować. W Ukrainie lokalni liderzy – nauczyciele, bibliotekarze, obrona terytorialna, organizacje społeczne – stali się informacyjnymi „latarnikami”, budując sieci zaufania. W Polsce również możemy tworzyć takich liderów i ich wspierać. A to bardzo pilna sprawa.

Dzisiejsze bezpieczeństwo narodowe to coś więcej niż tylko schrony i przepisy. To relacje międzyludzkie, zaufanie społeczne i higiena informacyjna. Wszystko zaczyna się od świadomości.

Jeśli chcemy być gotowi na kryzysy, musimy mówić o faktach, a nie o mitach. O ludziach, a nie o stereotypach. O współpracy, a nie o podziałach

Jedyny front to bezpieczne społeczeństwo. Ukraińcy nie są „gośćmi” – są częścią naszego społeczeństwa. Jeśli razem z nimi zbudujemy system obrony cywilnej, razem będziemy w stanie chronić się przed atakami nie z nieba, lecz z internetu.

Kto sieje strach, ten zbiera kliki. Kto krzewi wiedzę, buduje schronienie. Wojna informacyjna trwa. Albo nauczymy się ją prowadzić, albo przegramy jeszcze zanim padnie pierwszy strzał.

20
хв

Nie trzeba bomb, by wybuchła wojna. Wystarczy dobry fejk

Julia Boguslavska

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Ексклюзив
20
хв

Transatlantycki rozłam: czy Europa zdoła stworzyć nowy system bezpieczeństwa bez USA

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress