Exclusive
20
min

Parlament Europejski i Ukraina: pożegnanie z empatią

Na początku czerwca obywatele UE wybiorą Parlament Europejski. Tym razem wybory będą miały zauważalny ukraiński akcent – ale nie ze wszystkim będzie tak, jak chcielibyśmy my, obywatele Ukrainy

Jewhen Magda

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w dniach 6-9 czerwca. fot: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Parlament Europejski jest wybierany raz na 5 lat, w jego skład wejdzie 720 delegatów. Tym razem Wielka Brytania nie weźmie udziału w wyborach, ponieważ po brexicie przestała być członkiem Unii Europejskiej. I duch tego exitu towarzyszy procesowi wyborów do Parlamentu Europejskiego – Węgry i Słowacja nauczyły się szantażować Brukselę perspektywą swojego wystąpienia z UE. Natomiast w krajach „starej” Europy eurosceptycy stali się wyraźnie bardziej aktywni.

Parlament Europejski jest wybierany co 5 lat. Zdjęcie: Unia Europejska

Warto zauważyć, że w 5 krajach głosowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest dozwolone od 16. roku życia. W 2024 r. trend ten zostanie przejęty przez niektóre kraje związkowe Niemiec. Europa starzeje się, a jej przedstawiciele polityczni szukają możliwości zaangażowania młodych ludzi w kształtowanie władzy.

Należy jednak zrozumieć, że odmłodzenie procesu wyborczego doprowadzi również do pewnej radykalizacji jego wyników

Dziś Parlament Europejski jest zdominowany przez centroprawicową Europejską Partię Ludową, która idzie do urn z hasłem rozszerzenia Unii Europejskiej. Znajduje to odzwierciedlenie w wypowiedziach przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i innych liderów EPL. Von der Leyen, nawiasem mówiąc, już oświadczyła, że będzie starała się utrzymać na stanowisku, choć nie będzie to łatwe. Polityczny efekt sugestii, że EPL będzie pracować ze zwiększoną liczbą członków – 30 zamiast 27, jak obecnie – może być słabszy niż oczekiwano.

Prezydent Wołodymyr Zełenski podczas spotkania z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i premierem Belgii Alexandrem De Kroo. Zdjęcie: Administracja Prezydenta Ukrainy (APU)

Parlament Europejski można nazwać organem przedstawicielskim, który odzwierciedla krajobraz polityczny UE, określa strategiczne kierunki rozwoju Unii Europejskiej, zatwierdza przewodniczącego Komisji Europejskiej i może odwołać rząd UE (tak się jeszcze nie stało, ale sytuacja może się zmienić). Zwykle Parlament Europejski nie słynie, ogólnie rzecz biorąc, z szybkiego reagowania na wydarzenia, ale w miarę zbliżania się wyborów potrafi działać prężniej. Przykładem jest niedawna głośna decyzja o niezatwierdzeniu sprawozdania finansowego Rady Europejskiej do czasu podjęcia przez kraje członkowskie Unii decyzji w sprawie przekazania Ukrainie systemów obrony powietrznej Patriot.

Eurodeputowani nie różnią się zbytnio od swoich kolegów parlamentach krajowych, jeśli chodzi o dążenie do utrzymania władzy

Warto zauważyć, że Ursula von der Leyen nie jest jedyną potężną kobietą w europarlamencie. Bardzo wpływowe są też Georgia Maloney i Marine Le Pen, reprezentujące europejską prawicę, i Sarah Wagenknecht, reprezentantka nowej lewicy. Europejska polityka często ma twarz nowoczesnej kobiety.

Na przebieg wyborów wpływ będzie miał także los co najmniej jednego człowieka – słowackiego premiera Roberta Ficy, który pozostaje w szpitalu po próbie zamachu.

Zamach na sojusznika głównego europejskiego politycznego łobuza Viktora Orbana był zbyt „na czasie”

Czynnik ukraiński będzie miał wpływ na wybory do Parlamentu Europejskiego, ponieważ nasi współobywatele, którzy uciekli przed wojną, są obecni nie tylko w europejskich stolicach. Nie stali się jeszcze obywatelami Unii Europejskiej, ale liczba Ukraińców w UE i intensywność konfrontacji rosyjsko-ukraińskiej sugerują, że kwestia ta szybko stanie się istotna. W obecnych, 10. już, wyborach do Parlamentu Europejskiego osobisty wpływ Ukraińców nie będzie zbyt duży, ale za 5 lat sytuacja znacznie się zmieni.

Kwestia ukraińska będzie odgrywać katalityczną w wyborach do Parlamentu Europejskiego rolę katalizatora. Podczas gdy EPL mocno podkreśla perspektywy integracji europejskiej naszego kraju, stanowiska prawicy, eurosceptyków i nowej lewicy będą się różnić. Nie tylko z powodu ich braku empatii wobec Ukraińców. Także dlatego, że polityka wymaga maksymalnego odróżnienia się od programu głównego konkurenta. Nawiasem mówiąc, europejscy eksperci sugerują, że frakcja Tożsamość i Demokracja, która jednoczy prawicowe siły polityczne, może stać się trzecią co do wielkości w następnym europarlamencie.

Polaryzacja poglądów politycznych oznacza również wzmocnienie drugiej strony, a niemiecka polityczka Sarah Wagenknecht przygotowuje się, by na tym skorzystać. W polityce krajowej zrobiło się dla niej za ciasno, więc postanowiła działać na poziomie kontynentalnym. Już teraz oferuje wyborcom wybór między wojną a pokojem – a ta słabo zamaskowana kremlowska narracja może znaleźć poparcie wśród wielu z nich.

Sarah Wagenknecht sprzeciwia się pomocy dla uchodźców i dostawom broni dla Ukrainy. Zdjęcie: Shutterstock

Co do Rosji i jej ingerencji w wybory: wygląda na to, że Kreml powraca do „aktywnych działań” w krajach, które uważa za nielojalne, pokazując tym samym, że nie warto kłócić się z Putinem. Seria podpaleń w Polsce i krajach bałtyckich ma na celu nie tylko destabilizację sytuacji, ale także zasianie ziarna nieufności w środowisku postsowieckiej emigracji – nie tylko wśród Ukraińców, ale także wśród Rosjan i Białorusinów.

Wśród nich rosyjskie służby specjalne aktywnie rekrutują potencjalnych prowokatorów

Jednak te przestępcze działania to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Rozprzestrzenianie dezinformacji i podżeganie do ksenofobii, możliwe cyberataki i kampanie dyskredytujące wybory jako demokratyczną procedurę stają się coraz bardziej widoczne. Kreml dobrze przestudiował mechanizmy demokratyczne, chcąc podważyć ich działanie. A wybory, które odbędą się w całej UE, są dobrą okazją do destrukcyjnej kampanii.

Ukraina powinna być przygotowana na to, że listy jej przyjaciół i krytyków w Parlamencie Europejskim ulegną pewnym zmianom

I choć oficjalna linia poparcia dla naszego kraju w konfrontacji z Rosją raczej się nie zmieni, sceptyczne, jeśli nie obraźliwe, głosy będą coraz częściej słyszane na biegunach europejskiej polityki. Oznacza to, że Ukraina musi więcej współpracować z europejskimi politykami, dziennikarzami i działaczami społeczeństwa obywatelskiego, by stać się bardziej zrozumiałą i przewidywalną.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jewhen Magda to ukraiński politolog, historyk, dziennikarz, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. Autor książek „Wojna hybrydowa. Przetrwaj i wygraj” oraz „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy”. Znalazł się w pierwszej dziesiątce ekspertów politycznych i analityków Ukrainy w rankingu edycji „Komentari” w 2020 roku.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Trump podczas spotkania z Meloni w Gabinecie Owalnym. Waszyngton, 17 kwietnia 2025 r. Zdjęcie: Alex Brandon/Associated Press/East News

Na oficjalnych zdjęciach z włoską premierką prezydent USA jest uśmiechnięty i nie ukrywa, że darzy Meloni szczególną sympatią. Złośliwi podejrzewają nawet, że się w niej podkochuje – i to dlatego jego stosunek do Meloni jest znacznie lepszy niż do Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Olafa Scholza, którym nie szczędził krytyki w serwisie X.

W rzeczywistości Meloni ma do wykonania aż dwie misje. O pierwszej świat dowiedział się po słynnym skandalu z udziałem Trumpa, J. D. Vance’a i Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Następnego dnia włoska premierka spotkała się z ukraińskim przywódcą w Londynie, gdzie wezwała go do unikania napięć ze Stanami Zjednoczonymi i udzieliła kilku cennych rad.

– Uważam, że bardzo ważne jest, abyśmy unikali ryzyka rozłamu Zachodu. Myślę też, że w tej kwestii Wielka Brytania i Włochy mogą odegrać ważną rolę w budowaniu mostów – powiedziała wówczas.

Wskutek wsparcia tych dwóch państw Stany Zjednoczone wznowiły wymianę danych wywiadowczych i wyraziły zgodę na dalsze dostawy broni dla Ukrainy

Meloni wysoko oceniła spotkanie Trumpa i Zełenskiego, które odbyło się podczas pogrzebu papieża. Podczas rozmowy w bazylice św. Piotra obaj przywódcy już się nie kłócili, lecz spokojnie wymienili uwagi na temat ram planu pokojowego. W poście na oficjalnym koncie partii Meloni, Braci Włochów, nawiązano do działań dyplomatycznych włoskiej przywódczyni, które były „starannie i dyskretnie zaplanowane, bez dążenia do bycia w centrum uwagi, nawet gdy na Rzym, stolicę chrześcijaństwa, były skierowane oczy całego świata”.

Spotkanie Zełenskiego z Meloni w Rzymie. Zdjęcie: OPU

Premierka Włoch odbyła też w Watykanie rozmowę z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Unia Europejska ma nadzieję, że Meloni może skłonić amerykańskiego prezydenta do zawarcia nowej umowy handlowej i ponownego przeglądu ceł, by Europejczycy mogli uniknąć wojny handlowej z USA. Meloni wzięła na siebie misję posłańca Europy, zwłaszcza że amerykański przywódca unika rozmów telefonicznych z przewodniczącą KE.

Unia Europejska ma trzy miesiące na to, by przekonać Trumpa do niewprowadzania 20-procentowych ceł na unijny eksport do USA. Obecnie produkty unijne są opodatkowane podstawową stawką 10 procent, a 25-procentowymi cłami na stal, aluminium i samochody.

Dla samej Meloni sytuacja ta oznacza wzmocnienie jej pozycji w Unii Europejskiej

W grudniu ubiegłego roku „Politico” nazwało włoską premierkę gwiazdą europejskiej polityki. Napisano nawet wprost, że liderka Braci Włochów w ciągu kilku lat „przeobraziła się z marginalnej postaci politycznej w jedną z kluczowych figur na europejskiej i światowej arenie”.

Premierka Włoch została uznana przez „Politico” za najbardziej wpływową osobę w Europie w 2025 roku. Zdjęcie: IPA/ABACA/Abaca/East News

„Dzisiaj jeśli chcesz rozmawiać z Europą, to telefon do Giorgii Meloni jest oczywistym wyborem. Nawet takie postaci jak Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i doradca nowo wybranego prezydenta USA Donalda Trumpa, zwracają się do włoskiej premierki w celu omówienia kwestii strategicznych” – napisał wspomniany opiniotwórczy serwis.

Co takiego jest w Meloni? Przed jej zwycięstwem w wyborach w 2022 roku twarzą włoskiej prawicy był Silvio Berlusconi – znany ze skandalicznych imprez magnat medialny, lubiący oszukiwać na podatkach, a przy tym przyjaciel Putina

Partia Meloni pojawiła się na scenie politycznej, gdy ekscesy tego kontrowersyjnego miliardera zaczęły wywierać destrukcyjny wpływ na życie polityczne we Włoszech.

Bracia Włosi stali się zdrową alternatywą, która przekonała wyborców, że prawica jest zdolna zajmować się pracą na rzecz państwa, a nie tylko taplać się w basenach z gwiazdami telewizji i hostessami. Z czasem Meloni, ideowo ultranacjonalistyczna i radykalna, zdołała zaprezentować się światu jako polityczka, z którą gotowi są współpracować zarówno w Brukseli, jak w Waszyngtonie.

Meloni jest też jedną z nielicznych osób w Europie, które mogą jak równa z równym dyskutować Emmanuelem Macronem, twardo spierając się z nim o politykę fiskalną, społeczną i kryzys migracyjny
Macron i Meloni podczas szczytu „koalicji chętnych” w Paryżu. 27 marca 2025 r. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Zachodni analitycy twierdzą, że sukces w stosunkach z Trumpem Meloni zawdzięcza nie tylko urodzie i wyrafinowanemu stylowi. Potrafi bowiem znaleźć równowagę między radykalnymi ideami swojej partii a pragmatyczną współpracą z międzynarodowymi partnerami. Jej przywództwo zapowiada nową erę zmian w polityce europejskiej, w której liberalne podejście ustępuje miejsca nowym twarzom silnie skupionym na kwestiach narodowych. Można również z całą pewnością stwierdzić, że Giorgia Meloni, Kaja Kallas i Ursula von der Leyen to zespół na trudne czasy, który będzie sprzątał europejską stajnię Augiasza, pozostawioną przez mężczyzn chcących przyjaźnić się z Putinem.

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji

20
хв

Ulubienica Trumpa. Jak Giorgia Meloni stała się arbitrem między Waszyngtonem, Brukselą i Kijowem

Marina Daniluk-Jarmolajewa
Donald Trump, Kamalv Harris, Times Square, Nowy Jork

Kiedy rozmawiałam z ludźmi w Polsce o tym, które imperium wybraliby, gdyby ich kraj był w potrzebie, odpowiedź zawsze brzmiała: „Amerykę”. Teraz wydaje się, że to się zmienia.

Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle było w Ameryce przed Trumpem. Jeśli już, to uważam Trumpa za osobę po prostu otwarcie mówiącą o rzeczach, które amerykański rząd robił przez wieki. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to, co Trump robi, jest w porządku – ale on jest w tym szczery. W końcu administracja Bidena deportowała średnio 57 000 osób miesięcznie, podczas gdy administracja Trumpa odesłała w zeszłym miesiącu 37 660 osób, a mimo to nigdy nie słyszeliśmy o planach Bidena dotyczących deportacji. Chwalimy liberałów za ich zaangażowanie na rzecz praw człowieka, ale co tak naprawdę osiągnęli? Nie chronią praw kobiet, pozwalają na ludobójstwo Palestyńczyków, aresztują studentów za udział w protestach, umożliwiają Rosji kontynuowanie jej zbrodni i ograniczają naszą wolność słowa.

I mimo to oczekuje się, że będziemy na nich głosować, bo są „mniejszym złem”? Wciąż słyszę, że odpowiedzialność za naszą przyszłość „spoczywa w rękach młodych ludzi”, ponieważ to starsze pokolenie spowodowało cały ten bałagan. Oczekuje się ode mnie, że będę protestować, głosować, organizować się – podczas gdy jestem od tego wszystkiego odcinana. Jaką demokracją była Ameryka, skoro mamy wybór tylko między dwoma złami, a oba są wspierane przez te same potężne interesy?

Myślę, że patrząc na Amerykę musimy zadać sobie pytanie: „Dla kogo ona kiedykolwiek była dobra?” To zawsze był kraj dobry dla białego Amerykanina, a teraz jest dla niego prawdopodobnie jeszcze lepszy. Jednak czy kiedykolwiek to był dobry kraj dla kobiet? Czy kiedykolwiek ten kraj był dobry dla ludzi o innym kolorze skóry niż biały? Myślę, że zapominamy o tym, idealizując Amerykę.

To nigdy nie był wielki kraj i nigdy nie będzie „znowu wielki”, chyba że przeszłością, do której się odnosimy, jest to kolonialne, rasistowskie imperium, które Trump chce przywrócić

Patrząc na „amerykański sen” z perspektywy postkomunistycznego kraju w Europie Wschodniej można dość łatwo go idealizować. Niemniej zawsze staram się przypominać ludziom z Europy Wschodniej, że społeczeństwo, bezpieczeństwo, edukacja i opieka zdrowotna, które mamy tutaj, są milion razy cenniejsze niż wyidealizowana wersja tego, jak mogłoby wyglądać ich życie w kapitalistycznej utopii Ameryki.

Niedawno odwiedziłam Nowy Jork. Chociaż jest to jedno z najdroższych miast w USA, wzrost cen, do którego doszło w ciągu ostatniego roku, zszokował mnie. Słyszałam od znajomych, że nie stać ich na czynsz, bo został podniesiony o 25%. Niektórzy z nich nie byli w stanie znaleźć pracy od zeszłego lata – a mówiąc o pracy mam na myśli jakąkolwiek pracę, w tym w kawiarni lub sklepie spożywczym. A to są ludzie, którzy ukończyli prestiżowe uniwersytety, jak Columbia czy Uniwersytet Nowojorski.

William Edwards i Kimberly Cambron biorą ślub w Walentynki na Times Square w Nowym Jorku 14 lutego 2025 roku. Zdjęcie: Kena Betancur/AFP

Ceny żywności wciąż rosną. W zeszłym roku za artykuły spożywcze, które wystarczały mi na około 10 dni, płaciłam około 120 dolarów. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku ostatnio, ta kwota się podwoiła. Oczywiste jest, że Trump chce załamania gospodarki, by na wszystko było stać 1% społeczeństwa – ale co dalej?

Czy ci wszyscy ludzie, których nie stać na nic, mają trafić do aresztu i stać się kolejną grupą świadczącą niewolniczą pracę na rzecz amerykańskiego supermocarstwa? Taki jest plan Trumpa?

Bezdomność w Ameryce to kolejna rzecz, którą zauważyłam dopiero po roku mojej nieobecności tam. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że Amerykanie są na nią jeszcze bardziej obojętni niż wcześniej. Wzrost liczby ludzi biorących narkotyki na ulicach jest przerażający, a epidemia fentanylu szybko zmienia kolejne miasta w „miasta zombie”. To był poważny problem już w czasie pandemii, lecz teraz jest jeszcze poważniejszy. Coraz więcej osób nie stać na opłacenie czynszu – i coraz więcej z nich ląduje na ulicy. Chociaż widok narkotyzujących się ludzi budzi u mnie strach, jeszcze silniejsza jest we mnie złość. Dlaczego nikt im nie pomaga? Jak Amerykanie mogą być tak nieczuli, patrząc na ludzi umierających codziennie na ulicach?

Teraz Trump chce zdelegalizować bycie bezdomnym. Wykorzysta tych, których nie da się zamknąć w kapitalistycznym systemie, jako kolejną siłę niewolniczej pracy w amerykańskich więzieniach.

Bezdomni jedzą lunch w Święto Dziękczynienia, przygotowany przez organizację non-profit Midnight Mission dla prawie 2000 osób w dzielnicy Skid Row w centrum Los Angeles, 25 listopada 2021 r. Zdjęcie: Apu GOMES/AFP

Ameryka powoli się rozpada, jak każde imperium, tyle że jej problemy nie pojawiły się z dnia na dzień. Narastały od dawna – problemy systemowe, które zostały przegapione lub zlekceważone przez obywateli. Pęknięcia w fundamentach istniały od lat w kraju, którego rdzeń oparto na ludobójstwie i niewolnictwie, tyle że teraz nie można ich już zignorować.

Jak więc obywatele tego kraju mogą nadal odwracać wzrok i nie podejmować działań? Bo łatwiej im siedzieć w domu, rozpraszając się rozrywką, mediami społecznościowymi lub codziennymi obowiązkami, niż konfrontować się z trudnymi realiami tego, co dzieje się wokół. Ze smutkiem uświadamiam sobie, że powaga sytuacji dociera do wielu Amerykanów dopiero wtedy, gdy ucierpi ich własność. Dopiero gdy zagrożony jest ich dobytek, poczucie bezpieczeństwa czy codzienne życie, zaczynają rozumieć, że zmiana nie nastąpi poprzez bierne obserwowanie albo czekanie. Pilna potrzeba wyjścia na ulice, domagania się działań, staje się jasna dopiero wtedy, gdy osobiście odczuwa się skutki bezczynności. Ale z historii wiemy, że wtedy jest już za późno.

„Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą.

Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych.

Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem.

Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną”.

Martin Niemöller

20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Melania Krych

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Transatlantycki rozłam: czy Europa zdoła stworzyć nowy system bezpieczeństwa bez USA

Ексклюзив
20
хв

Stefanie Babst: – USA mogą wyjść z NATO za 5 do 10 miesięcy

Ексклюзив
20
хв

Umowa Trumpa o ukraińskich złożach: szansa czy pułapka

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress