Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
PreferencjeOdrzućAkceptuj
Centrum preferencji prywatności
Pliki cookie pomagają witrynie internetowej zapamiętać informacje o wizytach użytkownika, dzięki czemu przy każdej wizycie witryna staje się wygodniejsza i bardziej użyteczna. Podczas odwiedzania witryn internetowych pliki cookie mogą przechowywać lub pobierać dane z przeglądarki. Jest to często konieczne do zapewnienia podstawowej funkcjonalności witryny. Przechowywanie może być wykorzystywane do celów reklamowych, analitycznych i personalizacji witryny, na przykład do przechowywania preferencji użytkownika. Twoja prywatność jest dla nas ważna, dlatego masz możliwość wyłączenia niektórych rodzajów plików cookie, które nie są niezbędne do podstawowego funkcjonowania witryny. Zablokowanie kategorii może mieć wpływ na korzystanie z witryny.
Odrzuć wszystkie pliki cookieZezwalaj na wszystkie pliki cookie
Zarządzanie zgodami według kategorii
Niezbędne
Zawsze aktywne
Te pliki cookie są niezbędne do zapewnienia podstawowej funkcjonalności strony internetowej. Zawierają one pliki cookie, które między innymi umożliwiają przełączanie się z jednej wersji językowej witryny na inną.
Marketing
Te pliki cookie służą do dostosowywania nośników reklamowych witryny do obszarów zainteresowań użytkownika oraz do pomiaru ich skuteczności. Reklamodawcy zazwyczaj umieszczają je za zgodą administratora witryny.
Analityka
Narzędzia te pomagają administratorowi witryny zrozumieć, jak działa jego witryna, jak odwiedzający wchodzą w interakcję z witryną i czy mogą występować problemy techniczne. Ten rodzaj plików cookie zazwyczaj nie gromadzi informacji umożliwiających identyfikację użytkownika.
Potwierdź moje preferencje i zamknij
Skip to main content
  • YouTube icon
Wesprzyj Sestry
Dołącz do newslettera
UA
PL
EN
Strona główna
Society
Historie
Wojna w Ukrainie
Przyszłość
Biznes
Opinie
O nas
Porady
Psychologia
Zdrowie
Świat
Edukacja
Kultura
Wesprzyj Sestry
Dołącz do newslettera
  • YouTube icon
UA
PL
EN
UA
PL
EN

Historie

Co tydzień Sestry publikują historie naocznych świadków rosyjskich zbrodni wojennych. Świat musi usłyszeć ich głos, a przestępcy muszą zostać ukarani

Filtruj według
Wyszukiwanie w artykułach
Wyszukiwanie:
Autor:
Exclusive
Wybór redakcji
Tagi:
Wyczyść filtry
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Historie

Materiały ogółem
0
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Najtrudniej rozpakować walizkę w głowie. Bo to zgoda, że nie wrócę długo do Ukrainy

Dwa razy uciekaliśmy przed wojną. W 2014 r. z Doniecka do Odessy, a w 2022 r. z Odessy do Rumunii. Mówię wszystkim, że jestem z Doniecka. To jedyne miejsce, w którym czuję się jak w domu. Tam chodziłam do szkoły i mieszkałam przez 20 lat. To mój dom. Jestem pochodzenia koreańskiego, ale czuję się Ukrainką. Kiedy to mówię ludzie są zaskoczeni, bo na taką nie wyglądam. Ale zdecydowanie nią jestem

24 lutego nie był dla nas wielkim zaskoczeniem. Mieliśmy już podobne doświadczenia i rozumieliśmy, że trwająca wojna w Donbasie nie może nie rozprzestrzenić się na całą Ukrainę. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Ale skala tego była niesamowita. Miałam nadzieję, że to się szybko skończy. Dlatego zostaliśmy w Odessie. Kupiliśmy wodę, jedzenie, przygotowaliśmy się na to, że będziemy musieli mieszkać w schronach. Nie chcieliśmy wyjeżdżać. Ale dzieci.... Mam dwóch synów. Niebezpiecznie było już wychodzić na spacer. Bezpieczeństwo moich dzieci jest najważniejszą rzeczą w moim życiu. Zaczęliśmy więc myśleć o opuszczeniu Ukrainy.

Do granicy szliśmy pieszo 10 kilometrów. Z dziećmi

Nie mieliśmy planu - gdzie iść, co robić. Nic nie wiedzieliśmy. Najbliższym krajem była Mołdawia, więc tam pojechaliśmy. Ja, moja mama, moja siostra i moje dzieci. To było nasze towarzystwo. Mój mąż jest obywatelem USA. Był tam w tym czasie. Później rozwiedliśmy się, ponieważ nigdy nie rozumiał mojej wojny. Nie jest Ukraińcem. Nie mógł tego zrozumieć

Kolejka na granicy ukraińsko-mołdawskiej miała dziesięć kilometrów. Postanowiliśmy przejść ją pieszo, bo siedzenie w samochodzie przez cały dzień z dwójką dzieci było koszmarem.. To właśnie ta przeprawa zmieniła mnie. Początek marca, deszcz, błoto pod stopami, bardzo zimno. Kobiety z małymi dziećmi i walizkami. Pamiętam kobietę z dwiema walizkami i dzieckiem na rękach. Żadnej pomocy ani wsparcia. Zostawiła swoje walizki na drodze, bo nie miała siły ich nieść.

Synek Inessy

Widzieliśmy mężczyzn towarzyszących swoim rodzinom do granicy, a następnie wyjeżdżających. Do Odessy. Pieszo. Strasznie było na to patrzeć. Szczególnie bolesny był widok mojego najstarszego syna. Miał wtedy 12 lat, szedł i płakał. Patrzył na to wszystko i powiedział: "Tak mi żal tych ludzi". Dwunastoletnie dziecko płakało z żalu nad tym, co widziało.

Kiedy przekroczyliśmy granicę, zaczął padać grad. Dużo ludzi. Nadchodzą. Mokrzy. Zmęczeni. Przestraszeni. To było jak film o apokalipsie.

Ludzie z Mołdawii przybiegli do nas, nawet przez granicę, aby nam pomóc. To było niesamowite. Ale nie poczułem żadnej ulgi. Nie zostaliśmy w Mołdawii. Pojechaliśmy do Rumunii. Bukareszt był najbliższym miejscem, gdzie znajdowała się ambasada Korei Południowej. Zamierzaliśmy tam polecieć. Złożyliśmy już wnioski wizowe. Ale coś mnie powstrzymywało. Postanowiłam zostać w Rumunii, bo czułam, że mogę się tu przydać.

Розпакувати валізу найважче — вона в голові

Odetchnęłam z ulgą, kiedy zaczęłam pomagać Ukraińcom i Rumunom we wspieraniu uchodźców. Sami zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia naszego domu i wiem, jakie to trudne doświadczenie. Wiem, co myślą ludzie w takiej sytuacji. Oni czekają. Żyją na walizkach. Rozpakowanie tej walizki to najtrudniejsza rzecz do zrobienia. Jest w twojej głowie. Oznacza to, że zgadzasz się żyć tu przez długi czas. Nikt nie chciał być z dala od Ukrainy przez długi czas. Ale musieli.

Szukałam miejsca, w którym mógłbym się przydać. Znalazłam punkt Romexpo, gdzie sortowano ubrania i zbierano produkty. Tam poznałam dwie dziewczyny, które opowiedziały mi o ciekawym miejscu w Bukareszcie, w którym Rumuni założyli Meeting Point - miejsce spotkań Ukraińców. Można tam było za darmo napić się kawy lub herbaty, porozmawiać i wziąć udział w różnych zajęciach. W tamtym czasie było to bardzo ważne miejsce dla nas wszystkich. Postanowiłam dołączyć do tej inicjatywy i poprowadziłam tam klub anglojęzyczny. To właśnie tam poznałam Katię, z którą pracujemy do dziś. Katia, podobnie jak ja, opuściła Ukrainę, aby ratować swoje dziecko. W Meeting Point prowadziła zajęcia z dziećmi. Mój najmłodszy syn od razu się w niej zakochał. Nie otwiera się przed nikim, ale otworzył się przed Katią.

Malwa dla ukraińskich kobiet

Wsparcie jest bardzo ważne. Wiem o tym. Wiem to od 2014 roku. Tutaj, w Rumunii, zdałam sobie sprawę, że mogę je dać kobietom, które zostały zmuszone do opuszczenia naszej Ukrainy. Razem z Katią postanowiłyśmy stworzyć klub dla ukraińskich kobiet. Poszukiwałyśmy osób, które prowadziłyby różne wydarzenia edukacyjne i zajęcia dla dzieci, warsztaty dla kobiet i udzielały wszelkiego rodzaju pomocy informacyjnej. W kwietniu 2022 roku otworzyliśmy Centrum Malwa. Jest to niezależna humanitarna organizacja obywatelska pomagająca Ukraińcom, stworzona przez nas, Ukraińców.

Malwa Centre gromadzi wiele Ukrainek

Długo szukaliśmy lokalu i funduszy. Wiele osób nam pomagało. A kiedy w końcu się udało naprawdę mi ulżyło. To był mój główny cel: być użyteczną. Cały czas zbieramy produkty dla tych, którzy ich potrzebują. Kiedy Rosjanie wysadzili elektrownię wodną w Kachowce, wysłaliśmy 12 ciężarówek z pomocą humanitarną. Kiedy w Turcji miało miejsce to straszne trzęsienie ziemi, poszłam do ambasady i zapytałam: "Jak możemy wam pomóc?". I pomogliśmy. Za każdym razem. W każdy możliwy sposób. Czuję taką potrzebę. I odwdzięczam się tym samym. Rumuni bardzo nam pomagają. Na przykład przed Nowym Rokiem przyszła do naszego ośrodka Rumunka i zaproponowała: "Niech wasze dzieci piszą listy do Mikołaja, postaram się spełnić ich życzenia". I spełniła każde z nich. Dzieci, które napisały listy do naszego ośrodka, otrzymały prezenty. Dokładnie takie, o jakich pisały. To było niesamowite.

W marcu 2023 r. Malwę odwiedziło 1 800 osób. Kobiety i dzieci. Mamy angielski, jogę, rumuński, wystawy, arteterapię, korepetycje, grupę wczesnego rozwoju dziecka, zumbę, psychologa i grupę wsparcia dla matek dzieci o specjalnych potrzebach.

I wiele, wiele więcej. Wszystkie nasze nauczycielki i trenerki to Ukrainki, które musiały uciekać przed wojną. Zabieramy dzieci na wycieczki. Staramy się urozmaicić ich życie. Moje dzieci przychodzą tu ze mną każdego dnia, jakby to była praca. Kochają to miejsce. Ponieważ wszyscy jesteśmy tutaj jedną rodziną.

Marzę o powrocie

Kocham to, co robię. Czuję, że jestem na swoim miejscu. Miałam tu być. To pewne. Ale naprawdę chcę wrócić do domu. Do Doniecka. Boli mnie to, co się tam dzieje. To naprawdę boli. Ale nawet jeśli będę musiała wrócić do miasta, które nie ma miasta, to wrócę. To moja ziemia. Nie mogłam tam pojechać przez ostatnie 9 lat. Więc jak tylko wygramy, wrócę do mojej rodzinnej Ukrainy, do mojego rodzinnego miejsca. Do Doniecka.

20
min
Ksenia Minczuk
Uchodźca wojenny
Bezpieczeństwo
Wojna w Ukrainie
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

"Bili mnie, dusili, grozili gwałtem". Urzędniczka z okupowanego miasta opowiada o rosyjskich torturach

Olena Jagupowa mieszkała w Kamionce-Dnieprzańskiej na Zaporożu. Przez ponad 20 lat pracowała w rejonowej administracji państwowej, a później jako archiwistka w jednostce medycznej w Enerhodarze na lewym brzegu Dniepru. Ma trzy córki i męża, który służy w Siłach Zbrojnych Ukrainy.

Drugie narodziny męża

24 lutego Olenę, podobnie jak większość Ukraińców i Ukrainek, obudziły eksplozje. Były tak głośne, że Olena upadła na sofę. Na lokalnych czatach ludzie pisali, że wybuchł czyjś bojler. Nie chcieli wierzyć, że rozpoczęła się wojna na pełną skalę.

"Później dowiedzieliśmy się, że kiedy pociski leciały w kierunku Margańca, fragment jednego z nich spadł w naszym mieście, w pobliżu rynku. Wiele sklepów i budynków mieszkalnych zostało uszkodzonych".

Początek wojny zastał ją samą. Dzieci były w Zaporożu, a mąż służył w obwodzie charkowskim.

"W tamtym czasie nie wiedziałam, gdzie on jest. Nie mógł mi nic powiedzieć. A kiedy to wszystko się zaczęło, nie było z nim kontaktu. Udało mi się z nim porozmawiać dopiero tydzień lub dwa później. Jak się okazało, zostali otoczeni przez Rosjan i ledwo się wydostali z kotła. Dlatego teraz mówi, że 27 lutego to jego drugie narodziny".

Dwa dni później miasto zostało zajęte. Z Chersonia kolumny rosyjskich pojazdów z literą Z posuwały się w kierunku Kamianki-Dniprovska.

"Byłam zszokowana tym, co zobaczyłam. 300 samochodów ustawiło się wzdłuż głównych ulic. Przez dwa dni Rosjanie mieszkali w pojazdach. Niektórzy mieszkańcy ich karmili, oferowali gorącą wodę. Okupanci natychmiast zaczęli wprowadzać w mieście swoje porządki".

Przyjaciele donosiciele

"Donos został napisany przez sąsiada i byłego kolegę z klasy, przyjaciela rodziny. Napisał, że jestem żoną żołnierza ukraińskiej armii" - mówi Olena.

Po wkroczeniu do Kamionki-Dnieprzańskiej okupanci natychmiast zaczęli tworzyć komendantury wojskowe. Znajomi Oleny, dawni koledzy i przyjaciele poszli tam do pracy.

«Не думала, що люди так підуть на співпрацю з ворогом. Багато хто з мого оточення пішов. Це і колишні співробітники з органів державної влади, місцевого самоврядування, поліції, податкової. Думаю, пішли ті, хто при Україні завжди були всім незадоволені, вважали, що вони недооцінені. А тут трапилася така можливість потрапити до владних кабінетів».

Zdrajcy pomagali tworzyć listy osób niepożądanych i nieposłusznych. 6 października 2022 roku Olena została aresztowana.

"Około 16:00 podeszli do mnie trzej mężczyźni. Jeden przedstawił się jako oficer FSB. Pozostali dwaj, w mundurach w cętki, byli członkami DRL. Powiedzieli, że dostali donos od sąsiadów, że mój mąż służy w ukraińskich siłach zbrojnych, więc jestem podejrzana. Mogłam kontaktować się z mężem, mogłam być konfidentką. Mogłam też mieć broń".

Natychmiast przeszukali dom. Nie znaleźli nic nielegalnego, ale Olenę zabrali na posterunek policji. Rzeczy, które miała przy sobie - torebkę, portfel, telefon, klucze do domu - zarekwirowali jej ludzie, których znała osobiście od wielu lat. A potem wzięli ją na przesłuchanie.

Cała we krwi

"To było zwykłe biuro. Mieli tam wszystko przygotowane. Najpierw mnie związali. Przywiązali mi ręce i nogi do krzesła, i zaczęli bić mnie po głowie dwulitrową butelką wypełnioną wodą".

Bili ją, dusili, grozili gwałtem.

"Chcieli wiedzieć, gdzie jest mój mąż. Ale ja naprawdę nic nie wiedziałam. Okupanci zmieniali metody tortur. Czasami bili mnie butelką po głowie, czasami zakładali mi worek na śmieci, zawiązywali go na szyi taśmą, a jeden z nich zakrywał mi nim nos, żebym nie mogła oddychać. Dusili mnie drutem od czajnika. Powiedzieli, że mnie zastrzelą i grali w "rosyjską ruletkę" - przewijali, celowali i przystawiali mi broń do skroni. Wiesz, ci, którzy torturują ludzi, czerpią z tego przyjemność, lubią to".

Olena została wrzucona do celi. Pomimo odniesionych obrażeń i rozbitej głowy, nie otrzymała żadnej pomocy medycznej. Nie było nawet szmaty do wytarcia krwi. Po dwóch dniach przesłuchań kobietę w końcu zostawiono w spokoju. Olena świętowała swoje 50. urodziny w celi. Tego samego dnia do jej celi przyszedł oficer FSB i zmusił ją do wzięcia udziału w propagandowym materiale dla RIA Novosti. Przed kamerą zmuszono ją do przyznania się, że kierowała ostrzałem.

Зустріч із чоловіком, який служить в ЗСУ, після звільнення Олени з полону

У малій камері — 15 полонених, на підлозі

"Od razu powiedzieli, że jeśli powiem coś nie tak, zastrzelą mnie. Jeśli powiem czego chcą, będę wieczorem w domu. Nie było wyboru. Zaprowadzono mnie na teren fabryki konserw. Widzieliśmy Rosjan jadących w kierunku lasu, rozstawiających broń i ostrzeliwujących dzielnice mieszkalne - potem mówili, że to zrobiły Ukraińskie Siły Zbrojne. Podczas montażu nagrań tak zmanipulowali moje słowa, że wyszło na to, że faktycznie kierowałam ostrzałem".

Kolejne cztery miesiące Olena spędziła w kobiecej celi. W pomieszczeniu przeznaczonym dla trzech osób była przetrzymywana razem z piętnastoma kobietami.

"Leżałyśmy na podłodze, nawet pod stołem i w pobliżu toalety. Było bardzo mało miejsca. I bardzo zimno. Nie mieliśmy nic, co moglibyśmy położyć na podłodze. Ściany były pokryte grzybem. Byli tam różni ludzie - skazani za morderstwo, zakłócanie porządku, niektórzy odbywali swój drugi wyrok. To było jak zły sen".

Od czasu do czasu Rosjanie przychodzili bić więźniów. Każdy powód był dobry.

"Widziałem mężczyzn, których twarze były szkarłatne i pokryte śluzem. Wydawało mi się, że to byli martwi ludzie. Ale oni byli wycieńczeni i nieprzytomni".

18 stycznia Olena po raz drugi musiała uczestniczyć w kręceniu propagandowych filmów. Kobieta z workiem na głowie, wraz z dwoma innymi zakładnikami, została zawieziona w pobliże Wasilówki.

"Postawili mnie między mężczyznami i kazali maszerować. Myślałem, że nas zastrzelą, bo za nami szło wielu żołnierzy z bronią. W rzeczywistości inscenizowali scenę dla rosyjskiej propagandy, jakoby wypuszczano nas do domu".

Nawet po tym nie pozwolili jej odejść, ale oznajmili, że nadszedł czas, aby pracować "dla dobra Federacji Rosyjskiej". W ten sposób Olena znalazła się w obozie pracy.

Olena z mężem

Mam prawo do statusu jeńca

Dwa miesiące później przesłuchano ją i wypuszczono. Po powrocie Olena zobaczyła splądrowany dom, jej psy zastrzelono. Bała się mieszkać w domu, bo interesowała się nią policja. Trzy tygodnie mieszkała i przyjaciół, potem znalazła przewoźnika i w marcu opuściła okupowane miasto. Przez Rosję, kraje bałtyckie i Polskę dotarła na Ukrainę.  

"Byłam w niewoli, byłam cywilną zakładniczką, więc dajcie mi status jeńca wojennego. Mam do tego prawo".

Obecnie mieszka w wynajętym mieszkaniu w Zaporożu. Przez prawie pięć miesięcy po zwolnieniu prawie codziennie odwiedza lekarzy, ponieważ tortury, więzienie i niewolnicza praca poważnie zaszkodziły jej zdrowiu.

"Po torturach mam poważne problemy z głową, przez wiele miesięcy nie mogłam leżeć na wznak, bo tył mojej głowy płonął. Miałam mdłości. Mój kręgosłup jest uszkodzony w odcinku szyjnym. Mam cztery przepukliny i dwa guzy kostne".

Olena chce udowodnić, że była ofiarą handlu ludźmi i jeńcem wojennym. Dziś ma tylko status osoby przymusowo przesiedlonej.  

"Sprawa została wszczęta na podstawie artykułu "naruszenie zasad prowadzenia działań wojennych", ale staram się o zmianę klasyfikacji na niewolnictwo pracy. Kiedy komisja ds. handlu ludźmi spotkała się tutaj w Zaporoskiej Obwodowej Administracji Państwowej, wszyscy powiedzieli, że podróż z domu do więzienia zostanie zakwalifikowana jako zbrodnia wojenna, ale nie podjęli jeszcze decyzji w sprawie podróży z więzienia do okopu. Nasz przedstawiciel z biura ds. handlu ludźmi powiedział: "Może powinniśmy dać ci kombatanta?" To był kiepski żart. Nie wszyscy chcą o tym rozmawiać. Powody milczenia są różne: niektórzy mają w niewoli krewnych, więc boją się o nich, inni po prostu nie chcą mówić o tym, czego doświadczyli w niewoli. Jest wiele osób takich jak ja. Nie wiedzą, gdzie się udać i co robić".

Olena planuje również utworzenie organizacji pozarządowej, która poszukiwałaby ukraińskich zakładników cywilnych przetrzymywanych przez okupantów. "Musimy stworzyć organizację, która szukałaby i zrzeszała cywilnych więźniów. Każdy był gdzieś, rozmawiał z ludźmi. Trzeba zebrać informacje. Chcę pomóc ludziom, którzy znaleźli się w takiej sytuacji jak ja. Bo ja nie walczę tylko o swój status, moim celem jest zebranie dowodów, żebyśmy mieli z czym iść do Trybunału Praw Człowieka przeciwko Rosji. Na pewno wygramy tę wojnę, ale żeby przestępcy zostali ukarani musimy mieć dowody zbrodni".

"Musimy stworzyć organizację, która szukałaby i zrzeszała cywilnych więźniów. Każdy był gdzieś, rozmawiał z ludźmi. Trzeba zebrać informacje. Chcę pomóc ludziom, którzy znaleźli się w takiej sytuacji jak ja. Bo ja nie walczę tylko o swój status, moim celem jest zebranie dowodów, żebyśmy mieli z czym iść do Trybunału Praw Człowieka przeciwko Rosji. Na pewno wygramy tę wojnę, ale musimy mieć dowody zbrodni. Przestępcy muszą zostać ukarani".

Gdzie iść i co robić?

Julia Polekina z organizacji praw człowieka "Sicz", która pomaga Olenie Jagupowej, mówi, że najłatwiej jest uzyskać status jeńca wojennego zwolnionym w ramach oficjalnej wymiany.Jeśli więzień zostanie po prostu zwolniony indywidualnie lub uda mu się uciec, jest to trudniejsze.

"Ten status daje podstawy do otrzymania zadośćuczynienia w wysokości 100 000 hrywien. Jeśli dana osoba była przetrzymywana przez ponad rok, ofiara otrzyma taką wypłatę za każdy rok niewoli. Pieniądze może otrzymać ofiara lub jej rodzina. Osoby te mają również prawo do leczenia, pomocy psychologicznej i pomocy w odzyskaniu dokumentów. Niestety, nadal nie mamy jasnego mechanizmu uwalniania więźniów cywilnych. Aby otrzymać status osoby zatrzymanej w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, konieczne jest dostarczenie komisji określonych dowodów zatrzymania i zwolnienia".

Co musisz zrobić, gdy wypuszczą cię z niewoli - prawniczka radzi.

  1. Jeśli Twoja rodzina nie wszczęła dochodzenia karnego w sprawie Twojego zaginięcia, musisz je sam wszcząć. Oznacza to, że natychmiast po wyjeździe na terytorium kontrolowane przez władze ukraińskie należy skontaktować się z policją. Następnie należy poinformować SBU i centralę koordynacyjną o swoim powrocie.
  2. Weź dokument od policji o usunięciu swojego nazwiska z listy poszukiwanych. Dokument ten może być również wykorzystany jako dowód.
  3. Warto skontaktować się z lokalnymi władzami, by poinformować ich, że w społeczności jest osoba uwolniona z niewoli lub uciekinier.
  4. Wszystkie uszczerbki na zdrowiu zgłaszaj w placówkach medycznych.
  5. Zapisz jak najszybciej wszystkie szczegóły swojego pobytu w niewoli i uwolnienia, ponieważ z czasem możesz o nich zapomnieć.
  6. Aby uzyskać pomoc, skorzystaj z poniższych linków:

https://www.facebook.com/pgsich

https://sich-pravo.org/

20
min
Natalia Żukowska
Wojna w Ukrainie
Zawód
Kobieta
Pomoc
Prawa kobiet
false
false
Exclusive
Video
Foto
Podcast

Życzliwy sąsiad lub nauczyciel - każdy może przejść na stronę wroga. "Przestałam ufać ludziom"

Iryna Litwinienko-Hnelicka wraz z mężem, ośmioletnią córką i jedenastoletnim synem mieszkała w Skadowsku nad Morzem Czarnym. Gdy tylko robiło się ciepło odwiedzali wyspę Dzharylhach - największą i jedną z najpiękniejszych wysp tego rejonu.

"Cieszyliśmy się tym, co mieliśmy, mieliśmy plany i marzyliśmy o wielu rzeczach. Miałam swój rytuał: kiedy odwoziłam najmłodszego do szkoły, wracałam do domu obok morza, kupowałam ulubioną kawę, siadałam i wsłuchiwałam się w szum fal. Tu nigdy nie ma sztormów, to zatoka, zawsze jest cicho i spokojnie. Przed wojną byliśmy szczęśliwi" - wspomina Iryna.

Iryna uwielbiała chodzić nad morze w swoim rodzinnym Skadowsku

Jedyna droga

W przededniu pełnej inwazji Rosji na Ukrainę Iryna straciła ojca, więc rodzina w żałobie nie śledziła wiadomości. O wybuchu wojny dowiedziała się podczas spotkania w szkole: "Powiedziałam dzieciom, aby zabrały swoje ulubione zabawki, ponieważ nie możemy zabrać wszystkiego. Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy o 11". Hneliccy udali się do Chersonia, ale po drodze dowiedzieli się, że toczą się tam walki, a Rosjanie próbują zdobyć most Antonowski: "Ci, którzy to wszystko widzieli, wracali, dużo samochodów było ostrzeliwanych. Ludzie uciekali, zostawiali samochody, zawracali. A to była jedyna droga do nieokupowanej prawobrzeżnej Ukrainy" - mówi Iryna.

Rodzina ma krewnych w Rosji. "Moja teściowa z Rosji zapytała mnie, co się tutaj dzieje, gdy powiedziałam, że to wojna, nie uwierzyła. Wysłałem jej filmik z rosyjskimi pojazdami jadącymi w naszą stronę. Po tym przestała do mnie pisać".

Rodzina musiała wrócić do domu, mając nadzieję, że to już koniec i że wróci normalne życie. Iryna pamięta pierwszą noc, kiedy rosyjskie samoloty i helikoptery latały nad domem, a ona nie spała, tylko myślała, gdzie ukryć dzieci.

Na początku marca 2022 r. do miasta wjechały rosyjskie czołgi.

"Rozpoczęły się masowe protesty, ludzie przyszli na główny plac. Okupanci skierowali w naszą stronę broń. Strzelali w powietrze, rzucali w ludzi bombami dymnymi".

Znikający ludzie

Rozpoczęło się życie pod okupacją. Nauka online w szkołach została wznowiona miesiąc później. Iryna przyznaje, że wychodzili z domu tylko wtedy, gdy było to absolutnie konieczne. Duże sklepy zostały zamknięte, małe próbowały pracować. Mieszkańcy kupowali trochę jedzenia i zamrażali je. "Zamroziliśmy nawet chleb" - mówi Iryna.

Po wiadomościach o okrucieństwach okupantów w regionie Kijowa pojawiły się obawy, że okupanci mogą włamywać się do mieszkań, rabować i torturować dorosłych, i dzieci. "Ciągle drżałam z niepokoju. Czekałam, aż w końcu zjednoczymy się i damy odpór najeźdźcom. Słyszałem, jak okupanci robili naloty na domy ludzi, wywozili ich, torturowali. Wystarczyło być na jakichś listach. Czasem człowiek wracał, czasem znikał.

"Wyzwolenie od nazistów"

Na początku okupacji najeźdźcy próbowali zrobić ze Skadowska propagandowy obraz miasta wyzwolonego od nazistów: kręcili filmy i organizowali koncerty. Ale te próby, według Iryny, były absurdalne: "Zaczęli przygotowywać się do 9 maja, przynosząc czerwone szmaty. Z jakiegoś powodu pojawiły się dekoracje z symbolami Związku Radzieckiego. Była jakaś kuchnia polowa, kasza. Patrzyliśmy i nie rozumieliśmy, kim są ci ludzie, co się dzieje. Było tam więcej wojskowych niż zwykłych ludzi. Chodzili z bronią i owczarkami, pilnując tłumu przed nie wiadomo kim".

Od samego początku okupacji w mieście pojawiali się kolaboranci. Największym szokiem dla Iryny było odkrycie, że ludzie, których znała i szanowała, przeszli na stronę wroga: "Utalentowany i bardzo fajny" nauczyciel grupy teatralnej, do której uczęszczała córka Iryny, jej ukraińskojęzyczna sąsiadka, "miła kobieta", z którą codziennie rozmawiała.

13 listopada 2022 r., dwa dni po wyzwoleniu Chersonia, ludzie przywiązywali schwytanych Rosjan do słupów. Fot: Libkos/Associated Press/East News
"Znowu patrzyłem na ludzi, nawet tych, których znałem. Zacząłem się wycofywać, dystansować. To było dla mnie nie do przyjęcia, że poszli na współpracę z Rosjanami i bałem się, że mogą mnie wydać".

Według Iryny możliwość wyjazdu do wolnej Ukrainy kosztowała średnio 25 000 hrywien na osobę, a płatności dokonywano za pośrednictwem kolaborantów lub bezpośrednio na rzecz najeźdźców. Czteroosobowa rodzina nie miała takich środków: "To wciąż była ruletka. Płaciłeś pieniądze, a oni cię nie przepuszczali. Krążyły plotki, że nie przepuszczą, zastrzelą, po prostu zamkną, a kolejki były na wiele dni, a nawet tygodni. Zdarzało się, że strzelali do samochodów w konwojach na oślep, nie wiadomo było, gdzie trafią - koło fortuny. Bałam się o moje dzieci"

Iryna w Niemczech

Spokojna Bawaria, niespokojny sen

"Ostatnim dzwonkiem" była rotacja wojsk okupacyjnych. Na miejsce Rosjan z okupowanego Krymu do regionu wkroczyli ludzie Kadyrowa: "Na przełomie czerwca i lipca usłyszeliśmy o pierwszych przypadkach przemocy wobec dzieci w obwodzie chersońskim. Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy się spakować i wyjechać. Życie stało się zbyt niebezpieczne, zaczęliśmy się bać, że to to, co wydarzyło się w Buczy i Irpieniu, może się powtórzyć u nas. Myślę, że w obwodzie chersońskim było wiele takich incydentów, ale teraz niewiele osób o nich mówi. Zrozumieliśmy, że ta wymiana okupantów jest niebezpieczna. Coraz więcej ludzi znikało" - mówi Iryna.

Irina ze swoimi dziećmi

Rodzina opuściła Skadowsk 11 lipca 2022 r. przez Krym. Podróżowali do Niemiec przez Moskwę i Łotwę. Podróż trwała sześć dni. Znaleźli schronienie w Memmingen w Bawarii: "Pierwszej nocy była silna burza. Moje dzieci były przerażone: 'Mamo, lecą rakiety'. Następnego dnia o 5 rano zawyła syrena. Robią tu test raz w miesiącu, nie wiedzieliśmy i byliśmy przerażeni. Minął rok, ale ta syrena nadal sprawia, że wszystko w tobie się kurczy i pamiętasz wszystko: ból, strach, rozpacz. Dużo bólu".

Zdjęcia z archiwum bohaterki

20
min
Daryna Pustowa
Wojna w Ukrainie
Zawód
Rosyjska agresja
false
false
Poprzednie
1
14 / 14
Р Е К Л А М А
Diana Balynska
Anastasija Bereza
Julia Boguslavska
Oksana Zabużko
Timothy Snyder
Sofia Czeliak
New Eastern Europe
Darka Gorowa
Ілонна Немцева
Олександр Гресь
Tereza Sajczuk
Iryna Desiatnikowa
Wachtang Kebuładze
Iwona Reichardt
Melania Krych
Tetiana Stakhiwska
Emma Poper
Aldona Hartwińska
Artem Czech
Hanna Hnatenko-Szabaldina
Maria Bruni
Natalia Buszkowska
Tim Mak
Lilia Kuzniecowa
Jędrzej Dudkiewicz
Jaryna Matwijiw
Wiktor Szlinczak
Dwutygodnik
Aleksandra Szyłło
Chrystyna Parubij
Natalia Karapata
Jędrzej Pawlicki
Roland Freudenstein
Project Syndicate
Marcin Terlik
Polska Agencja Prasowa
Zaborona
Sławomir Sierakowski
Oleg Katkow
Lesia Litwinowa
Iwan Kyryczewski
Irena Tymotiewycz
Odile Renaud-Basso
Kristalina Georgiewa
Nadia Calvino
Kaja Puto
Anna J. Dudek
Ołeksandr Hołubow
Jarosław Pidhora-Gwiazdowski
Hanna Malar
Paweł Bobolowicz
Nina Kuriata
Anna Ciomyk
Irena Grudzińska-Gross
Maria Cipciura
Tetiana Pastuszenko
Marina Daniluk-Jarmolajewa
Karolina Baca-Pogorzelska
Oksana Gonczaruk
Larysa Poprocka
Julia Szipunowa
Robert Siewiorek
Anastasija Nowicka
Śniżana Czerniuk
Maryna Stepanenko
Oleksandra Novosel
Tatusia Bo
Anastasija Żuk
Olena Bondarenko
Julia Malejewa
Tetiana Wygowska
Iryna Skosar
Larysa Krupina
Irena De Lusto
Anastazja Bobkowa
Paweł Klimkin
Iryna Kasjanowa
Anastazja Kanarska
Jewhen Magda
Kateryna Tryfonenko
Wira Biczuja
Joanna Mosiej
Natalia Delieva
Daria Górska
Iryna Rybińska
Anna Lisko
Anna Stachowiak
Maria Burmaka
Jerzy Wojcik
Oksana Bieliakowa
Ivanna Klympush-Tsintsadze
Anna Łodygina
Sofia Vorobei
Kateryna Kopanieva
Jewheniia Semeniuk
Maria Syrczyna
Mykoła Kniażycki
Oksana Litwinenko
Aleksandra Klich
Bianka Zalewska

Wesprzyj Sestry

Zmiana nie zaczyna się kiedyś. Zaczyna się teraz – od Ciebie. Wspierając Sestry, jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Wpłać dotację
  • YouTube icon
Napisz do redakcji

[email protected]

Dołącz do newslettera

Otrzymuj najważniejsze informacje, czytaj inspirujące historie i bądź zawsze na bieżąco!

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
Ⓒ Media Liberation Fund 2022
Strona wykonana przez
Polityka prywatności• Polityka plików cookie • Preferencje dotyczące plików cookie