Jest jedną z najjaśniejszych przedstawicielek współczesnej ukraińskiej sceny muzycznej. Jej żywiołowy talent i unikalny styl podbiły nie tylko Ukrainę. Znana z mocnych tekstów i szczerych opowieści o życiu zwykłych ludzi raperka Alyona Alyona stała się głosem nowego pokolenia. Ale interesuje się nie tylko muzyką. Jest też zaangażowana w wolontariat i pomoc osobom dotkniętym tym, czego Rosja dopuszcza się w Ukrainie.
Oksana Szczyrba: Jesteś ambasadorką ukraińskiej kultury. Po Eurowizji cały świat śpiewał Twoje piosenki po ukraińsku. Co to dla Ciebie oznacza? Jak w czasie wojny postrzegasz swoją rolę jako piosenkarki?
Alyona Alyona: Kiedy cały świat śpiewa piosenki w twoim języku, oznacza to, że ten świat zrobił kolejny krok w stronę poznania tego języka i tej kultury – i twojego narodu w ogóle. To ważne i naprawdę uważam, że ludzie powinni słuchać piosenek niezależnie od języka, bo każdy język jest na swój sposób piękny, każdy ma własne brzmienie. To bardzo ważne, by odkrywać coś nowego – w ten sposób odkryjesz nową kulturę muzyczną. Każdy piosenkarz czy muzyk jest nośnikiem swojej kultury, kraju i miłości, bo to właśnie miłość niesiemy poprzez muzykę.
Ja niosę ją najlepiej, jak potrafię, i cieszę się, że świat to widzi, że ludzie to czują i akceptują, nawet nie znając ukraińskiego
Co oznacza dla Ciebie bycie ukraińską artystką za granicą? Jak reprezentujesz Ukrainę w Polsce przez swoją muzykę?
Oznacza przede wszystkim możliwość podziękowania wszystkim przyjaznym krajom za pomoc Ukrainie. W każdym wywiadzie to dla mnie temat numer jeden. Mam też możliwość wspierania tych Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i zamieszkania za granicą – inspirowania ich do nauki języków krajów, w których mieszkają, do posyłania dzieci do zagranicznych szkół, do pracy, do pomocy Ukrainie w walce.
Jednego dnia przemawiasz w europejskiej stolicy, a następnego jesteś na linii frontu. Jak łączysz te dwa światy?
Koncerty dla cywilów w Ukrainie i Europie bardzo się różnią od tych dla ukraińskich żołnierzy. Artysta jest nicią, która łączy te dwa różne światy. Na front przynoszę miłość i uwagę. Sprawiam, że żołnierze rozumieją, że my tutaj, w cywilu, nie zapomnieliśmy o wojnie, że każdego dnia robimy wszystko, co w naszej mocy, by przyspieszyć zwycięstwo. I że każdego żołnierza traktujemy z szacunkiem. Nasza kreatywność ma również na celu przywrócenie ich do kręgu rodziny, do poprzedniego życia – przynajmniej na chwilę – i sprawienie, by poczuli się lepiej. Nie chodzi o taniec, chodzi o atmosferę.
Kiedy później występuję dla cywilów, przynoszę im coś od żołnierzy – jakieś emocje, prośby, słowa – i dzięki temu rozumiem, że to jest właśnie nić łącząca te dwa światy
Jak zmieniło się postrzeganie Ukrainy i Ukraińców?
Kiedy podróżuję po Europie, najbardziej imponuje mi nieoceniający stosunek ludzi do siebie nawzajem. W większości krajów europejskich istnieje poczucie wolności wyboru i wyrażania siebie. Miło jest widzieć, jak różni ludzie wyrażają siebie tak, jak chcą – i szanują siebie nawzajem. To jest chyba to, co robi na mnie największe wrażenie. Stosunek do Ukraińców zmienił się w 100 procentach. Po pierwsze, ludzie o nas wiedzą. Wiele osób dowiedziało się, że Ukraina jest niezależna, że mamy odrębny język, historię i tradycje. Po drugie, to ujmujące widzieć współczucie i zrozumienie w oczach wielu ludzi. To właśnie daje mi nadzieję, że nawet nie rozumiejąc siebie nawzajem, ludzie mogą współczuć komuś w rozpaczy i wyciągnąć pomocną dłoń.
Przez jakiś czas mieszkałaś w Polsce. Co było dla Ciebie wyzwaniem?
Lubię język polski. Niesie ze sobą szacunek do drugiego człowieka. Ukraince bardzo łatwo się go nauczyć. Rozumiesz lub możesz zrozumieć około 40% tego, co się w Polsce mówi, a to jest bardzo ważne. Wyzwaniem były dla mnie codzienne rzeczy, których nie rozumiesz od razu. Na przykład kupowanie biletów. Wchodzisz do metra, a tam są automaty. Na początku nic tego wszystkiego nie pojmujesz, bo to ich, Polaków, system transportu, do którego są przyzwyczajeni. I nie zawsze znajdzie się ktoś, kto może pomóc. Często się spieszę i przez takie przeszkody mogę się spóźnić. Ale zawsze mogę wziąć hulajnogę i pojechać ścieżkami rowerowymi.
„Moje życie to ciągła podróż, czasami nawet zapominam, jaki jest dzień, i nie wiem, która godzina. Jednak coraz lepiej rozumiem, czego chcę, i każdego dnia zachodzą we mnie zmiany” - napisałaś o sobie. Jakie są zmiany zaszły w Tobie od początku inwazji?
Największą są przewartościowania. Rzeczy, zwłaszcza materialne, które wczoraj odgrywały dużą rolę, dziś straciły na wartości. Teraz każdy dzień jest twoim dniem. Daj z siebie wszystko, nie miej zbyt wielu rzeczy, po prostu noś to, co masz, zużywaj to i kupuj nowe. Nie ma czasu na odkładanie na później dobrego uczynku lub dobrego słowa – musisz żyć tu i teraz. Mów, działaj i naucz się słuchać siebie, poświęcać sobie czas. Bo przez pierwsze dwa lata inwazji nikt nie myślał o sobie. Wiele osób przybrało na wadze, bardzo postarzało się na twarzy, bo każdy myślał o innych, a ciało zaczęło się poddawać.
Wielu moich znajomych bierze teraz leki antydepresyjne, ponieważ układ nerwowy nie wytrzymuje takiego obciążenia, a ciało prosi, by pomyśleli o sobie. A to jest najtrudniejsza rzecz do zrobienia
Jak ukraińskie społeczeństwo radzi sobie z wyzwaniami?
Ludzie mogą poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami tylko wtedy, gdy są zjednoczeni. O tym właśnie była moja i Jerry’ego Heila piosenka na Eurowizji. Chcieliśmy przypomnieć ludziom o jedności. Kiedy jesteś sam, jesteś wojownikiem w polu, ale będzie ci bardzo trudno. Kiedy ludzie są zjednoczeni, jest siła synergii. Coś, co pomaga ludziom sobie radzić.
Wszystkie zdjęcia: materiały prasowe
Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!