Exclusive
20
min

Pieniądze, małżeństwo, wojna. Czy da się zbudować stabilny związek z obcokrajowcem?

Nowe relacje są zawsze ekscytujące, ale i ryzykowne

Olga Neskorodiana

Налагодити своє життя за кордоном важко, тим більше, що адаптація йде під час війни. Фото: Alican Helik/Pexels

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Zwykłe scenariusze zachowań nie sprawdzają się. Uchodźczynie muszą nauczyć się budować relacje na nowo, biorąc pod uwagę specyfikę kultury, do której trafiły i mentalność jej przedstawicieli

Nie wszyscy są gotowi otwarcie mówić o trudnościach, błędach i porażkach w życiu osobistym. Nasze bohaterki, mieszkające w różnych krajach Europy, nie chcą, aby ich bliscy wiedzieli o ich życiu prywatnym, dlatego proszą o zachowanie anonimowości. Ich doświadczenia są jednak ciekawe. Zwłaszcza, że spośród kilku milionów ukraińskich kobiet, które opuściły kraj z powodu wojny, niektóre próbują zbudować nowe życie z nowymi partnerami.

Jak się okazało, wojna wpłynęła również na podejście do bolesnych tematów w relacjach osobistych.

«Було страшно, що сконаю на чужині під акомпанемент російських наративів»

Olena ma 31 lat i od półtora roku mieszkała we Francji lub Belgii, w zależności od decyzji jej byłego już partnera. W przeciwieństwie do wielu osób, na początku inwazji na pełną skalę nie udała się w nieznane, ale do swojego ukochanego. Poznała Jeana-Baptiste'a latem 2020 roku na Tinderze. Dwa miesiące później przyjechał do Kijowa, aby się z nią spotkać.

Wychodziłam ze związku z mężczyzną, który nie wiedział, czego chce. Na naszej pierwszej randce powiedziałam mu tak: "Stary, chcę mieć rodzinę i dzieci. Chcesz tego?" Zapewnił mnie, że tak. Później okazało się, że hipotetycznie chciał zarówno rodziny, jak i dzieci. I może kiedyś później.

Lekcja pierwsza: wszystko, co ważne, musi być sformułowane w postaci konkretnych pytań i wyjaśnione. Europejczycy w ogóle, a Francuzi w szczególności, nie spieszą się z nawiązywaniem relacji. Spotykanie się przez ponad 5 lat i życie osobno jest dla nich normą. Małżeństwo, gdy dzieci idą na studia, jest również normalne. Olena przyjechała w marcu 2022 roku i wprowadziła się do niego, a przyjaciele Jeana-Baptiste'a byli szczerze zaskoczeni szybkością rozwoju tego związku. Drugim odkryciem były pieniądze.

We Francji każdy płaci za siebie - to normalna praktyka. Fot: Anna Urlapova/Pexels

Olena doszła do wniosku, że Francuzi są dość skąpi, nie ma sensu oczekiwać, że ktoś ją zaprosi do restauracji.

Olena była przyzwyczajona do samodzielnego utrzymywania się, więc fakt, że wszystkie wydatki zostaną podzielone na pół, odpowiadał jej. Dopóki nie straciła pracy. Kiedy skończyły się jej oszczędności, zdała sobie sprawę, że musi poprosić o pomoc. A nie wiedziała, jak.

"On nie wstydził się prosić mnie o pieniądze, to było normalne, że mówił: 'Słuchaj, daj mi 40 euro na benzynę'. To był problem: on mnie prosił, a ja nie mogłam tego zrobić. To było bardzo dziwne: on prosi mnie o pieniądze, ja mu je daję, a kiedy nie mam pieniędzy, nie mogę ani odmówić, ani go poprosić. Z obcokrajowcami trzeba rozmawiać, trzeba ich prosić".

Olena mówi, że mogłaby sobie z tym jakoś poradzić. Gdyby nie spór o wartości, który wybuchł w związku gdy Rosjanie najechali Ukrainę.

Okazało się, że dla jej francuskiego przyjaciela nie wszyscy Rosjanie są źli, Rosja nie jest najeźdźcą, a okrucieństwa na Ukrainie są straszne, "ale to wojna, co można zrobić". Jeśli nie akceptuje tego "punktu widzenia", to jest ekstremistką. W Europie "każdy musi być szanowany"

"Tolerancja wobec Rosjan i wojny, niechęć do zrozumienia mojej traumy i jej przyczyn i przekonanie, że nie potrafię zrozumieć różnych punktów widzenia - to było stanowisko mojego partnera. To europejski liberalizm, w którym normalne jest mówienie, że Krym należy do Rosji, bo było "referendum", a mówienie, że Rosja jest państwem terrorystycznym jest ekstremizmem. I nie można w ogóle mówić o terroryzmie, bo nie ma żadnego dokumentu, który by to potwierdzał. A ja tęskniłam do ludzi, którym nie musiałabym wyjaśniać, co się naprawdę zdarzyło i ttumaczyć, skąd się wzięła moja trauma. ". Rzuciłam się w wolontariat, on mnie naprawdę wciągnął.

Mówimy różnymi językami

Julia przyjechała do Polski z Charkowa. Żartuje, że przywiozła ze sobą niskie standardy relacji. Kiedy spotkała mężczyznę, który był szczerze zainteresowany jej życiem, emocjami i myślami, była zaskoczona i zakochała się. Był emocjonalnie zaangażowany w ich związek w najszerszym możliwym zakresie. Mieli jednak różne podejścia do pewnych kwestii. Na przykład, kto powinien płacić na randce.

- Mówisz, że wszyscy faceci zawsze za ciebie płacili. Ale wygląda na to, że cię kupowali.

- Nie. W naszym kraju jest to uważane za normalne zaloty.

- Jak się do niego zaleca? Co dla niego robi?

- Cóż, po prostu tam jest.

- Więc żeby kobieta chciała spędzać z tobą czas, musisz dać jej pieniądze?

Spory w związku często zaczynają się od pieniędzy fot: Karolina Grabowska/Pexel

Spotykają się od sześciu miesięcy, ale ona wciąż nie może zmusić się do płacenia za nich oboje, a on też nie jest zadowolony z tej sytuacji. Postanowili poszukać kompromisu: zgodzili się nie wywierać na siebie presji, a w międzyczasie Julia będzie płacić za siebie na randkach. Ten scenariusz, jak twierdzi, jest lepszy niż doświadczenie jej przyjaciółki z Włochem:

"Przestała się z nim spotykać, więc wystawił jej rachunek za jedzenie, które jej kupił, gdy byli razem. Musi mu zwrócić pieniądze, ponieważ zmarnowała jego czas".

Julia stara się nie myśleć o przyszłości. Po pierwsze, wojna nauczyła ją, by nie przewidywać przyszłości. Po drugie, teraz poznaje polskie realia i zaczyna rozumieć, że działają tu inne schematy.

"Pytałem wielu ludzi: "Spotykacie się od dłuższego czasu, podróżujecie. I nie mieszkacie razem?" A oni nie chcą, bo to drogie: "Mieszkam z rodzicami i nie płacę czynszu, a zakupy, gotowanie i pranie musiałabym robić sama". I to są ludzie w wieku 28-30 lat. Nie rozumiem tego, choć moi polscy znajomi tłumaczą takie podejście trudnościami z kredytami hipotecznymi i dostępem do mieszkań w Polsce".

W Ukrainie chłopaki oferują pomoc, tutaj muszę o nią prosić

W Kijowie Mariana była dziennikarką jednego z wiodących kanałów, miała własne mieszkanie i dobre życie. W Niemczech jest jej ciężko, ale Beniamin sprawił, że jest przyjemniej. Jest dobrym facetem, uważnym i zaangażowanym. Ale zaczęły pojawiać się szczegóły, z którymi Marianie coraz trudniej było sobie poradzić.

"Jest przyzwyczajony do życia w luksusie. Wybiera miejsca, na które mnie nie stać. Czuję się nieswojo, że będzie dużo płacił. I widzę, że chciałby, żebym to ja płaciła. Nie rozumie, że nasz standard życia jest nieco inny niż w Niemczech czy Francji. Jego stać na kupno domu tutaj, ale mnie nie stać na wynajęcie pokoju".

Wkrótce będzie musiała opuścić schronisko dla uchodźców. Beniamin zaproponował, że się do niej wprowadzi. Mariana uznała to za miły gest, ale "bezpieczny" dla niego, ponieważ z prawnego punktu widzenia jest to nierealne. Mieszkają w sąsiednich miastach, ale administracyjnie są to różne gminy. Można zmienić miejsce zameldowania ze względu na pracę lub sformalizowany związek. To nie wchodzi w grę. I wygląda na to, że będzie musiała sama zorganizować przeprowadzkę.

Dla ukraińskich kobiet ważne jest, aby ich partnerzy solidaryzowali się z Ukrainą w czasie wojny Fot Pexels

Ale najtrudniejszą rzeczą do przezwyciężenia dla Mariany jest jego obojętność wobec Ukrainy. Chociaż Beniamin nie zaprzecza, że Rosja jest agresorem i nie szuka dobrych Rosjan, w ogóle nie interesuje się Ukrainą.

"Jestem oburzona że europejskie firmy działają na rosyjskim rynku. A dla niego to tylko biznes. On nie rozumie, że to jest sponsorowanie wojny. Wie, jak bardzo mnie to boli, bardzo emocjonalnie do tego podchodzę.

Jakby nie chcąc mnie denerwować, odmawia rozmowy na ten temat. "Nie myśl o złych rzeczach". Ale rozumiem, że po prostu nie jest tym tematem zainteresowany. Dla niego ta wojna jest daleko, ale ja jestem uchodźczynią. I chciałabym o tym porozmawiać. W ogóle nie interesuje go nic o Ukrainie, nawet nie chce spróbować jedzenia, nie mówiąc już o poznaniu jej historii. Nie interesują go zdjęcia Kijowa. I ciągle próbuje zmienić muzykę. To jest ojczyzna twojej dziewczyny! Jak to możliwe?"

O pieniądzach nie rozmawiamy

Gajan (imię zmienione) ma 29 lat i po raz drugi zmieniła kraj. Kiedy dziewczynka miała rok, jej rodzice opuścili Armenię i osiedlili się w ukraińskim Alczewsku. Uważa się za Ormiankę, która przyswoiła sobie ukraińską mentalność. I to doświadczenie jest teraz bardzo pomocne w Warszawie.

"Mentalność, którą masz w sobie, jest silniejsza niż ta, którą nakłada na ciebie społeczeństwo, którego jesteś częścią. Dorastałem w Ukrainie, ale miałam pytania do Ukraińców o to, dlaczego nie byli tacy jak ja, a ja nie byłam taki jak oni. Dlaczego ludzie zachowują się inaczej w tej samej sytuacji. Polacy są podobni do Ukraińców pod wieloma względami. Są różnice, ale mi one nie przeszkadzają".

Gajan jest lekarzem, zdała tu specjalny egzamin, nostryfikację dyplomu i ma dwie prace w Warszawie. Stopniowo ułożyła sobie życie osobiste.

Okazało się, że poruszanie tematu pieniędzy w ogóle było nieprzyzwoite. Na jednej z randek z pewnym interesującym grafikiem pojawił się temat indywidualnej przedsiębiorczości (jednoosobowa działalność gospodarcza). Gajan założyła firmę, ale nie była zbyt zadowolona ze swojego księgowego, więc zapytała, czy jej rozmówca mógłby jej kogoś polecić. Mówi, że reakcja rozmówcy była dla niej zaskoczeniem:

"Po randce napisał: "Nie widzę sensu w kolejnych randkach. Nie możemy rozmawiać o pieniądzach i księgowych. Nawet jeśli nie jesteś Polką". Ale nie pytałem, ile zarabiasz, ani ile oszczędzasz".

Później Gajan poznaje Polaka, potomka imigrantów z Ukrainy. Łączy ich wspólna nienawiść do Rosji.

"Kiedy się spotkaliśmy, nie pytałam, czyj jest Krym i czy są tam dobrzy Rosjanie. Po prostu jakoś to czułam. Jego ojciec bardzo ostro reaguje na słowo "Rosjanie". Nigdy nie widział Rosjan, nigdy nie mieszkał obok nich, ale odziedziczył zrozumienie o co chodzi po swoich rodzicach i dziadkach. Obserwuje ukraińskie grupy, które publikują wiadomości po ukraińsku i czyta z translatorem. Poszliśmy na rodzinny obiad do domu jego babci. Głównym tematem przy stole był Chersoń i Kachówka. To są wartości, które nas łączą".

Gajan jest przekonana, że wystarczy zadawać pytania i spokojnie reagować na to, co się słyszy.

"Staram się zachowywać jak dorosły. Jeśli coś mnie dziwi lub dezorientuje, pytam. Jeśli mówi, że w Polsce jest taki zwyczaj, akceptuję to. Na przykład nieprzyzwoicie jest przyjść na wesele bez wcześniejszej randki. U nas, w Ukrainie ludzie idą z kimkolwiek, nawet z sąsiadami. Tutaj tak nie jest! Do tego dochodzą prezenty. Tutaj, na przykład, jeśli wychodzicie razem, oboje kupujecie prezent. A mój partner powiedział: "Tutaj, jeśli jesteś zaproszona, ty kupujesz prezent".

Mówić tym samym językiem

Za każdym razem musisz wybrać siebie, bez względu na to, jak trudne to jest. Nasza pierwsza bohaterka zdała sobie sprawę, że nie może żyć z rusofilem. Pomógł jej wolontariat. Wraz z grupą Ukraińców w Luksemburgu organizowała różne akcje i wydarzenia, pisała listy, spotykała się z władzami księstwa. Na takim wydarzeniu poznała Amerykanina. I odkryła, że nie chodzi o obcokrajowców, ale o konkretnych ludzi. Mark w pełni podzielał jej złość i nienawiść, był przekonany, że Rosja to centrum zła i że Ukraina wygra. Godzinami rozmawiali o polityce, zastanawiali się, jak zebrać więcej pieniędzy na różne cele. Okazało się, że na jego balkonie w Luksemburgu wisi niebiesko-żółta flaga, a on sam jedzie na Ukrainę w ramach misji humanitarnej. Współpraca powoli przerodziła się w relację, w której jest bezpieczna przestrzeń, w której można być sobą i nie bać się oceny za swoje przekonania.

Tak, zdrowe, dojrzałe związki są nudne. W zdrowym, dojrzałym związku ludzie siadają i rozmawiają. Dlatego najważniejszą rzeczą w związku z obcokrajowcem jest mówienie tym samym językiem

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarka. Przez ostatnie 10 lat pracowała w telewizyjnym serwisie informacyjnym.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz
Wystawa trzeciego oddechu Svetlany Roiz

– Przypomnijcie sobie, od jakiego słowa zaczyna się większość ukraińskich piosenek – mówi Switłana Rojz, psycholożka dziecięca i rodzinna, kuratorka interaktywnej wystawy „Trzecie oddechy” prezentowanej właśnie w Kijowie.

– Oj! – wciągają powietrze odwiedzający. I od razu dowiadują się, że to „oj!” nie jest śpiewane przypadkowo. Podobnie jak same piosenki, to jest terapia oddechowa, dzięki której człowiek odczuwa ulgę. A tej ulgi Ukraińcy bardzo potrzebują, bo od lat żyją w ciągłym stresie i napięciu.

– Z całej gamy emocji jedyną nam niedostępną jest teraz radość – mówi Switłana Rojz. – To takie „wow!”, po którego wypowiedzeniu otrzymujesz zastrzyk dopaminy.

Ale tak nie powinno być. Bez radości człowiek marnieje, kamienieje, staje się twardszy. Dlatego w ciemnych i ciężkich czasach bardzo ważne jest, by umieć rozpoznawać, analizować swoje i cudze emocje, odczytywać je. A także, korzystając z ćwiczeń cielesnych, nauczyć się pracować z tymi emocjami. Ta wystawa może tego nauczyć – i właśnie dlatego przy wejściu są kolejki.

Odstawszy swoje, wchodzimy do środka i pytamy, gdzie można dostać audioprzewodnik.

– Za chwilę rozpocznie się wycieczka ze Svitłaną Rojz – informuje miła dziewczyna.

Mamy szczęście – myślę sobie. I oto ona, w żółto-pomarańczowym stroju, niczym kwiat słonecznika, uśmiechnięta i wesoła. A przecież jej mąż jest na wojnie, ma dwoje dzieci, jest wolontariuszką, pracuje.

Psycholożka Switłana Rojz oprowadza dorosłych po wystawie

Switłana zaprasza do pierwszej sali, gdzie oddaje hołd tym wszystkim, dla których emocje są przedmiotem zainteresowania zawodowego i naukowego. Zajmował się nimi m.in. Karol Darwin, który udowodnił, że podstawowe emocje są odczytywane w ten sam sposób przez ludzi posługujących się różnymi językami na wszystkich kontynentach. I nie tylko przez ludzi, ale także przez zwierzęta.

Swego czasu Dalajlama poprosił Paula Ekmana, amerykańskiego psychologa, pioniera w dziedzinie badań emocji i ich ekspresji ruchowo-mimicznej, o stworzenie ogólnego atlasu emocji, by uczynić życie ludzi bardziej konstruktywnym. Paul wraz z córką, socjolożką Eve Ekman, opisał pięć podstawowych emocji: radość, smutek, strach, gniew i wstręt – możecie je kojarzyć z postaciami z filmu animowanego „W głowie się nie mieści”. Paul Ekman nauczył dorosłych odczytywać emocje na podstawie wyrazu twarzy dzięki serialowi „Magia kłamstwa”. Na wystawie ta mapa emocji jest po raz pierwszy prezentowana w języku ukraińskim.

Jest tu również dobrze znany autor popularnej piramidy potrzeb Abraham Maslow. I szanowany amerykański biolog, neurolog i prymatolog Robert Sapolsky.

Oglądamy film ze znaną joginką, która krok po kroku uczy, jak radzić sobie z niepokojem – po prostu opuszczając ramiona, rozluźniając usta, uśmiechając się. Ten film stał się już viralem. Switłana prosi, byśmy powtórzyli ćwiczenia – i wszyscy posłusznie je powtarzają, chociaż zgromadzeni są zróżnicowani zarówno pod względem wieku, jak temperamentu.

Obserwuję kobietę – już niemłodą, o bardzo zmęczonej, niemal pozbawionej wyrazu twarzy. Dziś w Kijowie jest wiele takich twarzy. Razem z innymi powtarza ćwiczenia joginki, a potem naśladuje Switłanę, która pokazuje, jak należy oddychać, opuszczać ramiona, kłaść dłoń na brzuchu, pocierać czoło w kierunku od nosa do skroni, by się „uziemić”. Po kolejnych ćwiczeniach uczestnicy, a wraz z nimi ta kobieta, wyglądają na coraz spokojniejszych. Zaczynają się uśmiechać, żywo dyskutować o swoim stanie, jakby w końcu zaczęli się otwierać.

Według Switłany taka otwartość i rozluźnienie są szczególnie ważne, gdy pracujemy z dziećmi. Bo w przeciwieństwie do dorosłych dzieci nie zwracają szczególnej uwagi na słowa i odczytują nasze emocje niewerbalne.

Jeśli podejdziesz do dziecka zesztywniała, z zaciśniętymi szczękami – cokolwiek powiesz, ono ci nie zaufa, nie zrelaksuje się w twoim towarzystwie. I nawet sobie pomyśli: „To jakaś ciotka”
Strefa rysowania

W następnej sali wszyscy są już gotowi do skakania przez gumę (pamiętacie tę grę z dzieciństwa?). Tym, którzy zapomnieli lub nie znali jej zasad, przypomina je nasza mistrzyni olimpijska Jarosława Maguczich, która specjalnie w tym celu nagrała filmik. Ludzie stopniowo uczą się budzić w sobie dziecko, bo pragną znowu poczuć czyste emocje. Astrid Lindgren, która na starość chętnie wspinała się na sosny, bo „nie ma takiego prawa, które zabraniałoby starszym paniom wspinać się na drzewa”, przestaje już wydawać się kimś dziwnym.

Potem wielu chce założyć kalosze i skakać po kałużach. Kałuże są tu płytkie, więc Switłana przeprasza:

– Widzicie, pierwszego dnia wystawy mężczyźni tak skakali, że pękł beton.

A potem jest ściana, na której każdy może napisać i przeczytać najpiękniejsze słowa, jakie usłyszał w swoim życiu. Tu niektórzy zaczynają płakać.

„Zawsze będę przy tobie”, „Chłopczyk, 3800”, „Żywy”, „Wróciłem z niewoli”

To słowa miłości, którą wystawa wypełniona jest po brzegi.

Przed wyjściem pytam kobietę, którą obserwowałam, dlaczego tu przyszła i z czym wychodzi.

– Ostatnio czuję się jak martwa. Najpierw uciekaliśmy z rodziną zielonym korytarzem ze wsi pod Kijowem. Strzelano do nas, później znaleźliśmy kule, które utknęły w tylnych siedzeniach samochodu. Potem było życie pod bombami i rakietami, nie pamiętam już, kiedy się wyspałam. Podczas jednego z ostatnich ostrzałów rakieta uderzyła w sąsiednie podwórze, zginęło 13 osób, dom został całkowicie zniszczony. Mnie i syna uratowała szkoła, stojąca między tym domem a naszym.

– Czy ta wystawa na coś się Pani przydała?

– Tak, próbowałam prawidłowo oddychać, opuszczać ramiona, trzymać rękę na brzuchu. I rzeczywiście zrobiło mi się lżej. Ale nie wiem, czy będę o tym pamiętać, jeśli znów znajdę się pod ostrzałem, kiedy strach dławi wszystko

Pani Switłana opowiedziała, jak uspokajała swoje dziecko podczas ostatniego nalotu. Improwizowała. Trzymając rękę na brzuchu dziecka, mówiła:

„Wyobraź sobie, że jesteś filiżanką z herbatą, a do tej filiżanki trzeba wsypać cztery łyżeczki cukru. Pokaż cztery palce i wyobraź sobie, jak łyżeczka po łyżeczce cukier wpada do herbaty, a ty go mieszasz”.

Dziecku udało się skoncentrować i uspokoić. Myślę, że to skuteczna metoda. Też jej spróbuję.

– O co chciałby Pani zapytać Switłanę? Podejdźmy do niej.

Podeszłyśmy. Wokół której tłoczyli się chętni do zrobienia sobie selfie.

– Gdzie leży granica, po przekroczeniu której organizm i psychika człowieka nie wytrzymują obciążenia? Jak zrozumieć, że już się znalazłaś na tej granicy? – zapytała moja pani Liudmyła.

– Każdy ma swoją rezerwę wytrzymałości – odpowiedziała kuratorka wystawy. – Za pomocą tych samych praktyk fizycznych można tę rezerwę zwiększyć, choć i tak może nadejść moment, kiedy wszystko stanie się obojętne. Wtedy bardzo ważne jest, by w pobliżu była bliska osoba.

– Czy warto teraz oszczędzać emocje, skoro ludzie wokół potrzebują naszego współczucia, empatii?

– Teraz wszyscy oszczędzamy emocje, nic nie można na to poradzić. A współczuć tym, którzy tego potrzebują, można pomagając konkretnymi czynami. To pomoc dla człowieka i ulga dla ciebie
Astrid Lindgren na drzewie

Zdjęcia pochodzą od autorki i organizatorów wystawy

20
хв

„Trzecie oddechy”, czyli cztery łyżeczki cukru w herbacie

Iryna Desiatnikowa
psycholog psychiatra warszawa dla ukraińskich dzieci młodzieży

W Warszawie powstaje opieka psychologiczna i psychiatryczna przeznaczona specjalnie dla Ukraińców. Z ukraińskimi migrantami będą pracować wysoko wykwalifikowani ukraińscy, a nie polscy specjaliści. O specyfice pracy z obcokrajowcami, nieufności Ukraińców wobec miejscowych specjalistów i traumie psychologicznej migrantów, w tym dzieci, rozmawiamy z dr. Krzysztofem Staniszewskim, psychiatrą i psychoterapeutą z warszawskiego Centrum „Psychokrates”.

Krzysztof Staniszewski

Traumy, nieufność, zagubienie

Oksana Szczyrba: Skąd wziął się pomysł uruchomienia ukraińskiej pomocy psychologicznej dla Ukraińców w Polsce?

Krzysztof Staniszewski: W ramach mojej codziennej praktyki klinicznej od kilku lat zajmuję się poradnictwem dla osób z Ukrainy – zarówno tych, które czasowo przebywają w Polsce, jak tych, które przeprowadziły się tutaj na stałe. To właśnie uchodźcy najczęściej wymagają specjalistycznego podejścia. Wynika to zarówno z ich reakcji na bezpośrednie skutki wojny w Ukrainie, jak z trudności z przystosowaniem się do nowego życia w Polsce. Dodatkowym wyzwaniem są problemy Ukraińców w biegłym opanowaniu języka polskiego.

Jedną z różnic między naszym a innymi tego typu ośrodkami jest nasza gotowość do reagowania na potrzeby w zakresie diagnozy, wsparcia psychologicznego i terapii w języku ukraińskim.

Poza tym wielokrotnie słyszałem skargi Ukraińców na niską jakość pomocy psychologicznej w Polsce, w szczególności tej świadczonej nieodpłatnie. Często zajmują się tym osoby bez odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia czy nadzoru. Według nas takie usługi mogą nie tylko nie pomóc wrażliwej osobie, ale wręcz jej zaszkodzić. Dlatego bardzo ważne są dla nas kwalifikacje ukraińskich specjalistów, ich doświadczenie kliniczne i zdolność do zapewnienia profesjonalnego, bezpiecznego i komfortowego wsparcia w języku ukraińskim.

Jakie są główne wyzwania psychoemocjonalne, przed którymi stają Ukraińcy po emigracji do Polski? Czym różni się trauma związana z przymusową emigracją od traumy, której doświadczają emigranci dobrowolni?

Z moich obserwacji wynika, że istnieje kilka najczęściej pojawiających się wyzwań. Jest grupa emigrantów, którzy doświadczyli wojny bezpośrednio – bombardowań czy ataków rakietowych. Dotyczy to zwłaszcza mieszkańcy regionów przygranicznych. U takich osób zaobserwowałem typowe objawy PTSD.

Najczęściej mamy do czynienia z dwiema głównymi grupami stresorów. Po pierwsze – trauma związana z przeprowadzką. Ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, pracy i krewnych z powodu wojny i przenieśli się do bezpieczniejszego kraju, takiego jak Polska. Po drugie – chodzi o wyzwania i trudności związane z szybką organizacją życia na emigracji. Oba te zewnętrzne konteksty przyczyniają się do pojawienia się reakcji depresyjnych, lęku, zaburzeń adaptacyjnych i nerwic.

Wielu Ukraińców za granicą, w szczególności w Polsce, nie ufa miejscowym psychologom, psychiatrom i pracownikom socjalnym w instytucjach publicznych. Dowodzą tego nie oficjalne badania, ale prywatne rozmowy. Ta nieufność wynika z przypadków naruszania etyki zawodowej, ujawniania tajemnicy lekarskiej i przekazywania danych osobowych służbom socjalnym lub policji. Istnieje też bariera doświadczenia. Osoba, która nie doświadczyła wojny i straty, nie zawsze jest w stanie zrozumieć kogoś, kto coś takiego przeżył. Jak polscy psychologowie mogą dotrzeć do Ukraińców w tego typu sytuacjach?

Nieufność jest naturalną reakcją wrażliwej osoby, która doświadczyła straty, traumy i jest zmuszona do adaptacji do nowych warunków

Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego mamy ukraińskich specjalistów pracujących z Ukraińcami – psychoterapeutów, psychiatrów, psychologów, którzy nie tylko znają język ukraiński, ale także dobrze rozumieją kulturowy i emocjonalny kontekst wojny, emigracji i straty.

Do rekrutacji pracowników podchodzimy bardzo odpowiedzialnie. Zatrudniamy tylko profesjonalistów z odpowiednim wykształceniem, praktyką, uczciwością etyczną i wysokim poziomem empatii. To pozwala nam zapewnić bezpieczeństwo, na którym buduje się zaufanie.

Jeśli jakakolwiek instytucja świadcząca opiekę psychologiczną lub psychiatryczną narusza zasady etyki zawodowej lub tajemnicę lekarską, to jest to odrębny problem, patologia, która wymaga zdecydowanej reakcji.

Jednocześnie specyfika opieki w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia (np. na oddziałach ratunkowych, izbach przyjęć, szpitalach psychiatrycznych) sprawia, że częściej trafiają tam pacjenci z poważniejszymi zaburzeniami psychicznymi, takimi jak stany psychotyczne, utrata przytomności, ciężka depresja, zachowania autoagresywne czy samobójcze.

Przyczyny takich stanów niekoniecznie są bezpośrednio związane z wojną czy emigracją – one dotyczą wszystkich osób mieszkających w Polsce.

Jeśli Ukrainiec cierpi na psychozę i musi być hospitalizowany, bariera językowa jest poważną przeszkodą

Bo do trudności w komunikacji dochodzą objawy psychotyczne, takie jak halucynacje i utrata kontaktu z rzeczywistością.

W naszej praktyce ambulatoryjnej w centrum psychiatrycznym i psychoterapeutycznym zazwyczaj nie leczymy pacjentów wymagających natychmiastowej hospitalizacji. Jesteśmy placówką komercyjną, a nie fundacją, choć współpracujemy z fundacjami. Nie jesteśmy też związani z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nasze drzwi są otwarte dla każdego, kto doświadczył silnego lęku, zagubienia, wypalenia, ataków paniki, PTSD czy po prostu potrzebuje zrozumienia.

Pomoc psychologiczna jest potrzebna tym, którzy wiedzą, czym jest strata. Zdjęcie: STRINGER/AFP/East News

Pomoc psychologiczna: otwartość zamiast wstydu

Jak rozpoznaje się to, że dana osoba powinna udać się do psychoterapeuty lub psychiatry? Jakie są znaki ostrzegawcze inne niż myśli samobójcze?

Myśli samobójcze są już bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym.

Główne objawy, które powinny skłonić Cię do szukania pomocy, to::

  • utrata zdolności do cieszenia się z małych rzeczy,
  • utrata energii do wykonywania codziennych zadań,
  • niepokój,
  • symptomy bezsenności,
  • trudności z koncentracją,
  • zmiana apetytu,
  • obniżona ogólna efektywność życiowa.

Te objawy często wskazują na rozwój zaburzeń psychicznych, choć nie są tak oczywiste, jak wspomniane myśli samobójcze.

W Polsce kultura szukania pomocy psychologicznej jest bardziej rozwinięta niż w Ukrainie. Wielu Ukraińców uważa, że to jak podpisanie oświadczenia, że jesteś chory psychicznie. Nie obawia się Pan, że Ukraińcy rzadko będą szukać pomocy?

Od wielu lat obserwuję zmiany w podejściu do zdrowia psychicznego, szczególnie w polskim społeczeństwie. To proces o charakterze ewolucyjnym – wyraźna zmiana nastąpiła w czasie pandemii COVID-19.

Oprócz relacji lekarz – pacjent, zmiany dostrzegam również w kontekstach społecznie przyjaznych. Jeszcze 15 lat temu, gdy podczas wypadów sportowych czy w nieformalnych rozmowach opowiadałem o swoim zawodzie, często zauważałem nieufność lub ostrożność pomieszaną z zaciekawieniem.

W ostatnich latach coraz częściej widzę otwartość, a nawet coś w rodzaju dumy u ludzi, którzy wprost mówią o korzystaniu z pomocy psychiatrycznej lub psychoterapeutycznej. To się staje powszechnym tematem rozmów, oznaką świadomego dbania o siebie w czasach stresu, a nie powodem do wstydu czy zażenowania. Wśród Ukraińców też wielokrotnie spotykałem się ze zrozumieniem wagi takiej pomocy, chociaż dostęp do terapii stacjonarnej w języku ukraińskim jest w Polsce ograniczony.

Jednym z problemów psychologicznych dotykających wielu uchodźców – zwłaszcza tych, którzy nie planowali wyjazdu z kraju – jest poczucie bycia uwięzionym między dwoma światami, trudności z budowaniem przyszłości w nowym kraju. Rządy wielu krajów tylko potęgują ten niepokój, przy każdej okazji podkreślając, że uchodźcy muszą wrócić, a tymczasowa ochrona i świadczenia zostaną anulowane.

Bycie zawieszonym między dwiema przestrzeniami, ograniczony i nieregularny kontakt z bliskimi, którzy pozostali w Ukrainie, i trudności w organizacji życia na przymusowej emigracji to jedne z głównych czynników stresu psychicznego, a zarazem pole do wyzwań

Niestabilne warunki pomocy ze strony państwa, a także narracje krążące w społecznościach i mediach społecznościowych w oczywisty sposób utrudniają osiągnięcie poczucia bezpieczeństwa, a tym samym podstawowej równowagi psychicznej i wewnętrznego spokoju.

Jednak wsparcie w postaci farmakoterapii, pomocy psychologicznej, poradnictwa i interwencji kryzysowych stwarza możliwości złagodzenia wewnętrznych psychologicznych konsekwencji tego, co dzieje się wokół.

Ból, który nie zawsze krzyczy

Wiele dzieci uchodźców dorasta w lęku i strachu. Czy psychologicznie różnią się od swoich polskich rówieśników? Jeśli tak, to na czym te różnice polegają? Jak to może wpłynąć na ich przyszłość?

Oczywiście, dzieci uchodźców różnią się od swoich polskich rówieśników – przede wszystkim doświadczeniem. Dorastanie w cieniu wojny oznacza dorastanie w świecie, w którym poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności i stabilności nagle zniknęło. Nawet jeśli dziecko fizycznie znajduje się w bezpiecznym miejscu, w Polsce, jego psychika często nadal żyje w tym strachu, w tej stracie.

Dziewczynka opiekuje się swoją młodszą siostrą w pobliżu kijowskiego szpitala dziecięcego Ochmatdyt, który 8 lipca 2024 r. został trafiony rosyjskimi pociskami. Zdjęcie:: Evgeniy Maloletka/Associated Press/East News

Wiele ukraińskich dzieci doświadczyło traumy: utraty bliskich, domu, oddzielenia od rodziców lub rodzeństwa, życia w piwnicy lub ucieczki pod ostrzałem. Często są bardziej dojrzałe emocjonalnie niż ich rówieśnicy, ale jednocześnie bardziej spięte, czujne, wycofane – lub przeciwnie: nadmiernie podekscytowane. Nie oznacza to, że te dzieci są „gorsze”. One po prostu niosą ze sobą spory bagaż, który czasem utrudnia im bycie po prostu dziećmi. Jeśli nie otrzymają odpowiedniego wsparcia psychologicznego, może to wpłynąć na ich dorosłe życie: mogą mieć problemy z nawiązywaniem relacji, zaufaniem, poczuciem własnej wartości.

Dlatego w naszym ośrodku uruchomiliśmy specjalną pomoc psychologiczną dla ukraińskich rodzin. Pracujemy nad tym, by trauma nie była przeszkodą, ale punktem, na którym można budować nową siłę.

Jakie metody lub podejścia w pracy psychologicznej są najskuteczniejsze w przypadku dzieci uchodźców, które przeszły przez traumatyczne doświadczenia? Czy w Polsce istnieją jakieś różnice w terapii z dziećmi z Ukrainy w porównaniu z innymi krajami?

W pracy z dziećmi uchodźców, które doświadczyły traumy, najskuteczniejsze są te podejścia, które uwzględniają nie tylko psychikę, ale także ciało, relacje i kulturę. Często jest to terapia integracyjna – połączenie elementów terapii poznawczo-behawioralnej, terapii traumy, terapii zabawą, terapii sztuką, a także metod zorientowanych na ciało, takich jak TRE (Tension & Trauma Releasing Exercises – ćwiczenia uwalniające napięcie i traumę) lub mindfulness dla dzieci.

U dzieci z Ukrainy czasami widzimy nieco inny krajobraz emocjonalny. Często trzymają wszystko „w środku”, jakby były wewnętrznie zmobilizowane. Ich ból czasem nie krzyczy – jest cichy. Może to być wynikiem zarówno osobistych, jak zbiorowych, pokoleniowych doświadczeń. Dlatego bardzo ważne jest stworzenie dziecku nie tylko bezpiecznej przestrzeni, ale także atmosfery głębokiego zaufania i szacunku dla jego historii.

Warto również wspomnieć o wewnętrznej izolacji dzieci w środowisku szkolnym, wśród innych dzieci. Przejawia się to nie tylko w ich emocjonalnym zamykaniu się, ale także w doniesieniach o nadpobudliwości, która „realizuje się” w kontekście uczenia się, w interakcjach grupowych.

Jednocześnie wiele dzieci wykazuje wyjątkową zdolność do przyswajania nowych informacji, dużą otwartość na naukę i chęć odkrywania nowych rzeczy - pomimo traumatycznych doświadczeń

To ważny zasób do wykorzystania w pracy terapeutycznej i edukacyjnej. W terapii ważne jest również uwzględnienie bariery językowej, specyfiki kulturowej wychowania, a nawet stosunku do samej idei psychoterapii w rodzinie. Rodzice mogą nie doceniać wagi udzielenia ich dziecku pomocy psychologicznej, ponieważ sami nie mają doświadczenia z tego typu wsparciem.

Czy zauważa Pan jakieś wewnętrzne zasoby lub cechy dzieci ukraińskich uchodźców, które pomagają im się przystosować, pomimo traumatycznych doświadczeń? Co może wspierać ich odporność?

Często widzę u tych dzieci imponującą siłę wewnętrzną. Są niezwykle zdolne do adaptacji, często odpowiedzialne ponad swój wiek. Od najmłodszych lat doświadczają utraty domu, bliskich i stabilności, a jednocześnie mają głębokie zrozumienie znaczenia wsparcia, więzi i empatii.

Jednym z głównych zasobów jest więź z rodziną. Nawet jeśli jedno z rodziców jest fizycznie nieobecne (bo na przykład przebywa w Ukrainie), dziecko często odczuwa jego moralną obecność i pamięta wartości, które utrzymują rodzinę razem. Język, zwyczaje, rytuały – na przykład ukraińskie bajki, muzyka, domowa kuchnia – też są ważnym wsparciem.

Istnieją czynniki, które mogą wspierać odporność dziecka:

• stabilność w codziennym życiu (harmonogram, rutyna, przewidywalność),
• dorośli, którym można zaufać,
• możliwość wyrażania emocji poprzez kreatywność, zabawę, ruch,
• uznanie ich doświadczenia – nie milczenie, ale delikatna rozmowa.

Jak przejawia się ta dojrzałość dzieci uchodźców, o której Pan wspomniał?

To jedna z najbardziej poruszających i jednocześnie niepokojących spraw. Wiele dzieci uchodźców, zwłaszcza starszych, wydaje się „wychodzić” z dzieciństwa. Uczą się podejmować trudne decyzje, opiekować się młodszymi dziećmi, wspierać swoje matki i zbyt wcześnie zrozumieć świat dorosłych.

Pamiętam dwoje takich dzieci: 13-letnią dziewczynkę i 15-letniego chłopca. Przychodziły na sesje terapeutyczne z matkami, ale zachowywały się tak, jakby to one były za wszystko odpowiedzialne.

Dziewczynka chętnie opowiadała o tym, które dokumenty są już wypełnione, a które trzeba jeszcze złożyć. Odpowiadała zamiast matki i próbowała kontrolować cały proces.

Kiedy zapytałem ją o jej własne uczucia, milczała przez długi czas, a potem powiedziała: „Nie mam czasu na płacz. Mama i tak już to wszystko dźwiga sama”

Chłopiec pomagał matce mówić po polsku, wtrącając się do rozmowy, gdy nie potrafiła jasno sformułować myśli. Powiedział mi, że sam chodzi do sklepu i gotuje dla siebie proste posiłki, ponieważ mama pracuje przez długie godziny.

Zapytał mnie, czy mogę nauczyć go „nie martwić się, gdy jego mama długo nie dzwoni”

To przykłady dzieci biorących odpowiedzialność za dorosłych. Chodzi tu nie tylko dojrzałość – to głębokie dostosowanie emocjonalne. W takim przypadku zadaniem terapii jest pomóc dziecku odzyskać dzieciństwo: by pozwoliło sobie na strach, zabawę, smutek i prośbę o wsparcie.

To „wewnętrzne dorastanie” często prowadzi do emocjonalnego wypalenia, wycofania i problemów własną fizycznością. Ale pokazuje również głębokie zasoby dziecka. Naszym zadaniem jest stworzenie przestrzeni, w której nawet najsilniejsze dziecko może być słabe i czuć, że zostanie otoczone opieką – bez wymagań i oczekiwań.

20
хв

Uwięzieni między światami, czyli jak pomagać Ukraińcom w Polsce

Oksana Szczyrba

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

„Nie jesteś sama”: Jak Feminoteka dostosowuje wsparcie do potrzeb każdej kobiety

Ексклюзив
20
хв

Natalia Dunajska: – Dajemy ludziom marzenia

Ексклюзив
20
хв

Mąż walczy, a żona szyje mundury

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress