Exclusive
20
min

Polska – Ukraina: święto kozła ofiarnego

Kampania prezydencka w Polsce pokazuje trend w stosunkach polsko-ukraińskich: polskie elity chcą wykorzystać Ukrainę jako kozła ofiarnego. Jeśli nie uda się przełamać tej tendencji, konsekwencje mogą być fatalne dla obu państw

Jewhen Magda

fото: Beata Zawrzel/REPORTER

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Cykl wyborczy w Polsce trwa od jesieni 2023 roku. Półtora roku temu do gabinetu premiera, przy wsparciu koalicji Platformy Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi, powrócił Donald Tusk. Dążenie Platformy do rozliczeń z PiS wydaje się zrozumiałe podobnie jak powody, dla których kandydat prawicy Karol Nawrоcki został nazwany w swojej kampanii wyborczej właśnie „kandydatem obywatelskim”.

Ten kontekst wyznacza charakter zimnej wojny domowej, w jaką przekształciła się kampania prezydencka w Polsce.
„Stawka wyższa niż życie” – inaczej nie można tego ująć, zwłaszcza dla finalistów wyścigu. Nawiasem mówiąc, w środowisku ekspertów coraz głośniej słychać spekulacje o przeprowadzeniu przedterminowych wyborów parlamentarnych tuż po wyborach prezydenckich.

Cechą szczególną tej kampanii wyborczej w Polsce jest jej przebieg w warunkach wojny w Ukrainie, której końca nie widać. 1 czerwca społeczeństwo polskie wybierze Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych, a potencjalni kandydaci (jest to wspólne stanowisko praktycznie wszystkich uczestników wyścigu) nie mają zamiaru wysyłać polskich żołnierzy na Ukrainę.

Stanowisko to jest bulwersujące dla ukraińskich polityków, ale można je wyjaśnić. W szczególności, jeśli przypomnieć o terminach rozpoczęcia udzielania Ukrainie przez Polskę pomocy wojskowo-technicznej oraz o ilości przekazanej techniki i sprzętu wojskowego. Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar słusznie nazwał Polskę „drogą życia” dla Ukraińców i nie jest to przesada. W warunkach największej współczesnej wojny, jaką stała się pełna inwazja Rosji na Ukrainę, ważne jest, aby nie naciskać na partnerów. Tak powinien nam podpowiadać instynkt samozachowawczy.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i ambasador Ukrainy w Polsce w latach 2014-2022 Andrij Deszczyca podczas akcji wsparcia Ukrainy, Warszawa 2022. Zdjęcie: Karina Krystosiak/REPORTER

Chciałbym zwrócić uwagę na to jak inaczej postrzega się wybory w Polsce i w Ukrainie. To ważny aspekt. Podobieństwo ukraińskiego i polskiego systemu politycznego nie jest stuprocentowe. W Polsce prezydent pełni rolę katalizatora lub hamulcowego (w zależności od porozumienia z koalicją rządzącą) głównych działań rządu. Natomiast w Ukrainie, w warunkach stanu wojennego, cechy republiki prezydenckiej stały się niezwykle widoczne ze względu na koncentrację władzy w rękach głowy państwa. Nie sprzyja to porozumieniu między politykami.

Jest jednak jeszcze jeden, ważniejszy powód. Obecnie na terenie Polski przebywa około dwóch milionów Ukraińców, z których - o czym należy pamiętać - nie wszyscy są migrantami wojennymi. Jednak w latach 2014-2024 obywatelstwo polskie uzyskało około 40 tysięcy Ukraińców, a dziś na porządku dziennym zdarzają się przypadki utrudniania procesu jego przyznawania.

Ukraińcy stali się nie tylko największą mniejszością narodową w Polsce, ale także wyzwaniem dla niegdyś monoetnicznego narodu polskiego. Jest to szczególnie widoczne podczas wyborów. „Kwestia ukraińska” ujawniła się w publicznie wyrażonym sceptycyzmie Karola Naвроckiego co do perspektyw przystąpienia Ukrainy do NATO i UE oraz wezwaniu Rafała Trzaskowskiego do zmiany warunków wypłaty zasiłku „800+” na ukraińskie dzieci przebywające na terytorium Polski.

Od 24 lutego 2022 r. stosunki polsko-ukraińskie przeszły od idylli przy akompaniamencie „Hej, sokół” do stanu ukrytego napięcia, który stwarza dogodne możliwości dla interwencji Kremla.

W Rosji dobrze wiedzą, że w Polsce trudno jest grać na sympatii do Federacji Rosyjskiej, ale spokojnie można grać na nastrojach antyukraińskich.

Na Kremlu dobrze o tym wiedzą – i działają odpowiednio do polskich nastrojów. Niemożność przeprowadzenia wyborów w Ukrainie z obiektywnych przyczyn ukształtowała podejście polityczne typu: „po nas choćby potop”, mało przydatne w dialogu z partnerami. Nieznany Władimirowi Zełenskiemu jeszcze w styczniu 2025 roku Karol Nawrоcki może stworzyć wiele problemów w przypadku wyboru na prezydenta RP. Jego wizyta w Waszyngtonie i wspólne zdjęcie z Donaldem Trumpem to przejrzysta aluzja do perspektyw rozwoju stosunków.

I tu nie chodzi tylko o to, że kandydat prawicy podpisał „deklarację Mentzena”, która przewiduje między innymi odmowę poparcia przystąpienia Ukrainy do NATO. Karol Nawrоcкi zdecydował o tym w dniu, w którym potwierdzono jego sondażową przewagę nad Rafałem Trzaskowskim w finale wyścigu prezydenckiego. Więc utrwalenie tej tendencji dla sztabu Nawrockiego jest niestety całkiem logiczne. Inna kwestia: jak Rafał Trzaskowski może wycofać się ze swojej wizji Ukrainy jako strefy buforowej między Rosją a Zachodem, o której mówił jeszcze przed pierwszą turą wyborów? Nie jest pewne, czy Trzaskowski będzie chciał skorygować swoje stanowisko – ogólny klimat stosunków polsko-ukraińskich mu nie sprzyja

Pomimo wspomnianych problemów, warto odnotować sukces o znaczeniu strategicznym w stosunkach dwustronnych. Skutecznie zademonstrowana przez rząd w Kijowie gotowość do ekshumacji ofiar II wojny światowej (dawna wieś Puźniki w obwodzie tarnopolskim nie należy do Wołynia, ale potrzeba ponownego pochówku istniała również tam) pozwoliła zneutralizować kolejną prowokację na górze Monastyr. Tamtejsze miejsce pochówku żołnierzy UPA, którzy zginęli w walce z sowieckimi karcerami iprawdopodobnie byli obywatelami Drugiej Rzeczypospolitej, tradycyjnie staje się obiektem aktów wandalizmu o podtekście politycznym. Wspólne stanowisko Warszawy i Kijowa daje nadzieję na porozumienie.

Koalicja chętnych w Kijowie

Donald Tusk, który nie bez powodu uważany jest za potencjalnego głównego beneficjenta sukcesów Rafała Trzaskowskiego, 10 maja odwiedził Kijów wraz z trzema przywódcami europejskiej „koalicji chętnych”. Obecność polskiego premiera miała pokazać zaangażowanie Polski w utrzymanie bezpieczeństwa Ukrainy w kontekście wspomnianych już obietnic ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, że nie wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę. Jednak charakter koalicji nie pozwolił Tuskowi przekuć wizyty w Kijowie w swój poważny sukces. Tusk postanowił więc zmienić kierunek, ogłaszając na początku czerwca zniesienie bezwizowego ruchu handlowego dla Ukrainy. Polska, jak wiadomo, była jednym z inicjatorów tego kroku. Chociaż obroty handlowe między Polską a Ukrainą w 2024 r. wyniosły 11,7 mld dolarów, przy znacznej nadwyżce Polski.

Sytuacja zmusza do wezwania nie tylko do przygotowania się na ewentualne nowe ataki na Ukrainę w końcowej fazie wyścigu prezydenckiego, ale także do zmiany formy dialogu polsko-ukraińskiego. Powinien on mieć charakter pragmatyczny i być realizowany zgodnie z „rachunkiem hamburskim*”. Niezbędne będzie również wzajemne wsparcie informacyjne w celu uniknięcia nieporozumień. W przeciwnym razie negatywne tendencje w stosunkach między Polską a Ukrainą będą się tylko pogłębiać.

*„Rachunek hamburski” – termin zaproponowany przez pisarza Wiktora Szkłowskiego, oznaczający surową, obiektywną ocenę wartości, nieskażoną kontekstem, emocjami czy bieżącą narracją. Pochodzi on z historii o zapaśnikach, którzy po sezonie sfałszowanych walk potajemnie spotykali się w Hamburgu, aby stoczyć prawdziwe pojedynki i ustalić między sobą właściwą hierarchię.

Klasyfikacja hamburska stała się metaforą absolutnego werdyktu — bez litości, bez upiększania. Jest miarą rzeczywistej wartości, niezależną od reputacji, koniunktury czy emocjonalnego odbioru.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jewhen Magda to ukraiński politolog, historyk, dziennikarz, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. Autor książek „Wojna hybrydowa. Przetrwaj i wygraj” oraz „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy”. Znalazł się w pierwszej dziesiątce ekspertów politycznych i analityków Ukrainy w rankingu edycji „Komentari” w 2020 roku.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ursula von der Leyen to polityczka pochodząca z Niemiec – kraju, którego politykę za czasów kanclerza Gerharda Schroedera Rosja zdołała od wewnątrz zmanipulować. Najsilniejszy przemysłowo kraj Europy popełnił katastrofalny błąd w polityce energetycznej, wpadając w objęcia Putina – kilka kolejnych niemieckich rządów oddawało krok po kroku bezpieczeństwo energetyczne Niemiec w ręce wielkich przemysłowców. Nie liczyło się nic poza szybkimi zyskami i obniżeniem kosztów produkcji, dlatego kraj uzależnił się od taniego gazu i znacznych rabatów udzielanych przez Kreml. Rosyjski gaz w Niemczech stał się tak tani, że zaczęto go wykorzystywać nie tylko do ogrzewania domów i produkcji chemicznej, ale także do wytwarzania energii elektrycznej. Spowodowało to jeszcze większą zależność, na którą niemieccy politycy patrzyli przychylnie. Gaz był przez nich uważany za tanią i bardziej ekologiczną alternatywę dla węgla i ropy.

Dlatego Kreml nabrał przekonania, że Niemcy, będąc w znacznym stopniu uzależnione od jego nośników energii, nie kiwną palcem, gdy najpierw upadnie Ukraina, a potem kraje bałtyckie i Polska
UE zagroziła zablokowaniem Nord Stream 2, jeśli Kreml nie zgodzi się na rozejm. Zdjęcie: ANDREW MEDICHINI/AFP/East News

Pewności Rosjanom dodawał ambitny projekt, nad którym Putin i jego niemieccy lobbyści pracowali przez dekady – gazociągiem Nord Stream 2, będącym inwestycją za ponad 9,5 mld dolarów i zacieśniającym niemiecko-rosyjskie partnerstwo energetyczne. O to, by ten gazociąg zaczął działać, Niemcy toczyły ciężkie boje z Trumpem podczas jego pierwszej kadencji i z Joe Bidenem.

Jednak wystąpienie Ursuli von der Leyen w Parlamencie Europejskim na początku maja daje do zrozumienia, że Niemcy i Europa w końcu odpokutują za wieloletnie angażowanie się w niebezpieczny projekt Putina.

– Era rosyjskich paliw kopalnych w Europie dobiega końca – oświadczyła polityczka

Właśnie rezygnację z rosyjskich paliw kopalnych von der Leyen uznała za jeden z trzech kluczowych warunków osiągnięcia trwałego pokoju w Ukrainie. Od połowy pierwszej dekady XXI wieku Rosja intensywnie promowała w Berlinie, Brukseli i Paryżu tezę, że Ukraina jest bardzo niepewnym tranzytowym dostawcą gazu dla Europy, a w kwestii technologii gazowych Ukraińcy są zacofani. W rzeczywistości było na odwrót: to właśnie w Kijowie zaprojektowano główne radzieckie gazociągi, które potem przyniosły Putinowi i jego otoczeniu miliardy dolarów.

Przywództwo Ursuli von der Leyen w Unii przypadło na trudne czasy – wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi i pogorszenie się stosunków Europejczyków z prezydentem Donaldem Trumpem. Chcąc go skłonić do konstruktywnych rozmów z Europą, Niemka wezwała na pomoc premierkę Włoch Giorgię Meloni. Dziś razem szukają sposobów na ratowanie Europy.

Giorgia Meloni i Ursula von der Leyen. Zdjęcie: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Von der Leyen ma jasny plan, jak stopniowo uwalniać Europę od roli potencjalnego bezwolnego trofeum Chin, Rosji i Stanów Zjednoczonych. Liderka Unii Europejskiej proponuje rezygnację z nowych umów na dostawy rosyjskiego gazu, w tym gazu przesyłanego rurociągami i skroplonego gazu ziemnego (LNG). Ma go zastąpić gaz amerykański i to właśnie osobiste kontakty Meloni z Trumpem mają pomóc w ustaleniu, jaki będzie jego udział. Najlepiej, by to nie był monopol.

Plan von der Leyen przewiduje korzystanie przez Europę z alternatywnych źródeł energii. Zgodnie z nim UE zwiększa wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii i import gazu z innych krajów. Proponuje się też nowe zasady monitorowania i przejrzystości dostaw gazu, by można było uniknąć ukrytych zakupów rosyjskiego paliwa.

Osobno pojawia się propozycja stopniowego ograniczenia roli rosyjskiego sektora jądrowego: UE planuje też stopniowe ograniczenie importu wzbogaconego uranu i innych materiałów jądrowych z Rosji.

To atut, który od lat pozwala Rosji straszyć atakiem nuklearnym i szantażem wymuszać na Europie ustępstwa

Przewodnicząca Komisji Europejskiej jest jednym z pierwszych polityków, którzy zaczęli mówić o dostosowaniu europejskiego przemysłu obronnego do wyzwań nowych czasów: „Czas iluzji minął. Teraz Europa musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność za własną obronę. Nie w odległej przyszłości, ale już dziś, nie stopniowymi krokami, ale z odwagą, której wymaga sytuacja”.

Oczekuje się, że w czerwcu 2025 r. zostanie przedstawiony pakiet zmian dla europejskiego przemysłu obronnego, który uprości certyfikację, testowanie i systemy zakupów uzbrojenia. Wszystko to stanowi właściwą odpowiedź na kryzys, w który pogrążyła Europę bierność wobec manipulacji i szantażu ze strony Rosji. Według von der Leyen przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę kraje UE płaciły Rosji za nośniki energii 12 mld euro miesięcznie. Obecnie kwota ta spadła do 1,8 mld. Udział rosyjskiego gazu w unijnym imporcie zmniejszył się z 45% do 13%, a import ropy zmalał dziesięciokrotnie.

Chociaż Węgry i Słowacja, których rządy są lojalne wobec Kremla, bardzo chcą ponownie odkręcić kurek z rosyjską ropą i gazem, przywódczyni Unii Europejskiej dała do zrozumienia, że nic takiego się nie stanie. Viktor Orbán i Robert Fico będą więc musieli pogodzić się z rzeczywistością i zmienić kurs, na przykład poprzez rozwijanie alternatywnych sposobów produkcji energii elektrycznej, tak jak od kilku lat robi to Polska.

Ursula von der Leyen i Donald Tusk. Zdjęcie: JONAS ROOSENS/HOLLANDSE HOOGTE/East News

„Rosja wielokrotnie wykazała swoją niewiarygodność jako dostawca. Putin wstrzymywał dostawy gazu do Europy w 2006, 2009, 2014 i 2021 roku, a także podczas wojny. Ile jeszcze trzeba, żebyśmy to zrozumieli? Uzależnienie od Rosji szkodzi nie tylko naszemu bezpieczeństwu, ale także gospodarce. Nasze ceny energii nie mogą zależeć od wrogiego sąsiada” – stwierdziła niemiecka polityczka.

Ursula von der Leyen zmieniła zasady gry, których przestrzegali tolerancyjni wobec Rosji europejscy dżentelmeni

W epoce wielkich wstrząsów ta zdecydowana kobieta w Brukseli stała się zbawieniem dla wszystkich. Europa nie jest już bowiem rozdarta między wątpliwościami a kompromisami. Architektką tego procesu jest właśnie von der Leyen.

Latem 2024 r. gazeta ekonomiczna „Handelsblatt” opublikowała obszerny artykuł o tym, jak była kanclerz Niemiec i szefowa CDU/CSU Angela Merkel ukrywała informacje na temat taktyki szantażu Putina i skali uzależnienia niemieckiego biznesu od rosyjskich surowców energetycznych. Miało to potem wpływ na decyzje polityczne podejmowane w Brukseli i Waszyngtonie.

Ursula von der Leyen jest wieloletnią gwiazdą CDU – partii, która odniosła zwycięstwo w ostatnich wyborach w Niemczech. Prowadzona przez nią polityka zdaje się świadczyć o tym, że przywódczyni UE naprawia błędy historii i odpokutowuje za dawne grzechy swoich politycznych kolegów.

Projekt jest współfinansowany ze środków Polsko-Amerykańskiego Funduszu Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację „Edukacja dla Demokracji”.

20
хв

Pierwsza w Europie. Jak Ursula von der Leyen ratuje Zachód spod gilotyny rosyjskiego gazu

Marina Daniluk-Jarmolajewa

Kiedy wyjechał, odetchnęłam z ulgą – niech lepiej będzie daleko, ale bezpiecznie.

W pierwszych dniach marca 2022 roku zostawiłam mojego 15-letniego syna Daniła w samochodzie ledwo znanych mi ludzi, którzy jechali w kierunku polskiej granicy. 

Był mroźny, suchy i, jak mi się wydaje, nawet nieco słoneczny dzień w napiętym, prawie pustym Kijowie. Transport publiczny nie działał, taksówka kosztowała tyle co bilet lotniczy, a przejazd nią był nieprzewidywalny z powodu blokad. Z rodzinnej Obołoni [dzielnica Kijowa] do miejsca odjazdu Daniła przywiozła moja przyjaciółka. Kilka dni później wstąpiła do wojska i do dziś tam służy. 

Daniło miał ze sobą tylko plecak z kilkoma koszulkami i spodniami – każde miejsce w środkach transportu z Ukrainy było na wagę złota, więc nie było mowy o walizkach. Jak i ile czasu Daniło jechał z Kijowa do Lwowa przez ogromne korki – to osobna historia. Ale w końcu dotarł do Polski, a 11 marca wyleciał z Warszawy do Kanady. 

Daniło był już tam z drużyną hokejową, więc miał ważną wizę kanadyjską. Ja nigdy nie byłam w Kanadzie i wiedziałam o tym kraju tylko, że jest tam zimno, ale ludzie są przyjaźni. No i że pod Vancouver mieszkają nasi znajomi z drużyny, którzy wyjechali z Doniecka jeszcze w 2014 roku. Prawdopodobnie dlatego od razu zgodzili się przyjąć syna. Jak wtedy myśleliśmy, na kilka tygodni. 

Następnym razem zobaczyłam go dokładnie rok później – przyjechał do Ukrainy i spędził z nami lato. Szczerze mówiąc, nie było to szczęśliwe lato. Co innego, gdy ostrzeliwują ciebie, a co innego, gdy ostrzeliwują twoje dziecko. Nie zawsze zwracam uwagę na alarmy powietrzne i ani razu nie schroniłam się w schronie, ale kiedy Daniło był w pobliżu, nie mogłam znaleźć sobie miejsca podczas gdy wyły syreny.. 

Kiedy wyjechał, odetchnęłam z ulgą – niech lepiej będzie daleko, ale bezpiecznie. 

W zeszłym roku, w 2024 roku, również go zobaczyłam – na jego kanadyjskiej maturze. Z powodu wojny nie pożegnał się z ukraińską szkołą. Pierwszego lata po inwazji po prostu odebrałam jego świadectwo ze złotym medalem w sekretariacie szkoły, nie powstrzymując łez goryczy za niego i wszystkie nasze dzieci. Kiedy stało się jasne, że będzie kontynuował naukę w kanadyjskiej szkole, postanowiłam, że muszę być obecna na zakończeniu roku szkolnego, nawet jeśli droga z Kijowa do Vancouver będzie kosztować tyle, ile dwa miesiące życia w Ukrainie. 

Daniło Bereza na zakończeniu roku szkolnego w Kanadzie, 2024 r.

To nie jest historia o największym bólu. Ta historia jest o bólu, którego w ogóle nie powinno być.

W marcu tego roku minęły trzy lata, odkąd mieszkamy w odległości 8640 kilometrów od siebie. Jak minęły? Myślę, że łatwiej, niż gdyby Danio był młodszy lub starszy w momencie inwazji. Przyjechał do Kanady w wieku 15 lat, przez dwa i pół roku uczył się w lokalnej szkole, dostał się do drużyny hokejowej, uzyskał prawo jazdy, znalazł dodatkową pracę, poznał dziewczynę. Pierwszy rok w Kanadzie nie był łatwy, ale ogólnie integracja przebiegła pomyślnie.


Być może pomogło też to, że Kanada jest krajem imigrantów z silną diasporą ukraińską. 

Jeśli można tak powiedzieć w tej sytuacji, to ja miałam „szczęście”, że Putin i jego ołowiani żołnierze najechali Ukrainę, kiedy Daniło był już nastolatkiem. Dzięki temu mógł sam wyjechać do obcego kraju, a ja zostałam i kontynuowałam pracę w swoim zawodzie. Setki tysięcy naszych kobiet, których dzieci były młodsze w momencie inwazji, zostały zmuszone do wyjazdu wraz z nimi do obcych krajów, nie znając języka, nie mając możliwości znalezienia godziwej pracy i wsparcia rodziny. 
Jednocześnie matki takie jak ja mają swoje trudności. Jedną z nich jest systematyczne opuszczanie najważniejszych wydarzeń w życiu dziecka i często dowiadywanie się o nich po fakcie. Dla mamy, która zawsze była głęboko zaangażowana w życie syna, jest to bolesne doświadczenie. 

Tak, Daniło zapisał się do nowej szkoły nie ze mną, ale z mamą z rodziny, która go przyjęła.
Przygotowywał się i wstąpił na uniwersytet nie ze mną, ale z kuratorką szkolną.
Święta Bożego Narodzenia spędził nie z własną rodziną, ale z rodziną swojej dziewczyny.
Nowy Rok nie spędził ze mną i babcią, ale sam w samochodzie na parkingu, ponieważ w Kanadzie to święto nie ma takiego znaczenia jak u nas.
Nawet datę operacji po urazie barku wybrał bez mnie... 

Część tych trudności wynika z odległości i różnicy czasu. Ale wojna maksymalnie komplikuje sytuację. Na przykład wkrótce czeka go poważna operacja, która wymaga długiej rekonwalescencji. Normalnie przywieźlibyśmy go do domu, otoczyli troską. Ale syn ma już 18 lat i nie może swobodnie wyjechać z Ukrainy. Więc przejdzie przez to sam, a jego rodzina będzie w tym czasie na innym kontynencie. 

Oczywiście to zupełnie inne doświadczenie niż wtedy, gdy twój syn dorasta w kraju, który codziennie jest ostrzeliwany. Albo gdy przez trzy lata nie może zobaczyć ojca. Albo gdy poszedł walczyć. Albo... albo... albo...

Ale ta historia nie jest o największym bólu. Ta historia jest o bólu, którego w ogóle nie powinno być.

Tak jak nie powinno być państwa-terroysty, które dzieli rodziny na lata i kilometry, a niektóre nawet na zawsze. 

Data publikacji: 1.5.2025

20
хв

Niech już lepiej będzie daleko

Anastasija Bereza

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Upadek Ameryki, jaką znamy

Ексклюзив
20
хв

Uwięzieni między światami, czyli jak pomagać Ukraińcom w Polsce

Ексклюзив
20
хв

Słyszę od ukraińskich żołnierzy: przywieźcie nam samoloty F-16

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress