Exclusive
20
min

Sztuczna inteligencja nie zastąpi ludzi w pracy, tylko ich wesprze

Wraz z rozwojem innowacyjnych technologii nie tylko firmy, ale także każdy z nas powinien bliżej przyjrzeć się nowym produktom AI i zacząć z nich korzystać. Po co? By zwiększyć własną efektywność w pracy i życiu codziennym. Rozmowa z Kateryną Steciuk, CEO firmy LyraTech AI

Olga Gembik

Czy sztuczna inteligencja może zastąpić ludzi? Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Kateryna Steciuk, założycielka LyraTech AI, mieszka obecnie w dwóch dwóch miastach: Warszawie i Kijowie. Jest transformacyjną liderką AI – pomaga poprawić wydajność zespołów i firm przy użyciu innowacji technologicznych w dziedzinie sztucznej inteligencji. W dorobku ma ponad 30 projektów AI, budowała zespoły AI liczące do 20 osób.

Olga Gembik: Jaką drogę przeszła Pani w sektorze technologicznym – od początku do stworzenia własnej firmy?

Kateryna Steciuk: Zajmuję się sztuczną inteligencją od prawie 10 lat. Zaczynałam jako programistka, potem zarządzałam działami, tworzyłam zespoły dla kilku dużych ukraińskich firm outsourcingowych i działów uczenia maszynowego. W końcu założyłam własną firmę usługową – LyraTech AI.

Opracowujemy niestandardowe rozwiązania dla firm z wykorzystaniem technologii sztucznej inteligencji, które usprawnią, zoptymalizują bądź zwiększą wartość firmy – albo obniżą koszty.

Tworzymy różne projekty z naciskiem na sztuczną inteligencję. Współpracujemy z dużymi przedsiębiorstwami z branży telekomunikacyjnej, farmaceutycznej i handlu detalicznego. Pracujemy również ze start-upami. Naszymi klientami są firmy z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii. Zamierzamy zalegalizować swą działalność w Polsce.

Zaczynałam jako programistka w firmie, pisząc w programie Java. Ale potem chciałam więcej wyzwań i nowych zadań, które obejmowałyby bardziej zróżnicowane podejścia, więcej „matematyki”.

W programowaniu wszystko jest mniej więcej zdefiniowane. W sztucznej inteligencji tak nie jest. Jest dużo niepewności, wiele miejsc, w których możesz tworzyć nowe rzeczy. I to mnie zainteresowało

Czy można przewidzieć, które produkty AI będą kształtować najbliższą przyszłość?

Wszystko się teraz szybko zmienia. To, nad czym teraz pracujemy, jeszcze trzy lata temu było bardzo trudne do zrozumienia. Wierzę w rozwój sztucznej inteligencji generatywnej, która w ciągu ostatnich dwóch lat nabrała wielkiego rozpędu.

Na przykład ChatGPT jest częścią obszaru generatywnej sztucznej inteligencji w zakresie generowania tekstu, mamy też klonowanie obrazów, wideo, audio, głosu itp. Nie wszystko jest jeszcze w tej dziedzinie idealne, ale już widzę, że może to przynieść znaczące korzyści firmom i ułatwić działanie każdej firmie czy osobie, która chce wejść na pole sztucznej inteligencji.

Czy sztuczna inteligencja zastąpi ludzi, pozbawi ich pracy?

Wiele osób obawia się, że sztuczna inteligencja wyeliminuje ludzi z licznych zawodów. Często pojawiają się opinie, że AI zastępuje nas i musimy coś z tym zrobić. Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. Owszem, sztuczna inteligencja z pewnością zabierze wiele miejsc pracy, ale też stworzy nowe.

Zdjęcie: Shutterstock

To proces podobny do rewolucji przemysłowej, kiedy przesiedliśmy się z koni do samochodów. Niektórzy ludzie stracili pracę, ale pojawiło się wiele nowych możliwości. Myślę, że bardzo fajnie jest zastąpić niektóre proste, rutynowe prace sztuczną inteligencją i w zamian dać ludziom pracę bardziej kreatywną, złożoną. Sztuczna inteligencja nie jest jeszcze w stanie rozwiązywać bardzo skomplikowanych zadań. Ludzka kreatywność będzie potrzebna zawsze, a inteligencja emocjonalna ludzi jest bardzo ważna w procesie tworzenia i pracy.

Dlatego nie obawiałabym się AI. Namawiałabym za to ludzi, którzy martwią się, że w ciągu 5-10 lat ich zawód może zostać zastąpiony przez sztuczną inteligencję, do zdobywania nowych umiejętności.

Jest tak wiele obszarów, w których możesz się rozwijać i uczyć. Sztuczna inteligencja tylko wzmocni ludzi w pracy, a nie ich zastąpi

Które ukraińskie firmy wykorzystujące sztuczną inteligencję są w czołówce zmian technologicznych?

Wiele ukraińskich firm korzysta ze sztucznej inteligencji. Nie jestem jednak pewna, czy mogę podzielić się szczegółami na ten temat.

Jednak powszechnie wiadomo, że sztuczną inteligencję wykorzystuje do generowania obrazów Nowa Poczta [ukraińska firma świadcząca usługi ekspresowej dostawy dokumentów, ładunków i paczek – red.]. Kiedy została za to skrytykowana na Twitterze, odpowiedziała, że się rozwija i stara się nadążać za duchem czasu.

Jaka jest rola AI w poprawianiu efektywności zespołów pracowników? Jakich narzędzi należy użyć, by stworzyć zespół marzeń?

Nie ma jednego produktu, którego firmy mogłyby używać i który sprawiłby, że wszystko stanie się superwydajne. Podczas warsztatów z niektórymi ukraińskimi i zagranicznymi firmami przyglądamy się, z jakich narzędzi sztucznej inteligencji mogą korzystać zespoły.

Na przykład ChatGPT jest produktem poprawiającym wydajność pracy, ponieważ może pisać, przetwarzać ogromne ilości informacji, czytać dokumenty, podsumowywać je, znajdować błędy, pisać listy, poprawiać gramatykę i generować pomysły.

Wspólnie z naszymi zespołami znajdujemy różne procesy, które można zautomatyzować. Na przykład gdy wykonujemy jakieś zadanie 20 razy dziennie i poświęcamy na nie 5 minut, warto się zastanowić, czy do niego wykorzystać sztuczną inteligencję i ile czasu dzięki temu zyskamy.

Analiza procesów w kontekście pracy zespołów ludzi jest ważna. Ale w kontekście efektywności osobistej każdy pracownik powinien również zapoznać się z istniejącymi narzędziami AI, takimi jak ChatGPT, Midjourney, generowanie obrazu, dźwięku i wideo. Ludzie muszą wiedzieć, które z tych narzędzi mogą usprawnić ich pracę.

Ważne jest, aby właściciele firm i liderzy zespołów byli zainteresowani szkoleniem pracowników. Przyniesie to korzyści firmie i członkom zespołu, którzy będą mogli zautomatyzować niektóre rutynowe czynności.

Dlatego jestem bardzo podekscytowana, że są ukraińskie firmy, które zamiast zatrudniać zewnętrznych ekspertów, same szkolą swoich pracowników, przekazując im najważniejsze rzeczy na temat AI. Bo kto tego nie robi – przegra

Czy w świecie sztucznej inteligencji będzie miejsce na inteligencję emocjonalną?

Inteligencja emocjonalna zawsze będzie ważna. Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy ludzi, więc jej znaczenie nie zmaleje – a może w związku z wykorzystaniem zaawansowanych technologii nawet wzrośnie. W miarę wzrostu automatyzacji ludzie będą musieli być bardziej zaangażowani w kreatywność, sprawniej wyjaśniać skomplikowane procesy i łączyć to z nowymi ideami. Jeśli ktoś straci pracę, ktoś inny powinien móc go wesprzeć.

Jak narzędzia sztucznej inteligencji są wykorzystywane w Polsce?

Polski rynek AI to jeden z najszybciej rozwijających się rynków w Europie. Po pierwsze, przeniosło się tutaj wiele ukraińskich firm. Po drugie, Polacy dużo inwestują we wsparcie i rozwój takich firm. Wiele zagranicznych biur otwiera swoje oddziały w Polsce.

Na forum WTECK – AI dla biznesu, gdzie mówiłam o tym, jak wykorzystać AI do wzrostu i efektywności, było wiele firm i ciekawych przypadków. Wiele osób podchodziło do mnie i rozmawiało. Widać było, że temat sztucznej inteligencji w Polsce jest gorący i bardzo interesujący.

Futuryści przewidzieli rosnącą rolę sztucznej inteligencji, ale nie przewidzieli kształtu przyszłych wojen. W jaki sposób AI może ułatwić życie w czasach turbulencji, klęsk żywiołowych i konfliktów wywołanych przez człowieka?

Sztuczna inteligencja jest zaangażowana we wszystkie te obszary, począwszy od zmian klimatycznych. Prowadzi się też wiele badań nad jej wykorzystaniem w czasie wojny.

Ukraińscy żołnierze ze 148 Oddzielnej Brygady Artyleryjskiej Sił Szturmowych korygują ogień przy pomocy drona. Zdjęcie: Evgeniy Maloletka/Associated Press/Eastern News

Wojny zawsze napędzały postęp technologiczny, a Ukraina ma wiele świetnych firm, które  rozwijają technologie wojskowe – od dronów bojowych po systemy obserwacji ruchu na polu walki. A kiedy mówimy o wizji komputerowej, tak teraz istotnej, mamy na myśli na przykład narzędzia do identyfikacji fejków, propagandy w postach itp. To także sztuczna inteligencja.

Jak mamy włączać produkty sztucznej inteligencji w codzienne życie?

Ludzie nie powinni bać się sztucznej inteligencji. Powinni się edukować. AI przestała już być technologią tylko dla naukowców – stała się szansą dla wszystkich. Każdy może być w nią zaangażowany i korzystać z jej zalet.

Giganci technologiczni rywalizują teraz o stworzenie najlepszych modeli sztucznej inteligencji, a my, użytkownicy, możemy na tym tylko skorzystać. We współczesnym świecie wiedza o sztucznej inteligencji – ogólna, lecz na wysokim poziomie – będzie niezbędna dla każdego.

<add-big-frame>Sztuczna inteligencja (AI) to zestaw narzędzi technologicznych i algorytmów (programów komputerowych), które dostarczają nam gotowych rozwiązań dla zmian w świecie cyfrowym i rzeczywistym w oparciu o różne dane. Sztuczna inteligencja została pomyślana jako wielokierunkowe narzędzie, które wykonywałoby zadania, które dotychczas potrafił wykonać tylko człowiek.

Inteligencja emocjonalna to zdolność do rozumienia i rozpoznawania emocji własnych i emocji innych ludzi, a tym samym określania intencji, pragnień i uczuć. A co najważniejsze, jest to umiejętność zarządzania emocjami i uczuciami, wpływania na własne zachowanie i zachowanie innych. Inteligencja emocjonalna została po raz pierwszy zdefiniowana przez amerykańskiego psychologa Daniela Golemana. <add-big-frame>

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka i dziennikarka. Ukończyła polonistykę na Wołyńskim Uniwersytecie Narodowym Lesia Ukrainka oraz Turkologię w Instytucie Yunusa Emre (Turcja). Była redaktorką i felietonistką „Gazety po ukraińsku” i magazynu „Kraina”, pracowała dla diaspory ukraińskiej w Radiu Olsztyn, publikowała w Forbes, Leadership Journey, Huxley, Landlord i innych. Absolwent Thomas PPA International Certified Course (Wielka Brytania) z doświadczeniem w zakresie zasobów ludzkich. Pierwsza książka „Kobiety niskiego” ukazała się w wydawnictwie „Nora-druk” w 2016 roku, druga została opracowana przy pomocy Instytutu Literatury w Krakowie już podczas inwazji na pełną skalę.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Dla Polek i Polaków aborcja jest tematem kontrowersyjnym. W czasach rządów PiS była czymś, o czym obywatele oraz politycy wciąż rozmawiali. Teraz wydaje się, że ten temat został przez nas zapomniany, a większość polityków postanowiła odsunąć go na bok.

Jak to możliwe, że kwestia ciała kobiety i jej prawo do wyboru mogą stać się czymś tak łatwym do wymazania? Wzrost wpływów skrajnej prawicy jest widoczny wszędzie, a wraz z nim pojawiają się ograniczenia autonomii kobiet: wykorzystywanie naszych ciał, by politycy mieli poczucie kontroli, dominacja nad mniejszościami i odgórne, polityczne dążenie do zwiększenia populacji.

Głos kobiet wydaje się być czymś, co można całkowicie zignorować przy omawianiu tych kwestii.

To zmusza nas do wzięcia spraw w swoje ręce.

Chociaż sytuacja na świecie coraz bardziej się pogarsza, pokładam nadzieję w ludziach. Spędzanie czasu w miejscach takich jak ABOTAK przypomina mi, jak ważna jest wspólnota i jak wiele możemy osiągnąć.

Widząc, jak daleko zaszłyśmy jako kobiety i jak bardzo różniły się prawa mojej babci od moich, zyskuję motywację, by iść dalej i mieć nadzieję, że następne pokolenie kobiet będzie miało lepiej i łatwiej.

Dopóki nie obalimy patriarchatu, który nami rządzi, żadna z nas nie będzie wolna – i to samo dotyczy osób innych płci. Musimy wspólnie uznać, że ten system nam szkodzi.

ABOTAK— to miejsce stworzone z myślą o niesieniu pomocy i budowaniu wspólnoty dla osób w potrzebie.
Podczas naszej wizyty dowiedzieliśmy się więcej o idei stojącej za tym projektem oraz o interesującej historii Natalii Broniarczyk.

Myślę, że najważniejszą rzeczą, którą zrozumieliśmy, jest to, że aborcja istniała zawsze i zawsze będzie istnieć.

Pytanie jednak brzmi: Na ile będzie bezpieczna i dostępna?

20
хв

Czy aborcja w Polsce kiedykolwiek będzie dostępna i legalna? Podcast

Melania Krych

Ależ ja jestem zmęczona!

Koleżanka żartuje: „Nie zdążyłyśmy stać się milfami [od angielskiego MILF – mamuśka, z którą chciałoby się przespać – red.], a już stałyśmy się „kobietami – kanapkami”. Termin „pokolenie kanapek” („sandwich generation”) wprowadziła w 1981 roku pracownica socjalna Dorothy Miller. To ludzie (głównie kobiety) w wieku 35-65 lat – czyli w wieku, kiedy większość ma już dorosłe dzieci i chce żyć dla siebie – którzy muszą opiekować się zarówno starzejącymi się rodzicami, jak własnym potomstwem.

Problemy ściskają te kobiety z obu stron, jak kromki chleba w kanapce. Ale te kobiety dobrze wiedzą, że świat nie lubi słabych. Nauczyły się grać w tę grę, radzić sobie, polegać tylko na sobie, żonglować dziesiątkami obowiązków. Prawie nie narzekają, chociaż w skroniach coraz częściej pulsuje im myśl: „Ależ ja jestem zmęczona!”.

Moja historia trwa już ponad pół roku. Najpierw mama – z pokolenia, które nie było przyzwyczajone do dbania o siebie. Nagle dzwoni i mówi, że źle się czuje. Po chwili okazuje się, że to „źle” trwa już od dawna. Po prostu nie chciała mnie martwić

Rzucasz wszystko. Kupujesz pierwszy z brzegu bilet do Ukrainy, podczas gdy wszyscy świętują Boże Narodzenie. Zostawiasz chorego na przeziębienie nastolatka w Wigilię w obcym domu, tego samego wieczoru pędząc kilkoma pociągami do matki. Przez miesiąc chodzisz od jednego lekarza do drugiego: dziesiątki badań, kilometrowe rachunki – aż w końcu słyszysz diagnozę, od której serce zamiera w piersi. Zostajesz przy mamie, gdy ona przechodzi operację, a potem wracasz do Polski, żeby trochę odetchnąć...

A tu czeka na ciebie dziecko, które podczas twojej nieobecności miało problemy w relacjach z koleżankami, burzę hormonów, nieporozumienia w szkole... Nie wspominając już o nowych rachunkach i własnych nierozwiązanych sprawach w pracy.

Pod podwójną presją

Profesor Barbara Józefik z Uniwersytetu Jagiellońskiego wyjaśnia fenomen „pokolenia kanapki” na przykładzie polskich kobiet. Przeżyły stres podczas pandemii COVID-19, a potem wybuch wojny za wschodnią granicą. Wszystko to podniosło już poziom ich niepokoju na najwyższy poziom – a tu nagle nowe wyzwania: rodzice się starzeją, a dzieci niby dorosły, lecz nadal są zależne. Do tego własne ciało zaczyna zawodzić: nie jest już tak odporne na stres, nie jest tak wytrzymałe, wymaga opieki i troski.

„Pokolenie kanapek” („sandwich generation”) to ludzie (głównie kobiety) w wieku 35-65 lat, którzy muszą opiekować się zarówno starzejącymi się rodzicami, jak własnym potomstwem. Ilustracja: Shutterstock

Wyjaśnienie tego zjawiska jest następujące: kobiety zaczęły później rodzić dzieci, a jednocześnie wydłużyła się średnia długość życia. W rezultacie kiedy nasi rodzice osiągają wiek, w którym potrzebują naszej pomocy, my nadal mamy dzieci, którymi musimy się opiekować. I jakoś już bez dawnego sceptycyzmu przypominają się słowa starszych, które często słyszało się w młodości: „Trzeba urodzić przed 25. Wyobraź sobie: jesteś jeszcze młoda, a dzieci już dorosłe i samodzielne”.

Do tego dochodzi wzrost liczby samotnych matek, które nie mają z kim dzielić ciężaru utrzymania i wychowania dzieci. W związku z tym kobieta musi utrzymywać rodzinę i dbać o swój rozwój zawodowy za granicą.

Kolejnym trendem, na który zwraca uwagę polska badaczka, jest zanikanie modelu wspólnego życia kilku pokoleń pod jednym dachem. Dzisiaj nie jest to już powszechna praktyka, więc nawet podstawowa logistyka opieki nad rodzicami wymagającymi wsparcia znacznie się komplikuje.

Dodatkowo traci się wsparcie rodziców – nie można po prostu zostawić dzieci u kogoś z rodziny, by trochę odpocząć

Prof. Józefik zauważa też, że podwójna presja na kobiety często prowadzi do depresyjnych myśli i wypalenia zawodowego. W ich głowach wciąż krążą sprzeczne myśli: „Jestem złą córką”, „Jestem złą matką”, „Nie radzę sobie”, „Kocham swoich rodziców, ale marzę, by ktoś inny się nimi opiekował” itp.

Długotrwały stres osłabia układ odpornościowy, pogarsza się również zdrowie somatyczne. Kobiety często skarżą się: „Sama mam problemy z sercem, ciśnieniem, kręgosłupem. Ale nie mam czasu, żeby się tym zająć, pójść na jogę albo pilates”. W życiu kobiet – kanapek niemal nie ma miejsca dla siebie.

A wszystko to na tle wojny

Miałam szczęście, nie jestem jedynaczką. Mam brata, wychowanego w atmosferze równych praw i obowiązków, który dzielił ze mną opiekę nad mamą. Jednak nawet to nie ratuje, gdy w twoim kraju trwa wojna.

Typowa sytuacja, gdy niespodziewanie w nocy rozlega się dzwonek telefonu: „Nasze miasto (jestem z Odesy) znalazło się pod zmasowanym atakiem dronów. Wybuchy słychać ze wszystkich stron. Płoną domy na sąsiedniej ulicy”. I nie śpisz do rana, bo martwisz się o bliskich.

Pytam inne ukraińskie uchodźczynie z „pokolenia kanapek”, jak sobie radzą (ich historie są opisane poniżej). Bo to, co dla innych jest sytuacją wyjątkową, dla Ukraińców jest teraz normą. Wojna zniszczyła nasz majątek i status społeczny, pochłonęła oszczędności, wiele Ukrainek za granicą żyje bez wsparcia partnerów, jednocześnie opiekując się dziećmi i rodzicami. Często nie mamy nawet wyboru – opłacić opiekunkę dla rodziców czy letni obóz dla dzieci, bo zarobione pieniądze idą na czynsz. A jako że wielu rodziców kategorycznie nie chce opuszczać Ukrainy, kobiety jeżdżą tam i z powrotem przez granicę, bo nie mogą sobie nawet wyobrazić, że wrócą z dziećmi do miejsc, na które spadają drony i rakiety.

Wróciłam z dziećmi do mamy, żeby nie umierała sama

Amerykańska geriatrka Paula Banks proponuje sześć kroków: wydech i uspokojenie, zaprzestanie obwiniania siebie, uwolnienie się od wstydu z powodu proszenia członków rodziny o pomoc (w szczególności finansową), zaangażowanie nastoletnich dzieci w opiekę nad starszymi członkami rodziny, włączenie dbania o siebie do harmonogramu dnia, niezrywanie kontaktów z przyjaciółmi i regularne spotkania z nimi.

Brzmi dobrze, lecz większość tych rad nie sprawdza się w warunkach wojny i przymusowej migracji.

– Wyjechaliśmy z Charkowa do Irlandii – mówi 51-letnia Iryna. – Przez półtora roku, kiedy mieszkaliśmy razem – ja, moja 74-letnia mama i mój 16-letni syn – kilka razy przyłapałam się na myślach:

„Ojej, ale most! Czy jeśli z niego skoczę, to będzie bardzo bolało?”; „Czy jeśli zatrzymam się na środku drogi, to ten czerwony samochód mnie potrąci?”

Te myśli mnie nie przerażały, przynosiły wyzwolenie. Wszystko się na mnie zwaliło: mama, która nie może bez mnie nawet wyjść z mieszkania; syn z pretensjami, że odciągnęłam go od domu, nauki, przyjaciół; poszukiwanie pracy; nowy język; problemy zdrowotne; strach o męża, który poszedł do wojska. Poczułam ulgę, kiedy udało nam się z mamą zamieszkać w różnych mieszkaniach. Okazało się, że nie jest aż tak bezradna.

41-letnia Natalia z Wuhłedaru: – „Podzieliliśmy” starszych członków naszej rodziny. Mama, która kategorycznie nie chciała opuścić Ukrainy, mieszka z bratem, a ja wysyłam jej pieniądze pokrywające połowę czynszu za mieszkanie w Połtawie i kupno niezbędnych leków. Przyjechałam do Polski z dwójką nastoletnich dzieci i rodzicami męża – 69 i 73 lata. Mieszkaliśmy wszyscy razem w mieszkaniu o powierzchni 36 metrów kwadratowych. Dużo pracowałam. Najpierw w fabryce, w weekendy ucząc się robić manicure, a teraz pracuję na własny rachunek. Rodzice męża nie byli dla nas ciężarem. Wręcz przeciwnie, zajęli się opieką nad dziećmi, gotowaniem, sprzątaniem domu. Niestety oderwanie od ojczyzny wpędziło ich w choroby. Teść zmarł w zeszłym roku. Musieliśmy pochować go w Polsce, bo nasze miasto jest okupowane.

– Mój nastoletni czas przypadły na jesień życia mojego dziadka i babci. Babcia była już wtedy bardzo chora – wspomina 45-letnia Ołena. – Miałam 15 lat i bardzo prosiłam mamę, żeby pozwoliła mi zaprosić przyjaciół na urodziny. Mama nazwała mnie egoistką, która myśli tylko o sobie. Z jakiegoś powodu często o tym wspominam. W mojej rodzinie interesy starszego pokolenia zawsze były priorytetem, a teraz tego samego wymagają ode mnie rodzice. Ale ja wybrałam bezpieczeństwo dzieci. Zatrudniłam osobę, która odwiedza rodziców i pomaga im w domu dwa razy w tygodniu. Jeśli nagle wydarzy się coś złego, będę szukać domów z zakwaterowaniem i opieką. Zarazem w mojej głowie nieustannie rozbrzmiewają rozmowy z przeszłości, w których potępia się „zachodni styl życia”, kiedy to starsi ludzie dożywają samotności w domach spokojnej starości.

Profesor Barbara Józefik jest przekonana, że nie powinniśmy czuć się winni, podejmując decyzję o opłaceniu opieki wysokiej jakości nad starszymi członkami rodziny. I że warto wyjść z matrycy o nazwie: „bycie ofiarą to wyczyn”.

Jednocześnie w sytuacji z rodzicami często nie chodzi o poczucie poświęcenia, ale o miłość

To właśnie ona skłania do bycia blisko, dopóki jest taka możliwość. Część ukraińskich uchodźczyń, nawet ryzykując bezpieczeństwo swoich dzieci, wraca do Ukrainy, by opiekować się starszymi rodzicami.

– Wiem, że nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby mama umarła samotnie – wyznaje 47-letnia Margarita. – Wróciłam z Wielkiej Brytanii z dwójką dzieci, które były już tam całkowicie zintegrowane, bo dowiedziałam się o śmiertelnej diagnozie mamy. Przez rok byliśmy z nią, nie żałuję tego. Żałuję tylko, że nie było mnie wcześniej. Teraz pracuję z psycholożką, która mówi, że nie przeszłam procesu separacji, dlatego tak trudno mi pogodzić się ze stratą. Ale ja po prostu bardzo kochałam swoją mamę, była najlepszą mamą na świecie.

Lody zamiast Londynu

Szukając odpowiedzi na pytanie, jak nie udusić się pod presją obowiązków napierających z dwóch stron, doszłam do nieoczekiwanego wniosku: w tej sytuacji niezwykle ważne jest, by zadbać o siebie. Bo tak jak ja teraz, tak i moja córka za 15-20 lat może potrzebować nie wsparcia finansowego, ale po prostu obecności mamy, rozmowy, uścisku.

Jeśli nie zadbam o siebie teraz, córka odziedziczy nie tylko mój niepokój, ale także matrycę ofiary i potrzebę dbania o mnie

Ważne, by znaleźć czas na wartościową komunikację z nastoletnimi dziećmi, szczere rozmowy z nimi i prośby o wsparcie (w szczególności o przejęcie części obowiązków domowych). W krytycznym momencie, kiedy zgromadziły się duże rachunki za operacje mamy, moja córka sama zaproponowała, że zrezygnuje z wycieczki z klasą do Londynu. To było jej marzenie, nie zmuszałam jej do tego, to była jej decyzja. Zaczęłyśmy częściej razem wychodzić – po prostu na kawę albo na lody. Wydaje mi się, że to tylko wzmocniło nasze relacje.

Potwierdzają to podcasty MD Anderson Cancerwise, w których omawiane jest wsparcie dla opiekunów – osób zajmujących się rodzicami lub krewnymi z rozpoznaniem nowotworu. W jednym z podcastów pracownica socjalna Mary Deff dzieli się radami wynikającymi z wieloletniej praktyki pracy w hospicjach:

„W sytuacjach długotrwałej opieki szczególnie ważne jest to, by nie zapominać o opiekującej się osobie.

Proste pytanie: ‘Jak się czujesz?’ może być sygnałem, że nie zapomniałaś o tej osobie. To nie tylko apel do lekarzy, ale także do nas wszystkich – kolegów, przyjaciół, sąsiadów, którzy mogą wesprzeć prostym słowem tych, którzy znaleźli się w sytuacji „sandwicha”

W hospicjach jest to już część protokołu: monitoruje się nie tylko stan pacjenta, ale także stan opiekuna – czy nie jest wyczerpany, czy ma dostęp do grup wsparcia.

Ważne, by mieć plan: jak stworzyć w domu możliwie najbardziej komfortowe i bezpieczne warunki dla osoby starszej, dążąc do jej maksymalnej samodzielności. Specjaliści radzą zwrócić szczególną uwagę na stan emocjonalny starszych rodziców. Utrata samodzielności jest ciosem dla ich tożsamości. Może objawiać się irytacją, rezygnacją, niechęcią do przyjmowania pomocy. Jednak właśnie ta cicha obecność, współczucie i wsparcie mogą pomóc zachować godność – i dać ci trochę więcej przestrzeni dla siebie.

Kolejna kluczowa kwestia: szczera ocena własnego systemu wsparcia. Czy dam sobie radę sama, mając pracę, dzieci, inne obowiązki? Czy mogę polegać na mężu, braciach, siostrach, przyjaciołach, sąsiadach? Czasami najlepszym rozwiązaniem jest przekazanie części obowiązków, nawet jeśli jest to trudne psychicznie”.

Jedna z kobiet, które pojawiły się w podcaście, powiedziała: „Wiedziałam, że jeśli nie zadbam o siebie, nie będę w stanie zadbać o rodziców, dzieci i męża”. Dbanie o siebie jest częścią dbania o rodzinę. Jeśli więc świadomość tego może pomóc ci uwolnić się od presji społecznej i wewnętrznego poczucia wstydu, że robisz za mało – przynajmniej tego argumentu wysłuchaj.

20
хв

Dlaczego „kobiety – kanapki” nie mają prawa do zmęczenia

Halyna Halymonyk

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Dziś wojna to nie tylko czołgi i artyleria. To także drony i AI

Ексклюзив
Dezinformacja
20
хв

Stalin miał „Prawdę”, Putin ma Pravdę

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress