Exclusive
20
min

Kochankowie na odległość

Ona w Polsce, on na froncie: jak być blisko, gdy jesteśmy daleko

Olga Neskorodiana

Najważniejszą relacją w naszym życiu jest relacja z samym sobą. Zrozumienie własnego ciała, uczuć i umiejętność ich wyrażania. Zdjęcie Pexels

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Ponad sześć milionów Ukraińców szukało schronienia przed wojną za granicą. Prawie dwa miliony z nich to kobiety w wieku od 18 do 44 lat. Jest to wiek, w którym ludzie są najbardziej aktywni seksualnie. Znaczna liczba kobiet wyjechała za granicę bez swoich mężów. Jak odległość wpływa na związki i życie seksualne? Czy w ogóle możliwe jest uprawianie seksu podczas wojny? Jak stres wpływa na nawyki seksualne Ukraińców? Zapytałyśmy o to Julię Kwaśnicę, psycholożkę, seksuolożkę, członkinię ukraińskiego, europejskiego i polskiego stowarzyszenia analizy transakcyjnej [Analiza transakcyjna to podejście terapeutyczne wykorzystywane do badania komunikacji międzyludzkiej, zachowań i problemów osobistych - red.]

Olga Neskorodiana: Każdy z nas, niezależnie od miejsca zamieszkania, żyje w niepokoju. Pierwszy szok i strach minęły, zadanie "przetrwania" zostało zrealizowane, podstawowe potrzeby zaspokojone i mamy podstawowe poczucie bezpieczeństwa. Następnie w piramidzie Maslowa [piramida Maslowa to hierarchiczny system potrzeb człowieka opracowany przez amerykańskiego psychologa Abrahama Maslowa.red.] znajdują się rodzina, intymność i przyjaźń. Co dzieje się z naszymi relacjami, z naszą seksualnością?

Julia Kwaśnica: Najważniejszą relacją w naszym życiu nie jest relacja z partnerem, ale z samym sobą. Zrozumienie własnego ciała, uczuć, potrzeb i umiejętność ich wyrażania. Ta wojna sprawia, że dorastamy. Mamy w sobie wiele infantylnego oczekiwania czegoś od kogoś. To nasza historyczna, kulturowa trauma [Chodzi o to, jak Imperium Rosyjskie, a następnie ZSRR zniszczyły samoświadomość zniewolonych narodów, kiedy niebezpiecznie było wyróżniać się z tłumu - okazywać indywidualność. System potrzebował posłusznych trybików, które można było łatwo kontrolować - red.] Teraz to wszystko się zwielokrotniło. W tym momencie każdy musi sam zdecydować: czy zamierzam czekać, aż ktoś powie mi, jak znów żyć, czy też zamierzam wziąć odpowiedzialność za swoje życie i je kontrolować?

Związki na odległość zawsze stanowią duże wyzwanie. Tym bardziej w czasach wojny. Zdjęcie Pexels

ON: Więc te wszystkie instrukcje typu "5 sposobów na rozpalenie ognia namiętności" lub "10 zwrotów, które uczynią z ciebie boginię seksu" nie działają?

JK: Może to działa w przypadku niektórych osób. Ale tylko wtedy, gdy przedyskutujesz to ze swoim partnerem. Gdybym przeczytała ten artykuł, zdecydowała, że zamierzam wzniecić "pożar" i zaczęła testować "wskazówki" na moim niczego niepodejrzewającym mężu, w odpowiedzi możesz usłyszeć: "Wszystko w porządku? Co się z tobą dzieje?". Takie niespodziewane nowości, w połączeniu ze stresem wojennym i odległością między parą, mogą być przytłaczające. Bardzo ważne jest, aby rozmawiać i dyskutować - to właśnie utrzymuje nas przy życiu emocjonalnym. Zwykle ta sfera emocjonalna obumiera. Silny stres ujawnia pewne aspekty relacji międzyludzkich i prowadzi do załamania komunikacji. Sprawy, na które nie zwracaliśmy uwagi lub które ignorowaliśmy w warunkach przedwojennych, stają się bardziej dotkliwe, potęgowane przez różne czynniki, takie jak odległość, problemy finansowe, i w końcu musimy zwrócić na nie uwagę. Na pierwszy plan wysuwa się więź emocjonalna między partnerami. I w tym momencie każdy musi wziąć na siebie połowę odpowiedzialności za związek.

ON: Jak to wygląda w seksie?

JK: Jestem odpowiedzialna za własne uczucia, moim obowiązkiem jest znać swoje ciało, rozumieć swoje potrzeby i mówić o nich partnerowi. Muszę opisać, w jaki sposób chcę otrzymywać przyjemność. Jesteśmy na odległość, ale daję mu wystarczająco dużo informacji o sobie, o tym, co sprawia mi przyjemność, o moich oczekiwaniach wobec niego. On dzieli się tymi samymi informacjami. Przyczynia się to do rozwoju fantazji seksualnych, które są bardzo ważną częścią naszego zdrowia seksualnego i osobistego.

ON: Mówimy o sytuacjach, w których istnieje pożądanie, a ludzie szukają sposobów na jego zaspokojenie. Może go jednak nie być. Jak stres wpływa na libido?

JK: Po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę miałam wiele zgłoszeń od pacjentów, że ich libido jest albo za wysokie, albo za niskie. Ludzie zaczęli się bać. Ale to naturalne, ponieważ każdy organizm reaguje na stres na swój własny sposób. Na poziom pożądania seksualnego wpływa wiele czynników - stan psychiczny, czynniki społeczne i kulturowe, zdolność do socjalizacji, adaptacja do nowego środowiska. Ale także urazy fizyczne, takie jak uszkodzenie obszarów mózgu odpowiedzialnych za zachowania seksualne, leki, choroby przewlekłe lub takie, które nasilają się pod wpływem stresu. Poziom libido jest również związany ze stanem układu hormonalnego. Na przykład kortyzol jest hormonem stresu, który blokuje produkcję hormonów płciowych, a który otrzymujemy w ogromnych dawkach podczas wojny. Wszystko to ma złożone znaczenie.

ON: Co zrobić, aby przywrócić normalność?

JK: Normą jest to, co nie sprawia nam dyskomfortu. Trzeba obserwować siebie i skupiać się nie na zewnętrznych wskaźnikach. Nie na statystykach, ale na własnych odczuciach. Trzeba wspierać swoje ciało i dbać o nie. Przeszło przez wiele stresów. Wykonało szaloną, ważną i niezwykle trudną pracę. Przetrwało. Przynajmniej fizycznie. Musimy mu pomóc. Przede wszystkim mówimy o zdrowym śnie, zdrowej żywności i sporcie. Bardzo ważne jest utrzymanie ciała w dobrej kondycji fizycznej. Jeśli nic się nie zmienia, należy udać się do lekarza i poddać się badaniom. Jeśli wskaźniki fizjologiczne są w normie, należy zadbać o stan psychiczny.

ON: Wyobraźmy sobie, że zadbaliśmy o nasze ciała i nawiązaliśmy kontakt werbalny ze sobą i naszym partnerem. Co robimy z pożądaniem seksualnym?

JK: Odległość tłumi pożądanie seksualne, ale okoliczności zewnętrzne nie muszą psuć naszego związku. Nic nie stanie się samo, jeśli każdy z uczestników nie podejmie wysiłku. Przede wszystkim musimy planować, negocjować, znajdować czas dla "nas", na intymność, dyskutować, zanurzać się w życiu drugiej osoby - i nie mówimy tu o codziennym życiu i zwykłych sprawach. Musimy tworzyć wspólne rytuały i wyrażać fantazje seksualne. Najlepiej, gdy mamy wystarczająco dużo czasu na relaks. Istnieje wiele zdalnie sterowanych gadżetów, które pozwalają partnerom angażować się w proces na odległość. Jeśli jednak z różnych powodów nie możesz uprawiać wirtualnego seksu, możesz masturbować się, zadzwonić do męża i poprosić go, aby po prostu pozostał w kontakcie, bez wideo, nawet nic nie mówiąc - po prostu posłuchaj, jak go sobie wyobrażasz. Jednak nowe warunki życia mogą zmienić granice w związku. Wiele par daje sobie nawzajem zielone światło na uprawianie seksu z innymi osobami. Każdy wybiera to, co mu odpowiada, nie ma uniwersalnych recept. Najważniejsze to pozostać w kontakcie. I nie chodzi tu o jakiś impuls, ale o ważne rzeczy, o decyzje dorosłych.

Psycholog doradza różne techniki. Możesz zadzwonić do męża i poprosić go, by posłuchał, jak go sobie wyobrażasz. Zdjęcie Anastasia Shuraeva/ Pexels

ON: Wiele rodzin nie wytrzymuje próby odległości, w szczególności z powodu zazdrości. Czy jest jakiś przepis na radzenie sobie z nią?

JK: To, co dzieje się teraz między nami, opiera się na zaufaniu. I dzięki niemu przetrwaliśmy. Kwestia zaufania jest kwestią indywidualną. Bardzo często słyszymy "nie mogę ci ufać", "zapracuj" - tak jakby druga osoba musiała na nie zapracować. Jest to błędne przekonanie. Zdolność do zaufania rozwijamy w bardzo młodym wieku. Jest to związane z teorią przywiązania - kiedy mam potrzeby, moja matka na nie reaguje. Na przykład, gdy jestem głodna lub trzeba mi zmienić pieluchę. Otrzymuję odpowiedź ze świata zewnętrznego, więc wszystko jest w porządku, co oznacza, że jestem bezpieczny, świat odpowiada na moje potrzeby. W ten sposób kształtuje się zaufanie. Bo w dzieciństwie jesteśmy zależni od rodziców i tylko dzięki nim możemy przetrwać. Przede wszystkim trzeba poradzić sobie z samym sobą. Jeśli masz podobne uczucia, musisz porozmawiać o nich za pomocą komunikatu "ja". Tutaj mówimy tylko o naszych doświadczeniach. Na przykład: "Mam wrażenie, że mnie zdradzasz, ponieważ..." i wyjaśnij, co czujesz. Zamiast tego ludzie mają tendencję do mówienia: "Czuję, że mnie zdradzasz, uzasadnijmy to", "Miałem sen, więc zdradzasz". W ten sposób unikamy własnej odpowiedzialności - a nasz partner jest zszokowany. Możemy jedynie wziąć odpowiedzialność za nasze uczucia i działania. Możemy tylko zapytać naszego partnera, a dopiero potem wyciągnąć wnioski, czy mu wierzyć.

ON: Po zwycięstwie wrócimy do domu jako inni ludzie. Każdy z nas zdobył nowe doświadczenie, nabył nowe nawyki i smaki. Stare życie nie będzie już istniało. Jak zaakceptować nową rzeczywistość i "odnowionego" partnera?

JK: Jedyne, o co możemy prosić partnera, to cierpliwość i zrozumienie, a w przypadku braku zrozumienia - wsparcie i akceptację. Musimy dać mu to samo. Jednocześnie potrzebujemy przestrzeni i chęci, aby pokazać nasze nowe oblicze w tym związku. Daj sobie czas. Na przykład ustal pewien okres, po którym porozmawiasz o tym, jak bardzo się zmieniłeś, co Ci odpowiada, a co nie w partnerze. I pamiętaj, aby porozmawiać o wszystkim bez skarg i oskarżeń, poprzez własne uczucia. Jeśli wziąłeś na siebie odpowiedzialność i zdecydowałeś się pozostać w związku ze swoim partnerem, powiedz mu o tym: "Może i mamy chwiejny charakter, ale wiem, że chcę z tobą zostać. Więc proszę, pomóż mi. Kiedy nadejdzie kolejny punkt krytyczny, proszę o wsparcie i jestem gotowa wesprzeć także ciebie". Wiele się zmieniło wewnątrz i na zewnątrz mnie, ale moja decyzja, by cię kochać i być z tobą, nie uległa zmianie". To jest proces, wszystko musi iść krok po kroku. Zadaj sobie pytanie: "Czego chcę? Szybko czy jakościowo?". I pamiętaj, że efekt szybkich decyzji szybko zanika.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka. Przez ostatnie 10 lat pracowała w telewizyjnym serwisie informacyjnym.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Wystawa trzeciego oddechu Svetlany Roiz

– Przypomnijcie sobie, od jakiego słowa zaczyna się większość ukraińskich piosenek – mówi Switłana Rojz, psycholożka dziecięca i rodzinna, kuratorka interaktywnej wystawy „Trzecie oddechy” prezentowanej właśnie w Kijowie.

– Oj! – wciągają powietrze odwiedzający. I od razu dowiadują się, że to „oj!” nie jest śpiewane przypadkowo. Podobnie jak same piosenki, to jest terapia oddechowa, dzięki której człowiek odczuwa ulgę. A tej ulgi Ukraińcy bardzo potrzebują, bo od lat żyją w ciągłym stresie i napięciu.

– Z całej gamy emocji jedyną nam niedostępną jest teraz radość – mówi Switłana Rojz. – To takie „wow!”, po którego wypowiedzeniu otrzymujesz zastrzyk dopaminy.

Ale tak nie powinno być. Bez radości człowiek marnieje, kamienieje, staje się twardszy. Dlatego w ciemnych i ciężkich czasach bardzo ważne jest, by umieć rozpoznawać, analizować swoje i cudze emocje, odczytywać je. A także, korzystając z ćwiczeń cielesnych, nauczyć się pracować z tymi emocjami. Ta wystawa może tego nauczyć – i właśnie dlatego przy wejściu są kolejki.

Odstawszy swoje, wchodzimy do środka i pytamy, gdzie można dostać audioprzewodnik.

– Za chwilę rozpocznie się wycieczka ze Svitłaną Rojz – informuje miła dziewczyna.

Mamy szczęście – myślę sobie. I oto ona, w żółto-pomarańczowym stroju, niczym kwiat słonecznika, uśmiechnięta i wesoła. A przecież jej mąż jest na wojnie, ma dwoje dzieci, jest wolontariuszką, pracuje.

Psycholożka Switłana Rojz oprowadza dorosłych po wystawie

Switłana zaprasza do pierwszej sali, gdzie oddaje hołd tym wszystkim, dla których emocje są przedmiotem zainteresowania zawodowego i naukowego. Zajmował się nimi m.in. Karol Darwin, który udowodnił, że podstawowe emocje są odczytywane w ten sam sposób przez ludzi posługujących się różnymi językami na wszystkich kontynentach. I nie tylko przez ludzi, ale także przez zwierzęta.

Swego czasu Dalajlama poprosił Paula Ekmana, amerykańskiego psychologa, pioniera w dziedzinie badań emocji i ich ekspresji ruchowo-mimicznej, o stworzenie ogólnego atlasu emocji, by uczynić życie ludzi bardziej konstruktywnym. Paul wraz z córką, socjolożką Eve Ekman, opisał pięć podstawowych emocji: radość, smutek, strach, gniew i wstręt – możecie je kojarzyć z postaciami z filmu animowanego „W głowie się nie mieści”. Paul Ekman nauczył dorosłych odczytywać emocje na podstawie wyrazu twarzy dzięki serialowi „Magia kłamstwa”. Na wystawie ta mapa emocji jest po raz pierwszy prezentowana w języku ukraińskim.

Jest tu również dobrze znany autor popularnej piramidy potrzeb Abraham Maslow. I szanowany amerykański biolog, neurolog i prymatolog Robert Sapolsky.

Oglądamy film ze znaną joginką, która krok po kroku uczy, jak radzić sobie z niepokojem – po prostu opuszczając ramiona, rozluźniając usta, uśmiechając się. Ten film stał się już viralem. Switłana prosi, byśmy powtórzyli ćwiczenia – i wszyscy posłusznie je powtarzają, chociaż zgromadzeni są zróżnicowani zarówno pod względem wieku, jak temperamentu.

Obserwuję kobietę – już niemłodą, o bardzo zmęczonej, niemal pozbawionej wyrazu twarzy. Dziś w Kijowie jest wiele takich twarzy. Razem z innymi powtarza ćwiczenia joginki, a potem naśladuje Switłanę, która pokazuje, jak należy oddychać, opuszczać ramiona, kłaść dłoń na brzuchu, pocierać czoło w kierunku od nosa do skroni, by się „uziemić”. Po kolejnych ćwiczeniach uczestnicy, a wraz z nimi ta kobieta, wyglądają na coraz spokojniejszych. Zaczynają się uśmiechać, żywo dyskutować o swoim stanie, jakby w końcu zaczęli się otwierać.

Według Switłany taka otwartość i rozluźnienie są szczególnie ważne, gdy pracujemy z dziećmi. Bo w przeciwieństwie do dorosłych dzieci nie zwracają szczególnej uwagi na słowa i odczytują nasze emocje niewerbalne.

Jeśli podejdziesz do dziecka zesztywniała, z zaciśniętymi szczękami – cokolwiek powiesz, ono ci nie zaufa, nie zrelaksuje się w twoim towarzystwie. I nawet sobie pomyśli: „To jakaś ciotka”
Strefa rysowania

W następnej sali wszyscy są już gotowi do skakania przez gumę (pamiętacie tę grę z dzieciństwa?). Tym, którzy zapomnieli lub nie znali jej zasad, przypomina je nasza mistrzyni olimpijska Jarosława Maguczich, która specjalnie w tym celu nagrała filmik. Ludzie stopniowo uczą się budzić w sobie dziecko, bo pragną znowu poczuć czyste emocje. Astrid Lindgren, która na starość chętnie wspinała się na sosny, bo „nie ma takiego prawa, które zabraniałoby starszym paniom wspinać się na drzewa”, przestaje już wydawać się kimś dziwnym.

Potem wielu chce założyć kalosze i skakać po kałużach. Kałuże są tu płytkie, więc Switłana przeprasza:

– Widzicie, pierwszego dnia wystawy mężczyźni tak skakali, że pękł beton.

A potem jest ściana, na której każdy może napisać i przeczytać najpiękniejsze słowa, jakie usłyszał w swoim życiu. Tu niektórzy zaczynają płakać.

„Zawsze będę przy tobie”, „Chłopczyk, 3800”, „Żywy”, „Wróciłem z niewoli”

To słowa miłości, którą wystawa wypełniona jest po brzegi.

Przed wyjściem pytam kobietę, którą obserwowałam, dlaczego tu przyszła i z czym wychodzi.

– Ostatnio czuję się jak martwa. Najpierw uciekaliśmy z rodziną zielonym korytarzem ze wsi pod Kijowem. Strzelano do nas, później znaleźliśmy kule, które utknęły w tylnych siedzeniach samochodu. Potem było życie pod bombami i rakietami, nie pamiętam już, kiedy się wyspałam. Podczas jednego z ostatnich ostrzałów rakieta uderzyła w sąsiednie podwórze, zginęło 13 osób, dom został całkowicie zniszczony. Mnie i syna uratowała szkoła, stojąca między tym domem a naszym.

– Czy ta wystawa na coś się Pani przydała?

– Tak, próbowałam prawidłowo oddychać, opuszczać ramiona, trzymać rękę na brzuchu. I rzeczywiście zrobiło mi się lżej. Ale nie wiem, czy będę o tym pamiętać, jeśli znów znajdę się pod ostrzałem, kiedy strach dławi wszystko

Pani Switłana opowiedziała, jak uspokajała swoje dziecko podczas ostatniego nalotu. Improwizowała. Trzymając rękę na brzuchu dziecka, mówiła:

„Wyobraź sobie, że jesteś filiżanką z herbatą, a do tej filiżanki trzeba wsypać cztery łyżeczki cukru. Pokaż cztery palce i wyobraź sobie, jak łyżeczka po łyżeczce cukier wpada do herbaty, a ty go mieszasz”.

Dziecku udało się skoncentrować i uspokoić. Myślę, że to skuteczna metoda. Też jej spróbuję.

– O co chciałby Pani zapytać Switłanę? Podejdźmy do niej.

Podeszłyśmy. Wokół której tłoczyli się chętni do zrobienia sobie selfie.

– Gdzie leży granica, po przekroczeniu której organizm i psychika człowieka nie wytrzymują obciążenia? Jak zrozumieć, że już się znalazłaś na tej granicy? – zapytała moja pani Liudmyła.

– Każdy ma swoją rezerwę wytrzymałości – odpowiedziała kuratorka wystawy. – Za pomocą tych samych praktyk fizycznych można tę rezerwę zwiększyć, choć i tak może nadejść moment, kiedy wszystko stanie się obojętne. Wtedy bardzo ważne jest, by w pobliżu była bliska osoba.

– Czy warto teraz oszczędzać emocje, skoro ludzie wokół potrzebują naszego współczucia, empatii?

– Teraz wszyscy oszczędzamy emocje, nic nie można na to poradzić. A współczuć tym, którzy tego potrzebują, można pomagając konkretnymi czynami. To pomoc dla człowieka i ulga dla ciebie
Astrid Lindgren na drzewie

Zdjęcia pochodzą od autorki i organizatorów wystawy

20
хв

„Trzecie oddechy”, czyli cztery łyżeczki cukru w herbacie

Iryna Desiatnikowa
psycholog psychiatra warszawa dla ukraińskich dzieci młodzieży

W Warszawie powstaje opieka psychologiczna i psychiatryczna przeznaczona specjalnie dla Ukraińców. Z ukraińskimi migrantami będą pracować wysoko wykwalifikowani ukraińscy, a nie polscy specjaliści. O specyfice pracy z obcokrajowcami, nieufności Ukraińców wobec miejscowych specjalistów i traumie psychologicznej migrantów, w tym dzieci, rozmawiamy z dr. Krzysztofem Staniszewskim, psychiatrą i psychoterapeutą z warszawskiego Centrum „Psychokrates”.

Krzysztof Staniszewski

Traumy, nieufność, zagubienie

Oksana Szczyrba: Skąd wziął się pomysł uruchomienia ukraińskiej pomocy psychologicznej dla Ukraińców w Polsce?

Krzysztof Staniszewski: W ramach mojej codziennej praktyki klinicznej od kilku lat zajmuję się poradnictwem dla osób z Ukrainy – zarówno tych, które czasowo przebywają w Polsce, jak tych, które przeprowadziły się tutaj na stałe. To właśnie uchodźcy najczęściej wymagają specjalistycznego podejścia. Wynika to zarówno z ich reakcji na bezpośrednie skutki wojny w Ukrainie, jak z trudności z przystosowaniem się do nowego życia w Polsce. Dodatkowym wyzwaniem są problemy Ukraińców w biegłym opanowaniu języka polskiego.

Jedną z różnic między naszym a innymi tego typu ośrodkami jest nasza gotowość do reagowania na potrzeby w zakresie diagnozy, wsparcia psychologicznego i terapii w języku ukraińskim.

Poza tym wielokrotnie słyszałem skargi Ukraińców na niską jakość pomocy psychologicznej w Polsce, w szczególności tej świadczonej nieodpłatnie. Często zajmują się tym osoby bez odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia czy nadzoru. Według nas takie usługi mogą nie tylko nie pomóc wrażliwej osobie, ale wręcz jej zaszkodzić. Dlatego bardzo ważne są dla nas kwalifikacje ukraińskich specjalistów, ich doświadczenie kliniczne i zdolność do zapewnienia profesjonalnego, bezpiecznego i komfortowego wsparcia w języku ukraińskim.

Jakie są główne wyzwania psychoemocjonalne, przed którymi stają Ukraińcy po emigracji do Polski? Czym różni się trauma związana z przymusową emigracją od traumy, której doświadczają emigranci dobrowolni?

Z moich obserwacji wynika, że istnieje kilka najczęściej pojawiających się wyzwań. Jest grupa emigrantów, którzy doświadczyli wojny bezpośrednio – bombardowań czy ataków rakietowych. Dotyczy to zwłaszcza mieszkańcy regionów przygranicznych. U takich osób zaobserwowałem typowe objawy PTSD.

Najczęściej mamy do czynienia z dwiema głównymi grupami stresorów. Po pierwsze – trauma związana z przeprowadzką. Ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, pracy i krewnych z powodu wojny i przenieśli się do bezpieczniejszego kraju, takiego jak Polska. Po drugie – chodzi o wyzwania i trudności związane z szybką organizacją życia na emigracji. Oba te zewnętrzne konteksty przyczyniają się do pojawienia się reakcji depresyjnych, lęku, zaburzeń adaptacyjnych i nerwic.

Wielu Ukraińców za granicą, w szczególności w Polsce, nie ufa miejscowym psychologom, psychiatrom i pracownikom socjalnym w instytucjach publicznych. Dowodzą tego nie oficjalne badania, ale prywatne rozmowy. Ta nieufność wynika z przypadków naruszania etyki zawodowej, ujawniania tajemnicy lekarskiej i przekazywania danych osobowych służbom socjalnym lub policji. Istnieje też bariera doświadczenia. Osoba, która nie doświadczyła wojny i straty, nie zawsze jest w stanie zrozumieć kogoś, kto coś takiego przeżył. Jak polscy psychologowie mogą dotrzeć do Ukraińców w tego typu sytuacjach?

Nieufność jest naturalną reakcją wrażliwej osoby, która doświadczyła straty, traumy i jest zmuszona do adaptacji do nowych warunków

Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego mamy ukraińskich specjalistów pracujących z Ukraińcami – psychoterapeutów, psychiatrów, psychologów, którzy nie tylko znają język ukraiński, ale także dobrze rozumieją kulturowy i emocjonalny kontekst wojny, emigracji i straty.

Do rekrutacji pracowników podchodzimy bardzo odpowiedzialnie. Zatrudniamy tylko profesjonalistów z odpowiednim wykształceniem, praktyką, uczciwością etyczną i wysokim poziomem empatii. To pozwala nam zapewnić bezpieczeństwo, na którym buduje się zaufanie.

Jeśli jakakolwiek instytucja świadcząca opiekę psychologiczną lub psychiatryczną narusza zasady etyki zawodowej lub tajemnicę lekarską, to jest to odrębny problem, patologia, która wymaga zdecydowanej reakcji.

Jednocześnie specyfika opieki w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia (np. na oddziałach ratunkowych, izbach przyjęć, szpitalach psychiatrycznych) sprawia, że częściej trafiają tam pacjenci z poważniejszymi zaburzeniami psychicznymi, takimi jak stany psychotyczne, utrata przytomności, ciężka depresja, zachowania autoagresywne czy samobójcze.

Przyczyny takich stanów niekoniecznie są bezpośrednio związane z wojną czy emigracją – one dotyczą wszystkich osób mieszkających w Polsce.

Jeśli Ukrainiec cierpi na psychozę i musi być hospitalizowany, bariera językowa jest poważną przeszkodą

Bo do trudności w komunikacji dochodzą objawy psychotyczne, takie jak halucynacje i utrata kontaktu z rzeczywistością.

W naszej praktyce ambulatoryjnej w centrum psychiatrycznym i psychoterapeutycznym zazwyczaj nie leczymy pacjentów wymagających natychmiastowej hospitalizacji. Jesteśmy placówką komercyjną, a nie fundacją, choć współpracujemy z fundacjami. Nie jesteśmy też związani z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nasze drzwi są otwarte dla każdego, kto doświadczył silnego lęku, zagubienia, wypalenia, ataków paniki, PTSD czy po prostu potrzebuje zrozumienia.

Pomoc psychologiczna jest potrzebna tym, którzy wiedzą, czym jest strata. Zdjęcie: STRINGER/AFP/East News

Pomoc psychologiczna: otwartość zamiast wstydu

Jak rozpoznaje się to, że dana osoba powinna udać się do psychoterapeuty lub psychiatry? Jakie są znaki ostrzegawcze inne niż myśli samobójcze?

Myśli samobójcze są już bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym.

Główne objawy, które powinny skłonić Cię do szukania pomocy, to::

  • utrata zdolności do cieszenia się z małych rzeczy,
  • utrata energii do wykonywania codziennych zadań,
  • niepokój,
  • symptomy bezsenności,
  • trudności z koncentracją,
  • zmiana apetytu,
  • obniżona ogólna efektywność życiowa.

Te objawy często wskazują na rozwój zaburzeń psychicznych, choć nie są tak oczywiste, jak wspomniane myśli samobójcze.

W Polsce kultura szukania pomocy psychologicznej jest bardziej rozwinięta niż w Ukrainie. Wielu Ukraińców uważa, że to jak podpisanie oświadczenia, że jesteś chory psychicznie. Nie obawia się Pan, że Ukraińcy rzadko będą szukać pomocy?

Od wielu lat obserwuję zmiany w podejściu do zdrowia psychicznego, szczególnie w polskim społeczeństwie. To proces o charakterze ewolucyjnym – wyraźna zmiana nastąpiła w czasie pandemii COVID-19.

Oprócz relacji lekarz – pacjent, zmiany dostrzegam również w kontekstach społecznie przyjaznych. Jeszcze 15 lat temu, gdy podczas wypadów sportowych czy w nieformalnych rozmowach opowiadałem o swoim zawodzie, często zauważałem nieufność lub ostrożność pomieszaną z zaciekawieniem.

W ostatnich latach coraz częściej widzę otwartość, a nawet coś w rodzaju dumy u ludzi, którzy wprost mówią o korzystaniu z pomocy psychiatrycznej lub psychoterapeutycznej. To się staje powszechnym tematem rozmów, oznaką świadomego dbania o siebie w czasach stresu, a nie powodem do wstydu czy zażenowania. Wśród Ukraińców też wielokrotnie spotykałem się ze zrozumieniem wagi takiej pomocy, chociaż dostęp do terapii stacjonarnej w języku ukraińskim jest w Polsce ograniczony.

Jednym z problemów psychologicznych dotykających wielu uchodźców – zwłaszcza tych, którzy nie planowali wyjazdu z kraju – jest poczucie bycia uwięzionym między dwoma światami, trudności z budowaniem przyszłości w nowym kraju. Rządy wielu krajów tylko potęgują ten niepokój, przy każdej okazji podkreślając, że uchodźcy muszą wrócić, a tymczasowa ochrona i świadczenia zostaną anulowane.

Bycie zawieszonym między dwiema przestrzeniami, ograniczony i nieregularny kontakt z bliskimi, którzy pozostali w Ukrainie, i trudności w organizacji życia na przymusowej emigracji to jedne z głównych czynników stresu psychicznego, a zarazem pole do wyzwań

Niestabilne warunki pomocy ze strony państwa, a także narracje krążące w społecznościach i mediach społecznościowych w oczywisty sposób utrudniają osiągnięcie poczucia bezpieczeństwa, a tym samym podstawowej równowagi psychicznej i wewnętrznego spokoju.

Jednak wsparcie w postaci farmakoterapii, pomocy psychologicznej, poradnictwa i interwencji kryzysowych stwarza możliwości złagodzenia wewnętrznych psychologicznych konsekwencji tego, co dzieje się wokół.

Ból, który nie zawsze krzyczy

Wiele dzieci uchodźców dorasta w lęku i strachu. Czy psychologicznie różnią się od swoich polskich rówieśników? Jeśli tak, to na czym te różnice polegają? Jak to może wpłynąć na ich przyszłość?

Oczywiście, dzieci uchodźców różnią się od swoich polskich rówieśników – przede wszystkim doświadczeniem. Dorastanie w cieniu wojny oznacza dorastanie w świecie, w którym poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności i stabilności nagle zniknęło. Nawet jeśli dziecko fizycznie znajduje się w bezpiecznym miejscu, w Polsce, jego psychika często nadal żyje w tym strachu, w tej stracie.

Dziewczynka opiekuje się swoją młodszą siostrą w pobliżu kijowskiego szpitala dziecięcego Ochmatdyt, który 8 lipca 2024 r. został trafiony rosyjskimi pociskami. Zdjęcie:: Evgeniy Maloletka/Associated Press/East News

Wiele ukraińskich dzieci doświadczyło traumy: utraty bliskich, domu, oddzielenia od rodziców lub rodzeństwa, życia w piwnicy lub ucieczki pod ostrzałem. Często są bardziej dojrzałe emocjonalnie niż ich rówieśnicy, ale jednocześnie bardziej spięte, czujne, wycofane – lub przeciwnie: nadmiernie podekscytowane. Nie oznacza to, że te dzieci są „gorsze”. One po prostu niosą ze sobą spory bagaż, który czasem utrudnia im bycie po prostu dziećmi. Jeśli nie otrzymają odpowiedniego wsparcia psychologicznego, może to wpłynąć na ich dorosłe życie: mogą mieć problemy z nawiązywaniem relacji, zaufaniem, poczuciem własnej wartości.

Dlatego w naszym ośrodku uruchomiliśmy specjalną pomoc psychologiczną dla ukraińskich rodzin. Pracujemy nad tym, by trauma nie była przeszkodą, ale punktem, na którym można budować nową siłę.

Jakie metody lub podejścia w pracy psychologicznej są najskuteczniejsze w przypadku dzieci uchodźców, które przeszły przez traumatyczne doświadczenia? Czy w Polsce istnieją jakieś różnice w terapii z dziećmi z Ukrainy w porównaniu z innymi krajami?

W pracy z dziećmi uchodźców, które doświadczyły traumy, najskuteczniejsze są te podejścia, które uwzględniają nie tylko psychikę, ale także ciało, relacje i kulturę. Często jest to terapia integracyjna – połączenie elementów terapii poznawczo-behawioralnej, terapii traumy, terapii zabawą, terapii sztuką, a także metod zorientowanych na ciało, takich jak TRE (Tension & Trauma Releasing Exercises – ćwiczenia uwalniające napięcie i traumę) lub mindfulness dla dzieci.

U dzieci z Ukrainy czasami widzimy nieco inny krajobraz emocjonalny. Często trzymają wszystko „w środku”, jakby były wewnętrznie zmobilizowane. Ich ból czasem nie krzyczy – jest cichy. Może to być wynikiem zarówno osobistych, jak zbiorowych, pokoleniowych doświadczeń. Dlatego bardzo ważne jest stworzenie dziecku nie tylko bezpiecznej przestrzeni, ale także atmosfery głębokiego zaufania i szacunku dla jego historii.

Warto również wspomnieć o wewnętrznej izolacji dzieci w środowisku szkolnym, wśród innych dzieci. Przejawia się to nie tylko w ich emocjonalnym zamykaniu się, ale także w doniesieniach o nadpobudliwości, która „realizuje się” w kontekście uczenia się, w interakcjach grupowych.

Jednocześnie wiele dzieci wykazuje wyjątkową zdolność do przyswajania nowych informacji, dużą otwartość na naukę i chęć odkrywania nowych rzeczy - pomimo traumatycznych doświadczeń

To ważny zasób do wykorzystania w pracy terapeutycznej i edukacyjnej. W terapii ważne jest również uwzględnienie bariery językowej, specyfiki kulturowej wychowania, a nawet stosunku do samej idei psychoterapii w rodzinie. Rodzice mogą nie doceniać wagi udzielenia ich dziecku pomocy psychologicznej, ponieważ sami nie mają doświadczenia z tego typu wsparciem.

Czy zauważa Pan jakieś wewnętrzne zasoby lub cechy dzieci ukraińskich uchodźców, które pomagają im się przystosować, pomimo traumatycznych doświadczeń? Co może wspierać ich odporność?

Często widzę u tych dzieci imponującą siłę wewnętrzną. Są niezwykle zdolne do adaptacji, często odpowiedzialne ponad swój wiek. Od najmłodszych lat doświadczają utraty domu, bliskich i stabilności, a jednocześnie mają głębokie zrozumienie znaczenia wsparcia, więzi i empatii.

Jednym z głównych zasobów jest więź z rodziną. Nawet jeśli jedno z rodziców jest fizycznie nieobecne (bo na przykład przebywa w Ukrainie), dziecko często odczuwa jego moralną obecność i pamięta wartości, które utrzymują rodzinę razem. Język, zwyczaje, rytuały – na przykład ukraińskie bajki, muzyka, domowa kuchnia – też są ważnym wsparciem.

Istnieją czynniki, które mogą wspierać odporność dziecka:

• stabilność w codziennym życiu (harmonogram, rutyna, przewidywalność),
• dorośli, którym można zaufać,
• możliwość wyrażania emocji poprzez kreatywność, zabawę, ruch,
• uznanie ich doświadczenia – nie milczenie, ale delikatna rozmowa.

Jak przejawia się ta dojrzałość dzieci uchodźców, o której Pan wspomniał?

To jedna z najbardziej poruszających i jednocześnie niepokojących spraw. Wiele dzieci uchodźców, zwłaszcza starszych, wydaje się „wychodzić” z dzieciństwa. Uczą się podejmować trudne decyzje, opiekować się młodszymi dziećmi, wspierać swoje matki i zbyt wcześnie zrozumieć świat dorosłych.

Pamiętam dwoje takich dzieci: 13-letnią dziewczynkę i 15-letniego chłopca. Przychodziły na sesje terapeutyczne z matkami, ale zachowywały się tak, jakby to one były za wszystko odpowiedzialne.

Dziewczynka chętnie opowiadała o tym, które dokumenty są już wypełnione, a które trzeba jeszcze złożyć. Odpowiadała zamiast matki i próbowała kontrolować cały proces.

Kiedy zapytałem ją o jej własne uczucia, milczała przez długi czas, a potem powiedziała: „Nie mam czasu na płacz. Mama i tak już to wszystko dźwiga sama”

Chłopiec pomagał matce mówić po polsku, wtrącając się do rozmowy, gdy nie potrafiła jasno sformułować myśli. Powiedział mi, że sam chodzi do sklepu i gotuje dla siebie proste posiłki, ponieważ mama pracuje przez długie godziny.

Zapytał mnie, czy mogę nauczyć go „nie martwić się, gdy jego mama długo nie dzwoni”

To przykłady dzieci biorących odpowiedzialność za dorosłych. Chodzi tu nie tylko dojrzałość – to głębokie dostosowanie emocjonalne. W takim przypadku zadaniem terapii jest pomóc dziecku odzyskać dzieciństwo: by pozwoliło sobie na strach, zabawę, smutek i prośbę o wsparcie.

To „wewnętrzne dorastanie” często prowadzi do emocjonalnego wypalenia, wycofania i problemów własną fizycznością. Ale pokazuje również głębokie zasoby dziecka. Naszym zadaniem jest stworzenie przestrzeni, w której nawet najsilniejsze dziecko może być słabe i czuć, że zostanie otoczone opieką – bez wymagań i oczekiwań.

20
хв

Uwięzieni między światami, czyli jak pomagać Ukraińcom w Polsce

Oksana Szczyrba

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Koniec wielkiego exodusu? Dlaczego Ukrainki zostają

Ексклюзив
20
хв

Jak Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę: fakty i liczby

Ексклюзив
20
хв

„Libido zniknęło po Buczy”: jak wojna i status uchodźcy wpływają na życie intymne ukraińskich kobiet

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress