Exclusive
20
min

Białoruskie cierpienie

Białoruś pozostaje jednym z najbardziej problematycznych punktów na politycznej mapie Europy. A oficjalny Kijów nie wykazał się jeszcze głębokim zrozumieniem ważnych procesów

Jewhen Magda

Zdjęcie: Shutterstock

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Kraj, który w swojej najnowszej historii miał tylko jednego prezydenta, jest ostoją autorytaryzmu w Europie. Przeciwnicy samozwańczego prezydenta Aleksandra Łukaszenki są albo więzieni w swojej ojczyźnie, albo przebywają na wygnaniu.

Nie Baćka, ale geopolityczny robotnik na dniówkę

Aleksander Łukaszenka jest europejskim rekordzistą pod względem czasu sprawowania władzy: rządzi Białorusią już od ponad 29 lat. Wybrany w 1994 r. - w tym samym czasie co jego ukraiński odpowiednik Leonid Kuczma (wizerunek "człowieka ludu", działacza antykorupcyjnego i bojownika o odbudowę Związku Radzieckiego był wówczas popularny) - szybko zbudował system osobistej władzy w formacie republiki superprezydenckiej.

Przeciwnicy polityczni nagle zniknęli, znaczenie parlamentu było niwelowane - aż do jego wymuszonego rozwiązania. A mediacja Moskwy w dialogu z przeciwnikami politycznymi białoruskiego prezydenta przerodziła się w poparcie dla Łukaszenki. Ten ostatni w latach 90. marzył o zastąpieniu na Kremlu schorowanego i biernego Borysa Jelcyna, dlatego pod koniec lat 90. promował ideę państwa związkowego. Jednak pojawienie się energicznego podpułkownika FSB Putina zniweczyło te plany. Wpływy Łukaszenki ograniczyły się do Białorusi, gdzie osiągnęły maksimum. Aparat policyjny białoruskich władz działa, lecz od ponad 20 lat Łukaszenka żywi niechęć do Putina, do której boi się przyznać nawet przed samym sobą.

Aleksander Łukaszenka i Władimir Putin. Fot: Tatyana Zenkovich/AP/East News

"Baćka" to nie popularny pseudonim Łukaszenki, ale produkt białoruskiej propagandy, a właściwie element wsparcia informacyjnego dla superprezydenckich uprawnień stałego przywódcy Białorusi. Pragnę zauważyć, że kampania prezydencka w 2020 r. okazała się punktem zwrotnym dla kraju, natomiast wyniki głosowania zostały tak rażąco sfałszowane (Łukaszence przypisano 90% poparcia), że wywołały masowy protest Białorusinów. Ludzie wyszli na ulice Mińska i innych miast pod biało-czerwono-białymi flagami narodowymi (oficjalne symbole Białorusi to nieco zmodernizowana wersja symboli BSRR; kraj nie został zdekomunizowany, a językami urzędowymi są białoruski i rosyjski, co doprowadziło do dominacji rosyjskiego w większości dziedzin życia). Władze brutalnie stłumiły protesty, a protestującym nie udało się wykorzystać ukraińskich doświadczeń rewolucyjnych i "omajdanizować" Białorusi.

Jednak nie wszyscy przeciwnicy Łukaszenki opuścili kraj po 2020 roku. Nie więcej niż dziesięć procent obywateli kraju znalazło się poza granicami Białorusi. I nie wszyscy oni są zwolennikami białoruskich sił demokratycznych (przeciwnicy Łukaszenki proszą, aby nie nazywać ich "opozycją").

Po 2020 r. Łukaszenka tylko pozornie wzmocnił swoją pozycję; w rzeczywistości stał się znacznie bardziej zależny od Kremla. Wymuszone lądowanie w Mińsku w maju 2021 r. odrzutowca pasażerskiego RyanAir, na pokładzie którego młody lider opozycji Roman Protasiewicz wracał z Aten do Wilna ze swoją dziewczyną, zniszczyło resztki zaufania do Łukaszenki wśród europejskich polityków i zamknęło białoruską przestrzeń powietrzną dla europejskich linii lotniczych. Jesienią tego samego roku na granicy Białorusi z Polską i Litwą wybuchł kryzys migracyjny. Politycy ze Starego Świata powoli zaczęli postrzegać Putina jako inicjatora tego dramatu granicznego na dużą skalę z udziałem tysięcy ludzi z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu - chociaż kryzys migracyjny, jak się później okazało, był jedynie przykrywką dla rozmieszczenia rosyjskich wojsk na Białorusi w przededniu inwazji na Ukrainę.

Łukaszenka stracił możliwość prowadzenia dialogu z Zachodem.

Jeśli chodzi o Ukrainę, sytuacja jest bardziej interesująca: nieuznanie Łukaszenki za prawowitego prezydenta nie przeszkodziło Białorusi w osiągnięciu nadwyżki handlowej z Ukrainą w wysokości 3 miliardów dolarów w 2021 roku.

Na początku lutego 2022 r. w wywiadzie dla telewizyjnego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa Łukaszenka wyraził przekonanie, że Ukraina szybko się podda i "stanie się nasza". 24 lutego wojska rosyjskie rozpoczęły inwazję z terytorium Białorusi, której celem było zajęcie Kijowa. Chociaż białoruskie wojsko nie było bezpośrednio zaangażowane w inwazję, kraj ten stał się niezawodnym zapleczem agresora - logistycznym, szpitalnym i naprawczym.

Z terytorium Białorusi wystrzelono na Ukrainę kilkaset pocisków rakietowych różnych klas, ale ostrzał ustał jesienią 2022 roku. "Państwowy geopolityk" Łukaszenki został ostrzeżony z Kijowa o konsekwencjach statusu współagresora we współczesnym świecie, a ostrzeżenie poparto listą obiektów, które są atakowane. Nawiasem mówiąc, ambasador Ukrainy na Białorusi Ihor Kyzym został odwołany w lipcu, a jego białoruski odpowiednik Ihor Sokół został zwolniony w listopadzie, chociaż stosunki dyplomatyczne między Białorusią a Ukrainą nie zostały jeszcze zerwane.

Jednak publiczne poparcie Łukaszenki dla Putina nie zniknęło, a samozwańczy prezydent Białorusi przypomina geopolitycznego lokaja Kremla.

Jednak na początku grudnia Łukaszenka szybko pospieszył do Chin, "na dywanik" do Xi Jinpinga, który dość uważnie przygląda się wszystkiemu, co dzieje się w przestrzeni poradzieckiej. Warto również przypomnieć, że Łukaszenka, korzystając ze zmiany władzy w Polsce, próbuje wznowić dialog z Warszawą - tak jakby działacz polonijny i dziennikarz Andrzej Poczobut nie siedział za kratkami na Białorusi pod sfingowanymi zarzutami.

Nieznany sąsiad

Po rozpadzie Związku Radzieckiego, podpisanym przez przywódców Rosji, Ukrainy i Białorusi w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej 8 grudnia 1991 r., Kijowowi i Mińskowi nie udało się pozbyć statusu "mniejszych braci" Moskwy, który istniał od XIX wieku.

Postkolonialna mentalność białoruskiego i ukraińskiego establishmentu uniemożliwiała im nawiązanie dialogu bezpośrednio, z pominięciem rosyjskiego "pośrednika". Taka sytuacja trwała do 2014 r., kiedy Rosja zajęła Krym. Ostateczne załamanie nastąpiło po 24 lutego 2022 r., gdy przeciwnicy Łukaszenki zdali sobie sprawę, że w Ukrainie lepiej mówić źle po białorusku niż dobrze po rosyjsku.

Brak informacji o sytuacji na Białorusi doprowadził do zauważalnego zniekształcenia oglądu sytuacji w tym kraju wśród ukraińskich sąsiadów. Podczas gdy współudział Białorusi w rosyjskiej agresji ma zrozumiały wpływ na ukraińską optykę, ukraińska polityka informacyjna państwa w niewielkim stopniu promuje porozumienie z przeciwnikami Łukaszenki.

Przypomnę, że głównym przeciwnikiem Łukaszenki na Zachodzie jest Switłana Cichanouska, jego rywalka w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Nazywa siebie prezydentem-elektem (wybraną głową państwa) i jest aktywna w sprawach międzynarodowych. Oprócz Biura Switłany Cichanouskiej, które wspiera jej działalność polityczną, w sierpniu 2021 r. utworzono również wspólny gabinet tymczasowy, prototyp władzy wykonawczej.

Switłana Cichanouska przemawia podczas ceremonii wręczenia Nagrody Sacharowa w Parlamencie Europejskim w Brukseli, 16 grudnia 2020 r. Zdjęcie: Shutterstock

Jeszcze podczas masowych protestów w 2020 r. powołano Radę Koordynacyjną ds. Przekazania Władzy, protoparlament sił demokratycznych. Na początku 2023 r. uformował się jej drugi skład, którego przewodniczącym został Andrij Jegorow. Kolejny skład ma zostać wybrany w przyszłym roku.

Dzisiejsza Białoruś przedstawia sobą obraz pełen sprzeczności. Z jednej strony przeciwnicy Łukaszenki (o czym nie należy zapominać) są albo w więzieniu w swojej ojczyźnie (bankier i kandydat na prezydenta Wiktar Babaryka, aktywistka Maryja Kolesnikowa, laureat Nagrody Nobla Aleś Bialacki itp.), albo na wygnaniu (Switłana Cichanouska i dziesiątki innych). Nawiasem mówiąc, siły demokratyczne powielają model republiki superprezydenckiej, który istnieje na Białorusi. Z drugiej strony białoruski kompleks wojskowo-przemysłowy działa wyłącznie w interesie Rosji, która w podzięce hojnie obdarowuje Białoruś pieniędzmi. W rezultacie poziom dobrobytu obywateli Białorusi w 2023 r. był najwyższy we wszystkich latach niepodległości.

25 lutego 2024 r. na Białorusi odbędą się jednodniowe wybory: wyłonionych zostanie 110 członków Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego i rad lokalnych. Już teraz możemy powiedzieć, że nie znajdą się wśród nich przedstawiciele sił opozycyjnych, a obywatele Białorusi mieszkający za granicą nie będą mogli głosować. Latem przyszłego roku Łukaszenka może świętować 30 lat u steru Białorusi, zaś w 2025 roku może wystartować (czytaj: zostać ponownie wybrany) w kolejnych wyborach prezydenckich, które nie będą miały nic wspólnego z demokracją.

Jednak nawet hipotetyczna nieobecność Łukaszenki na liście wyborczej nie oznaczałaby, że ludzie Białorusini mogliby wybrać polityka, który wprowadziłby kraj do UE i NATO. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że kraj ten pozostanie rosyjskim satelitą.

"Droga do wolności" poprzez próbę konsolidacji

Pod koniec listopada w Kijowie odbyła się konferencja "Droga do wolności" zorganizowana przez Pułk "Kastusia" Kalinowskiego (PKK). Ta jednostka Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) została sformowana na początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę, chociaż białoruska grupa taktyczna była częścią ukraińskich sił zbrojnych od 2015 roku. PKK jest najbardziej znaną medialnie, choć niejedyną białoruską jednostką w SZU. Łączna liczba obywateli Białorusi w szeregach obrońców Ukrainy wynosi kilkaset osób. Podczas konferencji "Droga do wolności" uczczono pamięć czterdziestu białoruskich ochotników, którzy oddali życie za Ukrainę. Kwestia odszkodowań dla rodzin poległych ochotników pozostaje nierozwiązana.

"Kalinowcy" wykonali dobry ruch, organizując konferencję w przeddzień dwóch podróży Switłany Cichanouskiej: do USA, by wziąć udział w pierwszym dialogu strategicznym USA - Białoruś, i do Brukseli, by przemówić do ministrów spraw zagranicznych krajów UE.

Ochotnicy z pułku "Kastusia" Kalinowskiego wzięli udział w walkach pod Bachmutem, gdzie zdobyli czołgi i transportery opancerzone wroga. Zdjęcie: @legionoffreedom

W rzeczywistości pod koniec listopada Kijów rozpoczął strategiczny dialog z białoruskimi siłami demokratycznymi. Chociaż "Kalinowcom" nie udało się skonsolidować przeciwników Łukaszenki, zdobyli poparcie niektórych ukraińskich władz. Jednak oficjalny Kijów nie wykazał się jeszcze głębokim zrozumieniem procesów zachodzących w białoruskim społeczeństwie.

Po tym jak nie udało się zebrać podpisów innych przedstawicieli białoruskich sił demokratycznych pod memorandum w sprawie utworzenia platformy konsultacyjnej "Droga do wolności", grupa Kalinowskiego ogłosiła utworzenie tymczasowego komitetu wojskowego, który miał zająć się rozbudową organizacji wojskowej Białorusi. Oczywiście prezentacja nowego umundurowania przyszłej białoruskiej armii, która odbyła się w Kijowie podczas konferencji, również była z tym związana. Musimy jednak zrozumieć, że jeśli proces dialogu między różnymi ośrodkami wpływu białoruskich sił demokratycznych nie rozpocznie się przed świętami Bożego Narodzenia, będzie musiał rozpocząć się od nowa w 2024 roku.

Krótkie sugestie

Tym, którzy nie zrezygnowali z czytania o sytuacji w białoruskich siłach demokratycznych, przedstawię najważniejsze stanowiska z ukraińskiej agendy na temat rozwoju stosunków dwustronnych:

- Mamy przed sobą 1000 kroków podróży, aby lepiej się zrozumieć. Proces zrozumienia już się rozpoczął, ale jego tempo pozostaje powolne;

- Wskazane jest uznanie istnienia trójkąta "oficjalny Kijów - oficjalny Mińsk - białoruskie siły demokratyczne" za rzeczywistość i budowanie relacji w oparciu o tę konstrukcję;

- Kwestia więźniów politycznych pozostaje drażliwa dla białoruskich sił demokratycznych, coraz bardziej przypominając pułapkę na przeciwników Łukaszenki. O wiele bardziej właściwe jest dla nich sformułowanie "wyjątkowej oferty" dla "trybików reżimu", by spróbować podważyć reżim od wewnątrz;

- Siła aparatu policyjnego na Białorusi i lojalność aparatu państwowego wobec Łukaszenki są znaczące, co jest typowe dla reżimów autorytarnych - lecz nie należy tego faktu idealizować;

- Białoruś nie powinna znajdować się poza Trójkątem Lubelskim (Litwa-Polska-Ukraina), ale w centrum skoordynowanej polityki państw, z którymi graniczy.

No items found.
Р Е К Л А М А
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jewhen Magda to ukraiński politolog, historyk, dziennikarz, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. Autor książek „Wojna hybrydowa. Przetrwaj i wygraj” oraz „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy”. Znalazł się w pierwszej dziesiątce ekspertów politycznych i analityków Ukrainy w rankingu edycji „Komentari” w 2020 roku.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Jako kobiety musimy polegać na sobie i bliskich osobach, którym naprawdę możemy zaufać. Rozdzierająca serce historia 25-letniej Lizy, brutalnie zgwałconej i zamordowanej w Warszawie, przypomniała nam, kobietom, że nasze krzyki i zwykłe mówienie „nie” nigdy nie zostaną przez mężczyzn w pełni zrozumiane.
Czytanie newsów i doświadczanie świata jako kobieta skłoniło mnie więc do poszukiwania sposobów, w jakie mogę się chronić.

Zajęcia z samoobrony, gaz pieprzowy, taksówki – to wszystko jest skuteczne. Ale bardzo frustruje mnie to, że „bezpieczeństwo” oznacza, że muszę wydawać więcej pieniędzy, a przede wszystkim dawać te pieniądze firmom należącym do mężczyzn.
Postanowiłam więc sprawdzić, w jaki sposób mogłabym przynajmniej finansować pomysły kobiet.

I tak natknęłam się na aplikację Aplikacja SafeMe, stworzoną i monitorowaną przez młode kobiety, które, jak ja, szukały rozwiązań pomagających się chronić. Ku mojemu zaskoczeniu komentarze pod reklamą aplikacji były przerażające, a wielu mężczyzn wyśmiewało kobiety za to, że chcą czuć się bezpieczniej, albo szerzyło rasizm. To skłoniło mnie do bliższego zbadania aplikacji.

Aplikacja ma dwa tryby: „Zamów obserwację” i„Wezwij pomoc”. Jeśli wybierzesz: „Zamów obserwację”, „Asystent Bezpieczeństwa SafeMe będzie nadzorować Twój przejazd, sprawdzając, czy przemieszczasz się wyznaczoną trasą, a w razie zagrożenia powiadomi odpowiednie służby porządkowe. Wystarczy, że określisz środek transportu i wybierzesz punkt docelowy w aplikacji, a my będziemy czuwali nad Twoim bezpieczeństwem”.

Z kolei w trybie „Wezwij pomoc” czytamy: „W sytuacjach zagrożenia lub poczucia uzasadnionego niebezpieczeństwa skorzystaj z aplikacji i wezwij pomoc.
Za pomocą jednego przycisku zawiadomisz Asystenta Bezpieczeństwa SafeMe, który skieruje odpowiednie służby do Twojej lokalizacji.”

Dzięki temu nie musisz dzwonić na policję i podawać swojej lokalizacji czy wyjaśniać, w jakiej jesteś sytuacji – bo aplikacja już to śledzi. Zdecydowałam się na jej zainstalowanie i od tamtej pory z niej korzystam (miesięczny abonament wynosi 12,49 zł).
Na rynku dostępne są również inne aplikacje, takie jak HomeGirl, Uber Women czy Bolt Women, z których często korzystam, wracając do domu.

Wiem, że aplikacja nie jest rozwiązaniem w przypadku braku poczucia bezpieczeństwa, którego doświadczamy my, kobiety.

Krzepiąca jest jednak świadomość, że istnieje społeczność kobiet, które troszczą się o siebie nawzajem, by stworzyć przestrzenie (nawet w Internecie), gdzie możemy czuć się bezpiecznie.
20
хв

Jak się chronię w Polsce

Melania Krych

Można ją umownie nazwać „listą Nawrockiego”. Prawdą jest, że Polska to republika parlamentarno-prezydencka, w której formalne kompetencje głowy państwa nie są obszerne. Jednak wypowiedzi Karola Nawrockiego podczas wyścigu prezydenckiego wymagają od Ukrainy radykalnych zmian w podejściu do dialogu z Warszawą. Obecny prezydent-elekt jest katalizatorem potrzebnych zmian w stosunkach Polski i Ukrainy, dlatego „listę Nawrockiego” należy tworzyć już teraz.

  1. Nowy traktat o przyjaźni i współpracy. Warto przypomnieć, że Traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy między Ukrainą a Rzecząpospolitą Polską został podpisany i ratyfikowany jeszcze w 1992 roku. Jest to logiczne, biorąc pod uwagę pierwszeństwo Polski w kwestii uznania niepodległości Ukrainy, jednak dziś przyjęcie nowej wersji Traktatu jest krokiem aktualnym. Warszawa i Kijów rozpoczęły odpowiednie konsultacje u szczytu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy, a zakończenie tego procesu pozwoliłoby przerzucić logiczny pomost między jedną a drugą prezydenturą.

  2. Decyzja o kontynuacji ekshumacji ofiar Wołynia. Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji w Pużnikach (obwód tarnopolski) pozwoliła zneutralizować negatywny efekt kolejnego aktu wandalizmu na mogile żołnierzy UPA na górze Monastyr. Jednak kontynuacja ekshumacji jest logiczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Nawrocki przed wyborem na prezydenta RP był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Krok ten pozwoli zminimalizować negatywne skutki oczekiwanego udziału Karola Nawrockiego w lipcowych wydarzeniach związanych z agresywnym upamiętnianiem ofiar Zbrodni Wołyńskiej.

  3. Zaangażowanie Polski jako mediatora w proces negocjacyjny z FR. Warszawę charakteryzują niebezpodstawne ambicje dyplomatyczne. Choć prezydent Polski, w odróżnieniu od swojego ukraińskiego odpowiednika, nie nominuje ministrów obrony i spraw zagranicznych, będzie starał się wpływać na politykę zagraniczną i obronną. Dlatego aktywniejsze pośrednictwo Polski w dialogu rosyjsko-ukraińskim może być korzystne zarówno dla Kijowa, jak i dla Warszawy.

  4. Udział w obchodach piątej rocznicy utworzenia Trójkąta Lubelskiego. W tym roku ta geopolityczna konstrukcja w regionie bałtycko-czarnomorskim obchodzi swoje pięciolecie, jednak w ostatnich miesiącach w polskiej retoryce polityki zagranicznej bardziej widoczny jest Trójkąt Weimarski (Niemcy – Polska – Francja). Niemniej jednak zarówno Trójkąt Lubelski, jak i utworzona dziesięć lat temu w tym mieście Polsko-Litewsko-Ukraińska Brygada im. Księcia Konstantego Ostrogskiego, mogą służyć wzmocnieniu bezpieczeństwa regionalnego. Warto to „sprzedać” Karolowi Nawrockiemu i członkom jego zespołu.

  5. Aktywizacja udziału Ukrainy w projekcie Trójmorza. Zainicjowany przez prezydentów Polski i Chorwacji projekt rozwoju krajów między Adriatykiem, Bałtykiem a Morzem Czarnym powinien politycznie przetrwać swoich założycieli – Andrzeja Dudę i Kolindę Grabar-Kitarović. Dla Karola Nawrockiego może to być element własnej aktywności w polityce zagranicznej, a dla Ukrainy – szansa na zwiększenie podmiotowości na arenie międzynarodowej. Ponadto Ukraina posiada rozbudowany system przesyłu gazu, który należy wykorzystywać do tranzytu gazu ziemnego.

  6. Wznowienie dialogu na temat udziału Polski w procesie odbudowy Ukrainy. Przedstawiciele polskiego biznesu od ponad dwóch lat próbują uzyskać od Ukrainy odpowiedź na pytanie dotyczące ich udziału w procesie odbudowy Ukrainy. Słusznie przypuszczają, że przedstawiciele różnych korporacji transnarodowych mogą ich odsunąć dosłownie w ostatniej chwili. Warto tu przypomnieć obietnicę Nawrockiego z debaty telewizyjnej o „wysyłaniu na Ukrainę nie polskich żołnierzy, a polskich biznesmenów” i podchwycić ją.

  7. Promowanie „nowego prometeizmu”. Opierając się na publicznym wizerunku nowo wybranego prezydenta Polski, Ukraina mogłaby zaproponować mu „nowy prometeizm” – koncepcję przeciwdziałania Rosji i jej wpływom w regionie bałtycko-czarnomorskim. Twórczo reinterpretując dziedzictwo Józefa Piłsudskiego, ukraińskie kierownictwo mogłoby spróbować stworzyć atmosferę zaufania w stosunkach z Warszawą.

Zamiast posłowia. Ukraina ma dwa miesiące na sformułowanie polityki wobec Nawrockiego i Polski, na czele której stanie on w sierpniu. Piłka jest po stronie ukraińskiej, i szanse na porozumienie z politykiem będącym nową postacią w polityce są wysokie.

20
хв

Po wyborach w Polsce: "Lista Nawrockiego" jako szansa dla Kijowa 

Jewhen Magda

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Skąd się wzięła wędzona gruszka, czyli Jewhen w krainie przysmaków

Ексклюзив
20
хв

Dwóch na jednego. Dlaczego Trump, Vance i Zełenski wybuchli?

Ексклюзив
20
хв

Oscar, Cannes, BAFTA: 10 sukcesów ukraińskiego kina w 2024 roku

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress